Fragmenty
książki "Dzisiejsze czarodziejstwo" Geralda B. Gardnera w
tłumaczeniu Rawimira - dwa rozdziały: Żywe Czarodziejstwo i
Wiedźmy istniały w każdej epoce.
Dzisiejsze
czarodziejstwo
Gerald
B. Gardner
Tłumaczył:
Rawimir
Spis
treści:
Przedmowa
Wprowadzenie
1
- Żywe Czarodziejstwo
2
- Wiedźmy istniały w każdej epoce
3
- Wierzenia Wiedźm
4
- Praktyki Wiedźm
5
- Mały Lud
6
- Jak Mały Lud został Wiedźmami, oraz sprawa zakonu Templariuszy
7
- Wiedźmy i Misteria
8
- Z Ziemi Egiptu
9
- Irlandzkie Czarodziejstwo
10
- Czym są Wiedźmy?
11
- Pewne Inne Sprawy
12
- Kim jest Diabeł?
13
- Streszczenie
Noty
Przedmowa
Zostałem
poproszony przez wiedźmy w Anglii: "Napisz i powiedz ludziom o
nas, że nie jesteśmy zboczeńcami. Jesteśmy przyzwoitymi ludźmi,
tylko chcemy być pozostawieni sami sobie, ale istnieją pewne
sekrety, których nie wolno przekazać dalej." Po wskazaniu,
czego dokładnie nie wolno mi odkryć, pozwolono mi wiele
opowiedzieć, czego nigdy wcześniej nie wyjawiano publicznie na
temat ich wierzeń, rytuałów i powodów, dla których je czynią, a
także podkreślić, ze obecnie żadne przekonania, rytuały i
praktyki nie są szkodliwe. Piszę tylko o tym co ma miejsce na
północy, południu wschodzie i zachodzie Anglii w kowenach, które
znam. Ponadto pokazuję pochodzenie niektórych opowieści o
Rzemiośle. Mogę tylko powtórzyć słowa Luciusa Apuleiusa w
Metamorfozach, xl, 23, który napisał długą relację z własnej
inicjacji w misteria w tajemnym języku, mówiąc: "Opowiedziałem
tobie o rzeczach, które, choć je usłyszałeś, nie znasz ich
prawdziwego znaczenia." Muzeum Magii i Czarów w Castletown jest
jedynym miejscem na świecie poświęconym magii i czarodziejstwu.
Mam tutaj materiały, które udowadniają to, o czym mówię.
Pragnę
podziękować Panu Rossowi Nicholsowi , wydawcy "Christian's
History and Practice of Magic", za udostępnienie mi dodatkowych
informacja i za wiele użytecznych sugestie i komentarzy.
G.B.
Gardner
Dyrektor
The
Museum of Magic and Witchcraft
The
Witches' Mill
Castletown,
Wyspa Man
Wstęp
Dr.
Margaret Murray
Dawniej
docent Egiptologii na University College, w Londynie
W
tej książce Dr. Gardner stwierdza, że odnalazł w różnych
częściach Anglii grupy ludzi praktykujące ciągle te same rytuały
co, tak zwane "wiedźmy" w średniowieczu, i że obrządki
ich są prawdziwie przeżywane a nie są ożywieniem książkowych
opisów. W łatwym, przyjemnym stylu daje szkic podobnych praktyk w
starożytnej Grecji i Rzymie, a jego szerokie osobiste doświadczenia
w Dalekim Wschodzie pozwalają mu pokazać, że istnieje wiele osób,
na Dalekim Wschodzie, czy w Wielkiej Brytanii, które nadal uprawiają
według starożytnego rytuału kult Wszechmocnego Dawcy Życia.
Jednak rytuały Europy są obecnie współbrzmiące z nowoczesną
cywilizacją, uczuciem podkładającym zarówno barwę prymitywną i
cywilizowaną jest tak samo: wdzięczność do Twórcy i nadzieja
Stałości Jego dobroci. Osobiste uwielbienie może przybrać
jakąkolwiek formę, ale grupa osób praktykująca razem, zawsze
tworzy jakąś formę rytuału, specjalnie kiedy uwielbienie
przybierze formę tańca. Rytualny taniec, czy pieszczoty będące
aktem kultu lub wyrazem modlitwy charakteryzuje się rytmicznym
działaniem. Taniec-modlitwa jest zazwyczaj odprawiany w intencji
zwiększenia ilości pożywienia i dlatego naśladuje w stylizowanej
formie ruchy zwierząt lub wzrostu roślin, które są porządne.
Taniec rytualny jest nawet bardziej rytmiczny niż modlitwa.
