ATAKI TERRORYSTYCZNE NA TRANSPORTLOTNICZY

Wyższa Szkołą Administracji i Biznesu im. E. Kwiatkowskiego w Gdyni

Monika Krauze

Karolia Kańska

Agnieszka Wałdoch

TEMAT: ATAKI TERRORYSTYCZNE NA TRANSPORT LOTNICZY.

SPIS TREŚCI

1. WSTĘP…………………………………………………………………………………………………………………………………

2. ROZDZIAŁ I - 24.12.1994 - Atak na samolot Francuskiej lini lotniczej w Algierze………………..

3. ROZDZIAŁ II – 21.121988 - Zamach nad Lockerbie………………………………………………………………

4. ROZDZIAŁ III – 13.10.1977 - Porwanie samolotu niemieckich linii lotniczych Lufthansa ……

5. ZAKOŃCZENIE……………………………………………………………………………………………………………………..

WSTĘP

Terroryzm lotniczy to akty terrorystyczne, skierowane przeciwko żegludze powietrznej, które zagrażają jej bezpieczeństwu. Wraz z rozwojem transportu lotniczego w XX wieku zrodził się też terroryzm lotniczy.

Terroryści wybierają terroryzm lotniczy ze względu na to, iż samolot jest obiektem, który po starcie jest łatwy do przejęcia. Poza tym mają umożliwiają wzięcia dużej liczby zakładników, a terroryści są poza zasięgiem służb bezpieczeństwa przez cały lot. Dzięki temu mogą spokojnie prowadzić negocjacje z wybranymi władzami, a pod groźbą doprowadzenia do katastrofy lotniczej mają praktycznie 100% pewności, że ich postulaty zostaną spełnione.

Zaletą takich ataków jest to, że w przypadku katastrofy giną wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie, a terroryści i ich organizacja nie zostają ujawnione. Tak akcja nie pociąga za sobą dużych nakładów finansowych. Porywacze mogą sterroryzować załogę i wymusić zmianę kursu lub lądowanie we wskazanym miejscu.

Podczas porwania samolotu porywacze zazwyczaj korzystają z broni palnej oraz materiałów wybuchowych. Niekiedy zaopatrzeni są w ręczne granaty, bagnety, noże, płyny łatwopalne.

Porwania statków powietrznych można podzielić na dwa rodzaje, uzależnione od planu i celu porywaczy. W obu przypadkach najpierw dochodzi do prowadzenia samolotu razem z pasażerami i załogą, którzy automatycznie stają się zakładnikami terrorystów. Pierwszy rodzaj to taki, kiedy celem terrorystów jest dotarcie do konkretnego miejsca. Swoje żądania przekazują za pośrednictwem kabiny pilotów, jednak nie zawsze podają miejsce docelowe.

Drugi rodzaj terroryzmu lotniczego ma na celu zagrożenie bezpieczeństwu międzynarodowemu, zdobycie rozgłosu i przede wszystkim wywołanie strachu i paniki. Takie porwania kończą się wysadzeniem samolotu w czasie lotu lub użycie go, jako pocisku wycelowanego w inny obiekt.

ROZDZIAŁ I - 24.12.1994 - Atak na samolot Francuskiej lini lotniczej w Algierze

24 grudnia w Wigilię Bożego Narodzenia w Algierze, czterech algierskich porywaczy uprowadziło samolot. Datę ataku wybrano nieprzypadkowo. Łuna nad Sekwaną miało być prezentem „gwiazdkowym” dla chrześcijan od wojujących islamistów. Maszyna miała lecieć z Algierii do Marsylii.

Mężczyźni mieli niebieskie mundury i byli przebrani za algierską policję. Zaczęli kontrolę paszportów pasażerów. Jedna z stewardess zorientowała się, że osoby te są uzbrojone, więc nie mogą być tymi, za kogo się podają.

Terroryści należeli do Zbrojnej Grupy Islamskiej (GIA). Terroryści byli uzbrojeni w karabiny maszynowe, granaty i ładunki wybuchowe. Samolotem leciało 220 pasażerów i 12 członków załogi. Algieria była w tym czasie wstanie wojny domowej, w związku, z czym w skład załogi francuskich samolotów latających do tego kraju, wchodzili wyłącznie ochotnicy, którzy wiedzieli o ogromnym ryzyku.

