OFE konsoliduje śmietnik polityczny wokół kacyka Gowina Jarosław Gowin, ogłaszając powstanie nowej partii - Polska Razem Jarosława Gowina „....(źródło)
Profesor Niall Ferguson „ Państwo opiekuńcze zwykło się uważać za wynalazek brytyjski „....” Tymczasem pierwszy obowiązkowy system obowiązkowych państwowych emerytur wprowadzono nie w Wielkiej Brytanii, ale w Niemczech . Dopiero dwadzieścia lat później Brytyjczycy poszli za przykładem Niemców. „...” Prawo o ubezpieczeniu społecznym wprowadził Otto Bismarck , aby jak , jak sam to ujął w 1880 roku „ w szerokich masach nieposiadających rozbudzić konserwatywny stan umysłu wynikający ze świadomości posiadania prawa do emerytury „. Bismarck uważał ,że „łatwiej poradzić sobie z człowiekiem , który na starość może liczyć na emeryturę [….] niż z człowiekiem , który nie a takiej perspektywy „ Ku zaskoczeniu swoich liberalnych oponentów przyznawał otwarcie ,że to „ państwowo – socjalistyczna idea „ ….” Bismarck nie kierował się jednak motywami altruistycznymi „ Każdy kto opowie się za ta ideą – stwierdzał – dojdzie w przyszłości do władzy . Wielka Brytania poszła z przykładem Bismarcka dopiero w w 1908 roku , kiedy ówczesny kanclerz skarbu , liberał z przekonania wprowadził skromne i i uzależnione od dochodów emerytury dla osób powyżej 70 roku życia „...”Chociaż Lloyd George był człowiekiem lewicy podzielał pogląd Bismarcka , że wprowadzenie tego typu uregulowań zapewnia głosy wyborców w kontekście gwałtownie rozszerzającego się praw wyborczego . Biednych było więcej niż bogatych „.....” W przemówieniu radiowym wygłoszonym w marcu 1943 roku Churchill wymienił ...”obowiązkowe ubezpieczenie państwowe od kołyski aż po grób dla przedstawicieli wszystkich grup społecznych „, zniesienie bezrobocia dzięki polityce rządu , polegającej na wywieraniu równoważącego wpływu na rozwój gospodarczy , który w zależności od potrzeb można przyspieszać lub spowalniać „ , „ rozszerzenie aktywności państwa w zakresie własności o przedsiębiorczości , rozwój budownictwa komunalnego , reformy w szkolnictwie państwowym oraz szerszy dostęp do usług medycznych i opieki społecznej” …Niall Ferguson ..” Potęga pieniądza „ .( strona 202 do 206 )
Jarosław Gowin „ W OFE odłożone jest 270 mld naszych oszczędności. 16 mln Polaków ulokowało tam swoje oszczędności. Co się z nimi stanie? One zostaną znacjonalizowane, jak za czasów PRL! One zostaną wykorzystane przez rząd do obniżenia długu. Obawiam się, że spora część tych pieniędzy zostanie przeznaczona do fundowania kiełbasy wyborczej dla wyborców. .(więcej )
prof. Leokadia Oręziak „Działanie instytucji finansowych na rzecz utrzymania Otwartych Funduszy Emerytalnych niewiele różni się od działania mafijnego„...”Najbardziej na przymusowym, drugim filarze, zyskują Powszechne Towarzystwa Emerytalne, należące w większości do największych firm ubezpieczeniowych na świecie. Pobierają opłaty za zarządzanie i prowizje od środków trafiających do OFE –dzięki państwowemu przymusowi mogą mieć ten strumień środków przez 50 lat działalności zawodowej człowieka.Druga grupa beneficjentów towielkie spółki giełdowe. OFE kupiły akcje ok. 250 spółek giełdowych.Tym, którzy grają na giełdzie, zależy na podtrzymywaniu OFE, bo utrzymują one duży popyt na akcje.Gdyby nie było OFE, akcji wielu spółek w ogóle nie udałoby się sprzedać, a jeśli już, to po znacznie niższej cenie.„....”Ten system bezwzględnie należy zlikwidować i w ogóle należało go nie tworzyć. Teraz mamy trudniejszą sytuację, ponieważ Polska została potężnie zadłużona, żeby OFE utrzymać. „....”Bardzo dobrze opisuje to laureat Nagrody Nobla prof. Joseph Stiglitz, który pokazuje rolę Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego jako dogodnego środka podporządkowania sobie grupy krajów– głównie Ameryki Łacińskiej, Europy Środkowo-Wschodniej i Azji – krajom wysoko rozwiniętym, zwłaszcza USA. Gdy przyjrzeć się towarzystwom emerytalnym operującym w Polsce, są to firmy wywodzące się przede wszystkim z USA, Niemiec, Francji czy Holandii. „....”udało się to Węgrom,gdzie dano ludziom wybór: albo potwierdzisz swoje uczestnictwo w OFE, albo wracasz do systemu państwowego.Okazało się, że w OFE zostało mniej niż 2 proc. członków, reszta wróciła do ich ZUS.Obawiam się, żeczęść polskich elit politycznych prowadzi lobbing na rzecz towarzystw emerytalnych. Zresztą walka z instytucjami finansowymi nie jest prosta – towarzystwa emerytalne pośrednio są powiązane z potężnymi agencjami ratingowymi, a te mogą nas szantażować obniżeniem ratingu, co będzie rzutować negatywnie na wiarygodność naszego kraju. Te metody nie różnią się bardzo od działania mafijnego. „.....(więcej )
WD 90 „"Socjalizm świetnie nadaje się do fałszowania świadomości zbiorowej, gdyż jest intelektualną pokusą ćwierćinteligenta." ….”W przededniu przystąpienia Wielkiej Brytanii do EWG, Harold Wilson, przywódca Partii Pracy, rozpraszał wszelkie wątpliwości i stwierdzał kategorycznie, że przyszła zjednoczona Europa będzie socjalistyczna. Podczas pierwszego przemówienia tego polityka w Izbie Gmin a'propos członkostwa w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej zaznaczył dobitnie, że „Uważamy, więc ten plan (...) nie za upowszechnienie wolnej gospodarki, ale zmianę polityki (...), a w naszym rozumieniu będzie to oznaczać więcej kontroli, więcej pozytywnych narzędzi planowania socjalistycznego, więcej posługiwania się własnością publiczną(...)” [A.K. Chesterton, The New Unhappy Lords. An Exposure of Power Politics, Hampshire 1975, s.152] „...( http://naszeblogi.pl/38174-barroso-juz-za-kilka-lat-polska-przestanie-byc-panstwem )
Janusz Szewczak”Już od 1999 roku mówiłem, że OFE to jedno wielkie oszustwo – prywatyzacja systemu ubezpieczeń, która da zarobić wyłącznie właścicielom OFE, czyli Powszechnym Towarzystwom Emerytalnym, natomiast nie gwarantuje godziwych emerytur. Dzisiaj mamy tego dowody. OFE zarobiły ponad 16 mld złotych i najchętniej zrezygnowałyby z obowiązku wypłacania emerytur. „...(więcej )
Milton Friedman („Podstawowym złem paternalistycznych programów jest ich wpływ na szkielet naszego społeczeństwa. Osłabiają rodzinę, zmniejszają bodźce do pracy, oszczędności, innowacji, ograniczają naszą wolność" – napisał w „Wolnym wyborze") czy Friedrich Hayek („Im bardziej pozycja ludzi staje się zależna od działań rządu, tym bardziej będą się domagali, aby ten dążył do (...) sprawiedliwości rozdzielczej. Tak długo, jak długo wiara w sprawiedliwość społeczną kieruje działaniem politycznym, proces ten musi stopniowo przybliżać się do systemu totalitarnego"). . ...(więcej )
Cytaty te zaczerpnąłem z tekstu Marczuka „Welfare State .Pożegnanie z iluzja „ Inny cytat „„Jeśli państwo opiekuńcze ma jakąś oficjalną datę powstania, to jest to 5 lipca 1948 r." – pisze w książce „Ekonomika polityki społecznej" prof. Nicholas Barr, brytyjski ekonomista z London School of Economics. To właśnie wtedy w liberalnej Wielkiej Brytanii został wprowadzony tzw. plan Beveridge'a. Powstał na podstawie raportu przygotowanego przez Komitet ds. Ubezpieczeń Społecznych i został przekuty w plan zabezpieczenia społecznego. Uznano, że to państwo powinno odpowiadać za wiele czynników ryzyka, m.in. za bezrobocie, niezdolność do pracy, starość, zgon żywiciela rodziny czy niepełnosprawność. Jak się okazuje, to, co wydaje nam się dzisiaj oczywistością, przez całe wieki istnienia ludzkości wcale nią nie było. „.....”Mnożą się więc przywileje, emerytury dla 50-latków, zasiłki dla bezrobotnych tak wysokie, że nie opłaca się pracować, renty dla zdrowych, państwowe gwarancje kredytu dla „golców", czterodniowy tydzień pracy, pomoc dla wszystkich. Państwo może wszystko, możemy zadłużać się w nieskończoność, jesteśmy coraz bliżej raju – opowiadają wyborcom politycy. Na przykład w Europie wydatki na cele socjalne przekraczają 30 proc. PKB. „...(więcej )
„Gowin opuścił partię po wyborach, podobnie jak jego stronnicy - John Godson i Jacek Żalek. Nową partię mają również tworzyć politycy PJN m.in.: Paweł Kowal, Marek Migalski, Paweł Poncyljusz, Elżbieta Jakubiak i Wojciech Mojzesowicz. Trzecią siłą ma być środowisko Republikanów m.in.: były poseł PiS Przemysław Wipler i dawna szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Strężyńska. „.....”Jarosław Gowin, ogłaszając powstanie nowej partii - Polska Razem Jarosława Gowina „....(źródło)
Zbieranina Gowina, ten cały śmietnik polityczny , został przemianowany na „ Polska Razem Jarosława Gowina” .Jedynym konkretnym punktem programu wodza, kacyka partii swojego imienia jest obrona interesów związku mafijnego OFE , jak opisuje działania OFE profesor Oręziak . Wyznaniem wiary , „rytuałem przejścia „ dla wszystkich znajdujących się na śmietniku politycznym polityków jest publiczny akt wiary w OFE i służalcza deklaracja obrony interesów koncernów , które kontrolują OFE . Reszta programu i deklaracje to bajki dla głupich . Sponsorzy Gowina , międzynarodowe koncerny jako gwarancję swojej inwestycji zapewniły sobie wpisanie nazwy swego kacyka kolonialnego do nazwy partii , dzięki czemu wodzowi nikt nie podskoczy. Ani Migalski , ani Wipler, ani Kowal , czy Michał Kamiński , ani nawet Bielan, którego pomimo ciągłego wiszenia na klamce PiS Kaczyński nie wpuścił na powrót do swojej partii .
Łatwość z jaką ta cała masa odrzutków politycznych bez skrupułów i wstydy oferuje swoje „ usługi „ kolonialnym koncernom jest zatrważająca . Za koryto w Brukseli bez zmrużenia oka masowo dokonują aktu prostytucji politycznej . Istnienie bezprogramowego , poza oczywiście wysługiwaniem się niemieckim i lichwiarskim koncernom Śmietnika Gowina to kolejny dowód na kolonialny charakter Polski Będziemy teraz świadkami chocholego tańca obiecanek Wiplera, Kowala , Migalskiego . Świadkami kolejnego oszustwa programowego i politycznego za udział w którym aktorzy mogą dostać synekurę w Brukseli. Fragment wywiadu z profesorem Górą „65 lat to za mało. Będziemy pracować jeszcze dłużej, niezależnie co nasi politycy dzisiaj o tym mówią. Swoim studentom w SGH Marek Góra powtarza, że jeśli wierzą w to, że przejdą na emeryturę przed 75. rokiem życia, to są naiwni. „...”Są dwie drogi, by uniknąć bankructwa systemu emerytalnego. Obniżyć świadczenia albo podnieść wiek emerytalny. Polska robi te dwie rzeczy naraz. Czy musimy być aż takim prymusem? Nie chodzi o to, by się z kimkolwiek ścigać. Gdyby Polska nic nie zrobiła, za pięćdziesiąt lat musiałaby wydawać na emerytury ok. 25 procent PKB i byłby to jeden z najwyższych wskaźników w krajach OECD. Natomiast dzięki reformom będziemy mieli jeden z najniższych, wynoszący około 8,8 proc. PKB. W rezultacie przeznaczając więcej na płace, będziemy zmniejszać lukę rozwojową i zwiększać dobrobyt. A jeżeli młodym ludziom zabierzemy pieniądze wprowadzając wyższe podatki, by sfinansować szybko rosnące wydatki na emerytury, to oni – nie mając pewności jutra i poczucia bezpieczeństwa – będą nadal emigrować i nie będą decydować się na posiadanie dzieci. Emigrują, bo wolą pracować za granicą nawet poniżej swoich kwalifikacji niż w Polsce na umowach śmieciowych. Bez składek na ZUS, a więc też bez godziwej emerytury w przyszłości. Problem ten dotyczy całej Unii Europejskiej. Tam nazywa się to „pokoleniem 1000 euro”. To nie tylko sprawa braku perspektyw. Według Eurostatu dzisiaj ryzyko ubóstwa ludzi w wieku 25–50 lat jest większe niż osób ponad 65-letnich. Nie widzę więc uzasadnienia, by trzydziestolatek, który chce mieć dzieci i dom, miał finansować sześćdziesięciolatka, który może sam na siebie zarobić. Powinniśmy się zastanowić, czy przypadkiem nie zgubiliśmy w tym wszystkim idei solidarności międzypokoleniowej. „.....(więcej )
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha „Rząd naprawdę stoi w obliczu zapaści finansów publicznych i podjęcie zmian w systemie emerytalnym jest tego dowodem. To, co premier zaproponował, nie jest nawet półśrodkiem; jest ćwierćśrodkiem . Prędzej niż sobie wyobrażamy dojdzie do wariantu znacznie dalej idącego - być może również takiego, jak na Węgrzech. Decyzja ogłoszona przez premiera świadczy o jednym - że naszych relacji z Otwartymi Funduszami. Emerytalnymi nie reguluje kodeks cywilny i sfera prawna, tylko decyzja polityczna.Wcześniej OFE otrzymały przywilej i monopol na zarządzanie pieniędzmi obywateli na emerytury, dzisiaj ten monopol i przywilej został ograniczony.” „...(więcej )
„Powstaje konserwatywna partia popierająca interesy przedsiębiorców, wolny rynek i rodzinę. Zakładają ją były minister sprawiedliwości z PO oraz Przemysław Wipler i Paweł Kowal. „....” były minister sprawiedliwości porozumiał się z liderem Stowarzyszenia Republikanie Przemysławem Wiplerem oraz liderem ugrupowania Polska Jest Najważniejsza Pawłem Kowalem w sprawie powołania nowej formacji politycznej. Chcą je budować opierając się na takich wartościach jak gospodarka, rodzina i tradycja. „....”Zarówno Wipler, jak i Kowal uznali przywództwo Gowina w nowym projekci „...”PJN się rozwiąże i wejdzie do nowego ugrupowania, które będzie miało zupełnie nowy szyld. „....”Jak ustaliliśmy, „cichą współpracę" w nowym projekcie zadeklarowała jedna z organizacji zrzeszających przedsiębiorców. „....”wszyscy politycy nowego ugrupowania reprezentują liberalne podejście do gospodarki i zdecydowanie opowiadają się za wspieraniem biznesu. Gowin ostro krytykuje premiera Donalda Tuska za plany rządu wobec OFE, Wipler odszedł z PiS w proteście przeciwko przechylaniu się tej partii na lewą stronę. Także Kowal ma wolnorynkowe i sprzyjające przedsiębiorcom poglądy. „.. ...(więcej )
video Mechanizm oszustwa. OFE - największy przekręt III RP! Krzysztof Rak rozmawia z Januszem Szewczakiem - głównym ekonomistą SKOK. „.....(więcej)
Saakaszwili.”Nie ma wątpliwości, że wasze zwycięstwo zmieni nas i Rosję. Ukraiński triumf będzie końcem reżimu (Władimira) Putina, a w podręcznikach historii napiszą, że Imperium Rosyjskie przestało istnieć na Euromajdanie" - powiedział po ukraińsku Saakaszwili.”...”Jego zdaniem ukraińskie protesty przeciwko władzy, która pod naciskiem Moskwy odmówiła podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, wpływa pozytywnie również na sytuację w Gruzji. "Dziś bronicie nie tylko swojej przyszłości, przyszłości Ukrainy, bronicie nas wszystkich" - powiedział Saakaszwili dodając, że zwycięstwo wolności na Ukrainie będzie zwycięstwem wolności w Gruzji, a także w Mołdawii i Armenii.Według byłego gruzińskiego przywódcy Unia Celna proponowana Ukrainie przez Rosję oznacza "krach i korupcję". DO UC należą obecnie, oprócz Rosji, Białoruś i Kazachstan.Przed wystąpieniem na Majdanie Saakaszwili spotkał się z jednym z liderów ukraińskiej opozycji Witalijem Kliczką. Według biura prasowego partii Udar, którą kieruje Kliczko, w spotkaniu uczestniczył też były premier Mołdawii Vlad Filat.”....(źródło ) Marek Mojsiewicz
Odzyskać banki dla polskiej gospodarki
Sobota, 7 grudnia (08:00)
Rozmowa z prof. dr. hab. Witoldem Kieżuniem. Rafał Zaza: Gdzie jest "grzech pierworodny" prywatyzacji polskiego sektora bankowego? Wyceny banków były robione przez zagranicznych audytorów często od lat współpracującymi z zagranicznymi inwestorami. Koszty tych wycen były bardzo wysokie, obciążające dochody z prywatyzacji Witold Kieżun: - Sama koncepcja prywatyzacji sektora bankowego narodziła się w kwietniu 1988 roku - drogę ku temu otworzyła tzw. ustawa Wilczka przyjęta w grudniu tego roku, dalece liberalizująca stosunki gospodarcze w Polsce i oparta na Kodeksie handlowym z 1934 roku. Sama w sobie była dobrym krokiem, ale wiąże się ona z koncepcją transformacji gospodarczej, zainicjowanej wizytą George'a Sorosa w maju 1988 roku. Soros opowiada o tym szczerze w swojej książce, dość szczegółowo omawia swoją rolę w polskiej transformacji, poczynając od założenia w Polsce Fundacji Batorego i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a potem z późniejszym doradcą ekonomicznym premiera Mazowieckiego - Waldemarem Kuczyńskim oraz przedstawienia idei terapii szokowej nieżyjącemu już komunistycznemu premierowi Mieczysławowi Rakowskiemu (G. Soros, Underwriting Democracy, The Free Press, New York 1991). Ustawa Wilczka oraz nowa koncepcja transformacji, sprowadzająca się przede wszystkim do prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, stworzyły konieczność budowy sieci banków komercyjnych. Zarazem powstała ogromna szansa na wzbogacenie się środowiska, które w tym procesie uczestniczyło tzw. partyjnej nomenklatury. Specjalną ustawą wydzielono z Narodowego Banku Polskiego aktywa dziewięciu banków komercyjnych o charakterze regionalnym. Ta nowa struktura bankowości kierowana przez aparat partyjnej nomenklatury stała się podwaliną procesu tzw. nomenklaturowej prywatyzacji.
Jak wyglądał jego przebieg? - Odbywało się to tak, że dyrektor państwowego przedsiębiorstwa opuszczał je wraz z - dziś byśmy powiedzieli - odpowiednim know-how, zabierając ze sobą najlepszych pracowników. Dostawał kredyt z banku komercyjnego i otwierał własną firmę identycznej specjalności albo uczestniczył na preferencyjnych warunkach w prywatyzacji firmy, w której niedawno był zatrudniony. Nietrudno się domyślić, że mając możność dowolnego kształtowania wysokości uposażeń bez bardzo wysokiego podatku od płacy tzw. popiwku, obowiązującego tylko w przedsiębiorstwach państwowych, szybko doprowadzał do upadku państwowego konkurenta. - To wszystko łączy się z procesem transformacji gospodarczej wdrażanej przez Jeffreya Sachsa i Leszka Balcerowicza, która obok dogmatu prywatyzacji przedsiębiorstw przewidywała otwarcie granic dla nieograniczonego napływu towarów i agresywnego kapitału zagranicznego przedstawiającego się jako "zbawcy" jakoby całkowicie zrujnowanej w PRL gospodarki. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 80. XX wieku w już zdekolonizowanej niepodległej Afryce. Na bazie niezwykłego rozwoju techniki komunikacji i ideologii liberalnej ekonomii rozpoczął się okres neokolonializacji ekonomicznej w formie bezpardonowej prywatyzacji, zakupu odziedziczonych po kolonizatorach źródeł surowców i przedsiębiorstw produkcyjnych po rewelacyjnie niskich cenach.
Neokolonializm? Ale w Polsce? - Tak, właśnie tak to można określić. To, co się wydarzyło w Polsce, w swojej istocie jest podobne do tego, co zaszło wówczas w Afryce - mieszkałem tam 10 lat i mogłem to dokładnie obserwować i analizować. Cechą tej prywatyzacji, wykupu własności państwowej dokonanej przez wielkie korporacje międzynarodowe była bardzo niska cena firm związana z upowszechnioną korupcją, także likwidowanie potencjalnej konkurencji metodą tzw. wrogiego przejęcia, kupna przedsiębiorstwa i jego zlikwidowania albo zmarginalizowania jego działalności .
W Polsce też były łapówki przy prywatyzacji banków? - Na ten temat mogę tylko jedno powiedzieć - że w 1999 r. Bank Światowy przeprowadził badania inwestorów zagranicznych w Polsce. Dawali oni "prowizje" za udział w prywatyzacji, z tym że należy pamiętać, że wówczas te prowizje były, np. w Niemczech, zgodne z obowiązującym prawem. Bank Światowy pozyskał także informację, że za 3 mln dolarów można było kupić odpowiednią ustawę w polskim Sejmie. Ówczesny marszałek Sejmu Maciej Płażyński wystąpił do prokuratora rejonowego w Warszawie z wnioskiem o zbadanie tej sprawy. Uzyskała ona jednak odpowiedź od Banku Światowego, że ankieta miała charakter anonimowy. Sprawę umorzono.
Banki w Polsce stopniowo przechodziły w ręce zagranicy. Prywatyzacja odbywała się także przez giełdę, ale później i tak zagraniczni akcjonariusze skupywali akcje i zdobywali całkowitą kontrolę nad bankami. Jak pan ocenia ten proces? Sprzedaż Banku Śląskiego to sztandarowy przykład tego, że prywatyzacje są prawdziwym polem minowym dla rządzących. By stać się współwłaścicielami Śląskiego. Złożono wówczas najwięcej zapisów w historii giełdy - ponad 820 tys. - więc drobni inwestorzy dostali tylko po trzy akcje na głowę więcej »
- Został on przeprowadzony w skandaliczny sposób. Wyceny banków były robione przez zagranicznych audytorów często od lat współpracującymi z zagranicznymi inwestorami. Koszty tych wycen były bardzo wysokie, obciążające dochody z prywatyzacji. Pisze o tym w swoim opracowaniu m.in. dr Ryszard Ślązak, który zebrał liczne udokumentowane przykłady. W pierwszej koncepcji transfer zysków do spółek matek banków zagranicznych miał być ograniczony do 15 proc. zysku netto, potem z tego zrezygnowano i mógł się on odbywać zupełnie swobodnie. Niesamowitym skandalem, o którym dziś już niewiele się mówi, była prywatyzacja Banku Śląskiego. Był to nowoczesny, jak na tamte czasy doskonale zinformatyzowany, szybko rozwijający się bank o kapitale akcyjnym w wysokości 926 mld zł i portfelu złych kredytów nie przekraczającym średnio 8 proc. Pierwsza wycena wartości akcji wynosiła ok. 230 tys. zł (starych), a potem Marek Borowski, ówczesny minister finansów, podniósł ją do 500 tysięcy. W pierwszym notowaniu akcje uzyskały cenę 13,5 razy wyższą od ceny nominalnej, wzrastając do 6,75 mln złotych. Na tej prywatyzacji zarobili nie przeciętni obywatele, ale przede wszystkim ci, którzy to organizowali. Okazało się także, że przed prywatyzacją bardzo poważnie zaniżono kapitał akcyjny banku oraz zyski banku za 9 miesięcy 1993 roku. Podjęto więc dochodzenie, NIK sprawdzał tę prywatyzację, złożono sprawozdanie w Sejmie. Oprócz dymisji ministra Marka Borowskiego nikomu jednak nie spadł włos z głowy. - Drugą wielką i skandaliczną prywatyzacją była prywatyzacja Wielkopolskiego Banku Kredytowego w Poznaniu. Doradzał brytyjski Schroders. Powszechną praktyką było angażowanie niezwykle wysoko opłacanych zagranicznych doradców do wyceny i przeprowadzania emisji akcji. Sprzedawano akcje WBK za 140 tys. zł (starych), a pierwsze notowanie na giełdzie wyniosło 350 tys. złotych. Najwięcej ich nabył Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który po roku sprzedał cały pakiet Allied Irish Bankowi... sześć razy drożej! Pokazuje to skalę spekulacji, jaka została zaaranżowana przez państwowego właściciela. Potem były następne prywatyzacje, odbywały się przez giełdę, ale inwestorzy zagraniczni szybko skupywali akcje i przejmowali kontrolę nad bankami. Taki los spotkał np. BRE czy BPH. Pekao SA, po skonsolidowaniu z innymi bankami, sprzedano Włochom za ok. 5 mld zł; dziś aktywa tego banku wynoszą 110-115 mld zł. W przybliżeniu sprzedaliśmy nasze banki za ok. 25-30 mld zł, co stanowiło nie więcej niż 15 proc. ich realnej wartości. W ten sposób na ponad 60 banków istniejących w Polsce mamy jedynie cztery z polskim, większym czy mniejszym, kapitałem. Powszechną praktyką było i jest zaniżanie przez Skarb Państwa ceny emisyjnej akcji przy ofertach giełdowych. Chyba jednak największym skandalem było sprzedanie Citibankowi najstarszego i o zasięgu międzynarodowym Banku Handlowego w Warszawie SA, założonego jeszcze w XIX wieku przez finansistę Leopolda Kronenberga.
Dlaczego kraj powinien kontrolować swój sektor bankowy, tak jak to jest np. w Niemczech? Argumentem tych, którzy twierdzą, że należało oddać kontrolę zagranicznym konglomeratom finansowym, jest to, że w Polsce nie było odpowiedniego kapitału, a banki w latach 90. potrzebowały pilnie wzmocnienia, bo miały wysokie portfele złych długów. - Cała prywatyzacja polskiego sektora bankowego odbyła się w sposób chaotyczny i doraźny. Przepłacono zagranicznym konsultantom. Banki sprzedano za tzw. cenę rynkową, ale przez nich wycenianą. Podobnie zresztą, jak i wiele rentownych przedsiębiorstw. Ci, którzy to zrobili, ulegając marketingowi różnej maści zagranicznych "doradców", doprowadzili nie tylko do ogromnych strat budżetu, ale także zaszkodzili całej polskiej gospodarce. Oceniam, że budżet stracił na operacji prywatyzacji banków ok. 150-200 mld złotych. Po tych prywatyzacjach polską kadrę zarządzającą stopniowo zastępowali cudzoziemcy.
Zwolennicy tej prywatyzacji argumentują, że inaczej się nie dało, nie było wówczas w kraju pieniędzy.
- To żaden argument. Na prywatnych rachunkach w Narodowym Banku Polskim w tamtych latach było zdeponowane ok. 8 mld dolarów, a co najmniej drugie tyle stanowiły dewizowe oszczędności Polaków. Również pula rezerwy dewizowej na zabezpieczenie wartości złotego została źle skalkulowana, nie było potrzeby stworzenia aż tak dużych rezerw. Część z nich można było włączyć do procesu prywatyzacji banków. Można było też zaciągnąć pożyczki zagraniczne, ewentualnie sprzedać mniejszościowe zestawy akcji. Obecnie zyski banków w Polsce są wysokie, rzędu circa 15 mld zł rocznie. Po prostu nie było woli politycznej - banki miały zostać tanio wysprzedane tzw. inwestorom zagranicznym. Sprzyjała im także inflacja, w Polsce depozyty i papiery skarbowe były o niebo wyżej oprocentowane niż kredyty na Zachodzie - taki mechanizm utrzymywał się dłuższy czas. Proszę spojrzeć na przykład transformacji banków chińskich. Gdy brakowało im kapitału, zaprosiły zagranicznych inwestorów, udostępniły im pulę akcji nie wyższą niż 30 proc., robiąc przy tym prawdziwy przetarg na międzynarodowych rynkach. Jest pomysł, by bank PKO BP stał się superinstytucją finansową. Pytanie tylko po co? więcej »
Jest pan za tzw. repolonizacją banków, której przykładem ma być przejęcie przez PKO BP Nordea Banku?- Jestem generalnie za, ale nie wiem, czy nie jest na to za późno. Co chwila pojawia się jakaś okazja, banki się łączą, dzielą, wyprzedają swoje aktywa. Trzeba działać. Dziwię się, że dotąd nie zdywersyfikowano w wystarczający sposób kapitału zagranicznego - jeśli chodzi o kraje, z którego pochodzi. Zaniedbano np. zainteresowanie naszym rynkiem wykazywane przez banki kanadyjskie, które już dawno mogły sfinansować na korzystnych zasadach budowę autostrad. To nie Bank Światowy czy EBOR powinny stać się kołem zamachowym gospodarki, ale banki kontrolowane przez Polaków. Tymczasem tak się nie stało. To stworzyło tragiczną dla nas sytuację, bo żaden ważny kraj nie wyzbywa się swojego sektora bankowego; przykładowo udział kapitału obcego w aktywach banków niemieckich nie przekracza 6 proc., a w innych krajach tzw. starej Unii sięga on nie więcej jak 10, 20, 30 proc. W Kanadzie dominują dwa banki państwowe - jeden o charakterze inwestycyjnym, a drugi oszczędnościowym. U nas na istniejące cztery banki polskie, tylko jeden - BGK ma 100 proc. kapitału polskiego. Polska straciła praktycznie możliwość sprawnego finansowego stymulowania swojego rozwoju gospodarczego przez sektor bankowy, bo oczywiście banki zagraniczne preferują swoje macierzyste przedsiębiorstwa.
Banki spółdzielcze i SKOK-i jako alternatywa dla banków zagranicznych w Polsce - dlaczego to jest tak ważne?- Są doskonalą alternatywą, ale na spółdzielczość - zarówno bankową, jak i SKOK-i - rządzący przeprowadzają szalony atak. Chodzi im o zneutralizowanie znaczenia tej części rynku. Instytucje te są tłamszone rygorystycznymi przepisami, co wpływa źle na ich wyniki, tym bardziej że dotąd nie dążyły do maksymalizacji zysków za każdą cenę, jak to robią banki zagraniczne. Kasy oszczędnościowe, nawet kosztem zysków własnych, angażują swoich członków i dają atrakcyjne lokaty. Proszę zwrócić także uwagę na fakt, że kredyty oprocentowane powyżej 10 proc. przestają de facto być opłacalne, a tzw. banki komercyjne nadal oferują pożyczki i kredyty na wyższe oprocentowanie, podczas gdy za depozyty płacą śmiesznie mało. Marże pomiędzy oprocentowaniem kredytów a depozytów w bankach w Polsce są bardzo duże. Nie mobilizuje to Polaków do oszczędzania, a przedsiębiorców do zaciągania kredytów. Buduje natomiast olbrzymie zyski banków, które wolą inwestować w bony i obligacje skarbowe niż finansować rozwój przedsiębiorstw. To jest patologia.
Nie było prób przeciwdziałania tym patologiom? - Były. Powołanej w maju 2006 r. śledczej komisji sejmowej do zbadania przekształceń kapitałowych i własnościowych pod przewodnictwem byłego posła PiS Artura Zawiszy ukręcono głowę. Trybunał Konstytucyjny we wrześniu 2006 r. stwierdził, że umarza postępowanie... ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia. Uzasadnienie wyroku ma 40 stron!
Co wobec tego, co dalej? Nie ma już nadziei? - Oczywiście dojście do sytuacji "normalnego kraju", takiego, jakim jest większość pierwszej piętnastki Unii Europejskiej, w których to bankowość jest w olbrzymiej większości domeną działalności instytucji krajowych, wymaga racjonalnej strategii. Oczywiście trzeba wstrzymać wszystkie plany prywatyzacji banków polskich. Punktem wyjścia reformy powinno być przyjęcie zasady, że instytucje i przedsiębiorstwa państwowe i samorządowe prowadzą wszystkie operacje finansowe w kilku jeszcze istniejących polskich bankach lub/i w spółdzielczych bankach i kasach. Tę zasadę można uzasadnić zyskiem finansowym. Śmieszy mnie ostatnio częsta reklama paru banków zagranicznych, że płacą nawet po 4-4,5 proc. w sześciomiesięcznych rachunkach oszczędnościowych, podczas gdy np. SKOK-i z oddziałami w Warszawie płacą nawet po 6,9 proc. Stale też zdarzają się okazje korzystnego zakupu banków zagranicznych, wobec wielkiej opłacalności działalności bankowej w Polsce warto i je wykorzystywać. Godna polecenia jest też wielka akcja masowego rozwoju idei systematycznego, choćby drobnego oszczędzania. W II RP na książeczkach oszczędnościowych Pocztowej Kasy Oszczędności można było lokować nawet jedną złotówkę. Podobna akcja francuskiej mniejszości w kanadyjskim Quebecu rozwoju idei oszczędzania we francuskich kasach oszczędnościowych Desjardins doprowadziła do ukształtowania się francuskiego kapitału, na bazie którego rozwinęła się francuska aktywność gospodarcza konkurująca z bogactwem kapitału angielskich Kanadyjczyków. Sądzę też, że w koniecznej reformie systemu podatkowego w Polsce można by, obok podatku obrotowego dla wielkiego handlu, wprowadzić też specjalny podatek dla banków.
Będą się bronić rękami i nogami... - Wymaga to starannego opracowania strategii działania. Niewątpliwie obecny stan ekonomicznego zdekolonizowania naszej gospodarki wymaga zdecydowanej akcji reformatorskiej w dziedzinie bankowości, słusznie uważanej za "nerw" rozwoju ekonomicznego. Wyjściem z obecnej sytuacji może być też - zbudowanie różnymi sposobami - skłonności Polaków do oszczędzania. Mniej konsumpcji, więcej oszczędzania, jest jeszcze jakaś szansa. Trzeba też stworzyć prawdziwą modę na polskie produkty, zarówno w kraju, jak i za granicą. Wzmocnić spółdzielczość, reaktywować komunalne banki, zastanowić się nad renacjonalizacją niektórych banków, które zostały sprzedane zagranicy. Przede wszystkim trzeba dokapitalizować Bank Gospodarstwa Krajowego, żeby mógł skutecznie wspierać reanimację polskiej gospodarki. Warunkiem ratowania polskiej gospodarki jest jednak racjonalny system doboru kadry fachowych decydentów, w nawiązaniu do praktyki stosowanej w niezwykle sprawnych wielkich koncernach, reprezentujących jednak nie tylko wysokie fachowe kwalifikacje , ale i postawę priorytetu ideowego.
Rafał Zaza
Godzina dla Gowina Subotnik Ziemkiewicza Sobotni komentarz dzisiaj nieco później, bo bawiłem na założycielskiej konwencji nowej partii Gowina, Republikanów, samorządowców, w większości niegdyś z PO, oraz PJN-u (a potem jeszcze musiałem się wywiązać ze zobowiązań przyjętych w ramach akcji „Godzina dla Żony i Dzieci”). Bawiłem tam bynajmniej nie dlatego, żebym − jak słyszę to za każdym razem, gdy się w takich miejscach pojawiam − porzucał dotychczasowe zajęcia i przechodził do polityki. Nie wykluczam, że kiedyś się nią poczuję zmuszony zająć, tak jak nie wykluczam, że kiedyś poczuję się zmuszony iść do lasu i stworzyć tam jakiś oddział partyzancki; ale na ten moment jedno i drugie jest mniej więcej równie prawdopodobne. Wystąpienia moje i Matthew Tyrmanda były wyraźnie oddzielone od wystąpień samorządowców i polityków, dla każdego powinno być oczywiste, że pojawiliśmy się tam nie jako kandydaci na kandydatów, ale jako zaprzyjaźnieni… hm, nie lubię zdezawuowanego przez michnikowszczyznę słowa „intelektualista”, ale w ścisłym sensie pasuje ono do tej sytuacji lepiej niż „ekspert”. Czyli byłem tam z tych samych powodów, dla których byłem także na spotkaniach Kongresu Nowej Prawicy i Kongresie Narodowym. Dodam od razu − bynajmniej nie oznacza to, żebym się z poparcia dla idei głoszonych przez narodowców i wolnościowców wycofywał. Naiwnie roję sobie, że właśnie te trzy środowiska mogłyby wystawić wspólną listę do europarlamentu, a po jej sukcesie współtworzyć szeroką partię konserwatywno-liberalną zdolną trafnie formułować polskie interesy narodowe i osiągać je. Różnice między nimi są naprawdę drugorzędne, a górnice przekraczalne, czego żywymi dowodami są Krzysztof Bosak czy Przemysław Wipler. Te moje marzenia są zapewne najlepszym dowodem, że się na polityka nie nadaję; ale marzenia należą do zawodu, który sobie wybrałem. Pewnie, więcej człowieka w życiu spotyka rozczarowań niż radości spełnienia, ale kiedy przypomnę sobie stan polskich umysłów w czasach, gdy tę swoją publicystyczną orkę zaczynałem, i porównam je z salami do których mam zaszczyt przemawiać dzisiaj to nie mam wątpliwości: nie tylko trzeba orać, ale i warto to robić. Nie wiem doprawdy, co w moim postępowaniu jest trudnego do zrozumienia? Napisałem sam już nie policzę ile artykułów, felietonów, samych książek zdrowo ponad dwadzieścia, moje poglądy, jeśli ktoś się tym interesuje, są jedną z najbardziej transparentnych spraw na tym tu światu. Nie jestem w stanie policzyć ile razy cytowałem tę przywiezioną przed laty z amerykańskiego stażu wskazówkę „stay on issue, not on person”. Popieram sprawy, które są do załatwienia, a konkretne osoby – o tyle, o ile jestem przekonany, że im dobrze służą. Jestem przekonany, że nowa partia ma szansę odegrać na polskiej scenie politycznej, zdominowanej dziś przez mafię i sektę, znaczącą i pozytywną rolę. I dopóki będę o tym przekonany, będę jej działania wspierać. To nie oznacza, że się do Gowina zapisuję. Tak jak moje związki z Ruchem Narodowym nie zobowiązują mnie by zawsze bronić każdego narodowca, nawet jeśli mu przyjdzie do głowy coś głupiego, i tak jak podzielanie programowych zasad KNP nie jest dla mnie powodem, by nie krytykować quasi-darwinistycznych bredni jego prezesa, że niepełnosprawne dzieci powinno się sekować bo mogą zarazić niepełnosprawnością zdrowe. Jak zawsze, kiedy pojawia się na prawicy coś nowego, uaktywnia się pospolite ruszenie spod znaków Konwentu Świętej Katarzy. Dla jednych jedynym wiarygodnym politykiem jest Korwin, bo wszyscy inni to socjaliści i eurofederaści. Dla innych jedynym wiarygodnym jest Kaczyński, bo wszyscy inni są prorosyjscy i w ogóle istnieją z woli WSI tylko po to, by odbierać PiS te głosy, których co prawda nie umie zdobyć, ale gdyby ludzie nie mieli żądnej, ale to żądnej absolutnie alternatywy to by w końcu wygrał i bez nich . Dla jeszcze innych niewiarygodny w ogóle każdy kto ma ponad trzydzieści lat i jako tako znane nazwisko, bo już kiedyś był w PiS albo w PO albo w jakikolwiek inny sposób stracił był polityczne dziewictwo. Tymi argumentami szczególnie chętnie posługują się prawicowi liderzy, którzy − że użyję tego starozakonnego powiedzenia − wolą mieć sto procent w byle jakim interesie niż dziesięć w dobrym. Dożywotnie przywodzenie niedużej partyjce, czy nawet bardzo dużej partii, skazującej siebie samą na pozostawanie w wiecznej opozycji, to dla niektórych bardzo fajny sposób na życie. Wystarczy zebrać wokół siebie garść odpowiednio zajadłych pretorian, zawsze gotowych „zdemaskować” konkurencję, że powstała dla „rozbicia” prawicy (bo jedność prawicy polega wszak na tym, że ma być jeden prezes, jedna partia i ruki po szwam); reszta sobie pójdzie sama. Wiem, wiem, na lewicy nie jest lepiej, ale jak lewica się między sobą żre, to mnie to nie martwi, bo lewica może Polskę tylko jeszcze bardziej popsuć. Natomiast jeśli prawica chce ją naprawić, to naprawdę nie może w nieskończoność czekać aż na politycznej ruletce wypadnie zero, PiS skupia wiele pozytywnych dążeń, ale nie jest w stanie wyjść poza elektorat kierujący się emocjami patriotycznymi, nie jest w stanie odebrać platformie wyborców nazywanych centrowymi, wyzwolić się z partyjnictwa i przekonać do siebie młodego pokolenia. Trzech ostatnich rzeczy nawet nie próbuje. KNP domaga się wielu bardzo słusznych zmian, ale pod obecnym prezesem nie jest w stanie przekonać znaczącej grupy Polaków, że jest czymś więcej niż wygłupem. Narodowcy jako jedyni w tej chwili dysponują językiem i narracją, które przemawiają do młodych Polaków mieszkających za rogatkami wielkich miast i nie zamierzających poddawać się upokarzającej tresurze na „młodych wykształconych”, ale nawet jeśli wszystko dobrze pójdzie, nieprędko zdołają przekonać wyborców, że dysponują kadrami, które naprawdę mogłyby przejąć władzę i Polskę naprawić. Ludziom, którzy dzisiaj się zebrali wokół Gowina to ostatnie może przyjść najłatwiej, ale problemem może być dla nich dotarcie z eksperckim przekazem do rzeszy prostych Polaków „nie interesujących się polityką”. Każdy ma tu swoje ograniczenia i swoje szanse. Tylko jak na razie potencjały, które mogłoby zupełnie Polskę odmienić, nie sumują się. A dopóki się nie sumują, nomenklatura podwieszona pod Tuska czuje się bezpiecznie.
