Gatunek ludzki, wraz ze swą kulturą, jest aktualnie najwyższym wyrazem ciągu ewolucji progresywnej biosfery, zachodzącej pod działaniem:
1) losowych mutacji genetycznych,
2) kierunkowej selekcji zmian przystosowawczych oraz
3) stabilnych rytmów środowiskowych, periodyzujących naciski czynników ewolucyjnych i nadających porządek czasowy procesom życiowym.
Ewolucja ta została umożliwiona: założonymi w pierwszych organizmach zdolnościami do:
1) reprodukcji,
2) przyswajania energomaterii i informacji z otoczenia oraz
3) ich magazynowania i przetwarzania, przy dążności do utrzymywania stanów zintegrowanej równowagi wewnętrznej.
Ostatecznie, życie każdego organizmu polega na realizowaniu ewolucyjnie wytworzonego programu rozwojowego, otrzymanego po przodkach, w konfrontacji z procesami samowyrównawczymi i wpływami zmiennego otoczenia zewnętrznego. Wyraża się ono nieustannymi fluktuacjami przeciwstawnych sobie, dynamicznych stanów asymilacji i dysymilacji, anabolizmu i katabolizmu, syntezy i rozpadu substancji, polaryzacji i depolaryzacji ładunków elektrycznych, rejestracji i derejestracji informacji - słowem - struktura - żyjącego organizmu ulega nieprzerwanemu niszczeniu, a zarazem ciągle przebiegają w nim procesy robocze budujące ją na nowo.
Każdy człowiek jest więc istotą dogłębnie spolaryzowaną, a w porównaniu z innymi wyższymi zwierzętami, jego polaryzację zwiększa fakt podlegania dwóm programom rozwojowym: genetycznemu i kulturowemu. Ich to współdziałanie kształtuje funkcjonowanie najwyższego w hierarchii organu sterowniczego, którym jest mózg, będący też miejscem, gdzie zachodzi wzajemne odwzorowywanie na siebie rzeczywistości psychicznej i fizycznej. Zgodnie z neurofizjologicznym ujęciem J. Konorskiego, jest on podzielony na dwa antagonistyczne i zwrotnie z sobą sprzężone podsystemy:
emocyjny (motywacyjny) czyli tzw. „stary mózg", złożony przede wszystkim z różnorodnych układów podkorowych i dysponujący chemoneuroreceptorami, które odbierają bodźce hormonalne, co nie oznacza, by nie było też odbioru i rejestracji sygnałów pochodzących z innych receptorów zmysłowych,
gnostyczny (poznawczy), czyli tzw. „nowy mózg", obejmujący gnostyczne i projekcyjne (rzutowe) oraz decyzyjne (motoryczne) obszary korowe obu półkul mózgowych i dysponujący układem złożonych narządów zmysłowych, nastawionych na zróżnicowany odbiór różnych form energii w postaci bodźców świetlnych, termicznych, mechanicznych etc.
Pierwszy z nich mieści w sobie ośrodki napędów (zwanych też popędami) i antynapędów, które kierują czynnościami odruchowymi, mającymi na celu samozachowanie i prawidłowy rozwój biologiczny organizmu oraz jego reprodukcję.
Działaniu napędów odpowiadają psychicznie różnego rodzaju emocje (np. głodu, strachu, agresji, seksu, eksploracji itd.), zaś antynapędów - nastroje (np. nasycenia pokarmowego, złagodzenia, uspokojenia etc). Napędy i antynapędy tworzą znów układ antagonistyczny, reprezentując dwie strony mechanizmu uruchamiającego zachowanie się zwierząt, a po większej części i człowieka, bowiem pierwsze z nich zmuszają osobnika do działań dla zachowania życia lub gatunku i wiążą się ze stresem nerwowym, zaś drugie pozwalają mu uspokoić się i ewentualnie zająć się inną czynnością, wiążąc się z relaksacją.
Z kolei występują stosunki antagonistyczne między różnymi parami napędów; np. strachu i seksu, albo eksploracji i agresji, podczas gdy między antynapędami ujawnia się brak takich antagonizmów.
W psychologii dążeń ludzkich w ujęciu K. Obuchowskiego, za wzbudzanie określonych napędów i wyzwalanych przez nie czynności odpowiedzialne są określone potrzeby, będące skutkami dynamicznego współdziałania osobnika z otoczeniem i zachodzących w nich procesów samowyrównawczych. Pod pojęciem potrzeby, zdaniem autora tego eseju, można zrozumieć stereotypowo powtarzające się zaburzenia równowagi wewnętrznej w osobniku wskutek niedoboru lub nadmiaru określonych substancji, form energii, albo informacji. Szczególnie swoiste dla człowieka są potrzeby informacyjne: uogólnionego poznania świata i sensu życia.
