*WSTĘP*
BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA (ja to mam inteligentne teksty)
*KONIEC WYCZERPUJĄCEGO WSTĘPU*
*opowiadanie z (bardzo) ograniczoną odpowiedzialnością 2*
Rzecz się dzieje bezpośrednio po zakończeniu pierwszej części, lecz niestety nastąpił koniec świata, z powodu humorków Liny, a mianowicie, gdy jakiś ślepy stwierdził że ma małe piersi, ona rzuciła coś w stylu skrzyżowanego Dragon Slave i Giga Slave i przez przypadeczek rozwaliła ziemię...
Przetrwali tylko Amelia (akurat leżała pod Clintonem), Gourry (akurat przeprowadzali nad nim doświadczenia w szczelnie zamknięntym pomieszczeniu), Zelgadiss (jego gróbej skóry nawet taki koktajl nie rozwali) i Lina ( która w odpowiednim momencie uciekła)
Gdy lawa pokrywająca ziemię wyschła, zaczęło pojawiać się życie, małe stworzenia, następnie dinozaury, które Lina wszystkie wycięła w pień ("zabrały mi obiad chamy"), następnie pierwsi ludzie, cośtam- pitki, i inne bzdety, aż w końcu świat doszedł do epoki średniowiecza, gdzie rozgrywa się nasza arcyciekawa historia.
Oczywiście nasze towarzystwo skrzyknęło się, i znowu zbudowało agencję (nie, nie towarzyską) detektywistyczną. Niestety nie mogli skompletować odpowiedniego sprzętu: mega nowoczesny komputer z autoalarmem, wodotryskiem, i czterema poduszkami powietrznymi firmy Zenek Krzem & kylku koompli, zastąpiło hiper nowoczesne liczydło z wbudowanym automatycznym przesówaniem.
Dzień jak codzień. Lina siedzi przy biórku i czyta gazetę, a mianowicie kolumnę z przepisami kucharskimi "okrągły stół króla Artura dla każdego: panierowane szczury w sosie własnym oraz 3- dniowy wisielec na zimno z siekanym sznurem", Zelgadiss przynosi do biura wyszukane dania, Gourry myśli, a Amelia co chwilę wybiega i wbiega.
- PANNO LINO PANNO LINO PANNO LINO !!!- wbiegła wyjąc Amelia, depcząc po drodze kota, psa i chomika.
- heeem?- zapytała się LIna znad gazety
- udało mi się odkryć tajemnicę wszechczasów !!!
- jak zwykle.. ostatnio było że sir Lancelot chodzi do burdelu "Afrodyta", a Wilhelm Zdobywca wcale nie nazywał się Wilhelm, tylko Heniek.
- ale teraz to co innego !!! Odkryłam tajemnicę Legendarnego Klozetu Władzy !!!
- LEGENDARNEGO KLOZETU WŁADZY???- Lina zerwała się z krzesła- TEGO KLOZETU, NA KTÓRYM SIĘ SIĄDZIE, ZSDOBĘDZIE SIĘ WŁADZĘ NAD ŚWIATEM?
- tak tego !!! i jeszcze do tego odkryłam tajemnicę Magicznych Karczochów Siły!!!
- Amelio, zasługujesz na nagrodę. Masz pierwszy urlop w swoim życiu.. na 2 minuty.
- Och dziękuję, jest pani kochana.- i siadła na kanapie.
Minęły 2 minuty.
- CZAS RUSZAĆ W DROGĘ PO LEGENDARNY KLOZET WŁADZY !!!- Lina patriotycznym ruchem stanęła na biurku
- TAK!! CZAs RUSZAĆ PO LEGENDARNY KLOZET WŁADZY !!! a o co chodzi..?- wyjechał Gourry
- chrrr.. podsumował to wszystko Zelgadiss
- FIRE BALL!!! Zelgadissie czas ruszać po władzę i bogactwo !!!
- nie chce mi się...- powiedział Zelgadiss drapiąc się po głowie i poważnia raniąc sobie przy tym palce
- zaraz ci się za chce. Niech ja cię dopadnę...
Opuścimy tą makabryczną scenę, ponieważ osoby o słabych nerwach mogą dostać zawału serca.
MINĄŁ JAKIŚ CZAS
- panno Lino...
- zaczekaj Amelio. Masz to jako premię, bedziesz mogła wreszcie zaszyć starą dziurę po moim fire ballu.
- kupka igieł..?
- to nie igły, to włosy Zelgadissa.
- IIII !!! - Amelia odrzuciła je z odrazą, wskutek czego powbijały się w ściany i w podłogę, tworząc istne łóżko dla fakira.
