ZIOŁA

ZIOŁA

Poniżej przedstawiam krótki przegląd ziół. Zamieszczając go tutaj, położyłam nacisk przede wszystkim na magiczne znaczenie roślin, pozostawiając ich lecznicze właściwości na drugim planie i podając je tylko w przypadku, gdy dane zioło miało jakieś znaczenie w magii, lub wtedy, gdy właściwość lecznicza była czysto ludowego pochodzenia.

Biedrzeniec anyż stosowano przeciw morowemu powietrzu, dawano go także krowom w paszy, by te nie traciły mleka, stosowano również na bóle jamy brzusznej, przeciwko febrze oraz dla wzmocnienia jako lek profilaktyczny

Bieluń ziele stosowane w praktykach szamańskich, pomagało osiągać wizje, wywoływało efekt latania, ponadto służyło jako afrodyzjak; dym z palonego bielunia wwąchiwano przy astmie lub dusznościach, stosowano na opuchlizny, obrzmienia, reumatyzm

Boże drzewko noszone przy sobie chroniło przed czarami

Bydrycz - stosowany przeciw morowemu powietrzu

Bylica – ziele to noszono podczas obchodów kupalnych zarówno na głowie w postaci wieńców (przez co głowa miała nie boleć przez cały rok), jak i przewiązane w pasie; chroniła przed demonami (szczególnie wodnymi), okadzanie nią odpędzało chmury i burze

Ciemierzyca wwąchiwany likwidował ból głowy, spożywany wraz z miodem uwalniał od glist

Czartopłoch tak nazywano wszelkie rośliny kolczaste, które to miały właściwości odwracające i odstraszające wszelkie zło

Czosnek - przeciw demonom, czarom, urokom, ma właściwości oślepiające, dlatego niezwykle skuteczny przeciw urocznemu oku

Dziewięciornik (przywrot) –  roślina ta niosła małżeńską zgodę i miłość, potrafiła przywrócić miłość, włożona do kąpieli dzieci uwalniała je od złej przygody (cokolwiek to znaczy J); ze względu na kształt liści stosowano przy leczeniu chorób serca

Dziurawiec ziele noszone przy sobie chroniło przed czarami i złymi duchami, rozkładano je także w izbie, gdzie leżało niemowlę, co miało chronić je przed bogunkami; stosowany przeciw chorobom, w których pojawiała się krew

Dzwonki kwiaty te broniły przed bogunkami

Fiołek 3 listki zerwane podczas pełni noszono przy sobie, co miało zapewnić powodzenie oraz miłość płci przeciwnej

Glistnik (rosopaść) – stosowany przeciwko brodawkom, liszajom, a także febrze

Głóg - jego kolce wbijano pod język lub w pępek nieboszczykowi podejrzanemu o wampiryzm

Gwiazdosz rosnące obok domu oddalało od niego wszelkie nieszczęścia, przynosiło zaś szczęście i pomyślność

Jagoda leczyła rozstroje żołądka

Jałowiec - strzegł obejścia przed czarownicami, wkładany był wraz z wierzbą do rózgi wiosennej, dym z niego działa jako środek ochronny

Jemioła kładziono ją dzieciom do kolebki, by odgonić złe sny i wszelkie demony; przy ścinaniu jemioły obowiązywał pewien zwyczaj: nie wolno było ściąć rośliny żelazem ani tknąć jej gołą ręką póki się nie zeszło z drzewa, a po zejściu z niego nie można było położyć jej na gołej ziemi – w innym przypadku roślina traciła swą moc; stosowano ją przy leczeniu kołtuna

Kalina świeżo zerwany kwiat tej rośliny i przyłożony do serca, uspokajał miłosne cierpienia

Kopytnik ze względu na swój kształt, leczył dolegliwości związane z nerkami oraz uszami, także używany przeciw epilepsji

Korzeniówka (leśna śmierć) – kto ujrzał to ziele, ten dozna w nadchodzącym roku (do okresu Godów) ciężkiej choroby lub innego nieszczęścia, natomiast jeśli ktoś zerwie tę roślinę, tego do Godów czeka niechybna śmierć; klątwy ziela nie da się w żaden sposób odwrócić

Kozłek – noszenie jego chroniło dziewczynę od pokus (utraty wianka), ponadto gdy potarło się nim jakąś rzecz (lub osobę) wzbudzającą w kimś uczucia, osoba ta zmieniała swe uczucia wobec tej rzeczy z miłości w nienawiść

Krwawnik stosowany przeciw chorobom, w których pojawiała się krew

Leszczyna - chroniła przed piorunem, także z jej pomocą zaklinano duchy oraz poszukiwano skarbów

Lubczyk korzeń lubczyku noszono na szyi w celu przyciągnięcia miłości, dziewczęta sporządzały także z niego napój miłosny, dodając go do herbaty swemu wybrankowi, co niechybnie miało wzbudzić w nim wielkie uczucie wobec owej dziewczyny

Lulek czarny ziele używane w praktykach szamańskich; pomocny w leczeniu zębów, liście przykładano do ran i wrzodów

Mak - chronił przed duszami zmarłych i upiorami

Marzanka ziele tej rośliny wkładano pod poduszkę dzieciom, jej aromatyczny zapach miał odstraszać czary, złe sny czy zmory

Obrazki plamiste ziele to wieszano na szyi dla pozyskania miłości, wkładano je pod próg i do kołysek niemowląt, by chronić je przed duchami

Oset - położony w pościeli obłożnie chorego, chroni go od wszelkiego zła

Pięciornik liście łodygi suszono i okadzano nimi chore oczy, w ten sam sposób leczono urok

Piołun chronił przed demonami znajdującymi się w wirze powietrznym; stosowany przeciwko febrze oraz chorobom żołądka, jego dłuższe używanie prowadziło do rozstroju nerwowego

Piwonia korzeń tego ziela zawieszony u szyi lub też sproszkowany i dodany do kąpieli, miał chronić przed epilepsją, korzeń włożony do dziecięcej kolebki chronił dziecko przed lękami i urokiem

Podbiał stosowano do przyspieszenia gojenia ran, wrzodów, itp., pomocny przy chorobach dróg oddechowych

Ponętka ziele to przyciągało wielbicieli

Pokrzyk ziele stosowane w praktykach szamańskich; leczył reumatyzm, konwulsje

Pokrzywa stosowano ją jako broń przeciw wszelkiego rodzaju demonom oraz wszelkiemu złu, stosowana jako broń magiczna, chroniła przed burzą i piorunami; ponadto leczyła kolki

Prawoślaz dzięki swej śluzowatości, uchodził jako lek łagodzący i gojący, leczono nim rany oraz kaszel

Rosiczka podobno miała być znana kapłanom starosłowiańskim; odbierała efekt czarom, używana także jako ziele miłosne

Rozchodnik – używano go do odpędzenia burzy

Róża (dzika) - jej ciernie zatknięte w oknach i drzwiach chroniło przed upiorami

Rzepik stosowany przeciw chorobom wątroby

Rumianek zerwany o północy i, odpowiednio przyrządzony, zakopany pod domem ukochanej osoby, miał wywołać w niej gorące uczucie (patrz dział zaklęcia, p. wzbudzanie uczuć)

Ruta stosowana przeciwko czarom i czarownicom, demonom

Siódmaczek leśny zerwany w milczeniu o północy w miesiącu maju, pomagał odnaleźć magiczny kwiat paproci; ponadto ziele pomocne przy odwracaniu uroków (patrz dział sztuka leczenia, p. odwracanie uroków)

Szczeć pospolita (czarci pazur, pazurki) – ziele to miało moc przyciągania gromów, dlatego dbano, by nie rosło w pobliżu domostwa

Ślaz – dzięki swej śluzowatości, uchodził jako lek łagodzący i gojący, leczono nim rany oraz kaszel  

Tarnina - jej ciernie zaszyte w odzież chroniły przed czarami, zatknięta w oknach i drzwiach chroniła przed upiorem

Tasznik – stosowany przeciw krwawieniom  

Tojad – noszony przy sobie chronił od demonów pojawiających się w wirze

Wilcze łyko – stosowany jako środek przeciwbólowy    

Wilczomlecz przyrządzano z niego miłosny napój: 3 krople soku z wilczomlecza rozpuszczano w szklance wody i dawano do wypicia ukochanej osobie

Wrotycz kąpiel w wywarze z tego ziela odczarowywała zadany lubczyk; okadzano nim dzieci, chcąc uchronić je od wszelakich złych przygód

Żarnowiec miotlasty zebranym podczas pełni zielem okadzano miejsca nawiedzane przez zmory

Żebrzyca (smlod) – mieszkanie pokropione wywarem z ziela odwracało niepowodzenia mieszkańców

Żywokost – pomocny przy leczeniu złamanych kości

SZTUKA LECZENIA

  Medycyna ludowa to wielce ogromny temat, którym nie będziemy się tu szczegółowo zajmować. Zainteresowany bliżej tą dziedziną z łatwością dotrze do opracowań, których jest wiele na naszym rynku. Niektóre tytuły zamieszczam w bibliografii.

  Magia w kulturze ludowej nie była sztuką samą w sobie, lecz miała charakter użytkowy. Dlatego też sztuka leczenia była jedną z najważniejszych jej gałęzi. W tym portalu zajmiemy się tylko taką medycyną, która wykorzystuje w swych zabiegach magię słowa, gestów, roślin, czyli wszystko to, co wybiega poza standardowe ujęcie medycyny. Niemożliwym jest oczywiście zawrzeć tu wszystkie ludowe przepisy lekarskie, dlatego też poniższa zawartość jest raczej swoistym przeglądem ludowych receptur magiczno-medycznych, który ma na celu ukazanie schematów, na jakich opierała się ówczesna medycyna.

  Zanim jednak przejdę do przykładów, wypada przedstawić pokrótce przyczyny chorób oraz sposoby, jakimi z nimi walczono. A przyczyny nie zawsze były racjonalne, jeśli patrzeć z punktu widzenia dzisiejszej nauki. Choroby wywołać mogły na przykład niektóre zjawiska atmosferyczne i kosmiczne, jak zaćmienie słońca, a także księżyc, woda, ziemia, ogień, wiatr, za szczególnym uwzględnieniem wirów powietrznych, drzewa (a raczej demony w nich zamieszkujące),  zwierzęta, gdzie prym niosły robaki wszelkiej maści, istoty demoniczne, czy wreszcie ludzie (ze szczególnym uwzględnieniem uroku). I przykładowo urok taki mógł objawiać się wszelako – od przygnębienia psychicznego poczynając, a na różnorodnych boleściach i niedomaganiu kończąc.

  Przede wszystkim trzeba było chorobę  zdiagnozować, czyli ustalić źródło jej pochodzenia, by potem móc kolejno przejść do leczenia. I tak, by wyciągnąć chorobę z ciała pacjenta, można było ją wyssać, wycisnąć, wytrząsnąć, zlizać, zmyć, wystraszyć, okadzić (ziołami lub ekskrementami), wygryźć, pokłuć, przypiec, itp. Gdy już chorobę wyciągnięto z ciała, należało ją następnie zniszczyć. By tego dokonać można było chorobę spalić, posiekać ostrym narzędziem. 

  Poza tymi różnymi zabiegamy, stosowano też oczywiście inne, bardziej racjonalne, jak masaże, stawianie baniek, puszczanie krwi, zabiegi chirurgiczne, czy wreszcie stosowanie ziół leczniczych.

  Ważną rzeczą było także leczenie za pomocą wszelkich podobieństw. I tak, przykładowo, różę leczono czerwonymi szmatkami, krwawienie czerwonymi kwiatami, żółtaczkę żółtymi kwiatami, choroby nerek kopytnikiem (którego liście mają kształt przypominający kształt nerek), itp.

LECZENIE CHORÓB UROCZNYCH

Zdejmowanie uroku

Praktykę tą stosowało się w ciężkich przypadkach.

Znachor brał 40 ziaren bobu lub fasoli, poddawał je w ciągu kilku dni działaniu słońca w dzień i księżyca w nocy, trzymając je w naczyniu z „milczącą” wodą (czyli wodą zaczerpniętą ze źródła, studni, itp. oraz przygotowaną w całkowitym milczeniu), po czym wyjmował je i z 37 ziaren sporządzał naszyjnik dla urzeczonego, a trzy pozostałe piekł w ogniu i dawał choremu do spożycia. Po paru dniach naszyjnik rozrywano, a ziarna rozrzucano na rozstajach dróg.

Jeśli zna się sprawcę zadanego uroku, należy rzucić na niego 7 kawałków ziela siódmaczka i trzy razy splunąć. Urok wtedy przejdzie z urzeczonego na sprawcę.

Jeśli po uprzednich wróżbach stwierdzono urok (patrz dział wróżby, p. wróżby z węgielków), by pozbyć się takiego, należało odmówić następujący tekst:

Uroku! Uroku!

Jeżeliżeś przyszedł z lasu, idź do lasu!

Jeśli z wiatru, idź do wiatru!

Jeżeli z baby, idź do baby!

Idź do lasu, na suche korzenie,

Niech cię nie widzi żodne stworzenie!

Po wygłoszeniu tej formułki osoba odmawiająca urok trzy razy kropiła chorego wodą z naczynia, w którym uprzednio wróżyła, a resztę wody wylewała między drzwi a próg. Zabieg ten należało powtarzać przez trzy dni.

Osoba, która miała zamówić urok, nabierała do ust wody z rzeki, biegła z nią szybko do domu chorego i tam chlupała ją na niego, po czym szybko mówiła:

Idźcie, uroczyska, na kopiska!

Idźcie uroki z rąk i nóg

I ze wszystkich członków!

Jeśli dziecko padło ofiarą uroku, matka brała je na ręce i oblizywała mu czoło, a niekiedy również oczy albo i całą twarz. Po oblizaniu wypluwała zlizany urok.

Zamawiania uroków

Uroki! Uroki!

Jageście z wiatru,

Idźcie pod obłoki,

Jageście z boby,

Idźcie pod chawełkę!

Chawełką nazywano drewniany krążek do upinania włosów u mężatek. Ostatnie dwa wersy znaczą więc tyle, co: jeśli pochodzicie od jakiej kobiety, wróćcie do niej (prawdopodobnie w postaci kołtuna).

Uroki! Uroki!

Czyście spadły z lasa?

Czy z ludzi?

Czy z czego innego?

Idźcie na góry

Na lasy, na korzenie

Gdzie nie postoi

Żadne boskie stworzenie!

LECZENIE CHRÓB RÓŻNYCH

Leczenie róży

By się pozbyć róży należało ją spalać przez trzy dni, tylko przed i po zachodzie słońca. Z najprzedniejszego gatunku lnu o cieniutkich włóknach (lekkiego i łatwopalnego), robiono 9 kłębuszków. Potrzeba była także czerwona szmatka. Osoba spalająca różę, mówiła:

Różo!

Rozalio!

Bądźże litościwa dla boskiej miłości,

Zdejm ze Stanisławy kości!

Po tym brała z kupki po jednej gałce lnu i okrążała nią chore miejsce, w stronę odwrotną niż bieg słońca. Za każdym okrążeniem spluwała na bok. Po splunięciu kładła poszczególne gałki na czerwonej szmatce. Gdy już wszystkie się tam znalazły, brała szmatkę wraz z kłębuszkami i trzymała nad chorym miejscem. Wówczas podchodził ktoś trzeci i podpalał kłębuszki. Płomień buchał i wylatywał w górę. Pustą, jeszcze ciepłą czerwoną szmatkę, osoba lecząca kadła szybko na chorym miejscu i chwilę trzymała. Zabieg powtarzano przez trzy dni.

Na twarzy chorego kładziono czerwoną szmatkę, na której z kolei kładziono 6-9 gałek lnu. Osoba zamawiająca zapalała owe gałki, równocześnie drugą ręką wykonując energiczne ruchy od dołu ku górze. Powstały w ten sposób prąd powietrza porywał płonące gałki lnu do góry. Osoba wykonująca zabieg mówiła:

Oj, różyczko, różyczko!

Piękne imię masz.

I cóż ci się stało,

Żeś tak czczona i mianowana,

Swoje złości rozkorzeniła.

Czy to z tego dobrego,

Czy ze złego?

Wychodź! Wychodź! Wychodź!

Idź na góry, na lasy!

Gdzie słoneczko nie doświeci,

Ptaszek nie doleci.

Zgiń!

Przepadnij na wieczne niewczasy!

Zabieg wykonywano przed wschodem lub po zachodzie słońca. Zamawiający stawał nad chorym, czynił nad nim jakieś gesty i mówił:

Oj, różo, różo, masz ty dziewięć wierzchołków...

...osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy dwa, jeden, nic!

Ostatni wers wypowiadano na jednym oddechu.

Leczenie bielma z oczu

Wykonywano zabieg tylko przed wschodem lub po zachodzie słońca. Poniższy tekst odmawiano trzy razy, za każdym razem zdmuchując z oka trzykrotnie.

Za siedem gór,

Za siedem mórz,

Za siedem chmur

Ustąp! Ustąp!

Ustąp z mej źrenicy,

Nie zastępuj mej śklanicy!

Sposoby na ból zębów

Wierzono, iż w zębach mieszkają robaki i to one są sprawcami bólu, jaki czasami nęka ludzi. By się ich pozbyć należało okadzić zęby dymem z nasion lulka czarnego. Po tym zabiegu żyjątka wysypywały się z jamy ustnej.

Krosty, brodawki

W celu pozbycia się brodawek wiązano na nitce tyle węzłów, ile miało się ich na ciele, po czym nitkę tą puszczano na bieżącą wodę.

Leczenie febry

Wierzono, iż febra pochodzi z ziemi. Chory udawał się więc na miejsce, na którym wedle jego mniemania został nawiedzony przez tę chorobę, sypał dookoła niego jęczmienne krupy i modlił się:

Przebacz, strono – matko, ziemio wilgotna! Oto masz krupy na kaszę.

Wierzono, iż matka – ziemia przyjmie ofiarę i zdejmie chorobę z cierpiącego.

Udawano się pod osinę, obejmowano pień i, gryząc korę, przemawiano głośno do drzewa:

Zjem ja ciebie! Zjem ja ciebie!

Chory gryzł korę dopóki nie zwymiotował pod drzewo. Gdy tak się stało, febra wypadała z chorego.

Chory udawał się pod krzak bzu czarnego, który posiadał trzy pręty wyrastające z jednego korzenia. Przyciągał wierzchołki prętów do ziemi, obciążał je kamieniem i pod tak utworzonym łukiem przepełzał trzykrotnie. Po tym czynie wykopywał pręty mówiąc:

W trzech łodygach zasiekłem trzy febry

Kiedy się te trzy łodygi odmłodziły

Wtedy febra powróciła       

Leczenie epilepsji

By spowodować ustąpienie epilepsji należało wbić nóż w ziemie w tym miejscu, na którym jej atak powalił chorego. Narzędzie należało pozostawić tam na zawsze.

Leczenie hryziu

Osoba chora umieszczała nogę lub rękę cierpiącą na hryź między dzieżą a wiekiem i ściskała bolące miejsce. Wtedy jedna z obecnych osób pytała chorego: Co wyciskasz?, ten zaś odpowiadał zgodnie z prawdę: Hryź. Wtenczas osoba pytająca mówiła: Wyciskaj, wyciskaj, aby nigdy nie było.

Leczenie reumatyzmu

Gotowano 1 liść pokrzyku w ¼ l wody dopóki nie została połowa cieczy. Wywar ten pito rano przed jedzeniem po kieliszku od wódki.

SCHORZENIA INNE

Sposób na podskórne robaki

Przygotowywano kąpiel z grochu i, owinąwszy chorego w prześcieradło, poddawano go kąpieli. Wówczas pasożyty opuszczały ciało.

Leczenie kołtuna

By pozbyć się kołtuna oraz przerzucić zaczajony w nim ból na kogoś innego, wrzucano go do gnoju, mówiąc:

Jageś mi podrzucił, to choruj dali!

Leczenie przestrachu

Gdy dziecko upadnie i skutkiem tego przestraszy się, matka wtedy bezzwłocznie bierze je na ręce i wysysa przestrach, przykładając trzykrotnie usta do obnażonych pleców i piersi i następnie wypluwa to, co wyssała.

Posiekaną gałązkę rośliny zwanej straśnik gotowano w wodzie i odcedzony odwar dawano choremu do picia trzy razy dziennie.

Na ostrze siekiery lano wodę, którą następnie dawano do picia choremu. Robiono tak, by przesiekł się lęk. 

Choroba rusalska

Była to choroba zsyłana przez demony (Rusałki). Gdy człowiek zapadł na taką chorobę, nic nie mogło pomóc mu w cierpieniach, jak tylko ponownie zetknąć się z Rusałkami i nakłonić je, by zdjęły urok.

W tym celu czekać trzeba było do wiosny, a w szczególności do okresu Zielonych Świątek (nazywanych w innych regionach rusalnym tygodniem). Gdy ów tydzień nadszedł, wtedy pogodnego dnia o zmroku lub też wczesnym wieczorem, osoba pomocna odwoziła chorego na polankę, gdzie rosła roślina dyptam, do której to przychodziły o północy Rusałki lub Wiły, by odgryźć kwiat. Pod jedną z takich roślin, ustawiano miskę z wodą i umieszczano ofiary dla demonów, a obok kładł się chory głową ku zielu, nakryty białym czystym płótnem. Osoba pomagająca oddalała się wtedy od chorego, jednak z pewnej odległości wciąż nad nim czuwała. Gdy zapiały pierwsze koguty, znaczyło to, iż Rusałki nawiedziły już – poprzedzone przez powiew wiatru – polanę i odgryzły kwiaty. Gdy koguty zapieją po raz drugi, osoba pomagająca szła wtedy do chorego i patrzyła, czy upadł choć jeden kwiat w pozostawione naczynie z wodą. Jeśli padł, znaczyło to, iż demony przyniosły choremu wyleczenie. Pił on wtedy nieco wody z miski, po czym wracał – wczesnym świtem jeszcze – wraz z pomocnikiem do domu.

Inna wersja powyższego. Wszystko toczyło się podobnie do piania kurów (do nastania świtu). Gdy już świt nadszedł, rozkopywano ziemię pod dyptamem i jeśli znaleziono tam robaka czy chrząszcza, zapiekano go w cieście, lub ciskano go do wody, dając następnie do spożycia choremu, jako lek pozostawiony dlań przez demony.

PRZERZUCANIE CHORÓB

By przerzucić chorobę na inną osobę

Takie przerzucenie czyniło pewniejszym zabieg medyczny (ponieważ choroba łatwiej ustępowała wiedząc, że u kogoś sobie jeszcze posiedzi). Zabiegu dokonywano nocą, przed pianiem pierwszych kurów. Chora osoba stawała naga na rozdrożach a wtedy inna osoba oblewała chorego wywarem z leczniczych ziół. Wywar ów wsiąkał w ziemię, a pierwszy, kto przeszedł po takiej nasączonej ziemi, przejmował chorobę.

ZAKLĘCIA I PRZEPISY MAGICZNE

CZARY MIŁOSNE

By wzbudzić uczucie ukochanej osoby

Dziewczyna splatała ze sobą dwie nici – jedną pochodzącą ze swojego ubrania, a drugą z ubrania wybranka – w jedną, by w ten sposób przyspieszyć zaślubiny. Czynność tę można było wykonać używając również włosów zamiast nici.

By wzbudzić miłość w sercu ukochanej osoby, należało zerwać o północy, w całkowitym milczeniu, ziele rumianku. Ziele to należało ususzyć, kolejno przewiązać czerwoną wstążką i zakopać podczas nowiu pod domem ukochanej/ego w miejscu, po którym często przechodzi.

Dziewczyna chcąca wzbudzić miłość ku sobie wybranego chłopca, starała się zdobyć nitkę z jego czapki lub chociaż odrobinę pyłu z podeszwy jego buta. Otrzymawszy to, zalepiała w bryłkę wosku i rzucała w ogień, mówiąc:

Żeby ciebie tak piekło za mną, jak ogień piecze ten wosk. Żeby twoje serce tak topniało za mną, jak topnieje ten wosk.

Chłopak, który został poddany takim czarom bądź rozmiłowywał się w dziewczynie, bądź sechł i umierał.