Wszystkie ruchy są rytmiczne a akompaniament jest bądź monotonnym
śpiewem bądź wykonywany przez instrumenty perkusyjne, których
rytm jest silnie zaznaczany. Rytmiczne ruchy, rytmiczne dźwięki,
harmonia liczb, wszystkie zaangażowane w jedno działanie, powodują
euforię, która może przypominać odurzenie alkoholowe. Stan ten,
często jest postrzegany przez uczestników kultu jako specjalna boża
łaska, oznaczająca faktyczne wejście Bóstwa do ciała czciciela.
Dr. Gardner w swojej książce pokazuje jak bardzo tak zwane
"czarodziejstwo" wywodzi się ze starożytnych rytuałów i
że nie ma nic wspólnego z rzucaniem zaklęć i innymi złymi
praktykami ale jest szczerym uczuciem dla Boga, które przez
współczesne chrześcijaństwo w kościelnych ceremoniach jest
wyrażane, być może w bardziej przyzwoity sposób, choć wcale nie
bardziej szczerze. Ale procesyjne tańce pijanych kapłanów
Bacchusa, dzikie harce dookoła grobu świętego jak ten opisany
przez Maundrella w końcu siedemnastego wieku, skaczący taniec
średniowiecznych wiedźm, uroczysty zikr egipskiego chłopa,
wirujący taniec derwiszy, wszystko to ma początek w pragnieniu
bycia bliżej "Mojego Boga" i pokazania przez czyny swojej
ogromnej wdzięczności, którą czciciele znajdują w nich a nie
potrafią jej wysłowić.
1
- Żywe czarodziejstwo
Napisano
wiele książek o czarach. Te wcześniejsze były przeważnie
propagandą pisaną przez różne kościoły aby zniechęcić i
wystraszyć ludzi jakimikolwiek związkami z tym, co było dla nich
znienawidzonym rywalem - sztuką czarów jako religią. Później
powstało wiele książek, w celu udowodnienia, że rzemiosło nigdy
nie istniało. Niektóre z tych książek były napisane przez same
czarownice. W końcu także, istnieje wiele książek zgodnych z
naukowym podejściem do czarów napisanych przez takich autorów jak:
Dr. Margaret Murray, R. Trevor Davis, Christine Hoyle, Arne Runeberg,
Pennethorne Hughes and Montague Summers.
Hughes
w swojej podstawowej książce o czarach jasno, jak sądzę, wykazał
to, co wielu wiedziało, że Mały Lud z wrzosowisk, czasem zwano
fairies lub elfy, kiedy indziej nazywano czarownicami. Jednak, moim
zdaniem, wszystkie te książki zawierają jeden błąd. Pomimo, iż
ich autorzy wiedzą, że czarownice istnieją, żadna z nich wydaje
się nie pytać czarownicy o jej spojrzenie na sztukę czarów. Poza
wszystkim, opinia czarownicy powinna mieć pewien walor nawet mimo
braku dopasowania do powszechnie przyjętych przekonań.
Oczywiście
istnieje wiele powodów tego milczenia. Ostatnio rozmawiałem z
bardzo uczonym profesorem z kontynentu, który opisał procesy
czarownic sprzed dwustu lat. Powiedział mi, że otrzymał wiele
informacji od czarownic. Jednak mimo zaproszenia, obawiał się pójść
na ich spotkania. Religijne uczucia były bardzo silne w jego kraju i
gdyby się wydało, że kontaktuje się z czarownicami ryzykowałby
utratę profesorskiej posady.
Ponadto,
czarownice są skryte a rozgłos jest ostatnia rzeczą, której
pragną. Pierwszą, którą poznałem, zapytałem: dlaczego ukrywacie
tę cudowną wiedzę w tajemnicy? Przecież w dzisiejszych czasach
nie ma prześladowań. Usłyszałem: Czyżby? Jeżeli byłoby wiadomo
w wiosce, kim jestem, za każdym razem, gdyby czyjś kurczak padł,
za każdym razem, gdyby dziecko zachorowało, byłabym oskarżana.
Czary nie zapłacą za wybite okna.
Obecnie
jestem antropologiem. Istnieje zgoda na to, że pracą antropologa
jest odkrywanie, co ludzie robią i w co wierzą. Także częścią
tego zadania jest czytać jak najwięcej tekstów na tematy, które
się odkrywa, nawet nie akceptując tych tekstów z powodu ich
bezkrytyczności, szczególnie, kiedy znajduje oczywiste
sprzeczności.
Antropologowie
mogą formułować własne wnioski a także przyjąć cudze teorie za
własne, ale muszą uczynić to w jasny sposób, tak żeby ich
wnioski i teorie nie były uznawane za fakty. Proponuję, aby przyjąć
taką metodę. Zgodnie z pochodzeniem, przyjmuje się folklor,
opowieści, religijne rytuały miejsca urodzenia, na których opiera
się przekonania i działanie. Więc, dlaczego nie miałoby być tak
samo z angielskimi czarownicami?
