przemienienie
Jeśli ziarno obumrze, przynosi plon obfity
Motto: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne". /J 12, 20-26/
1. Obumieranie ziarna.
Wiadomość o przemijaniu życia jest dla człowieka niezrozumiała i słusznie budzi przerażenie. Ale jeśli tę wiadomość przyjmuje rozum oświecony łaską wiary, wtedy wszystko się zmienia. Dlaczego jest tak trudno pojąć tajemnicę przemijania, czyli uwierzyć, że w śmierć ludzką wkracza życie Boże. Dlaczego tak trudno jest uwierzyć, że w ludzkie przemijanie ku śmierci, wkracza Boże przemienianie ku życiu.
Dobrze oddaje to pewien przykład. To opowiadanie rozchodziło się po Internecie po śmierci papieża Jana Pawła: "W łonie ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego: -Wierzysz w życie po porodzie? -Jasne. Cos tam musi być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to, co będzie potem. -Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak miałoby wyglądać? -No, nie wiem. Ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, jeść buzia. -To przecież nie ma sensu! Biegać się nie da, umiemy tylko pływać! A kto to widział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina. -Może zobaczymy mamę i ona będzie się o nas troszczyć. -Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest? -Przecież jest wszędzie wokół nas. Dzięki niej żyjemy. Bez niej nas by nie było. -Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma. -Jak to? Przecież gdy jesteśmy naprawdę cicho, możemy usłyszeć jak śpiewa. Wiesz ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero po porodzie".
A co ty myślisz o prawdziwym życiu. Czy prawdziwe życie to jest to co można dotknąć powąchać i usłyszeć i to najlepiej wszystko od razu na wielki "pauer" czyli mocno podkręcone. Czy też prawdziwe życie nie jest w zmysłach, ale ukryte za zasłoną wiary? Bo wiara to jest brama. Mówimy często że wiara to siła człowieka, i to prawda. Lecz wiara to przede wszystkim brama do tajemnicy życia. Wiara jest bramą do świata Boga. Wiara zatem jest bramą do Eucharystii.
2. Obumieranie czyli upodabnianie się do Boga.
Papież Benedykt w wykładzie o Eucharystii w 1978r. mówił: "(Ludzie). zaczęli pojmować, że ofiarą na miarę Boga, jest człowiek na miarę Boga". Zatem ofiarą godną Boga, jest człowiek żyjący po bożemu (Boży człowiek albo inaczej - pobożny).
Kiedy się zbliżamy do Eucharystii musimy pamiętać, że Ona będzie nas przemieniać. Oczywiście zawsze może ktoś przyjść na Eucharystie w charakterze widza, który wykupił bilet na przedstawienie i poza widowiskiem estetycznym nic go więcej nie interesuje. Ale jeśli ktoś ma większe oczekiwania, wtedy musi pamiętać, że Bóg po to jest w Eucharystii, by nas przemienić w siebie.
Tylko czy wystarczy nam odwagi, by prosić Boga, aby nas przemienił na swój obraz i podobieństwo. Czy wystarczy nam odwagi i determinacji, by prosić Boga, aby uczynił z nas prawdziwego człowieka? Tak prawdziwego jak prawdziwy okazał się nasz papież Jan Paweł. Po jego śmierci okazało się, że nie był z cukru, bo się nie rozpuścił, ani nie ulotnił. Okazało się też, że nie był z żelaza, bo nie stwardniał tak, żeby nikt nie miał do niego dostępu. Lecz okazało się, że był z serca i dlatego po śmierci stal się miłością. To jest prawdziwy człowiek i prawdziwe przemienienie w Chrystusie. A więc czy wystarczy nam odwagi?
Bo jeśli poprosimy o to z wiarą, to tak zacznie się dziać, a to może być przez pewien czas bolesne, tak jak bolesne jest dla ziarna obumieranie na czas, aż ukształtuje się w nim nowe życie. Potem już nie boli, potem jest już tylko radość nowego życia. Chrystus pyta cię zatem: czy chcesz być prawdziwym człowiekiem? Może wystarczy ci bycie tylko atrapą człowieka, który na zewnątrz wygląda jak prawdziwy człowiek a w środku, pod skórą, nie ma nic, nic tylko pustka. Chrystus pyta cię, czy chcesz być prawdziwy.
