Rozbawieni i rozweseleni z okazji Nowego Roku życzymy sobie i innym szczęścia i pokoju. To cudowne, że odczuwamy takie pragnienia. I możemy mieć te wartości, ale musimy zadbać o pokój w swym wnętrzu, pokój ze Stwórcą i pokój z bliźnim. Niech nam towarzyszy Boże błogosławieństwo.
* * *
Rokrocznie w „sylwestra”, o północy, gdy ludzie witają Nowy Rok, wyzwala się ogromna radość chyba w każdym człowieku. Niektórzy nie mają pomysłu, jak ją okazać, więc śpiewają „Nowemu Rokowi” – „Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam!”. Trochę to śmieszne, bo to już jest personifikacja umownego czasu. Ale zbytnio się temu nie dziwimy, a niektórzy uważają, że taka radość jest całkowicie naturalna, gdyż z Nowym Rokiem – nowe nadzieje, nowe perspektywy, nowe marzenia. Niepokojące jest to, że nawet chrześcijanie akurat z tym momentem (datą, czasem) wiążą swoje nadzieje i wierzą we wróżby, horoskopy i przepowiednie.
A przecież to nie Nowy Rok, lecz Chrystus Pan jest źródłem nadziei! On nam daje swoje błogosławieństwo! Uczył tego już za czasów Abrahama, uczy nas i dzisiaj. Jego łaska idzie z nami przez kolejne lata. W takich dniach, jak dzisiejszy zwracamy uwagę, że to wszystko, co dzieje się w naszym życiu, jest zasługą samego Boga. Jeśli źródłem tej radości jest Bóg, to możemy się cieszyć nie tylko w „sylwestra”, ale i każdego innego dnia, bo każdy dzień jest darem Wszechmogącego.
Dziś, w pierwszy dzień Nowego Roku, nie tylko z nadzieją, ale z dziękczynieniem wpatrujemy się w Maryję, która dała nam Jezusa. On niesie światu pokój, o którym dziś tak wiele się mówi, zabiega, a czasami nawet – walczy.
* * *
Prośmy dziś świętego papieża Sylwestra o wsparcie swoim wstawiennictwem naszych modlitw, abyśmy zachowali godność chrześcijańską w każdym czasie. Potrzebujemy tego bardzo, bo charakter niektórych powitań Nowego Roku ma wręcz bałwochwalczy wymiar.