Po wojnie Polska znalazła się pod sowiecką okupacją. Okupantom i polskim komunistom zależało na przyporządkowaniu sobie narodu nie tylko pod względem materialnym, ale także kulturowym. Tytuł książki odnosi się do tego, że część Polaków przyczyniała się do zniewolenia narodu przy jednoczesnych bohaterskich próbach oporu wobec prób zniewolenia. Norwid pisał „znicestwić żadnego narodu nikt nie podoła bez współdziałania obywateli tegoż narodu” – Polacy przyczyniali się do szerzenia idei komunizmu i próby zniewolenia. Częściowo udało się zniewolić osoby, grupy społeczne, instytucje i prawa, ale ogólne zniewolenie narodu się nie powiodło.
Książka opowiada o próbach zniewolenia polskiej literatury w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, czasami wykraczając poza te ramy czasowe.
Odmówili rozmów m.in.: Adolf Rudnicki, Kazimierz Brandys, Tadeusz Konwicki, Adam Ważyk.
Jeżeli chciało się dobrze funkcjonować w w społecznym obiegu literatury trzeba było wprzęgnąć się w służbę establishmentu, ponieważ władza ten obieg kontrolowała. Hańbą dla intelektualisty jest ugiąć się przed rzeczywistośćią kłamliwą i despotyczną tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza.
Rozmowy są „mowami obrończymi”, wymienieniem okoliczności łagodzących w działaniach prowadzących do hańby. Jednak nie ma żadnego usprawiedliwienia dla intelektualisty. Wojna doprowadziła do sytuacji, w której osoby mianowane wybitnymi postaciami, gdyby nie wojna zajmowałyby zaledwie miejsce na ławce rezerwowych.
Trznadel przyznaje że był w Organizacja Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (OMTUR) – socjalistyczna organizacja młodzieży związana z PPS, istniejąca od 1926 do 1936. Po reaktywacji w 1944, w lipcu 1948 weszła w skład ZMP. Zakładał czerwony krawat do zielonej koszuli i zapisał się do PZPR. Trznadel zaangażował się w stalinizm, ponieważ pragnął zbawić świat. Dał się zwieźć ideologii. Zrzuca też winę na młodość i zwraca uwagę, że w młodości robi się wiele głupich rzeczy, a już w liceum był atakowany marksizmem z broszur politycznych. Wstąpił do ZMP, ale po maturze zrezygnował, co zaprzepaściło jego szanse na studia. Przyjaciele siłą wcisnęli mu legitymację i dostał się na polonistykę we Wrocławiu. Nie miał wystarczającej wiedzy historycznej, aby ocenić socjalizm i nie trafił na ludzi o wyrazistych poglądach, więc pokarm światopoglądowy podawany we wszystkich czasopismach działał. Kościół stał się nieprzystosowany do nowych realiów. Ludzie podczas wojny naoglądali się za dużo śmierci, więc chcieli upajać się życiem bez strachu o grzech i śmierć. Dodatkowo, kiedy konało Powstanie Warszawskie, ksiądz z ambony grzmiał o za krótkich spódniczkach. To obniżało mocno autorytet Kościoła, który sprzeciwiał się komunizmowi. W chwilach, w których młodym człowiekiem targają rozterki moralne i poszukuje on autorytetów, zostaje ich pozbawiony (opluwanie II RP, krytyka Powstania Warszawskiego, krytyka zachodu jako zdradliwych sojuszników, opierający się w lasach żołnierze po wojnie przerażali). Literaci znani przed wojną, którzy współdziałali z nowym reżimem mieli wpływ na to pokolenie, które poszukiwało swoich wartości. Skamandryci: Iwaszkiewicz, Słonimski i Tuwim, doliczyć Broniewskiego. Miłosz, Zagórski, Przyboś, Bereza. Żagary, Awangarda. Z lewicy Ważyk, z prawej strony Gałczyński. Prozaicy: Nałkowska, Dąbrowska, Jerzy Andrzejewski, Adolf Rudnicki, itd. Z krytyków Wyka.