- IDZIEMY SZUKAĆ LEGENDARNEGO KLOZETU WŁADZY !!!- ryknęła Lina i wzniosłym ruchem postawiła krok do przodu lecz niestety nadepnęła na włos Zelgadissa
To musiało boleć.
Ale w końcu wyruszyli.
- lecz najpierw musimy wstąpić do wszechpotężnych magów, jedynie oni znają drogę do Legendarnego Klozetu Władzy i Karczochów Siły.- powiedziała tajemniczo Amelia
- TAK !!! IDZIEMY DO WSZECHPOTĘŻNYCH MAGÓW !!! a..ale gdzie oni są?- zapytała się Lina
- biuro obok.
Tak monęli kilka biur, archiwum Z, archiwum Y, archiwum Z, itd, aż doszli do archiwum A.
Wparowali
- CZY TU SĄ WSZECHPOTĘŻNI MAGOWIE?- wskoczyła na biurko LIna
- puka się - syknęła postać siedząca za biurkiem
- TAKA SŁAWA JAK LINA INVERSE NIE MUSI PUKAĆ !!!
- denerwujesz mnie. - i Lina wylądowała po drugiej stronie pokoju
Za biurkiem siedziała postać w białym płaszczu, kaptur zasłaniał jej twarz.
Po chwili weszła do biura postać takze w bialym plaszczu.
- co się stało, siostro?
- ta miernota pobrudziła mi biurko swoimi buciorami - postac z odrazą zmiotła błoto z sosnowego biurka.
- eee... przepraszam ze przerywam w konwersacji...- zaczęła nieśmialo Amelia
Postacie łaskawie odwrucily głowy
- ale czy wy jesteście wszechpotężnymi magami?
- owszem, ja jestem Agit Wszechpotężna, a to moj brat, Setzer Wszechpotężny.
Lina, Gourry, Zelgadiss i Amelia padli na kolana.
- czy możemy łaskawie prosic o to, byscie nas zaprowadzili do legendarnego klozetu wladzy?
- możecie. Z chęcią was tam zaprowadzimy.
Pauza, bo nasi bohaterowie zemdleli ze szczęścia.
Lecz w końcu całe towarzystwo wyruszyło w drogę.
- czy moglibyście tak perfidnie nie lewitować?- zapytała się Lina ze złością
- a bo co? - zapytała się Agit leżąca w powietrzu i czytająca najnowszy numer Kawaii
- a bo odczuwam wyrazny dyskomfort, widząc że ktoś jest silniejszy odemnie.
- a czy odczujesz więszy dyskomfort jeżeli wyczaruję sobie parasol słoneczny? słońce strasznie grzeje - powiedział niewinnie Setzer
- TAK !
- ee tam, lepiej ją zamień w parasol - Agit wskazała na Linę
- ję w parasol ?- Setzer zamyślił się- różowo- rudy parasol? co za bezguście!
- AGGGRRHH...- zaczęła jęczeć Lina
- przepraszam, czy daleko jeszcze do Legendarnego Klozetu Władzy? - zapytała się Amelia
- .. no a ją mógłbyś zamienić w szmatkę do podłogi, biało- czarna szmatka do podłogi jest bardzo ladna...- Setzer i Agit nie przerywali konwersacji
- PRZEPRASZAM !!!- zawyła Amelia której nie za bardzo widziała się przyszłość w postaci szmatki do podłogi
- słucham?- zapytała się Agit
- czy daleko jeszcze do Legendarnego Klozetu Władzy?
- nie, jeszcze skręcimy za róg i będzie.
Skręcili.
- przed nimi wisiał wielki szyld "wszystko dla twojej łazienki"
- wejdźmy do tego sklepu - Setzer poprowadził towarzystwo do niego.
- przepraszam czy są Legendarne Klozety Władzy?- zapytała się Agit sprzedawcy
- są, ale jaki kolor?
- hmm...- zamyśliła się i wskazała na Linę- do ma być dla niej, więc chyba najlepiej różowy.
- oczywiście. - sprzedawca znikł w zapleczu, a po chwili przyniusł piękny różowy kibel.
Po zapłaceniu udali się po Magiczne Karczochy Siły.
- z karczochami siły może być problem...- zamyślił się Setzer
- PEWNIE ZAATAKAUJĄ NAS CHORDY OLBRZYMICH POTWORÓW Z ZEBAMI NICZYM SZABLE, ZE SKÓRĄ TWARDĄ NICZYM SKÓRA ZELGADISSA, Z ŻĄDZĄ KR...
- nie.. po prostu nie mam drobnych...
[GLEBA]
Podeszli do warzywniaka.