Terroryści przejęli kontrole nad samolotem. Minister Spraw Wewnętrznych Algierii, przyszedł do wieży kontrolnej lotniska, aby rozpocząć negocjacje z porywaczami. Domagali się uwolnienia dwóch przywódców partii politycznych, którzy znajdowali się w areszcie domowym. Oraz tego żeby samolot mógł wystartować. Pierwsza ofiara – zastrzelili policjanta algierskiego, (który był pasażerem)

Algierskie władze ciągle odmawiały zgody na żądania porywaczy. Francuski rząd chce doprowadzić do Algierii wojska, aby bezpiecznie rozwiązać porwanie, ale algierski rząd nie chce obcych wosk na swojej ziemi. Francuski rząd czuł, że miał obowiązek rozwiązać problem, ponieważ samolot należał do ich lini lotniczych.

25 grudnia Większość pasażerów samolotu, ku zaskoczeniu porywaczy, stanowili jednak nie Francuzi, lecz Algierczycy(około 138). Kapitan samolotu mówił później, że porywacze cały czas recytowali wersety Koranu, terroryzowali ludność niearabską. Terroryści (porywacze) wypuścili niektórych pasażerów, byli to głównie kobiety z małymi dziećmi oraz osoby chore.

Do końca dnia porywacze uwolnili w sumie około 63 osób. Ich celem było uwolnić swoich rodaków. Główny porywacz –Abdul Abdullah Yahia Rząd wysłał matkę, aby błagała syna o uwolnienie pasażerów. „-W imię Allacha, błagam Cię synu, uwolnij pasażerów!” – Krzyczała matka. Odpowiedzią była seria strzałów oddanych w stronę wieży kontrolnej. Porywacze zażądali, że jeżeli rząd algierski nie pozwoli im wylecieć przed 21.30 To, co 30 minut zginie jedna osoba. Kiedy minęło 30 minut, porywacze śmiertelnie postrzelili szefa kuchni.

39 godzin od uprowadzenia – pozwolono, aby samolot startował. Samolot jednak nie miał wystarczająco dużo paliwa, aby dolecieć do Paryża, – bo to był główny cel porywaczy. Dlatego przewidziano ze samolot powinien wylądować na lotnisku w Marsylii, aby uzupełnić paliwo. Porwanie przez terrorystów samolotu było jedynie wstępem do realizacji naprawdę brutalnego planu. Zamierzali oni, bowiem rozbić maszynę o znajdująca się w Paryżu wieżę Eiffla.

26 grudzień. Do tego jednak nie doszło, ponieważ gdy samolot wylądował w Marsylii do akcji włączyła się Grupa Interwencyjna Francuskiej Żandarmerii (GIGN). Wczesnym rankiem (około godziny 3.33) Samolot wyładował na Marsylii. Porywacze poprosili o 27 ton paliwa, dodatkowe jedzenie i wodę, oraz opóźnienie toalet. Technicy GIGN przebrali się w zwykłych pracowników lotniska. Porywacze nie wiedzieli, że drzwi do A300 można otworzyć z zewnątrz, związku, z czym siły GIGN weszły do samolotu. Żaden z terrorystów nie przeżył. Załoga samolotu i siły GIGN otrzymały wysokie krajowe wyróżnienia, ponieważ „stanęli na wysokości zadania”

Abdul – Abdullah Yahia

Urodzony 1970 roku, znany, jako „EMIR” dołączył do Islamskiej Grupy Zbrojnej – GIA. Od 1994 roku stał się wiodącym członkiem elitarnej grupy GIA.

Uważał, że Francja była źródłem władzy i legitymizacji algierskiego reżimu.

Kierował i dowodził zespołem trzech wojowników, którzy uprowadzili Air Francja Flight – 8969. Zginął, gdy francuski komandos GIGN przejął samolot w Marsylii.

