Góra i dół
Nie! To niesprawiedliwe! - zawołała kaczka Katastrofa - Dlaczego można zjeżdżać tylko z góry na dół, a pod górę trzeba podchodzić? No, nie zawsze - zauważył pies Pypeć. -
Na przykład windą można wjeżdżać w górę, a potem zjeżdżać w dół. A potem znów wjeżdżać - dodał.
Windą windą! - rozzłościła się Katastrofa
- A widzisz tu jakąś windę?
Byli w parku. Z tego, co Pypeć pamiętał,
mijali po drodze piaskownicę i drabinki, aż doszli do tej zjeżdżalni. Windy raczej nie mijali.
Rozejrzał się na wszelki wypadek, choć bez specjalnej nadziei.
Nie - odpowiedział - nie widzę.
Katastrofa wzruszyła ramionami, pobiegła w stronę schodków i błyskawicznie wspięła się na samą górę, a po chwili ziuuu! - kolejny raz zjechała ze zjeżdżalni, prosto w ramiona Pana Kuleczki.
To niesprawiedliwie! - zawołała i znów wbiegła na schodki.
Pypeć już wcześniej zjechał parę razy, ale Katastrofa ciągle go wyprzedzała i poganiała, więc postanowił się rozejrzeć tu i tam.
Sporo drzew było jeszcze zielonych, ale na niektórych liście pożółkły, poczerwieniały, zbrązowiały. Wyglądały ślicznie - jakby ktoś je pomalował, a może zapalił? Czasem sfruwały z gałęzi i kręcąc się, opadały na chodnik i trawę. Najbardziej podobały mu się te, które miały wielobarwne łaty.
Juhuu! - wołała ze zjeżdżalni Katastrofa - Jestem windą jednokierunkową. Z góry na dół. Poproszę na parter! Ziuuu! - i zjeżdżała do Pana Kuleczki. Pypeć przyglądał się kolejnemu opadającemu liściowi.
Liście też są taką windą jednokierunkową - pomyślał. - Ciekawe, co by było, gdyby mogły też wjeżdżać w drugą stronę i wracać na gałęzie...
Poczłapał trochę dalej i podniósł błyszczący kasztan.
Nie! - pokręcił głową człapiąc krok za krokiem - To nie byłoby dobrze. Bo przecież wiosną wyrastają nowe liście, a jesienią kasztany, a za rok jeszcze następne, i jeszcze, i wtedy wszystkim im razem zrobiłoby się okropnie ciasno... Ziuuu! - wołała Katastrofa z oddali.
Pypeć uniósł głowę. W samą porę, bo za chwilę nabiłby sobie guza. Tuż przed nim stała duża zielona huśtawka. Pypeć się rozpromienił. Chodźcie, chodźcie - zawołał - mam tu windę!
Katastrofa i Bzyk-Bzyk zaraz były przy nim, a po chwili pojawił się nieco zasapany Pan Kuleczka.
To winda dwukierunkowa - wyjaśnił im Pypeć. - Jeździ w górę i w dół. Hura! - zawołała Katastrofa.
Pypeć wszedł na huśtawkę, obok niego wskoczyła Katastrofa, a na niej usiadła Bzyk-Bzyk. Pan Kuleczka usiadł z drugiej strony. I wtedy się okazało, że huśtawka też jest jednak jednokierunkowa: Pan Kuleczka pojechał w dół, a cała reszta - w górę. I tak już zostało. To niesprawiedliwe! - powiedziała z góry Katastrofa - Dlaczego można tylko wjeżdżać w górę, a na dół trzeba będzie... schodzić? I spojrzała trochę przestraszona na daleką ziemię.
Wiecie, co? - powiedział Pypeć - No to przecież wystarczy połączyć huśtawkę ze zjeżdżalnią i już się ma dwukierunkową windę. W górę - na huśtawce, a w dół - ze zjeżdżalni!
Katastrofa popatrzyła na niego z podziwem i zapytała: Ciekawe, dlaczego nikt wcześniej tego nie wymyślił?
No, jak to dlaczego? - powiedział Pypeć - Przecież nikt oprócz nas nie miał najważniejszego - i pokazał w dół. Pana Kuleczki! - zawołała Katastrofa.