(Czarownice
są często zarówno mężczyznami jak i kobietami ale w języku
angielskim czarownica jest zawsze nazywana "ona", tak więc
używam tego słowa w znaczeniu zarówno męskim jak i
żeńskim.)
Muszę
wyjaśnić, dlaczego mówię o rzeczach generalnie znanych.
Interesuję się magią i pokrewnymi sprawami przez całe moje życie.
Uzbierałem kolekcję magicznych narzędzi i zaklęć. Te studia
zaprowadziły mnie do spirytualistów i innych stowarzyszeń.
Spotkałem kilka osób, które twierdziły, że znają mnie z
przeszłych żyć. W tym miejscu muszę powiedzieć, że wierzę w
reinkarnację, podobnie jak większość ludzi żyjących na
Wschodzie. Nie pamiętam, żadnego przeszłego życia, aczkolwiek
miałem parę dziwnych doświadczeń.
Wkrótce
znalazłem się w kręgu, złożyłem zwyczajową przysięgę
dochowania tajemnicy, która zobowiązuje mnie do nie wyjawiania
sekretów kultu. Ale z uwagi na fakt, że jest to umierający kult,
pomyślałem, że byłoby żal, gdyby cała ta wiedza została
utracona, tak więc w końcu otrzymałem pozwolenie na opisanie jako
fikcję czegoś z tego, w co wierzą czarownice w opowiadaniu High
Magic's Aid. Obecne opracowanie ma ten sam cel, ale zajmuje się
tematem w sposób faktyczny.
Wiele
osób pyta mnie, jak mogę wierzyć w magię? Kiedy wyjaśniam, czym
jest magia, muszę to robić długo. Mój pogląd jest taki, że
łatwo używać niezwykłych umiejętności, właściwości. Jest
znanym faktem, że takie umiejętności istnieją. Znani są tak
zwani "liczący chłopcy". Wielu ludzi ma w stanie hipnozy
umiejętność dokładniejszego obliczania czasu.
W
czasie, gdy śpią, wydaje im się rozkaz, żeby zrobili coś,
powiedzmy, po upływie miliona sekund; nie będą wiedzieli nic o tym
rozkazie w normalnym stanie świadomości, ale ich wewnętrzna
świadomość liczy je i po upływie miliona sekund posłuchają
rozkazu, nie wiedząc, dlaczego. Spróbuj policzyć milion sekund w
stanie czuwania i powiedz kiedy to nastąpi, bez zegarka. Wówczas
zrozumiesz co mam na myśli.
Moce
użyte, są całkowicie niepodobne do tych mentalnych sił jakie
znamy. A doświadczanie ich jest normalnie niemożliwe. Tak więc,
jeżeli istnieje kilka osób z niezwykłą mocą, dlaczego nie
mogłoby istnieć inne osoby dysponujące innymi formami
ponadnormalnych mocy i niezwykłymi sposobami ich
wzbudzania?
Nieustannie
jestem pytany o kult czarownic a mogę tylko opowiedzieć: prawie
wszystkie pierwotne ludy miało ceremonię inicjacyjną. Były to na
przykład inicjacje do kapłaństwa, wzbudzające magiczne moce,
dające wstęp do tajemniczych stowarzyszeń i misteriów. Były one
zazwyczaj postrzegane jako niezbędne dla powodzenia plemienia i
jednostek. Zawierały zazwyczaj oczyszczanie i jakieś sprawdziany
odwagi i wytrzymałości - często surowe i bolesne - zawierały
także element wzbudzania strachu, pouczenie o plemiennej tradycji,
wprowadzenie w wiedzę seksualną, wprowadzenie w umiejętność
uprawiania czarów. Ogólnie zawierały wprowadzenie w religijne i
magiczne sprawy a często także w rytuał śmierci i
zmartwychwstania.
Nie
ja sprawiłem, że pierwotne ludy tak postępują. Utrzymuję, że
czarownice, będące w wielu wypadkach, następczyniami pierwotnych
społeczeństw, robię w rzeczywistości wiele z tych rzeczy. Więc
jeżeli ludzie pytają mnie, na przykład, dlaczego mówisz, że
czarownice uprawiają czary nago? Mogę tylko odpowiedzieć, ponieważ
to robią. "Dlaczego" jest kolejnym pytaniem, na które
można odpowiedzieć, że ich rytuały mówią im, że muszą. Inną
odpowiedzią, jest, że ich działania są pozostałościami po
religii Stone Age, i że trzymają się starych sposobów. Istnieje
także wyjaśnienie dawane przez kościół: ponieważ właściwością
czarownic jest grzech. Ale, jak sądzę, najlepsze jest własne
wyjaśnienie czarownic: "ponieważ tylko w ten sposób można
otrzymać moc".