A zatem, proces przystosowywania się osobnika i jego normalnego rozwoju polega na adekwatnym zaspokajaniu jego potrzeb życiowych. Konsekwentnie, niezaspokajanie potrzeb w ciągu dłuższych okresów (czyli sytuacje deprywacyjne) musi powodować silne i długotrwałe wzbudzenia ośrodków napędowych, a co za tym idzie - długotrwałe stresy, które nie są rozładowywane.
Stosunkowo sztywne, wrodzone reguły sterowania emocyjnego są jednak niewystarczające w życiu organizmów wyższych, w tym i oczywiście człowieka, którym potrzebna jest większa plastyczność zachowania się. Do tego celu służy właśnie podsystem gnostyczny, w którym zachodzi ostateczna analiza i synteza sygnałów zapoczątkowanych w narządach zmysłowych. Zawiera on także centra motoryczne dla mięśni szkieletowych (prążkowanych), odpowiednio skojarzone z poznawczymi, które pełnią rolę ośrodków decyzyjnych II rzędu, ponieważ I piętro procesów decyzyjnych zawarte jest w ośrodkach napędowych.
Działanie podsystemu gnostycznego polega na wytwarzaniu różnego rodzaju reprezentacji gnostycznych, które manifestują się psychicznie u człowieka w postaci postrzeżeń i wyobrażeń oraz intuicji pojęciowych. Takie zróżnicowane obrazowanie świata, o swoistości gatunkowo ustalonej, jest scentralizowane wokół reprezentacji samego siebie, umożliwione przez aktualizowanie różnorodnych, potencjalnych połączeń między neuronami korowymi, przy czym działa tu zasada „komórki do wynajęcia", tzn., że nowe sygnały mogą zajmować tylko potencjalnie wolne jeszcze jednostki. W ten sposób, w toku życia osobnika powstają pola gnostyczne, w których narasta pamięciowa „kartoteka" reprezentacji gnostycznych, rozwijająca się do okresu starości.
Postrzeżenia, cechujące się wyraźną i żywą obrazowością oraz poczuciem odniesienia na zewnątrz, są umożliwione tylko łącznym pobudzeniem jednostek gnostycznych i projekcyjnych. Normalnie, takie łączne pobudzenie powodują sygnały odreceptorowe. Tymczasem, wyłączne pobudzenie jednostek gnostycznych sygnałami ze szlaków skojarzeniowych prowadzi do doznawania wyobrażeń, które mogą być odtwórcze w stosunku do postrzeżeń albo fantazyjne i którym towarzyszy poczucie wewnętrzności. Wyobrażenia są zwykle mniej żywe i plastyczne.
W przypadku jednak oddziaływania silnych i długookresowych pobudzeń wypływających ze szlaków skojarzeniowych, zwykle na skutek takichże pobudzeń ośrodków napędowych, może z kolei dochodzić do halucynacji, czyli do przekształcania wyobrażeń (odtwórczych albo fantazyjnych) w postrzeżenia, ponieważ zaktywowane zostają wtedy jednostki projekcyjne, obok gnostycznych. Sytuacja taka występuje na codzień w czasie marzeń sennych, a w stanach jawy, pod wpływem oddziaływań deprywacyjnych (np. długotrwałe głodówki, upośledzenia snu, pustelnictwo, tańce transowe itd.), hipnotycznych i w stanach psychopatologicznych, a wreszcie - pod działaniem substancji halucynogennych. Przy halucynowaniu, uzewnętrznieniu podlegają też emocje i myśli, skojarzone z obrazami zmysłowymi.
W zmysłowym obrazowaniu rzeczywistości należy odróżnić dwie kategorie percepcji: uogólnionych wzorców czy standardów postaciowych i małych detali morfologicznych, zlokalizowanych w różnych obszarach korowych. Dopiero ich wzajemne skojarzenie umożliwia powstawanie szczegółowych obrazów zmysłowych. Np. człowiek jest wyposażony w odrębne obszary dla reprezentowania twarzy ludzkiej w ogóle oraz jej różnorodnych szczegółów (np. brwi, oprawy oka i wykroje ust etc). Rozpoznanie określonej fizjonomii wymaga więc skojarzeniowego wprowadzania uszczegóławiających ją detali we wnętrze standardu postaciowego. Ewolucyjnie starsze jest reprezentowanie standardowe.
