INTERWENCJA RADZIECKA W AFGANISTANIE
27 kwietnia 1978 roku Ludowo-Demokratyczna Partia Afganistanu (LDPA) przeprowadziła zamach stanu, w którym zginął rządzący krajem od 1973 roku Mohammad Daud Khan. Powstał pierwszy w historii Afganistanu rząd komunistyczny, na którego czele stanął prezydent Nur Mohammad Taraki. Zaczęto wprowadzać radykalne reformy społeczne i gospodarcze (takie jak równouprawnienie kobiet, walka z analfabetyzmem), które napotkały opór konserwatywnego i bardzo religijnego społeczeństwa afgańskiego. W największym przejawie niezadowolenia w marcu 1979 roku w Heracie na zachodzie kraju wybuchło krwawe powstanie, w którym zginęło kilkuset obecnych w mieście Rosjan; rząd stłumił je z pomocą lotnictwa radzieckiego. Równolegle zaostrzała się rywalizacja wewnątrz LDPA, podzielonej na 2 główne frakcje: umiarkowaną Parczam (Sztandar) i radykalną, marksistowską Chalk (Lud) z Tarakim na czele. W łonie Chalk doszło do walki o władzę między Tarakim a Hafizullahem Aminem, który od 28 marca 1979 roku pełnił funkcję premiera. 14 września Taraki próbował dokonać zamachu na życie Amina, jednak sam został usunięty i wkrótce zgładzony. Amin nie zamierzał podporządkować się wezwaniom Moskwy do złagodzenia reform i zaczął poszukiwać wsparcia w Pakistanie i USA; tymczasem rząd tracił kontrolę nad wieloma terytoriami na rzecz islamskich rebeliantów. Obawiając się o utratę wpływów i powstanie za swoją południową granicą państwa islamskiego na wzór Iranu, ZSRR podjął 24 grudnia 1979 roku interwencję zbrojną w Afganistanie; Amin zginął parę dni później w ataku sił specjalnych na pałac prezydencki. Rosjanie w miejsce Amina zainstalowali Babraka Karmala, lidera umiarkowanego Parczam.
Interwencja radziecka przeistoczyła się w długotrwały, krwawy i kosztowny konflikt z islamskimi bojownikami (mudżahedinami), wspieranymi przez państwa arabskie (zwłaszcza stanowiący bazę wypadową Pakistan oraz Arabię Saudyjską) oraz USA i państwa Europy Zachodniej. W wojnie tej żadna ze stron nie zdołała uzyskać decydującej przewagi nad wrogiem. Wybrany w 1985 roku na sekretarza generalnego KPZR Michaił Gorbaczow postanowił o stopniowym ograniczaniu zaangażowania militarnego w Afganistanie. 14 kwietnia 1988 roku w Genewie Afganistan, Pakistan, USA i ZSRR podpisały w Genewie porozumienia o uregulowaniu sytuacji w Afganistanie. Zgodnie z nimi 15 maja rozpoczęło się oficjalne wycofywanie wojsk radzieckich, zakończone 15 lutego 1989 roku.
WOJNA DOMOWA I RZĄDY TALIBÓW
Ewakuacja radziecka nie oznaczała jednak zakończenia wojny w Afganistanie. Reżim komunistyczny, którym od maja 1986 roku kierował Mohammad Najibullah, trwał nadal, a wśród mudżahedinów zaczęły ujawniać się podziały na tle religijnym (część ugrupowań czerpała wzorce z szyickiej rewolucji w Iranie, część zaś z sunnickiego Pakistanu) i etnicznym. Dopiero 25 kwietnia 1992 roku mudżahedini wkroczyli do Kabulu. Dzień wcześniej w Peszawarze zawarto porozumienie o powołaniu tymczasowej rady rządzącej pod kierownictwem Sigbatullaha Mojaddediego, która 28 czerwca przekazała władzę Burhanuddinowi Rabbaniemu jako prezydentowi kraju. Przeciw takiemu układowi wystąpiła fundamentalistyczna partia Hezb-e-Islami Gulbuddina Hekmatyara. Walki między Hekmatyarem a siłami Jamiat-e-Islami kierowanymi przez Ahmada Szaha Masooda wspieranymi przez uzbeckiego generała Abdula Raszida Dostuma trwały do marca 1993 roku, kiedy Rabbani i Hekmatyar podpisali w Islamabadzie porozumienie, przyznające Hekmatyarowi stanowisko premiera. W styczniu 1994 roku walki wybuchły na nowo – tym razem Hekmatyar i Dostum połączyli siły w ataku na Kabul.
