Dylematy
adopcji / 15 sierpień 2008 - Charaktery
Antonina
Gutowska
W pewnym momencie dziecko zaczyna rozumieć, że aby być adoptowanym, trzeba najpierw być porzuconym. Może to rodzić wrogość do biologicznej matki lub lęk przed nią. Czasami agresja kieruje się na rodziców adopcyjnych.
Tajemnica
własnych korzeni, stawianie pytań dotyczących biologicznych
przodków, szukanie własnej tożsamości – to dylematy, z którymi
borykają się wszyscy adoptowani. W rozwiązaniu tych problemów
może pomóc jawność adopcji. Prawie wszyscy rodzice oczekujący na
przyznanie dziecka deklarują powiedzenie mu prawdy, ale jak wynika z
badań, tylko kilka procent rzeczywiście się na to decyduje.
Bardzo
różne są zachowania rodziców przed zabraniem dziecka do domu.
Jedni mówią o adopcji najbliższym, szukają pomocy i porady,
nawiązują kontakt z rodzinami adopcyjnymi. Inni swoją decyzję
utrzymują w tajemnicy do ostatniej chwili. Są takie małżeństwa,
które decydują się nawet na symulowanie ciąży. Jeżeli w pełnym
napięcia i niepewności okresie oczekiwania na przybycie dziecka do
domu małżonkowie nie informują nikogo o swojej decyzji, to nie
otrzymują tak bardzo potrzebnego im wtedy wsparcia.
Ile
radości wniosło?
Gdy
dziecko jest już w domu, rodzice zasypywani są często pytaniami
dotyczącymi jego pochodzenia, stanu zdrowia czy rodziców
biologicznych. Wtedy pod wpływem silnych emocji ujawniają
niepotrzebnie wiele szczegółów i spraw, które w przyszłości
mogą niekorzystnie odbić się na dziecku. Dlatego bardzo ważne
jest wcześniejsze przygotowanie wymijających odpowiedzi dla
najbardziej wścibskich pytających. A szczegóły i okoliczności
adopcji powinny być omawiane tylko z najbliższymi i później z
samym dzieckiem.
W
wieku przedszkolnym dzieci zaciekawione są ciążą i zastanawiają
się, czy one też rosły w brzuchu swojej mamy, jak inne dzieci.
Zaczynają o to pytać. Niektórzy psychologowie zalecają w takim
wypadku krótkie zaprzeczenie i oczekiwanie na następne pytania
dziecka, które jest w tym okresie bardziej zafascynowane rozwojem
dziecka w łonie kobiety i wydostawaniem się na zewnątrz, niż tym,
w czyim brzuchu rosło. Gdy jednak pyta wprost, gdzie było przed
urodzeniem i dlaczego mama nie nosiła go w swoim brzuchu, jest to
sygnał dla rodziców do rozpoczęcia rozmowy o adopcji.
Najwłaściwsze wydaje się wytłumaczenie, że stało się tak z
powodu ich choroby, że urodziła je inna kobieta, ale nie mogła go
wychowywać. Natomiast oni bardzo chcieli i mogli sobie na to
pozwolić, dlatego dziecko jest teraz razem z nimi. Podczas tych
pierwszych rozmów dużym wsparciem mogą być albumy ze zdjęciami,
księgi pamiątkowe, zapisane pierwsze słowa i inne osiągnięcia
dziecka. Dzięki nim tematem rozmowy staje się przede wszystkim to,
jak rozwijało się i ile radości wniosło dziecko do rodziny, a nie
jak się w rodzinie znalazło.
Dlaczego
mnie porzucili?
Badania
Davida Brodzinsky’ego, profesora psychologii z Rutgers University,
specjalizującego się w problematyce adopcyjnej, pokazały jednak,
że większość dzieci w wieku przedszkolnym nie jest w stanie
zrozumieć, czym jest adopcja, jeśli nawet mówią o sobie, że są
adoptowane. Mylą ją z urodzeniem. Uważają, że adopcja jest
jedynym sposobem znalezienia się w rodzinie lub odpowiadają
twierdząco na pytanie, czy wszystkie dzieci są adoptowane. W wieku
sześciu lat większość dzieci jest w stanie zrozumieć, że
urodzenie i adopcja to dwie różne sprawy. Adoptowane dzieci,
porównując się z rówieśnikami, zaczynają zdawać sobie sprawę,
że adopcja nie jest zwykłym sposobem tworzenia rodziny, a ich
biologiczni rodzice gdzieś żyją. Powoli dociera do nich, że aby
być adoptowanym, trzeba wcześniej być porzuconym. Może to rodzić
wrogość do biologicznej matki lub lęk przed nią.