Pozostali terroryści to „LUTFI”, „BILL” oraz „THE KILLER”

ROZDZIAŁ II – 21.121988 - Zamach nad Lockerbie

Zamach nad Lockerbie. Przeprowadzony 21 grudnia 1988 roku zamach terrorystyczny na samolot pasażerski linii Pan American World Airways nad Lockerbie w Szkocji. W wyniku podłożenia na pokładzie bomby, eksplodował amerykański samolot Boeing 747 (lot 103) lecący z Londynu do Nowego Jorku z 259 pasażerami na pokładzie. Wszyscy zginęli, a spadające szczątki samolotu zabiły także 11 mieszkańców miasta. Był to, obok katastrofy lotu Air India 182, jeden z największych zamachów terrorystycznych w historii przed atakiem z 11 września na World Trade Center i Pentagon w Stanach Zjednoczonych.

Przebieg wydarzeń, przyjęty przez szkocką prokuraturę: 20 grudnia 1988, Abdel Basset Ali Mohamed al-Megrahi i Al Amina Khalif Fhimah wspólnie przygotowali bombę w radiomagnetofonie Toshiba 8016. Usunięto niektóre części, a na ich miejsce wstawiono szwajcarski chronometr MST-13 oraz semtex, zamieniając radio na bombę zegarową. Walizka z bombą została opatrzona skradzioną naklejką JFK Rush, oznaczającą, że jest to zagubiony bagaż, który jak najszybciej musi znaleźć się na lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku.

Następnego dnia walizka została nadana na lotnisku Luqa w La Valetcie. Poleciała lotem KM 180 do Frankfurtu nad Menem nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Według dokumentów lotniska we Frankfurcie, maltański bagaż został przyjęty w stacji kontrolnej 206, o godzinie 13:07. Następnie został skierowany do wyjścia 44 terminalu B. Tam trafił na pokład Boeinga 727 linii Pan Am mającego wkrótce wyruszyć w lot PA103A do Londynu, który jest łącznikiem do właściwego lotu PA103. Na lotnisku Heathrow, gdzie pasażerowie lecący z Frankfurtu przesiedli się na pokład Boeinga 747 oraz gdzie wsiedli nowi pasażerowie, walizka także nie wywołała podejrzeń. Została załadowana do kontenera AVE 4041.

Wersja przyjęta przez szkocką prokuraturę, wywołuje niekiedy kontrowersje. Pomimo że przebieg wydarzeń przez nią przyjęty jest spójny i logiczny, to można uznać za wątpliwe, aby terroryści nadali bagaż na Malcie, dalej licząc na szczęście. Na pokładzie kilka miejsc pozostało pustych, co wykorzystało wielu twórców teorii spiskowych, twierdząc, że ważne osoby były wcześniej ostrzeżone o katastrofie. Na pokład nie wsiedli m.in. Pik Botha - Minister Spraw Zagranicznych RPA, Steve Green - funkcjonariusz DEA oraz John McCarty - ambasador USA na Cyprze. Potwierdzono jednak, że na kilka dni przed zamachem ambasady Stanów Zjednoczonych w Moskwie i Helsinkach otrzymały telefony z informacją, iż samolot z Frankfurtu do Nowego Jorku może być obiektem ataku.

Boeing 747 Clipper Maid of the Seas (Morska Panna), numer N739PA nie był nowy, jednak w całości sprawny, gdyż we wrześniu 1986 został wyremontowany. Kapitanem był Jim MacQuarrie, doświadczony pilot z 11 tysiącami wylatanych godzin, z czego 4 tysiące w jumbo jetach. O godzinie 18.25 samolot spóźniony o 25 minut startuje z lotniska. O godzinie 19 samolot znajdujący się na wysokości 9400 m otrzymuje od Kontroli Ruchu Lotniczego (Shanwick Oceanic Control Center) zezwolenie na wyjście nad Ocean Atlantycki. W pewnym momencie połączenie zostaje przerwane, a kontrolerzy ruchu patrzą jak echo radarowe Boeinga rozpada się na kilka części, a piloci lecący niedaleko po chwili informują o zauważeniu eksplozji na niebie. Według odczytów z czarnej skrzynki wybuch bomby umiejscowionej w lewej części kadłuba nastąpił o godzinie 19.02. O godzinie 19.05 szczątki samolotu spadają na Lockerbie. Prawdopodobnie zamachowcy w swoich planach nie uwzględnili opóźnienia myśląc, że bomba eksploduje nad oceanem, co prawie uniemożliwiłoby stwierdzenie przyczyn katastrofy. Część kadłuba połączona ze skrzydłem, uderzyła w ulicę Sherwood Crescent, wybijając krater o 47 metrach szerokości, 60 metrach długości i głęboki na 15 metrów. To właśnie na tej ulicy zginęły wszystkie ofiary z Lockerbie.