Kwiat na miłość

By zdobyć nasięzrzał, ziele miłości, dziewczyna musiała udać się w noc kupalną do lasu o północy, przy tym całą drogę musiała przebyć tyłem i nago. Gdy już znalazła ziele wyrywała je, mówiąc przy tym:

Nasięzrzele, rwę cię śmiele, pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią!

By ukochana osoba pozostała wierna

Dziewczyna, by jej kawaler jej nie porzucił i nie poszedł do innej, wlewała wywar z lubczyku do jakiegoś płynu (np. herbaty) i dawała swemu chłopcu do wypicia. Gdy ten pił, dziewczyna odmawiała w myśli:

Wypijże to ziele, wypijże nieboże!

Uno przy kochaniu wiele dopomoże.

Byś mnie nie opuścił,

Do inszych nie chodził,

Żebyś mnie nie zwodził!

Po tych zabiegach, chłopiec miał pozostać jej wierny.

By spowodować trwałość uczuć w młodzieńcu, zakochana w nim dziewczyna brała ziemię, na której został ślad jego buta, kładła ją w naczynie i zasadzała w nim niewiędnące kwiaty.

By prędko wydać się za mąż

Dziewczyna pragnąca prędko wyjść za mąż (lub też chcąca uzyskać powodzenie u płci przeciwnej), starała się posiąść gałązkę drzewa, na której osiadł pierwszy w danym roku rój pszczeli. Liście z tejże gałązki gotowała, po czym myła się odwarem z nich.

CZARY NA URODĘ

Inwokacja do wody

Wypowiadana była o świcie w dzień kupalny. Miało to spory związek z wiosennymi kąpielami oczyszczającymi. Dziewczyna stawała pod siklawą źródlanej wody, kładła pod nią kawałek chleba jako ofiarę i prosiła:

Dzień dobry, wódeczko, najstarsza caryczko!

Obmywasz góry, korzenie, kamienie

Obmyj i mnie z wszelkiego plugastwa

Ażebym była tak wspaniała jak wiosna

Ażebym była tak piękna jak zorza jasna

Ażebym była nasycona jak jesień

A bogata jak ziemia

Inwokacja do słońca

Modlitwa odmawiana rankiem, w dzień pogodny, z twarzą zwróconą do wschodzącego słońca.

Dzień dobry ci, jasne słoneczko

Ty święte, ty jasne – przekrasne

Ty czyste, wspaniałe i szanowne

Ty oświecasz góry i doliny

I wysokie kurhany

Oświeć mnie przed całym światem

Swoją dobrocią, krasą, wdziękami i miłością

Jakie ty jesteś jasne

wspaniałe, przekrasne

Żebym i ja była taka jasna

Wspaniała, przekrasna

By mieć bujne włosy

Dziewczyna, która chciała, by jej włosy urosły długie i bujne, szukała linowiska węża, po czym gotowała je i myła wywarem zeń włosy. Zabieg ten był o tyle niebezpieczny, że włosy, które po nim wyrosły, mogły się kręcić wokół szyi i dziewczynę udusić.

By mieć piękny głos

By mieć piękny głos, pito jaja słowicze.

CZARY DLA DZIECI

By dziecko przestało płakać w nocy

Matka dziecka brała w ręce dwa kawałki drewna, obchodziła kąty izby, w każdym uskrobała nieco wapna ze ściany, wypowiadając przy tym:

Kątku, kątku

Przywróć spanie

Mojemu dzieciątku!

Matka zeskrobywała wapno w kątach izby na warzochę, mówiąc przy tym:

Kto tam puko?

Dziecko spanio szuko!

Po wymówieniu powyższych wersów, szybkimi ruchami wyrzucała uskrobane wapno pod zagłówek dziecka.

Matka skubała wapno mątewką, mówiąc:

Szukom, szukom dziecku spania,

Żeby spało, nie płakało,

Do jutra rana.

Spod ciemnego lasu wybiegło dziewięć dziewiątek dziewic

A wszystkie one – siostry

I porwały od mego dzieciątka kryksy i płaczki i nocnice

Pobiegły po urwistych brzegach, po żółtych piaskach

Za ciemne lasy, na zieloną murawę

Tam one się bawią i odpoczywają

Tam wy się bawcie i odpoczywajcie

A mego dzieciątka nie napastujcie!

Niechaj moje dzieciątko śpi

Niech się bawi, niech rośnie i krzepnie...

Hu! Pobiegły, poniosły!

Biegnijcie, nieście!

A mego dzieciątka nie napastujcie!

Jeśli dziecię krzyczało i rzucało się przez sen, brano je wieczorem na ręce i trzymano w pobliżu światła tak, by jego cień padł na ścianę. Wtedy ktoś z obecnych rozcinał ów cień nożem lub rozrąbywał go toporem, co miało zabić siedzącą w dziecku nocnicę.

By uwolnić dziecko od nocnicy, umieszczano pod kolebką dziecka nóż, pętlę oraz naczynie z wodą, mówiąc:

Oto dla ciebie, nocna nocnico, zła dręczycielko. Woda - byś się zachłysnęła, ostry nóż - byś się zakuła, pętla - byś się zadusiła.   

Zamówienie płaczki

Gdy dziecko płakało przez cały czas, w dzień  i w nocy, mówiono, że dziecko dostało płaczki. Takie dziecko wynoszono w południe na rozstajne drogi, gdzie zazwyczaj siadywały południce i chodzono z nim na rękach z jednej drogi na drugą, mówiąc:

Południco! Południco!

Weź te płacki z mej dzieciny

I zanieś na krańce świata.

Niech z wiatrem lecą,

I nigdy nie wracają do moi rodziny!

Po tych słowach ocierano dziecku oczka lnianą szmatką i wyrzucano ją na rozstaje dróg, by więcej nie płakało. Zabieg powtarzano przez kilka dni. Jeśli płaczka nie chciała odejść, wyrzucano wtedy na rozstaje nie szmatkę, ale pieluchę, w której przyniesiono dziecko.

Jeśli i po tym zabiegu płaczka nie chciała odejść, brano dużą, żelazną pokrywkę, nasypywano do niej żarzących się węgli, na które sypano posiekane na sieczkę ziele czartopłochu. Okadzano tym dziecko, chodząc dookoła niego w stronę przeciwną do biegu słońca. Podczas tego mówiono:

Idź czorcie!

Idź w ogień wieczny

Z tego niewinnego ciała!

Idź za lasy, za góry,

Na bagna,

Na rozstajne drogi!

Nie wracaj tu nigdy,

Połam sobie nogi!

Niech to kadzenie wyjdzie na pożytek,

Że ustanie ten płac wszystek!

Popiół ze spalonego ziela zanoszono na rozstaje dróg i tam go rozsypywano. Okadzano w ten sposób dziecko przez kilka dni.

By dziecko było mądre

Nowo narodzone dziecko obnoszono książką podczas kąpieli, aby było mądre.

KIEROWANIE ŻYWIOŁAMI

Kierowanie ognia

Gdy we wsi wybuchł pożar, należało go skierować w puste miejsce lub do góry tak, by niczego nie zniszczył. Brano wtedy do jednej ręki sól, do drugiej część kobiecego stroju ślubnego. Rzucano sól w ogień z czterech stron, a następnie machano ową częścią odzieży w stronę, w którą chciano skierować ogień. Mówiono przy tym:

Zygmuncie!

Przykrywam cię!

Idź w przestrzeń!

Idź w przestrzeń!

Jeśli chciano ogień skierować ku górze, słowa  „Idź w przestrzeń!”, zamieniano na „Idź do góry!”.

Zamawianie burzy

Gdy na niebie pokazywały się czarne chmury, błyskawice i grzmoty, mówiono:

Idźcie chmury!

Na lasy, na góry,

Gdzie pastuszkowie siadają,

Kapki wody nie żądają.

My jej mamy dosyć

Garnuszeczkiem nosić.

By odgonić gradowe chmury

Gdy taka chmura nadchodziła, wieśniaczki brały z sioła starą chustę czy szmatę, która miała uosabiać chmurę, ciskały ją na ziemię i siekły na kawałki, a zrobiwszy to ciskały je w różne strony świata. Miało to spowodować rozproszenie się chmury.

Sprowadzanie chmur i deszczu

Bardzo stary rytuał. Obchodzono pola z nagą, przybraną liśćmi i gałązkami dziewczyną, która uosabiała tu Dodolę (inne imię Perperuny, patrz Panteon), polewając ją od czasu do czasu wodą i śpiewając:

My idziemy poprzez sioło

Oj dodo, oj Dodole!

A zaś chmury poprzez niebo

Oj dodo, oj Dodole!

A my prędzej, chmura prędzej

Oj dodo, oj Dodole!

I chmury nas prześcignęły

Oj dodo, oj Dodole!

Żyto, wino porosiły

Oj dodo, oj Dodole!

Oj Dodolo, bożko miła

Daj, bożko, daj!

Nichbyś deszczem porosiła!

Oj Dodolo, bożko miła

Od dwóch kłosów worek żyta

Oj Dodolo, bożko miła

Od dwóch gronów dzbanek wina

Oj Dodolo, bożko miła

Daj, bożko, daj!

Zamawianie to było prawdopodobnie wygłaszane przy składaniu ofiar dla wywołania deszczu:

Deszczyku, deszczyku, zważę tobie barszczyku

W nowiutkim garnuszku, postawię na dąbku

Dąbek się zachwiał, a deszczyk lunął

Cebrem, wiadrem, szkopkiem, nad naszą niwą

By wywołać chmury, gdy doskwierała susza, ludzie palili na polach ogniska i gotowali wodę. Dym unoszący się do nieba podczas takich zabiegów miał przywołać chmury.

By powstrzymać deszcz

Nie padaj deszczyku, nagotuję ci barszczyku

Bez krupek i soli, na jednym rosoli

Postawie na dębie

Dębaczek się chwieje, barszczyk się rozleje

Pokazze się słonecko, dam ci białe jajecko!

Jak kureczka zniesie, na dębowym lesie

Weźmij jajo do raju!

Przywoływanie wiatru

Wzywanie to wymawiały żniwiarki, pracujące nierzadko długie godziny w ogromnym upale:

Nie wiej, wietrz, w lesie, powiej po drodze!

Dajże nam chłód, sercu mojemu daj życie!

By odegnać wiatr

Wiatereczku kochany!

Poleć tam, gdzie złe pany!

ZAMAWIANIE NA ZDROWIE

Zamawiania do księżyca

Wykonywane na powitanie księżyca na nowiu

Ojczulku, jasny księżycu!

Tobie złote rogi na stanie

A mnie na zdrowie

Miesiącowi - złote rogi

A nam – szczęście i zdrowie

Tobie na pełnię, a mnie na zdrowie

Witaj księżycu, niebieski dziedzicu!

Tobie złota koróna, a mnie zdrowie i fortuna

Witaj, miesiączku nowy!

Żeby nas nie bolały głowy!

By ustrzec się przed chorobą

Na wrotach prowadzących do domu pisano dziegciem, węglem, itp. krótkie teksty, mające na celu zmylić chorobę, typu:

W domu nie ma nikogo – przyjdź wczoraj!

By nie rodzić więcej dzieci

Kobieta, która już posiadała dzieci i nie chciała mieć ich więcej, okrążała po trzykroć uschłe drzewo owocowe, mówiąc:

Wtedy dzieci miałam, gdy to drzewo rodziło.

MAGIA DOBROBYTU

Zamawianie na urodzaj

W czas żniw:

Och! Śpieszko – Sporyszko!

Przyleć do mnie z bujnym wiaterkiem

Na białym motylku!

I daj Boże lekko

I wieczór niedaleko

By spowodować nośność kur

Pierwszego dnia Godów gospodyni rozkładała na podłodze słomę i rozrzucając orzechy biegała po niej, kwocząc jak kura. Za nią zaś biegały dzieci, naśladujące kurczęta.

ZAKLĘCIA OCZYSZCZAJĄCE

Oczyszczająca woda

Zaklęcia te (czy raczej modlitwy) były wymawiane podczas oczyszczających kąpieli, które miały miejsce podczas obrzędów wiosennych.

Mateczko wodo!

Obmywasz ty strome brzegi

Żółte piaski, biały żar-kamień

Swoją prądowiną i złotą strugą!

Obmyjżeż ze mnie wszystkie urazy i przypadki

Urzeczenia i uroki, smutki i choroby

Bóle i łamania, złą chudziznę

Ponieśże, mateczko bystra rzeko

Swoją prądowiną, złotą strugą

W czyste pole, zimne morze

Za grząskie błota, za trzęsawiska – moczary

Za sosnowy las, za osinowy tyn

Wódko, wódeczko!

Obmywałaś kamienie, korzenie

Obmyj i mnie

Grzeszne stworzenie!

Wodziczko, czyściczko!

Obmywasz brzeżki i kamienie

Obmyjże i mnie

Grzeszne stworzenie!

MAGIA OCHRONNA

By zabezpieczyć przed urokiem

Naciera się ciało dziecka solą lub po prostu kładzie się przy nim sól.

By dodać sobie odwagi

Noszono zaszyte w ubraniu kawałki ususzonego oka lub serca wilczego.

By uchronić bydło od dzikich zwierząt

Podczas pierwszego wypędu bydła na pastwisko, obchodzono stado trzykrotnie dookoła, po czym zatrzymywano się, a główny pasterz spoglądając na bydło mówił:

Chroń, Boże, nasze stado i każde bydlątko od wszelkiego gada biegającego i od zwierza złego!

Po tych słowach wszyscy odwracali się od bydła i patrząc w otwarte pole krzyczeli w ten sposób, jakby odganiali wilki, a jeden z pastuszków głośno trzaskał z bicza. Wtedy główny pasterz wołał:

Sól ciskam w oczy!

Wtenczas jeden z pastuszków rzuca na pole garść soli. Główny pasterz woła:

Głownię ciskam w zęby!

Kolejny z pastuszków rzuca wtedy w pole płonącą głownię.

By ochronić zgubione bydle

Gdy pasterz zgubił jedno bydlę ze stada, wtenczas, by wilk nie zaszkodził zgubionej sztuce, brał siekierę i z rozmachem zacinał ją w jakiekolwiek drzewo i zostawiał ją na całą noc. Zabieg ten zamykał szczęki wilka.

By uchronić zwierzęta od wilka

W celu unieszkodliwienia wilków, jedna z kobiet brała igłę z nitką i zaszywała połowę swej sukni, a wtedy ktoś obok pytał celowo:

Co szyjesz?

Zapytana odpowiadała:

Zaszywam uszy wilkom, aby nie słyszały owiec!

Podobne pytanie zabrzmiewało jeszcze dwa razy, a zapytana opowiadała kolejno o zaszywaniu oczu i paszcz wilczych.

By czarownica mleka nie odbierała

Umocowywano przy drzwiach obór gałązki szypszyny lub głogu, by czarownica palce sobie pokłuła, gdy w nocy przyjdzie czarować.

By zabezpieczyć pole

W noc Kupały biegano dookoła niego z płonącymi pochodniami. Zabieg ten zabezpieczał pole od demonów i robactwa oraz zapewniał dobre plony.

Obsiekanie

Czyli tworzenie magicznego koła przed pierwszym wiosennym wypędem stada na pastwisko. Na podwórze, gdzie stało stado wkraczało dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał w rękach siekierę, zaś drugi wielki nóż. Rozchodzili się oni od wrót w różnych kierunkach i obchodzili bydło trzykrotnie, przy każdym spotkaniu uderzając siekierą o nóż. W ten sposób było zwykle tworzone koło: przez dwie osoby rozchodzące się w dwóch kierunkach.

CZARY ODWRACAJĄCE

Odwracanie czarów

Jeśli jakaś czarownica zadała komuś węzeł, wtedy należało taki węzeł znaleźć i rozwiązać, a następnie wyrwać i spalić, a na miejsce wbić osinowy kołek, co miało sprawić osobie, która czar rzuciła, nieopisane męki.

Unieszkodliwienie czarownicy

Lud, podejrzewając jakąś osobę o czynienie szkodliwych czarów, bronił się przed nią w następujący sposób. Należało zdobyć kilka wyczesanych przez nią włosów i umieścić pod biegunem wrót. I tak, jak włosy skręcały się przy otwieraniu i zamykaniu drzwi, tak miało się skręcać ciało czarownicy, przyprawiając ją o wielkie cierpienia.

MAGIA SZKODZĄCA

By odebrać mleko krowie

Kobieta chcąc przenieść mleko cudzej krowy na własną, uderzała miotłą w wymię pierwszej, czym zabierała mleko na miotłę, po czym szła do swej zagrody i uderzała miotłą w wymię własnej krowy.

By wywołać postrzał

Czarownik chcąc to uczynić brał róg bydlęcy z odciętym wierzchołkiem, sypał doń piasek, żwir i tłuczone szkło, po czym wszystko to wydmuchiwał w kierunku, w jakim miały podążać czary. Mówił przy tym:

Idźcie do N.N., postrzelcie w serce, suszcie go i palcie, do grobu ześlijcie!

Ofiarę, napotkawszy ją, przeszywał strzał, powodując ostre kłucie w piersiach.

By przyprawić komuś cierpienia

Należało wyciąć ślady odciśnięte na ziemi przez daną osobę i ziemię tą spalić, zatknąć w ścianie pieca, zawiesić w kominie, itp. Wysychanie ziemi powodowało wysychanie danej osoby i śmierć.

By odpłacić złodziejowi

Jeśli złodziej ukradł z domu np. płótno, ale jakiej jego cząstki zapomniał, bądź ją zgubił, wtenczas wszystko, co rozgniewany właściciel zrobił z tą częścią, odbijało się na złodzieju. I tak gdy zakopał ją do grobu, złodziej umierał, gdy zatykał ją do dziury w osinie, złodziej trząsł się jak osikowy liść, gdy wieszał w kominie nad ogniskiem, złodziej wysychał, itd.

ZASADY, SCHEMATY DZIAŁANIA MAGII LUDOWEJ

Tutaj postaram się w miarę rzetelnie podać różne zachowania i czynności magiczne występujące w tradycyjnej magii Słowian.

Wysysanie, zlizywanie stosowane przeciw urokom, chorobom, przestrachowi. Związane było z wypluwaniem wyssanej choroby. Najczęściej stosowane w stosunku do dzieci.

Przewlekanie przez pochylone ku ziemi drzewo, dziurę w ziemi, itp. Miało na celu zdjęcie zła, odczynienie uroku i/lub przejęcie właściwości życiodajnych np. z drzewa.

Hałas poprzez trąbienie, dzwonienie, trajkotanie, kołatanie, czy też wrzaski, krzyki, piski, itp. Miał na celu odstraszenie wszelkiego zła, czy to w postaci choroby, demona, śmierci, itp. Szczególnie stosowane podczas niektórych obrzędów (np. weselnych).

Wymachiwanie ostrymi narzędziami nożem, siekierą, lub też kijem, batem, itp. Służyło odpędzaniu niewidzialnego zła.

Bicie kijem wypędzenie szeroko rozumianego zła lub też ochrona przed nim (np. bicie gałązkami wierzbowymi podczas obrzędów wiosennych).

Posyłanie z wiatrem jakiegoś przedmiotu w kierunku obiektu działania magii. Jeśli nie wiadomo dokładnie, gdzie ów obiekt się znajduje, kierunek posyłania czaru nie ma znaczenia. Poprzez wiatr można było wysłać słowa, drobne, lekkie przedmioty (np. piach, pierze). W ten sposób można było wysłać tzw. postrzał, czyli czary wywołane wiatrem.

Dotknięcie miało moc przenoszenia właściwości jednego przedmiotu na drugi. W jego skład wchodzi:

Taczanie często występuje przy użyciu jajka. Taczano je po ziemi, by ta byłą pełna jak ono; po bydle, gdy wypuszczano je po raz pierwszy w roku na pastwisko, by było tak okrągłe, jak jajko; po chorym, by przenieść chorobę do środka jaja (wtedy jajko wyrzucano); po mogiłach, by udzielić życia duszom zmarłych (podczas dni zadusznych). Także występowały formy taczania się ludzi po ziemi, by użyczyć jej płodności.

Noszenie przy sobie właściwości noszonego przedmiotu przechodzą na noszącego.

Spożycie najwyższa forma zespolenia obiektu działań magicznych pożądanych przedmiotem, którego właściwości chce się uzyskać.

Obsypywanie ziarnem wzmacniało żywotność obsypywanego obiektu bądź neutralizowało złowrogi wpływ śmierci. Służyło także jako ofiara dla demonów, których względy chce się pozyskać.

Ruch – miał moc przenoszenia właściwości. Należy do niego:

Przekraczanie – właściwości przekraczanego przedmiotu przechodzą na przekraczającego.

Przerzucanie właściwości przerzucanego przedmiotu przechodzą na obiekt działań magicznych.

Przesuwanie między dwoma lub więcej przedmiotami, których właściwości chce się uzyskać, wywołuje przejście tych cech na obiekt działań magicznych.

Okrążanie obiekt okrążany użycza swych cech obiektowi okrążającemu okrążającemu odwrotnie.

Oddziaływanie poprzez dowolny przedmiot znaczenie istotne miała sama akcja, a nie użyty rekwizyty, czyli ważne było to co chce się uczynić, a nie to, co faktycznie się robi. Zalicza się tu:

Niszczenie łamanie kija, tłuczenie garów, itp. Miało na celu odwrócenie lub zapobiegnięcie urokowi.

Zamykanie, zaszycie zamykało, unieruchamiało oddalony obiekt, na który miała działać magia (np. zamknięcie paszczy wilka).

Otwieranie, rozwiązywanie analogiczne do zamykania. Otwierało, odblokowywało obiekt działania magii (szczególnie często stosowane przy porodzie).

Wiązanie wiążąc węzły na jakimś przedmiocie można było zawiązać komuś życie, szczęście, pamięć, potencję, itp. W supełku tkwiły zaklęcia (słowa), więc rozwiązując taki węzeł, można było czar odwrócić.

Podrzucanie, podskakiwanie, ruch w formie tańca, kołysania, itp. Miało na celu szeroko rozumiane wskrzeszenie magiczne, np. ruszenie roślinności, by ta rosła w górę, czy też symulacja porodu.

Oddziaływanie poprzez podobny przedmiot lub wizerunek było skuteczne, jeśli wykorzystywany w magii przedmiot był w kontakcie z obiektem działania magii, był do niego podobny lub wyobrażał go. Działania magiczne poprzez:

Przedmiot oddzielony od celu czyli włosy, paznokcie, części odzieży, ślady, cień – przedmiot taki zatrzymuje właściwości obiektu, z którym się stykał. To, co podczas rytuału magicznego uczyni się przedmiotowi, to samo stanie się z obiektem, na który ma magia działać (czyli jeśli na przykład spali się przedmiot, obiekt również spłonie).

Przedmiot podobny do obiektu, jego wyobrażenie lub wizerunek często zupełnie niepodobny do samego obiektu (np. zniszczona szmata będąca wyobrażeniem chmury burzowej). Występowały zazwyczaj postaci figurek woskowych lub słomianych kukieł. Działanie podobne jak wyżej.

Kreowanie obiektu - wywoływanie zaistnienia pewnego obiektu, nie istniejącego w chwili odprawiania rytuału. W skład tych praktyk wchodziło tworzenie wyobrażeń roślin i zwierząt (np. kukiełki z ciasta), naśladowanie odgłosów wydawanych przez zwierzęta, wykonywanie ich ruchów i postaci.

Praktyki incepcyjne - krótkotrwałe wykonywanie pewnych określonych czynności w dzień inicjujący jakiś dłuższy okres czasu, w którym te czynności będą się regularnie odbywać. Chodzi tu o sianie, młócenie, koszenie, polowanie, itp.

Słowo - posiadało olbrzymią moc w magii ludowej. Wszystko, co wypowiedziane miało moc spełniania się, dlatego też było ono jednym z najważniejszych składników rytuałów. Stosowanie magii słowa przejawiało się poprzez wypowiadanie pewnych słów oraz poprzez unikanie pewnych słów. Magię słowa można podzielić na:

Zaklinanie, zamawianie, modlitwa - najczęściej mówione monotonnym głosem, kiedyś również śpiewane

Przekleństwa i błogosławieństwa - wypowiadane raczej mocnym głosem.