Główną różnicą pomiędzy nazizmem a komunizmem było to, że nazizm mówił wprost o eksterminacji innych narodów jako gorszych, natomiast komunizm miał to zakamuflowane, ale jednak do eksterminacji miało dochodzić „jeżeli zagrozi wprowadzeniu jedynie słusznego ustroju i filozofii”. Oba te ruchy nazizm i komunizm, to ruchy lewicowe.
Ludzie podążali za socjalizmem wobec niewiary, że dotychczasowe nurty polityczne nie zdołały uchronić ludzkości przed katastrofą II wojny światowej.
Trznadel podsumowuje fragment o tym, dlaczego sam dał się zwieść komunizmowi, ale dlaczego w ogóle zrobili to inni słowami: „Społeczeństwo musi dążyć do ukazania prawdy. Prawda to oczywiście również zdolność do rozumienia, że czyny nie zawsze oznaczają całego człowieka, w którego myśleniu odegrał tak wielką rolę szalony i skomplikowany nacisk epoki”.
Propaganda sowiecka budowała pogląd, że bohaterscy żołnierze, którzy po wojnie walczyli z okupantem, byli bandytami, zniekształcając fakty i przedstawiając prowokacyjne mordy UB jako dzieło podziemia.
Rozmowy przeprowadzono z: Jackiem Łukasiewiczem, Zbigniewem Kubikowskim, Marią Janion, Jerzym Andrzejewskim, Wiktorem Woroszylskim, Witoldem Wirpszą, Jarosławem Rymkiewiczem, Julianem Stryjkowskim, Jackiem Bocheńskim, Zbigniewem Herbertem, Marianem Brandysem, Andrzejem Braunem, Janem Lipskim, Janem Szczepańskim.
Na egzamin obowiązuje nas opowiedzenie o jednej rozmowie z książki, zamieszczam 3, żebyście mogli sobie wybrać.
„Pokój i Socjalizm, czyli wygnanie i przemoc” – rozmowa z Marią Janion
Maria Janion pochodzi z Wilna, miał 13 lat kiedy wybuchła wojna. Janion zwraca uwagę, że uległa stalinizmowi ze względu na młody wiek. Starsi nie przekazali jej prawdy. Pokolenie urodzone pomiędzy 1925, a 1930 miało fatalny start intelektualny. Władza selekcjonowała wiedzę i nie było skąd jej czerpać poza oficjalnym kanałem. Janion uważa swoje życie albo za zmarnowane, albo za nieszczęśliwe i nie da się tego odwrócić. Janion mówi o Warszawie, że jest objawieniem stalinowskiej fasady. Zwraca uwagę, że miasto nie jest winne, ale jest nie-do-zamieszkania, nie do duchowego zamieszkania. Całkowite zniszczenie Warszawy dało podstawy do wybudowania nie tylko nowego miasta, ale nowego porządku. „To jest typ kolonizacji, któa woli przyjść na gruzy i tam zaszczepić swoją sztuczność.” Janion jako osoba z kręgu inteligenckiego miała poczucie winy i musiała poddać się „ponownemu wychowaniu” poprzez pozbycie się tego, co jest skazą pochodzenia i wykształcenia. Musiała złamać sobie kręgosłup, czyli przystosować się do sytuacji, w której została wygnana z Wilna, uznanego za bezprawnie przywłaszczone przez Polaków. Łamanie kręgosłupa to także wyrzeczenie się słabości inteligenckiej, tradycji niepodległościowej. Po klęsce Powstania Warszawskiego i zniszczeniu Warszawy oraz po zdobyciu Wilna (po którym żołnierze AK byli aresztowani i internowani przez Armię Czerwoną pomimo wspólnego odbicia miasta), chciano wymyślić sposób na życie, bo na śmierć został wynaleziony i wykonany. „Po prostu byłam zupełnie bezbronna wobec tych dwu słów (pokój i socjalizm), którym podstępnie zmieniono znaczenie, ale ja o tym nie wiedziałam.” Zaczynając studia Janion miała „wbite w łeb”, żeby nigdy nie było już wojny – psychoza wojny. Wynikało to z doświadczenia wojny przez dzieci (Janion w trakcie wojny była dzieckiem), które widziały śmierć na ulicach i nieludzkie traktowanie drugiego człowieka. Przemoc