Tymczasem na południu kraju pojawiło się nowe ugrupowanie – Talibowie, tj. studenci promujący radykalną interpretację islamu. W październiku 1994 roku zajęli oni Kandahar na południu kraju, a w lutym 1995 roku wyparli Hekmatyara z baz pod Kabulem. Talibowie uzyskali pomoc Pakistanu i przejmowali kontrolę nad coraz większymi połaciami kraju, m.in. opanowując Herat we wrześniu 1995 roku. Rabbani postanowił ułożyć się z Hekmatyarem, powierzając mu 26 czerwca 1996 roku ponownie stanowisko premiera, jednak 27 września 1996 roku Talibowie zdobyli Kabul. 8 sierpnia 1998 roku talibowie zajęli Mazar-i-Sharif, ostatnie duże miasto Afganistanu. Sprawowali wówczas kontrolę nad 95% terytorium Afganistanu i wszędzie bezwzględnie stosowali muzułmańskie prawo szaria, co budziło odrazę społeczności międzynarodowej. Jednak największe obawy wywołało udzielenie schronienia międzynarodowej organizacji terrorystycznej al-Qaidzie i jej szefowi Osamie bin Ladenowi. Po tym jak 7 sierpnia 1998 roku doszło do krwawych zamachów bombowych na ambasady USA w Kenii i Tanzanii, 20 sierpnia armia amerykańska dokonała ostrzału rakietowego domniemanych obozów treningowych al-Qaidy koło Khostu i Jalalabadu. W listopadzie 1998 roku Talibowie przeprowadzili proces bin Ladena, ogłaszając go „człowiekiem bez grzechu.” W związku z takim stanowiskiem Talibów 15 października 1999 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ postanowiła nałożyć sankcje finansowe i transportowe.
AFGANISTAN PO OBALENIU TALIBÓW
Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku prezydent USA George W. Bush zażądał od Talibów bezwarunkowego wydania przywódców al-Qaidy i zamknięcia obozów treningowych. Talibowie odrzucili ultimatum, wobec czego 7 października 2001 roku wojska amerykańskie i brytyjskie rozpoczęły kampanię powietrzno-rakietową w Afganistanie, zaś na lądzie do ofensywy przystąpił opozycyjny Sojusz Północny. Reżim Talibów upadł w ciągu kilku tygodni – już 13 listopada 2001 roku jednostki Sojuszu Północnego zajęły Kabul, a 7 grudnia Talibowie opuścili swoją ostatnią twierdzę – Kandahar. Nie udało się jednak schwytać ani bin Ladena ani przywództwa Talibów.
W wyniku konsultacji przedstawicieli różnych grup etnicznych i politycznych w Bonn 5 grudnia zawarto porozumienie o powołaniu rządu tymczasowego kierowanego przez Hamida Karzai; formalnie zaprzysiężono go 22 grudnia. W czerwcu 2002 roku loya jirga (tradycyjne afgańskie zgromadzenie przywódców) powierzyło Karzai funkcję prezydenta. Zgodnie z ustaleniami z Bonn i rezolucją RB ONZ z 20 grudnia w Afganistanie rozmieszczono Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (International Security Assistance Force – ISAF), początkowo ograniczone do Kabulu i okolic, ale później o rozszerzonym mandacie. Oprócz nich w kraju działały również siły amerykańskie zajmujące się ściganiem niedobitków Talibów i bin Ladena, mające swoją główną bazę w Bagram.
Od razu podjęto międzynarodowe działania zmierzające do odbudowy kraju: w styczniu 2002 roku odbyła się konferencja w Tokio, na której społeczność międzynarodowa obiecała wspomóc Afganistan kwotą 4,5 miliarda dolarów w ciągu 5 lat. Poszczególne państwa wzięły na siebie odpowiedzialność za konkretne aspekty rekonstrukcji kraju: USA za budowę afgańskiej armii, Niemcy za trening sił policyjnych, Włochy za reformę systemu prawnego, a Wielka Brytania – za kampanię antynarkotykową. W marcu-kwietniu 2004 roku w Berlinie odbyła się druga konferencja w sprawie odbudowy Afganistanu, na której złożono obietnice pomocy w wysokości 8,2 miliarda dolarów w ciągu 3 lat. Trzecia konferencja międzynarodowa miała miejsce w Londynie w styczniu-lutym 2006 roku; uruchomiono wówczas tzw. kompakt – plan współpracy Afganistanu ze społecznością międzynarodową na następne 5 lat.
