Parę
dni przed ślubem pan młody przychodzi do księdza, wręcza mu
dwieście złotych i mówi:
-
Proszę księdza, mam nietypową prośbę.
Proszę podczas dyktowania mi przysięgi małżeńskiej opuścić słowa:
,,Ślubuję ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Dziękuję
z góry...
Dzień
ślubu.
Pan młody, pewny siebie, staje przed ołtarzem i wszystko
idzie
dobrze do momentu złożenia przysięgi małżeńskiej.
Ksiądz
pyta:
-
Czy ślubujesz bezgraniczne oddanie swojej żonie, posłuszeństwo
wobec każdego jej rozkazu, przynoszenie jej śniadania do łóżka do końca życia?
Czy klniesz się na Boga, że nigdy, ale to nigdy nie spojrzysz na inną kobietę
i
nawet nie przyjdzie ci do głowy, że inne kobiety żyją na
świecie?
Pan
młody, ciężko przestraszony i zszokowany, bąka w końcu:
-
Ta... ta... tak...
Po
ceremonii wściekły przybiega do księdza i pyta, co to wszystko
znaczy.
Ksiądz
oddaje mu dwieście złotych i odpowiada spokojnie:
-
Po prostu przebiła twoją ofertę.
I COŚ Z ŻYCIA WZIĘTE
Pewien człowiek zmarł i normalną koleją rzeczy stanął przed świętym
Piotrem.
Ten mówi:- Niestety, przyjacielu - Popełniłeś w życiu straszny
grzech i
nie zostaniesz wpuszczony do nieba, zanim za niego nie
odpokutujesz. Oszukiwałeś mianowicie
na podatku dochodowym od osób fizycznych. Twoja kara będzie
polegała na tym, że wrócisz na
Ziemię i spędzisz pięć lat z obrzydliwą, zaniedbaną babą, ze
wszystkimi małżeńskimi
obowiązkami włącznie. Jeśli ci się uda, wejdziesz do nieba.
Człowiek uznał, że pięć lat
to niewiele wobec perspektywy wieczności w niebie, wrócił na
Ziemię i żył z kaszalotem,
którego mu święty Piotr przeznaczył.
Któregoś dnia, idąc z nią po ulicy, zobaczył swego przyjaciela,
idącego z naprzeciwka w towarzystwie tak odrażającego babsztyla, że
w porównaniu z
nią kobieta naszego bohatera była niczym erotyczny sen nastolatka.-
Czołem, stary! Jak to się stało,
że urzędujesz z takim paździerzem? !- Hm, no wiesz, zmarło mi się
niedawno i Święty Piotr powiedział
mi, że popełniłem straszliwy grzech, oszukując na podatku
dochodowym od osób fizycznych, przez co
narżnąłem rząd na grubą kasę, i że muszę odpokutować, przeżywając
pięć lat na Ziemi z tym czymś,
co koło mnie widzisz. Panowie uścisnęli sobie dłonie w pełnym
zrozumieniu i obiecali wspomagać
się nawzajem w biedzie. Kiedy już mieli się rozejść, zauważyli
wspólnego znajomego, idącego ulicą
w towarzystwie kobiety pięknej jak marzenie, o boskiej figurze,
seksownej jak wszyscy diabli.- Hej,
stary! Rany boskie, skąd żeś ty, stary kawaler, dorwał taką lufę?-
Hm, szczerze mówiąc nie wiem.
Pewnego razu obudziłem się, a ona po prostu leżała koło mnie. Od
paru lat mam wszystko, o czym mogę
marzyć: piękną kobietę, cudownie prowadzony dom i obłędny, naprawdę
bajeczny seks. Nie wiem tylko,
dlaczego zawsze, kiedy skończymy się kochać, ona odwraca się do
ściany i mruczy:"Pieprzony podatek
dochodowy od osób fizycznych! ! ! ".
Żona
rano szykuje się do wyjścia do pracy. Mąż się pyta:
-
Zdążymy jeszcze zaliczyć numerek?
-
Nie, spieszę się.
-
Ja bym zdążył...
Przedział
sypialny. Jedzie babka i facet. Babka coś tam śpiewa na cały głos
godzinę, drugą, trzecią... W końcu facet nie wytrzymuje i
wybucha:
-
Niech się pani tak nie drze!
-
Ale ja jadę na koncert i muszę ćwiczyć!
Na
to facet zaczyna się rozbierać, babka z pretensją:
-
Ale co pan robi?!
-
Jadę do kochanki, muszę ćwiczyć!
Wydział
Astronomii UMK w Toruniu. W planetarium, spozierając w teleskop,
stoi student. Nagle podchodzi do niego profesor i mówi:
-
Ha! Student patrzy na żeński akademik!
-
Nie, psorze... Patrzę na niebo gwiaździste nade mną!
-
Zaraz sprawdzę. Jeśli rzeczywiście patrzysz na gwiazdy to...
człowieku, masz u mnie asystenturę, wykłady w wyższej szkole
czegoś tam, gdzie dorabiam i spory grant z Unii!
-
Ale... dlaczego?!
-
Bo ci stanął.
Opracowano
wzór na seksualną atrakcyjność kobiety: A x B / C, gdzie A -
długość nóg, B - rozmiar biustu, a C - ilość ubrania. Jest to
zarazem pierwszy wzór, gdzie można udanie podzielić przez zero.