PS. Kiedy w roku 2001 odbierałem nagrodę Kisiela, było to zaszczytem. Ale to, co uczyniono z tej nagrody w ostatnich latach, nie ma już w moim przekonaniu z Kisielem nic wspólnego − poza jego synem, patronującym obecnej kapitule. Nie kwestionuję jego prawa do dysponowania imieniem sławnego ojca w sposób jaki uważa za stosowny, ale pragnę zaznaczyć, że już od wielu lat nie mam i nie chcę z tym mieć nic wspólnego. RAZ
Po gowinogrodzie Zamiast pustej kontestacji proponuję raczej ukonserwatywnianie partii Jarosława Gowina. Co niektórych będzie tam trzeba dopychać kolanem w kierunku konserwatyzmu i nasz portal nie omieszka tego czynić. Wybrałem się wczoraj na zjazd partii Jarosława Gowina na którym posłuchałem wystąpień programowych i dowiedziałem się, że nowa partia zwać się będzie "Polska Razem Jarosława Gowina". Oto kilka moich przemyśleń po zjeździe:
1. Wyraźnie widać istnienie zaangażowania i potencjału, czyli - jak nazwał to Jan Filip Libicki - "energetyczności", której brakuje podupadającej PO. Spotkałem ludzi, którzy nie mogą już patrzeć na żenujący spektakl smoleńsko-tuskowo-kaczyński, gdzie zajadłość konfliktu nie idzie w parze ze sporem programowym, gdyż żadna z tych wielkich partii nie ma programu, zastępując go personalną nienawiścią. Gowiniści chcą przekroczyć ten jałowy spór i porozmawiać o tym, co trapi Polskę, a jest tym - wedle nich - skrajna polityka antyrodzinna państwa, fiskalizm i krępowanie wolnej przedsiębiorczości. Ta chęć im się chwali. Na naszym portalu popieraliśmy wszelkie racjonalne inicjatywy wyrwania Polski z tego klinczu i tę także raczej będziemy popierać.
2. Pośród przemawiających na zjeździe wyróżniłbym dwa typy ludzkie. Z jednej strony był Jarosław Gowin, John Godson oraz ich eksperci. To ludzie kompetentni pijarowsko, tryskający energią (Gowin i Godson) oraz merytoryczni w kwestiach ekonomicznych i zarządczych (eksperci). Z drugiej strony mieliśmy wystąpienia polityków z PJN: Pawła Kowala, Marka Migalskiego i Pawła Poncyliusza. Wystąpienia te były, co tu dużo mówić, bardzo słabe. W kuluarach mówiono, że Kowala proszono aby nie poruszał kontrowersyjnej kwestii rewolucji w Kijowie. Widać było, że męczył się strasznie, aby o tym nie mówić. Raz zresztą wspomniał coś na ten temat z entuzjazmem, a na jego czole od razu pokazało się wypalone żelazem diabelskie piętno wieloletniej bytności w PiS. Migalski zaproponował ultra demokratyczno-demagogiczny system ustrojowy; a Paweł Poncyliusz mówił o problemach absolwentów polskich uczelni wyższych, choć sam o tych problemach (z wiadomych powodów) nie ma i nie może mieć zielonego pojęcia. W sumie politycy PJN pokazali się jako znaczące obciążenie nowej formacji, ponieważ nic nie wnoszą - przynajmniej na poziomie intelektualnym. Elżbieta Jakubiak nie dopełniła obrazu katastrofy, gdyż głosu nie zabrała.
3. Program partii jest konserwatywno-liberalny. O ile elementy związane z wolną przedsiębiorczością nie budzą zastrzeżeń, o tyle te konserwatywne wydają się być zbyt mało wyeksponowane. Polityka prorodzinna to nie wszystko w tym względzie, a nic więcej nie słyszeliśmy. Co gorzej, wieczorem w TVN24 Jarosław Gowin mówił wprost o wolności posłów tej partii w głosowaniach światopoglądowych. Konserwatysta nie uznaje zaś żadnej "wolności" i pluralizmu. Różniąc się od lewicowca fundamentalnie co do tych wartości, uznaje, że mają one charakter totalny i nie ma tu miejsca na żadne relatywizmy. W sumie "energetyczność" zjazdu zupełnie mi się nie udzieliła, gdyż w wielki zachwyt nie popadłem. Zawsze jednak nauczałem, że polityka nie polega na tym, aby brać to, co się chce i o czym się marzy, ale na tym, aby brać to, co realnie możliwe. Dzisiaj stoimy wobec wyboru pomiędzy skonfliktowanym personalnie POPiS-em a Polską Razem Jarosława Gowina. Po 6 latach rządów Donalda Tuska wiemy, że możemy oczekiwać jedynie "małej socjalistycznej stabilizacji" bez reform, zmian. Taka równia pochyła ku upadkowi, połączona z ześlizgiwaniem się ku genderyzmowi w takt wystukiwany przez demoliberalne media. Po Jarosławie Kaczyńskim spodziewać się reform także nie możemy a jedynie zemsty za wypadek lotniczy w Smoleńsku. Obydwaj panowie nie mają Polsce kompletnie nic do zaproponowania. Polska Razem Jarosława Gowina jest próbą wyrwania się z tego klinczu, więc należy tej inicjatywie kibicować. Realna polityka oznacza popieranie realnych podmiotów politycznych, które w iluś tam procentach realizują nasze idee i nasz program. Zamiast pustej kontestacji proponuję raczej ukonserwatywnianie partii Jarosława Gowina. Co niektórych będzie tam trzeba dopychać kolanem w kierunku konserwatyzmu i nasz portal nie omieszka tego czynić.
Adam Wielomski
08/12/2013 „Chcemy też prowadzić dialog o tym, jakim miejscem ma być Jazdów”- mówi pan Jan Śpiewak z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej- można przeczytać na stronie gazeta.pl Jazdów to historyczna wieś w Warszawie, kiedyś był tam gród i dwór książąt mazowieckich. Był to najstarszy gród zaraz po grodzie Brudno. Jazdów strzegł osady handlowej Solec, niedaleko przeprawy wiślanej do wsi Kamion., z kolei niedaleko wsi Mokotowo. W roku 1624 Zygmunt II Waza zbudował Zamek Ujazdowski.. Czasami zdarzało mi się tamtędy spacerować w drodze do Sejmu.. Albo do Teatru Studia Buffo.. Pośród zieleni w lecie bardzo ładnie i przyjemnie.. Znajduje się tam 30 drewnianych domków typu fińskiego. Bardzo miło i przyjemnie tam sobie pomieszkać.. Między innym mieszkańcami mieszka tam pani Barbara Wrzesińska- znana aktorka. Zasłynęła prywatnie tym, że była żoną pana Bogdana Łazuki- przez trzy długie miesiące.. Ma dwóch synów.. I” była” teściową pani Agnieszki Maciąg- modelki. Ale miejsce przepiękne w Śródmieściu Warszawy.. Wierzcie mi Państwo.. Tam chce się żyć- jak to się popularnie mówi.. Śródmieściem Warszawy rządzi Platforma Obywatelska, a konkretnie pan burmistrz Wojciech Bartelski.. Dawniej związany z prawicą – konserwatywną., obecnie z lewicą Platformy Obywatelskiej. Współtworzył Stowarzyszenie Koliber.. Pamiętam go jeszcze ze starych czasów jak kręcił się po korytarzu siedziby UPR na Nowym Świecie. .Ale przeszedł na drugą stronę mocy.. To on za symboliczne grosze wypuścił atrakcyjny lokal w centrum Warszawy dla lewackiej” Krytyki Politycznej”- róg Nowego Światu i Świętokrzyskiej.. Fińskie domki w Jazdowie są w jurysdykcji miasta…. To Śródmieście nimi dysponuje.. Jego hobby to szachy.. Właśnie nastąpiła eksmisja mieszkańców trzydziestu drewnianych domków fińskich, których osiedle znajdowało się niedaleko Sejmu. No cóż- eksmisje się zdarzają, tym bardziej, że na tym miejscu miał powstać nowoczesny apartament, a co tam fińskie domki drewniane.. Muszą ustąpić nowoczesności apartamentowej… Tak przynajmniej twierdziły warszawskie media.. Nikogo to nie dziwiło, bo to jednak bardzo atrakcyjne miejsce Warszawy.. No- nie na bliskość Świątyni Demokratycznego Rozumu- ale na atrakcyjność naturalną.. Zielona enklawa pięknie położona.. No i co się stało? Okazuje się, że apartamentowców nie będzie, ale za to powstanie…..kibuc(???) Kibuc w Jazdowie(???) Pośród zieleni i spokoju,” powstanie kibuc z warsztatem stolarskim i ogródkiem. Młodzi Żydzi będą w nim przygotowywać się do życia w mieście”. Ja popieram.. Warszawa nie ma jeszcze skansenu komunistycznej formy kibucu..- to będzie miała.. Chwała władzom Warszawy, a w szczególności burmistrzowi Bartelskiemu, dawniej konserwatyście- a obecnie promującemu komunizm w wersji i kibucowej. Będzie można sobie pójść i zobaczyć jak komunizm kibucowy funkcjonuje w rzeczywistości.. Oczywiście ktoś do tego będzie dopłacał.. A kto? W różnej formie warszawiacy, tak jak dopłacają do na przykład Muzeum Sztuki Nowoczesnej mieszczącym się w Zamku Ujazdowskim. Teren i domki przekazano już mieszkańcom przyszłego kibucu. „Czynszu nie pobieramy. Organizacje muszą tylko opłacić media”- opowiada pani Urszula Majewska, rzeczniczka Śródmieścia. Moim zdaniem to niesprawiedliwe.. Jak kibuc dostaje teren i domki nieodpłatnie to dlaczego ma płacić za media??? Wszystko dla kibucu powinno być’ za darmo”- to chyba jasne. Zresztą przy cenach ziemie w tamtym miejscu, ustanowienia warsztatu stolarskiego i ogródka – jest ekonomicznym nonsensem- tak jak ogródki działkowe- w centrach miast. Ogródki działkowe będą likwidopwane- a kibuce tworzone- tak mi to wygląda. Ciekawe gdzie się podziali eksmitowani mieszkańcy trzydziestu drewnianych domków fińskich, w tym pani Barbara Wrzesińska? Zresztą czy to kogoś obchodzi.. „Czerpiemy z lewicowej idei życia we wspólnocie, z idei ruchu syjonistycznego w Polsce. Przed wojną eksperymentalny kibuc istniał na Grochowie. Żydzi uczyli się tam pracy wytwórczej, roli. U nas będziemy prowadzili warsztat stolarski z użyciem tradycyjnych technik bez gwoździ. Będziemy uprawiać ogródek warzywny. Wielkich plonów może nie będzie, bo już jest późno, ale jakieś ziela na pewno wyrosną”- stwierdza pan Jan Śpiewak z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej. Ale dlaczego to wszystko w centrum Warszawy, gdzie wartość ziemi idzie w miliony szekli, pardon-złotych? Można było sobie kupić jakąś działeczką poza Warszawą i tam uprawiać komunizm na własną rękę i za swoje pieniądze.. Parać się stolarką i uprawiać warzywa.. Jaka musiałaby być prawdziwa cena warzywa z kibucu, gdyby doliczyć cenę ziemi na której te warzywa będą uprawiane.. Nie wspominając już o drewnianych drzwiach.. I to robionych metodą bez gwoździ.. Oprócz tego będzie to miejsce spotkań młodych Żydów, taka” żydowska kawiarenka”. A hasło” Plantacja zioła w centrum Warszawy” ma zapewnić kibucowi liczną frekwencję. Sam w wolnej chwili pojadę obejrzeć kolejny eksperyment życia we wspólnocie- w kibucu. Ale, żeby eksperyment się udał, pan burmistrz Bartelski z Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej i Rynków Finałowych oraz Kibuców- powinien na początek sam spróbować i pokazać czy coś takiego jest w stanie funkcjonować na zasadach ekonomicznych.. Żeby przekonać innych- potencjalnych kibucników, że się da i że będzie funkcjonować.. Najlepiej, żeby taki eksperyment przeprowadził za swoje pieniądze… Plusem takiego kibucu w Jazdowie będzie na pewno sytuacja , w której mieszkańcy kibucu będą mogli udać się na obchody Święta Chanuki organizowane w Belwederze przez pana Bronisława Komorowskiego na pamiątkę zwycięstwa nad Machabeuszami-, albo bezpośrednio do Sejmu- gdzie też takie święto od jakiegoś czasu jest organizowane. Organizował je również pan prezydent Lech Kaczyński… Ile to w sumie czasu ,żeby dotrzeć do Belwederu Traktem Królewskim, albo do Sejmu przez uroczy zakątek Jazdowa…? Wszystkiego parę minut… I pomogą dokładnie zapalić chanukowe świece.. Warszawa musi być wielokulturowa, tak jak to było przed wojną.. Trzeba odbudować przedwojenne tradycje, tak jak to próbował w Łodzi robić prezydent Kropiwnicki.. Ale mieszkańcy go odwołali w referendum.. Nie zdążył! A byłoby tak kolorowo i wielokulturowo jak przed wojną.. Różnorodność zawsze cieszy- jak najbardziej, ale, żeby nie była robiono ideologicznie na siłę.. Po prostu w sposób naturalny.. W naturalnym porządku rzeczy.. No i nie dopłacać do eksperymentu wielokulturowości.. Bo może się taki eksperyment odwrócić przeciwko ekperymentującym… I znowu trzeba będzie namawiać mieszkańców Warszawy, żeby nie poszli do referendum… A przecież demokracja wymaga, żeby chodzić.. Bo cóż warta jest demokracja jak nie ma frekwencji obywatelskiej? Tyle samo co słowa , które padają w jej obronie.. WJR
Rostowski nie saper ale miner polskiej gospodarki
1. Odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra finansów Jan Vincent Rostowski, dostał na odchodne od swoich dobrych znajomych tym razem zgromadzonych w kapitule Nagrody Kisiela, nagrodę w kategorii polityk jak to określono, za rolę sapera gospodarki. W kapitule zasiadali między innymi Jan Krzysztof Bielecki, Hanna Gronkiewcz-Waltz, Janina Paradowska więc można powiedzieć tak: co to za wydarzenie „swoi” wyróżnili „swego” ale frapujące jest uzasadnienie przedstawione przez przewodniczącego Kapituły Jana Krzysztofa Bieleckiego. Rostowski jako saper polskiej gospodarki zdaniem przewodniczącego Kapituły, przez blisko 6 lat skutecznie rozbrajał „miny” jakie wkładał pod nią, jak można się domyślać światowy kryzys finansowy i w konsekwencji kryzys gospodarczy.
2. Gdyby tak było w rzeczywistości jak w uzasadnieniu wygłoszonym do nagrody dla Rostowskiego, to nie odchodziłby on z rządu Tuska w środku batalii o ustawę o zmianach w OFE i ustawę budżetową na rok 2014. Tusk zdecydował się rozstać z Rostowskim już klika miesięcy temu po tym jak okazało, że konieczna jest nowelizacja budżetu na 2013 rok, bo minister finansów pomylił się w oszacowaniu dochodów budżetowych na około 30 mld zł i mimo koła ratunkowego rzuconego przez prezesa NBP Marka Belkę który wpłacił do budżetu 5,3 mld zł, trzeba było ciąć wydatki na kwotę 8 mld zł i powiększyć deficyt o kolejne 16 mld zł. Rostowski wprawdzie mylił się na miliardy złotych i we wcześniejszych budżetach ale ponieważ umiejętnie potrafił ukryć te braki (jak to określili eksperci zamieść pod dywan), tym bardziej rozsierdził „cara”, który już od tej pory nie potrafił nawet ukryć niechęci do swojego ministra finansów.
3. Oceniając 6 lat ministrowania Rostowskiego w resorcie finansów należałoby raczej określić go minerem polskiej gospodarki i finansów publicznych a nie ich saperem. Rzeczywiście za jego rządów wzrost gospodarczy spadł z blisko 7% PKB pod koniec 2007 roku kiedy Platforma i PSL przejęła rządy od Jarosława Kaczyńskiego a w I kwartale 2013 roku ten wzrost zmalał prawie do zera (wyniósł tylko 0,5% PKB). Oczywiście Rostowski miał na to wytłumaczenie, kryzys światowy i europejski powoduje ograniczenie polskiego eksportu i w konsekwencji spowalnia wzrost gospodarczy w naszym kraju. Tyle tylko, że średnio 2/3 wzrostu polskiego PKB zależy od czynników krajowych takich jak konsumpcja i inwestycje, a tu konsekwentnie rząd Tuska z ministrem Rostowskim, podejmował decyzje wpływające negatywnie na obydwa te czynniki (między innymi coroczne podwyżki podatków i składek).
4. W sposób szczególny należy podkreślić „zasługi„ ministra Rostowskiego dla polskich finansów publicznych. Powiększenie długu publicznego z 530 mld zł na koniec 2007 roku do 980 mld zł na koniec 2013 roku czyli aż o 450 mld zł to tempo nie mające sobie równych w świecie, zwłaszcza że w ciągu ostatnich 6 lat rząd Tuska sprzedał majątku państwowego przynajmniej na kwotę 60 mld zł i pobrał w postaci dywidendy około 40 mld zł ze spółek skarbu państwa. Gdyby nie te operacje dług na koniec tego roku wynosiłby już astronomiczną kwotę 1080 mld zł. Minister Rostowski wyspecjalizował się również w ukrywaniu deficytu po „różnych kątach”. Najwięcej jest upchnięte w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych gdzie kredyty budżetowe przekroczyły już 30 mld zł, w Funduszu Pracy i w Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (przejęcie środków tych funduszy na kwotę przynajmniej 11 mld zł) czy w ochronie zdrowia (gdzie zobowiązania przekroczyły 10 mld zł). Te choćby pobieżnie przedstawione fakty, uzasadniają raczej obdarzenie Rostowskiego nagrodą minera polskiej gospodarki i finansów publicznych a nie ich sapera. Kuźmiuk
Naród się stęsknił? Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie! Jakiż inny wniosek można wyciągnąć po komunikacie w sprawie Ukrainy, ogłoszonym przez prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego? Nie mam oczywiście na myśli informacji o jednomyślności polskich polityków w tej sprawie, chociaż i na to warto by zwrócić uwagę, jako na potwierdzenie podejrzeń, iż na naszej scenie politycznej tak naprawdę rozpierają się nie cztery ugrupowania, tylko jedno, które dla lepszego skołowania mniej wartościowego narodu tubylczego, podzieliło się na koalicję i opozycję. Nie chodzi mi też o pogłoski o zagadkowym, polskim „planie B” w sprawie Ukrainy, bo nietrudno się domyślić, iż może on polegać na groźnym kiwaniu nie jednym, jak dotychczas, a - dajmy na to - dwoma palcami w bucie. Gdyby tak Polska opłacała demonstrantów w Kijowie, jak to podczas „Pomarańczowej Rewolucji” zrobił Jerzy Soros, który wg. brytyjskiego „Guardiana”, na przeprowadzenie tamtego przewrotu wydał 20 mln dolarów, albo wysłała nieznanych sprawców w jasnych kominiarkach, którzy podpaliliby budkę strażnika przy polskiej ambasadzie - to co innego. Jak wiadomo jednak, demonstracje w Kijowie są absolutnie spontaniczne, niczym Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy „Jurka Owsiaka” i Polska tylko się z nimi solidaryzuje, gorąco pragnąc, by Ukraińcom przyłączonym do Unii Europejskiej było tak samo dobrze, jak i nam. To znaczy - nie tyle „tak samo”, co jeszcze lepiej. W uchwale, jaką podjął Sejm w sprawie sytuacji na Ukrainie przez aklamację, potwierdzając w ten sposób podejrzenia o jednej partii, znalazł się apel do tamtejszych władz, by szanowały demokrację i suwerenność narodu oraz unikały działań, które mogłyby doprowadzić do eskalacji przemocy. Zwracam uwagę, że jest to wyłącznie apel do władz, a nie na przykład - do obydwu stron konfliktu, jak to miało miejsce w przypadku apelu wystosowanego do Ukraińców przez NATO. Inaczej mówiąc, jeśli na Majdan Niepodległości wyjdzie, dajmy na to, 100, albo niechby i 50 tysięcy demonstrantów, to znaczy, że przemówił „Naród” i rząd z prezydentem powinien w podskokach ugiąć się przed wolą tego suwerena. Tymczasem kiedy na Marszu Niepodległości w Warszawie 100 tysięcy ludzi nawet niczego się nie domaga, tylko demonstruje niezadowolenie z sytuacji swojej i kraju, to nie tylko prezydent i premier, ale całe stado funkcjonariuszy z niezależnych mediów głównego nurtu nie znajduje słów potępienia dla „bandytów”. Najwyraźniej naród ukraiński musi być bardziej suwerenny od naszego, mniej wartościowego narodu tubylczego, któremu ugrupowania zjednoczone w Stronnictwie Pruskim pożałowały nawet możliwości wypowiedzenia się w referendum w sprawie traktatu lizbońskiego, co to - jak się wkrótce okazało - „zagraża suwerenności Polski”. A skoro naród ukraiński musi być bardziej suwerenny od naszego, mniej wartościowego, to nic dziwnego, że i więcej mu wolno. Na przykład w Kijowie tamtejszy naród blokuje gmachy rządowe i parlament, a nasi dygnitarze wprost nie mogą się nachwalić tych pokojowych form ekspresji. Tymczasem kiedy w ubiegłym roku w Warszawie Solidarność zablokowała wyjścia z Sejmu, to prezydent Komorowski nie miał najmniejszej wątpliwości, że to zachowanie „groźne dla demokracji”, które w związku z tym powinno „spotkać się z oporem”. Nic zatem dziwnego, że gdy w Kijowie tamtejszy naród wyrywa brukowe kostki i rzuca nimi w milicjantów, to wszystko jest w jak najlepszym porządku, podczas gdy w Polsce niezawisłe sądy - ooo! - natychmiast dostałyby rozkaz ferowania pięknych wyroków. Oczywiście po przyłączeniu Ukrainy do Unii Europejskiej wszystko to się zmieni i naród ukraiński będzie poddany tym samym europejskim standardom, co nasz mniej wartościowy tubylczy. Tym pragnieniem zrównania w niedoli tłumaczę sobie życzliwe zainteresowanie ukraińskimi demonstracjami w Polsce. Skoro nie ma co marzyć o odzyskaniu suwerenności, to niech przynajmniej wszystkim będzie tak samo źle, jak nam. Stanisław Michalkiewicz
Nic się nie „wymknęło” Wprawdzie wiadomo, że takie rzeczy powinny być bezwarunkowo i surowo zabronione, ale chociaż wiadomo, to niestety zbrodniczy cyklon „Ksawery” z wielką szybkością zbliża się do Polski, nie przejmując się ani ograniczeniami szybkości, ani nawet fotoradarami. Nie tylko zatem zbrodniczy, ale w dodatku bezczelny cyklon zbliża się tedy nieubłaganie, pokazując przy okazji granice możliwości władzy politycznej. Nie tylko premier Donald Tusk, ale nawet sam pan generał Marek Dukaczewski, chociażby nie wiem jak się wytężał, to nie potrafi powstrzymać zbrodniczego cyklonu. Nie była w stanie go powstrzymać nawet rekonstrukcja rządu premiera Tuska, która wprawdzie niby się zakończyła, ale chyba nie do końca, bo właśnie niezależne media głównego nurtu, komentując raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że sytuacja w sektorze ochrony zdrowia gwałtownie się pogarsza, bezlitośnie chłoszczą ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który w związku z tym musiał porzucić bezpieczne ukrycie. Nieomylny to znak, że w prawie rekonstrukcji rządu nie zostało jeszcze powiedziane ostatnie słowo tym bardziej, że niezależnie od zbrodniczego i bezczelnego cyklonu już w sobotę na scenie politycznej pojawi się nowa partia pod przywództwem pobożnego posła Jarosława Gowina, do którego doszlusowali politykowie ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, jakie w swoim czasie wypączkowało z Prawa i Sprawiedliwości, podobnie jak Republikanie, podczas gdy pobożny poseł Gowin, pobożny poseł Godson i pobożny poseł Żalek - z Platformy Obywatelskiej. W najbliższą sobotę wszyscy zamierzają poświęcić „Godzinę dla Polski” - bo tak właśnie ma nazywać się nowa formacja polityczna. Najwyraźniej Polska nie jest już Najważniejsza, bo gdyby tak było, to na przykład taki pan Paweł Kowal poświęciłby dla Polski trochę więcej czasu niż tylko „godzinę”. Skoro zatem dla Polski tylko „Godzina”, to znaczy, ze pozostałe 23 godziny na dobę będą poświęcone dla kogo innego. Dla kogo? Tajemnica to wielka, więc nie pozostaje nam nic innego, jak gubić się w domysłach, „zachodząc w um z Podgornym Kolą”. Ale jakże inaczej, skoro zdymisjonowany właśnie ze stanowiska wiceministra obrony narodowej pan generał Waldemar Skrzypczak podzielił się z opinią publiczną spostrzeżeniem, iż „służby wymknęły się spod kontroli”, a konkretnie - spod kontroli wymknęła się Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która „nie jest nakierowana na ochronę systemu”, a „wręcz przeciwnie”. Generałowi Skrzypczakowi chodzi z pewnością o odmowę przyznania mu przez SKW certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, na skutek czego szef tej służby został wprawdzie usunięty ze stanowiska chwytem za Nosek, ale zemsta, choć leniwa, dosięgła przecież i generała. Konkretnie pretekstem stał się list, jaki generał Skrzypczak wysłał do izraelskiego resortu obrony, a ten najwyraźniej musiał pokazać go zaprzyjaźnionym funkcjonariuszom nie tylko z niezależnych mediów głównego nurtu, na podstawie czego „służby” w końcu wysadziły go w powietrze. Chodziło o bezzałogowe samoloty, tak zwane „drony”, które okupująca Polskę soldateska zamierzała sobie kupić, żeby lepiej monitorować, a w razie potrzeby - również bez ryzyka masakrować mniej wartościowy naród tubylczy, gdyby spróbował się zbuntować. Okazało się wszelako, że kody do tych dronów bezcenny Izrael miał wcześniej udostępnić ruskim szachistom, którzy w ten sposób zyskaliby dodatkowy instrument kontroli nie tylko naszej niezwyciężonej armii, ale również - mniej wartościowego narodu tubylczego. Dopiero na tym tle można lepiej zrozumieć wagę porozumienia, jakie szef WKS generał Nosek podpisał w 2010 roku z rosyjską FSB o współdziałaniu, którego trzecią stroną okazał się bezcenny Izrael, sprzedający głupim gojom tę samą rzecz kilka razy. Na podejrzenia generała Skrzypczaka, który chlapnął, jakoby służby wymknęły się spod kontroli i dał do zrozumienia, że może chlapnąć jeszcze więcej, bo się w tym MON-ie „napatrzył”, natychmiast zareagował minister obrony Tomasz Siemoniak. Zdementował fałszywe pogłoski, jakoby SKW i w ogóle „służby” miały „wymknąć się spod kontroli”. Niechby tylko spróbował nie zdementować, to „dałaby świekra ruletkę mu!” Ale niezależnie od tego - słuszna jego racja, bo rzeczywiście - służby wcale spod żadnej kontroli się nie „wymknęły”, bo niby któż miałby je kontrolować? Jest akurat odwrotnie - to one kontrolują cały kraj za pośrednictwem rozbudowanej agentury, zwłaszcza wśród Umiłowanych Przywódców, spośród których, w zależności od potrzeb, kreują partie, w których tkwi zaród zbawienia narodowego - jak, dajmy na to, w „Godzinie dla Polski” pobożnego posła Gowina i innych. Dzięki tym demokratycznym dekoracjom i za ich osłoną mogą spokojnie, a nawet wesoło okupować nasz nieszczęśliwy kraj. Właśnie okazało się, że Marcin Dukaczewski, syn generała Marka Dukaczewskiego, został przewodniczącym rady nadzorczej Petrolinvestu po rezygnacji Ryszarda Krauze, któremu ostatnio coś nie za bardzo szło w biznesie, podobnie jak generałowi Petelickiemu w życiu. Ale po co miałoby mu iść dobrze, kiedy innym ludziom, co to rosną, znaczy się - idą w górę razem z naszym nieszczęśliwym krajem, idzie jeszcze dobrzej? 35-letni pan Marcin Dukaczewski potwierdza trafność perskiego przysłowia, że „dobry kogut w jajku pieje”. Nie tylko został szefem rady nadzorczej Petrolinvest S.A., ale bierze udział w radach nadzorczych Bioton S.A., Polnord S.A. Silurian sp. z o.o., a poza tym jest członkiem rady dyrektorów spółek z grupy Bioton: SciGen Ltd oraz Biolek Inc. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że Petrolinvest, jak powiadają „kręci się” wedle gazu łupkowego na który koncesje ma Silurian. W razie nadzorczej założonego w 1989 r. Biotonu zasiadał Wojciech Brochwicz, według Ludwika Dorna „uosobienie wszystkich patologii służb specjalnych”, obok Wiesława Walendziaka, przyjaciela i protektora dziennikarzy tzw. niezależnych. Znaczy - wszystko jest pod kontrolą, a skoro wszystko jest pod kontrolą, to jakże nie przyznać racji panu ministrowi Siemoniakowi, że nic, łącznie z nim samym, spod żadnej kontroli nikomu się nie „wymknęło”? Dlatego kiedy padł rozkaz do ostatecznej rozprawy z Antonim Macierewiczem, to nawet pan redaktor Michnik zapomniał, że jest przeciwnikiem „dzikiej lustracji” i na łamach „Gazety Wyborczej” bezlitośnie i dziko zdemaskował jednego z ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza, Chrisa Cieszewskiego, jako TW SB „Nila”. To znaczy - nie on, gdzieżby znowu, tylko pan red. Sekielski, który pewnego razu przechodząc ulicą, wpadł do IPN i od razu natrafił na papiery Krzysztofa Cieszewskiego, których wcześniej tam - jak twierdzi Antoni Macierewicz - „nie było”. Ale wiadomo przecież, że taka nieobecność jest tylko wyższą formą obecności, bo Wojskowych Służb Informacyjnych także „nie ma”, podobnie jak Izraelskiej broni jądrowej, a także - Pana Boga i sprawiedliwości. To znaczy - tak twierdził prof. Tadeusz Kotarbiński, który w liście do Antoniego Słonimskiego napisał nawet, że „nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym, przysługującym także Bogu i sprawiedliwości”. W takiej sytuacji pozostaje jeszcze odnotować drugie wydanie „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie, w którą wprawdzie angażują się płomiennie nasi Umiłowani Przywódcy z obydwu zantagonizowanych partii, co pokazuje, że jak przychodzi co do czego, to natychmiast następuje porozumienie ponad, zdawać by się mogło - nieprzekraczalnymi podziałami. Niejasne jest tylko jedno: dlaczego mianowicie ukraiński premier Mikołaj Azarow nie apelował ani do prezydenta Komorowskiego, ani do premiera Tuska, ani do prezesa Kaczyńskiego, ani do ministra Sikorskiego by wpłynęli na opozycję i w ten sposób zapobiegli eskalacji przemocy - tylko do ambasadora Unii Europejskiej Jana Tombińskiego i ambasadora USA Geoffreya Pyatta? Czyżby wiedział o naszych Umiłowanych Przywódcach coś takiego, czego my jeszcze nie wiemy? Stanisław Michalkiewicz
09/12/2013 W socjalistycznej Portugalii przeciąga się jesień antyrządowych protestów. Ich głównym postulatem jest apel protestujących do parlamentarzystów o odrzucenie projektu budżetu na rok 2014, który przewiduje między innymi podwyższenie wieku emerytalnego z 65 do 66 lat..(???) A co to jest do 66 lat wobec wizji bankructwa systemu przymusowych ubezpieczeń państwowych? Przecież utrzymanie państwowego systemu przymusowych ubezpieczeń jest jednym z fundamentów socjalizmu.. U nas rządzący socjaliści ponieśli wiek emerytalny do 67- i co? I nic? Jak podniosą do 70- to też nie będzie nic? I nie pomoże”: Polska Razem”- której szef głosował za podniesieniem wieku emerytalnego do 67 lat, tak jak głosował za podniesieniem podatku VAT z 22 do 23 %.. Teraz będzie ratował Polskę- chyba przed samym sobą razem z tymi, którzy ratowali Polskę będąc w Prawie i Sprawiedliwości.. Protestują też przeciw zmniejszeniu o 2,5- do 12 % zarobków w sferze budżetowej(???) Nie wiem , czy to jakaś kupa idiotów bierze udział w tych portugalskich protestach, czy może sama budżetówka? Obniżka ma dotyczyć wszystkich tych, którzy zarabiają. Powyżej 600 euro. .Jak socjalizm się wali- to trzeba uciekać od socjalizmu. Bo nic tak nie uczy mądrości- jak bieda i rozrzutność. A nie protestować przeciw ograniczeniu socjalizmu.. Ma być też zmniejszone zatrudnienie o 3% w spółkach państwa portugalskiego i administracji samorządowej. To też się nie podoba protestującym.. Portugalia dała się wciągnąć w pułapkę socjalizmu europejskiego i musi zrealizować podpisane w maju 2011 roku porozumienie kredytowe, na podstawie którego Lizbona otrzymała od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i bankrutującej Unii Europejskiej- 79 miliardów euro(????) No i teraz trzeba spłacać odsetki, czyli podnosić podatki Portugalczykom.. I podtrzymują za ciężkie pieniądze ten absurdalny ustrój głupoty i marnotrawstwa.. Ile jeszcze można wyciągnąć z tych Portugalczyków? Ile jeszcze trzeba utopić pieniędzy, żeby pozbawić ludzi złudzeń? Z dotacji nie ma żadnego rozwoju- są kłopoty i beznadzieja. Nie ma żadnej przyszłości.. Zarabiają bankierzy, a ofiary pożyczek i dotacji nie mają się z tej pułapki nigdy wyciągnąć. Mają tak tkwić do końca świata- i oczywiście o jeden dzień dłużej…. Do ostatniego euro! Ale Francuzi się pomału nie dają.. Powiedzieli nie państwowemu wyzyskowi podatkowemu i wyszli na ulicę. Wyciągnęli też ciężarówki i zablokowali ulice.. I popatrzcie Państwo.. Socjalistyczny rząd francuski cofnął się o krok.. Ogłosił pod naporem ciężarówek, że nowa ekotaksa będzie obowiązywała nie od stycznia 2014 roku, ale od stycznia 2015 roku.. Chociaż rok mają Francuzi na złapanie oddechu przed kolejnym opodatkowaniem. Socjalizm to ciągłe podatki. .Rozbuchana biurokracja i wielka budżetówka świadczą o postępującym socjalizmie. .Najwspanialszy ustrój na świecie- tylko skąd brać pieniądze na jego budowanie? Wygląda na to, że tym razem sprawa nie rozejdzie się po kościach., a niektórzy obserwatorzy socjalistycznej sceny politycznej Francji sugerują, , że może dojść do przyspieszonych wyborów prezydenckich(????) Jeśli nie nastąpi zdecydowany opór- socjalizm udusi wszystkich Francuzów.. Francja już dawno odwróciła się od Boga- teraz Bóg odwraca się od Francji.. Oczywiście przybywa Muzułmanów- może oni przynajmniej rozwiążą problem demograficzny? A może wprowadzić pomysł zaczerpnięty ze Starożytnej Sparty, żeby poprawić demografię. , nie tylko we Francji, ale także w całej socjalistycznej Europie. Mężczyzna, jeśli podobała mu się kobieta kolegi, mógł poprosić go o pozwolenie na obcowanie z nią, żeby DLA DOBRA PAŃSTWA płodzić z nią dzielnych synów(!!!) Jeśli mężczyzna był impotentem- kobieta miała wprost obowiązek płodzić dzieci z innym – DLA DOBRA PAŃSTWA(???) Podstarzały mężczyzna mając młodą kobietę mógł jej stręczyć młodego mężczyznę . zrekompensować swojej małżonce potrzeby- DLA DOBRA PAŃSTWA. Powrócić do modelu wielkiego państwowego burdelu i komuny.. W końcu żony powinny być wspólne.. Jak nie twierdził tego Karol Marks- to kto tak twierdził?.. Kradzież małżonki- to była gamoklapia. Ciekawe, że lud ukraiński, ten proeuropejski zburzył tamtejszy pomnik Lenina, tak jak u nas kiedyś pomnik Feliksa Dzierżyńskiego na Placu Bankowym..I lud chce do Unii Europejskiej budowanej według wzorów Lenina- Trockiego, to znaczy, żeby mieszkać w jednym wielkim biurze.. W biurze jak to w biurze- są biurokraci i zarządzają szczegółami naszego życia.. Podejrzewam, że obecnie na Ukrainie- mimo istnienia pomnika Lenina- jest mniejsze biuro- niż na przykład w socjalistycznej Francji.. Pisałem już kiedyś o tym, ale nie chce mi się szukać tej informacji- ale we Francji jest ponad sto nazw ulic imienia Lenina- łącznie z placami..(????) W końcu towarzysz Lenin wzorował się w swojej rewolucji na Rewolucji Francuskiej.. W czasie rewolucji bolszewickiej nie została spalona ani jedna synagoga..(!!!) Za to kościoły chrześcijańskie były niszczone i zamieniane na magazyny.. On się wzorował na Rewolucji Francuskiej opartej o mordy, a zwolennicy mordów we Francji nazywają ulice jego imieniem.. Takie współistnienie.. Ideologiczna koegzystencja. Ale ciemny lud nie ma pojęcia gdzie jest pchany… Odczuwa, bo lud nie myśli , że Unia weźmie go na zasiłek. I, że Unia będzie utrzymywała miliony Ukraińców..(???) Unia to pomysł niemiecki- i to Niemcy realizują swój plan Mittleuropy.. Ukraina- tak jak Polska- będzie zapleczem dla gospodarki niemieckiej.. I będzie okradana tak jak Polska.. Ile pieniędzy- przez ostatnich dwadzieścia parę lat tzw. przemian wypłynęło z Polski? To idzie w setki miliardów! To samo spotka Ukrainę- jak zostanie przyłączona do Unii Europejskiej.. Każdy kraj przyłączony do Unii Europejskiej spotyka ten sam los.. Opróżniany jest z pieniędzy! Jakby po napadzie. To samo spotkało Grecję, Hiszpanię, Portugalię, Słowenię, Maltę.. Bo Unia nie daje- Unia zabiera.. Nie tylko w postaci składki.. Wszędzie likwiduje przemysł ciężki.. Będzie można sobie pozbierać płody rolne.. Nawet noża nie będzie można w przyszłości sobie wyprodukować.. Niemcy zadbają! Zburzyć pomnik Lenina- to nie wszystko. Podobno pan poseł Stefan Niesiolowski też próbował burzyć pomnik w Poroninie.. Powiedzmy, że to prawda? A teraz bierze udział w budowie leninowskiego ustroju opartego o rządy biurokratów? Tworzy z kolegami z Platformy Obywatelskiej jedno wielkie biuro.. Nie tylko w Polsce- ale w całej socjalistycznej Europie.. I bohatersko pokonuje przeszkody nieznane w innych ustrojach- jak twierdził pan Stefan Kisielewski. No i co z tego , że nie ma pomnika Lenina i Dzierżyńskiego? Jak duch tych zbrodniarzy unosi się nad Polską i Europą.. Nie chcę budować u siebie baraków, Będę więzienia wznosił z pustaków.. I to by było na tyle.. WJR
Exodus z Polski trwa w najlepsze
1. W ostatnim numerze Gazety Finansowej wręcz dramatyczny artykuł dr Leszka Pietrzaka pod znamiennym tytułem „Zamiast zielonej-bezludna wyspa”, poświęcony kolejnej fali emigracji młodych ludzi z naszego kraju. Teraz takim atrakcyjnym kierunkiem emigracji zarobkowej stają się Niemcy (po W. Brytanii i Irlandii, a także krajach skandynawskich). Jak pisze autor, według niemieckiego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden w I półroczu 2013 do Niemiec przybyło 93 tysiące Polaków, a tylko w ciągu 4 następnych miesięcy (lipiec, sierpień, wrzesień, październik) aż 97 tysięcy.