Z kolei symbolizacja jest możliwa na skutek kojarzenia danych reprezentacji gnostycznych z innymi reprezentacjami gnostycznymi (np. werbalnymi), przy koordynującym współdziałaniu gnostycznych jednostek intuicyjnych. Te ostatnie reprezentują stany szlaków skojarzeniowych, co psychicznie manifestuje się jako doznawanie znaczeń pojęciowych (zwerbalizowanych lub awerbalnych), czyli jakby wewnętrznego „dostrzegania" relacji między różnymi elementami obrazowego i symbolizowanego świata. Psychicznym wyrazem centralizacji pola jednostek intuicyjnych, wspartego o skojarzenia z reprezentacją własnego ciała i jego czynności, jest intuicja własnego „Ja", cechująca się pojedynczością i wysoką kontynuowalnością w czasie. Taka właśnie centralizacja jest warunkiem koniecznym powstania pola świadomości, którego zasadniczymi przejawami są procesy doznawania własnej aktywności psychicznej i samokontroli, umożliwiające uprzednie, myślowo-wyobrażeniowe tworzenie programów działania i przewidywania ich rezultatów. Naczelną funkcją świadomości jest regulowanie stosunków między osobnikiem, a jego otoczeniem społeczno-kulturowym i naturalnym, które zachodzi często wbrew emocyjnie sterowanym reakcjom odruchowym. Wszakże, pole świadomości, o zmiennych granicach i intensywności pobudzenia, cechuje się bardzo ograniczoną pojemnością i powolnością przetwarzania informacji. Niech uzmysłowi to fakt, że na ok. 109 bitów informacji na sekundę, które wpływają głównymi kanałami zmysłowymi w osobnika, zaledwie 102 bitów na sek. przetwarzanych jest świadomie. Nie ulega przy tym wątpliwości, co wynika z rozlicznych obserwacji i eksperymentów, że istotnie w polu podświadomości zachodzi ogromna ilość procesów poznawczych i emocyjnych, które stanowią podstawę do sterowania czynnościami odruchowymi oraz nastawień dla procesów świadomych. Tylko zdecydowanie mniejsza część spośród czynności, wykonywanych przez człowieka, podlega regulacji świadomej, której poddane są jedynie ruchy mięśni szkieletowych (prążkowanych) i poznawczo-decyzyjne przesuwanie pola nadprogowej uwagi.
A zatem, olbrzymia część modelu świata, który wytwarza i uszczegóławia człowiek w ciągu swego życia jest zanurzona w mrocznych głębiach podświadomości. Całość tego modelu można uważać za dynamicznie zorganizowany system norm psychonerwowych (i tylko nerwowych) dla wykonywania różnorodnych czynności pod wpływem działających na osobnika bodźców zewnętrznych lub wewnętrznych. Działanie każdej takiej normy, która zawsze posiada dwa „końce", tzn. rejestracyjny i decyzyjny, można przedstawić następująco:
Rozpoznanie sytuacji rozpoznanie sytuacji wzbudzenie ośrodka czynność narządu
Jedna część norm jest wrodzonych, a druga - nabytych. Wśród tych drugich szczególnie ważny dla człowieka jest układ norm społeczno-kulturowych, zintegrowany poprzez pole jednostek intuicyjnych wokół poczucia ,Ja" i zwrotnie sprzężonych z układem norm wrodzonych, stanowiący osobowość tj. Personę osobnika, jako wyraz jego adaptacji do społeczeństwa.
Persona tworzy główny zrąb strukturalnego pola świadomości i jest formowana w drodze procesu wychowania i kształcenia.
Tymczasem zrąb strukturalny pola podświadomości stanowiłyby przede wszystkim gatunkowe, a następnie indywidualne, wrodzone normy, dla czynności odruchowych, polegające na skojarzeniach rejestracyjno-napędowych. Drugą stałą, lub okresową częścią pola podświadomości powinny być normy dla odruchowych czynności nabytych, w tym także uprzednio świadomie wyuczonych, a następnie zautomatyzowanych (np. szereg ruchów mięśniowych przy chodzeniu albo mówieniu), które wytworzyły się w drodze skojarzeń obszarów gnostycznych z motorycznymi w mózgu korowym.
Z psychologicznego punktu widzenia w polu podświadomości występowałyby przeto odziedziczalne treści poznawczoemocyjne oraz treści nabywane w toku wytwarzania Persony, które z takich czy innych powodów stały się podświadomymi na stałe (np. pamięć doświadczeń wczesnego dzieciństwa, albo zarejestrowanych sygnałów podprogowych, będących rezultatem zbyt szybkich lub zbyt słabych bodźców, które jednak zadrażniły receptory), albo są takimi okresowo. Część poznawczą tych pierwszych treści, powiązaną tak ściśle z grą ośrodków napędowych, wypadałoby nazywać za C. G. Jungiem reprezentacjami archetypowymi, albo krótko archetypami.
Trudno nie uznać też, że przynajmniej te archetypy, które niekiedy przedstawiają się świadomości jako standardowe całości postaciowe (np. wyobrażenia różnych form antropo- i zoomorficznych, krajobrazowych itd.), występują w korowym podsystemie gnostycznym, stanowiąc niejako górny koniec wrodzonych ogniw łańcucha skojarzeń poznawczych z ośrodkami napędowymi. Mówiąc raczej literackim językiem Junga: „archetypy to autoportrety instynktów".