Praktyki pomocnicze - wspomagały one lub wręcz umożliwiały poprawne wykonanie rytuału.

Nagość

Post lub wykonywanie czarów na czczo - pomaga osiągać stany podobne do transu.

Zachowanie milczenia - wspomaga koncentrację.

Tajemnica wykonywania czaru

Wykonywanie określonych, rytmicznych ruchów, jak kołysanie się całym ciałem - wspomaga koncentrację i pomaga osiągnąć stany podobne do transu.

Utożsamianie się osoby wykonującej rytuał z jakąś potężniejszą istotą.

Zachowanie odpowiedniego miejsca i czasu - szczególnym czasem była noc oraz momenty przed wschodem i po zachodzie słońca. Odpowiednie miejsca, to miejsca ustronne, czyli lasy, łąki, moczary, jeziora, rozstaje dróg lub miejsca związane z konkretną czynnością (np. pole).

AKCESORIA MAGICZNE

Środki apotropeiczne - są to środki odwracające zły wpływ wielu czynników. Należą do nich:

Przedmioty kłujące - ciernie i kolce odstraszały złe istoty. Przykładowe wykorzystywane przedmioty to ciernie roślin (np. róża, oset), zęby od bron, grzebień, pazury zwierząt, ptasie szpony, rogi, kły.

Przedmioty żelazne - samo żelazo miało właściwości apotropeiczne. Wymienić można tu między innymi igły, noże, nożyce, siekiery, sierpy, kosy, widły, itp.

Żar i ogień - ogień skuteczny był o tyle, że nie tylko odwracał zło, ale niszczył je. Ważne też były jego cechy oświetlające i oczyszczające. Właściwości ognia przenoszono na przedmioty, które służyły do jego rozniecania, czyli przykładowo krzemienie, węgiel, lub też do niego podobne, jak kolor czerwony.

Dym - wykurza choroby i zło, oczyszczał. Szczególnie skuteczny był dym powstały z palonego łajna, rogu, itp., czyli w pewnym stopniu gryzący czy cuchnący. Rozpraszał chmury gradowe, palono go podczas burz.

Sól - miała właściwości oślepiające, dlatego też chroniła przede wszystkim przed urocznym okiem. Poza tym stosowano ją jednak przeciw ogólnemu złu, urokom, demonom, dzikim zwierzętom.

Dzegieć - podkurzano nim i siarką niemowlęta, by nie nawiedzały ich wiedźmy; wkładano go w usta trupom, by ci nie chodzili po śmierci.

Ekskrementy zwierzęce - ze względu na swój odór oraz obrzydzenie, jakie wywoływały, były skutecznym środkiem ochronnym przed urokami, czarami, demonami.

Miotła - ważna była jej funkcja wymiatania (wydalanie, usuwanie), można było nią na przykład "wymieść" zło z izby. Broniła dostępu do osób, które mała chronić.

Węzeł - kto go nosił, do tego zło miało związany dostęp. Zawiązywano w nim zaklęcia, wierzono, że można zawiązać tam również ludzkie dusze.

Sieci -  główną ich funkcją było chwytanie zła. Niektórzy badacze są zdania, iż sieć działała jako zwielokrotniony węzeł.

Kwiaty - kwiat wpięty we włosy działał przeciw urocznemu oku, odwracając uwagę tych oczu (nagietek, piwonia, ruta).

Zioła - pełniły różne funkcje magiczne.

Pióra - właściwości zwierzęcia, z którego pióro pochodziło, przenoszone były właśnie na owo pióro. I tak przykładowo stosowano pióro koguta (bo jego unikają złe moce), pawia (oko na piórach chroniło przed urocznym okiem), czy kaczora (pióra tego ptaka są krzywe i podobne do rogu).

Przedmioty pełniące funkcję magicznego zamykania - należą w sumie do środków apotropeicznych, jednak opiszę je oddzielnie. Należą tu:

Przewiązka - zawiązanie jej chroniło przed ogólnym złem, demonami, itp. Zwykle stosowano przewiązkę koloru czerwonego.

Wieniec - to odmiana magicznej przewiązki, która chronić miała przede wszystkim głowę. Tworzony był z różnorakich czrownych ziół, co wzmacniało jego magiczne właściwości i wielokrotnie pozwalało wyjść poza działalność apotropeiczną. Wieszano wieńce także na rogi krów, przy oknach (by uchronić dom przed burzą), nad drzwiami (by uchronić cały dom przed złem), zakopywano jako ofiary zakładzinowe przy budowie domu.

Pas, łańcuch - elementy te zamykały obiekt, który otaczały, odgradzając je od złowrogich czynników zewnętrznych.

Koło magiczne - tworzone przede wszystkim dla ochrony przedmiotu czy osoby znajdującej się wewnątrz, ale także dla zamknięcia, np. mocy podczas wykonywania rytuału. Samo tworzenie miało już ogromne znaczenie. Nie musiało być wykonane fizycznie, mogło być jedynie wyobrażane, a raz wykonane, zachowywało swą moc przez długi czas.

Przedmioty przynoszące szczęście i dostatek:

Jajko - jego działanie jest niezwykle wielostronne. Jajo jest pełne, jest zarodkiem życia, jest zamknięte, jest podobne do ziarna zboża. Daje życie ze swego wnętrza, bądź zamyka w nim cechy niepożądane dla człowieka.

Ziarna - przeciwdziałanie śmierci i chorobom, płodność i plenność, zwłaszcza gdy jest wiele ziaren w jednym kłosie czy główce kwiatowej (np. mak).

Podwójny kłos, podwójny owoc - ze względu na swoja "nadliczbowość" służyły one jako talizmany przynoszące dostatek i szczęście.

Listki nadliczbowe (np. czterolistna koniczyna) - talizman przynoszący obfitość i szczęście.

Kożuch i kosmata skóra - uważane były za przedmiot przynoszący obfitość, ze względu na ilość tkwiących w nich włosów.

Różczki wiosenne - wykonane z życiodajnych roślin służyły jako środki działające przeciw śmierci i chorobom. Uderzanie nimi pobudzało siły witalne.

Środki przynoszące miłość:

Środki pochodzenia zwierzęcego - środki dość specyficzne i nierzadko trudno dostępne. Sporządzane zazwyczaj z takich części ciała, w których uważano, iż znajduje się dusza. Przykładowe takie środki to głowa jastrzębia, serce jaskółki, kość nietoperza.

Zioła - uważano, iż niektóre rośliny posiadają moc wzbudzania uczyć. Między innymi był to lubczyk, rosiczka, omełek.

Środki pochodzenia ludzkiego - tutaj należy zaliczyć wszystko to, co pochodziło od osoby, na którą rzucano miłosny czar. Były to np. włosy, części ciała, czy ubrania ukochanego.

Znaki i symbole magiczne:

Znaki solarne - były znakami mówiącymi o sile słońca, przybierały jego właściwości, służyły jako talizmany przynoszące szczęście oraz jako amulety chroniące przed złem czy nieszczęściami. Do takich znaków należy zaliczyć swastyki, świaszczyce, trystyki, krzyże równoramienne (szczególnie te przekrzywione, czyli przyjmujące formę litery X), koła.

Czarny krzyż - miał posiadać właściwości ochronne.

Gwiazda heksapetalna - jej wizerunek często ryto na belkach domów, nad progiem, itp. Znak ten miał zabezpieczać od zła.

Kołomir, Koło Swaroże - znak symbolizujący cykliczny rytm życia i biegu czasu. Był on naszym pierwotnym wizerunkiem kalendarza.

Oprócz tych znaków, Słowianie znali zapewne całą masę znaków magicznych, których zasięg mógł ograniczać się od całego regionu do jednej wioski.

Czary można było zadać w jadle lub napoju (wtedy ten, kto spożyje takie jadło zostaje urzeczony) , podłożyć czy podlać na drogę (kto po tym przejdzie, na tego przejdzie czar), rzucić na kogoś, obsypać (kto oberwie np. ten zaczarowany), puścić z wiatrem czy nasłać (czar dopadnie konkretną osobę).

Poza tym zaczarować kogoś można było poprzez dotyk, spojrzenie, splunięcie, machnięcie ręką, dmuchnięcie, itp.

Kręgi, kadzidła, kolory

Cztery kierunki, ich kolory i strażnicy

Nie-zwykła przestrzeń, w której odbywają się nasze działania, jest mandalą. Wycinek przestrzeni jest mandalą, kiedy ma swój środek, krąg wokół środka i ma zaznaczone cztery główne kierunki, cztery strony świata. Taka mandala jest modelem całości świata, a jej środek przypomina o środku (osi) świata, czyli miejscu, w którym najbardziej skupiona jest moc. Podczas działań środek jest zaznaczany różnie: może nim być ognisko, jama z rozgrzanymi kamieniami w łaźni, ozdobiona żerdź, flaga, drzewo, kamień, świeca na podstawce. Cztery kierunki też bywają zaznaczone na różne sposoby; ta poczwórna struktura świata jest również przypominana przy różnych okazjach. Na przykład podczas rozpoczęcia warsztatu (a także w innych ważnych momentach) prowadzący przywołuje duchowe istoty związane z czterema kierunkami, oraz z górą, dołem i środkiem.

Wschód jest stroną świata, w której rzeczy mają swoje początki. To kierunek powstawania i odrodzenia. Wśród pór dnia odpowiada mu poranek, wśród pór roku wiosna. Jego kolorem jest czerwień. (Ale tu są różne szkoły: kolorem wschodu może też być żółty.) Zwierzęta wschodu to "ptaki, które latają wysoko i widzą świat z wysoka", wśród nich orzeł, jastrząb, sokół i czapla.

Południe jest tą stroną świata, w której wszystko osiąga swoją dojrzałość, pełnię, i raduje się sobą. Odpowiednią porą dnia jest południe, porą roku lato. Jego kolorem jest żółty lub złoty (według tej drugiej szkoły: czerwony). Na południu mieszkają "psotne zwierzęta", czyli żaby, żółwie, jaszczurki, lisy, kojoty, koty małe i wielkie.

Zachód jest stroną świata, dokąd wszystko odchodzi, jest krainą końca i przemijania. Porą dnia jest wieczór, porą roku jesień, kolorem czarny. Na zachodzie przebywają "czarne zwierzęta", wśród nich kruk i niedźwiedź, a spośród europejskich, nie znanych Indianom, dzik.

Północ jest stroną mądrości, która jest ponad przemijaniem, ponad życiem i śmiercią. Porą dnia jest noc, roku - zima. Kolor biały. Głównym zwierzęciem północy jest święte zwierzę Indian Prerii, biały bizon, a wraz z nim żuraw, łabędź i biała sowa.

Ten schemat nie jest sztywny, nie jest jakimś dogmatem, i jeżeli komuś wyda się (najlepiej podczas szamańskiej podróży), że powinno być inaczej, to śmiało może ustawić symbole kierunków w inny sposób. Także na warsztatach Davida Thomsona ten układ symboli zmieniał się.

Poczwórna struktura przestrzeni pojawia się nie tylko u Północnej Ameryce, Indiach i Tybecie, ale i w okolicach bliższych Europie. Poczwórna przestrzeń otaczała Boga w wizji Ezechiela: w czterech narożnikach stały cztery potężne istoty, a każda z nich miała po cztery skrzydła i cztery twarze na każdą stronę świata; były to twarze byka, orła, lwa i człowieka. Słowiański słup kultowy zwany "Światowidem", wyłowiony ze Zbrucza na Ukrainie, dzisiaj stojący w krakowskim muzeum archeologicznym, także ma cztery twarze patrzące w cztery strony świata, a na czterech bokach tej figury wyrzeźbiono symbole poczwórnego wszechświata.

Jeśli na warsztacie jest większa grupa (co najmniej 9 osób), warto ją podzielić na cztery "rodziny" albo "klany", każdy przypisany jednemu z kierunków. Do danej rodziny zaliczają się te osoby, które podczas ceremonii rozpoczęcia zajęć usiadły w kręgu wokół ogniska po odpowiedniej stronie: kto siedzi na północy, należy do rodziny północnej, itd.

Ochronny krąg w wizualizacji

Kiedy zasiadasz do medytacji (np. tych z przelewaniem wody ), albo kładziesz się do podróży z bębnem, wizualizujesz wokół siebie mandalę: w środku znajdujesz się ty sam (albo na przykład widzisz przed sobą centralny ogień), otoczony jesteś kręgiem, a przy tym kręgu w czterech stronach świata strzegą cię czterej strażnicy kierunków: orzeł na wschodzie, tygrys (albo inny kot, albo inne "psotne zwierzę") na południu, niedźwiedź na zachodzie i bizon lub byk na północy. A najpierw przywołujesz te zwierzęta i widzisz, jak z oddali przybywają do ciebie. Po zakończeniu działania pozwalasz strażnikom odejść tam, gdzie sobie życzą, i zwijasz resztę wizualizacji.

Ochronny krąg realny

W realnej przestrzeni ochronny krąg buduje się z patyków (dość mocnych, długości około 70-80 cm), do których, na jednym końcu, przywiązuje się zawiniątka z czerwonej (koniecznie!) tkaniny z ziołami w środku. David na swoich warsztatach stosował tytoń, zgodnie z indiańską tradycją, w której tytoń jest rośliną świętą. Ja zamiast tytoniu stosowałem bliższą mi i bardziej słowiańską roślinę - piołun. Takie patyki przygotowuje się w liczbie podzielnej przez cztery, więc na przykład 56 (4 razy 14) albo 40 (4 razy 10), zależnie od wielkości kręgu. Następnie potrzebne są dłuższe i grubsze kije (około półtora metra), z których robimy bramy. Bramy są cztery, każda w jednym z głównych kierunków. Brama to dwa kije wbite obok siebie tak, aby swobodnie między nimi przejść. Na końcu kijów tworzących bramę zawieszamy chorągiewki (szmatki) w kolorze danego kierunku, więc czerwone (lub żółte) na wschodniej bramie, żółte (albo czerwone) na południowej, czarne na zachodniej, białe na północnej. Środek kręgu zaznaczamy kijem, kamieniem, flagą itd. Może tam też stać sauna lub znajdować się ognisko. Podczas tańca do Słońca, który prowadził David, w środku znajdowało się "drzewo życia", zbudowane z czterech żerdzi wystrojonych trochę jak polskie palmy na niedzielę palmową. Na obwodzie kręgu, w czterech sektorach pomiędzy bramami, stoją wbite w ziemię patyki z czerwonymi zawiniątkami z piołunem lub tytoniem.

Polecam jeszcze inny pomysł: ustawia się w każdej bramie cztery ptaki czterech kierunków. Na jednym z moich warsztatów na wschodzie stał żółty Orzeł, na południu czerwony Bocian, zachodniej strony kręgu strzegł czarny Kruk, północy biała Sowa. Ptaki te - śmieszne maszkarony na kijach - zbudowali uczestnicy w czasie około godziny podczas rozpoczęcia warsztatu, w pierwszy wieczór. Kiedy ptak stał w bramie, znaczyło to, że brama jest zamknięta. Trzy bramy są zamknięte, a wchodzi się do kręgu i wychodzi z niego tylko przez jedną otwartą bramę. Z tego co powiedziałem wynika, że przez bramy zamknięte i pomiędzy patykami z czerwonymi łebkami przejścia nie ma. Tabu!

Jeśli ktoś naprawdę musi przekroczyć krąg w niedozwolonym miejscu (lepiej by tego nie robił), wtedy w tym miejscu zatrzymuje się i robi wokół swojej osi pełny obrót w prawo.

Można też uczestników działań otoczyć kręgiem ze sznura lub taśmy, najlepiej czerwonych, co jest dużo szybsze i nie wymaga tylu przygotowań.

Wszystkie przedmioty budujące krąg po zakończeniu działań zabiera się z tego miejsca i rozkłada na pojedyncze kije, szmatki, sznurki itd., a zioła pali. Albo ktoś, kto daje pewność, że potraktuje te śmieszne rzeczy z należnym szacunkiem, zabiera je do domu na przechowanie.

Kadzidło, wonne zioła

Niemal każde działanie podczas warsztatów zaczyna się od okadzenia dymem z wonnych ziół. Okadzamy albo jeden drugiego, albo każdy siebie, albo wszystkich jedna wybrana osoba. Okadzanie polega na tym, aby obmyć dymem otoczenie możliwie całego ciała. Mówi się też, że wtedy nasycasz dymem i jego aromatem swoje ciało energetyczne, które otacza ciało fizyczne. Szczególnie od obmycia w dymie zaczynają się posiedzenia i mowy w kręgu, okadzamy się tuż przed wejściem do łaźni, przed wejściem na ścieżkę ognia (wtedy szczególnie podeszwy stóp). Także kiedy zaczynamy warsztaty, okadzanie jest jedną z pierwszych czynności. Kiedy siedzimy lub stoimy w kręgu kadzidło krąży wokół, zawsze w prawo.

Dym wokół ciała można rozprowadzać po prostu dłonią, ale również dużym piórem ptasim; używa się też specjalnych wachlarzy sporządzonych z piór lub z ptasiego skrzydła. Zioła spala się (tak, aby dawały dym) w płaskim naczyniu; David używa do tego celu dużej muszli morskiego małża, ale równie dobrze służy miseczka gliniana. (Przyznaję się, że kiedyś w braku czegoś bardziej eleganckiego użyłem starej patelni.) Druga szkoła palenia ziół polega na tym, że wiąże się je w ciasne pęczki grubości około 4 cm, długości ok. 25 cm. Do związania należy użyć naturalnych nici: lnianych lub bawełnianych. W jednej z indiańskich tradycji wiąże się taki pęczek koniecznie siedmioma pętelkami.

Kadzidlaną rośliną numer jeden jest dla Indian Północnej Ameryki i ich Białych naśladowców niewątpliwie szałwia. Nie jest to jednak nasza szałwia lekarska (Salvia officinalis), lecz roślina zwana po angielsku white sage, czyli rosnąca w Kalifornii Salvia apiana. Niestety, jest ona wrażliwa na zimno, wymarza już przy -5 stopni i w Polsce nie da się jej uprawiać. Przez Indian były używane także inne tamtejsze gatunki szałwii. Nasza szałwia lekarska, mająca włochate, niebieskawe liście, także dobrze sprawdza się w tej roli. Nie jest ona rodzimą rośliną w Polsce, ale pospolicie uprawiana jest w ogrodach i dobrze znosi nasz klimat. Będąc latem nad Morzem Śródziemnym warto stamtąd przywieźć szałwię tam zebraną, gdyż ma zapach dużo silniejszy niż rośliny rosnące u nas: rośliny południowe mają wyższą zawartość olejków aromatycznych.

Nazwa "szałwia" (sage) bywa w Ameryce rozciągana także na różne gatunki z rodzaju Artemisia (po polsku bylica), chociaż należą one do innej, nie spokrewnionej rodziny botanicznej. W Polsce na pierwsze miejsce, jako roślina najbardziej przyjazna rodzimym szamanom, wychodzi jeden z gatunków bylicy, mianowicie piołun (Artemisia absinthium). Piołun ma wspaniały zapach, zarówno gdy jest świeży, wysuszony, jak i puszczony z dymem. Suchy łatwo się spala. Samo ziele jest lecznicze i bakteriobójcze, a w jego gorzkim smaku można się rozsmakować. A przede wszystkim od prawieków jest stosowany w naszej ludowej magii: przypisywano mu zdolność oddalania złych mocy; piołunu i jego zapachu bały się wszelkie złe duchy (i nie tylko te złe, ale także te nazbyt nieposłuszne czarodziejom); równie skutecznie jak czosnek odstraszał też wampiry. Trudno znaleźć lepszą rekomendację dla kadzidlanej szamańskiej rośliny! Piołun nie wszędzie w Polsce rośnie; rośliny które uprawiam we własnym ogródku przywiozłem z Pomorza.

Trzecim składnikiem kadzidła jaki polecam jest jałowiec - zarówno nasz rodzimy leśny jałowiec pospolity (Juniperus communis) o kłujących gałązkach, jak i sprowadzony z gór południowej Europy, wszędzie rosnący w parkach i ogrodach jałowiec sabiński (Juniperus sabina, "sawina") o gałązkach pokrytych łuskami. Można też używać gałązek tui (żywotnika, Thuia), lub innych jałowców.

Próbowałem robić kadzidła z roślin z rodziny wrzosowatych (Ericaceae): z modrzewnicy (Andromeda polifolia), która u nas rośnie w piaszczystych borach nad morzem, i z bardziej pospolitego bagna (Ledum palustre). Obie rośliny całkiem dobrze się sprawdzają.

Można poeksperymentować z innymi niż bylice roślinami z Compositae: z wrotyczem (Tanacetum vulgare - ale wziąć liście, nie kwiaty), krwawnikiem (Achillea) i rumiankiem (Matricaria). Do uhonorowywania gorących kamieni wnoszonych do łaźni Indianie Czarne Stopy używają trawy, która tam po angielsku nazywana jest sweetgrass, a u nas znana jest jako żubrówka, poprawnie zaś turówka wonna (Hierochloe odorata). Wysuszoną turówkę splata się w warkoczyki.

Crowley jako kadzidlaną roślinę zaleca dyptam (Dictamnus), który także rośnie w Polsce.

Jest tylko pewien problem: żadne (jak mi się wydaje) z polskich wonnych ziół nie spala się tak jak kalifornijska szałwia, której suche liście ładnie żarzą się i dymią, nawet jeśli leżą luzem pojedynczo na miseczce. Nasze kadzidła ładnie żarzą się dopiero w większej masie, i dlatego radzę je wiązać w ciasne pęczki, tak jak opisałem powyżej. Warto przy tym łączyć trzy składniki: piołun, szałwię i jałowiec. Zapach takiego kadzidła to zapach warsztatów!

Mówiący patyk

Podczas posiedzeń w kręgu (wokół ogniska lub, jeśli w pomieszczeniu, to wokół świec płonących w środku), obowiązuje zasada, że mówi tylko jedna osoba, a pozostali słuchają. Prawo do zabrania głosu (a niekiedy obowiązek) ma ta osoba, która bierze do ręki mówiący patyk. Jest to ważny przedmiot na każdym warsztacie. Można go zaimprowizować z byle jakiego patyka, a może też być specjalny, przeznaczony tylko do tego celu i ozdobiony kolorowymi sznurkami. Może być tak, że mówiący patyk leży w środku i czeka, aż ktoś go weźmie i coś powie, a po zakończeniu wypowiedzi kładzie go z powrotem na miejsce. Można też mówiący patyk puszczać w obieg w kręgu (zawsze w prawo!), i wtedy wszyscy wypowiadają się po kolei. Jeśli ktoś nie ma nic do dodania, w milczeniu przekazuje patyk następnemu w kręgu. Dyskusja kiedy każdy każdego przekrzykuje, jest niedopuszczalna.

Kolory strojów

W zasadzie nie ma szczególnych wymogów co do strojów na warsztatach. Powinny być wygodne i nie dokuczliwe dla ciała. Warto jednak ubierać się w kolory ognia: czerwony, pomarańczowy, purpurowy lub żółty. Te barwy działają energetyzująco i pobudzająco na ludzki umysł i przyczyniają się do wytworzenia odpowiedniego nastroju podczas wspólnych działań. (Bierzmy przykład z tybetańskich praktyków buddyzmu. Szaman, Budda, dwa bratanki.)

Mamy skłonność - lub jest taka moda - aby w terenie, na wycieczkach itp., nosić się w kolorach szarym, brązowym, khaki, ciemnoniebieskim, szaroniebieskim, albo w różne wojskowe łaty. Te kolory jednak także rzutują na umysł i to zdecydowanie negatywnie: odbierają energię i dołują. Nie radziłbym też ubierać się na czarno ani na biało - czerń usztywnia, a biel izoluje od otoczenia; sprawia, że czujesz się tak, jakbyś stał za szybą. A przecież ma warsztatach chodzi nam o coś odwrotnego: o wejście w świat, w przestrzeń i w przyrodę, o bycie tu i teraz. Także niebieski i zielony nie są energetycznie najlepsze.