Ta atrakcyjność Niemiec dla młodych Polaków wynika między innymi z tego, że ich służby zatrudnieniowe oferują aż 33 tysięcy miejsc nauki zawodu w całości finansowanych przez niemieckie państwo, natomiast na tych z dobrym wykształceniem i wysokimi kwalifikacjami, miejsca pracy wręcz czekają. Wraz z ofertami pracy, Niemcy coraz częściej proponują Polakom znacznie szybsze niż do tej pory uzyskanie ich obywatelstwa, a to oznacza czynne prawo wyborcze, wyjazdy między innymi do USA bez wizy, a przede wszystkim zatrudnienie w pierwszej kolejności przez niemieckich pracodawców.
2. Przypomnijmy tylko, że według danych GUS, na koniec 2012 roku poza Polską było 2 miliony 130 tysięcy naszych obywateli, którzy wyemigrowali od momentu otwarcia granic w maju 2004 roku, po wejściu naszego kraju do UE. Wyjeżdżają głównie ludzie młodzi. Na ponad 2 mln Polaków, którzy opuścili nasz kraj w ostatnich latach, około 1,4 mln to ludzie do 39 roku życia w tym blisko 230 tysięcy to dzieci do 15 roku życia (a więc wyjeżdżają całe rodziny). Jak wyliczył GUS najliczniejszą grupą pośród ponad 2 mln emigrantów z Polski to ludzie w wieku 25-34 lata, których jest blisko 730 tysięcy, a więc ponad 1/3 wszystkich tych korzy wyjechali z naszego kraju. Jest to grupa, która rekrutuje się z roczników, w ramach których łącznie w Polsce przyszło na świat 6 milionów 850 tysięcy dzieci, co oznacza, że wyemigrowało z Polski 10,6% wszystkich urodzonych wtedy osób.
3. Ale to niestety nie koniec, niepomyślnych danych związanych z migracją Polaków. Według badań prowadzonych przez prof. Krystynę Iglicką, eksperta polskiego rządu ds. polityki migracyjnej ,wyjazdy z Polski, będą trwały nadal. Według tych badań w kolejnych 5 latach jeżeli nie zmieni się w sposób zasadniczy polityka rządu wobec młodego pokolenia, wyjedzie z Polski na stałe jeszcze przynajmniej od 500 do 800 tysięcy młodych ludzi. Z przeprowadzonych ankiet wśród ludzi młodych wynika bowiem, że aż 64% z nich uważa, że tylko praca i życie za granicą, stwarza dla nich jakąkolwiek szansę na przyszłość, możliwość założenia rodziny i zdobycia mieszkania. Pozostanie w Polsce nie daje nawet nadziei na osiągnięcie tego wszystkiego.
4. Temu exodusowi z Polski głównie młodych ludzi, towarzyszy także coraz gorsza sytuacja demograficzna. Według danych GUS w I półroczu 2013 roku urodziło się zaledwie 183 tysiące dzieci (o 9 tysięcy mniej niż w I półroczu roku poprzedniego), a zmarło 220 tysięcy Polaków (o 7,6 tysiąca więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego). Prognozuje się, że w całym roku 2013 urodzi się w Polsce około 360 tysięcy dzieci, a umrze ponad 400 tysięcy osób i będzie to najgorsza sytuacja pod względem demografii w naszym kraju od 1945 roku.
5. Jeżeli więc w sposób zasadniczy nie zmieni się podejście rządzących do polityki demograficznej, a także rynku pracy i polityki mieszkaniowej, to ma rację dr Leszek Pietrzak autor artykułu w Gazecie Finansowej, Polska na pewno nie jest zieloną wyspą, a coraz szybciej staje się wyspą bezludną. Ponieważ rządząca koalicja Platformy i PSL-u w ciągu ostatnich 6 lat nic w tych sprawach nie zrobiła, co potwierdza zarówno exodus młodych ludzi z Polski jak również wręcz dramatyczny spadek urodzeń, to tylko „pogonienie” tej ekipy w nadchodzących wyborach, może tę sytuację w zasadniczy sposób odmienić. Kuźmiuk
Nie ma zasad, nie ma gwarancji
*Drugie dno ataku na Skrzypczaka *Tel-Aviv i Moskwa: razem przeciw Polsce?
*Krasawica na cudownej diecie!*Gruntowanie stref wpływów* Powrót pyskacza
W nader podejrzanych okolicznościach podał się do dymisji wiceminister obrony narodowej, gen.Skrzypczak, ale w jeszcze bardziej podejrzanych okolicznościach jego dymisja została przyjęta. Premier nie chciał, ale musiał? 140 miliardów złotych (35 miliardów dolarów), preliminowane na modernizację polskiej armii w najbliższych latach to niebywale łakomy kąsek dla firm zbrojeniowych. Jakiż więc ruch, jaka krzątanina w interesie! Ileż agentów ileż wywiadów ma robotę, ilu lobbystów – ale ileż i „innych szatanów jest czynnych”... Gazeta żydowska opublikowała niedawno tekst pt. „Generał Skrzypczak wszedł na minę” insynuujący, że gen.Skrzypczak listem swoim do „przyjaciela”( jak go zatytułował w oficjalnym piśmie...) dyrektora generalnego izraelskiego MON sugerował czy wręcz lobował za określoną firmą zbrojeniowa żydowską - Elbit. Sugestia ta ma być rzekomo zawarta w zdaniu: „(...) intencją (polskiego) MON jest formułowanie zasad współpracy w odniesieniu do produkcji i rozmieszczenia w Polsce systemów, które są używane w siłach zbrojnych Izraela, a których kontraktorem jest Elbit Systems”. Niedawno pewna żydowska prywatna firma zbrojeniowa sprzedała Gruzji za ciężkie pieniądze technologię „dronów”. Gdy Gruzja już zapłaciła – firma ta sprzedała Rosji kod informatyczny, wskutek czego sprzedane Gruzji „drony” stały się kompletnie bezużyteczne: Rosjanie mieli je na widelcu! Nie mam cienia wątpliwości, że ta żydowska firma nie ośmieliłaby się wyciąć takiego bandyckiego numeru, gdyby sprzedała swe „drony” armii izraelskiej: albo Mosad załatwiłby oszustów po swojemu (trutka albo samobójstwo?), albo puściłby ich z torbami i wsadził do więzienia za zdradę państwa. W tym kontekście inkryminowane zdanie z listu gen.Skrzypczaka do gen.Szmai Avieli nabiera zupełnie innego wydźwięku: można je odczytać jako sugestie, by izraelskie MON dopuściło do przetargu w Polsce tylko te izraelskie prywatne firmy zbrojeniowe, które już sprzedały armii izraelskiej swe produkty i które w tejże armii są używane. To właśnie byłoby gwarancją, że ewentualny zwycięzca przetargu w Polsce nie wyciąłby podobnego, bandyckiego numeru Polsce, jaki wycięto Gruzji. Trudno bowiem przypuścić, żeby gen.Skrzypczak nie wiedział o „transakcji gruzińskiej” lub o innych podobnych przekrętach. Z zaangażowania „Gazety Wyborczej” w atak na gen.Skrzypczaka może płynąć wniosek, że żydowska gazeta dla Polaków właśnie nie życzyłaby sobie takiej gwarancji! Zapewne takich gwarancji nie życzyliby sobie również Rosjanie... Ciekawa koincydencja stanowisk. Idźmy dalej. Trudno nawet wyobrazić sobie, żeby list gen.Skrzypczaka do gen.Szmai Avieli z izraelskiego MON „przeciekł” do żydowskiej prasy inaczej, niż w drodze „przecieku kontrolowanego”. Po prostu adresat listu – „przyjaciel” gen.Szmaja Avieli udostępnił list gen.Skrzypczaka żydowskiej prasie... A jeśli tak, to z pewnością za wiedzą i zgodą Mosadu. Wychodzi na to, że to izraelskie MON, za zgodą Mosadu i działając po linii Moskwy chciało utrącić gen.Skrzypczaka jako osobę dbającą o gwarantowane, dobre zakupy broni dla polskiej armii w Izraelu, że izraelski MON wraz z Mosadem, idąc na rękę Moskwie, chciał, żebyśmy raczej zawarli jakiś „kontrakt gruziński” z tym czy innym żydowskim geszefciarzem... Prezydent Komorowski nadał niedawno byłemu szefowi Mosadu, Meirowi Daganowi...honorowe obywatelstwo polskie.Za co? Ani się dowiesz... I tak łańcuszek domyka się: Tel-Aviv i Moskwa, z żydowskim lobby politycznym w Polsce na kupę, zgodnie współpracują na rzecz słabości polskiej armii. Czy tylko – armii?...I jaką właściwie rolę odgrywa w tej ciuciubabce prezydent Komorowski?... Słaba Polska, do puszczenia w żydowską polityczną arendę : czyż to nie stary stalinowski pomysł? Dzisiaj nadto bardzo wygodny także dla strategicznego partnera Rosji, dla Niemiec. Tymczasem „na dalekiej Ukrainie” rozpoczęła głodówkę Julia Tymoszenko i ma zamiar głodować, dopóki Ukraina nie stowarzyszy się z UE. Przyda się jej ta dieta, bo wcześniej nieźle utuczyła się przy władzy i na systemach przesyłowych (powiadają, że na 20 miliardów dolarów). Zaraz też UE oświadczyła, że nadal chce Ukrainy, chociaż dwa dni wcześniej zarzekała się, że bez uwolnienia tej krasawicy Ukrainę skreśli... Widać, co warte są słowa unijnych komisarzy! Jeśli jednak łgali w tamtej sprawie – może i łżą także teraz? Bo wydaje się, że obydwaj strategiczni partnerzy – Niemcy i Rosja – już dawno dokonali podziału stref wpływów w Europie Wschodniej i w ramach tego dealu Ukraina pozostanie przy Rosji. Jeśli więc Bruksela pomimo plajty „operacji krasawica” nadal „jest otwarta” na Ukrainę, to już chyba tylko po to, żeby nie wybudzać z nirwany ludzi nowej wiary: wiary w Brukselę i UE. Tylko patrzeć, jak Kijów zacznie teraz podbijać stawkę ewentualnego stowarzyszenia się z UE, żądając zapłaty z góry i odrzucając zarazem wszelkie unijne warunki, których nie zaakceptuje Moskwa. Niewykluczone, że na te płatności, na tę kroplówkę, będziemy zmuszeni zrzucać się i my, Polacy, bez najmniejszych nawet gwarancji, że cokolwiek będziemy mieć z tego w przyszłości. To nawet bardzo prawdopodobne, gdy w Niemczech dziwna koalicja chadeków z socjalistami (ciągle ten sam oportunizm chadeków!) zgodziła się na budżet z deficytem! W początkach XIX wieku polityczne gwarancje były jeszcze coś warte. Pewna spółka chciała pożyczyć zawrotną sumę od Rotszyldów.
- Jakie gwarancje? – spytał stary Rotszyld.
- Rząd Jej Królewskiej Mości – usłyszał w odpowiedzi.
Bez słowa podpisał czeki. Ale od tego czasu i gwarancje rządu JKM straciły na wiarygodności, czego dowodem tak pożyczka angielska jak i angielskie gwarancje dla Polski sprzed 1939 roku. A co tu dopiero mówić o gwarancjach brukselskich, dzisiaj... Tymczasem PO popadła w opały, więc po przerwie na „wyciszenie i zapomnienie” znów wyciągnięto czołowego pyskacza, Niesiołowskiego, puszczając go do „Stokrotki”, bo gdzieżby indziej. Lech Kaczyński – powiedział funkcjonariuszce TVN – był najgorszym prezydentem Polski. Znaczy się: gorszym od „Bolka” i „Olka”. Czego to ludzie nie robią dla miłego grosza, zwłaszcza ci, których Julian Tuwim prosił kiedyś wierszem, żeby go w d...pocałowali: „I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, a sr...ć chodziłeś pod chałupę”... A że mamy kryzys – zapewne niejedną jeszcze „mądrość etapu” objawi nam ten czy inny cwaniaczek. Marian Miszalski
Bezwarunkowy dochód czyli nagroda za nieróbstwo Polacy zarabiają mało nie z tego powodu, że pracodawcy nie chcą im więcej płacić, tylko dlatego, że praca jest u nas w kraju opodatkowana jak dobro luksusowe. Nie brak jednak takich, którzy chcą rozdawać pieniądze, których nie posiadają, za uchylanie się od pracy. ZUS bankrutuje i nie uda mu się prawdopodobnie przetrwać kolejnych 10 lat. Produkcja w naszym kochanym kraju co prawda rośnie, ale nie przedkłada się to na powstawanie nowych miejsc pracy. Zamiast jak najszybciej reformować finanse publiczne i zmniejszać opodatkowanie pracy, tak aby ludzie mogli sami się utrzymywać, rozpoczęła się debata publiczna nad tym, czy może wypłacać Polakom tysiąc zł miesięcznie za nicnierobienie.
Szwajcarski wynalazek Pomysłodawcami powszechnego zasiłku socjalnego dla każdego obywatela są bajecznie bogaci Szwajcarzy. „Dochód podstawowy” w wysokości 2500 franków szwajcarskich, czyli równowartość prawie 8,5 tys. złotych miesięcznie, obejmowałby wszystkich pełnoletnich mieszkańców tego kraju. Niewykluczone, że ta obywatelska inicjatywa stanie się w przyszłości przedmiotem narodowego referendum. Czy to nie wspaniałe, a taki kraj nie stanie się rajem na ziemi, w którym ludzie zamiast trawić swój czas w pracy, będą oddawali się słodkiemu nieróbstwu i rozwijali swoje zainteresowania? Pomysł podchwycili już Amerykanie. Liberałowie dowodzą, że koncepcja wcale nie jest nowa, ponieważ pisał już o tym w XVIII wieku amerykański rewolucjonista Thomas Paine czy w latach sześćdziesiątych XX stulecia lewicujący psycholog Erich Fromm. Liberałowie nie mówią o płacy minimalnej, bo przecież płacę dostaje się za pracę, ale o „bezwarunkowym dochodzie”, który otrzymywałoby się za…? Istnienie? Czy rzeczywiście nawet bardzo bogate kraje stać na to? Szwajcaria musiałaby wydawać na dotowanie nieróbstwa nawet jedna trzecią produktu krajowego brutto. Efektów wprowadzenia takiego prawa można się spodziewać. Byłby to zapewne największy exodus ludzkości w kierunku jednego kraju. Szwajcaria przestałaby istnieć w jedno pokolenie. Nie tylko za sprawą imigracji, ale za sprawą degeneracji moralnej mieszkających w niej ludzi, nie muszących troszczyć się o własny byt. Cywilizacja upadłaby w tempie błyskawicznym, ciągnięta na dno przez ludzi tonących w konsumpcjonizmie, lenistwie, depresji i kołowrotku sztucznie kreowanych potrzeb. Właśnie w ten sposób upadał starożytny Rzym, gdzie każdy mógł liczyć na darmową miskę strawy – podbity ostatecznie przed uciekających przed azjatyckim chłodem barbarzyńców.
Okazuje się jednak, że dochód za nicnierobienie ma swoich zwolenników także w Polsce. Ostatnio przez „Gazetę Wyborczą” i „Dziennik Gazetę Prawną” przetoczyła się debata na ten temat, a w projekt zwołania ogólnoeuropejskiego referendum w tej sprawie zaangażowany jest znany poseł Ryszard Kalisz, Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza i oczywiście Zieloni 2004 – znani z postulowania najbardziej kuriozalnych pomysłów, które mogą przyjść komukolwiek do głowy. Według obliczeń ekonomistów koszt takiego projektu dla Polski to ok. jednej trzeciej długu publicznego, czyli 370 mld złotych rocznie. Skąd wziąć te pieniądze? Chyba nie z wycinki lasów, bo wkrótce mogłoby ich zabraknąć, a tego zieloni pewnie nie chcą. „Wyborcza” przypomina, że to nie nowy pomysł, bo do państwowego rozdawnictwa namawiał w tym roku prof. Krzysztof Rybiński, postulując zasiłek dla każdego niepełnoletniego w wysokości tysiąca zł miesięcznie, natomiast prekursorem tego typu inicjatyw był oczywiście Lech Wałęsa z programem „100 milionów dla każdego”.
Katastrofa u bram Ostatni raport Fundacji Republikańskiej oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mówi, że ZUS zbankrutuje już w perspektywie najbliższych pięciu-ośmiu lat. Eksperci Fundacji szacują dług publiczny wraz z długiem ukrytym na ok. 200 proc. PKB. Z takim tempem zadłużania się, przy niskiej rozrodczości Polek już za dekadę nie będzie z czego płacić zobowiązań emerytom, a co dopiero wypłacać jakiekolwiek dodatkowe zasiłki socjalne. Dlatego w tego typu sytuacji dyskutowanie o czymkolwiek innym niż ratowanie budżetu w trybie awaryjnym zakrawa na cynizm. Rzeczywiście, w porównaniu z krajami bogatej Europy Zachodniej czy nawet innymi rozwiniętymi krajami świata, nasze zarobki nie wyglądają imponująco. Zwłaszcza jeśli przeliczymy je na stawki godzinowe. Według serwisu Bloomberg, najwięcej na godzinę zarabiają Szwajcarzy – w przeliczeniu 181 zł, potem Belgowie – 163 zł i Szwedzi – 156 zł. Polska plasuje się dopiero na 29. miejscu z 25 zł na godzinę, a wyprzedzają nas nawet Węgry, Estonia, Słowacja i Czechy. Jeśli weźmiemy pod uwagę średnie miesięczne wynagrodzenie netto, to znów w najlepszej sytuacji są Szwajcarzy, którzy mogą liczyć na pensję w wysokości ponad 17 tys. zł miesięcznie. W okolicach 10 tys. miesięcznie zarabiają Duńczycy, Finowie, Niemcy, Francuzi i Irlandczycy. Polacy ze swoją średnią na poziomie ok. 2,6 tys. miesięcznie zarabiają mniej więcej tyle co Turcy, Estończycy, Czesi czy Rosjanie. Paradoksalnie to właśnie mieszkańcy Skandynawii czy Belgii płacą najwyższe podatki w Europie. Niemniej nie zmienia to faktu, że to właśnie płaca w naszym kraju opodatkowana jest jak dobro luksusowe. W opodatkowaniu pracy niechlubny prym wiodą Włochy, choć niektóre statystyki wskazują na Belgów, natomiast Polska jest w środku stawki. Gdy jednak podliczymy wszystkie rodzaje obciążeń nakładanych na wypłatę wynagrodzeń, okazuje się, że realne opodatkowanie pracy wynosi ponad 50 procent. A to już dużo ponad poziom progu opodatkowania akceptowalnego przez pracodawców. Drożej opodatkowane są jedynie używki: wódka – na poziomie 73 proc. i papierosy – 83 procent. Praca opodatkowana jest jak skarb.
Według badań przeprowadzonych przez KPMG, konsumenci akceptują maksymalne opodatkowanie dóbr luksusowych na poziomie do 30 procent. Na poziomie 50 proc. poziom akceptacji jest znikomy. Podobnie dzieje się z pracą. Gdy jest ona zbytnio opodatkowana, na pracę na czarno zgadzają się solidarnie pracujący i pracodawca. Pierwszy chce zarabiać więcej, a mniej oddawać fiskusowi, drugi chce płacić pracownikowi więcej, a mniej – urzędnikom. Czarny interes opłaca się więc obu stronom. Niemniej nie powinniśmy generalnie mieć powodów do narzekań. W ciągu ostatniej dekady wysokość średnich wynagrodzeń zwiększyła się o blisko 3/4, co widać na ulicach. Bolączką naszego kraju jest za to wydajność pracy. Nasza polska to ok. 60 proc. średniej unijnej. Pracujemy długo, ale to nie oznacza wcale, że efektywnie. Dlaczego? Bo pracujemy także na tych, którzy mogą, ale nie pracują. Ciekawe, jakby wyglądał nasz kraj, gdyby nikt nie pracował, tylko dostawał pieniądze za siedzenie w domu. Już i tak naszą biedę utrwalamy zasiłkami.
Cała Polska na zasiłku W 2012 roku z pomocy socjalnej korzystało aż 3,2 mln osób, z czego 2,4 mln otrzymywało świadczenia pieniężne od państwa. Innymi słowy: na socjalu jest 10 proc. ludności. Według statystyk, na północnym wschodzie naszego kraju są gminy, gdzie z pomocy urzędów żyje nawet 50-75 proc. mieszkańców. Rekordzistą jest woj. warmińsko-mazurskie, gdzie wydatki socjalne na mieszkańca dochodzą do mitycznego tysiąca złotych, tyle że rocznie, bo tylko na tyle stać nasze państwo. Gdy spojrzymy na mapę Polski niepracującej, to zobaczymy, że z socjalu korzysta od 10 proc. do blisko 20 proc. ludności. Najmniej uzależnieni od zasiłków są mieszkańcy woj. mazowieckiego i śląskiego. Najbardziej ciągną z budżetu obywatele z województw: warmińsko-mazurskiego, lubuskiego i kujawsko-pomorskiego. Dlaczego się tak dzieje? Nie chodzi wyłącznie o to, że sytuacja w tych regionach jest fatalna, wręcz beznadziejna i bez pomocy państwa ludzie wyginęliby. Aktywizacja zawodowa oferowana przez państwo zwyczajnie szwankuje. Dochód z zasiłków jest natomiast przekazywany z pokolenia na pokolenie. Zamiast pomagać, zasiłki utrwalają biedę i wyuczoną bezradność. Gdy delikwent wie, że może liczyć na małe, ale pewne pieniądze z budżetu, w jego pojęciu „nie opłaca” już szukać się lepiej płatnego, ale z pewnością męczącego i zajmującego czas zajęcia. Permanentna pomoc socjalna działa także w drugą stronę. Gdyby liczba bezrobotnych znacząco się zmniejszała, pracę straciłoby tysiące urzędników. Dlatego tak naprawdę nikomu nie zależy, aby sytuacja uległa jakiejś zasadniczej zmianie. Wystarczą symboliczne sukcesy, że ktoś na jakiś czas znajdzie pracę, ale potem i tak wróci do urzędu po zasiłek. Problemem jest także to, że pomoc socjalna rozdawana jest wszystkim tym, którzy spełniają określone kryteria. A więc bezrobotni tracą czas i energię na wykazanie, że spełniają warunki uprawniające do skorzystania z pomocy państwa. A państwo tego nie kontroluje i zamiast skupiać się na dostarczaniu narzędzi do poprawy ich sytuacji bytowej, jest dla obywateli dojną krową, jedyną dostępną w okolicy. Świat staje na głowie. Wielu chce odpoczywać, a niewielu pracować. Może warto więc w katolickim kraju przypomnieć surowe napomnienie św. Pawła wysłane do Tesaloniczan, którzy pogrążeni w letargu oczekiwali na koniec świata. „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (2 Tes 3,10-12). Teluk
Korwin Mikke i Gowin o gospodarce socjalizmu niemieckiego Janusz Korwin Mikke „Od 100 lat jest degrengolada cywilizacji, to jest upadek cywilizacji europejskiej. „...”To jest cywilizacja antyeuropejska. (…) Nasza cywilizacja już praktycznie nie istnieje, trzeba ją przywrócić. W tym celi trzeba między innymi znieść podatki, trzeba znieść VAT „...”Albo rząd pana Buzka zrobił dobry system z tym OFE i powinni iść siedzieć Rostowski i jego banda, bo ten system rozmontowali, albo Buzek zrobił źle i to o powinien pójść siedzieć „...(źródło)
„Polsce, w której, jak Kukiz przewiduje, dojdzie wkrótce do wielkiego systemowego wstrząsu, gdyż, jak przekonuje, nasz dzisiejszy "wybór to tylko wskazanie, czy dziesięcinę będziemy oddawać armii Tuska, Kaczyńskiego, Millera, Palikota czy Pawlaka". – Na tym u nas polegają demokratyczne wybory. Chłopów pańszczyźnianych z nas zrobili.
http://naszeblogi.pl/31941-zmielenipl-zbior-pogladow-politycznych-kukiza
„bolszewicy wydarli "wrogom klasowym" znacznie więcej złota, srebra, klejnotów niż naziści ofiarom Holokaustu. „...”Do zwycięstwa bolszewików przyłożyły rękę rządy Szwecji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, a także biznesmeni z tych krajów, zawierający ogromne kontrakty na dostawy płacone zrabowanym złotem.”....”Za złupione w Rosji i sprzedawane na Zachodzie złoto bolszewicy kupowali sprzęt wojenny, dzięki czemu mogli stłumić bunty ludności chłopskiej i utrzymać się u władzy – pisze amerykański historyk Sean McMeekin w książce „Największa grabież w historii”. „....”„Dziś nie ma już najmniejszej wątpliwości, że wyrastające jak grzyby po deszczu mordercze kołchozy, huty i zakłady zbrojeniowe były finansowane w przeważającej mierze ze sprzedaży dzieł sztuki i antyków „....(źródło )
Coryluus „Oto wczoraj pojawiła się w TVN informacja, że Bank Anglii przejął złoto Czechosłowacji i upłynniał je przed wojną i w trakcie jej trwania, dzieląc się przy tym zyskami z Rzeszą. Urzędnicy tego banku czynili tojak twierdzi autor notatki, bez wiedzy rządu. I to jest moim zdaniem najważniejsze:bank Anglii działa bez wiedzy rządu Wielkiej Brytanii. Czy ktoś jest w stanie w takie rzeczy uwierzyć?Jeśli założymy, że bank Anglii, jest w rzeczywistości rządem Wielkiej Brytanii, a panowie nazywający siebie dla żartu wprost rządem, są jedynie klubem dżentelmenów bez stałego zajęcia, to oczywiście, możemy w to uwierzyć. Inaczej mowy nie ma. Jeśli bank Anglii ma jakiś plan dotyczący złota pochodzącego z obcych królestw to rząd Wielkiej Brytanii pobiera prowizję od tego złota i kłamie tylko, że nic nie wie, ponieważ musi zachować pozory. Sytuacja rozwijała się więc następująco: Niemcy zrabowali złoto Czechom, a następnie przekazali je do Anglii, po to, by tamtejsi specjaliści sprzedali je z zyskiem i pobrali dla siebie prowizję - dla siebie oraz swojego rządu. I teraz musimy zadać ważne pytanie: komu Bank Anglii sprzedał to złoto „ „...(więcej )
Profesor Niall Ferguson „ Państwo opiekuńcze zwykło się uważać za wynalazek brytyjski „....” Tymczasem pierwszy obowiązkowy system obowiązkowych państwowych emerytur wprowadzono nie w Wielkiej Brytanii, ale w Niemczech . Dopiero dwadzieścia lat później Brytyjczycy poszli za przykładem Niemców. „...” Prawo o ubezpieczeniu społecznym wprowadził Otto Bismarck , aby jak , jak sam to ujął w 1880 roku „ w szerokich masach nieposiadających rozbudzić konserwatywny stan umysłu wynikający ze świadomości posiadania prawa do emerytury „. Bismarck uważał ,że „łatwiej poradzić sobie z człowiekiem , który na starość może liczyć na emeryturę [….] niż z człowiekiem , który nie a takiej perspektywy „ Ku zaskoczeniu swoich liberalnych oponentów przyznawał otwarcie ,że to „ państwowo – socjalistyczna idea „ ….” Bismarck nie kierował się jednak motywami altruistycznymi „ Każdy kto opowie się za ta ideą – stwierdzał – dojdzie w przyszłości do władzy . Wielka Brytania poszła z przykładem Bismarcka dopiero w w 1908 roku , kiedy ówczesny kanclerz skarbu , liberał z przekonania wprowadził skromne i i uzależnione od dochodów emerytury dla osób powyżej 70 roku życia „...”Chociaż Lloyd George był człowiekiem lewicy podzielał pogląd Bismarcka , że wprowadzenie tego typu uregulowań zapewnia głosy wyborców w kontekście gwałtownie rozszerzającego się praw wyborczego . Biednych było więcej niż bogatych „.....” W przemówieniu radiowym wygłoszonym w marcu 1943 roku Churchill wymienił ...”obowiązkowe ubezpieczenie państwowe od kołyski aż po grób dla przedstawicieli wszystkich grup społecznych „, zniesienie bezrobocia dzięki polityce rządu , polegającej na wywieraniu równoważącego wpływu na rozwój gospodarczy , który w zależności od potrzeb można przyspieszać lub spowalniać „ , „ rozszerzenie aktywności państwa w zakresie własności o przedsiębiorczości , rozwój budownictwa komunalnego , reformy w szkolnictwie państwowym oraz szerszy dostęp do usług medycznych i opieki społecznej” „...(więcej )
Jarosław Gowin „Założenia programu zostały obszernie zaprezentowane na sobotniej konferencji. Mamy trzy główne cele. Po pierwsze, gospodarka. Chcemy uwolnić polskich przedsiębiorców od nadmiaru bezsensownych, skomplikowanych regulacji i nieustannych kontroli oraz zrównać opodatkowanie polskich i zagranicznych firm. Po drugie, proponujemy skuteczną politykę rodzinną zamiast obecnego zbiurokratyzowanego, marnującego publiczne pieniądze systemu. Po trzecie, chcemy dać obywatelom rzeczywisty wpływ na politykę poprzez jednomandatowe okręgi wyborcze do Sejmu, wzmocnienie mechanizmów demokracji bezpośredniej i zapewnienie jawności i przejrzystości funkcjonowania administracji m.in. przez szerszy dostęp do informacji publicznej. Proponujemy też system głosowania rodzinnego, czyli tzw. Demeny voting. „...”Chcemy przede wszystkim uprościć i obniżyć podatki i składki na dla najmniejszych przedsiębiorców. Absurdem jest, że ktoś, kto prowadzi małą firmę o niewielkim dochodzie, co miesiąc i tak musi wpłacać 1000 złotych do ZUS. Mamy generalnie za duże obciążenia pracy. Gdybyśmy wprowadzili zamiast PIT podatek od funduszu płac, moglibyśmy połączyć podatki ze składkami i wtedy ludzie by jasno widzieli, że rzeczywiste opodatkowanie pracy wynosi około 60%. Absurdem jest też to, że kwota wolna od podatku w Polsce jest tak niska w stosunku do innych państw europejskich. Potrzebna jest fundamentalna reforma systemu podatkowego przez przyjęcie Kodeksu Podatkowego i skuteczną ochrona praw podatników. „.....”W kwestii wstąpienia do strefy euro Polacy powinni się wypowiedzieć w referendum. „.....”Nasz program polityki rodzinnej składa się z trzech elementów – powszechnego urlopu macierzyńskiego, również dla osób pracujących na umowach cywilno-prawnych, studentów i bezrobotnych, bonów wychowawczych w wysokości 550 złotych miesięcznie na dzieci od 1 do 6 roku życia i progresywnych ulg podatkowych na dzieci „.....”Jaki macie plan na obniżenie bezrobocia? Należy przede wszystkim ułatwić Polakom, zwłaszcza młodym, zakładanie firm tutaj, a nie wypychać ich na emigrację do Wielkiej Brytanii. To można zrobić przez uproszczenie podatków i przez deregulację prawa gospodarczego. Należy też radykalnie zmienić nieskuteczny system aktywizacji bezrobotnych. Proponujemy oderwać opłacanie składki zdrowotnej od pozostałych mechanizmów aktywizacji. Zbyt wiele osób zarejestrowanych, jako bezrobotni w rzeczywistości nie poszukuje pracy. Bezrobotni w ramach szkoleń powinni też robić rzeczy pożyteczne – proponujemy, żeby budowali domy, przedszkola czy ośrodki opieki zdrowotnej. Są już takie przykłady w Polsce, trzeba je tylko upowszechniać.”.....”Jesteśmy za likwidacją gimnazjów, które się ewidentnie nie sprawdziły. Uważamy, że należy umożliwić jednostkom samorządu przekazywanie szkół publicznych podmiotom obywatelskim, z zachowaniem ich publicznego charakteru na podstawie umowy. Jesteśmy za wprowadzeniem bonu edukacyjnego zapewniającego wszystkim rodzicom równy dostęp do różnego typu szkół bez względu na organ prowadzący (publiczny czy prywatny). Jesteśmy za likwidacją Karty Nauczyciela po to, żeby doceniani byli rzeczywiście najlepsi nauczyciele. „......”Jak Pan postrzega szybką procedurę sejmową ws. OFE? Głosowałem z pełnym przekonaniem za odrzuceniem projektu rządowego, bo jest on niczym innym jak grabieżą prywatnych oszczędności. Szybka procedura jest skandaliczna, niezgodna ze wszystkim zasadami prawidłowej legislacji. Jestem przekonany, że skok na oszczędności 16 milionów Polaków odbije się rządowi czkawką. Obawiam się tylko, że odszkodowania będą płacone z kieszeni polskich podatników...”......”Czy chciałby Pan, żeby Jerzy Buzek zasilił Pański ugrupowanie? Jak Rokita? Chciałby Pan aliansu z Solidarną Polską? Cenię Jerzego Buzka za to, że miał odwagę wprowadzać poważne reformy. Tym różni się zasadniczo od Donalda Tuska. Jana Rokitę namawiam do powrotu do polityki. Solidarna Polska ma program socjalny gospodarczo, co różni nas fundamentalnie, choć cenię wielu jej polityków.”....”Jaki jest stosunek Pańskiej partii do związków partnerskich, in vitro, aborcji, eutanazji? .To są tematy fundamentalne, ale jednocześnie tradycyjnie wykorzystywane, jako tematy zastępcze dla debaty o prawdziwych codziennych problemach Polaków. Moje poglądy w tych sprawach są dość powszechnie znane. Natomiast w naszej deklaracji założycielskiej zobowiązaliśmy się, że w kwestiach światopoglądowych nigdy nie będziemy wprowadzać dyscypliny partyjnej..(źródło )
Rafał Mierzejewski „Bon oświatowy. Tak nazywa się pomysł, który może rozwiązać wiele problemów polskiej oświaty. „....”dea bonu – niekoniecznie musi on konkretyzować się w formie papierowego dokumentu – polega na tym, że pieniądze z państwowej kasy przeznaczone na edukację idą za każdym uczniem do tej szkoły, którą on sobie wybierze. Niezależnie od tego, czy jest to szkoła publiczna – powołana przez państwo, czy społeczna – założona przez rodziców, czy też prywatna – utworzona przez przedsiębiorcę, który chce na nauczaniu zarobić. Bon każdego ucznia jest wart tyle samo i może on – np. w przypadku tańszej szkoły państwowej – pokrywać całość kosztów edukacji, lub w droższej szkole prywatnej – tylko część (resztę pieniędzy dopłacają wtedy rodzice).Głównym celem bonu jest wprowadzenie konkurencji do systemu edukacyjnego, zapewnienie – jak tłumaczył pomysłodawca tego systemu noblista Milton Friedman – rywalizacji między szkołami prywatnymi a publicznymi. Friedman w 2005 r., rok przed śmiercią, wyznał, że gdyby bony edukacyjne się upowszechniły, byłby to jego wielki sukces w dziedzinie polityki społecznej. „...(więcej)
Pomysł Centrum Adama Smitha „Wydaje się, że z wymienionych przyczyn bezrobocia, najważniejszą jest opresja podatkowa, której praca podlega. Głównym celem nowego systemu podatkowego powinno być więc uwolnienie zasobów przedsiębiorczości i pracy. Waga tego celu powoduje, że niektóre inne cele muszą zejść na plan dalszy. Najważniejsze elementy w projekcie Centrum Adama Smitha to:
(i) likwidacja składek na ZUS i wszystkich innych składek obciążających pracę,
(ii) likwidacja podatku PIT,
(iii) likwidacja podatku CIT,
(iv) wprowadzenie podatku od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%płaconego przez każdego przedsiębiorcę niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa, który wypłaca jakiekolwiek wynagrodzenie, bez względu na jego tytuł prawny, osobom fizycznym nie prowadzącym działalności gospodarczej,
(v) wprowadzenie podatku od wartości sprzedaży przedsiębiorstw prowadzących pełną rachunkowość w wysokości 1%,
(vi) wprowadzenie podatku od kapitału własnego przedsiębiorstw prowadzących pełną rachunkowość w wysokości 2 promili miesięcznie (2,4% rocznie),
(vii) wprowadzenie jednolitej stawki podatku VAT w wysokości 20% na wszystkie towary i usługi płaconego przez przedsiębiorstwa prowadzące pełną rachunkowość,
(viii) wprowadzenie zryczałtowanego podatku VAT dla małych przedsiębiorstw w wysokości 350 złotych miesięcznie;
wprowadzenie zryczałtowanego podatku od działalności gospodarczej dla małych przedsiębiorstw w wysokości 350 złotych miesięcznie;” „....(więcej )
Wojciechowski „...”Pora zrealizować rewolucyjną propozycję, by dzieci poniżej lat 18 miały prawo głosu, wykonywane przez rodziców„...”Obok demografii drugim zagrożeniem jest tupermanentne bezrobocie, też wywołane głównie przez hamujący gospodarkę wyzysk podatkowy(z powodu bezrobocia przedłużanie wieku emerytalnego nic nie da, gdyż od tego nie przybędzie miejsc pracy; tyle że rząd wyda mniej na zasiłki niż na emerytury)„....”Wynika stąd, że nasz system emerytalny opiera się ostatecznie na wyzyskiwaniu rodzin liczniejszych przez mniej liczne. Tymczasem co bardziej bezmyślni bezdzietni wymyślają rodzicom od „dzieciorobów"...Nazywanie rządowego systemu emerytalnego „solidarnościowym" jest więc zupełnym nonsensem. Stoi za tym schlebianie emerytom jako wyborcom. Pora na rewolucyjną propozycję Centrum im. Adama Smitha, by dzieci poniżej lat 18 miały prawo głosu, wykonywane przez rodziców.Politycy na razie ją przemilczają...„....”Zdrowa dynamika demograficzna możliwa jest pod dwoma warunkami. Po pierwsze, znaczna większość dochodów musi zostawać w kieszeni rodziny – jak było przez wieki i jak nadal jest możliwe w systemie wolnorynkowym z ograniczonym aparatem państwowym.Wymaga to między innymi dobrowolności ubezpieczeń.Po drugie, prawodawstwo powinno przeciwdziałać rozpadowi rodziny i chronić jej prawa – a nie, jak dziś, ułatwiać dezintegrację, poddawać nadzorowi, a część jej zadań przekazywać państwu.„...”Pora zrealizować rewolucyjną propozycję, by dzieci poniżej lat 18 miały prawo głosu, wykonywane przez rodziców – pisze publicysta „....”Ogłoszone niedawno obliczenia Centrum im. Adama Smitha przypomniały publicznie, że utrzymanie dzieci kosztuje. Raport Centrum określa wydatki na dwójkę dzieci od urodzenia do 20. roku życia na 317 tys. zł. Ta liczba robi wrażenie dużej, ale i tak została obliczona ostrożnie, skoro na jedno dziecko na miesiąc wypada wtedy średnio 660 zł. „...”Co się zmieniło? Ustrój polityczny i gospodarczy. Wtedy w krajach Europy dominowały rozwiązania konserwatywne i wolnorynkowe; także w carskiej Rosji. Przez budżety przepływało kilkanaście procent dochodu narodowego, a nie ponad pięćdziesiąt, jak dziś.Niskie podatki i stabilna waluta oparta na złocie sprawiały, że ludzie mieli wybór: czy oszczędzać na starość bądź inwestować, czy wydawać na więcej dzieci. „.....”Kilkakrotne zwiększenie łącznego opodatkowania przez nieodpowiedzialne i krótkowzroczne rządydemokratyczne sprawiło jednak, że tego wyboru – dzieci czy oszczędzanie – dziś nie ma. Bez znacznego pogorszenia standardu życia przeciętnych polskich rodziców nie stać na więcej niż jedno – dwoje dzieci, choć 80 proc. chciałoby mieć co najmniej dwójkę. Płacimy bowiem dwa razy: na rozrośnięte państwo i na dzieci. „......”Wśród nowych obciążeń podatkowych szczególna rola przypada podatkowi od pracy zwanemu dla niepoznaki składką emerytalną (ZUS) oraz udziałowi budżetu w wypłatach emerytur.Pierwszy skutek: zostaje mniej na dzieci. Drugi: rządy obiecują za te „składki" przyzwoite utrzymanie w późniejszym wieku – w ten sposób powstaje drugi bodziec do zmniejszenia liczby dzieci uważanych dawniej za podporę w starości. W rezultacie zmierzamy do wyludnienia i bankructwa rządowych systemów emerytalnych. Mają one bowiem strukturę piramidy finansowej. Składki zebrane dziś idą na wypłatę dzisiejszych emerytur.W zamian za to rządy obiecują pracującym, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat ktoś im coś zapłaci.”...Wynika stąd, żenasz system emerytalny opiera się ostatecznie na wyzyskiwaniu rodzin liczniejszych przez mniej liczne. ”....(więcej )