w wykonaniu komunistów była przemocą dobrą, która prowadziła do zmiany, do pokoju, dawało to się w ten sposób uzasadnić, wytłumaczyć, pojąć czy zrozumieć. Maria Janion stwierdza, że była zwolenniczką totalitaryzmu sowieckiego, bo chciała. „po potwornym chaosie wojny, po koszmarnym zamęcie myślowym, po przekonaniu, że świat się zawalił i jednocześnie po upadku Boga, bo ja wiarę straciłam dość wcześnie”. Chęć wytłumaczenia świata i uzyskania odpowiedzi i zrozumienie dlaczego doszło do dramatu wojny powodowało, że Janion chciała. Socjalizm wspierała, ponieważ wierzyła, że ten sposób wybudują szklane domy. NA pytanie o to jak Janion poradziła sobie z Katyniem odpowiada, że po wyjeździe z Wilna, gdzie nie miała zaufania do Rosji, czasem jej nienawidziła, po przyjeździe do Łodzi oddaliła się od obecności sowieckiej i miało to też związek z codziennym łamaniem kręgosłupa. Powtarzała sobie codziennie, że musi z tym skończyć, bo są rzeczy, które nie powinny przesłaniać jej widzenia pokoju. Trznadel zarzuca starszemu pokoleniu, że oni mieli więcej możliwości czytania różnych książek przed wojną i większą świadomość historyczną i społeczną, a też dali się zwieść komunizmowi. Janion podkreśla ich działania, które skupiały się na tym, żeby do młodego pokolenia wysyłać komunikaty: „Brać się do roboty i odbudowy!” . Janion mówi, że dwudziestolecie międzywojenne nie przystosowało i nie nauczyło Polaków czym jest faszyzm i jak go rozpoznawać. Pokolenie młode i to przedwojenne były całkowicie bezbronne wobec sowietyzmu. Po Katyniu, gdzie wymordowano polską inteligencję, drogą społecznego awansu inteligencją stały się warstwy ludowe surowe, bez lektur i informacji i dużo bardziej podani na indoktrynację. „Młodzi ludzie urodzeni w latach 50-60 mówią do swoich rodziców: jak to, to wy nie baliście się rzucać na czołgi, a boicie się przechowywać u siebie ryzę papieru na niezależne wydawnictwo?” – jest to skutek totalnej przegranej w trakcie wojny. Przegranie wojny, powstania, oszustwo ze strony aliantów. „Przegraliśmy wszystko, wszystko”. Nowa okupacja doprowadziła do utraty nadziei, do przekonania, że wróg jest tak potężny, że nie można z nim wygrać, a i walczyć już nie chciano. Rząd brytyjski przesiąknięty agentami sowieckimi doprowadził do śmierci Sikorskiego, i tak naprawdę rząd brytyjski nie chciał pomagać Polakom walczącym w Powstaniu Warszawskim. W życiu Janion rok 1956 był przełomowym, ponieważ tak jak po wojnie mówiła ‘nigdy więcej wojny’, tak po ’56 mówiła, że ‘nigdy więcej tego, co przed ’56. Nigdy nie tam się oszukać’.
Czerwony system pogardy - Rozmowa z Jerzyn Andrzejewskim
Trznadel zaczyna od prośby, aby Andrzejewski wydał sąd o tym, co można nazwać okresem stalinizmu w kulturze polskiej. Andrzejewski zaznacza, że był w partii tylko do ’53, ponieważ w ’54 napisał opowiadanie antypartyjne (wystąpił dopiero w 1957r.). Mówi o tym, że totalitaryzm sowiecki i hitlerowski są do siebie bardzo podobne w metodach, a każdy totalitaryzm pogardza tymi, którzy są rządzeni. Andrzejewski przytacza przykład Stefana Staszewskiego, który spędził parę lat w Rosji, później został zesłany do łagru na Syberii, po powrocie był zagorzałym stalinowcem, a w 1981 r. po tym, jak nie mógł wyjechać, bo nie dostał paszportu, był gościem Solidarności (zmienia maski i gra, przystosowuje się do okoliczności). Totalizm potrzebuje diabła – wroga, Hitler miał Żydów, Stalin teorię o walce klas.