Czasami
agresja kieruje się na rodziców adopcyjnych. Dziecko postrzega ich
bowiem jako egoistów, którzy odebrali je biologicznej matce – być
może bez jej zgody. Bywa ona wtedy idealizowana i pojawia się w
fantazji dziecka jako np. królowa, której zostało ono podstępnie
wykradzione. Często zdarza się też, że dziecko uważa się za
niewarte miłości lub poszukuje w sobie defektu usprawiedliwiającego
porzucenie. Niektóre dzieci manifestują zachowania typowe dla
okresu żałoby: stają się smutne, apatyczne, rozkojarzone, często
wycofujące się lub zbuntowane.
Większość dzieci pod koniec tego okresu (w wieku mniej więcej lat
jedenastu) nabiera pewności, że ich związek z rodziną, w której
żyją, jest trwały i niezagrożony, ale rodzice powinni być ciągle
gotowi i otwarci na rozmowy dotyczące adopcji. Nie muszą to być
pytania zadawane wprost, ale trzeba zachować wrażliwość na
wypowiadane przez dziecko aluzje, zwłaszcza te dotyczące różnych
uwag ze strony środowiska, w którym przebywa. Często nauczyciele
czy wychowawcy wypytują dziecko lub rodziców (na forum klasy) o
szczegóły adopcji, motywując to chęcią lepszego zrozumienia
dziecka. Niestety, obraca się to przeciw dziecku, bo może być
później przezywane lub wyśmiewane przez rówieśników. Dzieci
głęboko przeżywają takie sytuacje i nie zawsze potrafią dzielić
się swoimi problemami z dorosłymi. Rodzice muszą zrobić wszystko,
żeby dziecko nie zostało ze swoimi problemami samo. Trzeba uważać,
by dziecko, które dotąd otwarcie i pozytywnie odnosiło się do
swojej adopcji, z upływem czasu nie wycofało się i nie zamknęło
w sobie. Jeśli rodzice adopcyjni zdają sobie sprawę z jego
przeżyć, powinni z nim na ten temat rozmawiać. Nie można
zaprzeczać ani umniejszać wagi problemu, najważniejsze, żeby
zrozumieć i zaakceptować uczucia dziecka. Trzeba też nauczyć
dziecko stanowczego odmawiania odpowiedzi na niedyskretne
pytania.
Psychologowie pracujący z rodzinami adopcyjnymi
stosują między innymi techniki psychodramy, aby przygotować ich
członków do radzenia sobie z kłopotliwymi pytaniami. Przygotowują
wspólnie z dzieckiem krótkie odpowiedzi na pytania dotyczące jego
pochodzenia. Odpowiedzi te powinny spełniać dwa warunki: muszą
uwzględniać wyłącznie fakty, które mogą być ujawnione oraz
muszą być dostosowane do osób, od których można się ich
spodziewać, np.: „To jest sprawa naszej rodziny”, „Spytaj o to
moją mamę”, „Muszę już iść do domu”, a na pytanie „Skąd
ty właściwie jesteś?” odpowiedź: „Z Warszawy, a ty
skąd?”.
Kim
oni byli?
Szczególnie trudny dla
dziecka adoptowanego jest okres dorastania. Intensywne zmiany
fizyczne związane z dorastaniem, a także rozwój sprawności
poznawczych i abstrakcyjnego myślenia kierują jego zainteresowania
w stronę autoanalizy. Młody człowiek zadaje sobie pytania o własną
tożsamość. Zastanawia się, kim jest, skąd pochodzi, do kogo jest
podobny, analizuje swoje relacje z innymi ludźmi. Dochodzi do
wniosku, że wiele kluczowych kwestii dotyczących jego życia
pozostaje poza jego kontrolą, np. wiedza o własnej
przeszłości.
Dlatego też w tym okresie pojawiają się
pytania dotyczące rodziców biologicznych. Dziecko chce wiedzieć,
kim oni byli, czy je kochali i dlaczego oddali do adopcji. Rodzice
adopcyjni powinni umieć z wrażliwością ocenić, czy pytania te
zadawane są tylko z ciekawości, czy też są wyrazem emocjonalnych
trudności, bolesnych uczuć związanych z porzuceniem. Odpowiedź,
że matka biologiczna nie mogła się zająć dzieckiem i dlatego
oddała je do adopcji może satysfakcjonować małe dziecko.
Natomiast starsze domaga się podania przyczyn, dla których nie
mogło być przez nią wychowane. Nie należy się bać takich pytań,
bo są one wyrazem zaufania dziecka do swoich opiekunów i dobrej
komunikacji w rodzinie. Gorsza jest sytuacja, gdy dziecko wie, że
jest adoptowane, ale czuje, że jest to temat tabu, którego
poruszenie rani rodziców. Wtedy ze swoimi problemami zostaje samo i
nie zawsze umie sobie z tym poradzić. Dlatego starszemu dziecku
należy udzielić dokładniejszych informacji o jego biologicznych
rodzicach, nie oskarżając ich, ani też ich nie idealizując. Warto
spokojnie wskazać przyczyny, które uniemożliwiły im zajęcie się
dzieckiem w odpowiedni sposób. Unikać określeń typu: alkoholik,
prostytutka, natomiast skupić się na opisywaniu zachowań czy uczuć
biologicznego rodzica, np. „Nie umiał kontrolować swojego
picia”.