Styczeń 2011 W TVN w rozmowie w której uczestniczył również Śpiewak Staniszkis oświadczyła że widzi Jarosława Kaczyńskiego jako premiera .Śpiewak nabijał się z Tuska , który oświadczył że będzie premierem przez dwie następne kadencje a następnie zostanie szefem Komisji Europejskiej . Śpiewak powiedział ,że w Polsce trudno przewidzieć co będzie w następnych wyborach, a Tusk pewnie się czuje w przepowiedniach. Staniszkis oświadczyła ,że nieudolność Tuska nie kwalifikuje go na takie stanowisko unijne. Oboje wyrażali obawy co się stanie jak Platforma i Tusk znowu wygra. Najistotniejszą jednak sprawą w kontekście zniszczeń politycznych i gospodarczych w tym nieudolności rządu w budowie infrastruktury , w jakie doświadcza państwo polskie był problem pewnego prawe zwycięstwa Platformy .Braku reform po tym zwycięstwie , zadłużaniu przyszłych pokoleń i krótkowzroczności rządu . Wtedy Staniszkis zaproponowała aby nadać dzieciom prawa wyborcze , do których mandat posiadaliby rodzice. Staniszkis argumentowała to tym , że rodzice w odróżnieniu od innych grup wyborców Myśla kategoriami kilkudziesięciu lat , szkołami, studiami , pracą dla swoich małych często jeszcze dzieci . Pomysł ten skomentowałem jakiś czas temu .Pojawił się on w Niemczech i był odpryskiem rysującej się wojny pokoleń. Emerytów i syngli np. mniejszości seksualnych chcących jak najlepiej żyć na koszt młodych ludzi i rodziców oraz ich dzieci , którzy chcieliby aby ich nie okradano . Dosłownie .Okazało się po badaniach ,że politycy kupując głosy emerytów doprowadzili do sytuacji ,że ci dostawali dużo więcej niż wpłacili...(więcej)
Rokita „Owszem, plan uporządkowania stanu polskiej egzekutywyjest nadal jednym z kluczowych celów potrzebnej reformy konstytucyjnej. Tyle tylko, że – po pierwsze – lepszą odtrutką na dzisiejszą ciężką chorobę wielkich partii politycznych jest konsolidacja władzyw państwie wokó łnowo wybranego prezydenta i skorelowany z nią większościowy system wyborczy (jeszcze niedawno coś podobnego sugerował odsunięty dziś Schetyna „...(więcej)
Pan Janusz Korwin Mikke czyta moje teksty , a wnoszę to z dwóch rzeczy . Kiedyś znalazłem na jego stronie link do mojego tekstu a niektóre zmiany poglądów pana Janusza są w korelacji czasowej z moimi publikacjami internetowymi. Być może te korelacje są czysto przypadkowe Janusz Korwin jeszcze niedawno akceptował istnienie podatku VAT co ostro skrytykowałem .podatek dochodowy i VAT są politycznymi instrumentami totalitarnego państwa socjalistycznego modelu niemieckiego. Sierpień 2013 rok Janusz Korwin Mikke „Od razu działalność gospodarcza ruszy z kopyta i wzrost wpływów z VAT wyrówna tę stratę. Gdyby trzeba było – warto podnieść, jak p.Wiktor Orbán na Węgrzech, VAT o 1% czy 2%; byle się pozbyć tego koszmaru!I to właśnie jest w programie Kongresu Nowej Prawicy „... (więcej )
Na szczęście dzisiaj VAT na poziomie 25 procent przestał być punktem programu Kongresu Nowej Prawicy i pana Janusza Korwin Mikke Nie bez powodu przytoczyłem na początku mojej notki teksty o historycznym współudziale rodzin lichwiarskich w budowie i czerpaniu gigantycznych korzyści z finansowego i politycznego wspieraniu lewicowych bandytów w ich budowie zbrodniczego socjalizmu rosyjskiego Stalina i socjalizmu niemieckiego Hitlera . Prawdopodobnie rodziny lichwiarskie z Londynu w zamian za zrabowane przez Hitlera złoto Czechosłowacji zapewniły Hitlerowi poparcie Chamberlaina i podpisanie Układu z Monachium "Jakakolwiek cena rewolucji chińskiej to oczywiście sukces nie tylko jeśli chodzi o profesjonalne zarządzanie, ale także o morale i wspólnotę celów. Eksperyment społeczny w Chinach pod kierownictwem przewodniczącego Mao jest jednym z najważniejszych i najbardziej udanych w historii ludzkości."- David Rockefeller, członek Klubu Rzymskiego i Rady Stosunków Zagranicznych (CFR). ….(źródło)
Za OFE i i za Gowinem stają te same rodziny, które kiedyś wpierały Hitlera i Stalina , a teraz dokonują kolonialnej eksploatacji Polaków poprzez przymusowe OFE Program Gowina, czyli okręgi jednomandatowe , bon edukacyjny , uproszczony podatek do płac , czy prawo wyborcze dal dzieci delegowane na rodziców to forma liberalizacji ustroju, czy systemu socjalizmu niemieckiego . Pomimo że nie narusza istoty socjalizmu niemieckiego pomysły te stępiłyby ostrze lewicowego totalitaryzmu wymierzone w Polaków i ich rodziny Korwin Mikke niepotrzebnie stał się pajacem i błaznem oligarchii . Dzięki temu nawet najbardziej sensowne i uzasadnione postulaty zmian ustrojowych stają się wyśmiewanymi i wyszydzanym pomysłami kabareciarza politycznego Lifting ustroju socjalizmu niemieckiego na jaki być może otrzymał zgodę od lichwiarstwa Gowin już jednak nie wystarcza. Chiny , duża część Azji, Afryka i Indie nie wprowadziły pomimo nacisków socjalizmu niemieckiego jako swojego ustroju gospodarczego i społecznego. Polacy muszą sprostać wyzwaniom XXI wieku i zlikwidować prymitywny , niewolniczy, obcy tradycji republikańskiej Rzeczpospolitej Obojga narodów niemiecki ustrój militarystyczny, który Bismarck nazwał państwowo – socjalistyczym , a który opiera się na gigantycznych podatkach i przekształceniu ludzi w bydło robocze dzięki systemowi tak zwanego państwa dobrobytu Dojście do władzy Kaczyńskiego jest warunkiem sine qua non odsocjalizowania Polski . Gowin i jego zbieranina, jego śmietnik polityczny to tylko mydlenie Polakom oczu . Tusk przetestował ogłupienie Polaków dokładnie tymi samymi obietnicami jaki Gowin . JOW, podatki trzy razy 15 , rodzina, konserwatyzm . Tylko naiwny wierzyłby w obietnice osoby , która tak usłużnie broni interesów kolonialnych lichwiarstwa, broni OFE
video Rozwój ekonomiczny i dobrobyt w myśli katolickiej - wykład dr. Alejandro Chafuena Konferencja "Państwo opiekuńcze a chrześcijaństwo", 8 września 2012, Kraków. Wykład dr. Alejandro Chafuena (Fundacja ATLAS) pt. "Rozwój ekonomiczny i dobrobyt w myśli katolickiej"
Wieści z Kosmosu
Krzysztof Kowalski „Na Srebrnym Globie w niedalekiej przyszłości może powstać gigantyczna elektrownia słoneczna „...”Ogromne panele słoneczne umieszczone na Księżycu rozwiążą problem energetyczny naszej planety. „...”Szalony plan, nazwany Luna Ring, przedstawiła japońska firma Shimizu, specjalizująca się w technologiach ekologicznych. Inżynierowie z Tokio zaproponowali zbudowanie na Srebrnym Globie gigantycznego pasa słonecznych ogniw.Ciągnąłby się na długości 10 920 kilometrów wzdłuż księżycowego równika. Jego szerokość po zakończeniu budowy ma wynosić od 40 do 400 kilometrów.”....”W odróżnieniu od paneli słonecznych na Ziemi, które pracują praktycznie tylko za dnia, w dodatku wydajnie tylko przy bezchmurnym niebie, instalacja księżycowa pracowałyby bez przerwy.Panele skupiałyby promienie słoneczne i kierowały je do specjalnych stacji rozmieszczonych wzdłuż ogniwowego pasa. W tych stacjach energia słoneczna byłaby konwertowana, tj. zamieniana na mikrofale, w tej postaci można ją przesłać na Ziemię za pomocą ogromnych anten o średnicy 20 km (rozważana jest także wersja przesyłu laserowego).”....”O tym, że nie jest to czysta science fiction, niech świadczy to, że ustawodawcy amerykańscy ze stanu Kalifornia przewidzieli już w 2009 roku możliwość korzystania (zakupu) z energii pochodzącej ze stacji orbitalnej. „...”Ich skala będzie wymagać wykorzystania surowców występujących na naszym naturalnym satelicie, z nich będzie wytwarzany cement, a następnie beton. Do produkcji betonu niezbędna jest woda. Wodoru i tlenu potrzebnego do syntetyzowania tej cieczy powinny dostarczyć asteroidy złowione w Układzie Słonecznym i przyholowane do Księżyca (plany takie snuje już NASA oraz prywatne firmy, „.....(źródło )
Karolina Kowalska „Bakterie dzięki którym schudniemy”....”Dr n. med. Adam Nowiński „Amerykanie poświęcili im cały program w ramach Narodowego Instytutu Zdrowia. Human Microbiome Project, czyli Projekt Ludzkiego Microbiomu, ma na celu ocenę interakcji między drobnoustrojami a człowiekiem. Dzięki badaniom w laboratorium prof. Craiga Ventera z Kalifornii 10 lat temu zbadano cały genom, czyli wszystkie geny człowieka. Okazało się, że człowiek ma w sobie dziesięciokrotnie więcej genów bakteryjnych niż własnych. „....”Człowiek jest niezwykle skomplikowanym ekosystemem, organizmem kolonijnym, trochę jak mrowisko. Wygląda na to, że niedługo będziemy mówili nie o człowieku, lecz o ekosystemie nazywanym człowiekiem. „.....”Drobnoustroje nas zmieniają, wpływają bezpośrednio choćby na nasz metabolizm. Obecnie naukowcy sprawdzają, co dzieje się z drobnoustrojami w jelicie. Jest takie dość obrzydliwe doświadczenie polegające na karmieniu nowo narodzonych szczurów z tego samego miotu kałem osobników grubych i chudych. Te, które wchłonęły drobnoustroje szczura grubego – tyły, chudego – pozostawały szczupłe. W ślad za tym odkryciem w USA powstają pierwsze kliniki wykorzystujące do odchudzania człowieka jego skład bakteryjny. Być może w przypadku otyłości rozwiązaniem byłby przeszczep mikrobiomów innej osoby. „....”flora bakteryjna przedramienia od flory pachy różni się jak pustynia od lasu równikowego. Być może nowoczesna medycyna każe na człowieka spojrzeć jak na większy ekosystem – np. las. Będziemy unikać pewnych leków czy pokarmów, wiedząc, że są niebezpieczne dla naszej flory. Bo jak wybijemy lisy, to rozplenią się zające. „....”Np. już teraz wiemy, że w krajach biedniejszych, w których ogólny poziom higieny jest niższy, znacznie rzadziej występują choroby alergiczne. Prawdopodobnie w krajach bogatych nadmiernie wyeliminowano z otoczenia człowieka drobnoustroje. W takiej sytuacji komórki układu odpornościowego człowieka, które ewolucyjnie przystosowały się do interakcji z bakteriami i pasożytami, szukają nowego „wroga", którym niejako przez przypadek stają się własne komórki człowieka. „....(źródło )
„Młodzi homoseksualiści i osoby transpłciowe są bardziej narażone na nadużycia fizyczne i psychiczne ze strony swoich partnerów niż heteroseksualni rówieśnicy. Wskazuje tak raport amerykańskiego Urban Institute. Według sondaży przeprowadzonych przez Instytut, najwięcej nadużyć spotyka młode osoby transpłciowe.Badacze w jednej grupie umieścili homoseksualistów, biseksualistów, osoby wahające się oraz inne; w kolejnej osoby transpłciowe, a w jeszcze innej – heteroseksualne.43 proc. z grupy homoseksualnej podało, że spotkało się na randkach z przemocą fizyczną. Wśród heteroseksualistów było to 29 proc.”...(źródło )
„Porady prawne dla obywateli Ukrainy będą bezpłatne. W ramach solidarności z naszymi sąsiadami warszawscy radcy prawni oferują im bezpłatne porady. Obywatele Ukrainy mogą uzyskać w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie pomoc w sprawach związanych z pobytem oraz pracą w Polsce. – W tak trudnym czasie obowiązkiem moralnym obywateli państw członkowskich jest nie tylko wspieranie dążeń narodu ukraińskiego do integracji z UE, lecz także pomoc w sprawach związanych z egzystencją – mówi Piotr Płachta, przewodniczący Komisji Zagranicznej OIRP w Warszawie. „...(źródło )
video Rozwój ekonomiczny i dobrobyt w myśli katolickiej - wykład dr. Alejandro Chafuena Konferencja "Państwo opiekuńcze a chrześcijaństwo", 8 września 2012, Kraków. Wykład dr. Alejandro Chafuena (Fundacja ATLAS) pt. "Rozwój ekonomiczny i dobrobyt w myśli katolickiej" Marek Mojsiewicz
Kaczyński jest czynnym agentem Unii. Jaka Ukraina opłaca się Polsce? Wszystkim mówię – i tym się szczycę – że staram się (i to akurat mi się udaje) zachowywać niemal absolutną neutralność w sprawach międzypaństwowych. Polityka zagraniczna powinna być realna – czyli zupełnie chłodno prowadzona. W polityce zagranicznej nie ma miejsca na miłość czy nienawiść – państwa nie mają przyjaźni (ani wrogości…), tylko interesy. Oczywiście pierwszym interesem państwa, jak każdego żywego organizmu, jest rozrost swego imperium, a przynajmniej utrzymanie stanu posiadania. Kto nie biegnie naprzód tak szybko, jak może, ten się cofa – mówiła Alicji Królowa Kier. Stad państwa europejskie, które wyrzekły się wzrostu terytorialnego, zrezygnowały z kolonii, a obecnie nawet popierają utratę własnych obywateli – uważam za trupy. Oczywiście myśląc o ekspansji, trzeba najpierw stworzyć solidną bazę. Trzeba być państwem, do którego ludzie chcieliby się przyłączyć. Gdy mnie pytają, czy będę chciał przyłączyć do Polski Lwów i Wilno, to odpowiadam: „Po co? By wydawać potworne pieniądze na trzymanie w ryzach albo przekupywanie niechętnej lub wrogiej ludności?!!?”. Obydwie formy stosowała zresztą Rosja budująca Imperium Postępu, czyli Związek Sowiecki. W efekcie wyszła jako ciemiężyciel… i jako najbiedniejsza republika sowiecka! Natomiast do 13 Stanów Zjednoczonych ochoczo przyłączyło się 37 dalszych, znacznie większych – a gdyby 30 lat temu istniały jeszcze XIX-wieczne, dynamiczne Stany Zjednoczone, to przyłączyłyby się jeszcze: Jukon, Saskatchewan, Alberta, Manitoba i być może Kolumbia Brytyjska – puszczając w trąbę zacofany Québec i resztówki Kanady. Do Polski – gdy była dynamicznym państwem zapewniającym prawo i swobody – też chętnie się przyłączano… A teraz? Teraz to już nieaktualne. Polska polityka nie opiera się jednak na realizmie, tylko na fobiach. Nienawidzimy Niemców – ale trochę ich szanujemy; nienawidzimy Rosjan – i tych się trochę boimy, a trochę nimi pogardzamy. Nie mam zamiaru grać na tych uczuciach – jak Antoni Macierewicz, który na ślepej nienawiści do Rosji zbudował wręcz 25-procentowe imperium wyborcze w Polsce. Przyznaję dobrowolnie, że nie ma we mnie nienawiści ani nawet niechęci do Rosji – podobnie zresztą jak nie ma podziwu czy uwielbienia. Rosja jest, jaka jest – i trzeba przyjąć sąsiada z dobrodziejstwem inwentarza… Piszę o tym akurat teraz, bo „polska klasa polityczna” szaleje, starając się obalić władzę na Ukrainie. JE Bronisław Komorowski oznajmia, że „Polska musi solidarnie wesprzeć Ukraińców”. Liczy na poparcie WCzc. Jarosława Kaczyńskiego – co jest o tyle spóźnione, że ten „obrońca suwerenności polskiej” już pojechał hasać po Majdanie w Kijowie. O czym napisałem tak: Kaczyński zrzuca maskę! Do tej pory WCzc. Jarosław Kaczyński udawał, że w zasadzie to broni suwerenności III RP, a Unii tylko ustępuje, bo „musi”. Jeśli zażądał utworzenie silnej armii europejskiej – to w Davos, gdzie Polacy go nie usłyszeli. Tym razem przyznał się, że jak wszystkie pieski spod Okrągłego Stołu, jest czynnym agentem Unii. Powiedział: „Stanowisko PiS jest tu jednoznaczne. Jesteśmy zdecydowani popierać to wszystko, co prowadzi Ukrainę ku Europie” (czytaj: „do Unii” – bo w Europie to Ukraina leży od zawsze…). Proszę zauważyć, że jeśli Ukraina i Białoruś przystąpiłyby do UE, a ONI przykręciliby nam śrubę – to bylibyśmy całkowicie okrążeni przez kraje Unii! Dla nas ważna jest niepodległa – choćby i wroga Polsce – Ukraina. Bo to daje nam wybór i pole do odrobiny samodzielności w polityce zagranicznej. Tymczasem ja jestem wrogiem UE – więc na przyłączanie Ukrainy do UE patrzę tak samo, jak patrzyłbym na przyłączenie RFN do Związku Sowieckiego. Inna sprawa, że przyłączenie RFN mogłoby przyspieszyć rozpad Układu Warszawskiego – podobnie jak przyłączenie Ukrainy do UE… Jednak etyka zabrania działać na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”. To, że tak działa czołówka PiS, to zrozumiałe. Głosowali za Anschlußem do WE, potem do UE – i za pieniądze liżą tyłki federastom. Natomiast dlaczego wielu ludzi programowo wrogich UE jednak popiera ten ruch? Odpowiedź jest jedna. Te „Prawicę” zaślepia nienawiść do Rosji lub po prostu chęć zaszkodzenia Rosji. Zaślepienie jest potężne. Nawet przylanie pałą dziennikarzowi „Krytyki Politycznej” nie budzi entuzjazmu, tylko oburzenie na reżym JE Wiktora Janukowycza! Na własnym FaceBooku musiałem się użerać:
P. Kosma Nykiel napisał: „Tutaj jest wybór między Ukrainą w strefie wpływów UE a strefie wpływów Rosji. I nie ma niczego pomiędzy”. Zaraz: a teraz gdzie Ukraina jest? Nie „pomiędzy”? I tak powinno pozostać. P. Daniel Kucal napisał: „Szwajcaria też jest otoczona przez kraje UE i sobie radzi”. Otóż nieprawda! Już w kilku sprawach musiała ustąpić – pod otwartą groźbą blokady granic. Poza tym Confoederatio Helvetica nie jest w UE, więc Szwajcarzy nie będą musieli z niej uciekać… Proszę zrozumieć: jako kraj graniczny UE posiadamy dużo swobody manewru. Przypominam, że nie wykluczam, iż po katastrofalnych rządach tej przekomicznej wersji bolszewików, jaką są federaści, może w Brukseli pojawić się jakaś farsowa wersja Stalina czy Hitlera – i wtedy dobrze będzie być krajem granicznym. A w ogóle to ludzie ciągle zapominają, że sytuacja jest inna, niż uczyli ich ojcowie szkoleni na przedwojennych jeszcze patriotycznych podręcznikach. Teraz ChRL jest państwem dążącym do kapitalizmu – a USA krajem dążącym do trockizmu (bo komunizm już tam jest). To Rosja udzieliła azylu p. Edwardowi Snowdenowi, walczącemu z amerykańską tajną, widną i trójpłciową policją… W tym wszystkim JE Radosław Sikorski jakby wrócił do formy. Na swoim Twitterze napisał: „Oczekuję od polityków PiS deklaracji, ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy, aby przekupić prezydenta Janukowycza”. Po czymś takim wsiądą nań zgodnie JE Wiktor Janukowycz (za uznanie go za przekupnego) i WCzc. Jarosław Kaczyński… Majstersztyk! Gdyby to napisał np. Rafał A. Ziemkiewicz czy nawet JKM. Ale minister spraw zagranicznych? Hmmm… Czy jeszcze będziemy mieli jakieś „sprawy zagraniczne”? JKM
Święto wiosenne i zimowe Po pierwsze, 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, to znaczy – soldateska, która tak właśnie się nazwała, w imieniu sowieckiego okupanta formalnie przejęła rządy w Polsce. Po drugie, że 13 grudnia 2007 roku premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisali Traktat Lizboński - pisze Stanisław Michalkiewicz. Jak powszechnie wiadomo, 1 maja, nie tylko za komuny, ale i w III Rzeczypospolitej uznany za dzień świąteczny, jest świętem naszych okupantów. Nie tylko dlatego, że to właśnie oni, nasi okupanci w osobach wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera oraz drugiego wybitnego przywódcy socjalistycznego Józefa Stalina, ustanowili na ziemiach polskich to święto, ale również dlatego, że tradycję świętowania w dniu 1 maja podtrzymali po wojnie komuniści z PPR i PZPR, którzy też byli okupantami, tyle, że nie samodzielnymi, a zależnymi. Za komuny w tym dniu ich reprezentanci włazili na trybuny, przed które spędzali swoich niewolników, by składali im hołd. W III Rzeczypospolitej już tego nie robią, tylko maszerują, ale nieważne są formy, tylko fakt, że święto naszych okupantów obchodzone jest również w III RP, uchodzącej nie za okupacyjną, tylko niepodległą formę państwowości polskiej. Niestety, to nie jest pewne, a poszlaką, która tę niepewność co do niepodległościowego charakteru III RP pogłębia, jest właśnie święto 1 maja. Ale nie tylko ono. Oto na naszych oczach zaczyna kształtować się nowa, świecka tradycja świątecznego obchodzenia dnia 13 grudnia. Wprawdzie nie jest to jeszcze święto państwowe, ale pewnie nim zostanie, skoro już teraz organizowane są w tym dniu uroczyste marsze „niepodległości i suwerenności”. Dlaczego akurat tego dnia? Powody mogą być dwa. Po pierwsze, 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, to znaczy – soldateska, która tak właśnie się nazwała, w imieniu sowieckiego okupanta formalnie przejęła rządy w Polsce. Po drugie, że 13 grudnia 2007 roku premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisali w Lizbonie „Traktat z Lizbony Zmieniający Traktat O Unii Europejskiej I Traktat Ustanawiający Wspólnotę Europejską”.
Traktat ten wynegocjował prezydent Lech Kaczyński, który na podstawie ustawowego upoważnienia Sejmu, 10 października 2009 roku w imieniu Polski go ratyfikował. W rezultacie, 1 grudnia 2009 roku traktat ten wszedł w życie, co oznaczało, iż tego samego dnia pojawił się nowy podmiot prawa międzynarodowego w postaci Unii Europejskiej, państwa którego Polska stanowi odtąd część składową. W następstwie przyjęcia tego traktatu Polska została wepchnięta na drogę postępującej utraty niepodległości i suwerenności. W tej sytuacji urządzanie uroczystych „Marszów Niepodległości i Suwerenności” akurat w tym dniu nosi charakter uroczystości pogrzebowej. Trudno inaczej, skoro organizatorem tego Marszu jest polityk, który zarówno w 2003 roku popierał Anschluss Polski do Unii Europejskiej, podobnie jak 1 kwietnia 2008 roku poparł ratyfikację traktatu lizbońskiego A ponieważ 13 grudnia 1981 roku soldateska w imieniu okupanta sowieckiego formalnie przejęła rządy nad krajem, by w ten sposób pozbawić Polaków nadziei na odzyskanie niepodległości państwowej i suwerenności politycznej, to dzień 13 grudnia może być również uznany za święto naszych okupantów i to aż z dwóch powodów. Wygląda na to, że nasi okupanci w III Rzeczypospolitej mają aż dwa doroczne święta: wiosenne i zimowe. Stanisław Michalkiewicz
10/12/2013 „Polska Razem” - pana Jarosława Gowina- ma już w sondażach 6%. Jeszcze nie została dobrze zarejestrowana- a już ma. To jest dopiero fenomen. Będzie lansowana przez media i ciągle pokazywana- aż do wyborów. Bo trzeba znaleźć jakąś alternatywę dla spadających sondaży Platformy Obywatelskiej.. Elektorat nie może się rozproszyć.. Trzeba objąć go ponownie kuratelą.. Żeby tylko nie znalazł się poza mackami okrągłostołowych graczy polskiej sceny politycznej i demokratycznej.. Nowej Prawicy w sondaży sporządzonym przez TVN- nie ma.. Wszyscy nasi potencjalni wyborcy przeszli już do „Polski Razem”..(????) Ale prezes Janusz Korwin- Mikke w państwowej telewizji był w niedzielę.. I to w bardzo dobrym czasie oglądalności, bo o 20.- w TVP INFO. Popatrzcie Państwo.. Wystarczy że dwa tygodnie temu postraszył państwową telewizję w programie TVPINFO, że poda państwową telewizję do sądu- i już go ponownie zaprosili.. Żeby chociaż raz w tygodniu… Powinien straszyć ich co najmniej raz w tygodniu- może zapraszaliby go do państwowej telewizji chociaż raz w tygodniu.. Zwiększylibyśmy nasz stan posiadania niechybnie.. Zawsze to jakiś postęp procentowy. W demokracji liczą się głosy- już niezależnie od tego kto je liczy.. Przy każdym liczeniu można się pomylić.. Tak jak pan Jarosław Kaczyński.. Ten to dopiero potrafi- się mylić.. W Polsce udaje eurosceptyka, tak jak środki masowej komunikacji ojca Tadeusza Rydzyka, a na Ukrainie- jest euroentuzjastą.. Logika podpowiadałaby, żeby trzymać się linii raz wytyczonej.. Ale dla Polski inaczej- dla Ukrainy inaczej.. Czy dwa razy dwa na Ukrainie mają inną wartość niż w Polsce? Widocznie tak.. Na Ukrainie jest pięć! A w Polsce cztery.. Skoro Unia Europejska jest dobra dla wszystkich- to jest dobra dla wszystkich.. I trzeba do niej nagonić wszystkich.. Albo odwrotnie.. A Telewizja Trwam powinna przestać straszyć swoich telewidzów Unią Europejską.. Albo zacząć straszyć Ukraińców Unią Europejską…. Wtedy tak by się nie garnęli- przynajmniej ci co przychodzą na Majdan.. Pomieszanie z poplątaniem – jak zwykle- jak się nie ma określonych poglądów prezentujących „polski punkt widzenia”.. Ale przynajmniej nie mówią z błędami ortograficznymi.. A tymczasem Naczelna Rada Aptekarska- jak to w Kraju Rad domaga się zakazu sprzedaży leków na stacjach benzynowych i w sklepach do tego nie przeznaczonych..(???) Ale zakazu chleba się nie domaga- od tego jest Naczelna Rada Pieczywa, która akurat nie domaga się sprzedaży chleba tylko w piekarniach.. Wprost przeciwnie- chleb powinien być sprzedawany gdzie tylko się da, w tym na stacjach benzynowych.. No z wyjątkiem punktów nasiennictwa- nad tym czuwa Naczelna Rada Nasiennictwa, która – tylko patrzeć- będzie domagała się zakazu sprzedaży produktów nasienniczych w piekarniach.. No i na stacjach benzynowych.. A co na to Naczelna Rada Stacji Benzynowych? Kapitalizm oczywiście tak, ale pod warunkiem, że bogaci będą biedni- no i nie będzie kapitalistów. Ale zawsze można powołać Naczelną Radę Kapitalistów, żeby ustanawiała gdzie co i jak.. Bo wolny rynek wolnym rynkiem ale ktoś- do cholery- powinien tym wszystkim regulować.! No i od tego są wszelkie rady- powoływane w dużych ilościach w demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady społecznej sprawiedliwości.. Wszędzie rady, które radzą, jakby tu jeszcze coś spieprzyć.. I każdy głos w radzie jest taki sam.. Bo demokracja- to równość. Demokracja jest politycznym urzeczywistnieniem ideału równości.. A prawdziwa równość była jedynie w ludach prymitywnych- gdy nie było jeszcze podziału pracy.. Ale dzisiaj- gdzie na każdym kroku jest podział pracy.. Naczelna Rada Adwokacka, pardon- Naczelna Rada Lekarska- jeszcze raz pardon- Naczelna Rada Aptekarska powinna powołać specjalną straż aptekarską, która- po uchwaleniu odpowiedniej ustawy zakazującej sprzedaży owsa na stacjach benzynowych- będzie miała swoje ramię zbrojne. Strażnicy Leków Aptekarskich będą sobie chodzili po stacjach benzynowych, jak trzeba robili prowokacje- i demaskowali sprzedających leki aptekarskie na stacjach benzynowych.. Przecież miejsce leków aptekarskich jest w aptekarskich aptekach. A nie w aptekach benzynowych.. A ja na miejscu właścicieli stacji benzynowych, przy pomocy Naczelnej Rady Stacji Benzynowych zacząłbym forsować sprzedaż benzyny w aptekach..(!!!) Jak Kuba Bogu- tak Bóg Kubie.. Można byłoby kupować benzynę w naparstkach dla krasnoludków- a normalnie w beczkach.. Powstałoby mnóstwo aptek benzynowych , które sprzedawałyby benzynę, nie na litry, ale na naparstki.. Jak to zwykło wydzielać się w aptekach z aptekarską dokładnością… I nie ustąpiłbym ani o krok.. Nich mają za swoje.. Myślę, że można byłoby się porozumieć z innymi radami w tej sprawie.. Naczelna Rada Piekarnictwa przeforsowałaby sprzedaż chleba w aptekach i wprowadziłaby sprzedaż leków w piekarniach.- po wyniszczającej wojnie z Naczelną Radą Aptekarską.. Naczelna Rada Lekarska wdała by się w spór z Naczelną Radą Adwokacką.. Bo członkowie Naczelnej Rady Adwokackiej reklamowaliby się w gabinetach lekarskich.. Chodzi o pacjentów pokrzywdzonych w wyniku działania Naczelnej Rady Lekarskiej.. O ochronę lekarzy przed pokrzywdzonymi przez nich pacjentami.. Primum non nocere- rada rzecznika praw pacjenta zadecydowałaby, że tylko ona może bronić pacjenta przed lekarzem, a nie Naczelna Rada Adwokacka.. Zresztą powinno być nareszcie przyporządkowanie „obywateli” do poszczególnych zespołów adwokackich- tzw. rejonizacja adwokacka.. A na razie – póki co- pani Martyna Wojciechowska, znana podróżniczka- ogłosiła, że żałuje, że nie jest …. lesbijką(???) Daremne żale, próżny trud- bezsilne złożecznenia.. Pani Martyna jest kobietą.. Ale twierdzi, że nie ma prawdziwych mężczyzn.. I po doświadczeniu męsko- damskim- chce pozostać sama.. Ach nie ma prawdziwych mężczyzn..(???) Podobno więcej czasu spędzają przed lustrem- niż kobiety..???
Ale będzie można sobie wybrać płeć..(???) A może także skłonności seksualne.. To będzie coś! Wtedy pani Martyna będzie mogła zostać- kimś.. Na przykład lesbijką.. A może to tylko tak? Wobec nadciągającej mody.. raz dziewczynka, raz chłopaczek- żeby życie miało smaczek? No i Grecja upadała.. WJR
Albo odwołamy Arłukowicza albo trzeba będzie odwoływać pacjentów
1. Wczoraj prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział złożenie wniosku przez klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, po tym jak ten zapowiedział finalizację prac rządowych nad wprowadzeniem w Polsce dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Te dodatkowe ubezpieczenia jak to określił niedawno wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, miałyby sens tylko wtedy kiedy z koszyka świadczeń gwarantowanych wyjęto by niektóre rodzajów usług medycznych, które od tej pory byłyby świadczone tylko odpłatnie (dla mających to ubezpieczenie oczywiście nieodpłatnie). Prawo i Sprawiedliwość uznaje, że jest to już kolejny krok wykonywany przez koalicję Platformy i PSL-u, która już bez owijania w bawełnę komunikuje Polakom, że bez dodatkowych pieniędzy wyłożonych z ich kieszeni, nie będą się mogli leczyć w naszym kraju.
2. Takim zdecydowanym krokiem w stronę prywatyzacji zasobów ochrony zdrowia była ustawa o komercjalizacji placówek opieki zdrowotnej, które w zdecydowanej większości znajdują się we władaniu polskich samorządów (gmin, powiatów i województw). Samorządowcy pozostawieni sami sobie z problemami finansowymi swoich zakładów opieki zdrowotnej, najpierw przekształcali je w spółki prawa handlowego, a teraz coraz częściej, decydują się je prywatyzować. Zostawiają w tych spółkach 1% akcji (udziałów) z nadzieją, że będą miały jakikolwiek wpływ na choćby rodzaje prowadzonych w nich oddziałów szpitalnych ale to iluzja bo prywatni właściciele koncentrują się na takich usługach za które „godziwie” płaci NFZ (np. okulistyka, kardiologia), a inne bez zahamowań ograniczają albo wręcz likwidują. Niestety niedawno przyjęta przez koalicję Platforma-PSL nowelizacja ustawy o działalności leczniczej, nie chroni społeczności lokalnej (gminy, powiatu) nawet przed likwidacją szpitala więc gdyby się okazało, że i prywatny właściciel ponosi straty na działalności leczniczej to bez problemu może ten szpital zlikwidować.
3. Prywatyzacja spółek szpitalnych jest nieuchronna co najmniej z dwóch powodów. Większość szpitali dla których organami założycielskimi są samorządy, wymaga dużych nakładów kapitałowych (modernizacji, remontów) a także zakupów nowoczesnego sprzętu medycznego. Samorządy takich pieniędzy nie mają więc powołanie spółek szpitalnych jest sygnałem do poszukiwania inwestorów, którzy taki kapitał do spółek chcą wnieść. Inwestor wykładając duże pieniądze chce mieć wpływ na zarządzanie spółką, a to daje mu tylko posiadanie pakietu większościowego. Spółka samorządowa błyskawicznie staje się spółka prywatną. Jeszcze szybciej majątek spółek szpitalnych może być prywatyzowany przez procesy upadłościowe. Wiadomo, że w systemie ochrony zdrowia od początku reformy a więc od 1999 roku brakowało środków ponieważ reformę ustanawiającą Kasy Chorych wprowadzano przy założeniu, że składka na ochronę zdrowia będzie ustalona w wysokości 11% wynagrodzeń ubezpieczonych. Sprzeciw ówczesnego wicepremiera Balcerowicza spowodował, że wprowadzono te reformę ze składką tylko w wysokości 7,5%.Teraz jej wysokość wynosi już blisko 10% ale 14 lat funkcjonowania ochrony zdrowia bez odpowiednich na nią pieniędzy spowodował, że służba zdrowia jest permanentnie niedofinansowania a jej zobowiązania przekraczają średniorocznie 10 mld zł, a wymagalne sięgają kwoty 3 mld zł.
4. Po komercjalizacji zasobów ochrony zdrowia przesądzonej przez koalicję Platformy i PSL-u w 2010 roku, które obecnie coraz częściej stają się zasobami prywatnymi, ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami dla pacjentów (ograniczenie dostępności świadczonych usług medycznych, czego wyrazem są wydłużające się kolejki oczekujących na ich świadczenie- potwierdza to także ostatni raport pokontrolny NIK w tej sprawie), rząd Tuska zdecydował się na miło brzmiące dla ucha dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, które jednak oznaczają wyjęcie określonych usług medycznych, które dotąd były w koszyku świadczeń gwarantowanych i objęcie ich wspomnianym dodatkowym ubezpieczeniem zdrowotnym. Ci którzy się ubezpieczą, będą je mieli świadczone nieodpłatnie w wyznaczonych placówkach, ci którzy takich ubezpieczeń nie wykupią, będą musieli za nie zapłacić ze swoich kieszeni. Już zapowiedź wprowadzenia tego rozwiązania przez ministra Arłukowicza wręcz zobowiązuje nasz klub parlamentarny do złożenia wniosku o wotum nieufności do szefa resortu zdrowia, aby zastopować to kolejne sięganie do kieszeni pacjentów. Po prostu albo odwołamy ministra Arłukowicza albo trzeba będzie odwoływać pacjentów bo nie będą się mieli gdzie i za co leczyć.
