"Hymn" Juliusza Słowackiego
Komentarz odautorski zamieszczony pod tekstem wyjaśnia okoliczności powstania wiersza. Napisał go Słowacki podczas swej podróży z Grecji do Egiptu. Płynął wówczas statkiem w kierunku Aleksandrii. O zmierzchu wychodził na pokład, by obserwować zachód słońca. W trakcie jednego z tak osobliwych wieczorów zobaczył na horyzoncie lecące bociany. One przypomniały mu Polskę i pogłębiły poczucie pustki i samotności. Smutny, wieczorny pejzaż wzmocnił nastrój melancholii wieczornego tułacza i emigranta, stworzył klimat do rozmowy z Bogiem o kształcie świata. W efekcie powstał test niezwykle subtelny z zarazem dramatyczny, który w systematyce literackiej otrzymał nazwę Hymnu o zachodzie słońca w odróżnieniu od drugiego wiersza Słowackiego o takim samym tytule. Kompozycja wiersza – regularna budowa, składa się z 8 sześciowersowych strof o wkładzie rymów ababcc. Jest to jedenastozgłoskowiec w pierwszym, drugim, trzecim i piątym wersie oraz pięciozgłoskowiec w czwartym i szóstym. Ponadto trzeci z kolei wers w każdej zwrotce oznacza się tokiem przerzutniowym. Wreszcie każda zwrotka kończy się paralelizmem – systematyczne powtarzanie określonej struktury. Wiersz ma kompozycje klamrową, zaczyna się i kończy tym samym motywem pejzażowym. Wiersz Słowackiego zdaje się naruszać reguły poetyki hymnu. Chociaż przybiera formę monologu skierowanego do Stwórcy, to jednak nie jest to wypowiedz podmiotu zbiorowego lecz jednostki. W efekcie hymn przybiera bardzo osobisty, prywatny charakter. Bóg jest jedynie słuchaczem.STROFA I – rozpoczyna się wyznaniem, Smutno mi, Boże!, które jest apostrofą skierowaną do Boga. W monolog zostały wpisane elementy liryki sytuacyjnej – opis wieczornego pejzażu morskiego, lazurowa woda, niebo rozświetlone tęczą blasków, zachodzące słońce – obrazy te wypełniają przestrzeń. Dominujące barwy zielone i złote nadają opisywanemu pejzażowy niezwykle malarski, efektowny wyraz. Dzięki wprowadzeniu czasowników ruchu – rozlałeś, gasisz, złocisz – obraz staje się ruchomy, dynamiczny. Motyw pejzażowy nie jest jedynie elementem dekoracyjnym. Określa relację między podmiotem lirycznym a Bogiem. To bowiem Bóg jest kreatorem tak przepysznego widoku. Osobowość przemawiająca w tekście staje przed Stwórcą obdarzona przekonaniem, że wszystko co się dzieje dookoła za sprawą boskich poczynań, dzieje się tylko i wyłącznie ze względu na nią samą,. Daje zatem wyraz swojej dumy i pychy. Obok perspektywy przestrzennej pojawia się druga perspektywa odsłaniająca pejzaż wewnętrzny – obraz duszy podmiotu lirycznego przywołany poprzez bezpośrednie wyznanie Smutno mi, Boże. kreśli on wizerunek człowieka pogrążonego w smutku i melancholii, cichego i zgaszonego. A zatem emanująca przyroda uwydatnia smutek duszy. Mroczny koloryt wnętrza bohatera zharmonizowany jest z porą dnia. Wieczór to przecież pora wyciszenia , czas refleksji u czas wyznania. W takiej też tonacji przemawia podmiot liryczny. STROFA II – rozpoczyna ją dość rozbudowane poetyckie porównanie: jak puste kłosy z podniesioną głową/stoję rozkoszny próżen i dosytu…. Porównanie to pogłębia charakterystykę osoby mówiącej. Metafora pustego kłosu ale z podniesioną głową oznacza postawę pełną godności mimo niezbyt szczodrych darów fortuny. Następne wersy to próba określenia swojego miejsca w przestrzeni i wynikająca z tego umiejscowienia relacja wobec innych ludzi – dla obcych ludzi mam twarz jednakową - poeta oddalony od rodzinnych stron staje się dla obcych ludzi anonimowym podróżnikiem. Nie wzbudza