Czarownice
są nauczone i wierzą, że moc mieszka w ich ciałach które mogą
uwolnić na liczne sposoby. Najprostszym jest taniec dookoła w
kręgu, śpiewanie lub krzyczenie w celu wzbudzenia transu. Tej mocy,
która jak wierzą, wypływa z ich ciał a rzeczy przeszkadzają w
jej uwolnieniu. W związku z taką materią, trudno jest orzec na ile
jest to rzeczywiste a na ile jest tylko wynikiem wyobraźni.
Tak
jak w przypadku różdżkarstwa, kiedy człowiek izolowany od ziemi
gumową podkładką nie może znaleźć wody, to przekonanie działa
na niego nawet jeśli podkładka nie zawiera gumy, podczas gdy nosząc
podkładki zrobione z gumy - kiedy o tym nie wie - może znaleźć
wodę, jak to udowadnia wiele eksperymentów.
Łatwo
jest sobie wyobrazić, że czarownica, która niezachwianie wierzy,
że jest rzeczą podstawową być nagą, nie będzie potrafiła
uczynić wystarczającego wysiłku do osiągnięcia ekstazy bez bycia
nagą. Jednakże z drugiej strony, ktoś kto nie podziela tego
przekonania może, mimo częściowego ubrania, wywrzeć wystarczającą
energię do pobudzenia mocy poprzez twarz, ramiona, ręce i nogi do
wytworzenia podobnych rezultatów. Ale ktoś, kto może powiedzieć,
że nie może mieć podwojonej mocy z połową wysiłku, czy jest
tradycyjne nagi?
Wszystko
czego możemy być pewni, jest to, że w starożytności było
wiadomo, ze czarownice tak robiły a nawet podróżowały na swoje
spotkania w takim stroju. Ale w późniejszych czasach kościół a
szczególnie purytanie, próbowali zatuszować to i zmyślili te
historie o szalonych starych kobietach na miotle, aby zastąpić
historie opowiadane na wielu procesach czarownic o dzikich tańcach w
świetle księżyca tańczonych przez piękne młode
czarownice.
Osobiście
jestem skłonny wierzyć, że przyzwolenie na wyobraźnię jest
częścią wiary czarownic. Myślę, ze jest coś w naturze
elektromagnetycznego pola otaczającego wszystkie żywe ciała, i że
to jest tym, co jest widziane przez niektórych ludzi jako aura.
Czasem sam potrafię ją zobaczyć, ale tylko w jasnym świetle, tak
więc rzeczy w oczywisty sposób przeszkadzają w jej działaniu.
Jednakże to jest moje prywatne przekonanie.
Sądzę,
że czarownica dzięki formułom pobudza ją, lub co prawdopodobne
sama tworzy większą. Mówią, że czarownice przez stałą praktykę
potrafią ćwiczyć swoja wolę aby mieszać tę, nerwowa siłę lub
to, czymkolwiek ona jest, i że ich zjednoczona wola może
projektować ją jak wiązkę siły, lub że mogą użyć jej na inne
sposoby aby osiągnąć jasnowidztwo albo nawet uwolnić ciało
astralne.
Te
praktyki zawierają wzrastające i przyspieszające krążenie krwi
lub w innym przypadku spowolnienie a także używanie siły woli. Tak
więc rozsądnie jest wierzyć, że to przynosi efekt. Nie twierdzę,
że tak jest. Jedynie odnotowuje fakt, że próbują tych efektów i
wierzą, że czasem osiągają cel.
Jedynym
sposobem, by znaleźć prawdę lub jej zaprzeczenie byłby
eksperyment. (Myślę, że można nosić kąpielówki lub bikini bez
nadmiernej utraty mocy. Byłoby ciekawe porównać efekty jednego
zespołu tradycyjnie nagiego i drugiego w strojach kąpielowych.)
Posłuchajmy, co same czarownice mówią o tym: "Musisz podczas
rytuałów zawsze postępować w ten sposób, bo takie jest polecenie
Bogini. Musisz postępować w ten sposób aż stanie się to druga
naturą. Nie jesteś więcej naga, jesteś po prostu naturalna i
czujesz się wygodnie."
Kult,
tak w Anglii jak i gdziekolwiek indziej, zaczyna się kilkoma
korzyściami. Pierwsza jest taka, że zazwyczaj adepci są bardzo
młodzi więc są szkoleni powoli, by poczuć istotę tajemnicy i
cudu. Wiedza, którą otrzymuję pochodzi ze starej tradycji
zewnętrznej w stosunku do nich. Po prostu widzą rzeczy, które się
dzieją i wiedzą, że mogą się dziać ponownie: zamiast zwykłej
ciekawostki albo pobożnej wiary, że "coś się może
wydarzyć", powstrzymany przez nieuzasadnione ale pewne
przekonanie, że "mi się to nigdy nie zdarzy".