Kuźmiuk
Winnicki i Ruch Narodowy w służbie Rosji i Niemiec Artur Górski „ Idea jagiellońska „...”Idea jagiellońska jest jedną z największych idei państwowych, które narodziły się na ziemiach państwa polskiego. Jest ona niezmiennie związana ze wschodnią polityką zagraniczną Polski, obejmującą dzisiejsze Litwę, Białoruś i Ukrainę, i nawet dziś powinna być przedmiotem refleksji tych polityków, którzy myślą o silnej, na swoją miarę mocarstwowej pozycji Polski w Europie. „....” Dziś, gdy Polska jest niemalże jednolita narodowościowo i wewnętrznie słaba, nawet teoretycznie nie rozważa się możliwości odrodzenia unii łączącej Polskę z Litwą, Białą Rusią czy Ukrainą; nie wraca się do idei jagiellońskiej, która wydaje się anachroniczna. Trzeba jednak pamiętać, że wschodnia polityka Jagiellonów na polskim tronie, począwszy od unii horodelskiej w 1413 r., a skończywszy na unii lubelskiej w 1569 r., była szeroko rozważana zarówno w okresie zaborów, jak i w II Rzeczypospolitej, gdzie brano pod uwagę aspekty: religijny, kulturowy, gospodarczy i polityczny. Miały one świadczyć o mądrości polskich władców i ówczesnego narodu politycznego, mądrości, której brak często zarzuca się obecnej polskiej klasie politycznej, pozbawionej wizji i dalekosiężnych celów. „...”Julian Klaczko (1825-1906), autor dzieła "Aneksja w dawnej Polsce (Unia Polski z Litwą)", w którym chciał ludziom uprzytomnić, jak powstała i utworzyła się dobrowolna unia dwóch narodów, unia pamiętna i wzmocniona krwią, rozlewaną w tym wieku od Warszawy do Wilna, początkiem swoim sięgająca wieków średnich, owej epoki barbarzyństwa, zwanej wiekiem czternastym.'....”W okresie II Rzeczypospolitej największym piewcą „idei jagiellońskiej” był konserwatysta i publicysta wileński Stanisław Cat-Mackiewicz (1896-1966), „....”Mackiewicz cenił Jagiellonów przede wszystkim za ich politykę zagraniczną. Dostrzegał, że Jagiełło i brat jego Witold rządzący na Litwie, nigdy nie wojowali jednocześnie przeciw Zakonowi Krzyżackiemu i Wielkiemu Księstwu Moskiewskiemu. A przecież i Zakon Krzyżacki, i Wielkie Księstwo Moskiewskie każde z osobna było o wiele słabsze od Jagiełło-Witoldowego mocarstwa. Faktycznie, zanim doszło do wojny z Zakonem w 1409 r., spodziewając się jej, Witold zawarł w 1408 r. pokój z Moskwą pod rzeką Ugrą. Tym samym zabezpieczył się od wschodu. „.....”Mackiewicz był jednym z nielicznych, którzy chcieli zrealizować ideę jagiellońską u zarania II Rzeczypospolitej. Swoje nadzieje pokładał w marszałku Józefie Piłsudskim, który był gorącym federalistą, ponoć marzącym o połączeniu Litwy kowieńskiej z Litwą wileńską. Federacyjne sympatie Piłsudskiego miała odzwierciedlać jego odezwa wydana do mieszkańców Wilna po zajęciu miasta przez armię polską 19 kwietnia 1919 r. W odezwie tej znalazły się takie słowa jak: „...do mieszkańców b. Wielkiego Księstwa Litewskiego”. Zdaniem Cata, Piłsudski chciał restaurować Wielkie Księstwo Litewskie i połączyć je z państwem polskim. „....(źródło )
Robert Winnicki „ W sprawie Ukrainy krótko „.....”Ważne rozróżnienie, ginące w całej masie publicystycznego jazgotu – Ukraińcy chcą do UE NIE dlatego, że lubią lewacki, federalistyczny projekt brukselski, a dlatego, że, co całkiem naturalne, zachód kojarzy im się z lepszym życie „....”Władze ukraińskie lawirują między bardzo silnym naciskiem Moskwy a mało atrakcyjnymi propozycjami Brukseli. Realnie są między młotem a kowadłem. Czystych rąk i jednoznacznych “bohaterów” w ukraińskiej polityce, z polskiego punktu widzenia, nie ma. Są za to – polskie interesy, o czym poniżej. „....”To, o czym powinny pamiętać władze i wszyscy polscy politycy, to fakt, że zabezpieczenie polskich, wielowymiarowych interesów, powinno być dla nas absolutnym priorytetem. Nie wolno powtarzać błędów z okresu “pomarańczowej rewolucji”, kiedy polskie siły polityczne od prawa do lewa, poza LPR-em, poparły bezkrytycznie Juszczenkę, który “odwdzięczył się” rozwinięciem kultu antypolskich szowinistów. Jeśli z Polski idzie jakieś wsparcie, to powinny iść i wymagania. Nie ma tego w działaniach ani rządu Tuska, ani obecnej opozycji parlamentarnej, której lider przemawiał wczoraj ramię w ramię z liderem szowinistycznej Swobody. „....”Poza wszystkim innym, trzeba wyraźnie podkreślić, że, patrząc na Kijów, młoda polska czeka dziś na swój radykalny, narodowy “Majdan” i gromkie NIE wobec obecnej klasy politycznej. Które nadejdzie szybciej, niż okrągłostołowcy mogą się spodziewać. „....(źródło )
Lisicki „ Winnicki „Lider Ruchu Narodowego: Moskwa nie jest głównym zagrożeniem „....” Przypominam o tym wszystkim, bo organizatorzy Marszu Niepodległości z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u postanowili wykorzystać jego potencjał do budowy nowej formacji politycznej – Ruchu Narodowego. „.....”Czytam wpis na blogu współtwórcy ruchu Roberta Winnickiego po podpisaniu porozumienia pomiędzy abp. Michalikiem i patriarchą Cyrylem, przy entuzjastycznym poparciu Tuska i Komorowskiego. Winnicki stwierdza: „Podpisanie dokumentu ocenić należy pozytywnie". I wykłada swoje poglądy na Rosję: „Dla polskiej prawicy jest zaś dobrym przypomnieniem, co stanowi główne zagrożenie dla kultury i cywilizacji, dla Polski i Polaków: nie jest nim Moskwa, a demoliberalizm, laicyzm i konsumpcjonizm" …..(więcej)
Romuald Szeremietiew :”Dlatego też Rzeczpospolita, jako związek Polaków, Białorusinów i Ukraińców powinna wrócić na polityczną mapę świata. Taką potrzebę powinniśmy uświadamiać odwołując się do doświadczeń z przeszłości .Amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie” przedstawił europejskie terytoria, na których w pierwszej połowie XX wieku dochodziło do największych zorganizowanych mordów ludności cywilnej. Na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi reżimy Stalina i Hitlera wymordowały co najmniej 14 milionów ludzi. W książce znajduje się mapka „skrwawionych ziem”. Zarysowany na niej obszar w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej. Bez wątpienia to jej brak umożliwił ludobójstwo ludności białoruskiej, estońskiej, litewskiej, łotewskiej, polskiej, ukraińskiej, żydowskiej. Zarówno Stalin jak i Hitler mordowali narody Rzeczypospolitej. Rzeczypospolitą trzeba odbudować także przez pamięć dla tych ofiar. ...(więcej )
Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości , że Winnicki i Ruch Narodowy to „pożyteczni idioci” Moskwy to ich reakcja , a raczej brak reakcji na to co się dzieje na Ukrainie najlepiej tego dowodzi Jak to się stało ,że Winnicki stanął ramię w ramię z Sikorskim , ze środowiskami lewackimi pruskimi na drodze do skolonizowania Polski przez Niemcy , a Ukrainy przez Rosję Idee, ideologia to potężna broń . Skomplikowane konstrukcje intelektualne , które ewoluują w czasie , a ich ukryte mechanizmy nieoczekiwanie się ujawniają z korzyścią dla interesów ich twórców Winnicki jest bezradny , mechanizmy ideologi, którą zaczął wyznawać , a która ma wsparcie zarówno Moskwy jak i Berlina ciągną go na pozycje bliskie zdrady narodowej . Podobnie jak Korwin Mikke staje się hołubionym błaznem pruskich mediów , które go lansują ,a w duchu naśmiewają się z jego naiwności . Reżimowe proniemieckie media starannie wyselekcjonowały Ruchowi Narodowemu lidera , który wyznaje korzystną dla Niemiec i Rosji ideologię izolacjonizmu i antukrainizmu . To nie przypadek że media nie lansują tych przywódców Ruchu Narodowego, którzy popierają ideę jagiellońska . Dzięki tej socjotechnice izolacjonistyczne antyukraińskie poglądy Winnickiego stają się o obowiązującą w ruchu Narodowym doktryną Polska Winnickiego to w efekcie Polska zmarginalizowana i zhołdowana przez Niemcy Obojętne patrzenie prze Winnickiego na zwiększanie wpływów Rosji na Ukrainie to przejaw skrajnej głupoty i podatności na intelektualne sterowanie Rzeczą bardzo istotną dla Polski i przyszłości Ruchu Narodowego jest wyraźne i głośne zabranie głosu w tej chwili przez tych przywódców Ruchu Narodowego, którzy nie zgadzają się z poglądami Winnickiego na temat polskiej racji stanu jaką jest polityka jagiellońska Jeśli tego nie zrobią to reżimowe pro pruskie media lansując Winnickiego , izolacjonizm i idącą w tym parze strategiczną bezbronność Polski uczynią dogmatem Ruchu Narodowego swojej obłąkanej koncepcji izolacjonizmu Polski staje w jednym szeregu z Sikorskim, Tuskiem, Palikotem , lewakami , Rosjanami i Niemcami . Ten fakt powinien zaniepokoić samego Winnickiego, a co dopiero innych przywódców Ruchu Narodowego . Ktoś inny powinien zastąpić Winnickiego jako twarz i ideologa Ruchu O tym jak bardzo Niemcom i Rosji zależy na takich ludziach jak Winnicki najlepiej świadczą słowa przywódców krajów Europy Środkowej w tym węgierskiego męża stanu , którzy właśnie w polskiej polityce jagiellońskiej upatrują gwarancji swojego bezpieczeństwa i suwerenności .
Arkady Rzegocki „Polska to nadzieja dla wszystkich małych krajów" - prezydenta Estonii, Toomas Hendrik Ilves wezwał ostatnio Polskę do odegrania większej roli w UE i NATO, do wzięcia na siebie roli przywódczej w regionie. „....”Polacy są jedynym dużym narodem, który miał te same doświadczenia historyczne co inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Lepiej widzą zagrożenia, powinni więc wziąć na siebie odpowiedzialność za cały region leżący od stuleci miedzy „młotem (czasem sierpem) a kowadłem". „.....”Fakt, że znacząca część Polaków nie uznaje III RP za własne państwo wskazuje na istnienie jakiegoś ważnego mankamentu, istotnego braku. „....”Skąd ten – nazwijmy rzecz wprost – krzyk rozpaczy przywódcy Estonii? Ilves nie ukrywa, że jego wystąpienie miało ośmielić (dosłownie) polskie elity i społeczeństwo do prowadzenia bardziej ambitnej polityki. „.....”Dla „Frondy" prezydent Węgier Viktor Orbán stwierdził: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytyki pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, to wtedy głośno mówię do siebie: No wreszcie!". …...”Od lat 90. wyrażane były podobne oczekiwania kierowane przez m.in. pełniących najwyższe stanowiska Węgrów, Rumunów, Chorwatów czy Słowaków. „...(więcej )
Artur Górski „ Idea jagiellońska „...”Idea jagiellońska jest jedną z największych idei państwowych, które narodziły się na ziemiach państwa polskiego. Jest ona niezmiennie związana ze wschodnią polityką zagraniczną Polski, obejmującą dzisiejsze Litwę, Białoruś i Ukrainę, i nawet dziś powinna być przedmiotem refleksji tych polityków, którzy myślą o silnej, na swoją miarę mocarstwowej pozycji Polski w Europie. „....”Jeszcze bardziej imponująca była ekspansja w oparciu o zasadę dynastyczną, która była tym bardziej możliwa, że Kazimierz Jagiellończyk miał sześciu synów. Zdaniem Cata, powielającego opinię Bobrzyńskiego, Kazimierz obmyślił największy, najśmielszy plan, na jaki się Polska w całym swoim istnieniu dziejowym zdobyła. Zmierzając związać ściśle z Polską i przyłączyć do niej nie tylko Litwę i Prusy, ale także Czechy, Węgry a nawet i Wołoszę, mniemał Kazimierz, że jeden panujący tylu i tak odmiennych państw pomyślnie rządzić i utrzymać nie zdoła. Mając zaś sześciu synów, postanowił z tego skorzystać i osadzając na tronie każdego z tych państw jednego z synów, wszystkich braci pod przewodnictwem króla polskiego ścisłym przymierzem zjednoczyć, a tym samym z Polski utworzyć ognisko jednej wielkiej federacji narodów pod jagiellońskim berłem. Plan ten tak dokładnie był obmyślany, że jeden z synów Kazimierza Fryderyk przyjął święcenia kapłańskie, ażeby objąć stolicę biskupią a zarazem książęcą, warmijską, i na czele Prus stanąć. Choć nie udało mu się całego tego planu zrealizować, to jednak, dla porównania, gdy w chwili ślubu Jadwigi z Jagiełłą państwo polskie obejmowało zaledwie 100 tysięcy km. kw., w chwili zgonu Kazimierza Jagiellończyka - 1 100 000 km kw. Dom Gedymina ujedenastokrotnił terytorium państwowe. Nie sposób nie przyznać, że była to polityka odpowiadająca zamiarom jej twórców. Jedno jest pewne, za panowania Kazimierza Jagiellończyka Polska była mocarstwem europejskim, z którym wszystkie państwa się liczyły, o którego względy zabiegały inne królestwa. Dziś, gdy Polska jest niemalże jednolita narodowościowo i wewnętrznie słaba, nawet teoretycznie nie rozważa się możliwości odrodzenia unii łączącej Polskę z Litwą, Białą Rusią czy Ukrainą; nie wraca się do idei jagiellońskiej, która wydaje się anachroniczna. Trzeba jednak pamiętać, że wschodnia polityka Jagiellonów na polskim tronie, począwszy od unii horodelskiej w 1413 r., a skończywszy na unii lubelskiej w 1569 r., była szeroko rozważana zarówno w okresie zaborów, jak i w II Rzeczypospolitej, gdzie brano pod uwagę aspekty: religijny, kulturowy, gospodarczy i polityczny. Miały one świadczyć o mądrości polskich władców i ówczesnego narodu politycznego, mądrości, której brak często zarzuca się obecnej polskiej klasie politycznej, pozbawionej wizji i dalekosiężnych celów. „...”Należy pamiętać, że pierwszym historykiem, który szeroko dał wyraz swemu zachwytowi dla polityki Jagiellonów, był Karol Szajnocha (1818-68). W jego pracach, szczególnie w "Jadwidze i Jagielle", można dostrzec pierwiastki rodzącej się „idei jagiellońskiej”. Oceniając unię polsko-litewską, układ zawarty w Horodle i jego następstwa, pisał, iż "był to jedyny w dziejach przykład dobrowolnego zjednoczenia się nieprzyjaznych przez wieki ludów, któremu historia jeszcze ściślejszego miała udzielić spokoju. Szczęśliwe współdziałanie różnych pobudek zmieniło tę bezprzykładną unię narodów w tem bliższą unię rodzin i ludzi". „.....” Julian Klaczko (1825-1906), autor dzieła "Aneksja w dawnej Polsce (Unia Polski z Litwą)", w którym chciał ludziom uprzytomnić, jak powstała i utworzyła się dobrowolna unia dwóch narodów, unia pamiętna i wzmocniona krwią, rozlewaną w tym wieku od Warszawy do Wilna, początkiem swoim sięgająca wieków średnich, owej epoki barbarzyństwa, zwanej wiekiem czternastym.'....”W okresie II Rzeczypospolitej największym piewcą „idei jagiellońskiej” był konserwatysta i publicysta wileński Stanisław Cat-Mackiewicz (1896-1966), „....”Mackiewicz cenił Jagiellonów przede wszystkim za ich politykę zagraniczną. Dostrzegał, że Jagiełło i brat jego Witold rządzący na Litwie, nigdy nie wojowali jednocześnie przeciw Zakonowi Krzyżackiemu i Wielkiemu Księstwu Moskiewskiemu. A przecież i Zakon Krzyżacki, i Wielkie Księstwo Moskiewskie każde z osobna było o wiele słabsze od Jagiełło-Witoldowego mocarstwa. Faktycznie, zanim doszło do wojny z Zakonem w 1409 r., spodziewając się jej, Witold zawarł w 1408 r. pokój z Moskwą pod rzeką Ugrą. Tym samym zabezpieczył się od wschodu. „.....”eszcze bardziej imponująca była ekspansja w oparciu o zasadę dynastyczną, która była tym bardziej możliwa, że Kazimierz Jagiellończyk miał sześciu synów. Zdaniem Cata, powielającego opinię Bobrzyńskiego, Kazimierz obmyślił największy, najśmielszy plan, na jaki się Polska w całym swoim istnieniu dziejowym zdobyła. Zmierzając związać ściśle z Polską i przyłączyć do niej nie tylko Litwę i Prusy, ale także Czechy, Węgry a nawet i Wołoszę, mniemał Kazimierz, że jeden panujący tylu i tak odmiennych państw pomyślnie rządzić i utrzymać nie zdoła. Mając zaś sześciu synów, postanowił z tego skorzystać i osadzając na tronie każdego z tych państw jednego z synów, wszystkich braci pod przewodnictwem króla polskiego ścisłym przymierzem zjednoczyć, a tym samym z Polski utworzyć ognisko jednej wielkiej federacji narodów pod jagiellońskim berłem. Plan ten tak dokładnie był obmyślany, że jeden z synów Kazimierza Fryderyk przyjął święcenia kapłańskie, ażeby objąć stolicę biskupią a zarazem książęcą, warmijską, i na czele Prus stanąć. Choć nie udało mu się całego tego planu zrealizować, to jednak, dla porównania, gdy w chwili ślubu Jadwigi z Jagiełłą państwo polskie obejmowało zaledwie 100 tysięcy km. kw., w chwili zgonu Kazimierza Jagiellończyka - 1 100 000 km kw. Dom Gedymina ujedenastokrotnił terytorium państwowe. Nie sposób nie przyznać, że była to polityka odpowiadająca zamiarom jej twórców. Jedno jest pewne, za panowania Kazimierza Jagiellończyka Polska była mocarstwem europejskim, z którym wszystkie państwa się liczyły, o którego względy zabiegały inne królestwa. „...”Mackiewicz był jednym z nielicznych, którzy chcieli zrealizować ideę jagiellońską u zarania II Rzeczypospolitej. Swoje nadzieje pokładał w marszałku Józefie Piłsudskim, który był gorącym federalistą, ponoć marzącym o połączeniu Litwy kowieńskiej z Litwą wileńską. Federacyjne sympatie Piłsudskiego miała odzwierciedlać jego odezwa wydana do mieszkańców Wilna po zajęciu miasta przez armię polską 19 kwietnia 1919 r. W odezwie tej znalazły się takie słowa jak: „...do mieszkańców b. Wielkiego Księstwa Litewskiego”. Zdaniem Cata, Piłsudski chciał restaurować Wielkie Księstwo Litewskie i połączyć je z państwem polskim. „....(źródło ) Marek Mojsiewicz
Święto wiosenne i zimowe Jak powszechnie wiadomo, 1 maja, nie tylko za komuny, ale i w III Rzeczypospolitej uznany za dzień świąteczny, jest świętem naszych okupantów. Nie tylko dlatego, że to właśnie oni, nasi okupanci w osobach wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera oraz drugiego wybitnego przywódcy socjalistycznego Józefa Stalina, ustanowili na ziemiach polskich to święto, ale również dlatego, ze tradycję świętowania w dniu 1 maja podtrzymali po wojnie komuniści z PPR i PZPR, którzy też byli okupantami, tyle, że nie samodzielnymi, a zależnymi. Za komuny w tym dniu ich reprezentanci włazili na trybuny, przed które spędzali swoich niewolników, by składali im hołd. W III Rzeczypospolitej już tego nie robią, tylko maszerują, ale nieważne są formy, tylko fakt, że święto naszych okupantów obchodzone jest również w III RP, uchodzącej nie za okupacyjną, tylko niepodległą formę państwowości polskiej. Niestety to nie jest pewne, a poszlaką, która tę niepewność co do niepodległościowego charakteru III RP pogłębia, jest właśnie święto 1 maja. Ale nie tylko ono. Oto na naszych oczach zaczyna kształtować się nowa, świecka tradycja świątecznego obchodzenia dnia 13 grudnia. Wprawdzie nie jest to jeszcze święto państwowe, ale pewnie nim zostanie, skoro już teraz organizowane są w tym dniu uroczyste marsze „niepodległości i suwerenności”. Dlaczego akurat tego dnia? Powody mogą być dwa. Po pierwsze, 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, to znaczy - soldateska, która tak właśnie się nazwała, w imieniu sowieckiego okupanta formalnie przejęła rządy w Polsce. Po drugie, że 13 grudnia 2007 roku premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisali z Lizbonie „Traktat z Lizbony Zmieniający Traktat O Unii Europejskiej I Traktat Ustanawiający Wspólnotę Europejską”. Traktat ten wynegocjował prezydent Lech Kaczyński, który na podstawie ustawowego upoważnienia Sejmu, 10 października 2009 roku w imieniu Polski go ratyfikował. W rezultacie, 1 grudnia 2009 roku traktat ten wszedł w życie, co oznaczało, iż tego samego dnia pojawił się nowy podmiot prawa międzynarodowego w postaci Unii Europejskiej, państwa którego Polska stanowi odtąd część składową. W następstwie przyjęcia tego traktatu Polska została wepchnięta na drogę postępującej utraty niepodległości i suwerenności. W tej sytuacji urządzanie uroczystych „Marszów Niepodległości i Suwerenności” akurat w tym dniu nosi charakter uroczystości pogrzebowej. Trudno inaczej, skoro organizatorem tego Marszu jest polityk, który zarówno w 2003 roku popierał Anschluss Polski do Unii Europejskiej, podobnie jak 1 kwietnia 2008 roku poparł ratyfikację traktatu lizbońskiego. A ponieważ 13 grudnia 1981 roku soldateska w imieniu okupanta sowieckiego formalnie przejęła rządy nad krajem, by w ten sposób pozbawić Polaków nadziei na odzyskanie niepodległości państwowej i suwerenności politycznej, to dzień 13 grudnia może być również uznany za święto naszych okupantów i to aż z dwóch powodów. Wygląda na to, że nasi okupanci w III Rzeczypospolitej mają aż dwa doroczne święta: wiosenne i zimowe. Stanisław Michalkiewicz
11/12/2013 W przyszłorocznym budżecie naszego socjalistyczno- biurokratycznego państwa, kapłani demokratycznej Świątyni Rozumu przekazali na” badania nowoczesnych stosunków pracy i warunków pracy”- uwaga!- 770 milionów złotych(????) złotych propaganda co jakiś czas przypomina nam, że budżet nie ma pieniędzy.. A co to za pozycja w budżecie na którą lekką ręką przekazano 770 milionów złotych? „Badania nowoczesnych stosunków i warunków pracy”..(???) Zwróćcie Państwo uwagę.. Można byłoby przekazać taką samą sumę na badanie – po prostu- nowoczesnych stosunków w pracy… Pamiętam z czasów mojej młodości, taki nowoczesny stosunek w pracy.. A było to ze czterdzieści lat temu w Zakładach Metalowych im. generała Waltera w Radomiu, którego to generała- uczestnika wojny w Hiszpanii- po stronie Republikanów przeciw generałowi Franco—„ zabili w Bieszczadach bandyci z UPA”- dzisiaj z takimi bandytami zbiera się pan Jarosław Kaczyński na ukraińskim Majdanie- ale wtedy naprawdę zabijali i robili wołyńskie rzeżcie, w wyniku których 120 000 naszych rodaków poniosło śmierć- zatłuczonych siekierami, widłami, wypatroszonych i wieszanych na trzewiach.. Była taka opowieść przekazywana wtedy z ust do ust, a chodziło o to, że dwoje dorosłych ludzi postanowiło odbyć stosunek klasyczny a nie homoseksualny w państwowym zakładzie pracy im towarzysza Świerczewskiego- Waltera, którego ulubionym zajęciem było strzelanie po pijanemu do jeńców z pistoletu marki Walter właśnie- podczas hekatomby hiszpańskiej, której celem było zrównanie Hiszpanii z ziemią, i wybudowanie w niej komunistycznego raju- i stała się rzecz zadziwiająca.. Dwoje kochanków heterogenicznych zwarło się w mocnym stosunku seksualnym i nie można było ich oddzielić w sposób naturalny..(???) Rzecz nieprawdopodobna- a jednak.. Do tego stopnia, że potrzebna był interwencja lekarza, wtedy nikogo nie interesowało jakiej orientacji seksualnej był lekarz.. Dzisiaj TVN 24 nie przepuściłby takiej okazji, ale wtedy- w głębokiej „komunie” – TVN24 nie było.. No i cała sprawa nie poszła na informacyjny obszar ogólnopolski.. Pozostała w Radomiu, przekazywana sobie oralnie – jeden drugiemu.. To było tak dawno, a może nawet dawniej niż moja młodość, ale pamiętam taką opowieść krążącą po Radomiu… No i teraz sobie ją przypomniałem w związku z przekazaniem przez demokratyczny Sejm 770 milionów naszych złotych na” badania nowoczesnych stosunków pracy i warunków pracy”… Jak na czasy minione- to był nowoczesny” stosunek”- nic nie wiem o warunkach w jakich odbywał się ten stosunek, ale musiałby być w miarę przyzwoite, skoro do tego doszło.. Nic także nie wiem o stosunku partyjnej organizacji pracy do tego stosunku.. W każdym razie stało się, to co się stało, a co się stało to się nie odstanie. Dzisiaj mamy inne czasy.. W co drugim filmie - a przypominam, że towarzysz Lenin twierdził, że ”największą ze sztuk jest film”- odbywają się stosunki w pracy.. Oprócz ma się rozumieć stosunku pracy zawartego pomiędzy pracodawcą, a pracobiorcą.. Jakoś ulubionym miejscem uprawiania seksu jest sceneria w pracy.. Może Sejm w końcu zająłby się tym problemem.. Dołożyłby jeszcze drugie tyle- i niech „ mędrcy” badają stosunki seksualne w pracy.. Bo na wspieranie zatrudnienia i walkę z bezrobociem nasze socjalistyczne państwo wyda w przyszłym roku 16,68 miliarda złotych(!!!!) Rozumiecie Państwo.. Zabierze z sektora prywatnego –tworząc tam bezrobocie- i przekaże w ręce urzędników demokratycznego państwa prawnego, żeby ci walczyli z bezrobociem, jak tylko potrafią najlepiej, a że potrafią- to chyba widać od wielu lat.. Bezrobocie systematycznie rośnie.. Bo statystki notorycznie nie uwzględniają wyjeżdżających z kraju ofiar polityki walki z bezrobociem za 16,68 miliarda złotych.. jak zwykle są- ofiary- i są kaci.. Im więcej kaci zabiorą prywatnemu sektorowi, którzy tworzy efektywne miejsca pracy kierując się zyskiem przy ich tworzeniu- tym większe jest bezrobocie, przykrywane tworzeniem sztucznych miejsc pracy w sektorze” publicznym” dla swoich znajomych i zaprzyjaźnionych z tworzącymi pozorowaną walkę z bezrobociem za ciężkie pieniądze- nie kierując się wcale zyskiem.. W socjalizmie biurokratycznym zysk nie jest nikomu potrzebny.,. Wystarczy, że są pozorowane miejsca pracy i to wszystko skrupulatnie zapisane jest w statystykach.. A jak wiadomo są trzy rodzaje kłamstwa: kłamstwo zwyczajne, krzywoprzysięstwo no i właśnie statystyka.. Statystyka jest priorytetem demokratycznego państwa prawnego to jak inne rodzaje kłamstwa i demagogii.. Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – to będzie 4,7 miliarda złotych(!!!) Ale kasa! Ile dobrego mógłby zrobić operatywny prywatny właściciel gdyby do niego wróciły te pieniądze..? Ale oczywiście nie wrócą, bo zajmą się nimi- nie właściciele.. Zajmie się nimi biurokracja państwowa, która zawsze wie jak dobrze wydać te pieniądze.. Czego skutków doświadczamy na co dzień.. I będziemy doświadczać nadal- bo socjalizm rozwija się niestrudzenie i bez skrępowania.. W nowomowie propagandowej ten ustrój marnotrawstwa i nonsensu- nazywa się społeczną gospodarką rynkową.. Im bardziej społeczna- tym bardziej generująca bezrobocie.. Bo trzeba uwzględnić czynnik ludzki- pomijając prawa ekonomii i zdrowy rozsądek.. A Państwowa Inspekcja Pracy dostanie tylko 300 milionów złotych na swoją szkodliwą działalność.. A szkoda? Można byłoby skontrolować jeszcze więcej podmiotów gospodarczych gdyby dostała więcej.. Na przykład miliard! Ile pożytecznych kontroli można byłoby przeprowadzić? Ile kar nałożyć? W jakim stopniu napełnić budżet? W jeszcze większym niż dotychczas.. I ile dobrego zrobić dla dobra demokratycznego państwa prawnego… Oczywiście przeciw tym, którzy to państwo zamieszkują i prowadzą jakąkolwiek działalność gospodarczą….
I dalej uskuteczniać marnotrawstwo.. WJR
Po skoku na kasę z OFE, koalicja PO-PSL może już uchwalić budżet
1. Po uchwaleniu w ciągu 4 dni w poprzednim tygodniu przez Sejm, zmian w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), które powszechnie są określane „skokiem na kasę” dokonaną przez rząd Donalda Tuska, w tym tygodniu już bez specjalnych przeszkód może się odbyć II i III czytanie projektu ustawy budżetowej na 2014 rok. Rzeczywiście w ten sposób, została usunięta istotna przeszkoda w debacie budżetowej ponieważ w projekcie budżetu na 2014 rok, rząd Donalda Tuska wpisał już we wrześniu tego roku kwotę 23 mld zł pochodzącą ze zmian w OFE Otóż w związku z tymi zmianami mniejsze o 8 mld zł mają być wydatki na obsługę części krajowej długu publicznego i o ponad 15 mld zł ma być mniejsza dotacja do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
2. Mimo że zastrzeżenia związane z wpisaniem do projektu budżetu z wyprzedzeniem środków z OFE już upadły, zabierając głos w debacie budżetowej, zgłoszę inne poważne wątpliwości do jego konstrukcji. Chodzi o podwyższone stawki VAT w projekcie budżetu na 2014 rok. Otóż Rządowe Centrum Legislacyjne twierdzi, że zakomunikowana już jakiś czas temu przez premiera Tuska i ministra Rostowskiego decyzja o przedłużeniu obowiązywania podwyższonych stawek VAT na kolejne 3 lata (2014-2016), może być niezgodna z Konstytucją RP. Przypomnijmy tylko, ze wprowadzone przez rząd Tuska podwyższone stawki podatku VAT (z 22% na 23% oraz z 3% na 5% i z 7% na 8%), miały obowiązywać od 1 stycznia 2011 do 31 grudnia 2013 i z dniem 1 stycznia 2014 roku, miały automatycznie powrócić do stanu poprzedniego. Proponowane przez rząd przedłużenie obowiązywania tych stawek o kolejne 3 lata, zdaniem ekspertów Rządowego Centrum Legislacyjnego, może być niezgodne z konstytucyjną zasadą zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa. Konieczność powrotu do wcześniejszych stawek podatku VAT, oznaczałaby zmniejszenie dochodów z tego podatku o kwotę 5-6 mld zł (taki szacunek rocznego wzrostu dochodów z tego podatku zamieścił resort finansów w projekcie ustawy kiedy stawki te były podwyższane). W tej sprawie klub Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział już złożenie skargi do Trybunału Konstytucyjnego i zaraz po tym jak prezydent Komorowski podpisze ustawę okołobudżetową i znajdzie się ona w Dzienniku Ustaw, a w niej właśnie są zawarte podwyższone stawki VAT na kolejne 3 lata, zostanie ona złożona w Trybunale.
3. Zwrócę także uwagę na to, że w założeniach do projektu budżetu na 2014 rok przyjęto bardzo ryzykownie wzrost konsumpcji prywatnej w 2014 roku realnie o 2,2% w sytuacji kiedy w 2012 roku ten wzrost wynosił zaledwie 0,8%, a w 2013 ma wynieść tylko 1,1%. Jeszcze bardziej ryzykowne jest przyjęcie wzrostu inwestycji w 2014 roku aż o 4,4%, podczas gdy w 2012 roku nastąpił ich spadek o 0,8%, a w 2013 roku zakładany jest kolejny spadek tym razem o 0,7%. Zakładany na takim poziomie wzrost inwestycji w ujęciu rok do roku, jest tym dziwniejszy, że jest oparty o przewidywanym 7% wzroście inwestycji prywatnych, bo te publiczne mają spaść po raz kolejny także w 2014 roku.
4. Będę także mówił o „dziwnym” załamaniu się dochodów podatkowych pomiędzy rokiem 2012, a rokiem 2014, mimo tego że realny wzrost PKB w ciągu tych 2 lat ma wynieść 4%, a nominalnie nawet 8%. Wykonanie wpływów z VAT w roku 2012 wyniosło 120 mld zł, w 2013 ma wynieść zaledwie 113 mld zł, a w 2014 115,7 mld zł, akcyzy (mimo corocznej podwyżki jej stawek) odpowiednio: 60,5 mld zł, 59, 8 mld zł ,62 mld zł, CIT-u odpowiednio: 25,1 mld zł, 22 mld zł i 23,2 mld zł, wreszcie PIT-u odpowiednio: 39,8 mld zł, 40,9 mld zł,43,7 mld zł. Wygląda więc na ze tylko wpływy z PIT-u, mają lekko rosnąć, natomiast wpływy z pozostałych podatków mimo wspomnianego wysokiego nominalnego wzrostu gospodarczego, wyraźnie maleją. Być może nowy minister finansów już zapoznał się z tą sytuacją i wreszcie wyjaśni posłom dlaczego tak się dzieje. Kuźmiuk
Przeciąganie Ukrainy Rozwój wypadków na Ukrainie obnażył słabość tamtejszej władzy. W chwili, gdy piszę ten felieton trwa posiedzenie Rady Najwyższej, podczas którego deputowani wymyślali sobie nawzajem od „przestępców”, co, mówiąc nawiasem, w każdym przypadku może być prawdą i która właśnie zażądała, by rząd stawił się przed jej obliczem. Tymczasem na Majdanie trwają protesty, chwilami przypominające opisane przez Henryka Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem” tak zwane „towarzystwo” na Siczy Zaporoskiej. Trudno zresztą inaczej, kiedy idzie o życie. W Polsce demonstracje mają przebieg znacznie spokojniejszy, ale bo też wszyscy zdają sobie sprawę, że to tylko tak, żeby było ładniej, podczas gdy tak naprawdę jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Trudno obecnie przewidzieć, jak potoczna się wydarzenia i być może już za kilka dni wszystko rozstrzygnie się w całkiem innych kategoriach. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na kilka spraw. Nie ma specjalnego powodu, by traktować serio wszystkie poczynania, a zwłaszcza deklaracje ukraińskiego rządu, niemniej jednak na uwagę zasługuje apel, jaki 2 grudnia wystosował premier Mikołaj Azarow do ambasadorów Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych na Ukrainie. Poprosił ich, by „wpłynęli” na opozycje i w ten sposób zapobiegli eskalacji przemocy. Jest to o tyle osobliwe, że jak wiadomo, ukraińskie protesty, zarówno podczas „Pomarańczowej Rewolucji” jak i obecnie, mają charakter spontaniczny. Z drugiej strony wiadomo, że na „Pomarańczową Rewolucję” 20 milionów dolarów wyłożył słynny finansowy grandziarz Jerzy Soros, dzięki czemu wrażenie spontaniczności było prawie doskonałe. Kto aranżował spontaniczność tym razem - jeszcze nie wiemy, ale być może premier Azarow czegoś się domyśla, skoro swój apel skierował do ambasadora UE w Kijowie Jana Tombińskiego i ambasadora USA, Geoffreya Pyatta. Nie można tedy wykluczyć, że na spontaniczne demonstracje w Kijowie złożył się również nasz nieszczęśliwy kraj, a nawet nie tyle się „złożył”, co po prostu je sfinansował. Taki zaszczyt mógł Polsce przypaść w udziale z uwagi na zaangażowanie w „Partnerstwo Wschodnie”, będące kolejną mutacją „postjagiellońskich mrzonek” z tym, że pod ścisłą kuratelą Naszej Złotej Pani z Berlina. Warto podkreślić, że Biały Dom pośrednio zareagował na apel premiera Azarowa wyjaśniając, że w jego ocenie na Ukrainie nie ma „zamachu stanu”. Pamiętając o formule księcia Gorczakowa, który wierzył tylko informacjom oficjalnie zdementowanym, na Ukrainie może zdarzyć się wszystko. Nie ulega wątpliwości, że bez względu na to, kto stoi za kijowskimi demonstracjami, mamy do czynienia z przeciąganiem Ukrainy na zachodnia stronę linii Ribbentrop-Mołotow, która ponownie podzieliła Europę na strefę wpływów rosyjskich i strefę wpływów niemieckich. To znaczy - jedni ciągną Ukrainę na zachód, podczas gdy Rosja usiłuje zatrzymać ją po swojej stronie kordonu. Dalszuy rozwój wypadków będzie w znacznym stopniu zależał od wytrzymałości Ukrainy na rozerwanie, bo nie sadzę, żeby Rosja, która w ramach wspólnego z Amerykanami kreowania nowego porządku politycznego na miejsce jałtańskiego, wycofała się z Pribałtyki, w taki sam sposób pozwoliła na wyłuskanie Ukrainy. Skoro tak, to nie można wykluczyć rosyjskiej „bratniej pomocy” o którą zresztą już zaapelowała rada miejska Sewastopola, miasta de nomine ukraińskiego, ale wzbudzającego żywe rosyjskie sentymenty.
Jak w takiej sytuacji zachowałaby się Unia Europejska, to znaczy - Nasza Złota Pani? Trudno sobie wyobrazić, by podjęła próbę powstrzymania rosyjskich gwardyjskich pułków, podobnie jak jeszcze trudniej sobie wyobrazić, by to zaszczytne zadanie zostało powierzone naszej niezwyciężonej armii. Znacznie łatwiej natomiast wyobrazić sobie sprowokowanie na Ukrainie wojny domowej, w której zachodnia część kraju stanęłaby nie tylko przeciwko rosyjskim interwentom, ale również przeciwko sprzyjającej Rosji wschodniej części Ukrainy. W rezultacie, kiedy już opadł opadłby kurz i rozwiał się dym pożarów, mogłoby się okazać, że nie ma już jednej Ukrainy, tylko dwie: rosyjska wschodnia i zachodnia „europejska”. Wiele wskazuje na to, że ta „europejska” Ukraina musiałaby zostać wzięta na utrzymanie Unii Europejskiej, która w związku z tym w sprawach tego kraju miałaby ostatnie słowo. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że nasz nieszczęśliwy kraj, który właśnie wykazuje objawy bankructwa, byłby w stanie udźwignąć taki ciężar. O tym nie ma mowy, zatem jedyną nadzieją Ukrainy Europejskiej na przetrwanie byłyby Niemcy, to znaczy - Nasza Złota Pani. Ale i Nasza Złota Pani nie zdecydowałaby się pewnie na trwałe żyłowanie niemieckich podatników, by udelektować Ukraińców. Prawdopodobnie obmyśliłaby by inny, bezgotówkowy sposób na zaskarbienie sobie ich wdzięczności i przywiązania. Jaki? Pewne światło na tę sprawę rzuca „Der Spiegel” piszący o „Środkowej Ukrainie” - z czego nietrudno wyciągnąć wniosek, że Ukrainę Zachodnią widzi on w tym samym miejscu co Światowy Związek Ukraińców, tzn. na obszarze województwa podkarpackiego oraz częściowo małopolskiego i lubelskiego w Polsce. Nie jest bowiem wykluczone, że i Nasza Złota Pani mogłaby wykorzystać zamieszanie wywołane wojną domową na Ukrainie do - jak to nazywał Michael Corleone w „Ojcu Chrzestnym” - „załatwienia spraw rodzinnych”, to znaczy - prewencyjnego uchronienia Górnego i Dolnego Śląska , Pomorza oraz Warmii i Mazur przed „katastrofą humanitarną”, albo czymś jeszcze gorszym. Nie jest wykluczone, że takim obrotem sprawy mógłby być udobruchany również zimny rosyjski czekista Putin, który wreszcie doczekałby się ustanowienia „strefy buforowej” w postaci Żydolandu między zjednoczonymi ostatecznie Niemcami a Rosją. Jak widzimy, wszystko to być może, chociaż może też być i tak, że wszystkie te hałasy zakończą się wesołym oberkiem to znaczy - że prezydent Janukowycz poszerzy swoje zaplecze polityczne o pana doktora Witalija Kliczkę, który dogada się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem na własną rękę i może nawet zostanie Umiłowanym przywódcą silnej ręki? Stanisław Michalkiewicz
Nieprzerwanie rządzi k***a i złodziej czyli o sytuacjach rewolucyjnych „Gdy Ksawery wieje, brzoza nam się chwieje, Polską rządzą geje” – takim częstochowskim rymem podsumował miniony tydzień funkcjonariusz żydowskiej gazety dla Polaków nazwiskiem Tomasz Piątek. Oczywiście jak zwykle się myli, bo Polską nie rządzą żadni „geje”, tylko nieprzerwanie od 1944 roku – kurwy i złodzieje. To nie tylko do rymu, ale przede wszystkim prawda – a któż takie rzeczy mógłby lepiej wiedzieć od pana redaktora Michnika? On, ma się rozumieć, dobrze wie, kto w Polsce rządzi, ale tego nie powie – w każdym razie nie powie tego głośno, bo to największa tajemnica państwowa, a wiadomo, że „kto by zdradził tę wielką tajemnicę, umrze podwójnie: ciałem i duszą”. Nawiasem mówiąc, z jakiegoś podobnie zagadkowego powodu pan red. Michnik i podlegli mu funkcjonariusze bardzo się zaangażowali w zaprzeczanie znienawidzonemu Antoniemu Macierewiczowi – prawie tak bardzo jak we wspieranie „światowej sławy historyka”, na jakiego z łaski Sanhedrynu został awansowany pan dr Jan Tomasz Gross. Ale tamto zaangażowanie stosunkowo łatwo wyjaśnić; festiwal Jana Tomasza Grossa, podobnie jak zorganizowana z szalonym przytupem w lipcu 2001 roku impreza w Jedwabnem, były ważnym elementem zaplanowanej z premedytacją operacji szlamowania mniej wartościowego narodu tubylczego z pieniędzy pod pretekstem „restytucji” – a podejrzewam, że pan redaktor też liczył na jakieś alimenty. Teraz co prawda też jest futrowany przez naszych okupantów za pośrednictwem rządu pana premiera Tuska; „Nasz Dziennik” ujawnił, że „Gazeta Wyborcza” zainkasowała około połowy pieniędzy z gadzinowego funduszu rządowego na reklamy i „promocje”. Gdyby nie to, że pan redaktor zwichnął sobie aureolę przy aferze z Rywinem, to można by powiedzieć, że próbuje i pieniądze zarobić, i wianuszka – to znaczy oczywiście aureoli – nie stracić, ale „darmo; co raz człek stracił, tego nie odzyszcze” – jak pisał Boy-Żeleński. Ale mniejsza już o pana redaktora i jego sparciałe cnoty; jak mu dolegają, to niech je wycharknie – bo ważniejsze są oczywiście przyczyny wspomnianego zaangażowania. Ujawnione przez „Nasz Dziennik” alimenty to jednak za małe pieniądze na aż takie zaangażowanie. Musi kryć się za tym jakiś większy interes – albo finansowy, albo prestiżowy, albo obydwa naraz, bo wiadomo, że od przybytku głowa nie boli. Bo przecież pana redaktora Michnika nikt nie podejrzewa o przyczynienie się do śmierci ofiar smoleńskiej katastrofy, więc dlaczego aż tak bardzo się angażuje w przekonywanie opinii publicznej, że katastrofa nastąpiła z przyczyn naturalnych? Takie zaangażowanie byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby pan redaktor jednak maczał palce w jakiejś smrodliwej intrydze – ale czy to w ogóle możliwe? Podejrzewanie o takie rzeczy kawalera Legii Honorowej byłoby nie tylko nietaktowne, ale przede wszystkim – niebezpieczne, z uwagi na dotychczasową usłużność niezawisłych sądów – chociaż z drugiej strony ostentacyjna amikoszoneria redaktora Michnika z panem generałem Kiszczakiem i innymi „człowiekami honoru” wskazywałaby, że z kim przestajesz, takim się stajesz, a zatem wszystko jest możliwe.