Poważnym problemem pozostała przemoc, która nadal była jednym ze sposobów na załatwianie sporów politycznych. 5 września 2002 roku miała miejsce nieudana próba zamachu na prezydenta Karzai. 6 lipca 2002 roku zamordowany został wiceprezydent Haji Abdul Qadir, a 14 lutego 2002 roku minister lotnictwa Haji Abd-ur-Rehaman. Na prowincji nadal wpływy zachowali dysponujący licznymi prywatnymi armiami (liczącymi w sumie ponad 200 tys. bojowników) i opierający się na lojalności etnicznej miejscowi watażkowie, wśród których najpotężniejszymi byli dawni przywódcy Sojuszu Północnego: rezydujący na północy kraju Uzbek Abdul Rashid Dostum i Tadżyk Mohammed Fahim oraz władający zachodnim Heratem Ismail Khan. Konkurencja między nimi nierzadko objawiała się krwawymi wybuchami przemocy. Jeden z najpoważniejszych incydentów miał miejsce 21 marca 2004 roku, gdy po zabójstwie ministra lotnictwa cywilnego Mirwaisa Sadiqa doszło w Heracie do walk frakcyjnych, w których zginęło ponad 100 osób. W celu ograniczenia wpływów watażków Karzai przyznał im stanowiska rządowe (np. Fahim uzyskał stanowisko ministra obrony, a Dostum wiceministra obrony) oraz rozpoczał program rozbrojenia prywatnych armii.
W 2004 i 2005 roku zaznaczyło się wzmożenie aktywności Talibów i grup rebelianckich z nimi powiązanych. Ich najbardziej spektakularnym sukcesem w tym okresie było zestrzelenie 28 czerwca 2005 roku amerykańskiego śmigłowca Chinook, w którym zginęło 16 żołnierzy. W całym roku 2005 straty amerykańskie w Afganistanie wyniosły około 125 żołnierzy, co przewyższało straty z wszystkich poprzednich 3 lat konfliktu. Równolegle nastąpił wzrost przestępczości, zwłaszcza aktywności gangów porywających ludzi – według ministerstwa obrony w kraju grasowało w sumie około 1800 grup zbrojnych liczących 10 tysięcy członków.
Dalsze pogorszenie się sytuacji w Afganistanie w pierwszej połowie 2006 roku zmusiło USA do przeprowadzenia operacji „Mountain Thrust” opartej na intensywnych bombardowaniach, która była największą operacją militarną od 2001 roku. Nie doprowadziła ona jednak do osłabienia działalności Talibów, np. 8 września 2006 roku w samobójczym zamachu na konwój amerykański koło ambasady w Kabulu zginęło 14 Afgańczyków i 2 żołnierzy amerykańskich. Po nasileniu się walk w 2006 roku powszechnie spodziewano się wiosennej ofensywy Talibów na wiosnę 2007 roku, ale nie doszło do niej, natomiast Talibowie ponieśli duże straty w wyniku zapobiegawczych operacji koalicji międzynarodowej na południu kraju. W maju 2007 roku w walkach w prowincji Helmand zginął czołowy dowódca wojskowy Talibów Mullah Dadullah.
Konflikt stale przybierał jednak na intensywności: według Associated Press w pierwszej połowie 2007 roku liczba ofiar konfliktu wyniosła już ponad 2800, podczas gdy w całym 2006 roku zginęły 4 tysiące osób. Rebelianci zaczęli na większą skalę stosować techniki walki partyzanckiej znane z konfliktu w Iraku – bomby przydrożne i zamachy samobójcze: 17 czerwca 2007 roku w Kabulu zginęły 24 osoby, w tym 22 instruktorów policji, 10 września 2007 roku w Gereshk w prowincji Helmand w ataku na grupę policjantów zginęło 26 osób zaś 29 września 2007 roku w Kabulu w zamachu na wojskowy autobus zginęło 30 osób, w tym 28 żołnierzy. Bezprecedensowy był zamach samobójczy w cukrowni w mieście Baghlan na północy kraju, odwiedzanym przez delegację parlamentarną 6 listopada 2007 roku: zginęło 75 osób (w tym 59 uczniów), a około 100 osób zostało rannych. Według danych The Associated Press w pierwszych 5 miesiącach 2007 roku doszło w Afganistanie do 42 ataków samobójczych, w których zginęło 171 osób (w tym samym okresie 2006 roku takich ataków było 11, a ofiar 63). Według danych ONZ w 2005 roku zanotowano 17 zamachów samobójczych, w 2006 roku – 123 zamachy i 305 ofiar śmiertelnych, zaś w pierwszych 8 miesiącach 2007 roku – już 103 zamachy i ponad 200 zabitych. Mimo że zamachowcy atakowali wyłącznie cele rządowe i wojskowe, 80% ofiar stanowili cywile.