Flagi

Szamańskie flagi to czerwona i biało-czerwona. Czerwień jest barwą ognia i mocy. Biało-czerwona, gdzie biały pas u góry, czerwony na dole, jest obrazem przygasłego, drzemiącego ogniska, gdzie pod warstwą białego popiołu kryje się czerwony żar, gotowy - jeśli mu trochę pomożemy - na nowo wytrysnąć płomieniem. Obraz ten kiedyś bardzo silnie przemawiał do wyobraźni ludzi: każdy, kto budził się rano, zaczynał dzień od wskrzeszenia ognia. Rozdmuchując chłodnym świtem żar pod popiołem w ognisku czuł się odbiciem stwórcy, który własnym oddechem na nowo powołuje świat do życia.

Przypisy

[1] Inny kod kolorów na oznaczenie stron świata znany jest w Tybecie: kolorem wschodu (strony początku, tak samo jak u Indian) jest błękit. Kolorem południa, które (podobnie) symbolizuje pełnię i sytość, jest żółty. Zachód jest stroną radości i pożądania, kolor czerwony. Północ symbolizauje zaprowadzanie porządku; kolor zielony. Ponadto jest piąty kierunek: środek, z barwą białą. System ten naprawdę jest bardziej rozbudowany i dotyczy nie tylko rzeczy na Ziemi, ale również "rodzin buddów".

[2] Szałwia należy do rodziny Labiatae (wargowe), razem z miętą, macierzanką i rozmarynem; bylice są członkami olbrzymiej rodziny Compositae (złożone), do której należy też słonecznik, stokrotki, aster, złocień, krwawnik i mnóstwo innych.

[3] Patrz: Aleister Crowley: Magija w teorii i praktyce; Kraków 1999, tłumaczył Dariusz Misiuna. Dyptam należy do rodziny rutowatych, Rutaceae, wraz z rutą (z rutą jako kadzidłem też warto by poeksperymentować), cytrusami i ciekawym drzewem, które zdarza się w naszych parkach, korkowcem amurskim (Phellodendron amurense), też o aromatycznych liściach. Każda z rodzin botanicznych ma swój typ zapachu: inaczej pachną złożone, inaczej wargowe, wrzosowate, rutowate, cyprysowate (np. jałowiec) i inne.

[4] Zobacz Marek Derwich, Marek Cetwiński: Herby, legendy, dawne mity; Wrocław 1989. Str. 167: "(...) stos żarzącego się węgla drzewnego przykryty białym popiołem dla zachowania ognia. Ognisko takie (...) stanowiło naturalny ośrodek zebrań (...) kopczyk węgla drzewnego przykrytego popiołem przekształcił się w omphalos (pępek) oznaczający (...) środek świata."

Przelewanie wody i inne ćwiczenia z oddechem i wizualizacją

Wolna energia

Jak pisze Victor Sanchez, nic nie zrobimy ze swoim życiem, nie mając wolnej energii. Normalnie, przeciętni ludzie całą swoją energię natychmiast zużywają na zwykłe życiowe nawykowe czynności. Aby zacząć jakakolwiek pracę nad swoim rozwojem, trzeba wpierw wykreować pewien nadmiar psychicznej energii. Ten nadmiar energii stworzy wolną przestrzeń, obszar swobody, w który będziemy mogli wejść ze swoimi zamiarami. Wszystkie ćwiczenia, które prowadzę na warsztatach i które opisałem wcześniej, służą pomnażaniu energii, chociaż czynią to jakby przy okazji czegoś innego. W tym rozdziale przedstawię szczególne ćwiczenia, w których zgromadzenie energii jest głównym celem.

W naukach tzw. tajemnych słowa "energia" używa się w innym, choć podobnym znaczeniu niż w fizyce. Energia fizyczna jest to zdolność do wykonania pracy, zdolność do wprawienia jakichś mas w ruch. Ta energia, o której tu mówimy, także polega na zdolności do wprawienia w ruch, jako że tam, gdzie jest ta energia, pojawia się ruch i coś się dzieje. Ale jest to raczej energia psychiczna: energia umysłu, myśli i woli, a nie ta energia, którą ma paliwo i poruszające się ciała. Jednakże istnieją pewne podobieństwa miedzy energią w obu znaczeniach tego słowa. Energii psychicznej, tak samo jak fizycznej, naprawdę nie stwarzamy. Elektrownie przekształcają tylko jeden rodzaj energii, mniej użyteczny dla ludzi (np. energię wody płynącej w rzece) na inny jej rodzaj, bardziej użyteczny (np. na energię elektryczną).

Podobnie jest z energią psychiczną, tą która nas naprawdę interesuje. Chociaż ogromna większość ludzi nieustająco cierpi na jej niedobór, to w rzeczywistości żyjemy zanurzeni w jej niewyczerpalnych zbiornikach. Cały świat przesycony jej nią w wielkim nadmiarze, problem tylko, jak się do niej dobrać. Ci, którzy mieli szczęście natrafić na "kran" z energią, doświadczają przypływu pomysłów, twórczości, woli działania, siły oddziaływania na ludzi, pomyślnego losu i miłości, którą dostają od innych i którą obdarowują. Takim ludziom zdarza się też tchnąć tę energię w rzeczy, które dalej już żyją własnym życiem: ich książki są czytane i przeżywane przez kolejne pokolenia czytelników, obrazy są wciąż podziwianie, muzyka wykonywana, ich idee nadal kierują ludźmi; założone przez nich firmy prosperują, założone przez nich organizacje mają wciąż nowych zwolenników; założone przez nich państwa stają się wielkie. Nawet bez takich "wielkościowych" myśli: już założenie dobrej i kochającej się rodziny wymaga dobrego zasilania energią. Ale zacząć trzeba zawsze od samego siebie. Ten, kto nawykowo szuka energii u innych, jest na drodze do stania się energetycznym wampirem.

Źródeł energii i sposobów jej pobierania jest trudna do wyliczenia ilość. Jak powiedziałem wcześniej, energii nie wytwarzamy, możesz jednak tak pokierować jej krążeniem w świecie, aby jej strumień cię zasilał. W ćwiczeniu Przelewanie Wody energię pobieramy z oddechu, a w istocie z przestrzeni poprzez oddychanie i wizualizację.

Huna

Ćwiczenie to, a może rytuał, wziąłem z huny. Huna to religijno-magiczna tradycja pochodząca z Hawajów. Wiele spraw dotyczących huny jest dla mnie niejasnych. Tym, który odkrył hunę dla świata zachodniego był Max Freedom Long (1890-1971), który jednak, jak się wydaje, długo uważał rodzimą wiedzę duchową Hawajczyków za "martwy język", coś, co nie istnieje już w żywym przekazie i wymaga odtworzenia z danych lingwistycznych i folklorystycznych. Tymczasem okazało się, że Hawajczycy, kiedy tylko w USA klimat dla tubylczych wierzeń zmienił się z wrogiego na entuzjastyczny, rychło sobie przypomnieli przekaz, jaki dostali od swoich przodków. Nie wtajemniczonemu (jak ja) obserwatorowi "hawajszczyzny" trudno jest jednak odróżnić, co w hunie jest oryginalnym przekazem wywodzącym się z dawnej kultury tych wysp, a co domysłem i "radosną twórczością" Białych fascynatów, którzy nie należąc do tubylczej społeczności, a wiedząc że jest coś takiego, jak otaczana tajemnicą ich wiedza duchowa, postanowili ją... wymyślić sami. Za tym przemawia mieszanie do huny wątków i wierzeń chrześcijańskich i teozoficznych, oraz niewiarygodna choć uporczywie podtrzymywana legenda jakoby huna wywodziła się ze starożytnego Egiptu.

Wszystko to jednak nie ma znaczenia dla samego ćwiczenia Przelewanie Wody, które, kiedy tylko o nim przeczytałem, wydało mi się "tym, o co chodzi", i natychmiast włączyłem je do swych praktyk.

Wizualizacja

Ćwiczenie składa się z serii oddechów. Podczas wdechu pobierasz energię z przestrzeni, podczas wydechu gromadzisz ją. Energię wizualizujesz w postaci wody, a właściwie w postaci płynu, który jest żywy i jest zarazem wodą, ogniem i światłem. Substancję tę nie jest trudno sobie wyobrazić, ponieważ należy ona do wrodzonych spontanicznych obrazów umysłu i często pojawia się w snach. (Przypomnij je sobie.)

Kiedy robisz wdech, widzisz w wewnętrznym widzeniu, jak ta substancja spływa na ciebie z przestrzeni, a podczas wydechu jest gromadzona. Zapas tej wody-energii przyda ci się do zasilania twoich przyszłych działań, będzie napędem dla twoich przyszłych planów. W wyobraźni możesz też składać energię w ofierze, a warto wiedzieć, że ofiara z oddechu i pochodzącej z niego energii jest bardzo stosowną i silną ofiarą. (Kiedy to czytasz wykonaj w skupieniu kilka wdechów i wydechów, obserwując, jak przy tym krąży energia i jak postrzegasz ją jako świetlistą ognio-wodę.)

Wygodnie jest, aby czynnościom, które wykonuje się w wizualizacji, nadać możliwie konkretną, obrazową i szczegółową formę. Świetlistą wodę z przestrzeni pobieraj przez ręce, które w tym celu wznosisz ponad głowę. Woda zbiera się wokół twoich dłoni jak rosa, skrapla się i spływa w dół kanałami twojego ciała, lub po powierzchni skóry, jak wolisz. Następnie ta żywa woda spływa do naczynia, które dla niej wizualizujesz. Naczynie to powinno być odpowiednio duże. Małe zbyt szybko zacznie się przelewać, duże będzie cię peszyć, wywołując myśli, że nigdy go nie napełnisz.

Naczyniem tym może być waza, misa, wiadro, cokolwiek, wykonane z jakiegokolwiek materiału - chociaż zalecam, aby było możliwie eleganckie, a materiał odpowiednio szlachetny, jak miedź, srebro, złoto, kryształ, porcelana, a choćby skromna kamionka lub dębowe klepki. Ale wtedy warto zadbać, aby obręcze na nich były łączone złotymi nitami! Uwaga. W słowach "czara" i "misa" zachowała się pamięć dawnej słowiańskiej magii."Czara" to naczynie do czarowania; słowo "misa" pokrewne jest sanskryckiemu słowu medha - ofiara.

Aby nie przekładać wciąż rąk z góry na dół i z powrotem, co byłoby w wyobraźni równie uciążliwe jak w rzeczywistości, zwizualizuj, że masz trzy pary rąk. Górna para rąk wyciągnięta jest do góry i zbiera wodę z przestrzeni. Dolna para rąk opuszczona jest nad naczyniem i z palców tych rąk spływają do niego krople lub strumienie wody. Trzecia, środkowa para rąk, to twoje zwyczajne ręce, które przez cały czas spoczywają tam, gdzie je trzymasz, najlepiej, gdy siedzisz ze skrzyżowanymi nogami, złożone na podołku.

Skąd się wzięła czara do zbierania wody i co się z nią stanie, gdy ją napełnisz? Tu pomocne są następne wyobrażenia wzięte z huny. Istotą, która stawia przed tobą czarę i odbiera od ciebie wypełnioną, jest twoje "niższe ja", po hawajsku unihipili. Reprezentuje ono twoją mądrość ciała i nieświadomego umysłu, sumę tych wszystkich wrodzonych i wyuczonych sprawności, które pozwalają ci - bez świadomej kontroli - oddychać, trawić pokarm, mrugać oczami, chodzić, prowadzić samochód, jeździć na nartach, rozumieć język, dobierać odpowiednie dźwięki mowy podczas mówienia. Niższe ja także zarządza twoją pamięcią: zapamiętuje coś i przypomina. Uświadom sobie wszystkie te czynności i zobacz, jak sprawne jest twoje niższe ja i o jaką masę spraw w twoim życiu nieustająco dba. Niższe ja jest wciąż gotowe na twoje życzenia, które z entuzjazmem spełnia: to przecież jego jedyny cel w życiu! Niższe ja wyobraź sobie jako istotę tej samej płci co ty, ale młodszą od ciebie, nieco niższą, trochę tęższą, o bardziej dziecinnych rysach twarzy i ubraną w strój z przewagą czerwieni.

W odpowiednim momencie niższe ja podstawia pustą czarę, a kiedy naczynie wypełni się świetlistą wodą, weźmie je i przeniesie do góry, aby przelać płyn do pucharu, który trzyma wyższe ja.

Wyższe ja, po hawajsku aumakua, reprezentuje boską część twojej duszy. Przebywa ono w towarzystwie innych duchowych istot; jest potężne, ale - jak większość mieszkańców świata ducha - wolne od potrzeb, i dlatego swojej mocy zwykle po prostu nie używa. W rytuale przelewania wody powierzysz zebraną wodę-energię wyższemu ja, aby zrobiło z niej właściwy użytek, tak jak ono uważa za najbardziej stosowane.

Twoja zwykłą świadomość, to "średnia ja", po hawajsku uhane, "mówiące ja", a więc ta istota, która żyje nieustająco rozmawiając sama ze sobą i z innymi, snuje plany, czegoś chce, ma na coś nadzieję i czegoś się wciąż obawia. Działania magiczne zmierzają do tego, aby wyższe ja jednak posłuchało tego, czego domaga się środkowe ja i kazało niższemu ja (ewentualnie jakimś istotom duchowym) spełnić jego zachcianki. Duchowy rozwój polega na zbudowaniu stałych "kanałów łączności" pomiędzy tymi trzema poziomami świadomości. W miarę rozwoju i podnoszenia poziomu energii różnice i bariery między trzema poziomami zanikają.

Być może zaniepokoiło cię, czy to niższe ja i wyższe ja w ogóle istnieją, czy może są tylko grą wyobraźni? Ale tym pytaniem w ogóle nie należy się zajmować! Całkowicie wystarczy, gdy praktyki z nimi poskutkują.

Wyższe ja wyobraź sobie jako istotę mało określoną co do płci, ale o rysach twarzy podobnych do twoich, wyższą i smuklejszą od ciebie, przezroczystą jakby była uczyniona ze światła, siedzącą w pozycji lotosu, zawieszoną nad twoją głową na wysokości nieco większej niż wyciągnięta ręka (dla potrzeb ćwiczenia z przelewaniem wody wyższe ja może znajdować się około metra przed tobą lub za tobą), w przezroczystych, unoszących się na wietrze szatach w kolorach z przewagą błękitu i bieli. Wyższe ja zawsze jest zwrócone w tę samą strone co ty.

W naszym ćwiczeniu wyższe ja trzyma przed sobą wielki kryształowy puchar, do którego niższe ja wlewać będzie kolejne porcje wody z czary. Każde nalanie wypełnia jedną czwartą pucharu. Jak niższe ja wespnie się do góry? Sobie znanymi sposobami. W ostateczności może przystawić sobie drabinę!

Przepowiedzmy sobie jeszcze raz całe działanie: przed sobą masz swoje niższe ja, nad sobą, zawieszone w przestrzeni, powyżej twojej głowy, wyższe ja. Niższe ja stawia przed tobą czarę do zbierania wody. Ty oddychasz, podczas wdechu woda-energia skrapla się z przestrzeni zwilżając dłonie tej pary rąk, które wzniosłeś do góry. Podczas wydechu woda-ogień-energia-światło spływa wzdłuż placów dolnej pary rąk do czary. Z każdym wydechem poziom płynu w czarze podnosi się o jedną dziesiątą. Możesz sobie wyobrazić wewnątrz czary dziesięć ponumerowanych kresek. Po dziesiątym oddechu naczynie jest pełne, widzisz w nim menisk wypukły, a nawet nieco płynu się przelewa. Wtedy niższe ja wspina się w górę i przelewa zawartość czary do pucharu, który trzyma przed sobą wyższe ja (jak Kopernik astrolabium). To powtarzasz cztery razy, po czwartym razie puchar jest pełny, energia została zgromadzona.

Pozycja ciała i oddech

Wróćmy jeszcze do początku ćwiczenia. Kiedy je zaczynasz, wykonujesz kilka czynności w świecie zewnętrznym i kilka w wewnętrznym, w wizualizacji. Przede wszystkim siadasz możliwie wygodnie, tak abyś nie musiał zmieniać pozycji przez następne 25 minut, bo mniej więcej tyle trwa przelewanie wody z 40 oddechów. Prostujesz się i chwytasz pion, czyli ustawiasz kręgosłup pionowo. Aby to zrobić, wyobraź siebie cienką nitkę, która zaczepiona jest na czubku twojej głowy i która ciągnie twoje ciało pionowo do góry jak idąca z nieba wędka. Kilkakrotnie przy tym "przestąp" z pośladka na pośladek. Pośladki przed medytacją powinieneś rozciągnąć, chwytając najpierw jeden, potem drugi ręką, i silnie pociągając na zewnątrz. Kiedy to wypróbujesz, będziesz dziwił się, jak kiedykolwiek mogłeś siedzieć oddychając z nie rozciągniętymi pośladkami!

Następną rzeczą, na którą musisz zwrócić uwagę, jest oddech. Powietrze powinno bez żadnego wyczuwalnego oporu przepływać przez nos. Jeśli coś w nim siedzi, przepłucz oba kanały nosowe słoną wodą. (Jak to zrobić, piszę w rozdziale o płukaniu jelit. Wprawiony jogin nie traci drożności nosa nawet jeśli ma katar!) Oczywiście oddychamy tylko nosem.

Zwróć też uwagę, w którym miejscu oddech jest nagłaśniany, czyli gdzie powstaje szum towarzyszący oddechowi. To bardzo ważne. Ten szum może pojawiać się w trzech miejscach. Po pierwsze, w nozdrzach. Wtedy taki oddech jest energetyzujący, ale taką energią, którą w astrologii nazwano by "marsową": pobudza ona, czyni niecierpliwym, każe się ruszać, zrywać, gdzieś lecieć. Przy medytacjach ten rodzaj oddechu może być używany tylko do tego, żeby szybko "spalić" napięcia, które nagromadziły się w ciele i umyśle. Po drugie, oddech może szumieć w tyle jamy nosowej, na podniebieniu miękkim, czyli trochę w górę od tego miejsca, gdzie wymawiamy głoskę "k". Ten rodzaj oddechu działa rozluźniająco i usypiająco. Sprawdź! Jeśli pozwolisz temu oddechowi się rozwibrować, usłyszysz chrapanie. Ten sposób oddychania polecamy, gdy trzeba szybko zasnąć, ale nie do medytacji.

Trzeci, właściwy medytacyjny oddech, szumi w krtani. Słychać go podobnie do szumu, który czyni głoska "a" wymawiana szeptem i po zamknięciu ust. Powiedz "a". Powtórz ten dźwięk szeptem. Powtórz szeptem z zamkniętymi ustami. To jest to - i tak należy oddychać. Gdyby ten rodzaj oddechu nie dawał się z początku utrzymać zbyt długo, nie zmuszaj się do niego. Stopniowo dojdziesz do wprawy.

Krąg i strażnicy

Kiedy już usadowisz się i wypróbujesz oddech, zrób pewne wstępne wizualizacje. Po pierwsze, "zobacz" swoje pole energetyczne. Tworzy ono świetlisty lub płomienisty kokon wokół twojego ciała, zwykle sięgając około pół metra poza twoje ciało. Przyjrzyj mu się: jak wygląda, jaki ma kolor, jak jest szerokie. Rozciągnij swoje pole tak, aby sięgało na co najmniej dwa metry od ciebie. Jeśli nie świeci zbyt silnie, spraw aby się rozjarzyło. U góry, ponad twoją głową, pole energetyczne powinno tworzyć rozszerzający się ku górze snop świecących nici.

Następnie wykreuj miejsce do medytacji. Wyobraź sobie, że siedzisz w otwartej przestrzeni, w miejscu, z którego widać świat na wszystkie strony, całe niebo i cały horyzont. Obejrzyj cały krajobraz, oczywiście nie kręcąc głową. Miejsce to może tworzyć lekką wypukłość terenu lub szczyt nie stromego wzgórza. Poczuj moc ziemi na której zasiadasz. Wyobraź sobie krąg mocy, który cię otacza i chroni. Biegnie on w pewnej odległości od ciebie (na przykład 10 metrów), ty siedzisz w jego środku, Krąg może być uczyniony z kamieni, może to być bruzda w ziemi, może być ozdobną "ścieżką" z kolorowego kamienia - nie ograniczaj swojej fantazji. Możesz wzdłuż kręgu umieścić zapalone lampki, świece, lub same płomyki. Możesz, jeśli nie czujesz się jeszcze dość bezpiecznie, cały otoczyć się także od góry kopułą z przezroczystego pola energetycznego. Miej świadomość, że to miejsce od pradawnych czasów służy do takich praktyk i jest naładowane ich mocą.

Uświadom sobie cztery główne strony świata - najlepiej, gdyby pokrywały się z faktycznymi kierunkami w miejscu, gdzie siedzisz, a ty żebyś zarówno faktycznie, jak i w wizualizacji, siedział twarzą na południe lub na wschód. Siedzący na warsztatach w kręgu nie mają możliwości wyboru faktycznego kierunku, ale mogą się w wizualizacji trochę przekręcić, tak aby patrzeć dokładnie na południe, wschód, zachód lub północ.

Do kręgu przywołaj strażników czterech kierunków. Mogą być różne zestawy strażników; możesz wypracować sobie własnych strażników. Dobry jest taki oto zestaw: złoty orzeł na wschodzie (widzisz, jak pojawia się na niebie, obniża swój lot i siada po twojej wschodniej stronie); tygrys o rudoczerwonych pręgach na południu (widzisz go, jak wynurza się z traw na południowym stoku, zbliża się i ufnie kładzie po twojej południowej stronie); czarny niedźwiedź na zachodzie (zbliża się i zasiada na straży); biały rogaty byk na północy (zwykle kiedy go zauważysz, już będzie stał za twoimi plecami). Więcej o strażnikach przeczytasz w ostatnim rozdziale.

Dodatkowo możesz jeszcze przywołać węża jako strażnika kierunku w dół (nadiru) - w twojej wizji będzie on leżał zwinięty w spiralę w głębi ziemi pod tobą; oraz białego ptaka, najlepiej mewę, która będzie unosić się wysoko w górze. Będzie ona strażnikiem kierunku ku górze, zenitu.

Dopiero teraz niech z twojego energetycznego pola (z twojej aury) wynurzą się twoje wyższe ja i niższe ja, i możesz zaczynać przelewanie wody.

W trakcie medytacji podglądaj, co robią twoi strażnicy. Bo nie będą nieruchomi: orzeł będzie np. rozkładał skrzydła, tygrys będzie się tarzał i ruszał ogonem, niedźwiedź machał łapami, byk tupał lub przeżuwał. Podczas przelewania wody zwróć też uwagę na zwiewne istoty zamieszkujące powietrze, które będą w wielkiej liczbie gromadzić się przy pucharze wyższego ja i z niego spijać; podobne będą do motyli, ptaków lub aniołów.

Zakończenie przelewania

Przez całe działanie pamiętasz o intencji, z którą do niego zasiadłeś. Kiedy kielich będzie pełen, ofiaruj go wyższemu ja, aby wziąwszy tyle tej energii ile potrzebuje, sprawiło, aby twoja intencja się spełniła. Zobaczysz, jak wyższe ja pije z kielicha, następnie poi wszystkich strażników i inne istoty które przyszły na tę ucztę (zauważ, kto przychodzi!), częstuje także niższe ja. Rozpryskuje tę wodę na wszystkie strony świata, zwracając ją tam, skąd przyszła, a mimo to nie ubywa jej. Wreszcie pozostałą jej część, a może wszystko, wylewa na ciebie i czujesz jak ta ożywcza woda spływa po twoim ciele i poprzez twoje wewnętrzne kanały. Teraz możesz z nią zrobić to, co chcesz, np. zasilić tą energią wyobrażenia rzeczy i sytuacji, które chcesz, aby powstały. Nie śpiesz się z zakończeniem medytacji, pobądź dłuższy czas w tym stanie, który zbudowałeś.

Następnie zwiń całą wizualizację. Najpierw spraw, aby wyższe ja i niższe ja wróciły do twojej aury i stopiły się z tobą. Następnie zwróć się do strażników i powiedz im, że mogą robić, co chcą. Nie od razu odejdą, ale to już nie twoja sprawa, co zechcą porabiać. Zwiń krajobraz w którym siedziałeś, wraz ze wszystkimi szczegółami - i dopiero teraz otwórz oczy, rozprostuj nogi, przeciągnij się - i po pewnej chwili wstań.