Co
przychodzi, jest. Niektórzy rodzą się ze zdolnością do
jasnowidzenia. Odkrywają, że niektóre rytuały i procedury
zwiększają ich moce, dlatego stają się użyteczni dla
społeczności. Odprawiali rytuały otrzymując korzyści, będąc
szczęśliwymi i odnoszącymi sukcesy byli obserwowani z zazdrością
i niechęcią przez innych, więc w końcu zaczęli odprawiać
rytuały w tajemnicy. Moc, która może być użyta dla dobra, może
być także użyta dla zła, więc byli, być może nakłaniani do
użycia tej mocy przeciwko swoim oponentom i dlatego stali się
jeszcze mniej popularni. Na skutek klęsk byli oskarżani a
torturowani przyznawali się, że je spowodowali. Ale kto może winić
dzieci niektórych z nich, zamęczonych w ten sposób na śmierć, za
robienie woskowych figurek swoich oprawców?
Taka,
w skrócie, jest prawda o sztuce czarów. W czasach wiktoriańskich
mogła szokować, ale czy w czasach klubów naturystów, to jest
rzeczywiście takie okropne? Wygląda mi to mniej lub bardziej na
eksperyment naukowy dotyczący próby rodzinnego przyjęcia zgodnie z
przepisem książkowym.
Powinienem
w tym momencie rozprawić się z poglądem, czasem wyrażanym, że
czary maja związek z satanizmem. Pan Summers zdaje się sądził, że
kwestia jest pewna, ponieważ Kościół Rzymsko-katolicki uważał
kult za satanistyczny a książka Pennethorne'a Hughes'a także
zawiera sugestie, że sztuka czarów jest kultem zła. Hughes mówi
(na stronie 128):
"Jako,
że kult podupadł, jakiś rodzaj wspólnej praktyki został
utracony. Dopiero w 19 wieku samouświadamiające się osoby
praktykujące samodzielnie zaczęły przeprowadzać Czarne Msze jako
odwrotność katolickich. W czasach procesów, był to, oczywiście,
pewien rodzaj formalnej posługi niezależnej od hałasa tańca
płodności. W epoce katolickiej, przypominało to uroczystość
znaną z kościelnych obchodów, ze świecami, szatami i parodią
sakramentu.
Uroczystość
ta, mogła być prowadzona przez pozbawionego praw księdza
używającego hostii z wytłoczonym imieniem zła w miejsce Jezusa i
profanacją krzyża znieważającą chrześcijan i dogadzaniem
diabłu. Diabeł sam otrzymywał pochwałę i hołd. Liturgia zła
mogła być powtarzana. To byłaby udawane kazanie i rozgrzeszenie
uczynione lewa ręką i odwróconym krzyżem."
Tych,
którzy uczęszczali na te spotkania, określił następująco: (str.
131).
Część
była rozpustnie perwersyjna i byli splamieni na honorze, część
była po prostu członkami wymierającego prymitywnego plemienia,
ciągle podążającymi drogą ojców, znających dezaprobatę
kościoła, a mimo to jeszcze znajdującą w niej fizyczną i
psychologiczną satysfakcję. Inna część wreszcie była
ekstatyczna. Jak ktoś powiedział, "Sabat jest prawdziwym
rajem".
Hughes
nie wyjaśnia, dlaczego uważa, że powinni zaniechać swoich
własnych rytuałów, które były wykonywane w określonym celu i
które powodowały określone rezultaty i na to miejsce po prostu
parodiowali te z obcej wiary. Uczestniczyłem w wielu z tych rytuałów
i oświadczam, że większość z tego, co mówi jest po prostu
nieprawdą.
Być
może taniec płodności, ale inne rytuały są proste i celowe i
żadna miara nie przypominają tych z kościoła Rzymsko Katolickiego
lub jakiegokolwiek innego kościoła, które znam. Prawda, czasem
jest odprawiana ceremonia, kiedy błogosławione i spożywane jest
ciasto i wino. (Mówiono mi, że w dawnych czasach często używano
miodu pitnego lub piwa). Może to być naśladownictwem obrzędowego
posiłku wczesnych chrześcijan, uczty miłości, ale nie ma żadnej
sugestii, że ciasto przemienia się w krew i ciało. Ceremonia jest
zamierzona jako krótki posiłek, choć jest na pewno
religijna.
Zazwyczaj
przewodzi Kapłanka. Używa się świec, po pierwsze do czytania
księgi, a także do ustawienia dookoła kręgu. W żadnym stopniu
nie przypomina to praktyki jakiejkolwiek religii, z tych, które
znam. Nie sadzę, żeby można było to nazwać "naśladownictwem
kościelnych uroczystości".