Niepokojącą cechą operacji koalicyjnych stała się znaczna liczba ofiar cywilnych, budząca niezadowolenie wśród społeczeństwa. Według władz afgańskich w pierwszej połowie 2007 roku zginęło w ten sposób ponad 130 cywilów, a według organizacji humanitarnych z Afganistanu i innych państw – nawet 230. Pod koniec czerwca 2007 roku agencja The Associated Press podała, że według jej szacunków liczba cywilów zabitych przez koalicję była w pierwszej połowie 2007 roku wyższa niż zabitych przez rebeliantów (odpowiednio 213 i 180 zabitych); potwierdziły to dane ONZ z tego okresu, wskazujące na 314 cywilów zabitych przez koalicję i 279 przez rebeliantów. 3 grudnia 2007 roku opublikowano wyniki badania opinii publicznej, według którego poparcie Afgańczyków dla działań amerykańskich spadło w 2007 roku do 42% z 57% w 2006 roku i 68% w 2005 roku.
25 listopada 2007 roku „Washington Post” doniósł, że według amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego cele strategiczne wojny w Afganistanie nie zostały osiągnięte. Oceniono, że podczas gdy wojska koalicyjne wykazywały wyższość na polu walki, to jednak Talibowie zdołali zająć nowe terytoria już nie tylko na południu kraju, ale też na zachodzie i wschodzie, uprawy opium wzrosły, a rząd w Kabulu cechował się wewnętrzną słabością i nieefektywnością. Poważnym problemem wydawała się niedostateczna ilość żołnierzy, co powodowało, że zdobyte w walce terytoria musiały po jakimś czasie z powrotem dostać się w ręce wroga. W połowie 2007 roku międzynarodowe siły ISAF (złożone niemal wyłącznie z państw NATO) liczyły około 35 tysięcy żołnierzy, z czego połowę stanowili Amerykanie, a 7 tysięcy - Brytyjczycy. Ponadto ponad 10 tysięcy żołnierzy amerykańskich działało autonomicznie w operacjach antyterrorystycznych. Według raportu europejskiego instytutu Senlis Council z 21 listopada 2007 roku Talibowie uzyskali stałą obecność na 54% obszaru Afganistanu i zapobieżenie ich zwycięstwu wymagało podwojenia liczebności wojsk NATO w Afganistanie do 80 tysięcy. Wobec niechęci europejskich sojuszników do zwiększenia swoich kontyngentów w styczniu 2008 roku USA postanowiły wysłać do Afganistanu dodatkowe 3 tysiące swoich żołnierzy.
Tymczasem afgańskie siły bezpieczeństwa wciąż znajdowały się w fazie tworzenia i nie były jeszcze w stanie samodzielnie stawić czoła rebeliantom. W czerwcu 2007 roku, gdy szkolenie przejęła z rąk Niemiec Unia Europejska, siły policyjne liczyły około 70 tysięcy (z docelowych 82 tysięcy) funkcjonariuszy, jednak odpowiednie wyposażenie posiadało jedynie 40% z nich. Uważano, że siły policyjne są nieefektywne i skorumpowane, nierzadko pobierając łapówki od farmerów trudniących się produkcją opium oraz przemytników narkotyków. Nadal trwało też szkolenie przez USA afgańskiej armii, która w czerwcu 2005 roku liczyła 26 tysięcy żołnierzy, a w połowie 2007 roku – 40 tysięcy; celem jest osiągnięcie stanu 70 tysięcy żołnierzy.
29 września 2007 roku, kiedy doszło do tragicznego zamachu w Baghlanie, prezydent Karzai zaproponował spotkanie liderowi Talibów Mullahowi Mohammadowi Omarowi na jego ziemi. Jednak Talibowie warunkowali jakiekolwiek bezpośrednie negocjacje wycofaniem zagranicznych wojsk z Afganistanu. Kontakty między rządem a Talibami odbywały się więc za pośrednictwem przywódców plemiennych. Uważano, że Talibowie nie stanowili już spójnego ugrupowania o charakterze religijnym, ale stanowili mariaż dawnych bojowników, kryminalistów, przemytników i członków międzynarodówki terrorystycznej al-Qaida. Jako że nie stanowili monolitui przypuszczalnie dzielili się na luźno związane ze sobą frakcje bardzo trudne było nawiązanie rozmów pokojowych. Najprawdopodobniej Talibowie otrzymywali wsparcie ze źródeł zewnętrznych, zwłaszcza z Pakistanu i regionu Zatoki Perskiej. W 2007 roku ze strony Waszyngtonu pojawiły się zarzuty, że znaczne ilości broni trafiały do Talibów z Iranu.