Obecność wrodzonych wyobrażeń smakowych, węchowych, słuchowych, wizualnych itd. u człowieka i wyższych zwierząt nie ulega wątpliwości w świetle rozmaitych badań nad zachowaniem się małych dzieci, czy młodocianych zwierząt. Tłumaczą one mnogość celowych zachowań przystosowawczych u tych ostatnich w stosunku do pierwszy raz doznawanych, zróżnicowanych sytuacji życiowych.
Mówiąc krótko i węzłowato, koncepcje psychiki ludzkiej jako „tabula rasa", którą dopiero po urodzeniu zapisuje otoczenie, należy odłożyć raz na zawsze do lamusa rupieci mieszczańskiego światopoglądu. Jedyną dotychczas możliwość naukowego wyjaśnienia występowania odziedziczonych skojarzeń archetypowo-emocyjnych w skali gatunkowej u człowieka może dostarczyć tylko teoria ewolucji. Powinny one wówczas posiadać wartość przystosowawczą ze względu na sekwencje odruchowe, w których sterowaniu uczestniczą, co doprowadziłoby konsekwentnie do ich faworyzowania poprzez selekcję naturalną. Przyjmując takie założenia, można z góry określić szereg upostaciowali archetypowych. Tak więc, byłyby to przede wszystkim standardowe reprezentacje wyobrażeniowe odwiecznych zwierzęcych wrogów gatunkowych człowieka takich jak wielkie kotowate, jadowite gady i insekty etc, logicznie skojarzone z napędami strachu lub agresji, które uruchamiają kompleksy odruchowe ucieczki, albo ataku. Następnie można oczekiwać występowania upostaciowań antropomorficznych, odzwierciedlających charakterystyczne rysy morfologiczno-czynnościowe ludzi w stereotypowych rolach Matki, Ojca, Partnera Seksualnego i Wroga, bogato powiązanych z odpowiednimi i także stereotypowymi rozkładami gry ośrodków napędowych i antynapędowych, włączających całe grupy zachowań przystosowawczych, uczestniczących w gatunkowo ustalonych więziach czynnościowych, łączących ludzi między sobą w różnych fazach ontogenezy, tj. rozwoju osobniczego. Wydaje się rzeczą oczywistą, że osobnicy zaopatrzeni w takie wrodzone normy, adekwatne do ważnych życiowo i uniwersalnie powtarzających się sytuacji bodźcowych, byli ' selekcyjnie promowani w stosunku do osobników ich pozbawionych, względnie o normach nieadekwatnie ukształtowanych. Oto, np. wyposażenie w archetyp gada o pokroju węża już przy podprogowym dostrzeżeniu jego sylwetki, włączy lawinowo gotowość do ucieczki lub ataku. Albo też, niemowlę zaopatrzone w archetyp Matki będzie zdolne od razu do wykonywania różnorodnych odruchów, umożliwiających celowe wykorzystywanie protekcyjnych zachowań swej głównej żywicielki i opiekunki.
Rzecz jasna, nie chodzi tu o izolowane od siebie reprezentacje archetypowe. Należy z góry przypuścić, że będą to całe kompleksy wyobrażeniowe, w odpowiedni sposób pokojarzone ze sobą i obrastające w ciągu życia osobnika w korespondujące z nimi treści psychiczne, które zostały zepchnięte z pola świadomości w toku jego socjalizacji. Ponadto, w polu świadomości, pod wpływem nastawień archetypowych, będą się formować adekwatne do nich układy wyobrażeniowo-intuicyjne. W efekcie, trzeba tu mówić o całych ciągach ideo-archetypowych, u których podstawy znajdują się dane ośrodki napędowe, a następnie skojarzone z nimi bezpośrednio reprezentacje sygnałów receptorowych z podsystemu emocyjnego (najprawdopodobniej nigdy niedostępne dla świadomości), które z kolei kojarzą się z odpowiednimi reprezentacjami archetypowymi z podsystemu gnostycznego i wreszcie te ostatnie dopiero będą się wiązać z nabytymi wyobrażeniami i myślami.
Idąc dalej, wypadałoby z naciskiem podkreślić, że najściślejsze i najczęściej powtarzające się więzi emocyjne łączą osobnika z innymi ludźmi w ich stereotypowych rolach biokulturowych, a ci przedstawiają się osobnikowi jako konkretne Persony, oraz, że u podstaw kształtowania się własnej Persony leży reprezentacja postaciowa jego samego. Wskutek tego będą się formować w podświadomości względnie autonomiczne kompleksy osobowościowe z nabytych i wypchniętych ze świadomości treści psychicznych, organizujących się wokół głównych archetypów.