Rozpisałem się o tym całym panu redaktorze Michniku, podczas gdy tak naprawdę to chciałem o Ukrainie, a ściślej: nawet nie tyle o Ukrainie, chociaż oczywiście o Ukrainie też – tylko o sytuacji rewolucyjnej. Kiedy mamy sytuację rewolucyjną? Zgodnie z rzymską sentencją, że omne trinum perfectum, co się wykłada, że doskonałe jest wszystko, co potrójne. Dotyczy to oczywiście również sytuacji rewolucyjnej – o czym zresztą pisał Lenin. Otóż sytuacja rewolucyjna pojawia się wtedy, gdy – po pierwsze – są obiektywne powody do masowego niezadowolenia. Po drugie – gdy to niezadowolenie uzewnętrznia się w postaci demonstracji i innych objawów malkontenctwa. Wreszcie – po trzecie – gdy jest jakieś inne państwo, w dodatku dostatecznie wpływowe, zainteresowane dokonaniem przewrotu w tym kraju. Wszystkie te trzy warunki muszą występować jednocześnie – właśnie jak na Ukrainie podczas tzw. pomarańczowej rewolucji. Wtedy były powody do niezadowolenia choćby z powodu podejrzeń o sfałszowanie wyborów; niezadowolenie to uzewnętrzniło się w postaci miasteczka namiotowego na Majdanie Niepodległości w Kijowie, na które słynny finansowy grandziarz, zwany również „filantropem”, wyłożył 20 milionów dolarów – i wreszcie administracja prezydenta Busha juniora zainteresowana była przewrotem na Ukrainie z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze – żeby „filantrop” mógł sobie Ukrainą obetrzeć łzy po bezpowrotnej utracie rosyjskich alimentów. Filantrop bowiem żądał od prezydenta Busha rewanżu za wcześniejsze przysługi, a kiedy ten początkowo mu odmówił, sfinansował czarną propagandę anty-Bushowską przy pomocy różnych amerykańskich twórców światowej sławy. Prezydent Bush zrozumiał, że z tym Żydem lepiej nie zadzierać i stąd pozwolił mu na Ukrainie, wobec której poza tym miał plany polityczne, a konkretnie jeden – żeby Ukrainą pogrywać z zimnym rosyjskim czekistą Putinem. Z tej okazji skorzystała oczywiście Polska, a konkretnie – Umiłowani Przywódcy, którzy jako ormowcy Zjednoczonej Europy „w dyrdy” polecieli na Majdan Niepodległości, by tam podskakiwać, wykrzykiwać, przytupywać, wygrażać – słowem: podstawiać nogę. Dzisiaj też polecieli, ale czy dzisiaj jest na Ukrainie sytuacja rewolucyjna? Wszystko to być może; dochód na mieszkańca jest na Ukrainie o połowę niższy niż na Białorusi i ponad trzykrotnie niższy niż w naszym nieszczęśliwym kraju, więc powody do niezadowolenia są. To niezadowolenie się objawiło w postaci demonstracji, w których wzięło udział co prawda tylko od 100 tysięcy do pół miliona obywateli, co oznacza, że zdecydowana większość obywateli udziału w demonstracjach nie wzięła. Czy jednak jakieś wpływowe państwo jest zainteresowane przeprowadzeniem tam politycznego przewrotu? Nie mówię o naszym nieszczęśliwym kraju, bo Polskę lekceważy dzisiaj nawet Litwa, więc każde dziecko wie, iż nasi Umiłowani Przywódcy mogą co najwyżej groźnie kiwać palcem w bucie – ale czy przewrotem na Ukrainie są zainteresowane takie na przykład Stany Zjednoczone? Coś może być na rzeczy, bo ukraiński premier zaapelował do ambasadora USA, by zmitygował manifestantów, podobnie Ameryka jest oskarżana o inspirowanie kijowskich zajść przez Moskalików. Ale nie ma najmniejszego powodu, by zaraz wierzyć we wszystko, co powiedzą Moskalikowie, tym bardziej że na przywódcę zbuntowanych wyrasta bokser Kliczko. Czy jednak bokser Kliczko jest amerykańskim agentem? Gdyby tak było, to prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji rewolucyjnej na Ukrainie byłoby całkiem spore, w odróżnieniu od naszego nieszczęśliwego kraju, w którym sytuacji rewolucyjnej już od dawna nie ma, ponieważ od 1944 roku nieprzerwanie rządzi kurwa i złodziej, co najwyraźniej wszystkim odpowiada. SM
12/12/2013 Koniec cyrku pomiędzy Brukselą a Strasburgiem - ma nastąpić jak eurodeputowanym uda się skończyć z tym przenoszeniem stolicy głupoty demokratycznej z Brukseli do Strasburga i odwrotnie. Jakie to koszty pakować te wszystkie bzdety i przewozić z Brukseli do Strasburga? Żeby nadal przesiadywać i uchwalać.. Na przykład, że w Europie Europejczycy powinni korzystać tylko z odkurzaczy o mocy nie większej niż 1600 VAT..(????) Celowo użyłem podatku od wartości dodanej.. Od wartości dodanej głupoty.. Albo, żeby kury znosiły jaja wyłącznie pazurami do przodu? O żarówkach już nie wspomnę.. Nawet jak nie będzie uchwalania głupstw na wyjazdach- będzie uchwalanie głupstw- stacjonarnie.. Z punktu widzenia Europejczyka- to dokładnie wszystko jedno.. Tyle, że 200 milionów euro mniej przy uchwalaniu- minus przeprowadzka. Mniej ładowania tej całej głupoty na tiry.. A jak jeszcze tiry będą na torach- tak jak chcą lewicowcy ekologiczni- no to koszy znowu wzrosną. Lewicowość to forma pychy ludzkiego umysłu.. Tak jak prawa człowieka są zaprzeczeniem świata hierarchicznego.. Wszyscy będziemy wkrótce proletariuszami świata demokratycznego.. Oprócz” elity” która nami rządzi. Ofiary parlamentarnej demokracji- łącznie się… Marks chichota zza grobu.. Najpierw demokracja a potem socjalizm, a nie socjalizm, a potem demokracja.. Tak jak to co się dzieje ideologicznie w Prawie i Sprawiedliwości.. Pani posłanka Pawłowicz mówi prawdę o Unii Europejskiej a prezes Unii Europejskie, pardon- prezes Kaczyński – wprost przeciwnie. Unię chwali namawiając do wstąpienie do niej- Ukraińców z Majdanu. Bo przecież nie pozostałych Ukraińców mieszkających poza Majdanem? Ciekawy jestem ile- jako podatnicy- wydaliśmy dotychczas na agitację proeuropesjką przeciw Ukraińcom? Wojny w Iraku i Afganistanie poszły w miliardy złotych.. Jeszcze do tej pory cała nasza sprawna „ armia „ jest w Afganistanie. Tyle aż chyba nie potrzeba, żeby poopłacać protestujących przeciw nie podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z kołchozem europejskim. No ile może kosztować utrzymanie tymczasem kilkudziesięciu tysięcy ludzi pod bronią- pardon w stanie gotowości do wykrzykiwania i picia gorącej herbaty i czegoś do przejedzenia? Nie mam pojęcia- ale wobec wojny prawdziwie militarnej – grosze.. Polska w imieniu Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej sieje zamęt na Ukrainie. Ministerstwo Prawdy Agitacji i Propagandy ujada jak szalone.. Żaden land Unii Europejskiej nie angażuje się w tę hucpę, tak jak” wolna Polska”(????) Nie ma” wiadomości” w „niezależnych” mediach, żeby nie dotyczyły Ukrainy- po stronie tych protestujących na Majdanie.. Takiej zmasowanej propagandy dawno nie widziałem i nie słyszałem.. Nawet twardy Paweł Kukiz chce wyjechać z Polski. Jak będzie z czego wyjeżdżać, i jej wcześniej nie rozbiorą.. Tylko śnieg zalegając jeszcze gdzie niegdzie nie jest częścią ideologicznej konstrukcji budowanej przez wrogów Polski- przeciw Ukrainie.. Tylko patrzeć, jako okaże się, że na Ukrainie- tak jak na Białorusi nie ma demokracji- bo nie nasi rządzą i nie pchają całości narodu do Unii Europejskiej, która nie podoba się posłance Pawłowicz—i słusznie.. Tylko patrzeć, jak posłanka zostanie usunięta z Klubu Prawa i Sprawiedliwości.. Za niesłuszne poglądy.. Bo pluralizm- jak najbardziej, ale żeby był zgodny ze zdaniem prezesa.. Pani Pawłowicz prowadziła kampanię parlamentarną pod hasłami antyeuropejskimi.. Jedni kandydaci Prawa i Sprawiedliwości prowadzili kampanię za Unią Europejską- a inni – przeciw.. Tym sposobem zgarnęli różny elektorat.. A i tak w ostateczności zadecyduje kryterium uliczne- to znaczy zdanie pana prezesa Kaczyńskiego.. Czwartej nogi Okrągłego Stołu.. A pan Jarosław Kaczyński powinien mieć zakaz wjazdu na Ukrainę, tak samo jak domaga się wjazdu do Unii Europejskiej dla przedstawicieli władz Ukraińskich.. I trzeba mu zablokować konto- jeśli je ma- tak jak domaga się to zrobić przedstawicielom władz ukraińskich.. Nie wiem czy ma już prawo jazdy, ale można byłoby mu dożywotnio je zabrać- gdyby miał- a jak nie ma nadal- to zablokować możliwość jego zdobycia.. Jak on Ukraińcom- tak Ukraińcy- jemu.. Ale ma jeszcze kota.. Można byłoby mu odebrać kota. Na Ukrainie występował pod flagą UPA i Unii Europejskiej.. I słusznie! Polskiej flagi do tej hucpy nie mieszać.. W końcu Niemcy rozdzielą tę Ukrainę na pół.. Zachodnią część przyłączą do Unii Europejskiej, czyli do swojego projektu politycznego i wprowadzą tam polityczną walutę euro i skażą Ukraińców na marazm i niedorozwój– a wschodnia część będzie się rozwijać w ramach wolnego rynku kilku państw i niskich podatków.. Może kiedyś w przyszłości, jak upadnie Unia Europejska te dwie rozdzielone części się połączą, tak jak NRD z RFN-em.. Na razie prezes Kaczyński chce przyłączenia Ukrainy do Unii Europejskiej.. Niech im będzie tak samo źle jak i nam.. Ale jakoś pana Stefana Niesiołowskiego nie widać- Stefana Burczymuchy „polskiej” polityki? Ale nareszcie polscy przedsiębiorcy odetchną. – jak to się mówi- z ulgą.. Czy można w ogóle oddychać bez ulgi? Wszyscy powinniśmy oddychać normalnie, bez żadnych ulg.. Tak jak przedsiębiorcy- powinni mieć warunki do rozwoju bez łaski pańskiej ulgi.. Bo jak wiadomo łaska pańska na pstrym koniu jeździ.. Jak socjalistyczne państwo ulgę da- to może ją zabrać.. Może ją zabrać tymczasowo, albo na zawsze. Ale może.. Żeby wszyscy wiedzieli od kogo zależy los ofiar socjalistycznego państwa..? I w ogóle los człowieka w socjalistycznym państwie.- od władz socjalistycznego państwa.. Chodzi o to, że przedsiębiorcy już nie będą musieli naklejać cen na wszystkie towary, które mają w sklepie- tylko ogólnie. Będzie jedna cena dotycząca jednego asortymentu. Do tej pory tak nie mogło być. I kontrola nie będzie mogła wlepiać mandatów za brak na cen.. To jako to? Państwo socjalistyczne samoistnie pozbawi się możliwości wyciągania pieniędzy w postaci mandatów? Znając życie w socjalistycznym państwie prawnym i demokratycznym- za jakiś czas dowiemy się, że gdzie indziej- w innym segmencie życia gospodarczego- będzie dodatkowy nacisk na wyciągnie pieniędzy.. Bo życie w socjalistycznym państwie nie znosi próżni- szczególnie nie znosi próżni w demokratycznym państwie prawnym opartym o socjalizm.. A koalicja rządząca i demokratyczna stała się stabilniejsza.. Wzmocniła się wiejska komuna ludowa. o czterech posłów, którzy wcześniej odeszli z Ruchu Palikota i stworzyli Partię Dialogu, czy coś podobnego, a teraz dołączyli do komuny wiejskiej, jaką jest Polskie Stronnictwo Ludowe.. Ciekawe co za to dostali? Może dobre miejsca w przyszłych wyborach parlamentarnych? Żeby móc nadal prowadzić dialog i pobierać diety.. No bo co będą robili w cywilnym życiu coraz bardziej trudnym w demokratycznym państwie prawnym? W tych czasach najlepiej zostać parlamentarzystą, zarówno krajowym albo zagranicznym.. Zagranicznym nawet lepiej.. Bo większa jest dieta i można sobie dostatniej pożyć.. W końcu żyje się raz. Chyba, że ktoś nie jest chrześcijaninem, wtedy wierzy, że przemieszcza się z ciała do ciała i może żyć kilka razy.. Może być nawet w ciele psa lub kota.. Ale na szczęście mamy Europejski Tydzień Leśny.. Można na chwilkę wyskoczyć do lasu, żeby sobie to wszystko dokładnie przemyśleć pośród ciszy leśnej- tym bardziej, że Unia wielką wagę przywiązuje do lasów i proces zalesiania postępuje systematycznie.. Strach pomyśleć jak zaczną zalesiać miasta i wprowadzą zakaz wchodzenia na drzewa.. Z ulgą dla swoich – lewicowych ekologów. Czy my mamy jakąś możliwość ruchu? W tej sprawie podobnej, bo dotyczącej cofania się Lew Trocki, znany komunista twórca wielkiego biura- twierdził tak:” Żołnierz musi wiedzieć, że walcząc może polec z rąk nieprzyjaciela. Niech wie, że cofając się- zginie na pewno”(!!!!) Czyli tylko naprzód! Ku chwale i budowie socjalizmu! WJR
Moje wczorajsze starcie z ministrem Szczurkiem
1. Wczoraj odbyło się II czytanie projektu ustawy budżetowej na 2014 rok i po raz pierwszy od chwili powołania go do rządu Donalda Tuska, pojawił się w Sejmie nowy minister finansów Mateusz Szczurek. Minister wysłuchał wystąpień posłów w imieniu klubów parlamentarnych, poprosił marszałka Sejmu o możliwość zabrania głosu i „wchodząc w buty” swojego poprzednika Jana Vincenta Rostowskiego, zaatakował opozycję, że nie potrafi docenić najwyższego w Europie polskiego wzrostu PKB w ostatnich 6 latach, a także że ciągle mówi o wysokim bezrobociu w sytuacji kiedy za jej rządów było ono jeszcze wyższe. Minister Szczurek miał na myśli ponad 18% skumulowany wzrost PKB w latach 2008-2013 i obecną stopę bezrobocia wynosząca ponad 13% podczas gdy w roku 2004-2005 wynosiło ono ponad 20%.
2. Zabierając głos w tej debacie, zwróciłem uwagę ministrowi, że niepotrzebnie w jego wystąpieniu argumenty polityczne wyparły te merytoryczne i że nie przystoi to człowiekowi, którego premier Tusk przedstawia jako eksperta i nadzieję polskiej ekonomii. Przypomniałem, że jeżeli minister mówi o wysoki wzroście PKB w Polsce w ostatnich 6 latach, to powinien też wiedzieć, że zwykli ludzie nie odczuwają tego wzrostu w swych kieszeniach, bo tak naprawdę dla nich ważne jest nie to ile w naszym kraju wytwarzamy ale to ile dzielimy między obywateli. Kategorią ekonomiczną, której dotyczy podział nie jest osławione PKB (Produkt Krajowy Brutto) ale PNB (czyli Produkt Narodowy Brutto), a ten w Polsce jest wyraźnie niższy szczególnie w ostatnich latach. Na przykład w roku 2012 PNB było niższe aż o 70 mld zł od PKB bo takie było saldo tego co do Polski napłynęło (w postaci inwestycji zagranicznych, środków z budżetu UE, transferów od naszych rodaków pracujących za granicą), a tym co z naszego kraju wypłynęło w (postaci transferu zysków, dywidend, środków ze sprzedaży wcześniej nabytego majątku czy papierów wartościowych). W latach 2000-2012 ta różnica pomiędzy wytworzonym w Polsce PKB, a podzielonym między Polaków PNB wyniosła około 500 mld zł i to dopiero pokazuje skalę drenażu naszej gospodarki i naszych finansów przez zagranicę. Konsekwencją takich właśnie przepływów jest sytuacja, że Polska jako niezamożny kraj dostarcza Europie kapitału zamiast być jego beneficjentem.
3. Drugi obszar starcia to polskie bezrobocie. Minister Szczurek podkreślał, że stopa bezrobocia wynosząca na koniec listopada 13,2% jest wyraźnie niższa od tej z lat 2004-2005, wynoszącej blisko 20%. Minister jednak zapomniał, że do bezrobocia rejestrowanego, które w liczbach bezwzględnych wynosi obecnie w Polsce ponad 2,1 mln osób, trzeba dodać blisko 2,2 mln osób, które już na stałe zostały wypchnięte za granicę właśnie w poszukiwaniu pracy i gdyby zsumować te dwie liczby to stopa bezrobocia wynosiłaby w naszym kraju blisko 30%, a więc byłaby wyraźnie wyższa niż ta występująca w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii. W związku z tym rządzący nie powinni koncentrować się na stopie bezrobocia ale raczej na wzroście ilości miejsc pracy w polskiej gospodarce bo tylko to może dać jakieś nadzieje młodemu pokoleniu w naszym kraju.
4. Ale mówiłem także o wpędzeniu przez rząd Donalda Tuska polskiej gospodarki w pułapkę niskiego wzrostu PKB a w konsekwencji także o „dziwnym” załamaniu się dochodów podatkowych pomiędzy rokiem 2012, a rokiem 2014, mimo tego że realny wzrost PKB w ciągu tych 2 lat ma wynieść 4%, a nominalnie nawet 8%. Wykonanie wpływów z VAT w roku 2012 wyniosło 120 mld zł, w 2013 ma wynieść zaledwie 113 mld zł, a w 2014 115,7 mld zł, akcyzy (mimo corocznej podwyżki jej stawek) odpowiednio: 60,5 mld zł, 59,8 mld zł, 62 mld zł, CIT-u odpowiednio: 25,1 mld zł, 22 mld zł i 23,2 mld zł, wreszcie PIT-u odpowiednio: 39,8 mld zł, 40,9 mld zł, 43,7 mld zł. Wygląda więc na to, że tylko wpływy z PIT-u, mają lekko rosnąć, natomiast wpływy z pozostałych podatków mimo wspomnianego wysokiego nominalnego wzrostu gospodarczego, wyraźnie maleją.
5. W drugim wyjściu na sejmową trybunę minister Szczurek był już zdecydowanie mniej polityczny, a bardziej merytoryczny i sprawiał wrażenie przejętego przytoczonymi danymi dotyczącymi malejących wpływów podatkowych mimo wzrostu gospodarczego. Za dużo po nowym ministrze sobie nie obiecuję (wszak na to stanowisko został namaszczony przez ustępującego ministra Rostowskiego) ale być może jest większa niż do tej pory szansa aby przynajmniej merytorycznie podyskutować o tym co należy zrobić w przyszłości w polskich finansach publicznych. Kuźmiuk
Rokita o upadku Tuska i niemieckiego porządku w Polsce Jan Rokita „ Wszystko co się dzieje w Polskiej polityce od pewnego czasu dzieje się w cieniu upadającego Tuska. „....”To już jest od pewnego czasu równia pochyła. Wydaje mi się, że rozsypał się pewien model władzy, pewien system, który premier stworzył i który skutecznie przez sześc lat tu funkcjonował , system oparty o jego bardzo silne, jednoosobowe przywództwo, absolutne posłuszeństwo w partii i zdolność uzyskania akceptacji ogromnej części opinii publicznej. Wszystkie te elementy dzisiaj prysły. Moim zdaniem system stworzony przez Donalda Tuska się dzisiaj kruszy. A bez tego systemu ta władza jest nie do utrzymania na dłuższą metę. To nie znaczy, że upadnie lada dzień... „...”Wszystko co się dzieje w Polskiej polityce od pewnego czasu dzieje się w cieniu upadającego Tuska. W związku z tym ten upadek może być nagły i szybki nawet pod wpływem niewielkiego kryzysu , a może się przeciągać aż do następnych wyborów. „....(źródło )
Jacek Kurski „ napisał na Twitterze: "Kolesiu, który niedawno napruty jak kuter dostałeś w limo od policji, nie składaj ordynarnych korupcyjnych ofert posłom SP. Wracaj na Kolską". ….(źródło)
Profesor Niall Ferguson „ Od państwa militarnego do państwa opiekuńczego „....”pierwszy obowiązkowy system obowiązkowych państwowych emerytur wprowadzono nie w Wielkiej Brytanii, ale w Niemczech „....”Prawo o ubezpieczeniu społecznym wprowadził Otto Bismarck „.....”Ku zaskoczeniu swoich liberalnych oponentów przyznawał otwarcie ,że to „ państwowo – socjalistyczna idea „ ….” Bismarck nie kierował się jednak motywami altruistycznymi „ Każdy kto opowie się za ta ideą – stwierdzał – dojdzie w przyszłości do władzy „....(więcej )
Profesor Niall Ferguson” Pierwszą na świecie superpotęgą , która wcieliła w życie zasady państwa opiekuńczego w sposób najpełniejszy i z najbardziej imponującym skutkiem , nie była jednak Wielka Brytania, ale Japonia . Trudno znaleźć bardziej klarowny przykład ilustrujący bliskie więzi łączące państwo opiekuńcze z państwem militarnym „....”W rzeczywistości Japończycy wypracowali własny model państwa opiekuńczego i zaczęli to robić na długo przed zakończeniem II Wojny Światowej . Nie kierował nimi bynajmniej społeczny altruizm , ale typowe dla połowy XX wieku zapotrzebowanie na sprawnych młodych żołnierzy i robotników Jak stwierdził amerykański politolog Harold D Lasswell , Japonia w latach 30 XX wieku była państwem garnizonowym . Zawierała jednak w sobie obietnicę państwa militarnego , a zarazem opiekuńczego, oferują Japończykom bezpieczeństwo socjalne w zamian za ponoszenie ofiar wojennych „...Niall Ferguson ..” Potęga pieniądza „ .( strona 208 - 209 )
Ustrój społeczny państwa militarystycznego , którego pochodną jest państwo opiekuńcze w wersji socjalizmu niemieckiego rozpada się . Cała zachodnia cywilizacja , która przekształciła się dzięki wysoki podatkom i przymusowym ubezpieczeniom społecznym w garnizonowe uporządkowanie życia obywateli upadła ,a my jedynie możemy obserwować szybki proces jej marginalizacji. Ferguson podrzucił bardzo interesujące wyjaśnienie dlaczego to właśnie Prusacy i Japończycy byli tak zainteresowani zbudowaniem państwa opiekuńczego i wprowadzeniem przymusowych ubezpieczeń społecznych . Pruscy i japońscy militaryści rozbudowali garnizony i system w nich obowiązujący na całe kraje. Społeczeństwa nawet się nie zorientowały , kiedy obudziły w ściśle zorganizowanym świecie garnizonu wojskowego i fabrycznego Fenomenem kolonialnego systemu politycznego w Polsce jest jego niezwykła stabilność w ciągu ostatnich 6 lat . Cechą ustroju politycznego protektoratu było jego polityczne rozdrobnienie i niestabilność , które gwarantowało, że nie powstanie na ziemiach polskich żaden stabilny i suwerenny ośrodek władzy Tusk oczywiście nie jest żadnym wybitnym przywódcą , ale raczej marionetką , o czym najlepiej świadczy pozycja Sikorskiego jako udzielnego księcia , który w ogóle nie musi się z Tuskiem liczyć , czy Rostowskiego , który po przekształceniu Polski w zadłużony kolonialny bambusoalnd zagrał mu na nosie i spokojnie odszedł zostawiając Tuska z całym bałaganem. Ale nawet miernota polityczna , którą własna żona publicznie poniża opisując bezpruderyjnie w książce jak przyprawiała mu rogi i rozprawiając bez żadnego zażenowania dlaczego uczyniła go rogaczem , może zbyt długo pozostając przy władzy taki silny ośrodek zbudować . W Rosji gang bandytów rządzi „ suwerennie „. To dlaczego jakaś dobrze zorganizowana grupa stojąc w cieniu Tuska nie miałaby się tak wzmocnić prze tyle lat, aby nie przejąc władzy i nie zagrać Rosjanom i Niemcom na nosie O tym ,że zjawisko konsolidacji silnych dobrze zorganizowanych grup przestępczych nastąpiło najlepiej świadczy skala złodziejstwa i bezkarności ujawniona ostatnio przez CBA . Ponieważ jest to tylko wierzchołek góry lodowej i dotknął tylko jakiś partaczy kradnących na miliony powinniśmy zastanowić się jak już w tej chwili silne , potężne i bogate są bandy kradnące miliardy i inwestujące przejmujące za te pieniądze co lepsze kaski w gospodarce . Pewnego dnia jakaś tak dostatecznie silna grupa może wzorem ferajny Putina przejąc kontrolę nad Polska Pomimo tego ryzyka reżimowe i niemieckie polskojęzyczne media, wsparcie agenturalne miało o od 6 lat jeden cel .Powstrzymać ponowne dojście Kaczyńskiego do władzy. Kontrolowany upadek Kaczyńskiego nie tylko się nie powiódł , ale nastąpiło polityczne odrodzenie polskie i powstał silny obóz patriotyczny pod charyzmatycznym przywództwem Kaczyńskiego maj 2010 „Pytanie do Gowina „Czy charyzma przywódcy politycznego w ogóle istnieje, a jeśli tak, to czy jest ważna?. Odpowiedź Gowina”Oczywiście, że istnieje.I oczywiście, że jest ważna. Fakt, że poparcie dla PiS po przejściu do opozycji cały czas utrzymuje się na poziomie 25 – 30 proc., to zasługa charyzmy Jarosława Kaczyńskiego.”...”A Komorowski ma charyzmę?Jest kompletnie innym przykładem polityka...Czyli pozbawionym charyzmy?Próbuje mnie pani złapać za słowo. Komorowski to siła spokoju” ….(więcej )
Niemcy w tej chwili to kolos na glinianych nogach. Europa przekształcona w garnizonowe państwo opiekuńcze upada. Zniszczone przez kolonialne Niemcy i ustrój socjalizmu niemieckiego Węgry idą w stronę modelu chińskiego. Silan autorytarna władza i wolność gospodarcza Ukraińcy stają się wzorem dla Polaków i innych narodów Europy Wschodniej .Pokazują ,że władza w gruncie rzeczy jest słaba ,że siły zewnętrzne konstruując konstytucje stworzyły mechanizmy strukturalnie słabej władzy W czasie następującego politycznego chaosu w Polsce i całej Unii Europejskiej pojawieniu się w Europie Środkowej Cienia Chińskiego Smoka „ i związanego z tym geopolitycznego trzęsienia ziemi Polska potrzebuje silnego przywództwa . Przywództwa , który wyzwoli Polaków z podłego garnizonu państw opiekuńczego .
„Jeszcze co najmniej sześć dni chcą stać na Majdanie Niepodległości w Kijowie zwolennicy integracji Ukrainy z UE, którzy obawiają się że 17 grudnia władze ich kraju podpiszą w Moskwie dokumenty, zbliżające Ukrainę do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Tymczasem Władimir Putin zapewnia, że Rosja jest "gotowa do integracji z Ukrainą". ….”Noc ze środy na czwartek w obozowisku rozbitym na centralnym placu ukraińskiej stolicy, zwanym dziś Euromajdanem, minęła spokojnie. Według agencji Interfax-Ukraina wokół znajdującej się tam sceny o godz. 2 czasu lokalnego stało ok. 13-15 tys. osób. - Wytrzymamy te sześć dni, jestem tego pewna „.....”W nocy do Kijowa wciąż zjeżdżały autobusy z niezadowolonymi z polityki ekipy prezydenta Wiktora Janukowycza ludźmi z innych ukraińskich miast. Zaparkowane są one przy głównej stołecznej ulicy, Chreszczatyku, gdzie stoi ich około 50. „...(źródło ) Marek Mojsiewicz
Można zeń wszystko zrobić... Coraz wyraźniej widać, że dziwnie osobliwa trzódka posła Janusza Palikota została przez naszych okupantów wylansowana nie tyle może dla walki z Kościołem katolickim w Polsce - chociaż doskonale się ona w tę wojnę wpisuje - co dla rozjątrzania katolickiej części opinii publicznej w celu wywołania i podtrzymywania w naszym nieszczęśliwym kraju zimnej, a w porywach również gorącej wojny religijnej. Z punktu widzenia naszych okupantów, którzy wywodzą się z komunistycznych, bezpieczniackich watah i reprodukują się już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu, a także z punktu widzenia sąsiadów Polski, czyli strategicznych partnerów, taka wojna religijna byłaby prawdziwym darem niebios. Opinia publiczna zaangażowana w tego rodzaju konflikt z pewnością nie tylko nie zauważyłaby okupacji kraju, ale nawet - likwidacji, czy rozbioru państwa. Jednak w polityce nigdy nic nie jest ustalone raz na zawsze. To znaczy oczywiście jest, ale na poziomie strategicznym. Na poziomie strategicznym w Unii Europejskiej jest ustalone, że we wszystkich krajach członkowskich ma zostać przeprowadzona rewolucja komunistyczna, ale nie według bolszewickiej recepty Lenina, tylko według recepty Antoniego Gramsciego, który głównym terenem rewolucyjnej bitwy uczynił kulturę. A ponieważ jednym z najważniejszych elementów kultury jest religia, to furia ataku kieruje się przede wszystkim na nią, na cenione przez nią wartości, no i oczywiście - na instytucję Kościoła, który strzeże depozytu wiary i wartości cywilizacyjnych. To jest niezmienne od dziesięcioleci - jak głosi kultowa komunistyczna pieśń: „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”. Tym „śladem przeszłości” skazanym na zagładę jest łacińska cywilizacja, znienawidzona przez socjalistów i Żydów. Ale oprócz poziomu strategicznego, jest również poziom taktyczny, w ramach którego polityka się zmienia w zależności od etapu i jego mądrości. I właśnie otrzymaliśmy sygnał, że musiała nastąpić zmiana etapu, a co za tym idzie - również obowiązujących mądrości. Oto niezawisły sąd właśnie oddalił apelację posłów osobliwej trzódki posła Palikota w sprawie obecności krzyża w sali plenarnej Sejmu. Warto zwrócić uwagę, że dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota nie zaprezentowała, jak dotąd, żadnego sensownego pomysłu na polepszenie funkcjonowania państwa, nie zaproponowała żadnego sposobu budowania siły Polski. Ale bo też do tego trzeba trochę lepszych głów niż te, którymi dysponują uczestnicy dziwnie osobliwej trzódki, podczas gdy wojnę z krzyżem może prowadzić każdy kretyn, a właściwie - zwłaszcza kretyn - bo człowiek mający odrobinę oleju w głowie od razu zrozumiałby szkodliwość takiej wojny. Z tego punktu widzenia wygląda na to, że przy rekrutacji do dziwnie osobliwej trzódki musiał obowiązywać dobór negatywny. Takie rzeczy się zdarzały również w innych krajach, na przykład we Francji, gdzie pewien znany polityk postępował w myśl zasady: „je vote pour le plus bete” - co się wykłada: głosuję na najgłupszego. Skoro tak, to nic dziwnego, że i w naszym nieszczęśliwym kraju sprawy idą, jak idą. Ale w całej tej sprawie jest też i mimowolny efekt komiczny. Chodzi o ustną motywację wyroku, w której sąd apelacyjny prawie słowo w słowo powtórzył argumentację przedstawioną w obronie obecności krzyża w miejscach publicznych przez... samego Janusza Palikota tyle, że na innym, poprzednim etapie, kiedy to biłgorajski filozof pozował jeszcze na konserwatystę, a nie, jak teraz - na postępaka. Wynika z tego, że - jak pisała w proroczym natchnieniu Kazimiera Iłłakowiczówna - „można zeń wszystko zrobić i w każdą formę ulepić” - oczywiście w zależności od aktualnej mądrości etapu, no i oczywiście - od zadań wyznaczanych przez naszych bezpieczniackich okupantów, którzy swoich podopiecznych mogą nawet odcinać ze sznura. Stanisław Michalkiewicz
SKĄD WZIĄĆ BILION ZŁOTYCH? Gdy w zeszłym roku Pan Premier Tusk obiecał „700-800” miliardów na inwestycje przeszło to jakoś w części mediów bez echa. Za to w drugiej części przyjęte zostało ze złośliwymi komentarzami z dużym niedowierzeniem. W mijającym tygodniu Pan Premier Kaczyński zapowiedział „bilion”. To raptem 25% więcej od Tuska. Media zamieniły się rolami. Pierwsze tropią skąd Kaczyński weźmie milion, drugie wychwalają świetny pomysł. Chciałem powiedzieć, że „bilion” nie jest problemem. Problemem jest to, skąd Pan Premier Kaczyński chce go wziąć? Mają to być fundusze unijne, mechanizmy „lewarujące” oraz „sto miliardów nadpłynności w bankach”. W polskich przedsiębiorców Pan Premier Kaczyński dalej nie wierzy. Woli z czapeczką kwestować po „środki unijne” niż odblokować gospodarkę, jak to 25 lat temu zrobili Rakowski z Wilczkiem. A w bankach to nie ma żadnej „nadpłynności”. Może to Pan Senator Bierecki jakoś postara się Panu Premierowi Kaczyńskiemu wytłumaczyć? Co ciekawe Pan Premier Tusk w niczym nie ustępuje Panu Premierowi Kaczyńskiemu. Właśnie się bawił górnikami na Barbórce. Niektóre media, te co uważają, że 800 mld od Tuska były złe, a bilion od Kaczyńskiego dobry, przyczepiły się rozbawionej Pani Premier Bieńkowskiej w mundurze górniczym. Osobiście uważam, że: 1) nie ma nic złego w takiej zabawie, 2) Pani Premier w tym mundurze wyglądała bardzo fajnie. Problem w tym, że Państwu Premierostwu nie przyjdzie do głowy, żeby spotkać się z przedsiębiorcami. Już nawet nie biesiadować z nimi ale po prostu porozmawiać o ich problemach i pomysłach na ich rozwiązanie. Bo dziś to nie na węglu polska gospodarka stoi – jak za Gierka. Dziś o jej sile stanowią „Misie” wytwarzające 67% PKB. Powiedzmy uczciwie, że część z nich żywi się okruchami z politycznego stołu. Jakieś kontrakty rządowe. Zlecenia ze spółek skarbu państwa. Albo jakaś dotacyjka z Unii nie wiadomo na co. Ale przytłaczająca większość tych Misi to ciężko i uczciwie pracujący ludzie. Kto tę siłę zmobilizuje? Bo ta siła jest w stanie wygenerować ten „bilion”. To państwowe stocznie i kopalnie potrzebowały przez lata ochrony przed zagraniczną konkurencją. Czy Poczta Polska. Czy nasze „chempiony” energetyczne, które mogą funkcjonować w postkomunistycznej formule głównie dzięki temu, że nie mamy transgranicznych linii przesyłowych, co wyklucza import energii. Polskie Misie konkurencji się nie boją – wręcz przeciwnie. Sami wchodzą na rynki zagraniczne. I płacą coraz wyższe podatki. Niech im tylko kolejni Premierzy pozwolą. Gwiazdowski
JĘZYK – ICH ZDRAJCA Tragedia smoleńska jest bez wątpienia tym wydarzeniem w najnowszej historii Polski, które w sposób szczególnie wyrazisty obnaża nasz stosunek do prawdy, ujawnia najgłębsze cechy osobowości i pozwala identyfikować więzi z polską tradycją i kulturą. Rzeczywiste rozbieżności w ocenie przyczyn tragedii nie wynikają przecież z rzekomych odmienności politycznych, lecz sięgają znacznie głębiej, w pokłady naszego człowieczeństwa, systemu wartości czy poczucia więzi narodowej. Zasadniczym atrybutem umożliwiającym dostrzeżenie tych różnic, jest z pewnością język. To w sferze słowa i elementarnych pojęć następuje demaskacja myśli i projekcja ukrytych intencji. Słuchając różnych wypowiedzi, nie zwracamy zwykle uwagi na ich pierwotne źródła lub inspiracje. Dopiero wskazanie tych związków pozwala zrozumieć, skąd pochodzą określenia i wzorce, którymi posługują się dziś wyznawcy wersji moskiewskiej. Jedno z najgroźniejszych semantycznych fałszerstw, które po 10 kwietnia wytyczyło drogę do tzw. pojednania polsko-rosyjskiego, pojawiło się tuż przed dniem narodowej tragedii. Ze względu na mroczną przeszłość autora tych słów, ukazuje ono rzeczywisty fundament, na którym zbudowano gmach tego „pojednania”. 23 marca 2010 roku, były płk SB Tomasz Turowski, informując Katolicką Agencję Informacyjną o przygotowaniach do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej powiedział: „Ogrom krwi narodu rosyjskiego, tych którzy zginęli podczas represji rosyjskiej, ze strony Kościoła prawosławnego miesza się tam z krwią polską. To jest testament dla przyszłych pokoleń polskich i rosyjskich, żeby krew przelana poprzez tych samych katów, poprzez tych, którzy wykonywali wyroki i na swoich współobywatelach i na Polakach - była zaczynem realnej przyjaźni i realnego pojednania między Polską i Rosją" Ta kazuistyczna retoryka, w której krew ofiar zrównano z krwią oprawców, była nie tylko sprzeczna z prawdą historyczną i nie tylko zamazywała odpowiedzialność Rosjan za zbrodnie na Polakach. Niosła drwinę z zasad chrześcijańskiego pojednania, które dla swojej autentyczności wymaga otwarcia na prawdę, wyznania winy, nawrócenia i zadośćuczynienia za krzywdy. Dwa dni po tragedii smoleńskiej, ten sam architekt „pojednania” w wywiadzie dla rosyjskiego radia FINAM FM. oznajmił: „I Rosja, i Polska należą do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją”. Identyczny przekaz mogliśmy usłyszeć 15 kwietnia 2010 roku, gdy abp Józef Życiński podczas homilii wygłoszonej w lubelskiej katedrze stwierdził: „Krew naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską, na tym terenie, gdzie przedtem wsiąkała krew bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny – niech z tej gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania”, oraz dwa dni później, z ust prymasa Henryka Muszyńskiego, który pouczył wiernych, iż „krew przelana przed 70 laty, potrafi łączyć zarówno polityków, jak i zwykłych szarych ludzi. Z perspektywy 70 lat widać wyraźniej niż kiedykolwiek, że niewinnie przelana krew ofiar tego samego, nieludzkiego systemu, która wsiąkła w tę samą ziemię i dzieliła nas przez pokolenia, nie musi koniecznie dzielić, a może także łączyć.” Nietrudno dostrzec genezę kłamstw i manipulacji używanych w sprawie tragedii smoleńskiej. Wściekłość, z jaką zwolennicy wersji rosyjskiej odrzucają analogie ze zbrodnią katyńską, nakazuje poszukiwać tych źródeł właśnie w obszarze fałszerstw komunistycznych związanych z ludobójstwem na polskich oficerach. To w tzw. propozycjach Henryka Świątkowskiego, szefa Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i ministra sprawiedliwości w latach 1945-65 znajdziemy inspiracje dla obecnej kampanii atakowania i dyskredytowania naukowców współpracujących z zespołem smoleńskim. Jej pierwowzór był rozgrywany w latach 1951-53, gdy namiestnicy sowieccy oczerniali ekspertów i naukowców biorących udział w katyńskiej ekshumacji, którzy podjęli następnie współpracę z Komisją Katyńską Kongresu USA. W dokumentach z roku 1951 znajdziemy zalecenia dotyczące „zbierania materiałów krytycznych i analitycznych” na temat tych osób oraz „poszukiwania materiałów kompromitujących kwalifikacje naukowe i osobiste”. Ówczesna dyspozycja Świątkowskiego dotycząca zainicjowania „akcji śledczej, specjalnie wśród kół naukowych, (która) może ujawnić wiele materiału kompromitującego ich jako fachowców i jako ludzi” - brzmi niczym instrukcja wydana dzisiejszym ośrodkom propagandy i przedstawicielom „instytucji naukowych” z peerelowskim rodowodem.