Nie
ma krzyży, odwróconych, czy jakichkolwiek innych, nie ma
rozgrzeszenia ani komunii odprawianej za pomocą wspomnianego ciasta
i wina. Kadzidła są używane, ale mają praktyczne znaczenie. Nie
ma żadnego czczenia i wielbienia diabła, żadnej liturgii zła czy
czegokolwiek podobnego, niczego wymawianego wspak, ani żadnych
gestów wykonywanych lewa ręką. Z tym zastrzeżeniem, że jest to
religijna posługa a wszelkie religijne posługi są do siebie
podobne, ale ryty nie są żadną miarą imitacją czegokolwiek, co
wcześniej widziałem. Nie twierdzę, że nigdy nie było satanistów.
Mówię tylko, że na tyle, na ile wiem, czarownice nie robią
rzeczy, o które są posądzane, a wiedząc, to co wiem o ich religii
i praktykach, nigdy ich nie robiły.
Oczywiście
nie sposób mówić za nie wszystkie. Widziałem w druku, że kapłani
i pastorzy byli skazani za wszelkie możliwe przestępstwa
przewidziane przez brytyjskie prawo a na wyspie Man kapłanów
skazano za śpiewanie psalmów zniszczenia przeciw ludziom (vide the
Isle of Man N.M. & A. Soc. Proceedings, vol. V, 1946), co jest
dla mnie, co najmniej, nowym przestępstwem. Nie znaczy to jednak, że
większość kapłanów i pastorów to kryminaliści.
Ani
też, jak sądzę, nie jest uczciwe nazywać czarownice
rozczarowanymi zboczeńcami. Mogą być rzeczywiście naśladowcami
(pierwotnej) prymitywnej religii, już zanikającej. Podążają
ścieżką swoich ojców, wiedząc, że kościół nie aprobuje ich
praktyk, ale znajdują w nich fizyczna i psychologiczna satysfakcję.
A czy nie można tego samego powiedzieć o buddystach lub
shintoistach? Mają starożytne i dla nich dobre rytuały i
bynajmniej nie są wcale zainteresowani czyjąś aprobatą. Jedynym
ich problemem jest, czy znajdują się na (właściwej) ścieżce.
Nauczyłem się tolerancji podczas mojego wieloletniego pobytu na
wschodzie. Jeśli ktokolwiek odnajduje prawdziwy raj w buddyjskich
rytuałach, w sabatach albo podczas mszy, mogę się z tego tylko
cieszyć.
Gdybym
mógł ujawnić wszystkie rytuały, sądzę, że byłoby łatwo
wykazać, że czarownice nie są satanistami. Jednakże wiąże mnie
uroczysta przysięga a czarownice są moimi przyjaciółmi. Nie chcę
ranić ich uczuć. Maja swoje święte sekrety. I maja słuszne
powody, aby utrzymywać je w tajemnicy. Jednakże pozwolono mi
pokazać jeden, przykładowy rytuał. Pokazuje trochę, ale dla
niezorientowanych, poza opisem samego rytuału, mówi nie wiele.
Z
jakiś powodów utrzymują imiona boga i bogini w tajemnicy. Dla nich
kult istnieje niezmieniony od początków czasu, choć istnieje
niejasny pogląd, że dawne (stare) ludy przybyły ze wschodu. Być
może powstał pod wpływem chrześcijańskich wierzeń, ze święte
miejsce znajduje się na wschodzie, skąd wszystko pochodzi. W
związku z powyższym trzeba wskazać, ze czarownice rozpoczynają
formowanie kręgu od wschodu a przedstawiciele boga i bogini
zazwyczaj stoją na wschodzie. Może jest tak po prostu dlatego, że
słońce i księżyc wschodzą na wschodzie, albo z powodu ołtarza,
lub tez z innego nieznanego powodu, skoro obecnie główne wezwania
są skierowane na północ.
Nie
znam powodu, dla którego tak jest, ale mam przypuszczenie, że w
dawnych czasach myślano, że raj znajduje się na północy, tak jak
utrzymywano, że zorza polarna jest światłami raju, pomimo, ze
zazwyczaj myślano o nim jako miejscu podziemnym albo w rozpadlinie
góry. Warto także odnotować, że skandynawska mitologia uznaje
północ za miejsce zamieszkania bogów, i że w gealickim micie
Południe, często zakamuflowane jako "Hiszpania" jest złem
lub piekłem. Prawdopodobnie dlatego jego opozycja, Północ, jest
rajem.