AFGANISTAN PO 2008 ROKU
Początek 2008 roku przyniósł dalsze nasilenie przemocy w Afganistanie. 17 lutego co najmniej 100 osób zginęło podczas walk psów w Kandaharze w najkrwawszym zamachu samobójczym w Afganistanie po obaleniu reżimu Talibów w 2001 roku. Następnego dnia 37 osób zginęło w zamachu samobójczym w mieście Spin Boldak na granicy z Pakistanem. Coraz większa ilość poważnych instytutów badawczych zaczęła ostrzegać, że Afganistan może stać się „upadłym państwem” zagrażającym regionalnej stabilności jeśli nie nastąpi intensyfikacja zaangażowania międzynarodowego w tym kraju. W połowie marca 2008 roku Amerykanie zaczęli przerzucać do Afganistanu dodatkowe 3,2 tysiąca marines i jednocześnie wywierali presję na sojuszników, by ci również rozbudowali swoje kontyngenty, nie odnosząc jednak wielkiego sukcesu na tym polu. Tymczasem w czerwcu prezydent Karzai stwierdził, że Afganistan będzie potrzebował zagranicznej pomocy w sferze bezpieczeństwa co najmniej przez kolejną dekadę; 12 czerwca na konferencji w Paryżu pomocodawcy złożyli obietnice w wysokości 20 miliardów dolarów na odbudowę Afganistanu, z czego połowę wyłożyć miały USA.
Pod koniec marca 2008 roku Talibowie ogłosili w internecie początek „wiosennej ofensywy” w Afganistanie. 27 kwietnia podczas obchodów 16. rocznicy upadku rządu komunistycznego w Kabulu Talibowie przeprowadzili nieudaną próbę zamachu na prezydenta Afganistanu Hamida Karzai, w której zginęły 3 osoby. 13 czerwca w ich spektakularnym ataku na główne więzienie w Kandaharze zginęło 15 strażników, a wolność uzyskało około 1200 więźniów, w tym około 400 Talibów. 13 lipca 9 żołnierzy amerykańskich zginęło w ataku na ich bazę we wsi Wanat w prowincji Kunar i była to największa ilość Amerykanów zabitych w pojedynczym incydencie od zestrzelenia śmigłowca Chinook w czerwcu 2005 roku. W maju liczba zagranicznych żołnierzy zabitych w Afganistanie po raz pierwszy przewyższyła liczbę zabitych w Iraku.
Ważny incydent, który skupił uwagę na zaangażowaniu regionalnych mocarstw w konflikcie w Afganistanie, wydarzył się 7 lipca 2008 roku, gdy 58 osób zginęło, a 150 zostało rannych w zamachu samobójczym przed ambasadą Indii w Kabulu. Podejrzenia o zorganizowanie zamachu natychmiast zostały rzucone na pakistańskie siły wywiadowcze ISI, co pogorszyło stosunki między Pakistanem a Afganistanem i Indiami. 19 sierpnia szok przeżyli Francuzi, gdy ich 10 żołnierzy zginęło, a 21 zostało rannych w ataku rebeliantów w dystrykcie Sarobi około 50 kilometrów na wschód od Kabulu. Wzrost przemocy był ewidentny i potwierdzały go różne raporty, np. 28 lipca organizacja Afghanistan NGO Safety Office podała, że w pierwszej połowie 2008 roku zanotowano 2056 ataków rebeliantów w porównaniu z 1362 atakami w tym samym okresie roku 2007. 11 września The Associated Press doniosła, że już 112 amerykańskich żołnierzy zginęło do tego momentu w 2008 roku, co było bilansem ofiar większym niż w całym roku 2007. 27 października śledząca bilans ofiar koalicji strona internetowa icasualties.org doniosła natomiast, że całkowita liczba zagranicznych żołnierzy zabitych w Afganistanie po 2001 roku przekroczyła 1000.
Stałym problemem koalicji międzynarodowej były incydenty, w których śmierć ponosili afgańscy cywile. Najgłośniejsze z nich miały miejsce 5 lipca w prowincji Nangarhar, gdzie według władz afgańskich w nalocie amerykańskim zginęło 47 cywilów, oraz 22 sierpnia w Azizabadzie w prowincji Herat, kiedy liczba ofiar miała być jeszcze większa (76 według władz afgańskich, Pentagon przyznał się później do 33 ofiar cywilnych). 8 września Human Rights Watch podała w swoim raporcie, że w pierwszych 7 miesiącach 2008 roku zanotowano 119 ofiar cywilnych nalotów koalicji międzynarodowej; w całym 2007 roku było ich 321, a w 2006 roku – tylko 116. 16 września misja ONZ w Afganistanie w podsumowaniu pierwszych 8 miesięcy 2008 roku stwierdziła, że z 1445 cywilnych ofiar konfliktu aż 577 przypadało na działania sił afgańskich i koalicyjnych. Sierpień 2008 roku był według tego raportu szczególnie krwawym miesiącem konfliktu – zginęło aż 330 afgańskich cywilów.