Nienowa jest również praktyka oskarżania osób, które w poszukiwania prawdy o tragedii smoleńskiej chciałyby angażować instytucje międzynarodowe i rządy innych krajów. Określenia o „działaniu na szkodę państwa”, „nieuznawaniu państwa polskiego” ( T. Nałęcz) czy wręcz „działaniach ocierający się o zdradę” (Graś), należy odczytywać w kontekście oskarżeń, jakie komuniści stawiali m.in. pisarzom (Goetlowi, Skiwskiemu i Mackiewiczowi) uczestniczącym w wizji lokalnej w Katyniu i głoszącym prawdę o winie Rosjan. Prokurator Sądu Karnego w Krakowie, w wydanym w roku 1945 nakazie aresztowania wysuwał absurdalne zarzuty „popełnienia zbrodni przeciwko państwu polskiemu i działań na szkodę państwa”, kierując je wobec ludzi, których świadectwo zagrażało sowieckiemu łgarstwu. Na Goetla i Skiwskiego poszukiwano obyczajowych „kompromatów”, zaś środowisko literackie zostało nakłonione do wyrażania „aktów potępienia”. Nietrudno dostrzec analogie z zachowaniami „elit” III RP bądź zaangażowaniem samozwańczych „autorytetów etycznych” atakujących osoby współpracujące z zespołem parlamentarnym PiS. Gdy Bronisław Komorowski ocenia efekty pracy tego zespołu, jako „teorię opartą na zerowych dowodach, szkodzącą i relacjom wewnętrznym w Polsce i relacjom zewnętrznym również”, Donald Tusk mówi o „niszczeniu dobrych relacji ze wszystkimi sąsiadami” i „nieodpowiedzialnych politykach, którzy na katastrofie smoleńskiej budują sobie pozycję polityczną”, zaś głosom przedstawicieli reżimu wtóruje Zbigniew Brzeziński, perorując, iż sugestie o winie Rosjan to „coś wstrętnego i szkodliwego”, a samo mówienie o zamachu prowadzi do „podważenia fundamentów i szacunku dla państwa, Polski i polskiej demokracji” - mamy do czynienia z argumentacją znaną z niedalekiej przeszłości. W opinii dwóch biegłych - wojskowych politruków (pracowników Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego), wydanej w roku 1980 na wniosek prokuratury, oskarżającej Romualda Szeremietiewa za napisanie memoriału, w którym przypominał winnych zbrodni katyńskiej, można przeczytać, że „kłamstwa tego rodzaju kierowane na forum międzynarodowe nie oznaczają tego samego, co kłamstwa rozpowszechniane wewnątrz kraju. Dyskredytują bowiem państwo, podważają zaufanie do jego szczerości i jego inicjatyw.” Politrucy pouczali również, iż „obowiązkiem Polaka jest dbać o imię własnej Ojczyzny i własnego narodu niezależnie od wyznawanych przekonań politycznych. Rozwijanie w kraju i za granicą krzykliwej propagandy wokół tzw. sprawy katyńskiej, organizowanie manifestacji przed polskim przedstawicielstwami dyplomatycznymi za granicą nie tylko szkodzą państwu, lecz stanowią element poniżania narodu polskiego.” Język i argumentacja, stosowane dziś przez zwolenników wersji moskiewskiej w niczym nie odbiegają od komunistycznych wzorców i bezbłędnie wskazują swoje źródło cywilizacyjne. Niezależnie - o jakich „wartościach demokracji” rozprawiają ci ludzie i jak głośno krzyczą o „psuciu państwa”- zdradza ich język i mentalna sukcesja. W żadnej kulturze europejskiej nie ma bowiem takiej normy, która podważałaby prawo do poznania okoliczności śmierci osób bliskich lub pozwalała deptać pamięć o zmarłych. Nigdzie też, poza „nieludzką ziemią”, z której władcami chcą nas jednać ludzie reżimu, nie ma przyzwolenia na taką nikczemność, by lżyć i oskarżać tych, którzy chcą ujawnienia prawdy o śmierci swoich rodaków.
Aleksander Ścios
13/12/2013 „Co do parlamentaryzmu, liberalizmu i nacjonalizmu - parlamentaryzm uważam za zaprzeczenie rządu, liberalizm za zaprzeczenie wolności, a nacjonalizm za afirmację szaleństwa”- twierdził Donoso Cortes- znany hiszpański konserwatysta. Znany w XIX wieku.. Dzisiaj jakby mniej.. W czasach triumfującego socjalizmu.. Gdzie triumfuje parlamentaryzm, demokracja, socjalizm, liberalizm od pasa w dół i wybrany gdzieniegdzie nacjonalizm. Prawie wszędzie lewica emancypuje ludzi z tradycyjnego porządku i hierarchii.. Stare zasady padają pod ciosami zasad nowoczesnych. Lansuje się homoseksualizm , prawa człowieka, demokrację, wyśmiewa rodzinę, tradycjonalizm i Kościół Powszechny.. Jak podczas bolszewickiej Rewolucji Francuskiej czy radzieckiej Rewolucji Bolszewickiej.. W dniu 11.12 2013 roku odbyła się premiera filmu” W ukryciu”- w reżyserii pana Jana Kidawy- Błońskiego. Filmu jeszcze nie oglądałem, bo wejdzie do kin w drugi dzień Świąt… Bożego Narodzenia.. Ale już mniej więcej znam jego treść Rzecz rozgrywa się w Radomiu w roku 1940.. W mrocznych czasach okupacji niemieckiej.. Ojciec głównej bohaterki ukrywa córkę przyjaciół- niejaką Ester. W domu są dwie kobiety- i między nimi… No właśnie co między nimi podczas mrocznej okupacji niemieckiej? Między nimi wytwarza się więź erotyczna, którą związane zostały obie kobiety w sidłach nieznanych emocji.. To bardzo ciekawe- nieprawdaż? Promowanie homoseksualizmu kobiecego nawet w mrocznych czasach okupacji niemieckiej- to jest dopiero pomysł. I żeby wpuścić tę propagandę w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia- na razie w kinach.. Moim zdaniem film tak” wybitny” powinien być puszczony w telewizji państwowej w ….Wigilię Bożego Narodzenia- bo być może naprawdę główne uderzenia akcji homoseksualnej dzieje się w Wigilię roku 1940.. To by się nawet dobrze składało- My Chrześcijanie idziemy na Pasterkę, a antychrześcijanie puszczają sobie homosekusalizm kobiecy w czasie chrześcijańskiej Wigilii Bożego Narodzenia. A propos: jak zwykle przed Światami Bożego Narodzenia w państwowym radiu słychać tylko „ święta”, ‘ święta,” magia świąt”- i reklamy zachęcające do zakupów. Widocznie są to „ święta” zakupów- według państwowego radia, które spełnia jakąś misję radia” publicznego”.. Chyba, taką, żeby Chrześcijanie nie mogli sobie uświadomić, że chodzi o Narodziny Chrystusa Pana..(????) Radiu „publicznemu” chodzi o magię świat robienia zakupów.. Żeby zwekslować narodzony Pana- na robienie zakupów. A Chrystus wygonił przecież handlarzy ze Świątyni Pańskiej.. Radio Publiczne zachęca natomiast do pójścia do świątyń handlu… Magia świątecznych zakupów nie ma oczywiście nic wspólnego z narodzeniem się Chrystusa Pana.. Religia to wola Boga- filozofia handlu przed narodzinami Boga – wola człowieka.. Nie wiem co na ten film żona pana Jana Kidawy – Błońskiego, pani Małgorzata Kidawa- Błońska, która jest posłanką Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej i Rynków Finansowych.. Ona nie była na promocji homoseksualnej skłonności kobiecej.. Nie była też pani Agata Kulesza i pan Tomasz Kot- aktorzy, którzy grają w tej propagandzie homoseksualnej.. Ale za to były odtwórczynie głównych ról- pani Magdalena Boczarska i pani Julia Pogrebińska.. I wiecie Państwo co robiły na promocji homoseksualizmu kobiecego? Całowały się w usta, trzymały za ręce i tuliły.. Czy to nie piękny pokaz promocji homoseksualizmu żeńskiego? Nie spółkowały- bo nie mogły w sposób naturalny, ale mogły pokazać coś więcej.. A co za problem rozebrać się do naga i dawaj w akcję prezentacji zmysłowo- lesbijskiej? Zebrane media miałyby co nakręcać. Tym bardziej pani Magdalena Boczarska- ma już za sobą rolę postaci homo- żeńskiej.. Oglądałem filmy” Idealny facet dla mojej dziewczyny ”i „Lejdis”.. Pani Magdalena Jadwiga Boczarska z powodzeniem nadaje się do gry w filmach bardziej zaangażowanych….seksualnie. Nie wiem czy Państwo wiecie, ale pani Magdalena Jadwiga wchodziła w skład Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego na prezydenta Polski w roku 2010..(!!!!) A posiada takie dwa piękne imiona.. Magdalena i Jadwiga.. Pan Bronisław Komorowski prezydentem został- pokonując w przedbiegach pana Radosława Sikorskiego.. Najpierw się umówili- a potem zadecydowali.. Albo zadecydował ktoś inny- pozakonstytucyjny. Faworytem był pan Donald Tusk.. Ale w ostatniej chwili się wycofał(????) Czyżby sam faworyt zadecydował- mając szanse zostać prezydentem? To pozostanie jego słodką tajemnicą.. Te dwie bohaterki z filmu” W ukryciu”, pani Magdalena Boczarska i i pani Julia Pogrebińska będą mogły- jak plan ministra sporu się powiedzie- wykąpać się w basenie na Kasprowym Wierchu. Tym bardziej, że pani Magdalena Jadwiga popierała Platformę Obywatelską podczas karnawału wyborów prezydenckich. Bo nie wiem czy Państwo wiecie, że pan Andrzej Biernat- poseł Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej i Rynków Finansowych ujawnił plany budowy basenu na Kasprowym, niedaleko od baru, w którym można zjeść coś ciepłego.. Nie wiem czy będzie to basen kryty czy otwarty, ale plany są.. Nie znam szczegółów projektu- ale chodzi o promowanie narciarstwa przez ministra sportu.. I nie wiem, czy narciarze będą kapali się w tym basenie czy w nim lądowali.. Trzeba by o tę koncepcję stawiania na narciarstwo ..w basenie- zapytać pana Adama Małysza. W każdym razie będą ciągnione jakieś rury przez prawie cały Tatrzański Park Narodowy żeby wszystko grało- na razie to są plany. Aż rura zmięknie albo w ostateczności pęknie…. Czego to nie wymyśli minister sportu? Nawet zapłaci za koncert kobiety o bluźnierczym imieniu- Madonna. ?Chodzi mi o panią Muchę.. 5 czy 6 milionów.. Raz media podają 5 milionów, a raz- 6 milionów. W sumie 11 milionów. Czy to jakaś gra? Oczywiście to nie są pieniądze- dla Madonny. Dla polskiego podatnika- jak najbardziej.. I włos jej z głowy nie spadł.. Mam na myśli panią Muchę. Bo rozumiem pana marszałka Oleksego, gdyby ktoś użył takiego określenia wobec niego. Jemu włos spaść z głowy nie może. Chociaż- jak twierdzą dziennikarze- pani Mucha zrobiła to z” naruszeniem prawa”(???) A jakie prawo można naruszyć w tym, demokratycznym bałaganie? Jak demokracja- to musi być bałagan. Co można naruszyć w bałaganie? Bałagan? Jak produkcja prawa idzie pełną parą. I czego jak czego- ale prawa demokratycznego nam nie brakuje. Pan Waldemar Łysiak” budowlę na Wiejskiej nazwał” Cyrkową budą na Wiejskiej”? Ja ją nazywam przekornie Świątynią Rozumu opartą na większości nie bardzo zorientowaną w tematach. Im więcej praw- tym mniej oczywiście sprawiedliwości- i o to chodzi. Żeby nie można było się w tym wszystkim połapać.. I wczoraj wszyscy ci, którzy uchwalają bezprawie wobec nas, gnębiąc nas i okradając- łamali się opłatkiem(???). Wszyscy pomiędzy sobą nawzajem.. Nasi ustawowi nadzorcy łamali się opłatkiem..(????) Ci z Sojuszu Lewicy Demokratycznej z tymi z Prawa i Sprawiedliwości, ci z Prawa i Sprawiedliwości z tym z Platformy Obywatelskiej, ci z Platformy Obywatelskiej z „Twoim Ruchem” Ojjjjjj.. Nie wiem dokładnie, ale ci z” Twojego Ruchu” chyba nie uznają opłatka. Bo jak zwalczają Kościół- to chyba razem z opłatkiem.. Ale na pewno łamali się ci z Polskiego Stronnictwa Ludowego- przynajmniej z okazji przyłączenia się do nich czterech posłów z dawnego ”Twojego Ruchu”.. Czyli Ruchu Palikota.. Wszyscy się łamali opłatkiem ze wszystkimi. Było naprawdę przyjemnie i opłatkowo.. To w końcu jedna wielka rodzina. A może by tak zastosować łamanie kołem? Wobec nich wszystkich, którzy pozbawiają nas na co dzień wolności uchwalając odpowiednie ustawy. Bo jaka kara powinna być za pozbawienie człowieka naturalnego prawa do wolności wyboru bezprawnie, bo demokratycznie? Łamanie kołem- to za mało.. Tak sądzę! WJR
Sejmowa debata o stowarzyszeniu Ukrainy z UE
1. Wczoraj na wniosek klubu Prawo i Sprawiedliwość odbyła się w Sejmie debata dotycząca „Informacji ministra spraw zagranicznych na temat przebiegu i rezultatów szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w dniach 28-29 listopada 2013 roku”. Nasz klub złożył ten wniosek zaraz po zakończeniu szczytu w Wilnie ale dopiero teraz w związku z wydarzeniami na Ukrainie, marszałek Sejmu Ewa Kopacz zdecydowała, że taka debata może się jednak odbyć. W imieniu naszego klubu występowali w niej posłowie Krzysztof Szczerski i Witold Waszczykowski i jak można się domyślać bardzo negatywnie ocenili działania rządu Donalda Tuska w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina, stwierdzając wręcz, że jest to klęska tej ekipy rządowej w realizacji polityce wschodniej.
2. Nie jest to wcale ocena emocjonalna tylko ocena oparta na twardych faktach. O ile jeszcze w momencie tworzenia w ramach UE, programu Partnerstwa Wschodniego w roku 2009 razem ze Szwecją, Polska była jej motorem napędowym, to już po tragedii smoleńskiej, ekipa Donalda Tuska straciła dla niego nagle serce. Widać to było podczas szczytu tego partnerstwa na jesieni 2011 roku w Warszawie w czasie polskiej Prezydencji UE, w ramach której nie udało się przyjąć nawet podsumowującego komunikatu, wcześniej uzgodnionego ze wszystkimi jego uczestnikami. Także w przygotowywaniu ostatniego szczytu partnerstwa w Wilnie na Litwie, Polska nie była już krajem wiodącym, a nasz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, sprawiał wrażenie jakby nie był już zainteresowany aby Ukraina parafowała umowę stowarzyszeniową (dobrze, że zrobiły to chociaż Gruzja, i Mołdowa).
3. Ba i to wczoraj przyznał minister Sikorski, Unia okazała się za słaba aby przeciwstawić się Rosji, która jak to ujął szef resortu spraw zagranicznych, wywierała brutalną presję na Ukrainę aby ta nie stowarzyszała się z Unią. Nasi prominenci sprawiali w listopadzie wrażenie jakby dramatyczna sytuacja gospodarcza Ukrainy, którą ten kraj tłumaczy wstrzymanie procesu stowarzyszania z UE, była dla nich ogromną niespodzianką, na którą nie można już teraz znaleźć żadnego lekarstwa. A przecież nawet w naszych mediach latem tego roku pojawiały się publikacje informujące o tym, że Rosja wręcz ostentacyjnie podejmuje decyzje o blokadzie ukraińskiego eksportu na jej rynek, jednocześnie domagając się terminowych płatności za dostawy rosyjskiego gazu.
4. Zabierając głos w tej debacie, zwróciłem uwagę ministra Sikorskiego, że nie było wtedy na to reakcji ani Polski ani instytucji unijnych ani Światowej Organizacji Handlu (WTO), do której to Rosja została przyjęta w 2012 roku po 18 latach bardzo twardych negocjacji. Przypomniałem członkostwo Rosji w WTO, ponieważ jedną z podstawowych zasad tej organizacji jest zakaz wykorzystywania handlu zagranicznego do realizacji celów politycznych, co niestety Rosja opanowała przez lata po II wojnie światowej, wręcz do perfekcji. Minister Sikorski tłumaczył, że w ramach WTO skargi powinny składać zainteresowane kraje, a Ukraina takiej skargi nie złożyła, co więcej dochodzenia w ramach tej organizacji trwają miesiącami jeżeli nie latami.
5. Zwracałem także uwagę, że nasze członkostwo w UE w latach 2007-2013 kosztowało około 30 mld euro (czyli ponad 120 mld zł), a w latach 2014-2020 będzie kosztowało około 40 mld euro (czyli 160 mld zł) wpłaconej składki, co oznacza, że w realizacji każdego projektu unijnego znajduje się spora cząstka naszej składki i w związku z tym powinniśmy wreszcie skończyć z postawą „proszalną”, a zacząć się zachowywać jako pełnoprawny członek UE. Skoro więc Unii z udziałem EBC i MFW udało się wygenerować setki miliardów euro na ratowanie krajów Południa UE (Grecji ,Portugalii, Hiszpanii, a także Irlandii) i Polska, a także inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie działania wsparły, to najwyższy czas aby Donald Tusk użył swych doskonałych ponoć kontaktów z przywódcami wiodących unijnych krajów do wygospodarowania na rzecz Ukrainy zaledwie kilkunastu miliardów euro aby zrównoważyć finansowe kłopoty tego kraju i zneutralizować wspomniany brutalny nacisk Rosji. Niestety takich działań Donalda Tuska ani ministra Radosława Sikorskiego na unijnym forum nie widać, a szef resortu spraw zagranicznych we wczorajszej debacie koncentrował się przede wszystkim na przytaczaniu argumentów wręcz wykluczających stowarzyszenie Ukrainy z UE w dającej się przewidzieć przyszłości. Narastający strach przed Rosją w ekipie Donalda Tuska widać gołym okiem i to nie tylko w tej sprawie. Kuźmiuk
Kto go rodził? Ależ to będzie hejt… Już się zaczął. Dwoje dziennikarzy „Gazety Polskiej”, z dawna odsądzanych przez tzw. media głównego koryta od czci i wiary, wydało książkę „Resortowe dzieci”. Książka przypomina sławną publikację Roberta Saviano o neapolitańskiej mafii: w sumie nie ma tam (albo niewiele jest, bo jeszcze nie czytałem) odkryć, o których by wcześniej nikt nie wiedział. Siłę „Resortowych dzieci” stanowi zebranie w jednym miejscu wiedzy dotychczas rozproszonej i intensywnie wypieranej. Oczywiście, w dusznej atmosferze salonów III RP już zostało to określone jako "nurzanie się w szambie" (zważywszy, że chodzi o życiorysy i rodzinne historie ludzi z tzw. świecznika, określenie wyjątkowo samokrytyczne), lustracja życiorysów, inkwizycja i co tam jeszcze. Oburzenia na Dorotę Kanię i Jerzego Targalskiego jest powszechne. Proponuję zastosować mój stary test: proszę sobie wyobrazić, że musicie Państwo wyjaśnić przyczyny tego oburzenia Amerykaninowi. No więc, mówicie, wyszła u nas taka skandaliczna książka o różnych wpływowych ludziach, właściwie dopiero pierwszy tom, o dziennikarzach i gwiazdach mediów, bo szykowane są następne, o ludziach biznesu i polityki... Autorzy grzebią tym ludziom w życiorysach, czepiają się rodzin... - A, rozumiem - powie Amerykanin. - Zdrady małżeńskie, zboczenia, afery i skandale... - Nie, nie. To u nas nic oburzającego. Chodzi o to, że piszą w tej książce, z jakich rodzin pochodzą ludzie ze środowiska mediów. No, że ojciec był peerelowskim prokuratorem, matka esbeczką, że on sam pisał donosy na kolegów ze studiów... - I co, nakłamali tam? W tej książce? - pyta domyślnie Amerykanin. Na co Państwo musicie powiedzieć: - Nie, to wszystko prawda, ale jak tak można? I wtedy rozmówca patrzy na was bezbrzeżnie zdumiony: - Gdzie tu niby skandal i powody do oburzenia? Cóż, znacznie lepiej zrozumiałby oburzenie salonów Niemiec, ale taki ze starszego pokolenia. Wystarczyłoby mu powiedzieć: - To tak jakby u was w 1965 wyszła książka wyliczająca ludziom z establishmentu, co robili przed i w czasie wojny. Wtedy uśmiechnąłby się ze zrozumieniem. Zmowa milczenia wokół rodzin i życiorysów w III RP przypomina bowiem właśnie tamtą, niemiecką zmowę po obaleniu "tysiącletniej rzeszy". Wszyscy urodziliśmy się wczoraj, wszyscy byliśmy w czasie wojny kolejarzami względnie trębaczami w pułkowej orkiestrze. W III RP nawet bohaterowie nie mają życiorysów. Nie można napisać biografii Geremka, Kuronia, Mazowieckiego, za biografię Wałęsy próbowano zniszczyć nie tylko jej autora, ale i jego promotora, i ukarać cały Uniwersytet, a biografia Kapuścińskiego stała się prohibitem. Nie ma ani jednej monografii, ani jednej próby nawet popularnego opisania strajku sierpniowego! "Nie ma wystarczająco odważnego dziennikarza - pożalił się pewien wydawca, cytowany przez 'Rzeczpospolitą' - żeby dał zamówić u siebie biografię Wajdy czy Michnika. Cena nie gra roli, nikt nie chce, żeby go potem zgnoili". Nikt przecież nie wzywa, by ludzie uwikłani w komunizm z tego powodu podlegali jakimkolwiek represjom. Chodzi tylko o to, żeby człowiek karmiony przez telewizję i kolorowe gazetki ciągłymi wskazówkami, jak żyć, kogo słuchać, a kogo się bać, kogo wielbić, a z kogo szydzić, mógł wiedzieć, skąd się ci wszyscy państwo pouczający go z ekranów i głośników wzięli. Żeby mógł sam ocenić, czy ich jednogłośne zalecenia płyną z jakichś merytorycznych przesłanek, czy może z pilnowania interesów sitwy, z której dziwnym trafem niemal wszystkie zachwalające się nawzajem "autorytety" się wywodzą?
O ile pamiętam, jedną z głównych "reform" Gorbaczowa była tzw. głasnost, czyli jawność. Żeby nie było już, jak za "realnego socjalizmu", faktów zakazanych, o których cenzura zabrania mówić. Jak widać, w dwadzieścia parę lat po upadku PRL reforma ta wciąż nie została wprowadzona w życie. Urzędowa cenzura zniknęła, ale zastąpiła ją zmowa wpływowych osób, rządzących polityków, szefów i właścicieli masowych mediów, eksponowanych w tychże mediach prezenterów etc. − podobna do tej, która sprawiała, że gdy na zebraniu CDU czy SPD trafiali na siebie starzy koledzy z SA albo jakiegoś judenamtu, jak gdyby nigdy nic przedstawiali się sobie i zgodnie gotowi byli zgnoić każdego, kto próbowałby skierować rozmowę na przeszłość. Obracam się, mam wrażenie, raczej wśród ludzi o ugruntowanych przekonaniach, a i wśród nich co i raz spotykam kogoś, kto jest szczerze zdziwiony i zaskoczony, gdy się dowiaduje, na przykład, że brat Adama Michnika jest stalinowskim zbrodniarzem, od lat uciekającym polskiej sprawiedliwości dzięki paszportowi szwedzkiemu, a jego ojciec skazany był przed wojną za zdradę państwa polskiego. Albo że Bronisław Geremek był tak zaciekłym komunistą, że powierzono mu szefowanie organizacji partyjnej w strategicznej placówce "naukowej" w Paryżu, będącej przykrywką dla wywiadowczych działań m.in. przeciwko "Kulturze" i Giedroyciowi. Albo że tego płotu, co go rzekomo przeskoczył Wałęsa, w ogóle w stoczni nie ma i nigdy nie było, albo że jak w Jedwabnem zaczęli kopać w tej sławnej stodole, to spod łopaty się posypały dziesiątki łusek i zaraz trzeba było ekshumację wstrzymać, bo amerykańscy rabini zabronili, albo że afera Amber-Gold nie na tym polegała, że jacyś pazerni frajerzy skusili się na kosmiczne oprocentowanie, tylko że grandziarz zatrudniający licznych polityków PO jako burłaków i syna premiera jako pijarowca dostał w ministerstwie koncesje na obrót kruszcami i przyjmowanie depozytów w jeden dzień (!) i nie zażądano od niego nawet jednego zaświadczenia, albo... Wstajesz rano, patrzysz na ulizanego chłopczyka, który ci od rana sączy w uszy "jedynie słuszną" wizję i hierarchię, "ustawia" wydarzenia, podpowiada, co o nich myśleć − wstajesz i nie wiesz, kim on jest, "kto go rodził", jak to pytały w arystokratycznych domach stare ciotki, dlaczego sączy to, co sączy. Przerzucasz z kanału na kanał i nie ma do wieczora chwili, żeby nie było na tym ekranie kogoś z "resortowej" rodziny, czy to w funkcji prowadzącego, czy mądrzącego się gościa (najczęściej i, i). I nie wiesz, że o tym, jak brzydko jest rozliczać przeszłość, grzebać w teczkach, tropić powiązania między władzą, biznesem, mafią i służbami specjalnymi peroruje ci osobnik, który z tych powiązań wyrósł, w nich tkwi i z nich żyje. I dopóki tak jest, trzeba uznać, że ogłoszona 32 lata temu wojna nomenklaturowej władzy przeciwko Polakom wciąż nie została przez tych ostatnich wygrana. Rafał Ziemkiewicz
Polityka i poezja
*Who is who, czyli Miller contra Palikot *Zażarta walka o owładnięcie lewicą
*Tuwim prawdę ci powie... * Twój Ruch jako Ruch Skunksa!
Bezpieczniackie koterie, przewerbowane na rozmaite „kierunki” po 1989 roku i rządzące dziś z tylnego siedzenia tzw.klasą polityczną III Rzeczpospolitej mają od pewnego czasu problem z uzgodnieniem, kogo wystrugać z kartofla na „kierownictwo zjednoczonej lewicy”, by fikał koziołki i stroił miny na błazeńskiej estradzie politycznej, zwanej „sceną polityczną”. W jej części zarezerwowanej dla „lewicy” funkcjonują dzisiaj dwie partie reprezentowane w Sejmie: Sojusz Lewicy Demokratycznej (Leszek Miller) i Twój Ruch (Janusz Palikot), oraz dwie pozaparlamentarne „kanapy”: Socjaldemokracja Rzeczypospolitej i Partia Demokratyczna (resztki dawnej Unii Wolności). Obok tych czterech formacji kręcą się tabuny rozmaitych lewicowych i lewackich stowarzyszeń, finansowanych głównie z budżetu państwa, których „działacze” („ile szydeł wylazło z wyborcze worka, ilu wielkich działaczów wyjrzało z rozporka”- Julian Tuwim, „Ile...”) liczą w przyszłości na diety poselskie lub synekury w aparacie biurokratycznym. Sojusz Lewicy Demokratycznej to coś na kształt ideowych dziedziców i spadkobierców dawnej frakcji natolińskiej w PZPR, próbujących w PRL zaszczepiać socjalizm na gruncie narodowym – natomiast Twój Ruch, SdRP i PD to z kolej dziedzice i spadkobiercy polityczni frakcji puławskiej w PZPR, innymi słowy – to części składowe żydowskiego lobby politycznego we współczesnej Polsce. Dla niepoznaki formacje te wystawiają na pierwszą linię politycznych „szabes-gojów” (m.in. Palikot, Celiński, Kalisz), ale tym interesem kręcą tak naprawdę fejginięta i bermanięta ze stajni Michnika, pod czujnym okiem Ważnych Srulów („a w głębi jak wielki król czuwa sam Wielki Srul” – Julian Tuwim, „Bank”). Po wspólnej akcji w schyłkowych katach 80-ych (Magdalenka, „okrągły stół”), która po 21 latach ponownie zjednoczyła „Natolin” i „Puławy” – później, po roku 1989 doszło między obydwiema lewicami ( i stojącymi za nimi watahami bezpieczniackimi) do ostrych podziałów względem grabionego majątku i synekuralnych udziałów w aparacie władzy, czego skutkiem jest ów dzisiejszy głęboki podział personalno-rasowy na lewicy. Jako że ordynacja wyborcza preferuje w podziale mandatów poselskich duże ugrupowania – od kilu lat trwa zatem na lewicy ostra rywalizacja o to, pod czyim kierownictwem da się tę lewicę zjednoczyć: czy zjednoczenie nastąpić ma pod kierownictwem SLD, czy pod kierownictwem żydowskiego lobby politycznego? Stąd właśnie kopniaki wymierzane sobie wzajemnie przez Millera i Palikota na estradzie politycznej. Zaczęło się od tego, że nazbyt pewny siebie błazen z Biłgoraja (lecz najwyraźniej trzymany na krótkiej smyczy podpisanymi w latach 80-ych kwitami dla SB...) nazwał Millera „człowiekiem o skrwawionych rękach” sugerując, że jako premier Miller musiał w swoim czasie wyrazić zgodę na tajne więzienia CIA w Polsce. W odpowiedzi Miller nazwał partię Palikota „naćpaną hołotą”. Miller mógł sobie pozwolić na tak ostrą replikę: Ruch Palikota używał dla swego poparcia Aleksandra Kwaśniewskiego, jednakże jeśli Miller - jako premier - wiedział o tajnych więzieniach CIA w Polsce, to Kwaśniewski, jako ówczesny prezydent, musiał o nich wiedzieć tym bardziej... Miller mógł więc być spokojny: gdyby Palikot naprawdę chciał ujawnić jakieś dokumenty na ten temat, musiałby jednocześnie pogrążyć Kwaśniewskiego, czego na tym etapie rozgrywki żydowskie lobby polityczne nigdy by mu nie darowało! Jednakże czas mija a Kwaśniewski coraz bardziej zgrywa się politycznie: jego wartość jako „patrona” nowej żydokomuny maleje. Powierzona mu „misja” na Ukrainie (wytargowanie urlopu w Niemczech dla więzionej Julii Tymoszenko) skończyła się totalnym fiaskiem, obnażając bezlitośnie nędze Kwaśniewskiego jako liczącego się mediatora. Zachęciło to biłgorajskiego wycirucha do ponownego zaatakowania Millera na forum sejmowym; Palikot uznał najwyraźniej, że skoro Kwaśniewski nie może już pomóc mu w rywalizacji z Millerem (a kto wie, czy sprawa więzień CIA w Polsce nie pogrąży wkrótceobydwu, i Milera, i Kwaśniewskiego...) – może śmiało niszczyć Millera, samemu wysuwając się na czoło przyszłej, zjednoczonej lewicy jako ekspozytury żydowskiego lobby politycznego - jako jej sztandarowy „szabes-goj”. W Sejmie zatem nazwał Millera „baranem z Samoobrony” (Miller był w przeszłości posłem z ramienia „Samoobrony” Andrzeja Leppera, który „powiesił się bez udziału osób trzecich”). I tym razem jednak Miller nie pozostał dłużny. Sięgnął po fraszkę Juliana Tuwima „Mezalians” i jej słowami odpowiedział w Sejmie Palikotowi: „Próżnoś repliki się spodziewał, nie dam ci prztyczka ani klapsa, nie powiem nawet pies cię j..., bo byłby to mezalians dla psa”. Wzbudziło to wielką wesołość wśród poslów. Jedyne, co pocieszające w tej rywalizacji na lewicy – to chyba tylko powrót poezji do języka polityki... Doceniając trafność skojarzeń Millera względem Palikota zastanawiam się nad kwestią: kim jest ten Palikot, którym wzgardziłby nawet pies?...Chyba skunksem: śmierdziela, w istocie, nawet pies nie... nie ruszy, ma się rozumieć. Twój Ruch Palikota zatem– jako Ruch Śmierdziela, Ruch Skunksa? Na to wychodzi! Właśnie posłowie Twojego Ruchu zapowiedzieli, że będą zabiegać za granicą, w Strasburgu, żeby zdjęty został krzyż w sali sejmowej w Warszawie. „Zły to ptak, co własne gniazdo kala”, ale śmierdziel, skunks? Zasmrodzi wszystko! Twój Ruch Palikota zyskuje w ten sposób właściwą nazwę: Ruch Skunksa. Marian Miszalski
Balcerowicz wraca na scenę polityczną przy Gowinie ? Prof. HANS-HERMANNEM HOPPE „wszystkie państwa opiekuńcze zbankrutują – tak jak zbankrutowały państwa komunistyczne „....”Systemy socjalne w większości krajów są na granicy załamania.”....”Chciałbym być optymistą, że Unia Europejska wkrótce upadnie „...(więcej )
„Zaledwie 3 lata temu niemalże cały handel złotem oraz srebrem koncentrował się w Londynie, Nowym Yorku oraz Zurichu. Ponad 98% wszystkich obrotów stanowiły kontrakty terminowe rozliczane w gotówce. Oznaczało to, że strony kontraktu, sprzedawca i kupiec nie wymieniały między sobą metalu fizycznego lecz tylko rozliczały różnicę w cenie między dniem zawarcia kontraktu oraz dniem rozliczenia. Taki system handlu umożliwiał wpływanie na cenę za pomocą papierowych derywatów nie mających żadnego powiazania z fizycznym metalem. W ekstremalnych sytuacjach gdy duży kupiec żądał dostawy fizycznego metalu co nie było na rękę operatorom giełdy oferowano premię dolarową za rozliczenie kontraktu gotówką. „....”Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2011 roku gdy giełdy w Szanghaju oraz Hong Kongu zaczęły na masową skalę handlować fizycznym złotem. Chiny od kilku lat są największym importerem złota więc ulokowanie w Azji centrum handlu metalem fizycznym było tylko kwestią czasu. „.....”Najważniejszy jest jednak fakt, że handel dotyczy metalu fizycznego, a nie papierowych derywatów. „....”Obecny transfer złota czy srebra z zachodu na wschód sprawia, że manipulanci mają coraz mniej amunicji umożliwiającej regulację cen metalu. „.....”prawdziwy handel przeniósł się już do Azji i główni gracze doskonale zdają sobie z tego sprawę. „....”O ile np. przez Hong Kong jeszcze w 2009 roku przechodziło ok 20 ton złota miesięcznie o tyle w ostatnich miesiącach sprzedaż oscyluje w okolicy 200 ton miesięcznie co odpowiada w przybliżeniu globalnej produkcji. „....”W całym procesie zastanawiający jest jeszcze fakt czemu główna kwatera JP Morgan na Manhattanie została w tajemnicy sprzedana Chińczykom. Ostatecznie był to flagowy budynek Davida Rockefeller’a pełniący funkcję finansowego centrum dowodzenia przez kilka dekad. Być może poza budynkiem chodziło o największe na świecie magazyny dla złota dzięki którym Chiny mogą kontynuować zakupy bez przyciągania zbędnej uwagi. Albo też cel jest bardziej długofalowy i obecny budynek JPM pod rządami Chińczyków ma pełnić funkcję regionalnego centrum rozliczeń dla planowanego Gold Trade Settlement. „....(źródło )
„Rynek złota i srebra pod lupą. Nadzór zażądał dokumentów od Deutsche Banku Bafin, nadzorca niemieckiego rynku bankowego, prowadzący śledztwo w sprawie manipulowania cenami złota i srebra, zażądał dokumentów od Deutsche Banku, poinformował londyński dziennik „Financial Tiems". Wcześniej przy okazji różnych inspekcji przedstawiciele nadzoru rozmawiali na ten temat z pracownikami Deutsche Banku.Obecnie fixing na rynku złota odbywa się dwa razy dziennie za pośrednictwem telekonferencji z udziałem Deutsche Banku, Banku of Nova Scotia - Scotia Mocatta, Barclays Banku, HSBC Banku USA, i Societe Generale. Ceny z fixingu są wykorzystywane do określania cen tego kruszcu na całym świecie. Deutsche Bank wraz dwoma innymi bankami uczestniczy też w fixingach na rynku srebra.”...(źródło)
„Wszystkie wynagrodzenia w sektorze publicznym kosztują Polaków 88 mld zł, pracuje w nim prawie 1,9 mln osób. Urzędnicy zarabiają przeciętnie 4395 zł, „....”Z raportu Fundacji Republikańskiej pt. „Wynagrodzenia w administracji publicznej” wynika, że aż 70% Polaków zarabia mniej, niż wynosi średnia pensja w administracji. „.....(źródło )
Leszek Balcerowicz „Lewicowcy używali i używają słów „faszyzm", „faszysta" jako wyzwisk pod adresem swoich politycznych przeciwników, w tym pod adresem klasycznych liberałów „....”Jonah Goldberg w swojej wybitnej książce „Lewicowy faszyzm", w której zarazem odkłamuje propagandowe hasła, fałszerstwa, manipulacje i zwykłe nieporozumienia. „....”Państwo socjalizmu wojennego „....”Wiele osób kojarzy zapewne słowo „faszyzm" z nazizmem i uważa, że faszyzm to skrajna prawica, czyli coś, co leży na przeciwnym krańcu do „lewicy". …..”Goldberg nie broni faszyzmu, przeciwnie jest on – podobnie jak autor niniejszego wstępu – bardzo wobec niego krytyczny. Pokazuje on jednak, że faszyzm Mussoliniego różnił się zasadniczo od nazizmu Hitlera. I tak na przykład włoski faszyzm nie był antysemicki; Żydzi byli w partii Mussoliniego nadreprezentowani. Jest to jedna z wielu ciekawych informacji, jakie można znaleźć w książce Goldberga. „....”Autor definiuje faszyzm jako rodzaj skrajnego etatyzmu, czyli ustrój, w którym państwo dominuje nad jednostką i wszelkimi prywatnymi organizacjami. Pokazuje on, że tak rozumiany faszyzm jako pewien prąd intelektualno-polityczny był silny nie tylko w Europie po I wojnie światowej, ale – i tu zapewne będzie zaskoczenie – również w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, nabrał on tam mocy już pod koniec XIX wieku, nosząc nazwę progresywizmu (progresivism). Czytelnik dowie się, że jego wybitnym przedstawicielem i realizatorem był prezydent Thomas Woodrow Wilson. Państwo, jakie stworzył on w czasie I wojny światowej, nazywa Goldberg „socjalizmem wojennym" lub „państwem policyjnym" i przytacza fakty, które świadczą, że nie rzuca słów na wiatr. „....”Progresywizm został odrzucony przez Amerykanów w wyborach po I wojnie; Goldberg twierdzi, że skrajny etatyzm nie jest w stanie w Stanach Zjednoczonych – w odróżnieniu od Europy – trwale się zakorzenić. „.....”Ale progresywizm nie umarł jako wpływowy prąd polityczno-intelektualny. Jego zwolennicy z uwagą i aprobatą obserwowali postępy faszyzmu i socjalizmu (komunizmu) w Europie Środkowej – słusznie – traktując te dwa kierunki jako reprezentantów tego samego gatunku: skrajnego etatyzmu, wrogiego wobec praw jednostki i rynku. Mussolini i Lenin (a potem Stalin) byli dla nich bohaterami z tej samej bajki. Wielu późniejszych doradców i współpracowników Franklina Delano Roosevelta pielgrzymowało do Rzymu i Moskwy po naukę. „.....”New Deal prawie jak faszyzm Polityczny czas aktywnych progresywistów nastał wraz z dojściem do władzy Roosevelta. Wielką Depresję w Stanach Zjednoczonych w latach 30. interpretowano wówczas powszechnie jako krach kapitalizmu; i taka interpretacja przeważa w opinii publicznej do dziś, choć badania pokazują walną rolę błędnej polityki gospodarczej w USA w wywołaniu i utrwalaniu depresji. Można o tym poczytać m.in. w książce Goldberga.Przeświadczenie o krachu kapitalizmu otworzyło drogę ekipie Roosevelta do ekspansji etatyzmu, przypominającego pod wieloma względami – jak pokazuje autor – ówczesną politykę gospodarczą Mussoliniego i Hitlera. Realizatorzy i zwolennicy New Dealu w Stanach Zjednoczonych, ale też zwykli obserwatorzy, nie traktowali wówczas tych narodowo-socjalistycznych eksperymentów jako obcych im i wrogich „prawicowym" wynaturzeniom. Przeciwnie, uważano, że wraz z New Dealem należą one do jednej etatystycznej rodziny.”.....”Propagandowy przewrót”....”Zdecydowany propagandowy zwrot nastąpił po inwazji hitlerowskich Niemiec na Związek Radziecki. Śmiertelny wróg nie mógł być postrzegany jako należący do tej samej lewicowej rodziny. Nazizm i szerzej – faszyzm – stały się więc w machinie propagandowej Stalina przejawami skrajnej „prawicy", co miało sugerować, że są na przeciwstawnym krańcu do „lewicy". Ta propaganda nie tylko została upowszechniona w „obozie socjalistycznym", ale i podchwycona z wielkim sukcesem, zwłaszcza w kręgach lewicowych, w Stanach Zjednoczonych.”....”Jak pokazuje Goldberg, przedstawiciele tego nurtu nie tylko skutecznie zamazali w publicznym odbiorze swoje wcześniejsze – i trafne – interpretacje faszyzmu i komunizmu jako bliskich instytucjonalnych krewnych, nie tylko doprowadzili do amnezji odnośnie do swego pozytywnego stosunku do obu tych odmian skrajnego etatyzmu, ale na dodatek przejęli słowa „faszyzm", „faszysta" jako wyzwiska, których używali i używają pod adresem swoich politycznych przeciwników, a w tym – pod adresem antyetatystów, czyli klasycznych liberałów. „.....”książka Goldberga jest odkłamywaniem historii i odkłamywaniem języka. Jedno i drugie ma wielkie znaczenie. Język ma silny wpływ na nasze myślenie – i emocje „....”Weźmy słowo „liberalizm". Oznaczało ono pierwotnie prąd intelektualno-polityczny, który miał na celu ograniczenie arbitralnej władzy państwa po to, aby utrzymać szeroko zakrojone indywidualne wolności, dzięki którym może działać wolny rynek i społeczeństwo obywatelskie. Ten kierunek nazywa się też niekiedy klasycznym liberalizmem. Goldberg pokazuje, jak etatystyczny progresywizm został w Stanach Zjednoczonych przechrzczony na liberalizm, co kompletnie wypaczało pierwotny sens tego słowa. Termin „liberał" oznacza w tym kraju to, co w Europie jest określane jako socjalista, socjaldemokrata itp., w każdym razie termin ten odnosi się do zwolennika szerokiej interwencji państwa. „.....”Albo weźmy termin „lewica" i „prawica". Zgodnie z pierwotnym znaczeniem „lewica" była silnie etatystyczna, a prawica – wolnorynkowa. Dlatego na gruncie tego klasycznego rozróżnienia komunizm i faszyzm należały do jednej – etatystycznej – rodziny, oba były – z definicji – lewicowe. „.....(źródło)
Hans-Hermann Hoppe „Tłumaczenie: Marcin Zieliński „ Intelektualna przykrywka dla socjalizmu„ ….” Oczywiście, część socjalistów może być zwyczajnie zła. Mogą oni nie mieć nic przeciwko nędzy, w szczególności, gdy jest to nędza innych ludzi, podczas gdy oni sami są odpowiedzialni za rządzenie i czerpią z tego tytułu korzyści. „....”istnieje nieunikniony związek pomiędzy socjalizmem i niskim standardem życia”.....(więcej)
Mises wykazał, że prywatna własność środków produkcji istniała jedynie z nazwy pod rządami nazistów. Rzeczywistym właścicielem środków produkcji był niemiecki rząd. Dlatego też to rząd, a nie nominalni właściciele, decydował o tym, co będzie wytwarzane, w jakiej ilości, w jaki sposób i komu będzie sprzedawane. Podobnie też ustalane były ceny oraz zarobki, a także wysokości dywidend, jakie mieli otrzymywać nominalni właściciele. Jak pokazał Mises,pozycja rzekomych właścicieli prywatnych była w zasadzie zredukowana do bycia rządowymi zarządcami.„.....”De facto państwowa własność środków produkcji — jak określał ją Mises — logicznie wynika zfundamentalnej zasady kolektywizmu przejętej przez nazistów. Stanowi ona, że dobro wspólne ma prymat nad dobrem prywatnym, zaśjednostka jest środkiem do osiągania celów państwa. Jeśli więc jednostka jest środkiem do osiągania celów państwa, to oczywiste jest, że jej własność także. Tak jak jednostka jest własnością państwa, tak to, co ona posiada, jest nią również. „.....”Taki był socjalizm zaprowadzony przez nazistów. Mises nazywał go socjalizmem na niemiecką lub nazistowską modłę.”...(więcej)
Wellings ”W odróżnieniu od czasówtradycyjnego socjalizmu aktualnyinterwencjonizm państwowy jest ukryty pod zasłonąnominalnej własności prywatnej przedsiębiorstw. Jednakżefirmy nie działają w warunkach wolności, tylko sztywnych ram regulacyjnych kierowanych przez polityków i urzędników. Mało tego, część dużych przedsiębiorstw egzystuje w ramach reguł gospodarczych , które można nazwać korporacyjnym socjalizmem, ponieważ rząd je ratuje, bo podobno są zbyt duże i ważne, by upaść.System ten niszczy konkurencję ze strony mniejszych firm i uczestników rynku. „....”Zasadniczo legislacja UE powoduje duże koszty i działa jako główny hamulcowy wzrostu gospodarczego.Doprowadziła ponadto do kryminalizacji wielu rodzajów działalności gospodarczej, ograniczając wolność. „....(więcej )
Daniel James Sanchez„ Co więcej, jak wykazał[2] Ludwig von Mises, rzekomo „prawicowy” porządek społeczny nazistowskich Niemiec był w rzeczywistości tak samo socjalistyczny jak leninowska Rosja. Poprzez interwencjonizm niemiecki rząd całkowicie przejął kontrolę nad gospodarką. Zachowano jedynie iluzję rynku. Środki produkcji tylko pozornie spoczywały w prywatnych rękach: ich prawdziwym właścicielem było państwo. Właśnie to Mises nazywał „niemieckim socjalizmem” lub „formułą Hindenburga”. Ta odmiana socjalizmu znana jest również jako Zwangswirtschaft, co tłumaczy się jako „gospodarka nakazowa”. Dawni przedsiębiorcy są w Zwangswirtschaftzredukowani do roli zarządców sklepów (w żargonie nazistowskim: Betriebsführer), wypełniających rozkazy centralnej władzy”.....” Natomiast interwencjonizm, subtelnie zgniatający rynek i stopniowo zastępujący go siecią rządowych dyktatów, prowadzi do powstania pozornego systemu rynkowego, charakterystycznego dla socjalizmu niemieckiego[3]. „......”Rewolucyjne rządy socjalistyczne, takie jak rząd bolszewicki czy nazistowski, na ogół podążają jedną z tych dwóch ścieżek, lecz de facto żadna z nich nie wyklucza drugiej. „....(więcej )
„George Reisman „Dlaczego nazizm był socjalizmem , oraz dlaczego socjalizm był totalitaryzmem„ ….”Celem tego wystąpienia są dwie rzeczy. Po pierwsze, chcę pokazać,dlaczego nazistowskie Niemcy były państwem socjalistycznym, a nie kapitalistycznym.Po drugie, chcę pokazać,dlaczego socjalizm—rozumiany jako system gospodarczy opierający się na państwowej własności środków produkcji —pociąga za sobą dyktaturę totalitarną. „....|”Opisanie nazistowskich Niemiec jako państwa socjalistycznego było jednym z wielkich dokonań Ludwiga von Misesa. „...”Podstawą tezy, że nazistowskie Niemcy były państwem kapitalistycznym, był fakt, iż większość przemysłu pozostawała tam rzekomo w rękach prywatnych. Mises wykazał, że prywatna własność środków produkcji istniała jedynie z nazwy pod rządami nazistów. Rzeczywistym właścicielem środków produkcji był niemiecki rząd. Dlatego też to rząd, a nie nominalni właściciele, decydował o tym, co będzie wytwarzane, w jakiej ilości, w jaki sposób i komu będzie sprzedawane. Podobnie też ustalane były ceny oraz zarobki, a także wysokości dywidend, jakie mieli otrzymywać nominalni właściciele. Jak pokazał Mises, pozycja rzekomych właścicieli prywatnych była w zasadzie zredukowana do bycia rządowymi zarządcami.„.....”De facto państwowa własność środków produkcji — jak określał ją Mises — logicznie wynika z fundamentalnej zasady kolektywizmu przejętej przez nazistów. Stanowi ona, że dobro wspólne ma prymat nad dobrem prywatnym, zaś jednostka jest środkiem do osiągania celów państwa. Jeśli więc jednostka jest środkiem do osiągania celów państwa, to oczywiste jest, że jej własność także. Tak jak jednostka jest własnością państwa, tak to, co ona posiada, jest nią również. „.....”Taki był socjalizm zaprowadzony przez nazistów. Mises nazywał go socjalizmem na niemiecką lub nazistowską modłę. Odróżniał się on od bardziej oczywistego socjalizmu Sowietów, który Mises zwał socjalizmem na wzór rosyjski lub bolszewicki. „ „....(więcej)
pisze w Rzeczpospolitej Andrzej Stankiewicz: „usłyszeliśmy w otoczeniu premiera – Gowin miałby spiskować
z Leszkiem Balcerowiczem. Rzeczywiście, obaj utrzymują regularne kontakty od czasów, gdy Gowin był ministrem sprawiedliwości. Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że prawą ręką Gowina w resorcie sprawiedliwości był Jarosław Bełdowski, który tworzył Forum Obywatelskiego Rozwoju, fundację Balcerowicza. Faktem jest także, że Balcerowicz bronił Gowina przed wyrzuceniem z rządu. W rozmowie z „Rz” Gowin zarzeka się jednak, że tworzenie partii z Balcerowiczem nie wchodzi w grę. Faktem jest, że sam profesor do polityki się nie pali.” ….(źródło)
Balcerowicz „ ekipie Roosevelta do ekspansji etatyzmu, przypominającego pod wieloma względami – jak pokazuje autor – ówczesną politykę gospodarczą Mussoliniego i Hitlera. Realizatorzy i zwolennicy New Dealu w Stanach Zjednoczonych, ale też zwykli obserwatorzy, nie traktowali wówczas tych narodowo-socjalistycznych eksperymentów jako obcych im i wrogich „prawicowym" wynaturzeniom. Przeciwnie, uważano, że wraz z New Dealem należą one do jednej etatystycznej rodziny.”....” Jego zwolennicy z uwagą i aprobatą obserwowali postępy faszyzmu i socjalizmu (komunizmu) w Europie Środkowej – słusznie – traktując te dwa kierunki jako reprezentantów tego samego gatunku: skrajnego etatyzmu, wrogiego wobec praw jednostki i rynku. Mussolini i Lenin (a potem Stalin) byli dla nich bohaterami z tej samej bajki. Wielu późniejszych doradców i współpracowników Franklina Delano Roosevelta pielgrzymowało do Rzymu i Moskwy po naukę. „.....”New Deal prawie jak faszyzm”.. W świetle tekstu Balcerowicza Unia Europejska to bastion faszyzmu , w Polsce rządzi faszysta Tusk, a Platforma to partia faszystowska Balcerowicz „Lewicowy faszyzm"...e faszyzm jako rodzaj skrajnego etatyzmu, czyli ustrój, w którym państwo dominuje nad jednostką i wszelkimi prywatnymi organizacjami.”. Polecam oglądniecie doskonałego , błyskotliwego wykładu profesora Jaroszyńskiego idealnie ilustrującego tezy ,że Tusk i jego ferajna to lewacka faszystowska banda . Zresztą profesor obecny rząd określił jako lewacki o prostackiej etyce , prymitywniejszej od tej neandertalczyka . Wykład profesora jest podany w formie tak lekkiej i dowcipnej ,że idealnie nadaje się do oglądnięcie cała rodziną . Wracając do Balcerowicza i Gowina . Balcerowicz idący na pasku lichwiarstwa stosuje tą samą co Tusk taktykę. Ogłupić Polaka prawidłowymi diagnozami i obietnicami , a potem rozbudowywać faszystowskie , lewackie państwo .Balcerowicz trafnie diagnozując w swojej recenzji systemy ekonomiczne takie jakie zbudowano w Polsce i Unii Europejskiej jako faszystowskie i bliskie socjalizmowi hitlerowskiemu zapewne po dojściu do władzy zaraz zacznie rozbudowywać i wdrażać w Polsce socjalizm hitlerowski i faszyzm To samo dotyczy Gowina, który jak lew broni interesów lichwiarstwa i kontrolowanych przez nich OFE, Z pewnością lada dzień , jak tylko nie daj Bóg Śmietnik Gowina przeskoczy 10 procent Balcerowicz dołączy do niego . Gowin już stosuje taktykę Tuska ogłupiania Polaków obietnicami . Bez pokrycia oczywiście.