Odpowiedzialnością za zamach obciążono dwóch agentów libijskiego wywiadu - Abdelbaseta Ali Mohmeda Al Megrahiego i Al Amina Khalifa Fhimaha, którzy mieli go dokonać w odwecie za zbombardowanie przez Amerykanów Trypolisu i Bengazi 14 kwietnia 1986, podczas którego o mało nie zginął Muammar al-Kadafi. Odmowa wydania oskarżonych szkockiemu wymiarowi sprawiedliwości spowodowała nałożenie przez ONZ sankcji gospodarczych na Libię w 1992. Ostatecznie w 1999 Muammar al-Kadafi wydał zgodę na ekstradycję zamachowców i w wyniku rozprawy przed sądem w holenderskiej bazie wojskowej USA Camp Zeist 31 stycznia 2001 Al Megrahi został skazany na dożywocie (wyszedł z więzienia w 2009r. po 8⅛ latach odbywania kary), natomiast Fhimaha uniewinniono. 16 sierpnia 2003 rząd libijski podpisał ugodę i wziął na siebie odpowiedzialność za zamach nad Lockerbie oraz zobowiązał się wypłacić rodzinie każdej z ofiar po 10 milionów dolarów, w efekcie, czego sankcje ONZ zostały zniesione. Nieoficjalnie podejrzewa się działanie irańskich służb wywiadowczych, w związku z omyłkowym zestrzeleniem samolotu lotu Iran Air 655, która miała miejsce 3 lipca 1988 roku.

Pośrednio skutkiem zamachu był również upadek w 1991 linii Pan American World Airways, na które Federalny Zarząd Lotnictwa USA nałożył karę w wysokości 630 000 dolarów za luki w systemie bezpieczeństwa na lotnisku we Frankfurcie. Efektem tego było ok. 300 spraw sądowych, które przewoźnikowi wytoczyły rodziny ofiar katastrofy, co doprowadziło firmę do bankructwa.

Wśród ofiar katastrofy nad Lockerbie znalazło się m.in. 35 studentów Uniwersytetu Syracuse (USA). Upamiętnieniem ofiar, w tym również amerykańskich studentów, zajęła się głównie miejscowa szkoła średnia - Akademia Lockerby, co zaowocowało wzajemną bliską współpracą obu szkół. Akademię Lockerby terroryzm dotknął bezpośrednio również 17 lat później. 28-letnia absolwentka tej szkoły - Helen Jones stała się ofiarą innego aktu terroru - wybuchu bomby w londyńskim metrze pomiędzy stacjami King’s Cross i Russell Square podczas zamachów bombowych w Londynie 7 lipca 2005.

Wrak samolotu nadal znajduje się na złomowisku samochodowym Roger Windley's w okolicach Woodhall Spa w kierunku na Tattershall.

13.10.1977 - Porwanie samolotu niemieckich linii lotniczych Lufthansa.