Ostatecznie, zgodnie z koncepcją C. G. Junga, można wymienić następujące kompleksy osobowościowe:
kompleks Cienia, ukształtowany z treści wynikających z niepożądanych społecznie zachowań oraz archetypu Wroga, który jest napędzany głównie przez ośrodki strachu i agresji,
kompleks Anima u mężczyzny i Animus u kobiety, związane z działaniem napędu seksu,
kompleks Matki o bogatych związkach z różnymi napędami i antynapędami,
kompleks Ojca, także obficie skojarzony z różnymi napędami, ale z wyróżnieniem napędu eksploracyjnego i znów strachu (przez związek z wychowawczymi represjami ojca, odnoszącymi się też m. in. do wywoływania zachowań orientacyjno-eksploracyjnych u dziecka, głównie chłopców, przynajmniej w niedalekiej jeszcze przeszłości....).
Z uwagi na dyformizm płciowy upostaciowań tych kompleksów, można postulować kojarzenie kompleksu Cienia z kompleksem Ojca i ewentualnie Animus u kobiety, oraz kompleksu Anima z kompleksem Matki, a w ogóle będą one miały nieco odmienny charakter u obu płci, z uwagi na określone różnice w drogach życiowych mężczyzn i kobiet pod względem biologicznym i kulturowym.
Jeśli ten wywód o strukturze pola podświadomości odpowiada rzeczywistości neuropsychicznej, wówczas należy oczekiwać, że:
główne reprezentacje archetypowe będą miały szansę osobniczo manifestować się, pośród innych, nabytych reprezentacji gnostycznych, w warunkach halucynowania, które zostały wyżej opisane,
natomiast społecznie, będą one wykazywać uniwersalne rozprzestrzenienie jako typowe ideoarchetypy w wierzeniach magiczno-religijnych, skoro źródłem tych drugich, poza konkretną wiedzą o otoczeniu, są stany ekstatyczno-wizyjne.
W tym drugim przypadku, uzewnętrznione w komunikacji społecznej zobrazowania archetypowe powinny różnić się od innych symboli kulturowych nie tylko swym uniwersalnym rozprzestrzenieniem, lecz także możnością wskazania ich sensu adaptacyjnego w ewolucji człowieka.
Tak przedstawiałby się naszkicowany tu pokrótce model organizacji psychonerwowej człowieka, w oparciu o który można zająć się teraz nieco szczegółowiej jedną z głównych dwoistości w postaci spolaryzowania na działającą na jawie Personę i ukrytą w znacznym stopniu w podświadomości Antypersonę, której głównym składnikiem będzie kompleks Cienia jak ją określił C. G. Jung.
Jak już wyżej stwierdzono, Persona jest zasadniczo rezultatem zabiegów wychowawczych i kształceniowych, które prowadzą do asocjacyjnego sprzęgania układu norm społeczno-kulturowych z układem norm wrodzonych w osobniku, decydujących o różnorodnych jego uzdolnieniach i sprawnościach oraz cechach temperamentu.
Z natury rzeczy, proces ten obfituje, począwszy od wczesnego dzieciństwa, w mnogość sytuacji konfliktowych, powiązanych ze spychaniem w podświadomość różnorodnych treści poznawczych i hamowaniem emocji.
Oto dziecko karane jest zwykle (przy rozmaitym rozłożeniu akcentów w różnych społeczeństwach) przez dorosłe otoczenie lub same okoliczności, które wywołało, za zbiór następujących zachowań:
nadmierną ruchliwość i krzykliwość,
brak sprawności ruchowej przy jedzeniu, piciu, chodzeniu, bieganiu (bolesne upadki) itd.,
wprowadzanie nieładu i działalność niszczycielską,
agresywne opieranie się dorosłym i bijatyki,
niedozwoloną ciekawość i natręctwo,
samolubność i w ogóle przesadny egocentryzm,
zachowania bezwstydne i sprzeczne ze zrytualizowanymi konwencjami,
szydercze wyśmiewanie się z dorosłych, bądź ich okłamywanie itp.
Należy sądzić, że wynikający stąd materiał wyobrażeniowy, przy całym swym bogactwie, powinien jednak konstytuować się w pewien kompleks asocjacyjny, ze względu na jego powiązanie przede wszystkim z popędami strachu (wzbudzany przez bolesne represje lub pamięć o nich), agresji, a w dalszej kolejności i eksploracji, które muszą być tłumione, przy czym eksploracja tylko w pewnych sytuacjach.