W komunizmie kusiła wizja uporządkowanej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, z jednocześnie nie dość sprawnym obserwowaniem rzeczywistości. Andrzejewski mówi, że przez długi czas miał kaca bo jako intelektualista zawiódł. Stwierdza, że nie żałuje tego, że był w partii, bo wiele się nauczył, marksizmu, dialektyki marksistowskiej. Andrzejewski mówi, że wiara w komunizm była jak zaćma, która musi dojrzeć, żeby zostać zoperowaną. Literatura okresu niewoli spełniała jakąś rolę, ale stan ciągłej obywatelskości literatury, narzucony przez różne ugrupowania polityczne zmiania się często dla twórców w worek kamieni. Trznadel uważa, że tylko wielka literatura jest skuteczna, na co Andrzejewski odpowiada, że w Polsce brak powieści napisanych przyzwoicie, które nie mają aspiracji do bycia arcydziełami. Andrzejewski zachwyca się poprawnością językową wypowiadających się młodych robotników podczas wieców i protestów. Zauważa, że ministrowie i dyrektorzy tylko bełkoczą, a piękno robotniczej polszczyzny może wynikać z tego, że po raz pierwszy od bardzo dawna zaczynają mówić, co myślą. Andrzejewski nie czytał w całości Popiołu i diamentu od jej napisani, boi się. Przyznaje, że w PiD zafałszowuje historię. Andrzejewski uważa, że sztuka utrwala czas, ale czas jest mściwy i niekiedy zmienia sztukę. „Tylko wybrani dostają się do nieba pamięci”.
Wygonienie diabła Belzebubem, czyli artysta izolowany w stalinowskim getcie. – rozmowa z Witoldem Wirpszą
Wirpsza uważał, że nie może być nic gorszego od hitleryzmu, więc „wygonili diabła Belzebubem”, który jednak gorszy się okazał. Program reform gospodarczych komunistów większość popierała, dlatego też popierali komunizm. Na pytanie „dlaczego?” Wirpszy Kott odpowiedział, bo się bał. Atakował Conrada, który „faszyzował” bo się bał. Nie miał do obaw żadnych podstaw, był w takim zespole. Trznadel i Wirpsza nazywają to mistyfikacją. NA pytanie o Katyń Wirpsza mówi, że starali się wierzyć w to, że zrobili to Niemcy. Trznadel mówi, że na oczach wszystkich ludzie znikali, byli rozstrzeliwani i jak sobie z tym radził Wirpsza? Wirpsza mówi, że polityka komunistów była taka, że on się nie spotkał z ani jednym zniknięciem. Związek literatów został zorganizowany, żyli w getcie, ze sobą i nikt z nich nie zginął. O Zsyłkach nic nie wiedzieli, o procesach AKowców tak. Uważali, że terror był stosowany na odpowiedź zachodu. Zgoda na torturowanie ludzi przez NKWD, aby nie powtórzył się tylko Oświęcim. Wirpsza uważa, że oficerowie UB dostarczali materiałów literatom, aby Ci mogli pisać o szerzeniu się neofaszyzmu. Wirpsza mówi, że młodzież dała się nabrać stalinizmowi i działała zapewne szczerze. Natomiast np. Nałkowska lubiła żyć w sferach władzy i robiła to do końca życia. Iwaszkiewicz także. Breza – wyrachowani i cynizm. Andrzejewski to potrzeba wiary, miotanie się i bardzo słabe zaplecze intelektualne, choć olbrzymi talent. Tuwim nie bardzo rozumiał na jakim świecie żyje.
Z Lawina i kamienie ma się bardzo podobnie, co Hańba domowa. Należy wybrać jedną historię i ją przedstawić. Przedstawię opracowanie 3 rozdziałów, z czego jeden będzie dotyczył cenzury.
Literatura i miazga, czyli gry z cenzurą w epoce wczesnego Gierka.
Pójście na pogrzeb intelektualisty, który przez władze był wyklęty wiązało się ze spisaniem na listę i tłumaczeniem w instytucjach partyjnych.