Praktykowany jest też taki wariant Przelewania Wody, w którym wodę-energię pochodzącą z oddechu gromadzisz we własnym ciele, poniżej pępka. Inaczej mówić, sam jesteś naczyniem, do którego zbierasz wodę.

Ćwiczenie głosowe z samogłoskami

Siedzisz tak, jak to opisano poprzednio. Intonujesz głoskę A. Starasz się, aby zabrzmiała w sposób możliwie pełny i otwarty. Jednocześnie wizualizujesz kolor czerwony: pełną, nasyconą czerwień. Śpiewając A, nieustannie sprawdzasz, czy to A jest wystarczająco czerwone. Czerwień A przybiera formę strumienia światła, który biegnie poziomo z tyłu do przodu i z przodu do tyłu i przechodzi przez środek twojego ciała, jak wiązka światła z czerwonego lasera. Dźwięk A utrzymujesz tak długo, jak starczy ci oddechu. Powtarzasz ten dźwięk trzy, pięć lub siedem razy.

Intonujesz głoskę U. Wypowiadasz ją swobodnie, z luźnymi wargami i bez niepotrzebnych szumów w gardle. Dźwiękowi towarzyszy kolor niebieski, który ma postać strumienia niebieskiego światła, idącego z góry na dół i z dołu do góry. Strumień niebieskiego światła tworzy kanał sięgający w dole do środka ziemi, w górze aż do nieba. Powtarzasz tyle samo.

Trzecią głoską jest NG, wypowiadane jako jeden dźwięk: tylnojezykowe N. Ten dźwięk jest w słowach "bank" lub "bąk", lub w angielskim singing. Wypowiadasz go z półotwartymi ustami. Jeśli zamkniesz usta, usłyszysz M. Wraz z nim widzisz kolor żółty, a żółte światło wypełnia twoją głowę i tworzy świecącą żółto otoczkę wokół niej. Powtarzasz tyle samo razy co poprzednio.

Te trzy głoski przygotowywały cię do wypowiedzenia dźwięku, który będzie ich połączeniem, syntezą wszystkich trzech. My, Polacy, jesteśmy w tym szczęśliwym wśród narodów świata położeniu, że mamy go wśród fonemów naszego języka i zapisujemy go literą Ą. Hindusi pisali go jako OM lub AUM (lub AUNG), ale naprawdę jest to Ą - głoska O wymawiana z nosowym rezonansem. Ą jest otwarte jak A, zaokrągla wargi jak U i ma włączony nosowy rezonans jak NG. Jego barwą jest biel: podczas śpiewania Ą widzisz białe światło, które wychodząc od ciebie rozprzestrzenia się we wszystkich kierunkach, sięga do krańców świata, oświetla wszystkie istoty, odbija się od krańców przestrzeni i wraca do ciebie. To białe światło łączy cię z całym światem. Dźwięk ten powtarzasz więcej razy niż poprzednie: przynajmniej o dwa więcej. Dobrze jest zacząć wypowiadać otwierając usta stopniowo, co brzmi jak "młąąą...".

Wizualizacja wypuszczania orłów

Siedzisz ( w zwizualizowanym wcześniej kręgu mocy) i oddychasz. Podczas wdechu wyszukujesz i zauważasz wewnętrznym wzrokiem orła, który krąży gdzieś wysoko. Podczas wydechu sprawiasz, że orzeł ten obniża lot, okrąża ciebie i siada przed tobą. Kiedy sprowadzisz już dziesięć orłów, w następnej kolejce oddechów wysyłasz je: kiedy robisz wdech, skupiasz uwagę na jednym z orłów, który zaczyna się przeciągać, rozprostowywać skrzydła i szykować się do lotu. Kiedy wydychasz powietrze, orzeł zrywa się do lotu, unosi w górę i zaczyna krążyć nad tobą. Kiedy krąży już nad tobą stado dziesięciu orłów, wysyłasz je wszystkie tam, gdzie chcesz doprowadzić energię. Oczywiście temu ćwiczeniu powinna towarzyszyć odpowiednio silna i dobroczynna intencja. (Czy już wiesz, dlaczego nie można dopuścić, by orły wyginęły?)

Pomysły podobnych praktyk mogą pojawiać się spontanicznie podczas twoich medytacji.

Co to jest szamanizm? Kim są szamani?

Szamani są pośrednikami między ludźmi a duchami. Ludy pierwotne postrzegają świat inaczej niż my, ludzie miejskiej cywilizacji: pełen jest on duchów, istot, które nie mają takiego jak ludzie i zwierzęta materialnego ciała, ale obdarzone są mocą i inteligencją, i w przemożny sposób wpływają na ludzkie życie.

Jakie to są istoty? Przede wszystkim są to gospodarze miejsc, a więc duchy, które zamieszkujące góry, rzeki, bagna i jeziora, stare drzewa i leśne uroczyska, biorą swoją moc z tych miejsc i opiekują się nimi. Miejsca szczególnie gęsto zaludnione przez duchy albo pozostające w opiece szczególnie silnych istot, jeśli zostaną odkryte przez ludzi, zyskują sobie sławę miejsc mocy lub świętych miejsc, i stają się przestrzenią, gdzie odbywają się obrzędy. Swoje duchy-gospodarzy mają też ludzkie siedziby, domy, jurty, namioty. Drugą grupą duchowych istot są zmarli, czy jak kto woli, dusze zmarłych. W miarę upływu czasu i przemijania pokoleń zmarli, których pamiętano z wyglądu, czynów i imienia, stają się przodkami, istotami potężnymi, ale należącymi już wyraźnie do tamtego świata i stamtąd opiekującymi się swoim rodem.

Trzecią ważną grupą duchów są duchy zwierząt. Są to duchowi opiekunowie i przewodnicy żyjących na tym świecie zwierzęcych gatunków. W istotach tych skupia się moc właściwa dla poszczególnych gatunków zwierząt. Mówię dla uproszczenia o duchach zwierząt, chociaż swoich duchowych przedstawicieli mają też rośliny i grzyby. Duchy te mogą stawać się przewodnikami ludzi, udzielać im wskazówek i wizji, przekazywać im swój rodzaj mocy, i wtedy są nazywane zwierzętami mocy.

Po czwarte swoich duchów-gospodarzy mają obiekty z których składa się wszechświat: niebo i ziemia, a szczególnie mroczne wnętrze ziemi, dalej ogień, wiatry, burze, deszcze i śnieżyce, noc i dzień, Słońce, Księżyc i gwiazdy. Są też duchowi władcy stron świata i por roku. Te istoty duchowe, potężniejsze od innych, zasługują na miano bogów, chociaż u ludów, które wszystkie te istoty dostrzegają w otaczającym je świecie, zwykle nie ma osobnych słów na "duchy" i "bogów", wystarcza jedno słowo oznaczające jednych i drugich.

Są wreszcie duchy-szkodniki, które u ludzi (i u zwierząt) wywołują choroby. Według Nieńców, mieszkańców dalekiej północy Syberii, których wierzenia znam najlepiej, duchy chorób zamieszkują wnętrze Ziemi czyli świat podziemny. Zadaniem szamana jest tak je podejść, przestraszyć lub przekupić, aby wróciły tam, skąd przyszły i nie nękały ludzi.

Szamani są specjalistami od kontaktowania się z duchami. Nie jest to wcale łatwe zadanie, wymaga szczególnych wrodzonych zdolności i długotrwałej nauki. U Nieńców i innych narodów Syberii szamańskie studia trwają aż dwadzieścia lat! Od innych czarowników, znachorów i wróżów występujących u ludów pierwotnych, a także od kapłanów, szamani odróżniają się tym, że wobec istot duchowych stają, można powiedzieć, twarzą w twarz: wyprawiają się do ich świata, do właściwego im obszaru bytu, i w kontakcie z duchami i bóstwami zachowują pełną świadomość, a to co robią, zawdzięczają swoim własnym zdolnościom, umiejętnościom i doświadczeniu, a nie temu, że występują w imieniu jakiejś religijnej organizacji. Pełna świadomość podczas kontaktu z duchami jest zaś tym, co odróżnia szamanów od mediów. Medium - inaczej niż szaman - przyjmuje ducha do siebie, jego własna świadomość ustępuje miejsca po to, aby duch przemówił jego ustami i czynił gesty przy pomocy jego rąk, by tańczył używając ciała medium. Takie zjawiska są charakterystyczne dla religii zwanych "religiami opętania", które rozwinęły się szczególnie w Afryce i zostały przez Afrykanów przeniesione do Ameryki łacińskiej. Religie takie występują dziś między innymi w Brazylii i na Haiti; haitański mediumizm nosi nazwę wudu.

Szamanizm w swojej typowej formie występuje (lub występował) u ludów północnej i środkowej Azji. Dziś miejscowi szamani działają wśród Nieńców na dalekiej północy, Ewenków i Jakutów w tajdze, oraz wśród ludów południa Syberii: Ałtajczyków, Tuwińców i Buriatów. Po chińskiej stronie granicy szamanistami pozostali Mandżurowie. Ślady niedawnych szamańskich praktyk występują u Mongołów i Kazachów. Typowo szamańskim ludem są też Inuici (Eskimosi) z arktycznej strefy Ameryki Północnej.

Jeśli chodzi o Indian, to ich rodzima tradycja duchowa też bywa nazywana szamanizmem, chociaż różni się od syberyjskiej tym, że jest bardziej "demokratyczna". Niektóre praktyki, które na Syberii były raczej specjalnością wybrańców-szamanów, u Indian dotyczyły każdego członka plemienia. Tak na przykład u Indian Prerii każdy młodzieniec szedł na poszukiwanie wizji i otrzymywał swoje zwierzę mocy. Z kolei dla tradycji duchowej Indian Ameryki Południowej i Środkowej charakterystyczne jest użycie roślin powodujący wizje: tamtejsi szamani zwani po hiszpańsku curanderos lub vegetalistos są ich wielkimi znawcami.

Szamańskie praktyki spotyka się też wśród ludów Azji Południowo-Wschodniej. Zachowały się nawet w kraju tak wysoko rozwiniętej cywilizacji jak Korea. Niektórzy do szamanizmu zaliczają też rodzime duchowe tradycje Polinezyjczyków, a wśród nich hawajski system zwany huną.

Pewne praktyki, obrzędy, wierzenia i wyobrażenia występują w różnych częściach świata. Podobna jest wszędzie droga, która prowadzi człowieka do zostania szamanem. Do tego "fachu" trafiają ludzie, którzy w cywilizowanych krajach zostaliby zapewne artystami, naukowcami, myślicielami. Są to jednostki nieprzeciętnie inteligentne, o bujnej wyobraźni, bogatym życiu wewnętrznym, jak również ludzie wrażliwi, skłonni do zadumy i samotności. Często szamańskie powołanie przychodzi we śnie. Albo do przyszłego szamana przychodzą duchy, które go wybrały jako swojego przedstawiciela. Zdarza się, że są przy tym uparte i natrętne, a gdy ich kandydat nie kwapi się do pójścia po szamańską naukę, dręczą go koszmarnymi snami albo przyprawiają o choroby. Wtedy wybraniec nie ma wyjścia: musi zostać szamanem, aby się wyleczyć, a ktoś, kto uleczył siebie, może też leczyć innych - co jest zawsze jednym z głównych zadań szamana. Szamanem można zostać też poprzez przekaz rodzinny: u wielu ludów szamani udzielają wtajemniczeń swoim synom (córkom) lub wnukom. Bywają rodziny, w których zawód szamana jest dziedziczny. Zdarza się też, że na szamańską ścieżkę wstępuje ktoś, kto przeżył gwałtowne, wstrząsające wydarzenia: został ciężko ranny, poturbowany przez zwierzę, wpadł pod lód, przeżył porażenie piorunem lub wyzdrowiał ze śmiertelnej zwykle choroby. Jeszcze inna kolej rzeczy polega na tym, że przyszłego szamana wybierają przodkowie - czyli opiekuńcze duchy plemienia.

Zanim adept zostanie szamanem, przechodzi zwykle surową inicjację. Na Syberii udzielają jej duchy podczas wizji. Szamański uczeń przebywa wtedy na odosobnieniu, wygląda na chorego, a w "punkcie kulminacyjnym" często traci świadomość. Wtedy w swoim wewnętrznym widzeniu dostaje się w ręce duchów, które rozbierają jego ciało na części, kroją i rozdzierają, obnażają do gołego szkieletu, który rozkładają na luźne kości. Następnie składają go na nowo, obdarzając nowym, mocniejszym ciałem o nadludzkich właściwościach. Indianie Prerii nie czekają na przyjście duchów i sami poddają swoje ciała próbom bólu i ran. Dzieje się tak na przykład podczas Tańca Słońca, którego uczestnikom wbija się pod skórę drewniane kołeczki.

Pewne praktyki są wykonywane przez szamanów wszystkich ludów. Leczą oni choroby przez oddalanie chorobotwórczych duchów. Wypędzają duchy powodujące u ludzi szaleństwo. Przywracają utracone dusze. (To, co psychiatra nazwałby depresją, szamani określają jako utratę duszy przez człowieka. Zdarza się, że jakieś złośliwe duchy lub źli czarownicy kradną ludziom dusze.) Doznają wizji i przewidują przyszłość. Dzięki swej wiedzy udzielają ludziom rozmaitych porad. Odprowadzają dusze zmarłych do bezpiecznych miejsc pobytu w zaświatach. Swoją świadomością wstępują do tej warstwy rzeczywistości, gdzie przebywają duchy, i dokonują duchowych podróży, zwanych lotem duszy.

Powszechnym szamańskim wyobrażeniem jest wizja trzech światów, a raczej świata jako trójpoziomowego, złożonego z Dolnego Świata - Podziemia (zwykle siedziby złośliwych duchów), Górnego Świata -Nieba, siedziby najwyższych mocy, oraz Świata Środkowego, gdzie żyją ludzie. Szamani podejmują duchowe wędrówki do obu światów: Dolnego i Górnego. Wierzy się, że osią spinającą te trzy światy jest Kosmiczne Drzewo. W swoich wizjach szamani podróżują po pniu i gałęziach tego Drzewa, a także używają lin i drabin do wspinania się do niebios.

Powszechnym wyobrażeniem jest posługiwanie się duchami-pomocnikami. Im więcej duchów ma szaman na swoje usługi, tym większa jest jego moc. Wśród nich są także duchy zwierząt, czyli zwierzęta mocy.

Szamani uzyskują także widzialne, namacalne dowody swojej mocy. Są zaprzyjaźnieni z ogniem, który ich nie parzy, kiedy trzymają żar w dłoniach lub w ustach, kiedy chodzą po ogniu lub (podobno) kładą się w nim jak do snu. Mają w swoich ciałach tak zwane przeręble, czyli miejsca niewrażliwe na ból i rany; mogą tam wbijać sobie ostre narzędzia bez szkody, krwi ani śladów zranienia. Umieją porozumiewać się ze zwierzętami, znają ich mowę. (Nieńcy wierzą, że mowę zwierząt pozna ten, kto wronie wyrwie żywcem serce i je zje.) Bez lęku zbliżają się do zwierząt, które są śmiertelnie niebezpieczne (lub nieznośnie płochliwe) dla innych ludzi. Krążą też o szamanach opowieści, że potrafią znikać, jakby stali się niewidzialni, unosić się w powietrzu, zjadać trucizny, znosić zabójcze dla innych zimno, czytać w myślach, widzieć na odległość, przybierać postać zwierząt... Nie ma chyba takich czarów, których by nie przypisywano szamanom. Ale powiada się też, że w dawnych czasach żyli szamani, którzy faktycznie umieli czynić wszystkie te cuda i swoją mocą dalece przewyższali czarodziejów współczesnych. Więc pewnie duża część tych opowieści to legendy. Z drugiej strony dawni podróżnicy po Syberii rzeczywiście byli świadkami, jak szaman przebijał się mieczem na wylot lub ucinał sobie głowę (która potem wracała na swoje miejsce). Więc może nie wszystko to było tylko grą wyobraźni.

Czy również w Europie byli szamani? Szamanizm praktykowali Lapończycy z dalekiej północy Skandynawii, mający podobną kulturę jak Nieńcy, Ewenkowie i inni syberyjscy pastrerze reniferów. Pod naporem chrześcijańskich misjonarzy musieli wyrzec się swoich rodzimych tradycji, ale obecnie do nich wracają. Szamanistami byli też Węgrzy, którzy zanim przywędrowali do Europy żyli na stepach południowej Syberii i ślady szamanizmu pozostały w węgierskiej kulturze ludowej.

Szamańskie wyobrażenia odnajduje się w religiach starożytnych Celtów i Germanów. U Celtów byli wieszczowie-filidzi, którzy śpiewali pieśni improwizowane w stanie natchnienia pod dyktando duchów, a więc w zmienionym, wyostrzonym stanie świadomości. Ciekawe, że owe poematy dosłownie wysysali z palca: zachowały się bowiem rysunki wieszczów trzymających kciuk w ustach. Ta dziwna pozycja powodowała ucisk na nerwy (albo na punkty akupresurowe) wewnątrz jamy ustnej, co powodowało zmienione stany świadomości. W irlandzkich i szkockich legendach powtarzają się opowieści o czarownikach zmieniających się w zwierzęta, co również było szamańską sprawnością. Roje duchów przyrody, po angielsku zwanych fairy, to także element świata szamanów. W wierzeniach Germanów mamy za to piękną wizje Drzewa Kosmicznego: jesionu Ygdrasil, który przenika wszystkie trzy światy, łącząc Podziemie i Niebiosa. Na jego gałęzi powiesił się na dziewięć dni i nocy bóg Odyn, co jest przykładem szamańskiej okrutnej inicjacji, i poprzez tę inicjację uzyskał mądrość ucieleśnioną w magicznych symbolach - runach.

Ciekawe, że echa szamańskiej przeszłości słychać nawet... w Biblii. W raju Adam i Ewa zostają poddani inicjacji przez typowe szamańskie zwierzę mocy, węża. Ich syn Kain sprawia wrażenie świętego-wyklętego kowala-czarownika. Noe zmierzając przez wody pierwotnego chaosu-potopu wysyła na zwiady szamańskiego ptaka, kruka. Abraham spotyka się z Jahwe pod wróżebnych dębem. Jakub zasypia w nawiedzonym przez bóstwo miejscu mocy i śni o szamańskiej drabinie wiodącej do nieba. Eliasz jest karmiony przez kruka i wzorem bóstw burzy kieruje ogniem z nieba. Samson swoją nadludzką siłę zawdzięcza pokrewieństwu z lwem. Wszystkich zaś przebija Mojżesz, którego wędrówki przez pustynię pełne są magicznych wyczynów.

A co z naszymi przodkami, Słowianami? Wiadomo, że na nasze ziemie przywędrowali nie tak dawno - tysiąc pięćset lat temu, już po upadku zachodniego cesarstwa rzymskiego. Przybyli z dzisiejszej Ukrainy, a są powody do przypuszczeń, że dawniej żyli jeszcze dalej na wschodzie, może aż za Wołgą, pod Uralem. Byliby więc sąsiadami szamańskich Syberyjczyków. Ich dawna religia jest trudna do uchwycenia, ale ślady jej treści zachowały się (między innymi) w starych słowach i imionach. Słowianie wierzyli w pewną liczbę boskich mieszkańców niebios - dawców światła, deszczu i pomyślności, ale chyba nie wysilali się, aby ich wszystkich przeliczyć. Największym szacunkiem cieszył się bóg burzy, znany pod imionami Perun, Świętowit lub Jarowit. Słowo "bóg" znaczyło "budzący lęk" (z powodu swej potęgi). Inną nazwą istot nadprzyrodzonych był "kyrtu", później "czrtu", czyli "potężny". Ale tym mianem chrześcijanie zaczęli nazwać nie Boga lecz... diabła, czyli właśnie czarta. Inne diabelskie imię, bies, pierwotnie oznaczało coś zupełnie innego: środek rozjaśniający umysł, a więc napój z halucynogennych grzybów i jagód, którym słowiańscy wróże-szamani raczyli się podczas "biesiady" czyli, dosłownie, "jedzenia biesów". Starą nazwą szamana-czarownika był "wołchw", i stąd takie czarnoksięskie zebranie nazywano "wołchwotą", czyli - w obecnej polszczyźnie - "ochotą". (Czy dzielnica Warszawy o tej nazwie była miejscem mocy?) W ułamkach starych słów i nazw przechowały się inne miana słowiańskich "świętych mężów", pośredników miedzy ludźmi i bogami-duchami. Szaman uzdrowiciel nazywał się "lekarz". Jakimś innym rodzajem uzdrowiciela-zaklinacza był "choroman". Był też "kołud" - i zapewne przepowiadał przyszłość. Były też mądre niewiasty "wilchwy" lub "wilchy". Czynność wróżenia z lotu ptaków nazywała się "kobiti", ptak wróżebny - "kobiec", mistrz wróżenia tym sposobem - "kobieł" a może "kobacz". Szaman-wróżbita nazywał się "bak" - czyli ten, który pilnie baczył na wieszcze znaki. W naszych przesądach i legendach zachowały się ślady dawnych wierzeń: pamięć o świętych ptakach: bocianach, jaskółkach, sokołach; o biedronce-wiodrunce (od słowa "wiodro" - słoneczna pogoda), pośredniczce między ziemią a niebem; o świętych drzewach - dębach, lipach i jaworach. Zachowała się pamięć o lasach będących zarazem zaświatami, gdzie dusze zmarłych członków plemienia czekały na wcielenie i niosły pomoc bohaterom. Zaledwie jedno pokolenie wstecz mieszkańcy wiosek pod Kielcami wierzyli w reinkarnację.

W ostatnich wiekach szamanizm w świecie gwałtownie zanikał w miarę jak leśne, stepowe i tundrowe ludy przejmowały europejską cywilizację i były, zwykle pod przymusem, nawracane na chrześcijaństwo, lub, jak w byłym Związku Radzieckim, na komunizm. Całkiem niedawno ten odwrót się odwrócił. Indianie w obu Amerykach zaczeli wracać do swoich starych tradycji duchowych, hawajscy kahuni ujawnili swoje tajemnice, także szamani z Syberii i Mandżurii wyszli z ukrycia. Ludzie z wysoko rozwiniętych krajów Zachodu zaczęli w szamanizmie dostrzegać brakujące ogniwo łączące człowieka z przyrodą, a także zagubioną więź między świadomością a tajemniczymi mocami zamieszkującymi nasza własną podświadomość.

Oprócz tradycyjnego, prastarego szamanizmu ludów pierwotnych pojawił się neoszamanizm - nowoczesny szamanizm białego człowieka.

Sweat Lodge i rośliny aromatyczne u Indian Aneks do książki 'Warsztaty szamańskie - praktyczny terenowy podręcznik'

Obrzęd łaźni - sweat lodge -był kiedyś bardzo rozpowszechniony wśród pierwotnych mieszkańców Ameryki Północnej. Pierwsi opisali go Hiszpanie, którzy natknęli się na meksykański temezcalli (teme w języku Nahuatl znaczy "kąpać się", a calli "dom"). Najczęściej obecnie znaną i kultywowaną formą łaźni jest ta stanowiąca szkielet ze splecionych wygiętych gałęzi, na wzór małego wigwamu, przykrytych tradycyjnie skórami bizona lub współcześnie kocami. Jest to inipi Lakotów, które wtórnie rozprzestrzeniło się wśród Indian i nie-Indian. Nie jest to jedyna znana forma amerykańskiej łaźni parowej. Struktury dla niej przeznaczone często podobne były do właściwych szałasów, w których dane plemiona mieszkały, np. na pn-wsch. Ameryki mogły być pokryte zszytą korą brzozową, na północnym zachodzie mogły być zrobione z desek, na południu były budowlami ziemnymi lub kamiennymi. Wreszcie plemiona kalifornijskie robiły łaźnię w tych samych budowlach, w których mieszkały.