Na początku października media wyszło na jaw, że nieco wcześniej w Arabii Saudyjskiej doszło do spotkania przedstawicieli rządu afgańskiego i Talibów, co rozbudziło nadzieje na możliwość pokojowego załatwienia konfliktu. Jednak gdy 16 listopada prezydent Karzai wysunął ofertę rozmów pokojowych i pełnych gwarancji bezpieczeństwa dla lidera Talibów Mułły Omara, Talibowie natychmiast oświadczyli, że warunkiem wszelkich rozmów jest opuszczenie Afganistanu przez obce wojska. W tej sytuacji, przy ciągle trwających zamachach samobójczych i atakach rebelianckich, rok 2008 zakończył się w Afganistanie mało obiecująco. 8 grudnia International Council on Security and Development (ICOS, wcześniej Senlis Council), wydała raport stwierdzający, że Talibowie zdobyli stałą obecność, rozumianą jako zdolność regularnego przeprowadzania ataków, na 72% terytorium Afganistanu w porównaniu z 54% w roku ubiegłym. Jak podała później ONZ-owska misja UNAMA w 2008 roku w Afganistanie zginęło 2118 cywilów (rok wcześniej – 1523), z czego aż 552 w nalotach koalicyjnych. Według wydanego 28 października sondażu Asia Foundation odsetek Afgańczyków uważających, iż ich kraj jest na dobrej drodze spadł z 44% w 2006 roku do 38% w roku 2008 i już tylko 39% Afgańczyków uważało, że ich rodzinom wiedzie się lepiej niż za rządów Talibów (w 2006 roku – 54%). Podobne rezultaty przyniósł opublikowany 9 lutego 2009 roku sondaż przeprowadzony dla BBC/ABC/ARD – według tego badania 40% Afgańczyków uważało, że ich kraj znajduje się na dobrej drodze w porównaniu z 54% w 2007 roku i 77% w 2005 roku.
20 grudnia 2008 roku głównodowodzący armii amerykańskiej admirał Michael Mullen zapowiedział, że przed początkiem lata 2009 roku USA wzmocnią swoje siły w Afganistanie (w tym momencie 31 tysięcy żołnierzy) o kolejne 20-30 tysięcy żołnierzy. 17 lutego 2009 roku nowy prezydent USA Barack Obama zatwierdził wysłanie do Afganistanu dodatkowych 17 tysięcy żołnierzy. 27 marca Obama przedstawił nową, całościową strategię wobec konfliktu w Afganistanie, która zawężała główny cel misji do pokonania al-Qaidy i Talibów w Afganistanie i przyległych regionach Pakistanu; w ramach tej strategii do Afganistanu udać się miało kolejne 4 tysiące żołnierzy amerykańskich z zadaniem szkolenia afgańskich sił zbrojnych.
Pierwsza połowa 2009 roku stała pod znakiem wciąż nasilającego się konfliktu, nawet w okresie zimowym – Talibowie przeprowadzali krwawe ataki, np. 1 stycznia zabili 20 afgańskich policjantów w dystrykcie Musa Qala w prowincji Helmand; 2 lutego 25 policjantów zginęło w zamachu samobójczym w Tarin Kot, stolicy prowincji Uruzgan. Na szerszą skalę Talibowie stosowali ataki zmasowane, z udziałem kilkuosobowych grup zamachowców-samobójców i strzelców, penetrując główne miasta poszczególnych prowincji, a nawet stolicę kraju – 11 lutego w takim ataku na budynki rządowe w Kabulu zginęło co najmniej 26 osób, a 1 kwietnia w Kandaharze - co najmniej 13 osób; 12 i 13 maja w Khost doszło do serii ataków – najpierw wielogodzinnej potyczki z grupą zbrojną atakującą obiekty rządowe (zginęło co najmniej 9 osób), a potem zamachu samobójczego koło amerykańskiej bazy wojskowej (co najmniej 7 ofiar śmiertelnych). Jak podała 11 czerwca agencja prasowa Reuters, liczba ataków rebelianckich w Afganistanie w pierwszych 5 miesiącach 2009 roku wzrosła o 59% do 5222 z 3283 w tym samym okresie 2008 roku. Dane misji UNAMA przytoczone w raporcie wydanym 31 lipca mówiły, że w pierwszych 6 miesiącach 2009 roku w afgańskim konflikcie zginęło 1013 cywilów w porównaniu z 818 w tym samym okresie 2008 roku - z tego 595 cywilów zginęło z rąk rebeliantów, a 310 - z rąk sił afgańskich i koalicyjnych.