Kiedy Andrzejewski przekazał do zaopiniowania cenzurze Miazgę, została ona odrzucona, wręcz nazwana antysocjalistyczną. Andrzejewski zgodził się wyrzucić fragmenty antyradzieckie i dokonać pewnych skrótów. Ostatecznie książki nie wydano z powodu „braku papieru”. Po wydarzeniach roku ’68 i ’70 do władzy na początku 1971 r. doszedł Edward Gierek, któremu wielu Polaków zaufało, że życie w Polsce się poprawi. O tyle o ile przeciętny Kowalski ufał Gierkowi, bo jego byt materialny się poprawiał, o tyle intelektualistów powinno obchodzić coś więcej. Z przyjściem Gierka liczono na poluzowanie cenzury, zniesienie zapisów na nazwiska (zakaz druku autora w ogóle, odrzucenie przez cenzurę dzieła, bo włądzy nie podobał się autor). Władza chciała liczyć się z pisarzami, więc zaproszono Brandysa na spotkanie w cztery oczy z ministrem kultury i sztuki. Brandys powiedział, że rolą literatury w obecnym układzie politycznym powinna być sygnalizacja ostrzegająca władzę przed niebezpieczeństwami i błędami. Na co usłyszał, że władza takich sygnałów nie przyjmie. Próba odbudowania dobrych stosunków władzy z niektórymi intelektualistami nie trwała długo. Na zjeździe ZLP próbowano przejąć władzę przez opozycjonistów (Konwicki, Brandys, Andrzejewski, Woroszylski). Intelektualiści chcieli umożliwić Polakom mieszkającym w ZSRS dostęp do polskiej kultury i zakładanie polskich szkół. Brandys napisał Nierzeczywistość, w której zawarł tezę, że władza boi się, że ludzie się porozumieją i zaczną walczyć o własne podeptane prawa. Cenzura dopuściła u Konwickiego nazwisko Miłosza, ale osłabiła przymiotnik „najwybitniejszego” na „znakomitego”. Konwicki mówi, że nie przejmował się cenzurą i starał się żyć jak wolny człowiek, dzięki czemu dożył czasów rozpadu ZSRS. Konwicki pisał tak, aby cenzorowi było żal coś skreślić.
Przez Auschwitz, Dachau i Monachium, czyli Tadeusz Borowski wraca do Polski
Borowski ostatnie lata wojny spędził w obozie w Dachau, z którego wyswobodzili go Amerykanie. Następnie umieszczony został na przedmieściach Monachium, w obozie dla dipisów (ludzi, których wojna rzuciła daleko od miejsc zamieszkania). Zaraz po wojnie zorganizował Biuro Poszukiwania Rodzin Polskiego Czerwonego Krzyża. Pisał wierze, satyry, opowiadania, reportaże. Maria odnalazła się po wojnie w Szwecji – Borowski szukał jej. Borowski uważał zachodnią cywilizację za zwieńczenie nazizmu i że jeżeli zostanie, to nic już dobrego nie napisze. Marzyła mu się emigracja do Ameryki, albo Kanady. Nie żywił żadnych złudzeń, co do losów Polski pod sowiecką okupacją – jego wczesne wiersze Dwie Ojczyzny i Powroty. Borowski doskonale wiedział czym jest sowiecki system. Ojca wywieziono gdy miał 4 lata, matkę gdy miał 8 lat. Lata głodu i kolektywizacji przeżył u ciotki. Borowski wpadł w kocioł w mieszkaniu Marii, przetrzymywano go na Pawiaku, po czym razem z Marią został przewieziony do Auschwitz. W obozie pełnił funkcję dekarza, brygadzisty, sanitariusza. Opublikował kilka opowiadań m.in. Proszę Państwa do gazu, czy Dzień na Harmenzach, z których wynikało, że każdy kto przeżył obóz jest współwinny śmierci którzy go nie przeżyli. Był za to atakowany przez katolicką prasę. Borowski pisał do Marii, że to, co pisze się o Polsce jest fałszywe, a frazes o odbudowie nie jest frazesem. Że cieszy się, że wrócił do Polski i dobrze zrobił. Pisał, że ten kraj trzeba zobaczyć żeby weń uwierzyć i znów go pokochać. Maria nie chciała wracać, ale ze względu na stan zdrowia musiała „Bardzo ten powrót jest upokarzający dla mnie”. Borowski uważa, że pierwszym obowiązkiem oświęcimiaków jest zdać sprawę z tego, co to obóz. Po wszystkich okropnościach należy też opowiedzieć o tym dlaczego możliwe było przeżycie. Kupowanie miejsc w szpitalach, spychanie do pieców muzułmanów itd. Każe przyznać, ze było się częścią śmiertelnej machiny. Było to w ataku na Zofię Kossak-Szczucką po Z otchłani.