Tak łaźnię plemienia Mohikan z okolic dzisiejszego Nowego Jorku opisuje na początku XVII w. niderlandzki podróżnik David de Vries:

"Kiedy mają życzenie oczyścić się ze swego brudu, idą w jesieni, kiedy zaczyna się robić zimno, aby koło jakiegoś płynącego strumienia zrobić mały piec, wystarczająco duży żeby leżały w nim trzy-cztery osoby. Robiąc to wpierw biorą gałęzie drzew a potem przykrywają je ciasno gliną, tak że dym nie może uciec. To zrobiwszy biorą pewną ilość kamieni, które podgrzewają w ognisku i potem kładą w piec, i kiedy myślą że jest [tam] wystarczająco gorąco, wyciągają znowu kamienie i idą i kładą się tam, mężczyźni i kobiety, chłopcy i dziewczęta, i wychodzą spoceni, tak że każdy włos ma kroplę potu na sobie. W tym stanie zanurzają się w zimnej wodzie, mówiąc że to jest zdrowe, ale ja pozwolę sobie tą zdrowość pominąć, i potem stają się całkowicie czyści i bardziej pociągający niż wcześniej."

Najczęstszym wytłumaczeniem stosowania szałasu do pocenia przytaczanym przez podróżników są walory higieniczne, przyjemność i wartości lecznicze, super-lek na wszystkie choroby. Często jednak te powody splatały się z duchowością i obrzędowością, które w pierwotnych kulturach były trudne do oddzielenia od codzienności. Zwykle obowiązywał pewien ściśle przestrzegany rytuał zachowania, tak że obrzęd sweat lodge często porównywany jest do sakramentu. Był on wreszcie używany przed podjęciem ważnych decyzji, przy naradach, a nawet do przepowiadania przyszłości, jak opisał to Hierosme Lalemant w 1646 r.:

"Innym razem, przed wyruszeniem na wojnę, zapytano o radę szamana. Zbudowano mu dom potu z kory trzy czy cztery stopy wysoki i umieszczono w środku gorące kamienie. Szaman zamknął się w środku i śpiewał, podczas gdy wojownicy tańczyli na zewnątrz. W końcu jego duch dał mu odpowiedź, a on wykrzyknął "Zwycięstwo! Widzę wrogów nadchodzących ku nam z południa. Widzę ich jak biorą się do walki. Widzę was wszystkich biorących ich w niewolę." Na bazie tego wojownicy wyruszyli na południe."

Budowla sweatlodżu podobnie jak mieszkania Indian była symbolicznym odpowiednikiem całego kosmosu, ciała ludzkiego albo zwierzęcego. Wśród Indian Tolowa z pn. Kalifornii dokonywano specjalnego obrzędu sweat lodge przed okresem tarła łososi. Wierzyli oni, że wchodząc do szałasu wchodzą do środka nadnaturalnego łososia, a poszczególne części szałasu (który był budowany jako dwuspadowy daszek pokryty deskami) przypominają części ciała łososia. U innych plemion też odnoszono się do sweat lodge jako symbolicznego zwierzęcia, wśród Indian Preriowych najczęstszą analogią był żółw lub niedźwiedź. Powszechne też były analogie między kopułą wigwamu sweat lodge a kopułą nieba. W plemieniu Yurok budynek szałasu potu (w kształcie małego domku o dwuspadowym dachu) rytualnie odbudowywano co sześć lat. Zaczynano od zwrócenia się do świętej sekwoi: "Zetnę cię ponieważ będziesz nam podtrzymywać niebo". Po ofiarach dla drzewa budowniczowie ścinali drewno na centralny pal, cztery główne deski, które "sięgają krańca świata" i na ślemię (podłużną belkę wzdłuż szczytu dachu). Tych sześć kawałków drewna było potem "zabijane", traktowane jako zwłoki królewskie i wskrzeszane przez rytuał Odnowy Świata. Yurokowie uważali, że taki szacunek należy się dla szałasu potu, bo to "najczystszy z budynków".

Sweat lodge był przez długi czas praktyką zakazaną przez władze. Tak zrobiły misje hiszpańskie w Kalifornii na początku XIX wieku. W 1873 sweat lodge Indian został zakazany przez władze federalne USA, a w archiwach narodowych Waszyngtonu w dokumencie nr 1655 datowanym 26 kwietnia 1921 znajdujemy taki przepis:

"Taniec Słońca i inne podobne tańce i tak zwane ceremonie religijne są uznawane za "Wykroczenia Indiańskie" wg obowiązującego prawa i powinny być odpowiednio karane." Ten status ceremonii indiańskich zmienił się dopiero pod koniec XX wieku. Dzięki dużej otwartości starszych plemiennych z plemienia Lakota inipi - lakocka wersja sweat lodge stała się bardzo popularna zarówno wśród niektórych innych plemion, jak i wśród białych. Starsi plemienni chętnie ujawnili szczegóły ceremonii obcoplemieńcom, choć bardzo negatywnie odnoszą się do ceremonii sweat lodge oferowanych za pieniądze. Podkreślają, że jest to obrzęd duchowy i w zamian za organizację lub przewodzenie w sweat lodge dopuszczalne jest jedynie przyjmowanie podarunków, a nie żądanie określonych sum pieniędzy.

Pozostańmy na chwilę przy szałasie potu robionym w szkielecie z gałęzi Ważnym elementem przy jego budowie było dziękczynienie za na przykład ścięte gałęzie do jego budowy. Wymagało to ofiary z tytoniu, kto by tego nie dokonał, mógł ściągnąć na siebie chorobę. Ważny był gatunek drzewa. Najczęściej stosowano wierzbę (u Lakota - sandbar willow Salix exigua, u Kawaiisu - red willow Salix bonplandiana i Hinds's willow Salix hindsiana), która jest giętka i ma związek z wodą dającą życie. Ustalona przez tradycję każdego plemienia była liczba gałęzi szkieletu szałasów potu, najczęściej spotyka się struktury z 12 lub 16 prętów, ale tradycja plemienna mogły nakazać użyć większej ilości np. 44, przynajmniej starym szamanom. W plemieniu Blackfoot (Czarne Stopy) Stowarzyszenie Rogu budowało sweat lodge z 14 prętów, sweat lodge Świętej Kobiety w Tańcu Słońca miało 100 prętów zbieranych przez Stowarzyszenie Gołębia, kobiece stowarzyszenie Motokiks miało 12 prętów, a Medicine Pipes ("szamańskie fajki") miały 14; używany szkielet szałasu był pozostawiany w prerii. Z dodatkowych obyczajów wymienić należy umieszczanie czaszki bizona w pobliżu lub na szałasu, palenie fajki, w której stosowano kinniminnick - mieszankę, której głównymi składnikami były dziki tytoń, wewnętrzna kora derenia białego Cornus sericea (pospolicie sadzony w zieleni miejskiej dereń o czerwonych gałęziach) i liście mącznicy Arctostaphylos uva-ursi (występuje też w pn. Polsce). Mieszanki fajkowe poszczególnych plemion mogły mieć nawet kilkanaście gatunków roślin (np. z bardziej znanych roślin pędy krwawnika, korzeń astra nowoangielskiego, liście i owoce sumaka octowca). Obojętnie z czego zrobiony był "dom potu" stosowano w nim zwykle aromatyczne zioła. Rozrzucano je na podłodze szałasu potu, rzucano na gorące kamienie lub robiono z nich wiązki-pałeczki (ang. smudge sticks), które podpalano używając do okadzania siebie. Przeglądając "Native American Ethnobotany" skompilowałem listę roślin stosowanych jako perfumy w sweat lodge. Po nazwie rośliny następuje podkreślona nazwa plemienia , oczywiście są to tylko przypadki dobrze udokumentowane zacytowane w najbardziej klasycznym i najobszerniejszym dziele amerykańskiej etnobotaniki, a zasięg użycia roślin w plemionach był o wiele, wiele szerszy, choć nie udało się tego już zachować. Tak więc podane tu plemiona traktować należy jedynie jako klasyczne przykłady.

LISTA ROŚLIN AROMATYCZNYCH STOSOWANYCH W SWEAT LODGE

Uwaga! Występujący w literaturze amerykańskiej "cedar" używany w sweatlodge, to nie euroazjatycki cedr ale różne gatunki tuji i jałowca albo drzewo z rodzaju Libocedrus..

Na koniec warto podkreślić związki szałasów potu z fińską sauną i rosyjską banią. Zasada ich działania jest bardzo podobna. Podobnie jak w przypadku sweat lodge saunie, oprócz zdrowotnego znaczenia przypisuje się związek z pozytywnymi siłami, Finowie wierzyli że saunę zamieszkują przyjazne duchy i to właśnie tam Finki rodziły swoje dzieci. Jako że Indianie wywodzą się od mieszkańców północnej Azji, którzy przeprawili się przez cieśninę Beringa do Ameryki istnie prawdopodobnie ciągłość między tradycją sauny i sweat lodge. Mówiąc o rozprzestrzenieniu tradycji łaźni parowej w świecie warto przytoczyć relację Herodota z 452 r. przed Chrystusem. Herodot tak opisuje łaźnię parową Scytów (którzy zamieszkiwali obecny obszar Ukrainy i południowej Rosji, a nawet zapuszczali się do Polski): "Kiedy zestawią ze sobą trzy tyczki rozciągają wokół nich wełniane tkaniny i łącząc jak najszczelniej wrzucają kamienie rozgrzane do czerwoności w naczynie wewnątrz drewna i tkanin."

Autor tego Aneksu, Łukasz Łuczaj, jest botanikiem i projektantem ogrodów. Jego specjalnością i zarazem hobby są dzikie rośliny jadalne. Mieszka w Rzepniku koło Krosna. Prowadzi surwiwalowe warsztaty "technik prymitywnych", obejmujące budowanie domów (szałasów, schronów) z leśnych surowców i żywienie się dzikimi roślinami.
e-mail: luczaj@ebd.pl
witryna: www.luczaj.ebd.pl

Rodzime, słowiańskie i polskie odpowiedniki działań core-szamanizmu

Szamanizm, czy raczej to, co się dzieje pod tą rozciągliwą nazwą, składa się z dwóch przynajmniej przeplatających się wątków: po pierwsze, jest tu wątek etniczny, czyli praktyki i obrzędy zapożyczane od "ludzi ziemi", a więc z tradycji ludów mniej lub bardziej pierwotnych (kiedy się wchodzi na tematy szamańskie, zadziwia nieadekwatność niemal każdego używanego słowa... każde by właściwie należało brać w cudzysłów...) - po drugie jest to neoszamanizm czyli, po angielsku, core shamanism, czyli szamanizm Białych, odarty z etnograficznych dodatków (nieuzasadnionych przecież w tym-naszym kręgu kulturowym), tak aby reprezentował tylko goły rdzeń (core) tego, co właściwie określone jest ogólnoludzką fizjologią i psychologią ludzkiego umysłu jako takiego. No więc, etno kontra core. To, co robię na swoich warsztatach nie należy - co oczywiste - do żadnej tradycji etno, musi więc być core, i nigdy nie próbowałem udawać, że jest inaczej. Tak nakazuje choćby elementarna przyzwoitość, bo praktyki, które czynię i przekazuję, których nauczyłem się od Thomsona i Sancheza, dalekie są przecież od swoich indiańskich pierwowzorów niby siódma woda od kisielu. Prowadząc szałas potu lub pogrzeb wojownika przypominam zawsze o pochodzeniu tych działań i od kogo się ich nauczyłem, staram się jednak nie czynić uczestnikom złudzeń, że oto biorą udział w czymś indiańskim, bo nie biorą. Z drugiej jednak strony jak się dobrze przyjrzeć, to można spostrzec, że te praktyki, które okrężną drogą poprzez kilka ogniw przekazu przywędrowały z Ameryki (tej indiańskiej, "natywnej") mają jednak pewne umocowanie w naszej tradycji rodzimej, słowiańskiej i polskiej. Każda indiańsko-szamańska ceremonia zaczyna się od okadzenia uczestników dymem, zwykle z szałwi gatunku white sage, Salvia appiana. Ale ta sama nazwa sage bywa używana dla określenia innych aromatycznych ziół, także o żywicznym zapachu, choć nie spokrewnionym z szałwią, należących do rodzaju Artemisia czyli bylica. U nas najbardziej aromatycznym przedstawicielem bylic jest piołun, Artemisia absinthum, od zawsze używany przez Słowian jako ziele magiczne trzymające z dala złe moce. W baśni Leśmiana "Majka" bohater, chłop Marcin Dziura, spotykając się z tytułową boginką pilnie dba, by mieć gałązkę bylicy za połą, bo inaczej jego ukochana wciągnęłaby go bez powrotu w głębiny swego jeziora. Podobieństwo funkcji do indiańskiego zastosowania dymu z szałwii jest pełne: oba zioła budują ochronny krąg, utrzymujący uczestnika rytuału w stanie czystości. Bylica-piołun była też rekwizytem w najbardziej pogańskim (w sensie: niemożliwym do zaakceptowania i znienawidzonym przez kler) obrzędzie Słowian, mianowicie w Nocy Kupalnej. Chodzenie po ogniu, o ile mi wiadomo, nie ma indiańskich tradycji, a jako obyczaj New Age'u zostało wykreowane na wzór różnych etnicznych pierwowzorów, głównie, jak się wydaje, choć nie tylko, hawajskich. Chodzenie po ogniu istnieje do dziś w słowiańskim obszarze kulturowym - w Bułgarii jako nestinarstwo. Nie jest to chyba obrzęd, który przywędrował ze Słowianami, gdyż brak go gdzie indziej, więc raczej wygląda na tradycję miejscową, bałkańską - może o trackich źródłach? Rzecz warta dowiedzenia się. Ale jednak to niedaleko od nas! Szałas potu ma odpowiedniki wschodnioeuropejskie, jest przecież ruska bania, mało różniąca się od słynnej fińskiej sauny. Wydaje się, że są tu dwie tradycje: jedna północna, którą reprezentują łaźnie fińskie i z północnej Rosji, a druga bałkańska, gdzie nazwa banja (łaźnia) wywodzi się od greckiego słowa balaneion (nazwa okrągłego naczynia do grzania wody). Ta nazwa - u nas bania - jest wielce tajemnicza. Andrzej (nomen omen) Bańkowski w swoim "Etymologicznym słowniku języka polskiego" czyni prawdziwe śledztwo, co do początków tego słowa. Wyprowadza je ze wspomnianego greckiego balaneion, które to słowo przeszło do łaciny i do pochodzących od niej języków romańskich, Słowianie zaś przejęli je z ludowej łaciny Panonii (czyli naddunajskiego pogranicza Państwa Rzymskiego, które zaczęli kolonizować od około 500 r. n.e.) - w znaczeniu (jak pisze dalej prof. Bańkowski) "kopulasty budynek małej łaźni". I tu jest problem. Czy faktycznie kopuła była stałym i charakterystycznym elementem budynków prowincjonalno-rzymskich łaźni, zwłaszcza małych? (Pytanie też, czy jeszcze te łaźnie działały, kiedy przyszli tam Słowianie?) Dlaczego słowo to u jednych Słowian zaczęło znaczyć tylko "łaźnia", a u innych - w tym u nas - "coś kopulastego lub kulistego"? Przeszło przecież na tak różne przedmioty, jak owoc dyni, zamykany pojemnik na płyny i szklaną czarkę do "stawiania baniek". Dodatkową zagadkę wnosi węgierskie (i z pewnością wzięte ze słowiańskiego) znaczenie tego słowa, bo tam banya (czytaj "bańa") to "kopalnia"; jakby wspomnienie tego, że z tym przedmiotem wiąże się coś zagłębionego w ziemi. A dlaczego polskie (i u innych Słowian) słowo "łaźnia" pochodzi od "łażenia", czyli - etymologicznie - powolnego pełzania jak u gąsienic? Przecież jedyną "łaźnią", w której i do której się faktycznie "łazi", jest prymitywny szałas potu, zbyt niski, żeby się wyprostować lub wejść nie na czworakach! A jego niskość i ciasność wynika z oszczędzania gorącego powietrza. Bańkowski wprawdzie pisze: "Praca w pierwotnej (prymitywnej) łaźni parowej wymagała ustawicznego łażenia po drabinkach, to na sam dół, by podtrzymać płonący tam ogień, to z tego dołu wyżej, by polewać wodą grzane od spodu kamienie, to stąd w górę na piętra, gdzie leżeli na półkach ludzie wymagający usług łaziebnika (...)" Widać, że w tym fragmencie autor "Słownika" wyobraża sobie łaźnię jako całkiem spory kombinat, jako instalację świadczącą usługi dla ludności, więc raczej urządzenie miejskie, wcale nie prymitywne! Szałas potu tym bardziej zasługuje na nazwę "łaźnia". Czy dawni Słowianie znali to urządzenie? Nic o tym nie słyszałem, choć ślady palenisk powinny się były zachować w archeologicznych wykopaliskach. Jednak uporczywe skojarzenie łaźni z kopułą, czymś okrągłym lub kulistym, przemawia za tym. Być może oba słowa, żartobliwie brzmiące "łaźnia" i obce-wołoskie "bania" były świeckim zastępnikiem właściwej nazwy, która była tabu i została, jak podobnie stabuizowany niedźwiedź, zapomniana. Szałas potu jest właściwie jedynym przedmiotem, w którym łączą się znaczenia "miejsce do kąpieli", "miejsce, gdzie się chodzi na czworakach" (łazi), "kopuła lub coś kulistego", "coś zagłębionego w ziemi". (To ostatnie znaczenie zachowane w węgierskim banya.) Dowód jest poszlakowy, ale chyba przekonuje, że kopulasty szałas potu znany był dawnym Słowianom. Jeśli chodzi o coś podobnego do Pogrzebu Wojownika, praktyki, o której słyszał Castaneda, a rozwinął Sanchez, to ludowa tradycja znała zakopywanie do ziemi ludzi rażonych piorunem. Być może stosowano zakopywanie lub obkładanie ziemią także w innych chorobach, należałoby o tym poczytać. Rażenie piorunem jest znaczące, bo to choroba święta. Piorun był ogniem boskim, z nieba, ziemia miała za zadanie moc tę zneutralizować, "wyciągnąć". Rażenie piorunem należy do szamańskiej inicjacji; stad podejrzenie, że być może również zakopanie do ziemi wzięte zostało z innego fragmentu szamańskiej inicjacji? W każdym razie tutaj powierzenie ciała żyjącego (jak się ma nadzieję w przypadku pioruna) człowieka ma zamysł taki, że ziemia posłuży do zneutralizowania nadmiernej tabuistycznej mocy. O innym przypadku zastosowania ziemi donosi przekaz zachowany w mojej rodzinie. Otóż mój zmarły w 1960 roku dziadek opowiadał - a ja znam jego opowieść raczej nie bezpośrednio od niego, co od jego zięcia a mojego ojca, bo dziadka mówiącego o tym nie pamiętam - o tym, jak pewien chłop nazwiskiem Palmer (lub Palmir) zabił podczas kłótni, bodaj w karczmie, drugiego, Gradowiaka. Zachowała się pamięć narzędzia zbrodni: zabił go odważnikiem od wagi. Po jakimś czasie ów zabójca pokutował za swój czyn w ten sposób, że za swoją wsią, z dala od ludzi, wykopał sobie dół w ziemi przykryty słomą, i w nim siedział, nie wychodząc. Kiedy to było? Dziadek urodził się w 1884 roku i na pewno nie był tego świadkiem, bardziej prawdopodobne, że opowiadano mu o tym. Jeśli Palmera jako zakopanego w dole pokutnika znało poprzednie pokolenie, to cofamy się do lat 50-tych XIX wieku. Niewykluczone, że było to jeszcze dawniej; być może zapiski tej historii zachowały się w archiwach sądowych i parafialnych; trzeba szukać gdzieś miedzy Nieborowem a Łowiczem, pewnie też opowieść o Palmerze znają inni moi krajanie. Domyślam się, że ów Palmer zanim wszedł do swej ziemianki, odpokutował był już zbrodnię dwa razy: odsiedział w wiezieniu, zapewne nieduży wyrok, bo wtedy za zabójstwo podczas wiejskich bijatyk zbyt dotkliwie nie karano, oraz odbył pokutę kościelną. Jednak widać jego sumienie nie zostało uspokojone, skoro po wielu latach - do ziemi zakopał się dopiero na starość - zadał sobie własną pokutę i obmyślił ją sobie tak, że - jak się domyślam - doszły w niej do głosu jakieś niemal już wówczas zapomniane, kołaczące się gdzieś na peryferiach zbiorowej pamięci wierzenia o leczącej (także) dusze mocy ziemi. Pójście do ziemi z udręką duszy jest dokładnie tym, co o Pogrzebie Wojownika pisze Sanchez! Wina zabójstwa ma też coś z naładowania złą mocą, tabu: jest więc podobieństwo do leczonego ziemią rażenia piorunem.

Wojciech Jóźwiak

Pogotowie magiczne

Oczyszczanie domu jest tak samo ważne jak codzienna kąpiel.

W jego wnętrzu gromadzą się różne energie, pozytywne oraz negatywne. Wszystkie nasze przeżycia dnia codziennego, stres, napięcia, kłótnie kumulują się  i oddziałują negatywnie na nasze aury. Niepożądane są również negatywne myśli naszych gości, ich stres, który częściowo pozostaje w naszym domu, kiedy przychodzą się wyżalić. Nie wspominając już o celowo wysyłanych złych myślach. Wszystko to wymaga oczyszczenia. Dobrym sposobem jest oczyszczenie domu kadzidłem.

Zapalamy białą świecę, która ma spalić wszystkie negatywne energie, również te, które mają nam przeszkodzić w oczyszczeniu naszego domu. Następnie kadzidłem zielnym (w tygielku spalamy odpowiednie zioła) oczyszczamy każde pomieszczenie. Osobiście polecam:

szałwię - oczyszcza aurę oraz pomieszczenie

sosnę (gałązki lub szyszki) - oczyszcza, uzdrawia, a jednocześnie wyprasza negatywne energie. Odsuną się ci, którzy nam szkodzą.

Świeca musi wypalić się sama do końca.

Atmosferę oczyszczają kadzidełka i olejki eteryczne.

 

Oczyszczanie aury

Okadzamy siebie, bliskich kadzidłem ziołowym, moja uczennica bioenergoterapeutka dodatkowo zaleca kąpiele solne. Kąpiel w wodzie z dodatkiem zwykłej soli kuchennej ( 0,5 kg soli na wannę) w temp. 40 st. C przez 15 minut oczyszcza aurę oraz dodatkowo wzmacnia ją. Po stresującym dniu warto podarować sobie samemu taką kąpiel. Poczujecie się Państwo bardzo zrelaksowani.

W zasadzie powinniśmy w równym stopniu troszczyć się o aurę , jak i o ciało. Aura jest naszym płaszczem ochronnym, podziurawiona, słaba przestaje nas bronić przed chorobami, atakami energetycznymi. Stajemy się podatni na depresje, szybko wyczerpujemy swoje siły witalne, ulegamy wpływom innych osób, osoby o cienkiej aurze często stają się ofiarami ataków słownych, represji ze strony otoczenia, a nawet przemocy.

Choroby, które nas spotkają, widoczne są najpierw w aurze człowieka. Oczyszczenie miejsc brudnych energetycznie w pierwszym stadium, kiedy choroba nie manifestuje się jeszcze w naszym ciele fizycznym, pozwala uniknąć tej choroby. Oczyszczanie aury w trakcie choroby pozwala szybciej wracać do zdrowia.

Zdrowiu aury sprzyja odpowiednia dieta, spacery i gimnastyka, uzdrawiająco na aurę działają promienie słoneczne (dozowane z umiarem), masaż z dodatkiem olejków naturalnych oraz kąpiele morskie. Kiedy jesteście Państwo nad morzem, a jest zbyt zimno na kąpiel, spacerujcie boso nad brzegiem morza.

AGRYMONA - pomaga przełamać strach, rozprasza negatywne emocje, pokonuje różne przeszkody.

AKACJA - chroni, podnosi wibrację, ochrania duszę.

BAZYLIA -  ma energie męską, powiązana jest z żywiołem Ognia a jej planetą jest Mars. Używana jest w rytuałach przyciągających dobrobyt i pieniądze. Noszenie liścia bazylii w portfelu ma przyciągać do niego pieniądze. Dzięki niej można zatrzymać w domu szczęście i zapewnić mu ochronę

. Umieszczona w rogach pokoju chroni pomieszczenie. Rozsypanie jej wokół serca ukochanego zapewnia jego wierność. Jako kadzidło palona jest dla oczyszczania przestrzeni przed rytuałem, dla ochrony przed nieproszonymi energiami i istotami. Przyciąga również szczęście, wierność, przyjaźń. Powiązana jest z Imbolc - a tym samym z inicjacją, z powtórnymi narodzinami, rozpoczynaniem - często dodawana do kąpieli przed inicjacją.