Dzieci pytają też o wygląd swoich biologicznych
rodziców, o to, w czym są do nich podobne. Wraz ze wzrostem
zainteresowań seksualnych, zaczynają dopytywać, jak się poczęły
i urodziły. Fantazjują też na temat swoich biologicznych rodziców,
ale w sposób mniej idealistyczny niż w poprzednim okresie (np.
wyobrażają sobie, że są ofiarami gwałtu lub związku matki z
żonatym mężczyzną).
Kim
jestem?
Nastolatki,
które nic albo niewiele wiedzą o swoim pochodzeniu i historii, mają
ogromne trudności z utworzeniem całościowego i stabilnego obrazu
siebie. W literaturze amerykańskiej spotykamy się z określeniem
„zamęt genealogiczny”. Oznacza on dezorientację i niepewność
co do swojej tożsamości. Są udziałem wszystkich adoptowanych. W
szczególnie dramatyczny sposób dotyczą jednak dzieci
przysposobionych przez rodziców innej rasy, religii czy kręgu
kulturowego.
Towarzyszące
takiej sytuacji silne emocje mogą spowodować, że nastolatki
buntują się, podważają autorytet rodziców, wystawiają na próbę
ich uczucia. Według Jane Brooks, najlepszą ochroną dla rodziców
jest poczucie własnej wartości i zaufanie do siebie. Istotna jest
także mądrość i umiejętność ocenienia, kiedy należy wysłuchać
do końca, a kiedy przerwać wypowiedź dziecka i powiedzieć mu o
swoich uczuciach. Brooks podkreśla, że adopcja nie może być dla
rodziców pretekstem do usprawiedliwienia wszystkich problemów
rodzinnych i rezygnowania z odpowiedzialności za swoje
działania.
Gdy
adoptowany osiąga pełnoletność, często zaczyna poszukiwać
biologicznej matki. U większości rodziców adopcyjnych pojawia się
wtedy lęk przed utratą dziecka. Największe trudności przeżywają
rodzice, którzy takie działania uważają za swoją porażkę.
Ważne jest więc, aby potraktować poszukiwania dziecka przede
wszystkim jako próbę utworzenia spójnego obrazu siebie.
W
USA osoby pełnoletnie mają dostęp do swojego oryginalnego aktu
urodzenia. Istnieje sieć instytucji pomagających adoptowanym i
rodzicom biologicznym w nawiązaniu kontaktu. Psychologowie dokładnie
analizują pozytywne i negatywne skutki takich spotkań po latach.
Zwracają uwagę, że niektórym adoptowanym pomagają uwolnić się
od negatywnych emocji czy rozwikłać dręczące ich tajemnice. Dla
innych jednak jest to przeżycie destrukcyjne wtedy, gdy przeżyją
ponowne odrzucenie lub gdy odnalezieni rodzice traktują ich jako
źródło wsparcia emocjonalnego lub materialnego.
Traumatyczne
przeżycia wielu dzieci adoptowanych, szczególnie ich problemy z
budowaniem własnej tożsamości, skłoniły specjalistów do
poszukiwania nowych rozwiązań. Jednym z nich jest tzw. adopcja
otwarta. Polega ona nie tylko na jawności, ale też na nawiązaniu
kontaktu między rodzicami adopcyjnymi i biologicznymi. Może on być
stopniowany, jednorazowy lub ciągły; pośredni (poprzez listy i
zdjęcia przekazywane za pośrednictwem agencji adopcyjnej) lub
bezpośredni (matka biologiczna regularnie spotyka się z rodziną
adopcyjną).
Zwolennicy
adopcji otwartej podkreślają, że dziecko, które pozna swoich
rodziców biologicznych, uwolnione jest od niepewności i tajemnicy.
Wie, dlaczego zostało adoptowane, zna swoje korzenie. Z kolei
rodzice adopcyjni uwolnieni są od lęku przed spotkaniem dziecka z
biologicznymi rodzicami i wiedzą, czego mogą się po takim
zdarzeniu spodziewać.
Przeciwnicy
adopcji otwartej twierdzą, że powoduje ona poważne zamieszanie w
życiu uczuciowym dziecka, ponieważ może je uwikłać w konflikt
lojalności między dwiema parami rodziców.
Jawność
adopcji rozwiązuje wiele problemów, ale też rodzi następne.
Zwolennicy wskazują m.in. na praktyczną niemożliwość utrzymania
tajemnicy przez całe życie dziecka, na zaburzenia emocjonalne u
dzieci, które dowiedziały się prawdy o swoim pochodzeniu w
późniejszym okresie, a wreszcie na prawo każdego człowieka do
prawdy o sobie. Ci, którzy postulują zachowanie faktu adopcji w
tajemnicy (duża ich część to dorośli, którzy byli adoptowani)
wskazują na inne wartości, ważniejsze niż prawda.