W czwartek 13 października 1977 roku osiemdziesięciu sześciu niemieckich turystów weszło na pokład samolotu Lufthansy w Palma de Mallorca po spędzeniu wakacji na pięknej wyspie. Boeing 737 noszący nazwę „Landshut" od jednego z bawarskich miast wzbił się w powietrze około godziny 1100. Po około 45 minutach lotu, kiedy samolot znajdował się nad Marsylią z siedzeń poderwało się czworo śniadych ludzi – dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Sterroryzowali pasażerów wymachując pistoletami i wrzeszcząc coś po arabsku. Jeden z nich wpadł do kokpitu i zmusił drugiego pilota Jurgena Vietora do przejścia do kabiny pasażerskiej. Sam usiadł na jego miejscu, wycelował pistolet w głowę kapitana Jurgena Schumanna i rozkazał mu wziąć kurs na Larnakę na Cyprze.
. Porywaczami było dwoje Palestyńczyków – Zohair Youssif Akache (ich przywódca, który przybrał imię Kapitan Mahmoud) i Souhaila Andrawes i dwoje Libańczyków – Wabil Harb i Hind Alameh. Wszyscy ubrani byli w T-shirty z wizerunkiem Che Guevary, w rękach trzymali pistolety i granaty. Mieli także ze sobą pokaźny zapas materiałów wybuchowych i zapalników. Niemieckie władze nie miały jednak pojęcia o liczbie porywaczy, ani o ich uzbrojeniu. Porywacze zmusili wszystkich pasażerów do przejścia na tył samolotu opróżniając całkowicie przedział pierwszej klasy i pierwsze rzędy klasy ekonomicznej. W kokpicie razem z pilotem przebywał ich przywódca – Kapitan Mahmoud, a pozostała trójka pilnowała pasażerów. Obie kobiety-porywaczki były szczególnie brutalne wobec nich. Kapitan Jurgen Schumann powiedział porywaczowi, że nie mają szans dolecieć do Larnaki z powodu braku paliwa. Muszą najpierw wylądować w Rzymie. Około godziny 14.00 Boeing wylądował na rzymskim lotnisku. Kapitan Mahmoud przedstawił swoje żądania – zwolnienie z niemieckich więzień jedenastu terrorystów Frakcji Czerwonej Armii, uwolnienie dwóch Palestyńczyków przetrzymywanych w Turcji oraz 15 milionów dolarów okupu. Obiecywał, że jeśli te żądania zostaną spełnione on uwolni wszystkich pasażerów, a terroryści z Frakcji Czerwonej Armii zwolnią przetrzymywanego Hannsa-Martina Schleyera. Niemiecki minister spraw wewnętrznych Werner Maihofer skontaktował się ze swoim włoskim odpowiednikiem Francesco Cossigą i starał się go przekonać, by za wszelką cenę zatrzymał samolot w Rzymie. Sugerował przestrzelenie opon Boeinga, co uniemożliwiłoby start.
Porwany samolot wylądował w Larnace około godziny 20.30. Na lotnisko przyjechał lokalny przedstawiciel Organizacji Wyzwolenia Palestyny i starał się przekonać Kapitana Mahmouda do uwolnienia zakładników. Bezskutecznie – herszt porywaczy wpadł we wściekłość, zaczął wymachiwać pistoletem i wrzeszczeć do mikrofonu po arabsku. Samolot został zatankowany i przed godziną 23:00 wystartował kierując się na wschód. Kapitana Mahmouda czekało srogie rozczarowanie. Zamiast zgotować terrorystom serdeczne powitanie, kolejne kraje Bliskiego Wschodu odmawiały porwanej maszynie prawa do lądowania. Najpierw odmówił Bejrut, co było dla porywaczy szokiem (dwoje z nich było Libańczykami), potem identycznie postąpiły Damaszek, Bagdad i Kuwejt. Kapitan Jurgen Schumann za wszelką cenę musiał znaleźć jakieś lotnisko zanim skończy się paliwo i samolot się rozbije. Zdecydował się lecieć do Bahrajnu. Od załogi przelatującego nieopodal samolotu linii Qantas dowiedział się, że lotnisko w Manamie jest zamknięte. Mimo tego połączył się z wieżą kontroli lotów i powiedział, że musi lądować, z pozwoleniem czy bez. 14 października około godziny 2:00 nad ranem Boeing wylądował na lotnisku w Manamie.
Komandosi GSG-9 lecący w ślad za porwanym samolotem znajdowali się około dwóch godzin lotu od Bahrajnu. Niemiecki minister stanu Hans Jurgen Wischnewski próbował przekonać władze tego kraju, by za wszelką cenę zatrzymały samolot na ziemi. Prawie mu się udało.