Widziałem
bardzo interesującą ceremonię: Kocioł regeneracji i Taniec Koła,
lub Yule, sprawiające, że Słońce się odradza lub lato powraca. W
teorii ma to miejsce 22 grudnia, ale obecnie odbywa się w
najbliższym tego dnia, dogodnym dla uczestników czasie. Ceremonia
zaczyna się zwyczajnie. Krąg jest utworzony, oczyszczony,
uczestnicy także są oczyszczeni w zwyczajowy sposób a zwykły
zakres kultu jest wykonany. Następnie jest wykonana mała ceremonia
(czasem zwana jest Ściąganiem Księżyca), Później Najwyższa
Kapłanka jest traktowana jak wcielenie Bogini. Następnie odprawiana
jest ceremonia ciasta i wina.
Następnie
kocioł (lub coś go zastępującego) jest umieszczany w środku
kręgu, wlewa się do niego spirytus i się zapala. Rozmaite liście
są wrzucone do środka. Następnie kapłanka staje obok w pozycji
pentaklu (bogini). Najwyzszy Kapłan staje po przeciwnej stronie
kociołka, intonując pieśń. Pozostali stoja dookoła w kręgu z
pochodniami. Oświetleni ogniem z kociołka tańczą dookoła w
zgodnie z kierunkiem wędrówki słońca ew. z ruchem wskazówek
zegara. Słyszałem następującą pieśń, choć inne tez są czasem
używane:
Królowo
Księżyca, Królowo Słońca,
Królowo
Niebios, Królowo Gwiazd
Królowo
Wód, Królowo Ziemi
Daj
nam Dziecię Nadziei! (Słońce jest przedstawione jako ponownie
narodzone)
Oto
Wielka matka, która daje jemu życie,
Oto
Pan Życia ponownie się narodził,
Ciemność
i łzy zostały odsunięte
Kiedy
Słońce wstanie wcześnie
Złote
Słońce za Górami
Rozjaśni
Ziemię, Oświetli Świat
Rozjaśni
Morza i Rzeki
Odłóż
Smutki, Raduj się Światem
Bądź
błogosławiona Wielka Bogini
Bez
początku i bez końca
Wiekuista
na zawsze
I.O.EVO.HE
bądź błogosławiony
Tańczą
wkoło gwałtownie, krzycząc:
'I.O.EVO.HE
Bądź
błogosławiony I.O.EVO.HE bądź błogosławiony
Czasem
pary łączą ręce i skaczą dookoła płonącego kociołka, jak sam
widziałem. Kiedy ogień się wypali, Kapłanka prowadzi zwyczajowy
taniec. Tak czynią z okazji święta.
Czy
jest w tym cokolwiek niegodziwego lub strasznego? Gdyby to odbywało
się w kościele z pominięciem słowa "Bogini" albo z
zastąpieniem imieniem świętego, czy byłoby jakakolwiek
kontrowersją?
Zakazano
mi przedstawić inne rytuały, ponieważ są całkowicie magiczne.
Mimo to, nie są bardziej szkodliwe niż ten opisany. Ale czarownice
nie życzą sobie, by stało się znanym to, jak nabierają mocy.
Tańce, które tańczą, przypominają bardziej zabawy dziecięce niż
współczesne tańce. Mogą być uznane za gwałtowne i hałaśliwe,
oraz bardzo radosne. W rzeczywistości są one mniej lub bardziej
dziecięcą zabawą wykonywaną przez dorosłych. Jak dziecięce
zabawy opowiadają historię albo są wykonywane w określonym celu
innym niż wyłącznie zabawa.
Pozwolono
mi opowiedzieć po raz pierwszy w druku o prawdziwym powodzie,
dlaczego we wszystkich ceremoniach ważne jest formowanie kręgu.
Uważa się, że krąg jest miejscem pomiędzy światami, to znaczy
pomiędzy tym światem a następnym, będącym siedzibą bogów.
Krąg
taki, jaki pokazano na obrazku może ale nie musi być użyty.
Wygodnie jest zaznaczyć go kredą, namalować lub zaznaczyć w inny
sposób, aby pokazać, gdzie się znajduje ale wystarczą oznaczenie
na dywanie. Można użyć mebli dla pokazania granic. Ważny jest
jedynie krąg, który przed każdą ceremonią narysowano używając
jednego z dwu poświęconych narzędzi: Magicznego Miecza lub Noża.
Najczęściej używany jest ten drugi, zwany Athame Czarownicy lub
Czarnym Nożem z magicznymi znakami na rękojeści.
Krąg
ma zazwyczaj dziewięć stóp średnicy, chyba, że jest tworzony w
specjalnym celu. Istnieją dwa zewnętrzne kręgi oddalone od siebie
o 6 cali. Trzeci krąg ma jedenaście stóp średnicy. Kiedy jest
rysowany, jego przestrzeń jest dokładnie oczyszczana, jak również
wszyscy uczestnicy rytuału. Obserwatorzy przywiązują wielką wagę
do tego, bo dzięki temu ustanawia się boską przestrzeń.