Skoro tak, to rdzeniem archetypowym, do którego będzie się konsekwentnie dowiązywał ten materiał, powinien być kompleks Wroga, wyrażający się w „górnej" swej części w standardzie postaciowym człowieka w stanie agresji, a w „dolnej" - w upostaciowaniach zoomorficznych kotowatych, jadowitych gadów, insektów i pająków itp., mogących się przejawiać w formie mieszanej i wreszcie - w mało już zróżnicowanych doznaniach ciemności, zbytniego zimna albo gorąca, bólu i innych przykrych wrażeń. Ontogenetycznie, najwcześniejszą częścią mogłaby tu być głęboko ulokowana i zablokowana normalnie dla świadomości pamięć niezwykle konfliktowego i bolesnego przejścia przez kanał porodowy, której istnienie zdają się dowodzić badania S. Grofa.
W ten sposób, wraz z genezą i ewolucją Persony w osobniku, jako wyrazu wkodowania weń społeczno-kulturowego programu rozwojowego, będzie się organizować i rozwijać Antypersona, jako wynik konfliktowego zderzenia z programem genetycznym. Antypersona jest przeto podstawowym antagonistą Persony, ukrytym w podświadomości i będącym źródłem różnorodnych nastawień osobnika ku działaniom społecznie niepożądanym lub wręcz zakazanym. Nie można przy tym powiedzieć, by była ona pozbawiona sensu przystosowawczego, jak na ogół wszystko co jest w człowieku, należącym wszak wraz z innymi istotami żywymi do systemów samodzielnych. Człowiek bowiem może się znajdować i często się znajduje w wielu sytuacjach wymagających właśnie zachowań w normalnych warunkach niewłaściwych (np. w czasie zatargów z otoczeniem, w okresie wojny itp.). Nastąpi wtedy przystosowawcze zablokowanie części Persony i odblokowanie odpowiedniej części Antypersony. Zwykle w takich przypadkach mówi się wtedy o kimś, że zmienił się nie do poznania, że przestał być sobą, że wyszedł z niego siedzący w nim diabeł itp.
Szczególnie wyraziście i różnorodnie przejawia się funkcjonowanie Antypersony w schizofrenicznej fazie „owładnięcia", kiedy to dochodzi do urojeń i halucynacji wskutek wtargnięcia w pole świadomości struktur podświadomych przez odblokowanie odpowiednich kanałów skojarzeniowych. Wówczas jednak osobnik traci zwykle swe możliwości przystosowawcze, jeśli nie dochodzi do właściwego powtórnego zintegrowania struktur Persony z ewentualnymi fragmentami z pola podświadomości. Możliwe jest też przeskakiwanie z Persony na Antypersonę np. w neurozie typu histerycznego.
Tak więc, każdy człowiek posiada swego wewnętrznego Przeciwnika, przechodzącego w „legion" upostaciowań szczegółowych. Jego to personifikacje udostępniane świadomości w stanach halucynacyjnych stanowiły materiał wyjściowy do kulturowych przetworzeń w stereotypy istot diabelskich i demonicznych, odpowiedzialnych za zło moralne i fizyczne w wyjaśnianiu świata przez wierzenia magiczno-religijne. Trudno aby było inaczej, skoro to właśnie w obrębie dawnych ideologicznych systemów sterujących, które z powodów ewolucyjnych były magiczno-religijnego typu, doszło do wytworzenia rozlicznych technik deprywacyjnych, wspomaganych nagminnie użyciem substancji halucynogennych.
Charakterystykę kulturowych odzwierciedleń Antypersony można teoretycznie wyprowadzić z jej struktury, a w szczególności z tego materiału treściowego, który wynika z podanego wyżej modelu karalności dziecka. Tak więc, odzwierciedlenia te powinny być zdominowane przez następujące motywy:
buntu i walki z istotami reprezentującymi ład fizyczny i moralny,
upadku „Z nieba na ziemię",
szyderczości, pogardy, nienawiści,
różnego rodzaju działań destrukcyjnych, zgiełku i bezładu,
kusicielstwa i kłamliwości oraz niedozwolonego poznania,
łatwej możności przechodzenia w wiele postaci, ze szczególnym uwzględnieniem Gada, Wielkiego Kota, Latających Insektów, rozmaicie jednoczonych w wyobrażeniu Smoka,
środowiskowego powiązania z lewostronnością i mrokami nocy, a w ogóle - ze Światem Podziemnym, wypełnionym agresją, bólem i strachem.
Wdzięcznych przykładów na występowanie takiego właśnie kompleksu motywów dostarczają wierzenia starożytnych religii astrobiologicznych, a następnie - uniwersalistycznych. Dość tu wspomnieć postacie Apopa, Tyfona, Arymana, Czi-ju, Czarnego Tezkatlipoki, a wreszcie - Mary i Szatana. Wobec tego, proces formowania się Persony (kulturowej indywidualności), a w przypadku wyższej inicjacji religijnej - Superpersony (indywiduacji w sensie C. G. Junga), uzyskanej w drodze surowego przestrzegania zasad moralno-etycznych i zastosowania praktyk autodeprywacyjnych, będzie obrazowany w stereotypowym wątku walki ze Smokiem, nad którym zwycięstwo przynosi błogosławione skutki.