- czy są Magiczne Karczochy Siły?
- jest, ostatni, wszystkie wykupił jakiś facio z fioletowymi włosami i zamkniętymi oczami mówiący ze chce przyżądzić z nich sałatkę, a pozatym to tajemnica ^^
- acha. To poproszę.
Po kupieniu karczocha i ostatecznie zużytkowaniu oczczędności Liny w postaci 2 (słownie: dwuch) złotych i 40 groszy, udali się spowrotem do biura.
- TERAZ JAK ZJEM TEGO KARCZOCHA OTRZYMAM NIEOGRANICZONNĄ SIŁĘ!!!- i Lina wzięła wielkiego gryza
- eee... karczochów nie powinno się jeść na surowo- zauważyła Agit
- oooo...- jęknęła Lina trzymając się za brzuch. Następnie rzuciła się w kierunku Legendarnego Klozetu Władzy i zużytkowała go.
*KONIEC*
I teraz się pytam: czy to opowiadanie miało jakiś sens?
MORAŁ: Zawsze podłącz kibel do kanalizacji zanim zjesz surowego karczocha, a jeśli nie zdążyłeś tego zrobić, nie podejmuj pracy sprzątaczki.
*TYM RAZEM DOBITNY KONIEC*
A nieprawda !!! myśleliście że to naprawdę koniec? nie liczcie na to ! BUAHAHAHAHAH
Znów dzień jak codzień. Lina siedzi za biurkiem i czyta gazetę "życie & nieżycie, czyli jak skutecznie powiesić niewolnika" . Nagle do biura wpada zdyszana Amelia.
- PANNO LIN...
*PAC*
Padła na podłogę
- jak tak dalej pujdzie to nie bedziemy mieli tajnych agentow..- westchnela Lina - agencie Gourry proszę ją ocucić!
- co to znaczy "ocucić"?
- nieważne. Zresztą i tak się budzi.
- PANNO LINO ! - Amelia zaczęła się podczołgiwać do biurka- PANNO LINO...
- nie Linuj mi tu teraz tylko powiedz o co chodzi !!!
- Tajemniczy Czarnoksiężnik Ze Spożywczaka znów atakuje... - i nagle padła całkowicie, rażona gromem przybyłym z kierunku drzwi
- EJ KTO MI PSUJE TAJNĄ AGENTKĘ ??- ryknęła Lina
- ta świnia podsłuchiwała nasze rozmowy na wysokim szczeblu- dało się słyszeć głos. Nagle wśród dymu ukazała się Agit i Setzer
- chlip chlip za to mi płacą (grosze) ... - jęknęła Amelia
- MILCZ !!! - Agit wysłała w kierunku Amelii Fire Balla
- aaachaaaa - Lina oparła się o oparcie fotela i z miną mafioza zapytała się- no to co z tym Tajemniczym Czarnoiksiężnikiem Ze Spożywczaka?
- nie twoja sprawa - syknął Setzer- jak będziesz jeszcze coś chciała wiedzieć skończysz jak ona - i wskazał na zwęgloną Amelię
- zapomniałeś że jestem słynną Liną Inverse, pogromczynią bandytów, Shabranigdo, Dark Stara, i paru innych, więc ostrzegam c...
I Lina skończyła jak Amelia ^^
- o co chodzi?- oderwał się Gourry
- nie demonstruj wrogom w co cie oni mogą.- powiedziała Agit - no cóż, skoro znacie naszą tajemnicę, możecie iść z naimi
- dopiero teraz to mówi - jęknęła Amelia zbierając swoje prochy
- hej, choć zamkniemy ją w pudełku i powiemy że są to prochy Joanny D'arc ghihihi - zachichotał Setzer
- W IMIĘ SPRAWIEDLIWOŚCI ZAKAZUJĘ CI...- zaczęła Amelia
- dobry pomysł ghihihi - zachichotała Agit
*PIŹDZIACH*
*SRU*
*JEBUT*
I Amelia już siedzi zamknięta w pudełku ^^
- a tą rudą możemy zamknąć jako... wiewiórkę z opakowania nutelli ghihihi
- niet !!!- ryknęła rozpaczliwie Lina
- eee tam lepiej zamienić ją w taką wiewiórkę ghihihi
- masz rację ghihihi
- EJ CZY KTOŚ MNIE SŁU... PI PI PIPIII...