Nadrzędnym celem wojsk amerykańskich i koalicyjnych stało się zabezpieczenie wyborów prezydenckich zaplanowanych na 20 sierpnia. W tym celu 2 lipca wzmocnione wojska amerykańskie przystąpiły do wielkiej ofensywnej Operacji Khanjar (uderzenie miecza) w południowej prowincji Helmand. Zmierzając zaś do poprawy wizerunku sił międzynarodowych, nowy dowódca wojsk amerykańskich i sił ISAF w Afganistanie generał Stanley McChrystal obiecał w czerwcu, że mocno ograniczy korzystanie z bombardowań lotniczych przeciw afgańskim rebeliantom w celu zmniejszenia ilości ofiar cywilnych; nieco wcześniej, 3 maja do takiego krwawego nalotu doszło w okręgu Bala Baluk w zachodniej prowincji Farah – według afgańskiego śledztwa cywilnych ofiar miało być aż 140. Lipiec i sierpień były rekordowo krwawe dla koalicji – w obu miesiącach liczba strat przekroczyła 70, podczas gdy do tej pory nie była większa niż 46 (czerwiec i sierpień 2008). Talibowie dokonali kilku kolejnych skoordynowanych ataków w miastach (np. raz jeszcze w Khost 25 lipca) oraz krwawych zamachów samobójczych - 9 lipca co najmniej 25 osób zginęło w wybuchu ciężarówki-pułapki przed szkołą w prowincji Logar, a 25 sierpnia aż 43 osoby poniosły śmierć w zamachu w Kandaharze. Według danych UNAMA sierpień był w ogóle najkrwawszym miesiącem w 2009 roku w afgańskim konflikcie.
Wybory prezydenckie 20 sierpnia przebiegły w stosunkowo spokojnej atmosferze i z punktu widzenia bezpieczeństwa mogły być uznane za sukces, ale ogólnie nastroje wśród koalicjantów były minorowe: 10 sierpnia generał McChrystal stwierdził w wywiadzie dla „Wall Street Journal”, że Talibowie zdobyli przewagę w konflikcie, zmuszając nawet USA do zmiany strategii i przesunięcia znacznej ilości wojsk do gęsto zaludnionych obszarów takich jak miasto Kandahar. 31 sierpnia McChrystal ogłosił ukończenie poufnego przeglądu strategii wobec afgańskiego konfliktu, w którym zalecił wprowadzenie pilnych zmian, w tym znaczące zwiększenie liczebności wojsk amerykańskich i mniejsze poleganie na bombardowaniach lotniczych niosących ryzyko strat cywilnych, co pokazał raz jeszcze incydent w prowincji Kunduz 4 września, kiedy około 100 osób poniosło śmierć wskutek zbombardowania 2 cystern zatrzymanych przez Talibów. Postulaty McChrystala wywołały burzliwą debatę wewnątrz administracji Obamy, którą pogłębiały tylko straty koalicyjne: 17 września 6 włoskich żołnierzy i co najmniej 10 afgańskich cywilów zginęło w zamachu samobójczym na włoski konwój w Kabulu, zaś 3 października 8 żołnierzy amerykańskich poległo w potyczce z rebeliantami we wschodniej prowincji Nuristan, co było największą stratą wojsk amerykańskich w Afganistanie od bitwy pod Wanat w lipcu 2008 roku. Dalej ginęli też afgańscy cywile: 2 września w zamachu samobójczym we wschodniej prowincji Laghman śmierć poniosły co najmniej 23 osoby, w tym wiceszef afgańskiego wywiadu Abdullah Laghmani, a 29 września 30 afgańskich cywilów straciło życie gdy ich autobus najechał na bombę przydrożną w prowincji Kandahar. Po raz drugi w ciągu niespełna 15 miesięcy zaatakowana została ambasada Indii w Kabulu – 8 października w samobójczym zamachu koło jej budynku zginęło co najmniej 17 osób. Ponadto celem stał się personel ONZ: 28 października grupa Talibów zaatakowała pensjonat w Kabulu, zabijając 8 osób, w tym 5 pracowników ONZ, co skłoniło organizację do przedsięwzięcia nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, w tym czasowej ewakuacji w spokojniejsze rejony około połowy swoich zagranicznych pracowników. Według danych UNAMA w 2009 roku w Afganistanie zginęła rekordowa liczba 2412 cywilów, o 14% więcej niż w 2008 roku (2118 zabitych); 67% cywilnych ofiar zostało spowodowanych przez rebeliantów, a 25% przez siły afgańskie i międzynarodowe.