Żołnierze otoczyli porwanego Boeinga, a pas startowy zablokowały pojazdy wojskowe. Kapitan Mahmoud zagroził jednak, że będzie, co minutę zabijał któregoś z zakładników, aż nie umożliwią mu startu. Władze Bahrajnu ugięły się. Żołnierze wycofali się, a pas startowy został zwolniony. Po zatankowaniu niewielkiej ilości paliwa samolot rozpoczął kolejny etap upiornej odysei.
O świcie porwany Boeing znajdował się nad Dubajem. Paliwo zatankowane w Bahrajnie kończyło się i Jurgen Schumann poprosił wieżę kontroli lotów na dubajskim lotnisku o pozwolenie na lądowanie.
Kapitan Mahmoud zażadał od władz Dubaju dostarczenia żywności i wody. Nie dokończywszy rozmowy wyszedł z kabiny zostawiając mikrofon w rękach Jurgena Schumanna. Ten wykorzystał sytuację i powiadomił wieżę, że porywaczy jest czworo. Wskutek niedyskrecji ministra obrony Dubaju szejka Mohammeda ta informacja szybko przeciekła do mediów. Porywacze wkrótce dowiedzieli się o przecieku. Kapitan Mahmoud wpadł we wściekłość i o mało nie zabił Schumanna.
Samolot wiozący komandosów niemieckiej jednostki specjalnej wylądował w Dubaju kilka godzin później. W międzyczasie rząd Republiki Federalnej zwrócił się do rządu Wielkiej Brytanii z prośbą o wypożyczenie kilku żołnierzy SAS wyspecjalizowanych w odbijaniu samolotów. Do Dubaju wkrótce przybyli major Alistair Morrison i sierżant Barry Davies. Przywieźli ze sobą opracowane przez SAS specjalne granaty ogłuszające, które miały odegrać ważną rolę w planowanym szturmie.
Brytyjscy i niemieccy komandosi zaczęli wspólnie planować akcję odbicia samolotu na lotnisku w Dubaju.
Do samolotu podjechała ciężarówka z zapasami żywności i wody. Porywacze otworzyli drzwi i na krótki moment ich przywódca wystawił twarz na zewnątrz. Kilometr dalej, na tarasie obserwacyjnym lotniska trzasnęły migawki kilkunastu aparatów fotograficznych zaopatrzonych w długie teleobiektywy. Wykonane zdjęcia przesłano do centrali niemieckiego wywiadu, który nie miał trudności z ustaleniem tożsamości porywacza. Okazało się, że mają do czynienia z bezlitosnym zabójcą o międzynarodowej sławie, który nie cofnie się przed niczym.
Samolot został zatankowany i dwadzieścia minut po północy 17 października 1977 roku, po dwóch dniach spędzonych na lotnisku w Dubaju kontynuował koszmarną podróż. Gotowi do akcji komandosi SAS i GSG-9 patrzyli bezsilnie, jak porwany Boeing kołuje na pas startowy.
Wkrótce samolot przekroczył granicę Omanu i skierował się na lotnisko w Salalah, którego władze odmówiły zgody na lądowanie. Jurgen Schumann zdecydował się, więc lecieć do Adenu w Jemenie. To było najdalsze lotnisko, do którego mógł dotrzeć.
Władze Jemenu również zabroniły lądowania. Na pasy startowe adeńskiego lotniska wyjechały czołgi. Po raz kolejny piloci porwanego samolotu nie mieli wyboru i wskutek braku paliwa musieli posadzić maszynę. Boeing wylądował awaryjnie na pokrytym piaskiem kawałku lotniska obok zablokowanego pasa startowego.
Lądowanie miało dramatyczny przebieg. Kiedy Boeing uderzył kołami o ziemię na głowy pasażerów posypały się bagaże i części wyposażenia samolotu. Porywacze byli pewni, że władze Jemenu przyjmą ich życzliwie. Po raz kolejny czekał ich zawód.
Ciało kapitana Jurgena Schumanna odciągnięto na tył samolotu. Jedynym człowiekiem zdolnym do pilotowania samolotu był teraz Jurgen Vietor.
O godzinie 6.00 rano 17 października Jurgen Vietor z trudem dźwignął samolot z piachu, wjechał na pas startowy i wystartował. Półtorej godziny później maszyna wylądowała w Mogadiszu, ponurej stolicy Somalii. Ciało kapitana Schumanna zostało wyrzucone z samolotu na pas startowy. Porywacze skontaktowali się z wieżą kontroli lotów i zapowiedzieli, że jeżeli do godziny 16:00 ich żądania nie zostaną spełnione wówczas wysadzą samolot w powietrze, a porwany w Kolonii Hanns-Martin Schleyer zostanie zamordowany.