Przy założeniu słuszności przedstawionej tu koncepcji Antypersony, z góry należy się też liczyć z określonymi prawidłowościami kulturowej zmienności takich czy innych jej odwzorowań. Skoro bowiem stopień zróżnicowania i scalenia ontogenetycznie nabytych treści Antypersony jest zależny od stopnia zróżnicowania i zintegrowania Persony, wobec tego, w społeczeństwach nie wymagających silniej zróżnicowanych i bogatszych osobowości (np. zbieraczo-łowieckich), mityczne personifikacje będą ambiwalentne i o słabiej zarysowanej charakterystyce, podczas gdy w społeczeństwach zurbanizowanych sytuacja musi być odwrotna. U tych ostatnich konsekwentnie będzie również manifestować się tendencja do maskulinizacji „Przeciwnika", z uwagi na zdecydowane powiązania mężczyzny z represyjnością w wychowaniu rodzinnym, zarządzaniu społecznym i w wojnie.
W relacjach interpersonalnych obecność Antypersony o określonej specyfice osobniczej w „górnych" swych częściach, może wyjaśniać częste zjawisko doznania nieuzasadnionej racjonalnie antypatii w stosunku do nawet pierwszy raz napotkanego człowieka. Dzieje się tak na skutek tego, że takie czy inne cechy jego morfofunkcjonalnej charakterystyki mogą odpowiadać odnośnym atrybutom Antypersony u osobnika, który się z nim zetknął, co automatycznie wzbudzi napęd agresji lub strachu, a w każdym razie wywoła agresję. W przypadku konieczności dalszego współdziałania z owym „antypatycznym" człowiekiem, często dochodzi do superprojekcji na niego innych jeszcze właściwości własnej Antypersony, czyli do dostrzegania w nim dalszych, awersyjnych cech, których wcale nie musi posiadać. W rezultacie, przez sprzężenie zwrotne we wzajemnym komunikowaniu się obu tych ludzi, może dojść do obustronnej, wzmagającej się wrogości, choć brak było na początku realnych do niej podstaw.
W tym większym stopniu, podobne superprojekcje wewnętrzne ukształtowanych atrybutów Antypersony w stosunku do korespondujących z nimi w określony sposób zdarzeń w otoczeniu naturalnym, lub społeczno-kulturowym, mogły być dokonywane przez psychikę człowieka archaicznego, cechującą się tendencją do tworzenia rozległych, analogizujących skojarzeń. Oto np. motyw upadku z „nieba na ziemię", formujący się w okresie nabywania przez dziecko lokomocji dojrzałej, w naturalny niejako sposób mógłby być zarówno przenoszony na wszelkie katastroficzne spadki na ziemię ciał kosmicznych (np. dużych meteorów), jak i nagłej utraty władzy przez starożytnego króla.
Po tych wszystkich wyjaśnieniach dotyczących struktury Antypersony, warto teraz zadać sobie pytanie o jej przypuszczalną lokalizację pod względem neurofizjologicznym. Otóż, jakby nie było dosyć wszystkich wymienionych tu polaryzacji w naturze ludzkiej, trzeba wymienić jeszcze jedną i to występującą na najwyższym piętrze procesów poznawczo-emocyjnych, a mianowicie - asymetrię funkcjonalną obu półkul mózgowych. Z podsumowanych w USA przez R. E. Ornsteina i D. Galina, a w ZSRR, przez V. L. Deglina, badań ostatnich lat wynika, że u ponad 97% ludzi (praworęcznych) ośrodki symbolizacji werbalnej i pisanej, oraz matematycznej, zawarte są w półkuli lewej, która decyzyjnie zawiaduje ruchami mięśni prawej strony ciała, zaś w półkuli prawej, rządzącej ruchami lewej strony ciała, mieszczą się ośrodki rozpoznawania kształtów, intonacji i melodyki dźwięków oraz poczucie rytmu tanecznego. W rezultacie, działania lewej półkuli umożliwiają rozpoznanie porządku czasowego, a prawej - porządku przestrzennego, a ponadto okazało się, że skojarzenia z emocjami dodatnimi i związanymi z socjalizacją (poczucie sensowności i optymistyczne planowanie) dominują w lewej półkuli, zaś emocje negatywne (brak przyszłości i celowości) w prawej.