BERGAMOTA - chroni i przyciąga pomyślność. Aby szybciej i wydajniej pracować, należy połączyć ją z miętą.

BEZ - zwiększa mądrość, pamięć, szczęście oraz pomoc spirytualną.

BRZOZA - otwiera spirytualnie i psychicznie, pomaga w kontaktowaniu sie z pomocnymi istotami. Zwiększa równowagę i harmonię. Poprawia kontakty z innymi ludźmi.

BURSZTYN - oczyszcza mentalność i ognisko. Chroni przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz, a także przed atakiem psychicznym.

BURSZTYN ZIELONY - potęguje działanie każdej rośliny i magicznego kamienia, sam zaś zwiększa siłę wewnętrzną i witalność.
Jego substytutem jest mieszanina cyprysu i patchouli.

BYLICA ESTRAGON - kiedyś uważano estragon za zioło odstraszające węże - stąd jego nazwa "racunculus" - "mały wąż".

BYLICA PIOŁUN - energia męska, planeta Mars, żywioł Powietrze.
Używany w kadzidłach wspomagających wróżenie i jasnowidzenie. Rzucany w Samhain na żarzące się węgle ku ochronie przed włóczącymi się duchami. Używany w rytuałach inicjacji i w testach na odwagę i wytrzymałość. Ma powinowactwo ze światem zmarłych, podawany umierającym umożliwia im odejście i odnalezienie spokoju. Znosi trujące działanie szczwołu plamistego (cykuty) oraz muchomora czerwonego. Dodawany jako składnik proszku umożliwiającego w Św. Łukasza ujrzenie we śnie prawdziwej miłości. Uwaga: piołun jest trujący i jego nadużywanie może spowodować zatrucia!

BYLICA ZWYCZAJNA - energia żeńska, planeta Wenus, żywioł Powietrze. Od dawna używano bylicy jako zioło chroniące przed zmęczeniem (włożona w but chroni przed znużeniem w czasie podróży), udarem słonecznym, dzikimi zwierzętami i złem. Zbierana w wigilię Św. Jana chroniła przed chorobami i pechem. Dodatkowo wieńce z bylicy noszone w Św. Jana chroniły przed opętaniem. Sok ze świeżych liści wcierany w magiczne lustra i kryształy wzmacnia zdolność wróżenia. Dodawana do kadzideł wspomagających odczytywanie przyszłości. Wieszana w domach jako ochrona przed piorunami. Włożona pod próg chroni przed niepowołanymi gośćmi. Poduszka wypchana bylicą zapewnia żywe sny. Poświęcona Artemidzie. Powiązana z Midsummer.

CEBULA lub SKÓRKA Z CEBULI - ochrona, stabilizacja, cierpliwość. Zwiększają dobrobyt.

CEDR - zwiększa pewność siebie, zaufanie oraz siłę. Chroni i zwiększa wytrwałość. Otwiera spirytualnie.

CHYPRA - przyciąga pieniądze, sukcesy w hazardzie, zwiększa moc przekonywania. Powstaje z róży kamiennej.

CITRONELLA (aromatyczna kawa spotykana powszechnie w rejonach tropikalnych) - zwiększa elokwencję, moc przekonywania, pomyślność. Przyciąga do domu przyjaciół i klientów w interesach.

CIVIT (przyprawa pozyskiwana z rośliny występującej na Sumatrze) - wzmacnia i chroni. Zwiększa zaufanie i popęd płciowy.

CLOVE (azjatycka przyprawa) - odwaga, wzajemne zaufanie, bardzo silna ochrona. Oddala negatywne energie, wzmacnia siłę psychiczną. Jest traktowany jako afrodyzjak.

CYKLAMEN - przyciąga i umacnia miłość.

CYNAMON - szczęście, siła, pomyślność. Zwiększa moc mikstury, do której zostanie dodany. Zwiększa wewnętrzny spokój, wspomaga wyciszenie się, szczególnie u dzieci. Używany również jako silna ochrona.

CYNAMON i DRZEWO SANDAŁOWE - pomagają w medytacji i otwarciu spirytualnym.

CYPRYS - zwiększa spokój i wyciszenie, wspomaga otwarcie spirytualne. Pomocny przy śmierci i podczas żałoby. Cyprys stymuluje również uzdrawianie i pomaga uśmierzyć ból po utracie.

CYTRYNA - oczyszcza, usuwa blokady, otwiera spirytualnie.

CZOSNEK lub ZĄBKI CZOSNKU - mają działanie oczyszczające. Używane są do pokonywania depresji, negatywnych mocy i obsesji. Przyciągają pieniądze i pomyślność. Są także używane jako silna ochrona.

DRZEWO ALOESOWE (inna nazwa: LIGNALOES) - ochrona, sukcesy i pomyślność. Czasami używane jest do poświęcania.

DRZEWO SANDAŁOWE - błogosławieństwo, uzdrawianie oraz uduchowienie. Wspomaga jasnowidzenie i otwarcie psychiczne. Używane również do ochrony i blokowania złych mocy.

EUKALIPTUS - oczyszcza spirytualnie i uzdrawia. Pomaga przełamać blokady spirytualne.

FASOLA TONKIJSKA - Przyciąga miłość i pieniądze oraz pomaga w dążeniu do celu.

FIOŁEK - zwiększa pokój, wyciszenie i szczęśliwość. Uspokaja nerwy, przyciąga prorocze sny i wizje. Stymuluje kreatywność.

FRANGIPANI (roślina występująca w Ameryce Południowej) - przyciąga miłość, zaufanie i podziw. Wspomaga otwarcie się na każde z nich.

GALANGAL (mieszanina występujących w Europie i Azji czerwonych kwiatów) - zwiększa sukces w sprawach prywatnych i sądowych.

GAŁKA MUSZKATOŁOWA - wspomaga proces oczyszczania, zwiększa jasność umysłu, pozwala dojrzeć wnętrze drugiego człowieka. Ułatwia kontakty społeczne, otwarcie emocjonalne oraz zwiększa pewność siebie.

GARDENIA - wspiera pokój, odpycha spory i konflikty, chroni przed negatywnymi wpływami z zewnątrz.

GERANIUM - pokonuje negatywne myśli i postawy, podnosi na duchu. Zwiększa ochronę i szczęśliwość.

GINSENG - chiński odpowiednik mandragory. Zwiększa witalność, moc i siłę. Zwiększa popęd płciowy i atrakcyjność seksualną.

"GOŁĘBIA KREW" (azjatycka roślina, nazwa wzięła się od koloru płatków) - zwiększa spokój i wyciszenie. Pomaga rozwiązywać konflikty.

GOŹDZIK - przyciąga miłość i przyjaźń, poprawia stosunki międzyludzkie. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa i zaufania. Pomaga w leczeniu chorób i przezwyciężaniu trudności.

GREJPFRUT - wspomaga oczyszczanie.

GROSZEK PACHNĄCY - przyciąga lojalność i przywiązanie innych, a także przyjaciół i sprzymierzeńców.

HELIOTROP - ochrona, pomyślność, radość, wesołość.

HIACYNT - umacnia miłość oraz zwiększa szczęście i dobrą fortunę. Zwiększa spokój umysłu i ułatwia spokojny sen.
Nazwa rośliny pochodzi od imienia starożytnego greckiego boga związków homoseksualnych, Hiakyntosa.

HYZOP - wspomaga otwarcie spirytualne. Używany jest również do oczyszczania oraz do kąpieli oczyszczających. Łagodzi wibracje. Energia męska, planeta Jowisz, żywioł Ogień. Powiązany z wężami i smokami, używany do przyciągania energii smoków.
Od siebie dodam, że o właściwościach oczyszczających Hizopu mówi już Stary Testament w następujących słowach Psalmu: "Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję" (Ps 51, 9). W Słowniku znajdującym się na końcu Pisma Świętego o hizopie jest napisane tak: gatunek małego drzewa rosnącego na murach. Gałązek jego używali Izraelici przy skrapianiu drzwi domów krwią baranka paschalnego, przy ceremonii oczyszczania trędowatych i ich mieszkań, jak również przy składaniu ofiar.

IMBIR - przyciąga przygody i nowe doświadczenia i wyzwania. Pobudza zmysłowość, popęd płciowy, zwiększa zaufanie i pomyślność. Potęguje oraz przyspiesza działanie każdej mikstury, do której zostanie dodany.

IRYS - zwiększa popularność, moc przekonywania oraz sukcesy osobiste. Pomaga w komunikowaniu się i otwieraniu dialogów. Używany jest również w celu przyciągnięcia miłości.

JABŁKO lub JABŁOŃ - zwiększają pokój umysłu, zadowolenie, szczęśliwość. Pomagają w odnoszeniu sukcesów.

JAŚMIN - miłość i sukces. Pomaga i otwiera spirytualnie. Łączony jest z Księżycem i Białą Magią (tzw Magia Księżycowa).

JEMIOŁA - zwiększa pomyślność, przyciąga klientów i pieniądze.

JUNIPER - ochrona, oczyszczanie, uzdrawianie.

KADZIDŁO -  (palona, dymiąca mieszanina z roślin arabskich lub wschodnioafrykańskich) - dobrodziejstwo i otwarcie spirytualne. Pomocne jest w medytacji.

KAMFORA - potęguje uczucie przyjemności oraz zwiększa wpływy własne. Potęguje efekt działania każdej mikstury, do której zostanie dodana.

KARDAMONA - wzmaga uczucie miłości, zmysłowość oraz popęd płciowy. Zwiększa także spokój wewnętrzny.

KAWA - podbudowuje i chroni przed złymi mocami. Zwiększa spokój umysłu. Pomaga odbijać negatywne energie i oddalać złe zamiary oraz koszmary senne. Przełamuje wewnętrzne blokady.

KMINEK - szczęście, dobra fortuna, pomyślność. Zwiększa także namiętność oraz potęguje doznania zmysłowe. Zwiększa spokój i wyciszenie.

KONICZYNA - wzmacnia i pogłębia istniejącą miłość.

KOLENDRA SIEWNA - energia męska. Planeta Mars, żywioł Ogień. Używana w zaklęciach i rytach miłosnych. Stare zaklęcie miłosne: utrzeć w moździerzu siedem ziaren kolendry powtarzając trzykrotnie "Gorące nasiona, gorące serce, niech zawsze razem będą" i dodać ukochanemu do wina. Chińczycy wierzyli, że ziarna kolendry zawierają proszek zapewniający nieśmiertelność. Używana jest także w uzdrawianiu i ma właściwości przywracania zdrowia.

KOPAL - wspomaga otwarcie spirytualne chroni, oczyszcza oraz pokonuje przeszkody. Oddala negatywne energie.

KOPER OGRODOWY - Energia męska, planeta Merkury, żywioł Ogień.
Od zawsze koper uważano za roślinę chroniącą przed urokami i czarami. Obecnie wiesza się pęczki kopru dla ochrony domu, szczególnie w pokojach dzieci. Używa się go także w zaklęciach miłosnych.

KOPEREK - wzmacnia mentalnie i zaostrza zmysły. Wspomaga koncentrację. Używany również w rytuałach do błogosławieństw.

KOPEREK -  (odmiana azjatycka) - wzmacnia.

KOPEREK (odmiana grecka) - oczyszcza mentalnie, wyostrza zmysły, oddala negatywne energie.

KORIANDER - zwiększa miłość i wspomaga proces uzdrawiania. Używany jest również do ochrony.

KRABIE JABŁKO - zwiększa spokój i wyciszenie, pomaga pokonać lęk oraz rozwiązywać konflikty i troski.

KRWAWNIK POSPOLITY - zwiększa odwagę i zaufanie oraz ułatwia otwarcie psychiczne. Przyciąga miłość.

LAWENDA - zwiększa spokój i wyciszenie. Energia męska, planeta Merkury, żywioł Powietrze. Używana do kąpieli oczyszczających. Również kadzidło lawendowe wspaniale oczyszcza i nadaje niepowtarzalną atmosferę oraz pomaga nawiązać kontakt z opiekunem i uzyskać wizje i inspirację. Dodawana do woreczków leczniczych. Noszona przyciąga mężczyzn. Jej zapach uspakaja - daje dobry sen ale także wzmaga koncentrację i pomaga uzyskać czystość umysłu. Jej właściwości oczyszczające wykorzystuje się przy narodzinach, kiedy to pali się w pokoju, w którym rodzi się dziecko, kadzidło lawendowe. Pobudza także zdolności jasnowidzenia i rozwój duchowy. Używana przy wzywaniu Hekate. Związana jest także z wężami. A przede wszystkim lawenda wnosi w dusze spokój i opanowanie. Powiązana z Midsummer - jest wtedy rzucana na węgle w darze Bogom.

LILIA DOLINOWA - pomaga w dążeniu do prawdy i spokoju, przyciąga pokój i wyciszenie oraz oddala negatywne energie.

LIMONA - używana do oczyszczania i ochrony. Zwiększa spokój oraz wspomaga wyciszenie. Umacnia również miłość.

LIPA - przyciąga przyjaźń i miłość. Pomocna przy uzdrawianiu i odmładzaniu.

LAUR SZLACHETNY - Liście można nosić jako amulet odpędzający zło oraz wkładać pod poduszkę w celu wywołania proroczych snów. Uprawa wawrzynu w ogrodzie przydomowych chroni mieszkańców od chorób i burz. Wawrzynu używa się także do oczyszczania i poświęcania przestrzeni (ale raczej w postaci np. wywaru lub świeżych/suchych liści a nie kadzidła). Ponadto laur może wywołać reakcję alergiczną! Liść laurowy chroni i odpycha negatywne energie. Wspomaga dobrą fortunę, sukcesy i zwycięstwa.

LUBCZYK – energia męska, planeta Słońce, żywioł Woda. Korzeń dodawany do kąpieli oczyszczających. Noszony przy sobie przyciąga miłość.

MAGNOLIA - wspomaga rozwój psychiczny, a także medytację i otwarcie spirytualne. Zwiększa harmonię, pokój i wyciszenie.

MAJERANEK - oczyszcza, wycisza, oddala złe moce. Energia męska, planeta Merkury, żywioł Powietrze. Dodawany do napojów miłosnych i używany w rytuałach miłosnych. Umieszczenie szczypty majeranku w każdym pokoju zapewnia ochronę.

MAK - płodność, obfitość, pomyślność.

MANDARYNKA - zwiększa siłę, witalność i energię.

MANDRAGORA - zwiększa witalność, moc oraz siły życiowe. Zwiększa popęd płciowy i atrakcyjność seksualną.

MARCHEWNIK ANYŻKOWY - zioło używane do oczyszczania a także do pobudzania umysłu. Uważane od dawna za całkowicie nieszkodliwe, łagodne. Korzeń pomaga odzyskać jasność umysłu i odwagę oraz "raduje serce" (poza tym, że jest smaczny).

MECH DĘBOWY - przyciąga pieniądze, pomyślność i dobrą fortunę.

MECH HISZPAŃSKI - chroni, odbija negatywne energie, eliminuje blokady.

MELISA LEKARSKA - energia, planeta Księżyc lub Neptun, żywioł Woda. Nierozerwalnie związana z miłością - napar z melisy łagodzi ból po rozstaniu. Dodawana do napojów miłosnych oraz stosowana jako afrodyzjak. Jest też bardzo pomocna przy wychodzeniu z traumy i po napaści na tle seksualnym. Pomaga odepchnąć melancholię.

MIĘTA - zwiększa energię, witalność i komunikatywność. Przyciąga klientów w interesach.

MIĘTA odmiana Mentha Viridis - daje ochronę fizyczną i psychiczną. Oddala negatywne energie. Zwiększa moc umysłu. Potęguje efekty i zwiększa szybkość działania każdej mikstury, do której zostanie dodana.

MIGDAŁ - przyciąga pieniądze, wzmaga czujność i ostrożność.

MIMOZA - wspomaga rozwój psychiczny i jasnowidztwo. Przyciąga prorocze sny.

MIRRA - wspomaga otwarcie spirytualne, medytację oraz uzdrawianie.

MIRT - pomocny przy otwarciu psychicznym, daje pomoc spirytualną. Potęguje siłę działania każdej mikstury.

MORELA - zwiększa popęd płciowy i namiętność. Jest afrodyzjakiem.

MUGWORT (inna nazwa: MOTHERWORT) - ułatwia otwarcie psychiczne, jasnowidzenie oraz prorocze śnienie.

NAGIETEK - wspomaga proces uzdrawiania, otwarcie psychiczne oraz jasnowidztwo. Pomaga skupić się na rzeczy najważniejszej, jeśli nie jesteśmy czegoś pewni lub świadomi tego, z czym mamy do czynienia.

NARCYZ - zwiększa harmonię, wyciszenie oraz spokój umysłu. Uspokaja wibrację.

NEROLI (olejek uzyskiwany z kwiatu pomarańczy) - radość, szczęśliwość. Ułatwia pokonywanie barier emocjonalnych.

ORCHIDEA - zwiększa koncentrację, jasność umysłu i siłę. Wzmacnia również pamięć.

OREGANO - radość, siła i witalność. Dodaje energii.

ORZECH KOKOSOWY - zwiększa zaufanie i zdecydowanie, urok osobisty i atrakcyjność seksualną.

PATCHOULI - pomaga pokonać gniew innych oraz wyciszać spory. Przyciąga pokój i pomaga kończyć konflikty. Zwiększa pomyślność, zaufanie oraz siłę wewnętrzną. Zwiększa popęd płciowy i zmysłowość.

PAPROĆ - oczyszcza i odbija negatywne energie.

PAPRYKA - oczyszcza, odbija negatywne energie. Przyspiesza działanie każdej mikstury, do której zostanie dodana.

PENNYROYAL (aromatyczna roślina występująca na wschodzie USA) - przyciąga pomoc innych, zwiększa operatywność oraz pomoc finansową z zewnątrz. Należy unikać tej rośliny w okresie ciąży.

PETTITGRAIN - patrz: NEROLI.

PIEPRZ lub MENTOL - zwiększa siłę, witalność oraz gotowość do zmian. Dodany do mikstury, potęguje działanie poszczególnych składników. Jest również używany do oczyszczania.

PIERWIOSNEK - wspomaga odkrywanie tajemnic, rozwiązywanie zagadek oraz poznawanie prawdy. Pokonuje nieuczciwość i skrytość.

PIETRUSZKA - wycisza i chroni ognisko domowe. Przyciąga szczęście, pomyślność i sukcesy finansowe. Dodaje energii i witalności. Stosowana w rytuałach ochronnych, stosowana też jako ziele oczyszczające. Współdziała z męczennicą. Korzeń dodawany do kąpieli oczyszczających oraz jako ziele przeciwdziałające pechowi. Stosowana również w rytuałach miłosnych.

PIKAKA - przyciąga komfort, pomyślność, sukcesy oraz lepszy byt.

PIWONIA - czczona w tradycji

korneliańskiej. Jej kwiaty i płatki zwiększają szczęście, dobrą fortunę, pomyślność i sukcesy w interesach.

PIŻMO - zwiększa zaufanie, pewność siebie, moc przekonywania. Przyciąga nowe sytuacje i pomyślność.

PLUMERIA - zwiększa moc przekonywania, elokwencję. Ułatwia porozumiewanie się z innymi ludźmi.

POMARAŃCZ lub KWIAT POMARAŃCZY - harmonia, pokój, otwarcie emocjonalne, miłość. Zwiększają pomyślność i stabilność. Używane są do oczyszczania. Pomarańcz jest uważana za symbol Słońca.

PORTULAKA SIEWNA – już w średniowieczu protulaka używana była jako ochrona przed czarami. Rozłożona dookoła łóżka dawała ochronę przed złymi duchami. Jej dodatkowym atutem było to, że chroniła przed uderzeniem pioruna. Obecnie używana bywa jako zioło ochronne, choć raczej w mieszczankach ochronnych niż samodzielnie.


PROSZEK Z GAŁKI MUSZKATOŁOWEJ - zwiększa zdyscyplinowanie oraz światłość umysłu i koncentrację. Przydatny przy medytacji i nauce.

ROZMARYN - używany do oczyszczania, jest także silną ochroną. Wspomaga uzdrawianie i zwiększa pamięć i ułatwia naukę jeśli się go nosi przy sobie. Przyciąga pomoc dobrych istot. Energia rozmarynu jest żeńska, żywioł - Ogień, planeta - Słońce. Od zawsze znany środek zapobiegający plagom. Używany w magii może (patrz: nazwa). Używany do oczyszczających kąpieli - użycie naparu z rozmarynu do umycia rąk przed rytuałem to substytut kąpieli. Może posłużyć do sporządzenia wieńców ochronnych. Łączony jest z miłością, wiernością i szczęśliwym pożyciem. Włożony pod poduszkę chroni przed koszmarami. Zapach rozmarynu przywraca witalność, młodość, radość. Powiązany z Yule.

RÓŻA - miłość, pokój, harmonia i wyciszenie. W czasach starożytnych towarzyszyła bogom.

RUMIANEK - wspomaga medytację oraz zwiększa spokój wewnętrzny.

RUTA - ochrania, oddala złe moce, uspokaja emocje, podbudowuje. Dobrze nadaje się do oczyszczania psychicznego. Przyciąga pomyślność i usuwa blokady. Energia męska, planeta Słońce, żywioł Ogień. Podobnie jak rozmaryn była uważana za zioło zapobiegające plagom. Używana w magii zdrowia - w rytuałach zarówno leczniczych jak i zapobiegawczych. Zapach ruty oczyszcza umysł z zamieszania emocjonalnego. W średniowieczu rutę uważano za uniwersalne remedium, miała znosić działanie wszystkich trucizn. W dziele "Herbal" Turnera napisano, że ruta jest jednym z najpopularniejszych ziół. Grecy wierzyli, że ma silne właściwości antymagiczne - miała odczyniać uroki obcych. Używano jej w wielu rytuałach oraz, paradoksalnie, do ochrony przed czarami i czarownicami. Pomagała przewidywać przyszłość. Nawet dziś w wielu sądach angielskich można spotkać wiązki ruty - chroniła w dawnych czasach sędziów przed chorobami przywleczonymi z więzienia przez skazańców. Obecnie używa się ruty w różnych rytuałach, jej główne użycie to: zaklęcia miłosne i oczyszczanie przestrzeni (również używana do tego w kościołach chrześcijańskich) oraz ochrona.

SASSAFRAS (żółtego koloru drzewo występujące w Ameryce Północnej) - pomocny w sprawach sądowych, sprawowaniu władzy, zwycięstwach i w pokonywaniu przeszkód.

SAVORA (przyprawa śródziemnomorska) - zmysłowość, płciowość i namiętność. Przydatna w magii seksualnej. SELER - zwiększa popęd płciowy oraz zmysłowość. Pomaga wchodzić w trans.

SEZAM - otwiera przejścia, przyciąga korzyści, wskazówki i nadzieję. Oddala depresję i negatywne energie.

"SMOCZA KREW" (roślina rosnąca w Chinach) - oddala negatywne energie, daje ochronę, pomaga pokonywać blokady.

SOSNA - oczyszcza, wspomaga rozpoczynanie nowych przedsięwzięć. Oddala negatywne energie. Zwiększa pomyślność.

SZAFRAN lub KROKUS - wspomaga jasnowidzenie i świadomość. Zwiększa także pomyślność i dobrą fortunę poprzez otwarcie spirytualne.

SZAŁWIA - używana do oczyszczania oraz do zwiększania mądrości i otwierania psychicznego. Zwiększa jasność umysłu. Energia męska, planeta Jowisz, żywioł Powietrze.
Jedno z podstawowych ziół w uzdrawianiu - wielki strażnik zdrowia. Także bardzo silnie oczyszcza przestrzeń (choć silniejsze działanie ma szałwia biała, u nas dość trudno dostępna). Używana w rytuałach przyciągających dostatek. Pomaga osiągnąć długowieczność. Noszona w purpurowym woreczku pomaga zyskać mądrość. Powiązana z Mabon i Samhain.

SZCZYPIOREK - ochrona.