Około stu metrów przed samolotem stał wrak ciężarówki. Pod osłoną nocy podkradło się do niego dwóch somalijskich żołnierzy i oblało go kilkudziesięcioma litrami benzyny. W tym samym czasie minister Wischnewski cały czas dyskutował z szefem porywaczy przez radio. Chodziło o to, by jak najdłużej utrzymać Kapitana Mahmouda w kokpicie. Dywersja się udała, ciężarówka eksplodowała a huk eksplozji skierował uwagę porywaczy na kulę ognia pozostałą z ciężarówki.
Grupa uderzeniowa dotarła wreszcie do samolotu. Sześć zespołów po pięciu komandosów każdy zajęło pozycje przy każdym z wyjść z samolotu. Dwa z przodu, tuż za kokpitem, dwa na skrzydłach i dwa przy ogonie Boeinga. Pod sam kokpit podkradło się dwóch komandosów SAS z granatami hukowymi w rękach. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie ocalały pilot Jurgen Vietor opuścił kokpit i dołączył do zmaltretowanych pasażerów. Snajperzy GSG-9 natychmiast powiadomili o tym pułkownika Wegenera, który znajdował się tuż przy frontowych drzwiach samolotu. Dał on znak do rozpoczęcia akcji.

Somalijscy żołnierze podpalili wrak ciężarówki stojący sto metrów przed samolotem. Płomień przyciągnął uwagę porywaczy. W tym momencie komandosi SAS wrzucili do kokpitu granaty ogłuszające. Wybuch i blask obezwładniły dwóch terrorystów. Ekipy GSG-9 natychmiast wdarły się do środka samolotu krzycząc po niemiecku „Wszyscy na ziemię!". Jako pierwsza ginie terrorystka Hind Alameh. Seria z MP-5 dosłownie przecina ją na pół. Druga z kobiet-porywaczek Souhaila Andrawes ucieka do toalety i strzela przez zamknięte drzwi raniąc niegroźnie jednego z żołnierzy. Komandosi sieją pociskami po drzwiach toalety. Ciężko ranna Andrawes pada na podłogę. Oddział dowodzony przez pułkownika Wegenera wdziera się do samolotu przez drzwi znajdujące się tuż za kokpitem. Ogłuszony granatami hukowymi Kapitan Mahmoud vel Zohair Akache odbezpiecza granat i rzuca w kierunku komandosów. Sekundę później pada na ziemię ścięty serią z pistoletu maszynowego. Granat toczy się pod puste siedzenia pierwszej klasy i wybucha nie robiąc nikomu krzywdy. Do zlikwidowania pozostaje już tylko jeden z terrorystów – Walib Harb. Pułkownik Wegener doskakuje do niego i strzela z przystawienia w głowę. Akcja jest zakończona. Komandosi natychmiast ewakuują pasażerów z samolotu. Ładunki wybuchowe założone przez porywaczy mogą eksplodować w każdej chwili. Na płycie lotniska pasażerami zajmują się niemieccy lekarze. Tą akcją jednostka GSG-9 udowodniła, że można ją śmiało zaliczyć do grona najlepszych oddziałów specjalnych na świecie. Zaledwie pięć lat po powstaniu dowiodła, że jest w stanie przeprowadzać akcje ratowania zakładników nawet w najtrudniejszych warunkach. Po powrocie do Niemiec kanclerz Helmut Schmitt udekorował komandosów medalami. Wiadomość o sukcesie akcji w Mogadiszu rozeszła się po całym świecie. Dotarła także do terrorystów Frakcji Czerwonej Armii przebywających w niemieckich więzieniach. W ciągu następnych 24 godzin troje z nich popełniło samobójstwo. Kolonia, 18 października 1977 roku. Uwolnieni zakładnicy wrócili do domu. Sukces w Mogadiszu miał jednak swoją cenę. Dzień później ciało niemieckiego biznesmena Hannsa-Martina Schleyera zostało znalezione w bagażniku zielonego Audi 100 porzuconego koło Miluzy we Francji. Został zamordowany trzema strzałami w głowę.