Sprawa złota i przejęcie kontroli nad tym rynkiem i surowcem przez Chiny pokazuje do czego socjalizm , lewacy i faszystowska Unia Europejska z prymitywnym hegemonizmem Niemiec doprowadziły naszą cywilizację. Spirala upadku przyspiesza . Waluta socjalistycznej IV Rzeszy, zwanej Unią Europejską stacza się do śmietnika , do pozycją jak miał rubel Rosji Sowieckiej . Niemcy to kolos na glinianych nogach „Zaskakujące jest to, że waluta Państwa Środka wyprzedziła euro jako drugi na świecie najczęściej używany pieniądz w handlu międzynarodowym – wynika z informacji Society Worldwide Interbank Financial Telecommunication (SWIFT). I chociaż nadal pozostaje dopiero 12. walutą jako globalny środek płatniczy (handel, depozyty, inwestycje), to jednak jego rola nieustannie rośnie. Kryzys uderzył w euro Od trzech lat Chiny są największym eksporterem na świecie. W październiku 2013 r. 8,66 proc. akredytyw było wystawionych w juanach, zaś 6,64 proc. w euro. Przy tym chińska waluta wykorzystywana jest najczęściej, także w Hongkongu, co nie dziwi, ale również w Singapurze i Australii oraz – co już jest zaskoczeniem – także przez firmy niemieckie. Przy tym – jak informuje Standard Chartered – w styczniu 2012 roku juan miał zaledwie 1,89 proc. udziału w międzynarodowych transakcjach handlowych, zaś udział euro wynosił wówczas 7,87 proc. Bank nie ma przy tym wątpliwości, że w handlu azjatyckim juan wkrótce wyprze dolara i stanie się główną walutą handlową. „...”W ubiegłym tygodniu wiceprezes chińskiego banku centralnego Yi Gang powiedział, że nie ma żadnego powodu, aby Chiny w nieskończoność gromadziły rezerwy walutowe, których wartość we wrześniu sięgnęła 3,66 bln dol. Juan stał się również najpopularniejszą walutą depozytową w Hongkongu, sięgając w przeliczeniu kwoty 128 mld dol. Według danych banku Rozliczeń Międzynarodowych średnia dzienna wartość juanowych transakcji w I połowie 2013 r. wyniosła 210 mld dol., podczas gdy jeszcze w 2010 r. było to 34 mld dol. „....”W pierwszych 9 miesiącach tego roku ok. 17 proc. chińskiego handlu zagranicznego było rozliczanych wyłącznie w juanach, podczas gdy w 2009 r. było to niespełna 1 proc.”...(więcej ) Marek Mojsiewicz
Bulwersujący, acz zgodny z trendem, wyrok Sądu Najwyższego SN unieważnił mianowicie wyrok z 1952 roku – skazujący śp.Kazimierza Kanieckiego na śmierć za pracę dla wywiadu brytyjskiego.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1038455,title,Sad-Najwyzszy-uniewaznil-wyrok-smierci-dla-Kazimierza-Kanieckiego,wid,16253892,wiadomosc.html
Cała moja sympatia jest po stronie ludzi, którzy walczyli z sowiecką okupacją – bo choć w 1952 powołano Polską Rzeczpospolitą Ludową to do Października 1956 była to, jak zwał, tak zwał: po prostu sowiecka strefa okupacyjna.
Jednakże ludzie walczący z tą okupacją dobrowolnie narażali się na to ryzyko – pobierając zresztą w tym przypadku od wywiadu brytyjskiego za to pieniądze– i ponosili konsekwencje. Ja np. w rozmaitych kazamatach spędziłem za PRLu ponad rok – i będę ubiegał się o złotówkę symboliczanego odszkodowania – ale nie za to, że siedzialem, lecz za rozmaite nieprawidłowości. A porządek prawny z tamtych czasów musimy, niestety, uznawać - bo jak cofnąć miliony decyzyj i orzeczeń? Z reformą rolną włącznie... Wyrok SN otwiera drogę rozmaitym dziwactwom – włącznie z próbą unieważnienia (też przecież niesłusznego) wyroku skazującego na śmierć Jezusa Chrystusa. Rację ma p.mec.Marcin Zaborowski mówiący: „ Dzisiejsza decyzja przesądza, że działalność wywiadowcza jest działaniem na rzecz niepodległości, także w powiązaniu z działalnością wywiadu innego państwa demokratycznego” Czyli: jeśli będę działał na rzecz wyzwolenia Polski spod okupacji Unii Europejskiej i przyjmę za to pieniądze od wywiadu księstwa Liechtenstein lub Stolicy Apostolskiej, to będę skazany na 10 lat – a jeśli na rzecz CIA, to jestem bezkarny!!!! A tak naprawdę, to chodzi o pieniądze: „Teraz córka Kanieckiego może wystąpić o odszkodowanie od państwa za śmierć ojca. Mec.Zaborski mówi, że będzie Ją do tego zachęcał”. JKM
Gender studies? Nie dajmy się zwariować! Norweski prezenter, p.Harold Eia, (socjolog, zarabiający na życie jako... komik) zadał sobie trud nagrania siedmiu filmików ukazujących, że cala ta ideologia gender to jedna wielka bzdura. W efekcie rozwiązano „z braku podstaw naukowych” Nordycki Instytut Gender Studies na Uniwersytecie w Oslo. Na tej stronie
http://paragraf23.salon24.pl/526079,harald-eia-masakruje-gender-studies-w-norwegii
bloger {Soren Sulfur} rozpisuje się na ten temat. Portal „Rebelya” przetłumaczył pierwszy z tych filmików:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=5oGL7njQwrg
a „Gazeta Wyborcza” i „POLITYKA” wzięły się za obronę tej pseudonauki:
http://wyborcza.pl/1,75400,15121444,Neuroseksizm_uczonych__czyli_draka_o_plec_mozgu.html
co z kolei wywołuje repliki uczonych i publicystów:.
http://www.rp.pl/artykul/1070385-Ta-drobna-roznica--w-glowie.html
Odmawiam brania w tym udzialu; nie będę tego czytał ani komentował. Istnieje granica bzdury. Tezy gender studies są OCZYWISTĄ bzdurą i nie można z tym poważnie dyskutować. Gender studies to nie jest „łysenkoizm” - bo śp.Trofim Łysenko przynajmniej przeprowadzał (i starannie fałszował...) doświadczenia. Nawet szamanizm ma w porównaniu z gender studies jakieś podstawy naukowe. Jeżeli zaczniemy dyskutować z takimi osóbkami jak np. pani „profesorka” Magdalena Środowa, to stracimy trzy lata, w końcu być może rozwiążą wydziały „gender studies” na polskich uniwersytetach – ale w międzyczasie pojawi się „profesorka” Czwartkowa, dowodząca, że nie ma żadnych różnic między małpą, a wielorybem – a potem profesorka Piątkowa, która zrobi doktorat wykazując, że pchły to zmutowane mamuty, które w tej postaci przetrwały globalne ochłodzenie. Gdy po pięciu latach zwalczymy te teorie, pojawią się następne hochsztaplerki i hochsztaplerzy... I tak można by stracić całe życie na dyskusjach z mętniakami. O rzeczach OCZYWISTYCH się nie dyskutuje – chyba, że ktoś znajdzie jakieś miażdżące dowody, że jest inaczej, niż myślimy.
Gender studies to po prostu jedno z narzędzi marksistów do rozwalania normalności. Powodem zaś, dla którego różne „profesorki” się tym zajmują są (a) pieniądze (b) ideologiczne lewactwo (c ) to, że gender studies to miejsce, gdzie stare lesby wyłapują młode naiwne ciałka. A dlaczego to-to istnieje na uniwersytetach? Bo „Wielki Wschód” polecił to-to otwierać (i via UE daje na to pieniądze). Więc lewacy posłusznie otwierają. Natomiast nikt normalny tam nie zagląda! Tekstów „genderystek” nie da się czytać, bo używana jest w nich „naukawa”, czyli kompletnie niezrozumiała, terminologia. Człowiek normalny musiałby spędzić miesiąc na przetłumaczeniu tego na język polski – by stwierdzić, że jest to po prostu bełkot, przy którym pierwszomajowe przemówienia I Sekretarzy są arcydziełem precyzji i jasności sformułowań. Nikomu się nie chce zadać sobie tego trudu. Babiszony przyznają więc sobie „licencjaty”, „magisteria”, „doktoraty”, „habilitacje” i „profesury” bez żadnej kontroli. Istnienie gender studies to przejaw upadku nauki – co jest z kolei fragmentem upadku cywilizacji. Ja swój dyplom magisterski już dawno odesłałem Uniwersytetowi Warszawskiemu, bo wstydzę się mieć dyplom tej pseudo-uczelni - więc nic więcej zrobić nie mogę. Mogę się tylko śmiać. Bo na nic więcej te genderystki (parę dni temu podałem na Facebooku link do wypowiedzi pani „profesorki” Środowej - http://www.youtube.com/watch?v=ThSkvdN-Ung – więc można samemu tego posłuchać) nie zasługują:
http://www.youtube.com/watch?v=vK1t-QkqY28
JKM
Sytuacja rewolucyjna „Gdy Ksawery wieje, brzoza nam się chwieje, Polską rządzą geje” - takim częstochowskim rymem rymem podsumował miniony tydzień funkcjonariusz żydowskiej gazety dla Polaków, nazwiskiem Tomasz Piątek. Oczywiście jak zwykle się myli, bo Polską nie rządzą żadni „geje”, tylko nieprzerwanie od 1944 roku - kurwy i złodzieje. To nie tylko do rymu, ale przede wszystkim prawda - a któż takie rzeczy mógłby lepiej wiedzieć od pana redaktora Michnika? On ma się rozumieć, dobrze wie, kto w Polsce rządzi, ale tego nie powie, w każdym razie nie powie tego głośno, bo to największa tajemnica państwowa, a wiadomo, że „kto by zdradził tę wielką tajemnicę, umrze podwójnie; ciałem i duszą”. Nawiasem mówiąc, z jakiegoś podobnie zagadkowego powodu pan red. Michnik i podlegli mu funkcjonariusze bardzo się zaangażowali w zaprzeczanie znienawidzonemu Antoniemu Macierewiczowi, prawie tak bardzo, jak we wspieranie „światowej sławy historyka” na jakiego z łaski Sanhedrynu został awansowany pan dr Jan Tomasz Gross. Ale tamto zaangażowanie stosunkowo łatwo wyjaśnić; festiwal Jana Tomasza Grossa, podobnie jak zorganizowana z szalonym przytupem w lipcu 2001 roku impreza w Jedwabnem, były ważnym elementem zaplanowanej z premedytacją operacji szlamowania mniej wartościowego narodu tubylczego z pieniędzy pod pretekstem „restytucji” - a podejrzewam, że pan redaktor też liczył na jakieś alimenty. Teraz co prawda też jest futrowany przez naszych okupantów za pośrednictwem rządu pana premiera Tuska; „Nasz Dziennik” ujawnił, że „Gazeta Wyborcza” zainkasowała około połowy pieniędzy z gadzinowego funduszu rządowego na reklamy i „promocje”. Gdyby nie to, że pan redaktor zwichnął sobie aureolę przy aferze z Rywinem, to można by powiedzieć, że próbuje i pieniądze zarobić i wianuszka, to znaczy - oczywiście aureoli nie stracić, ale „darmo; co raz człek stracił, tego nie odzyszcze” - jak pisał Boy-Żeleński Ale mniejsza już o pana redaktora i jego sparciałe cnoty; jak mu dolegają, to niech je wycharknie - bo ważniejsze są oczywiście przyczyny wspomnianego zaangażowania. Ujawnione przez „Nasz Dziennik” alimenty, to jednak za małe pieniądze na aż takie zaangażowanie. Musi kryć się za tym jakiś większy interes - albo finansowy, albo prestiżowy, albo obydwa naraz, bo wiadomo, że od przybytku głowa nie boli. Bo przecież pana redaktora Michnika nikt nie podejrzewa o przyczynienie się do śmierci ofiar smoleńskiej katastrofy, więc dlaczego aż tak bardzo się angażuje w przekonywanie opinii publicznej, że katastrofa nastąpiła z przyczyn naturalnych? Takie zaangażowanie byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby pan redaktor jednak maczał palce w jakiejś smrodliwej intrydze - ale czy to w ogóle możliwe? Podejrzewanie o takie rzeczy kawalera Legii Honorowej byłoby nie tylko nietaktowne, ale przede wszystkim - niebezpieczne, z uwagi na dotychczasową usłużność niezawisłych sądów - chociaż z drugiej strony ostentacyjna amikoszoneria redaktora Michnika z panem generałem Kiszczakiem i innymi „człowiekami honoru” wskazywałaby, że z kim przestajesz, takim się stajesz, a zatem - wszystko jest możliwe. Rozpisałem się o tym całym panu redaktorze Michniku, podczas gdy tak naprawdę to chciałem o Ukrainie, a ściślej - nawet nie tyle o Ukrainie, chociaż oczywiście o Ukrainie też - tylko o sytuacji rewolucyjnej. Kiedy mamy sytuację rewolucyjną? Zgodnie z rzymską sentencją, że omne trinum perfectum, co się wykłada, że doskonałe jest wszystko, co potrójne. Dotyczy to oczywiście również sytuacji rewolucyjnej - o czym zresztą pisał Lenin. Otóż sytuacja rewolucyjna pojawia się wtedy, gdy - po pierwsze - są obiektywne powody do masowego niezadowolenia. Po drugie - gdy to niezadowolenie uzewnętrznia się w postaci demonstracji i innych objawów malkontenctwa. Wreszcie - po trzecie - gdy jest jakieś inne państwo, w dodatku dostatecznie wpływowe, zainteresowane dokonaniem przewrotu w tym kraju. Wszystkie te trzy warunki muszą występować jednocześnie - właśnie jak na Ukrainie podczas tzw. „Pomarańczowej Rewolucji”. Wtedy były powody do niezadowolenia choćby z powodu podejrzeń o sfałszowanie wyborów, niezadowolenie do uzewnętrzniło się w postaci miasteczka namiotowego na Majdanie Niepodległości w Kijowie, na które słynny finansowy grandziarz zwany również „filantropem” wyłożył 20 milionów dolarów i wreszcie - administracja prezydenta Busha juniora zainteresowana była przewrotem na Ukrainie z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze - żeby „filantrop” mógł sobie Ukrainą obetrzeć łzy po bezpowrotnej utracie rosyjskich alimentów. Filantrop bowiem żądał od prezydenta Buska rewanżu za wcześniejsze przysługi, a kiedy ten początkowo mu odmówił, sfinansował czarną propagandę anty-Bushowską przy pomocy różnych amerykańskich twórców światowej sławy. Prezydent Bush zrozumiał, że z tym Żydem lepiej nie zadzierać i stąd pozwolił mu na Ukrainie, wobec której poza tym miał plany polityczne, a konkretnie jeden - żeby Ukrainą pogrywać z zimnym rosyjskim czekistą Putinem. Z tej okazji skorzystała oczywiście Polska, a konkretnie - Umiłowani Przywódcy, którzy jako ormowcy Zjednoczonej Europy „w dyrdy” polecieli na Majdan Niepodległości, by tam podskakiwać, wykrzykiwać, przytupywać, wygrażać, słowem - podstawiać nogę. Dzisiaj też polecieli, ale czy dzisiaj jest na Ukrainie sytuacja rewolucyjna? Wszystko to być może; dochód na mieszkańca jest na Ukrainie o połowę niższy niż na Białorusi i ponad trzykrotnie niższy niż w naszym nieszczęśliwym kraju, więc powody do niezadowolenia są. To niezadowolenie się objawiło w postaci demonstracji, w których wzięło udział co prawda tylko od 100 tysięcy do pół miliona obywateli, co oznacza, że zdecydowana większość obywateli udziału w demonstracjach nie wzięła. Czy jednak jakieś wpływowe państwo jest zainteresowane przeprowadzeniem tam politycznego przewrotu? Nie mówię o naszym nieszczęśliwym kraju, bo Polskę lekceważy dzisiaj nawet Litwa, więc każde dziecko wie, iż nasi Umiłowani Przywódcy mogą co najwyżej groźnie kiwać palcem w bucie - ale czy przewrotem na Ukrainie są zainteresowane takie na przykład Stany Zjednoczone? Coś może być na rzeczy, bo ukraiński premier zaapelował do ambasadora USA, by zmitygował manifestantów, podobnie Ameryka jest oskarżana o inspirowanie kijowskich zajść przez Moskalików. Ale nie ma najmniejszego powodu, by zaraz wierzyć we wszystko, co powiedzą Moskalikowie tym bardziej, że na przywódcę zbuntowanych wyrasta bokser Kliczko. Czy jednak bokser Kliczko jest amerykańskim agentem? Gdyby tak było, to prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji rewolucyjnej na Ukrainie byłoby całkiem spore, w odróżnieniu od naszego nieszczęśliwego kraju, w którym sytuacji rewolucyjnej już od dawna nie ma, ponieważ od 1944 roku nieprzerwanie rządzi kurwa i złodziej, co najwyraźniej wszystkim odpowiada. Stanisław Michalkiewicz
W Colorado Springs - w Ludowej Republice Stanów Zjednoczonych- tamtejszy uczeń został zawieszony w „prawach ucznia”. Uczeń miał sześć lat.. Za co? Za „ molestowanie seksualne” swojej sześcioletniej koleżanki.(????). Bo pocałował koleżankę w rękę, a nie powinien.. Został zawieszony w prawach ucznia na dwa tygodnie.. Wcześniej ten sześcioletni lubieżnik pocałował tę samą koleżankę w policzek..(????) Wtedy nie trafił nawet do obozu odosobnienia dla sześciolatków.. Bo jak ma sześć lat i robi takie rzeczy jak całowanie w rękę- to co będzie wyprawiał jak będzie starszy.. Już dziś trzeba powiedzieć lubieżnikowi dość.. Nie wolno takich rzeczy puszczać płazem.. Dopiero sześć lat i już całuje w rękę.. Może lekcje wychowania seksualnego tak go poruszyły? Ale na takich lekcjach nie uczy się całowania w rękę? Raczej zakładania prezerwatywy.. Tak! Nauka zakładania prezerwatywy powinna się zaczynać w wieku co najmniej trzech lat.. Sześć lat- to już staruszek seksualny.. Totalna inwigilacja Amerykanów to realizacja orwellowskiej wizji społeczeństwa przyszłości.. Snowden – pracownik Departamentu Stanu ujawnił – na jaką skalę to robią władze Ludowej Republiki Stanów Zjednoczonych.(???) Robią to na skalę ogromną. Podsłuchują inwigilują, notują…. Zdradził tajemnice państwowe.. Teraz nie może wrócić do swojego kraju.. Co się dzieje z normalnym kiedyś krajem, w którym człowiek dysponujący swoją wolnością działał cudza? Zbudował najpotężniejszy kraj świata z kapitalistyczną gospodarką. Dzisiaj miliony Amerykanów przebywają na zasiłkach a władze dodrukowują dolarów bo brakuje- przekazując je bankom. A dług tzw . publiczny dochodzi do 19 bilionów dolarów(!!!)Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych jest na najlepszej drodze do socjalizmu w kierunku na komunizm. I totalna inwigilacja ludzi zwanych w demokracji socjalistycznej” obywatelami”.. Przedsiębiorcy amerykańscy przenoszą się do Chińskiej Republiki Ludowej.. Z Demokratycznej Republiki Ludowej Stanów Zjednoczonych do Chińskiej Republiki Ludowej.. Na razie nie demokratycznej.. I dzięki Bogu- bo demokracja już dawno udusiłaby kapitalizm chiński.. A tak przechodzą gospodarczo do pierwszej ligi światowej.. I na razie nie słyszałem, żeby w Ludowych Chinach Niedemokratycznych zawieszano uczniów w prawach ucznia za całowanie uczennic w rękę- i to sześcioletnich.. Może dlatego, że w Chińskiej Republice Ludowej nieznane są Prawa Człowieka wyrosłe z Rewolucji Francuskiej zorganizowanej przez różnych masonów i typów spod ciemnej gwiazdy przeciw cywilizacji łacińskiej wyrosłej z wolności Praw Bożych- naturalnych.. Demokracja niech sobie będzie w tzw. krajach demokratycznych Zachodu., i niech je rozkłada- a w Ludowych Chinach nawet nie ma Politycznej Poprawności.. Są negatywne zjawiska- ale to nie jest cywilizacja łacińska, tylko chińska. .Ale pracowitość i chęć bogacenia się Chińczyków jest wielka.. A jeszcze pięćdziesiąt lat temu umierali w socjalizmie Mao z głodu.. Tak jak wielka jest chęć chwalenia papieża Franciszka przez różnego rodzaju gazety- de facto – wrogie cywilizacji łacińskiej. Papież Franciszek został człowiekiem roku według tygodnika” Time”.(???) Jak laickie gazety chwalą Papieża- to coś w tym musi być- złego. To tak jak bolszewicy zachęcali Polaków do Powstania Warszawskiego. A dowództwo nie potrafiło wyciągnąć wniosków dlaczego? .Tysiące młodych ludzi poszło do piachu- tylko dlatego, że padli ofiarą wariackiej decyzji dowództwa.. I poszli nasi w bój bez broni.. A niektórzy na tygrysy mieli visy.. Skoro Kościół Powszechny od wieków był konserwatywny i zachowawczy, stał na straży Praw Bożych, poszanowania rodziny, był antyrewolucyjny i szanujący wybór człowieka- to oczywiste, że stał na drodze rewolucji organizowanej przez Lewicę.. Szczególnie od roku 1968- kiedy hołota rewolucyjna przetoczyła się przez Uniwersytety ze swoją ideologią relatywizmu i buntu przeciw tradycji.. Skoro tak- to dla nich Kościół był podstawową siłą stojącą na drodze postępu dla postępu i rozkładu. To był największy wróg przygotowywanych zmian.. I nagle lewicowa gazeta „Time” chwali Papieża Franciszka..(???) „Człowiek roku..” Namiestnik Chrystusa na Ziemi, Króla Królów- ‘ człowiekiem roku” lewicowej gazety..- To znaczy, albo redaktorzy tej gazety zwariowali, albo Papież robi to czego spodziewa się, żeby robił Papież z Kościołem- gazeta ”Time”. Innego wyjścia nie ma… Papież Franciszek wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wrogów Kościoła Powszechnego.. Oznacza to, że Papież demontując monarchię teokratyczną obraca w gruzowisko całą hierarchiczną strukturę Kościoła istniejącą przez wielki… Wkrótce okaże się, że Chrystus był demokratą, a nie żadnym Królem i zwolennikiem nie Praw Bożych- ale Praw Człowieka.. I poszanowania praw mniejszości.. Tylko patrzeć! I będą organizowane pielgrzymki do grobów twórców Rewolucji Francuskiej.. Nawet Wojciechowi Cejrowskiemu nie podoba się ubiór Papieża. .Szczególnie buty- jakoś nie pasują do Króla- Namiestnika Chrystusa na Ziemi. .Papież powoli rezygnuje z insygniów królewskich.. Może doczekamy czasów, że Papież będzie wybierany w wyborach powszechnych , tajnych i bezpośrednich- także przez ateistów. Obserwatorzy będą przedstawicielami Organizacji Narodów Zjednoczonych.. Będą mężowie zaufania, żeby nie było fałszerstw…. Zresztą w przypadku fałszerstw będzie można się odwołać od Międzynarodowej Komisji Odwoławczej Nadzorującej Kościoły.. Papieże w końcu staną się” obywatelami”.. A nie tak jak dotąd- sługami Bożymi.. Być” obywatelem” mocno przywiązanym do państwa demokratycznego- to jest coś. Na co dzień człowiek nie zdaje sobie sprawy z dobrodziejstw płynących z przywiązania demokratycznymi ustawami człowieka do państwa.. Im bardziej przywiązany- tym głośniej propaganda demokratyczna twierdzi, że jest wolny.. Bo przecież niewola to wolność, a sama wolność- to uświadomiona konieczność.. Więcej demokratycznych ustaw- więcej demokracji, większe zniewolenie człowieka.. Demokracja nie równa się wolność.. Demokracja jest synonimem niewoli.. Tak jak Prawa Człowieka.. a w Kolorado Springs zawieszają ucznia w prawach ucznia…. Zachciało mu się w demokratycznym państwie prawnym całować koleżankę w rękę.. Też mi pogański zwyczaj , zresztą niezgodny z Prawami Człowieka.. Trzeba go jak najszybciej zlikwidować w Europie. I nich się nikt nie waży całować Papieża w rękę.. Nich wszystkich Pan Bóg broni.. WJR
To nie jest budżet dający nadzieję zwykłym ludziom
1. Wczoraj odbyło się w Sejmie głosowanie nad projektem budżetu na 2014 rok i jak można się było spodziewać większość koalicyjna Platformy i PSL-u, go przegłosowała: 235 głosów za, 213 głosów przeciw, 0 wstrzymujących się. Klub poselski Prawa i Sprawiedliwości oczywiście głosował przeciwko temu budżetowi. Teraz projekt budżetu trafi do Senatu, a ten będzie miał 20 dni na zgłoszenie do niego poprawek i jeżeli takie się pojawią, to wróci on znowu w styczniu do Sejmu, który je przyjmie albo odrzuci i tak poprawiony projekt zostanie przekazany do podpisu prezydenta, który będzie miał na to tylko 7 dni. Wszystko więc wskazuje na to, że pod koniec stycznia przyszłego roku budżet na 2014 rok będzie już obowiązującą ustawą, opublikowaną w Dzienniku Ustaw i to w kształcie jakiego życzył sobie rząd Donalda Tuska. Jest wprawdzie poważna wątpliwość prawna czy w projekcie budżetu na 2014 rok, który wczoraj przegłosował Sejm mogą być zawarte środki finansowe pochodzące z ustawy o zmianach w OFE, która co najmniej przez najbliższy miesiąc nie będzie jeszcze obowiązującym w Polsce prawem, ponieważ czeka na podpis prezydenta. A chodzi przecież o niebagatelną kwotę 23 mld zł, bowiem o tyle w ustawie budżetowej zmniejszono wydatki na rok 2014 w tym o 8 mld zł mniejsze wydatki na obsługę części krajowej długu publicznego i o 15 mld zł mniejsze wydatki na dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
2. Ale nie były to jedyne zastrzeżenia do budżetu na 2014 rok. W czasie całego blisko 3 miesięcznego procedowania na tym projektem w Sejmie, posłowie prawa i Sprawiedliwości zwracali także uwagę na to, że w założeniach do budżetu przyjęto bardzo ryzykownie wzrost konsumpcji prywatnej w 2014 roku realnie o 2,2% w sytuacji kiedy w 2012 roku ten wzrost wynosił zaledwie 0,8%, a w 2013 ma wynieść tylko1,1%. Jeszcze bardziej ryzykowne jest przyjęcie wzrostu inwestycji w 2014 roku, aż o 4,4%, podczas gdy w 2012 roku nastąpił ich spadek o 0,8%, a w 2013 roku zakładany jest kolejny spadek tym razem o 0,7%. Zakładany na takim poziomie wzrost inwestycji w ujęciu rok do roku, jest tym dziwniejszy, że jest oparty o przewidywanym 7% wzroście inwestycji prywatnych, bo te publiczne mają spaść po raz kolejny także w 2014 roku.
3. Zwracaliśmy także uwagę na wpędzenie przez rząd Donalda Tuska polskiej gospodarki w pułapkę niskiego wzrostu PKB a w konsekwencji także na „dziwne” załamanie się dochodów podatkowych pomiędzy rokiem 2012, a rokiem 2014, mimo tego że realny wzrost PKB w ciągu tych 2 lat ma wynieść 4%, a nominalnie nawet 8%. Wykonanie wpływów z VAT w roku 2012 wyniosło 120 mld zł, w 2013 ma wynieść zaledwie 113 mld zł, a w 2014 115,7 mld zł, akcyzy (mimo corocznej podwyżki jej stawek) odpowiednio: 60,5 mld zł, 59,8 mld zł ,62 mld zł, CIT-u odpowiednio: 25,1 mld zł, 22 mld zł i 23,2 mld zł, wreszcie PIT-u odpowiednio: 39,8 mld zł, 40,9 mld zł,43,7 mld zł. Wygląda więc na to że tylko wpływy z PIT-u, mają lekko rosnąć, natomiast wpływy z pozostałych podatków mimo wspomnianego wysokiego nominalnego wzrostu gospodarczego, wyraźnie maleją.
4. Mimo więc optymizmu rządzących związanych ze wzrostem gospodarczym przewidywanym w budżecie na 2014 rok, sytuacja materialna zwykłych ludzi nie tylko się nie poprawi ale wręcz pogorszy. Wzrost obciążeń podatkowych tych na poziomie centralnym ale i lokalnym, a także wzrost cen usług związanych z mieszkalnictwem przy braku wyraźnego realnego wzrostu płac w gospodarce i spadku płac realnych w sferze budżetowej, niskim realnym wzroście świadczeń emerytalno-rentowych i utrzymującym się wysokim bezrobociu (stopa bezrobocia na podobnym poziomie jak na koniec 2013, wynosząca 13,8%), obniży poziom życia dużej części polskiego społeczeństwa. Brak nowych miejsc pracy, będzie niestety wypychał kolejne dziesiątki tysięcy głównie młodych ludzi poza granice naszego kraju „za chlebem”(ujemne saldo migracyjne w ostatnich kilku latach wynosi około 100 tysięcy osób rocznie, co przy blisko 2,2 mln Polaków którzy na trwale wyjechali z Polski po roku 2004, czyni ten exodus zjawiskiem dosłownie dramatycznym), a to będzie z kolei negatywnie rzutowało na stan Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Funduszu Zdrowia czy Funduszu Pracy. Reasumując budżet na 2014 rok, z którego tak zadowolony jest rząd Donalda Tuska i koalicja Platformy i PSL-u, która go w Sejmie uchwaliła, niestety nie daje nawet nadziei zwykłym ludziom. Kuźmiuk