Wielu składało Borowskiemu propozycje współpracy i pisania do ich pism Wyka z Twórczości, Żółkiewski z Kuźnicy i inni. Borowski propozycje przyjmował, ale nie wiązał się z nikim na stałe. Jacek Bocheński napisał później o Woroszylskim i Borowskim, że wierzyli świat jest urządzony jak obóz oświęcimski: większość ludzi cierpi męki, nieliczni korzystają z przywilejów. Uważali, że trzeba z tym skończyć, a najlepiej użyć do tego celu bolszewizmu.
Byli ludzie, jak ojciec Borowskiego, którzy starali się przestrzec go i zwrócić mu uwagę, że idzie w złą stronę, że to go zgubi. Miłosz opisywał Borowskiego, jako człowieka, w którym jest ogromna nienawiść, i tę nienawiść patia wykorzystała w służbie społeczeństwa, aby Borowski pisał artykuły propagandowe.
Na lewo to był szpan, czyli Tadeusza Konwickiego droga do partii.
Konwicki działał w AK najpierw przeciw Niemcom, później gdy sowieci zaczęli wywozić AKowców, Konwicki uciekła i schronił się gdzieś pod Wilnem. Później wstąpił do partyzantki antysowieckiej. Konwicki otrzymał fałszywe dokumenty i karty repatriacyjne, dzięki czemu dotarł do Białegostoku gdzie zastał ich koniec wojny. Wierzyli, że alianci zwrócą się przeciw sowietom. Później podróżował po Polsce szukając dla siebie miejsca. Jadąc do Warszawy miał adresy partyzantki, ale zastał zupełnie inny świat, był głodny życia. Szok powojenny, kryzys moralny, etyczny, kiedy zawaliło się człowieczeństwo, Konwicki receptę na to wszystko widział w utopii socjalizmu. Konwicki był zmeczony wojną i chciał urządzić świat w nowych porządkach. Konwicki pisze Kapral Koziołek i ja, które ma być polemiką z Borowskim, że nie tak łatwo się zabija. Konwicki zwrócił uwagę, że partyzancka forma walki jest bardzo ryzykowna, ponieważ w odróżnieniu od regularnego wojska, w partyzantce nie ma różnych instytucji, które pilnują zasad i porządku. W partyzantce, to dowódca oddziału jest sędzią i katem we wszystkim. Konwicki jest rozczarowany, że należał do pokolenia, które wchodziło w wojnę pełne najszlachetniejszych porywów i które przegrało. Konwicki do partii złożył aplikację 1951 r., rekomendacji udzielili mu „pryszczaci” z Woroszylskim na czele. Przeszkodą na drodze do partii była u Konwickiego działalność w AK. W protokole z zebrania Konwicki opowiada o swojej działalności w AK, jako o działalności człowieka, który został zmanipulowany przez bogatych, opowiada o sobie i kolegach z oddziału jako o bandytach. Na pytanie dlaczego chce wstąpić do partii odpowiada, że zrozumiał, że został oszukany. Dopowiada, że dopiero po przyjeździe do Warszawy zrozumiał, że walczył przeciwko swoim rodzicom. Przyjęto go do partii jednogłośnie. Później idee socjalistyczne były mu bliskie. Podsumowuje „Każdy buduje sobie własną legendę. Ale biografia to łańcuch rozczarowań przeplecionych gustownie omyłkami. Partyzantka, partia – trudno, żebym był szczęśliwy.