- jaka ładna wiewióra.. deraz damy ją do zoo ghihihi
- ej, odczarujcie ją - z kanapy zerwał się Zelgadiss
- a to czemu, poduszeczko na szpilki ghihihi
- jest mi winna pożyczonych 10000 jenów
- dobra - i odczarował ją
- co wy sobie myślicie wy jedni...- zaczęła Lina
- cicho bądź bo zamienimy się w deskę (chociaż już od dawna nią jesteś ghihihi)
- agrhhh wrrr mrrr
- co to za onomatopeje? Idziemy do Tajemniczego Czarnoksiężnika Ze Spożywczaka !
W końcu wyruszyli, z prochami Amelii ( o sorry Joanny D'arc) pod pachą.
- gdzie mieszka ten mag ? - zapytała się Lina lewitującego nad jej głową Setzera
- w spożywczaku na rogu ulic Baleronowej i Bakłażanowej. Sprzedaje przeterminowane jogurty Danone Fantasia.
- TO STRASZNE !- przeraziła się Lina- JAK TAKIE OKROPNE COŚ MOŻE ISTNIEĆ !
- może. Więc idziemy go pokonać.
- TAK ! IDZIEMY POKONAĆ TAJEMNICZEGO CZARNOKSIĘŻNIKA Z... jak to leciało?
- ze spożywczaka.
- ekhm ZE SPOŻYWCZAKA !!!- rozentuzjazmowała się Lina
Doszli do sklepu spożywczego Tajemniczego Czarnoksiężnika.
- to tu jest kryjówka tego strasznego, okropnego...
- przepraszam...- nagle zaczepił ich mały chłopiec w czarnych rozczochranych włosach i okrągłych okularach - którędy do Hogwartu ?
- pomyliłeś bajki stary.
- ach przepraszam. - i udał się do księgarni by kupić Harrego Pottera i przypomnieć sobie adres
Weszli wreszcie do sklepu spożywczego. za ladą stała czarna postać.
- TO TY JESTEŚ TAJEMNICZYM CZARNOKSIĘŻNIKIEM ZE SPOŻYWCZAKA !!
- ja tu tylko sprzątam. Macie coś do murzynów?
- o sorry.
Po chwili murzyn znikł i za ladą pojawiła się postać spowita ciemną aurą.
- ee.. ty jesteś Tajemniczym Czarnoksiężnikiem czy jesteś po prostu brudny..? - zapytała się na wszelki wypadek Lina
- dzień dobry. Tajemniczy Czarniksiężnik Ze Spożywczaka jestem.
- dzień do... zaraz zaraz, czy to pan śmie sprzedawać przeterminowane jogurty Fantasia z dodatkiem viagry?
- łi... - powiedział zalotnie
- FIRE BALL !!! - krzyknęła Lina, lecz ognista kula przeleciała przez Czarnoksięznika jak przez ducha
- BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA.. khe khe khe przepraszam mam kaszel... już nie te lata co kiedyś...
- no ale w każdym razie wyzywam cię na pojedynek !!!- wykrzyknęła Lina
- no wiesz, Lino, takiego staruszka...- zwróciła jej uwagę Agit
- och..- Lina dopiero teraz zauważyła że tenże czarnoksiężnik jest sędziwym staruszkiem
- khe khe khe F-FIRE BALL - chrząknął staruszek lecz zaraz rasowego Fire Balla w stylu Liny wyszedł mu jakiś płomyczek z zapalniczki
- eee...
- jo wom jeszcze dom smorkocze !!!- staruszek pomachał laską
- dobrze dobrze, ale teraz idziemy...- Setzer podszedł do staruszka
- odejdź ode mnie młody czlowieku bo pożałujesz..!
- dobra dobra...
*BUM*
*ŁUP*
*ŁUBUDU*
I Tajemniczy Czarnoksiężnik Ze Spożywczaka został zamknięty w pudełeczku ^^
I tak nasi herosi znów pokonali wszechobecne siły zła ! Znów na świecie zapanował pokój !
- autorko weś już tego nie kontynuuj bo mnie już dobija, z kim ja muszę pracować... - Lina wskazała na żrącego przeterminowane jogurty Gourrego
OK !! No więc gdzie nasi herosi tam pokój panuje !!! JAKIE TO PATRIOTYCZNE !!!
MORAŁ 1 : STAROŚĆ NIE RADOŚĆ
MORAŁ 2: NIE BIERZ GOURREGO DO SKLEPU
MORAŁ 3: MÓDL SIĘ DO AGIT I BÓJ SIE ZEMSTY SETZERA
MORAŁ 4: NIGDY NIE PISZ FIKOW Z MOIM SPACZONYM UMYSŁEM
*KONIEC*
Ps. I widzicie? Tym razem koniec BUAHAHAHAHAHAAHHAHAHAHAHAH khe khe khe [zakrztuszenie się od psychopatycznego śmiechu]