1 grudnia Obama ogłosił zakończenie przeglądu strategii i zapowiedział szybkie wysłanie do Afganistanu 30 tysięcy dodatkowych żołnierzy amerykańskich, jednocześnie deklarując, że latem 2011 roku rozpocznie się wycofywanie wojsk z Afganistanu i przekazywanie odpowiedzialności siłom afgańskim, które do tej pory miały zostać odpowiednio rozbudowane i wyszkolone. Pierwsze z dodatkowych wojsk amerykańskich zostały przerzucone do Afganistanu już w połowie grudnia, a 13 lutego 2010 roku rozpoczęła się pierwsza duża ofensywa z ich udziałem – operacja „Moshtarak” przeciw Talibom w regionie Marjah w południowej prowincji Helmand. Równolegle ze wzmożoną presją militarną coraz częściej powracał pomysł negocjacji z niektórymi elementami rebelianckimi: 25 stycznia generał McChrystal powiedział „Financial Times”, że wszyscy Afgańczycy, także Talibowie mogą mieć udział w przyszłym rządzie Afganistanu; na konferencji międzynarodowej ws. Afganistanu 28 stycznia w Londynie prezydent Karzai zapowiedział powołanie narodowej rady pokoju i pojednania, a następnie zwołanie tradycyjnego zgromadzenia starszyzny (loya jirga), na które zaproszeni mieli zostać także Talibowie. Rebelianci tymczasem dokonywali kolejnych krwawych ataków – szczególnie dużym echem odbiło się zabicie 7 agentów amerykańskiej CIA przez podwójnego agenta al-Qaidy w samobójczym zamachu bazie Chapman w południowo-wschodniej prowincji Khost 30 grudnia 2009 roku. 26 lutego 2010 roku co najmniej 17 osób, w tym 9 obywateli Indii, zginęło w ataku kilku zamachowców-samobójców na hotele i pensjonaty w centrum Kabulu; 13 marca co najmniej 35 osób poniosło śmierć w serii zamachów samobójczych w Kandaharze.
Napływ większej ilości wojsk zaskutkował wyraźnie większymi stratami koalicyjnymi w pierwszej połowie 2010 roku: w każdym miesiącu liczba poległych żołnierzy była większa niż rok wcześniej, a czerwiec okazał się pierwszym miesiącem, w którym zabitych żołnierzy było więcej niż 80. Region Marjah okazał się trudniejszym do spacyfikowania niż to się początkowo wydawało i stał się raczej symbolem wrażliwości nowej amerykańskiej strategii wobec terroru Talibów jak również niemocy rządu centralnego w Kabulu; planowana operacja zabezpieczenia kluczowego Kandaharu była odkładana. Sytuację skomplikowało jeszcze bardziej zdymisjonowanie 23 czerwca przez Obamę generała McChrystala, którego profil w magazynie „Rolling Stone” zawierał pogardliwe komentarze wobec wielu czołowych przedstawicieli cywilnych władz amerykańskich, w tym wiceprezydenta Joe Bidena. Stanowisko dowódcy wojsk w Afganistanie zostało powierzone generałowi Davidowi Petraeusowi, znanemu ze skutecznego wdrożenia taktyki kontrpartyzanckiej w Iraku. Wkrótce zaczęły mnożyć się doniesienia o rozmowach pokojowych między Kabulem a rebeliantami, rzekomo mających się odbywać w różnych miejscach Afganistanu i w państwach arabskich. 4 września Karzai ogłosił utworzenie Wysokiej Rady Pokoju mającej zajmować się procesem pokojowym; zebrała się ona po raz pierwszy 7 października, a na jej czele stanął eks-prezydent Burhanuddin Rabbani. 20 listopada na szczycie NATO w Lizbonie koalicjanci wydali deklarację popierającą rozpoczęcie przekazywania siłom afgańskim odpowiedzialności za bezpieczeństwo w niektórych regionach Afganistanu już na początku 2011 roku i ukończenie tego procesu przed końcem 2014 roku. 16 grudnia Biały Dom opublikował pierwszy coroczny przegląd strategii wojennej, w którym stwierdzał postępy na polu walki stwarzające warunki do realizacji powyższych założeń, aczkolwiek zastrzegał, iż zyski te mogą nie mieć trwałego charakteru jeśli nie nastąpi poprawa współpracy z Pakistanem w zakresie likwidacji sanktuariów grup zbrojnych mających swoją odskocznię na pakistańskim terytorium. 22 marca 2011 roku Karzai ogłosił 7 obszarów, które w lipcu miały przejść pod kontrolę afgańskich sił bezpieczeństwa rozpoczynając proces przejmowania odpowiedzialności za bezpieczeństwo od wojsk koalicyjnych.