ZAKOŃCZENIE

W XXI wieku samolot jest najczęściej wybieranym środkiem transportu, jednocześnie w rękach terrorystów może stać się jedną z najgroźniejszych broni. Podstawowym elementem bezpieczeństwa powietrznego jest przede wszystkim bardzo wnikliwa kontrola bagażu (głównego i podręcznego) oraz osób (pasażerów jak również załogi). Kluczowe znaczenie dla zachowania bezpieczeństwa osób korzystających z transportu lotniczego ma wykrycie broni i materiałów wybuchowych. Ochrona transportu lotniczego to nie tylko ilości sprawdzonych walizek i pasażerów, ale także stosowana technologia, wyszkolenie personelu lotniska oraz nie lekceważenie potencjalnego zagrożenia. Przyszłością dla bezpieczeństwa transportu lotniczego jest także współpraca międzynarodowa. Usystematyzowane i jednolite procedury dla wszystkich portów lotniczych na całym świecie, ułatwiłyby utrzymanie bezpieczeństwa powietrznego. Zniknęłoby też ryzyko, że terrorysta wyrusz na swoją misję z lotniska, które ma mniejszą ochronę niż pozostałe. Terroryzm jest zjawiskiem nie przewidywalnym, nikt nie wie, kiedy, gdzie i w jaki sposób zaatakują terroryści. Dlatego tak ważna jest utrzymania bezpieczeństwa w przestrzeni powietrznej i naziemnej. Równie ważne jest także przygotowanie służb odpowiedzialnych za działania związane z ewentualnym odbijaniem porwanych samolotów, gdyż po dokonanym ataku najważniejsze jest ocalenie jak największej ilość osób.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
M Cupryjak WPŁYW TERRORYZMU NA ŚRODOWISKO BEZPIECZESTWA
OŻAROWSKI R ŹRÓDŁA TERRORYZMU NA BLISKIM WSCHODZIE (CASUS KONFLIKTU IZRAELSKO PALESTYŃSKIEGO)
Największe zamachy terrorystyczne na obywateli
M. Cupryjak WPŁYW TERRORYZMU NA ŚRODOWISKO BEZPIECZESTWA
Wniosek o uzyskanie zgody na transport odpadów na wysypisko, Wniosek o uzyskanie zgody na transport
Globalny terroryzm na początku XXI w, STUDIA ADMINISTRACJA, Semestr III
Aneks - Terroryzm na świecie, studia
Wskazniki na transport
sciaga na transport, AR Poznań - Leśnictwo, Transport leśny
ściąga na transport u Borodako TIR
M Cupryjak WPŁYW TERRORYZMU NA ŚRODOWISKO BEZPIECZESTWA
OŻAROWSKI R ŹRÓDŁA TERRORYZMU NA BLISKIM WSCHODZIE (CASUS KONFLIKTU IZRAELSKO PALESTYŃSKIEGO)
CBP0318 Koszty firmy a wydatki na transport
Rozkład kanałów na transponderach (posortowany według częstotliwości transponderów) [06 12 2010] te
Wpływ leków przeciwdepresyjnych działających na wychwyt i uwalnianie serotoniny na transport choliny
Terroryzm na poczatku XXI wieku Sebastian Wojciechowski
Zestawy na transport 2

więcej podobnych podstron