Dobrze ilustruje to pewna bajka z pokoju dziecinnego: "W pokoju dziecinnym mieszkał koń na biegunach. Zjawił się tu chyba jako pierwszy, bo nikt nie pamiętał jego przybycia. Zestarzał się w międzyczasie: wyblakł jego kolor, wytarta skóra świeciła tu i ówdzie brzydkimi dziurami. Karku nie zdobiła już bujna czupryna i ogon wyłysiał. Uśmiech też nie był już taki szeroki, bo zęby powypadały.
Pewnego dnia zapytał go młody pluszowy zając: Co jest naprawdę? Czy być naprawdę znaczy mieć w sobie takie rzeczy, które pozwalają mówić, poruszać się i uśmiechać?
- Naprawdę - odpowiedział koń - nie jest to, z czego jest się zrobionym, ale to, co się z tobą dzieje. Jeżeli pokocha cię dziecko i będzie cię kochało długi czas nie tylko dlatego, aby się z tobą bawić, ale dlatego że cię naprawdę kocha - to wtedy jesteś naprawdę.
- Czy to boli, żeby być naprawdę - zapytał zajączek. - Czasami - odpowiedział koń, bo zawsze mówił prawdę. Ale jeśli jesteś naprawdę, to nie masz żalu o to, że boli.
- Czy to stanie się naprawdę, dzieje się za jednym razem, czy też powtarza się ciągle od nowa? - Nie to nie dzieje się za jednym razem - odpowiedział koń. Trzeba się stawać, aby być naprawdę, a to trwa bardzo długo. Dlatego wyłączeni są z tego procesu wszyscy ci, którzy łatwo się łamią, mają ostre kanty i ci tak piękni i wartościowi, że nie wolno ich dotykać. Tak między nami mówiąc, kiedy będziesz naprawdę, będziesz wyglądał inaczej niż teraz: oklapną ci uszy, wybiją ci zęby, wyłysiejesz, utracisz oczy - jednym słowem będziesz bardzo brzydki. Ale to wszystko nie ma znaczenia. Albowiem jeśli jesteś naprawdę, nie możesz być brzydki, chyba że w oczach dorosłych, którzy nic z tego nie rozumieją.
- Chyba jesteś naprawdę - pomyślał pluszowy zajączek, ale nie powiedział tego głośno, bo bał się, że urazi przyjaciela: starego konia na biegunach".
Tak więc w to pragnienie przemienienia w Chrystusie człowiek także osobiście musi się zaangażować. Choćby i w ten sposób, że rozpocznie pracę nad swoim łatwo łamiącym się charakterem i nad ostrymi kantami swojej osobowości, a także nad tym, by nie ulegać pokusie, że jest się naj. we wszystkim.
3. Przemienienie w Chrystusa - życie jako obumieranie do życia
Wracamy do tematu Eucharystii jako miejsca przemienienia. Święty Augustyn w Confessiones (VII, 10, 16) czyli w swoich Wyznaniach pisze o pewnym rodzaju widzeniu, w którym usłyszał, głos mówiący do niego: "Jestem chlebem mocnych, spożywaj mnie! Ale to nie ty przemienisz mnie w ciebie, lecz ja przemienię ciebie w siebie!".
Kardynał Ratzinger pisał w książce na temat bliskości Pana w Eucharystii: "W przypadku zwykłego posiłku jest tak, że człowiek staje się po nim silniejszy. Przyjmuje pokarm, który staje się częścią jego własnej substancji. Pokarm przemienia się w człowieka i buduje jego cielesną egzystencję. Natomiast e wspólnocie z Chrystusem jest odwrotnie: On jest centrum, On jest istotą. Kiedy prawdziwie przyjmujemy Komunię św., oznacza to, że jesteśmy wyjęci z nas samych, wtopieni w Niego, że stajemy się jednym z Nim i przez Niego oraz ze wspólnota braci".
Miejmy zatem odwagę modlić się o przemienienie nas w Chrystusie, a więc o to byśmy stawali się naprawdę. Amen.
ks. Jacek Nawrot