Zasadnicza część zrębu strukturalnego Persony, uformowanej wszak przy wybitnym współudziale instruktażu werbalnego, powinna się więc mieścić w lewej półkuli, podczas gdy w prawej - zasadnicza część Antypersony. Wspomniani wyżej autorzy konkludują, że zależnie od sytuacji życiowej, obie półkule działają wymiennie (a są połączone szlakami skojarzeniowymi złożonymi aż z 2 x 10 włókien nerwowych!), przy dominacji lewej, która może jednocześnie korzystać z części pamięci i przetwarzania informacji półkuli prawej, ale bez jej motywacji i programowania, które podlegają hamowaniu.
Wreszcie trzeba by się zatrzymać krótko nad kwestią możliwości integrowania się Persony i Antypersony w toku rozwoju osobnika i ich względnej stabilizacji strukturalnej w wieku dojrzałym. Otóż, wiarygodnego wyjaśnienia udziela E. L. Hartman, wybitny badacz amerykański przystosowawczych funkcji snu. W swym podsumowaniu badań własnych i cudzych w tej dziedzinie stwierdził on ostatnio, że w czasie snu właśnie zachodzą codziennie procesy „reperowania zużytych" w stanie jawy połączeń nerwowych, oraz selektywnego dołączania nowych nabytych treści do poprzedniego materiału pamięciowego, czego psychicznym wyrazem jest faza marzeń sennych.
Na zakończenie niniejszych wywodów może być interesujące zadanie sobie pytania o dalsze, możliwe losy Antypersony.
Tak więc, w czasach współczesnej cywilizacji zurbanizowanej fazy uprzemysłowienia, połączonej z upowszechnianiem się światopoglądu scjentystycznego, należy się liczyć z zapoczątkowaniem procesów przebudowy strukturalnej pola podświadomości. Człowiek staje się bowiem w wysokim stopniu izolowany od wielu elementów otoczenia naturalnego, współżyjąc coraz ściślej ze środowiskiem urządzeń technicznych. Ponadto, coraz bardziej rozluźniają się więzy emocyjne osobnika z innymi ludźmi, gdyż współdziała on z coraz większą ich grupa, o szybko zmieniającym się składzie osobowym. Inaczej też przebiega kształtowanie się Persony, ponieważ wytwarza się ona przy coraz mniejszym udziale bodźców represyjnych ze strony dorosłego otoczenia, które też stawia mniejsze wymagania odnośnie przestrzegania zasad moralnych i przepisów zrytualizowanych zachowań, których ilość wyraźnie się zmniejsza.
Zarazem intensywnie jest wprowadzany w Personę światopogląd scjentystyczny, operujący w zasadzie paradygmatem „zmatematyzowanego mechanizmu", co prowadzi do zdepersonifikowanej wizji świata, przy czym chodzi tu o Personę „inżynierską", „urzędniczą" czy „menadżerską" albo „naukową", przeznaczoną odpowiednio do wynajdywania i obsługi urządzeń technicznych, organizowania stosunków interpersonalnych w przemyśle, aparacie kontroli i .zarządzania albo do tworzenia naukowych modeli teoretycznych. W atrybut osobowości są zaopatrzeni już tylko sami ludzie.
Niebo stało się więc niebem, Słońce-słońcem, Ziemia-ziemią, choroby-chorobami, a wojny-wojnami.
To już nie Aryman, z zastępem swych Dewów, jest sprawcą wszelkich orocesów rozpadu, lecz entropijne procesy samowyrównawcze. Nie Szatan kusi do złego, ale mechanizm podświadomych nastawień, a w ogóle to jego postać blaknie i zaczyna znikać z dotąd funkcjonujących systemów religijnych, co wyraźnie przejawia się w Judeo-chrześcijaństwie. Przecież nakazem społecznym jest właśnie chciwe zjadanie owoców z Drzewa Poznania i egocentryczne dążenie do maksimum komfortu życiowego.
Jak wobec tego wszystkiego można sobie wyobrazić ewentualne przekształcenia Antypersony człowieka bliższej czy dalszej przyszłości?
Otóż, idąc „od dołu" przestrzeni psychicznej, powinny ulegać rozpadowi wyobrażenia archetypowe zwierzęcych wrogów człowieka, skoro utracą one sens przystosowawczy, a co za tym idzie, nie będą one dalej podtrzymywane przez selekcję naturalną. Rozważając zaś kwestię „od góry", Antypersona przypuszczalnie zubożeje w treści nabyte i ulegnie też w jakimś stopniu depersonifikacji. Być może, główną jej częścią organizującą stanie się standard postaciowy człowieka-wroga, otoczonego treściami wynikającymi z infantylnie niecelowych zachowań wobec urządzeń technicznych oraz - głębiej, pamięcią konfliktowego przejścia przez kanał porodowy, jeśli nie nastąpi era inkubatorów...
Straszliwy Smok i zwyciężające go bóstwo albo heros, znikną na zawsze z repertuaru kulturowej symbolizacji, chyba że... Chyba, że przedstawiona tu koncepcja Przeciwnika jest zbyt jednostronna...