TRAWA CYTRYNOWA - oczyszcza i otwiera psychicznie.

TRAWA PIĘCIOLISTNA (La Cinquefoil) - chroni, stymuluje pamięć, elokwencję i kontaktowność.

TRUSKAWKA lub POZIOMKA - zwiększa sukcesy i dobrą fortunę oraz przyciąga sprzyjające sytuacje.

TRYBULA OGRODOWA - Zioło również używane do oczyszczania jednak znacznie rzadziej.

TYMIANEK - stosowany przy oczyszczaniu i uzdrawianiu, również do dodawania sił. Zioło oczyszczające - jako kadzidło do oczyszczania przestrzeni, jako dodatek do oczyszczających kąpieli.  Zwiększa lojalność i przywiązanie oraz przyciąga dobrą opinie innych ludzi. Energia żeńska, planeta Wenus, żywioł Powietrze.
Wdychany odświeża i odnawia energię. Noszony przy sobie odwodzi negatywne energie. Pomaga radzić sobie ze smutkiem. Już w średniowieczu wierzono, że tymianek czyni odważniejszym, daje siłę na przezwyciężanie przeszkód. Oraz dodatkowo przyciąga pieniądze.

TYTOŃ - używany jest do zwiększania pokoju, zaufania i siły własnej. Potęguje również miłość i zmysłowość. Jest również używany do ochrony i uwalniania od negatywnego wpływu z zewnątrz.

TUBEROZA (Polianthes tuberosa) - pogodność, pokój, wyciszenie. Koi nerwy i zwiększa romantyczność i zmysłowość miłości.

WANILIA - radość i dobra fortuna.

WICIOKRZEW - przyciąga sukcesy i pieniądze. Zwiększa moc przekonywania i pewność siebie oraz wyostrza intuicję.

WIERZBA - używana jest do przyciągania i umacniania miłości, a także uzdrawiania i pokonywania przygnębienia (Magia Księżycowa).

WILCZA JAGODA - zwiększa dobrą fortunę, ochronę, przyciąga pieniądze i pomyślność.

WISTARIA lub GLICYNIA - podnosi wibrację. Wspomaga otwarcie psychiczne oraz pokonywanie przeszkód. Przyciąga pomyślność.

WIŚNIA lub KWIAT WIŚNI - szczęśliwość, radość, dobre samopoczucie, wesołość.

VERBENA - ochrania i oddala negatywne energie. Wspomaga pokój i wyciszenie.

VETIVERT - chroni, pokonuje przeszkody oraz oddala złe moce. Przyciąga również pieniądze i pomyślność.

YERBA MATE (południowoamerykański napój) - podbudowuje, oczyszcza, wycisza. Odbija negatywne emocje i pomaga przełamać przykre doznania lub nieszczęścia

YLANG YLANG - zwiększa atrakcyjność seksualną oraz moc przekonywania.

ZIARNA MUSZTARDY - odwaga, wiara, cierpliwość.

ZIELE ANGIELSKIE - wzmacnia silną wolę, determinację i wytrwałość. Zwiększa witalność i energię.
Ma pozytywne działanie dla społeczności - poprawia harmonię, sympatię i stosunki międzyludzkie. Stymuluje przyjazne interakcje i konwersacje.

ZIELE ŚWIĘTEGO JANA - chroni, usuwa negatywne energie oraz oddala depresję i niepokój.

ZIELEŃ ZIMOWA (rośliny nie tracące na zimę zielonego koloru) - oddala dysharmonię, negatywne czynniki i choroby. Wspomaga zdrowie, uzdrawianie, wyciszenie i pokój ogniska domowego.
UWAGA: Nie używać wewnątrz domu lub mieszkania!

Ostatnimi czasy przeglądałam gazetkę kupioną na odczepne tak do czytania i ku mojemu zaskoczeniu dorwałam świetny artykuł dotyczący uzdrawiająco - oczyszczającej mocy kadzideł. Z racji, iż sama nie wyobrażam sobie dnia bez “przysłowiowego kadzidelnego dymka” to bardzo mnie on zaciekawił. Poniżej postaram się go Wam po części streścić.
J.

Według pradawnych wierzeń już do 21 marca czy do równonocy należało okadzić domy i zabudowania gospodarcze, oczyścić je i uwolnić od zimowych naleciałości, chorób i zagnieżdżonych od jesieni demonów. Dlatego podczas kadzenia otwierano szeroko okna, aby całe zło uleciało spod dachu razem z dymem. Nasze prababki do tego celu stosowały najczęściej lawendę, tymianek, rozmaryn i szałwię.

Równonoc - występuje dwa razy w roku - 20/21 marca (równonoc wiosenna) i 22/23 września (równonoc jesienna). W tych dniach Słońce wschodzi dokładnie na wschodzie, a zachodzi na zachodzie. W czasie równonocy dzień jest dłuższy od nocy o około 14 minut.

Ziołowe kompozycje

Najskuteczniej oczyszcza i osłania duszę oraz dom po ziemię. Silnie związana z siłami ziemi przez jałowiec dający dodatkowo poczucie stabilności. Piołunowy dym wytwarza wokół nas prawdziwie ochronny płaszcz. Pomaga mu w tym jemioła i porosty otwierające nas dodatkowo na mądrość i wiedzę. Nasiona jesionu uchronią przed negatywnymi wpływami, dzięgiel przywróci łączność z przodkami, a żywica, szałwia i piołun oczyszczą atmosferę po zimie.

Snujący się wolno dymek zapowiada nowy początek oraz jasność i aktywność umysłu. Ożywia i oczyszcza jednocześnie. Energetycznie działa tak silnie jak świeży wiosenny wiatr. Oczyszcza dokładnie naszą aurę, skutecznie okadza też cały dom. Rozmaryn energetyzuje, róża otwiera serce, lawenda odradza i oczyszcza.

Stwarza wiosenną atmosferę pełną przyjaźni, miłości i otwiera duszę. Róża przywraca utraconą harmonię uczuć i przygotowuje serce do przyjęcia nowej miłości, mak uspokaja, lawenda i szałwia oczyszczają z zimowych złogów i dają jasność umysłu.

Jego dym oczyszcza i buduje atmosferę bezpieczeństwa, jałowiec wzmacnia związek z siłami ziemi i odradzającym się w niej życiem po zimowym śnie. Szałwia skutecznie oczyszcza, a bylica chroni.

Kadzić możemy za pomocą ziół z przydomowego ogródka, bądź wykorzystując gotowe kadzidełka najlepiej ze sklepów indyjskich. Osobiście uważam, że kadzić można cały czas, ponieważ działa to oczyszczająco na ciało i duszę każdego dnia, a nie tylko od święta, wszystko zależy od upodobania. Są przeróżne rodzaje i niezliczone ilości zapachów i kompozycji. Ale to już temat na kolejne spotkanie.
J.

Betakaroten - dodatnio wpływa na zdolność widzenia o zmierzchu. Działa antyoksydacyjnie (eliminuje wolne rodniki), (Oculobon).

Chitosan - naturalna substancja, która zmniejsza wchłanianie tłuszczy i cholesterolu z przewodu pokarmowego, przez co obniża ich poziom we krwi. Ponadto dzięki właściwościom pęczniejącym wypełnia żołądek, hamuje apetyt, ograniczając tym samym ilość przyjętego pokarmu (Chitobon).

CLA - sprzężony kwas linolowy - przyspiesza metabolizm, redukuje tkankę tłuszczową zwiększając przy tym masę mięśniową, zapobiega ponownemu przybieraniu na wadze po zaprzestaniu kuracji odchudzającej, tzw. efektowi jojo (Adipobon mono).

Chrom organiczny (drożdże chromowe) - poprzez wspomaganie działania insuliny zapobiega nadmiernemu spadkowi poziomu glukozy we krwi, to z kolei osłabia wzmożony apetyt na słodycze.
Podanie chromu z chitosanem zwiększa skuteczność redukcji masy ciała:
- chrom powoduje zmniejszenie ilości zjadanych słodyczy
- chitosan powoduje zmniejszenie ilości zjadanych pokarmów i wchłanianych tłuszczy (Chitobon, Bonichrom).

Glukozamina - substancja naturalnie występująca w ludzkim organizmie. Według najnowszych badań klinicznych odgrywa ważną rolę przy ochronie i regeneracji stawów: zwiększa zdolności regeneracyjne chrząstki stawowej, działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie, w odróżnieniu od niesterydowych leków przeciwzapalnych jest dobrze tolerowana przez organizm ludzki (Artrobon).

Kłącza Imbiru - Kłącze imbiru jest od tysięcy lat stosowane przez medycynę chińską, a ostatnio także zachodnią. Działa korzystnie w niestrawności, nudnościach, wymiotach z przyczyn pokarmowych, ale też w chorobie lokomocyjnej (Bonimel imbirowy).

Kłącza Tataraku - działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie (Boniderm).

Kora Kruszyny - działa łagodnie przeczyszczająco, wzmaga perystaltykę jelit, działa również żółciopędnie oraz poprawia trawienie poprzez zwiększenie wydzielania soków trawiennych (Adipobonisan).

Kora Wierzby - wykazuje działanie przeciwgorączkowe, przeciwzapalne, przeciwbólowe (Grypobon).

Korzeń hakorośli - roślina zwana też czarcim pazurem korzystnie działa w chorobach reumatycznych i zwyrodnieniowych stawów, bólach kręgosłupa i pleców spowodowanych zmianami degeneracyjnymi chrząstek (Artrobon).

Korzeń Kozłka - działa uspokajająco i rozkurczowo. Ułatwia zasypianie (Cardiobonisan, Nerwobonisol, Nerwobonisan, Nerwobon).

Korzeń Lukrecji - działa przeciwzapalnie na błony śluzowe żołądka i jelit, wywiera działanie rozkurczowe na mięśnie gładkie oskrzeli i przewodu pokarmowego, hamuje rozwój bakterii. Poza tym działa wykrztuśnie, pobudza czynność wydzielniczą błon śluzowych górnych dróg oddechowych (Gastrobonisan, Pectobonisol, Pulmobonisan).

Korzenia Łopianu - ma działanie przeciwzapalne, bakteriostatyczne i grzybostatyczne (Boniderm).

Korzeń i ziele Mniszka lekarskiego. Ma właściwości żółciotwórcze i żółciopędne wspomagające funkcjonowanie wątroby. Zalecany jest w dolegliwościach związanych z zaburzeniem trawienia i brakiem apetytu, kamicy żółciowej oraz po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego (Gastrobonisol, Gastrobon, Adipoboniosan, Nefrobonisol).

Korzenia Mydlnicy - pomocny jest w leczeniu łojotokowego zapalenia skóry owłosionej głowy, egzemy, łupieżu, trądziku oraz wypadania włosów (Boniderm).

Korzeń Prawoślazu - chroni błony śluzowe przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, ułatwia regenerację uszkodzonych fragmentów błony śluzowej. Ułatwia odkrztuszanie. Działa przeciwzapalnie w obrębie przewodu pokarmowego i układu oddechowego (Gastrobonisan, Bonimel prawoślazowo - koprowy).

Korzeń żeń-szenia działa psychoaktywująco, poprawiając przez to zdolności intelektualne. Działa przeciwzmęczeniowo. Polecany jest w przypadku wyczerpania fizycznego i psychicznego wskutek przepracowania, stresu oraz intensywnego uprawiania sportu (Activbon, Depribon, Ginsengbon, Memobon).

Kwiat Lipy - działa napotnie, przeciwgorączkowo i łagodnie uspokajająco (Grypobon, Nerwobonisan, Pectobonisol, Pulmobon, Pulmobonisan).

Kwiat Nagietka - działa ochronnie, przeciwzapalnie, przeciwwrzodowo na błony śluzowe przewodu pokarmowego. Wykazuje działanie immunopobudzające. Pobudza czynność wątroby, zwiększa ilość wydalanego moczu i potu (Gastrobonisan).

Kwiatostan Głogu - poprawia ukrwienie i wzmacnia siłę skurczu mięśnia sercowego, powoduje niewielki spadek ciśnienia tętniczego krwi oraz działa łagodnie uspokajająco (Bonimel głogowo - melisowy, Cardiobonisol, Cardiobonisan, Cardiobon, Nerwobonisol, Nerwobonisan)

Liść Babki - działa przeciwbakteryjnie, zwiększa wydzielenie gruczołów śluzowych w oskrzelach przez co ułatwia odkrztuszanie. Działa rozkurczowo na drogi oddechowe. Wykazuje własności ułatwiające gojenie skóry i błony śluzowej (Bobonisan, Gastrobonisan, Pectobonisol, Pectobonisan, Pulmobon).

Liść Borówki brusznicy - działa moczopędnie i odkażająco na drogi moczowe. Zwiększa ilość wydzielanego moczu a z nim jonów sodu, chloru oraz produktów przemiany materii (Nefrobonisan).

Liść Brzozy - zwiększa wydalanie moczu a z nim jonów sodu, chloru, kwasu moczowego. Wykazuje własności odtruwające (Adipobonisan, Nefrobonisol, Nefrobonisan).

Liść Karczocha - ma działanie żółciopędne i żółciotwórcze oraz ochronne na miąższ wątroby, ponadto zmniejsza stężenie cholesterolu i tłuszczów we krwi. Roślina jest używana w dolegliwościach trawiennych, zaburzeniach czynności wątroby i dróg żółciowych, wspomaga regenerację wątroby. Działa również przeciwmiażdżycowo (Cardiobonisol, Gastrobon, Hepatobon, Lipobon).

Liść Maliny - pobudza czynność gruczołów potowych. Działa ściągająco, przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie (Pulmobonisan).

Liść Melisy - działa uspokajająco, wykazuje własności przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe (Adipobonisan, Bobonisan, Cardiobonisan, Nerwobonisol, Nerwobonisan).

Liść Mięty - pobudza wydzielania soku żołądkowego i żółci. Wykazuje działanie rozkurczowe, obniża napięcie mięśni gardła, jelit, dróg żółciowych i moczowych (Adipobonisan, Gastrobonisol, Pectobonisol, Pulmobonisan).

Liść Miłorzębu japońskiego - poprawia ukrwienie tkanki mózgowej oraz działa antyoksydacyjnie. Hamuje zlepianie się płytek krwi, co ułatwia przepływ krwi przez naczynia. Zwiększa tolerancję organizmu na niedotlenienie (Cardiobonisol, Cardiobonisan, Ginkobon Forte, Lipobon, Memobon, Venobon).

Luteina - działa ochronnie na plamkę żółtą w oku odpowiedzialną za ostrość widzenia (Oculobon).

Magnez (mleczan magnezu) - normalizuje czynność serca i układu nerwowego. Zalecany jest w stanach zmęczenia organizmu ( Bonimag B6).

Mleczko pszczele - zmniejsza wytwarzanie przeciwciał skierowanych przeciw własnym antygenom - co ma z kolei zastosowanie w zwalczaniu chorób autoimmunologicznych, np. kolagenoz czy chorób reumatoidalnych (Bonimel z mleczkiem pszczelim).

Nasienie kasztanowca - działa uszczelniająco na żyły poprawia stan śródbłonków naczyń włosowatych, zmniejszając ich przepuszczalność i łamliwość, zapobiega powstawaniu i zmniejsza istniejące już obrzęki, poprawia przepływ krwi przez żyły. Działa także przeciwzapalnie. Preparaty kasztanowca pomocne są w objawach przewlekłej niewydolności żylnej różnego pochodzenia, takich jak obrzęki, kurcze łydek, świąd oraz bóle i uczucie ciężkości w nogach, żylaki i zespół pozakrzepowy, owrzodzenia podudzi. Pourazowe i pooperacyjne obrzęki tkanek miękkich (Venobon).

Owoc Anyżu - działa wykrztuśnie, przeciwbakteryjnie i słabo przeciwskurczowo (Bobonisan).

Owoc Kopru wł. - Działa rozkurczowo na mięsnie gładkie przewodu pokarmowego. Pobudza wydzielanie soku żołądkowego. Hamuje rozwój drobnoustrojów w jelitach. Pobudza laktację. Działa wiatropędnie (Bobonisan, Bonimel prawoślazowo - koprowy).

Owoc Kminku - Ma właściwości rozkurczowe na mięśnie gładkie jelit. Wzmaga wydzielanie soku żołądkowego, poprawia apetyt i trawienie. Działa wiatropędnie. Pobudza laktację. Ponadto wykazuje słabe działanie moczopędne i bakteriobójcze (Bobonisan).

Owoce palmy sabal i korzeń pokrzywy - zmniejszają dolegliwości związane z łagodnym przerostem gruczołu krokowego tj. ból w trakcie oddawania moczu, zaleganie moczu w pęcherzu, parcie na mocz, częstomocz. Wpływają na przemiany hormonu męskiego testosteronu, chronią przed powiększeniem gruczołu krokowego. Ponadto działają przeciwzapalnie, przeciwobrzękowo, moczopędnie oraz obniżają napięcie mięśni gładkich dróg moczowych (Prostatobon).

Pluskwica groniasta, roślina, której aktywne składniki (fitoestrogeny) wykazują działanie podobne do estrogenów (żeńskich hormonów płciowych). Dzięki tym właściwościom łagodzi dolegliwości okresu przekwitania (Klimaktobon).

Propolis i pyłek pszczeli połączenie tych dwóch składników wzmacnia odporność organizmu. Poleca się stosować pyłek z propolisem w nawracających infekcjach w dolegliwościach związanych z uszkodzeniem wątroby, stanach zapalnych jelita grubego, osłabieniu pamięci z powodu miażdżycy, a także w zatruciach substancjami chemicznymi, takimi jak np. leki syntetyczne (Bonimel pyłkowo-propolisowy).

Rumiankek (koszyczek, kwiat) - działa łagodnie uspokajająco, przeciwzapalnie na błonę śluzową i skórę. Wywiera działanie rozkurczowe na mięśnie gładkie jelit. Działa też słabo żółciopędnie i rozkurczająco (Nerwobonisol, Nerwobonisan, Gastrobonisan, Bobonisan, Boniderm).

Sylimaryna (wyciąg z ostropestu plamistego) - działa odtruwająco neutralizując toksyczny wpływ na wątrobę substancji chemicznych, m.in. alkoholu. Powoduje regenerację komórek wątrobowych i hamuje procesy włóknienia (Hepatobon)

Szyszki Chmielu - działają hamująco na czynność kory mózgowej, wywierają działanie uspokajające, ułatwiające zasypianie. Zmniejszają napięcie mięśni gładkich naczyń krwionośnych, jelit i dróg moczowych. Obniżają nieznacznie ciśnienie krwi. Zwiększają łaknienie. Wskazują działanie przeciwbakteryjne (Cardiobonisan, Klimaktobon, Nerwobonisol, Nerwobonisan, Nerwobon).

Wersenian dwusodowy - trwale wiąże się z dwuwartościowymi jonami wapnia i magnezu oraz metalami ciężkimi, które tworzą trudne do usunięcia z powierzchni skóry, nierozpuszczalne w wodzie sole z kwasami tłuszczowymi. Sole te wraz z komórkami naskórka utrudniają wydzielanie gruczołów łojowych. Zjawisko to jest jedną z głównych przyczyn trądziku pospolitego (Boniderm).

Ziela Bożego drzewka - pobudza czynność wątroby, zwiększa wydzielanie soku żołądkowego i trzustkowego. Wzmaga uczucie łaknienia. działa przeciwzapalnie i słabo ściągająco (Gastrobonisol, Gastrobonisan).

Ziele Dziurawca - działa ściągająco na błonę śluzową przewodu pokarmowego, przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Pobudza wytwarzanie i wydzielanie żółci. Hamuje drobne krwawienia oraz uszczelnia ściany włośniczek. Ma działanie przeciwdepresyjne na układ nerwowy (Depribon, Gastrobonisol).

Ziele Krwawnika - hamuje krwawienie, zwłaszcza z naczyń włosowatych przewodu pokarmowego. Działa rozkurczowo na mięśnie gładkie jelit, dróg moczowych i żółciowych. Zwiększa wydzielanie soku żołądkowego. Działa wiatropędnie. Wykazuje własności przeciwzapalne i przeciwbakteryjne (Gastrobonisol, Nefrobonisol).

Ziele Męczennicy - wykazujące działanie uspokajające. Łagodzi stan napięcia emocjonalnego niepokoju, ułatwia zasypianie (Nerwobon).

Ziele Nawłoci - działa silnie moczopędnie. Uszczelnia naczynia krwionośne. Ma własności odtruwające, działa ściągająco, przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie (Cardiobonisan, Nefrobonisol,Nefrobonisan).

Ziele i liść Pokrzywy - zwiększa ilość wydalanych chlorków, mocznika oraz szkodliwych produktów przemiany materii. Jest to środek odtruwający, korzystnie wpływa na mieszki włosowe, gruczoły potowe i łojowe, wzmacnia włosy, leczy łupież i inne zmiany łojotokowe (Boniderm, Dermobon, Nefrobonisol).

Ziele Rdestu Ptasiego - zwiększa dobową ilość wydalanego moczu, usuwa nadmiar jonów sodu, chloru i mocznika. Utrudnia krystalizację soli mineralnych i zapobiega powstawaniu złogów kamieni moczowych. Działa przeciwzapalnie na błony (Cardiobonisan, Nefrobonisol, Nefrobonisan).

Ziele Serdecznika - działa uspokajająco. Zmniejsza pobudliwość ośrodka naczynioruchowego w rdzeniu przedłużonym i osłabia siłę bodźców przekazywanych do serca przez co reguluje pracę serca, łagodzi zaburzenia rytmu pochodzenia emocjonalnego. Wykazuje własności rozkurczowe (Cardiobonisan, Nerwobonisol, Nerwobonisan).

Ziele Skrzypu - zwiększa dobową ilość wydalanego moczu i usuwa nadmiar moczanów. Działa rozkurczowo na drogi moczowe i żółciowe, uszczelniająco na naczynia krwionośne. Przeciwdziała obrzękom i poprawia pracę serca. Wykazuje działanie ściągające, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne (Adipobonisan, Dermobon, Nefrobonisol, Nefrobonisan).

Ziele Tymianku - działa przeciwbakteryjnie, zwiększa wydzielenie gruczołów śluzowych w oskrzelach przez co ułatwia odkrztuszanie. Działa rozkurczowo na drogi oddechowe (Pectobonisol, Pulmobonisan, Pulmobon).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zioła i leki w czasie laktacji
MARYNATA DO MIĘSA WOŁOWEGO, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, UTRWALANIE ŻYWNOŚCI, przetwory, zalewy, marynat
kuracje sokami, Żywienie, zioła, zdrowie
Kiszka ziemniaczana, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, KISZKI, krupnioki, pasztety, salcesony
Pizza błyskawiczna, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, GRILL, ruszt, pizza, tarta, ognisko, fastfood, Pizza
Pizza di parma, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, GRILL, ruszt, pizza, tarta, ognisko, fastfood, Pizza
Choroby dróg moczowych, ZDROWIE-Medycyna naturalna, 01-Do uporządkowania, ZIOŁA
Pizza na kruchym spodzie 1, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, GRILL, ruszt, pizza, tarta, ognisko, fastfood,
kielki, Zdrowie,zioła,wegetarianizm,zdrowe odżywianie,oczyszczanie organizmu
ZIOŁA W KOSMETYCE - ściąga, Kosmatologia
ziola dla zw (2)
ZiolaSzwedzkie stary rekopis, MEDYCYNA ALTERNATYWNA, Ziołolecznictwo---zioła, ziółka, Medycyna natur
PIZZA NA CIEŚCIE JAJECZNYM by Sopelek, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, GRILL, ruszt, pizza, tarta, ognisko,
Pizza makaronowa, KUCHNIA-ZIOŁA-GOTOWANIE, GRILL, ruszt, pizza, tarta, ognisko, fastfood, Pizza
Fasola zwyczajna, Zdrowie, diety, porady, Rośliny lecznicze cz I.jpg, Zioła leczą, Zioła - własciwoś
Choroby układu nerwowego, ZDROWIE-Medycyna naturalna, 01-Do uporządkowania, ZIOŁA
Przyprawy i zioła polecane przez Hildegardę, Zdrowie,zioła,wegetarianizm,zdrowe odżywianie,oczyszcza
Zioła lecznicze

więcej podobnych podstron