zainteresowania, ale też sam nie ujawnia swoich rozterek, nie otwiera swojej duszy, zachowuje kamienny wyraz twarzy. Jedynym godnym słuchaczem staje się Bóg i tylko wobec niego podmiot liryczny zdobywa się na ludzki akt żalu i rozpaczy. STROFA III – to obraz smutku poety porównany z płaczem dziecka za odchodzącą matką. Wiara w odwieczny, niezachwiany porządek rzeczy, w nieprzemijalność świata nie przynosi pocieszenia, a pogłębia jeszcze bardzie uczucie smutku i przygnębienia. STROFA IV – przybiera kształt lirycznego opowiadania – ogrom przestrzeni przytłacza podmiot liryczny, powoduje zamęt w głowie – …na wielkim morzu obłąkany… – rodzi jednocześnie poczucie zagubienia i absurdu. Swoje miejsce sytuuje poeta na samym środku morza – sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem – ma to wymiar symboliczny. Nadaje wędrówce wymiar niekończącej się, bezcelowej podróży, a pielgrzymującego poetę naznacza piętnem tragizmu. Obraz utraconej ojczyzny otrzymuje bliski sercu wyraz polski ugór. STROFA V – stanowi kontynuację refleksji zawartych w poprzednich zwrotkach zaznaczoną poprzez użycie w kolejnych wersach konstrukcji składniowych –żem dumał, żem prawie nie znał, żem był jak pielgrzym…. Formy czasy przeszłego sytuują wyznanie podmiotu lirycznego w planie retrospektywnym, wspomnienie rodzinnego domu, mogił obcych ludzi rodzi w efekcie gorzką refleksję o własnej samotności. Przyszłość jawi się jako wielka niewiadoma, w której człowiek nie potrafi znaleźć swojego miejsca, niczego ustalić do końca, nawet miejsca ostatniego spoczynku. STROFA IV – zaczyna się apostrofą skierowaną do Boga. Podmiot liryczny świadom jest własnej przemijalności i kruchości. Białe kości złożone w mogile symbolizują one tragizm losu poety – wygnańca skazanego na tułaczkę i niespokojne łoże po śmierci. Rysuje się tutaj trzecia perspektywa – egzystencjalna, zawierająca prawdę o nietrwałości i przemienności ludzkiego losu, prawdę o nicości, ku której zmierza każdy człowiek. STROFA VII – zbudowana została na kontraście pomiędzy pragnieniem powrotu do kraju rodzinnego, a faktyczną rzeczywistością. W planie wspomnieniowym pojawia się motyw dziecka gorliwie się modlącego o powrót poety do ojczyzny. Modlitwa dziecka ma jeszcze bardzie uwydatnić milczenie Boga, jego obojętność na ludzki los. STROFA VIII – zawiera znany z pierwszej zwrotki motyw pejzażowy. Podmiot liryczny obserwuje wspaniałe, nieprzemijające dzieło Boga, który kreuje piękno dla człowieka. Jednocześnie w ten sposób objawia swoją wielkość, wieczność i trwałość i zmusza tym samym człowieka do uznania boskiej wielkości i uświadomienia sobie swojej kruchości i małości. Obserwacja zachodu słońca wywołuje zatem refleksje o przemijaniu – nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie… – połączoną niezgodą na nie – nim się przed moją nicością ukorzę…. Jednak zanim człowiek uzna swoją nicość, poprzedzą ją prawdziwe, czysto ludzkie uczucia: żal, smutek, gorycz, tęsknota. Stąd też wyciszona, spokojna tonacja wiersza. Podmiot liryczny mówi w sposób wyważony, narzucając emocją wyraźny rygor. Dyscyplinę uczuciową wzmacnia ponadto regularna budowa wiersza: rygorystyczne przestrzeganie liczby zgłosek w poszczególnych wersach, układ rymów ababcc , powtarzający się refren. Podmiot liryczny, osoba mówiąca w wierszu wpisana jest w przeróżne perspektywy – czasowe, przestrzenne, egzystencjalne – i nie jest w stanie ogarnąć ich wszystkich jednocześnie. Jawi się więc jako postać zagubiona , przytłoczona poczuciem ich nieskończoności i bezwzględności.