Koniecznie
należy odróżnić to od pracy maga lub czarownika, który rysuje
krąg na ziemi i umacnia go za pomocą potężnych słów mocy
(zaklęć) i wzywa (lub próbuje wezwać) duchy i demony aby się
stawiły na jego rozkaz. Krąg jest jego ochroną przed wyrządzeniem
mu krzywdy, a on go nie opuszcza.
Z
drugiej strony, krąg czarownic tworzony jest w celu otrzymania mocy,
w którą one wierzą, która powstaje z ich ciał i zapobiega jej
rozproszeniu przed tym nim uformują ją zgodnie z własna wolą.
Mogą poruszać się zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz kręgu,
ale przekroczenie (granicy kręgu) wiąże się z utratą mocy,
dlatego wiec tego unikają jeśli tylko mogą.
Ludzie
usiłują nakłonić mnie do stwierdzenia, że używa się czaszek i
innych odpychających rzeczy. Nigdy niczego takiego nie widziałem,
ale mówiono mi, że w dawniej, czasami, gdy najwyższy Kapłan był
nieobecny, używano czaszki i piszczeli do przedstawienia boga,
śmierci i zmartwychwstania (lub ponownego wcielenia). Obecnie,
Najwyższy Kapłan zajmuje miejsce reprezentowane przez czaszkę i
piszczele lub smierć i przemieszcza się w celu zmiany miejsca.
Pentakl reprezentuje zmartwychwstanie podczas rytuału.
Spodziewam
się, ze starzy wiejscy zielarze w typie czarownicy mogą używać
czaszek, piszczeli, kości i innych rzeczy, aby wywrzeć wrażenie na
ludziach, ponieważ tego oczekują. Zielarze byli dobrymi
psychologami i jeśli pacjent był przekonany, że jedynie okropnie
oprawiona medycyna może mu pomóc, wówczas wywary przygotowywane
przez czarownice musiały na pewno smakować okropnie i w
konsekwencji leczyły. Jeśli ludzie stale wierzyli, że te bzdety z
czaszkami i piszczelami dają czarownicom moc leczenia lub zabijania,
to musiały się tam znaleźć. Dla czarownic jest to doskonały
chwyt reklamowy. Nauczyły się tego jako części swojego stałego
sposobu bycia.
Często
się myśli, że odprawianie czarnej Mszy jest częścią tradycji
sztuki czarów, ale używając późnych słów Dr. Joad'ego,
"wszystko zależy od tego, co się rozumie przez Czarną Mszę.
Rozumiem, że chodzi o bluźnierczą parodię katolickiej mszy. Nigdy
nie wiedziałem ani nie słyszałem o takich związkach z czarami i
nie wierzę, że kiedykolwiek istniały jako jeden z rytuałów.
Rytuały są wykonywane w konkretnych celach. Wymagają czasu, a
kiedy są zakończone zgromadzeni spożywają niewielki posiłek a
później tańczą i bawią się.
Nie
mają ani czasu ani potrzeby aby pozwalać sobie na bluźnierstwa.
Czy kiedykolwiek ktoś słyszał o ludziach marnotrawiących czas na
sprawianiu sobie kłopotów przez odprawianie buddyjskich lub
muzułmańskich ceremonii?
Inna
sprawa, że zawsze rozumiałem to, ze dla odprawienia Czarnej Mszy
jest potrzebny katolicki ksiądz, który zechce dokonać ważnego
przeistoczenia: Bóg, obecny w Hostii mógłby wówczas zostać
zbezczeszczony. Jeśli nie będzie ważnej komunii nie mogłoby być
zbezczeszczenia. Byłbym zaskoczony spotkawszy katolickich księży
wśród współczesnych czarownic, choć w przeszłości wielu było
członkami kultu. To sugeruje, ze czarownice w rzeczywistości nie
celebrują Czarnych Mszy, ale, że ludzie zostają czarownicami przez
otrzymanie hostii, również przez kradzież zapasowego sakramentu z
kościoła albo poprzez otrzymanie komunii i trzymanie jej pod
językiem a następnie wkładanie jej do kieszeni. Czyniono to
rytualnie dla profanacji.
W
czasie mojego życia wiele razy księża i misjonarze powodowali
kłopoty niszcząc lub bezczeszcząc pogańskich bogów. Także
jestem przekonany, że niektórzy prominentni nonkonformistyczni
ludzie kościoła otrzymywali poświecone hostie i niszczyli je dla
pośmiewiska. Ale nigdy nie słyszałem, żeby robiły to czarownice,
więc nie sadzę, by kiedykolwiek to robiły. Z drugiej strony
istnieje wiele przykładów na używanie poświęconej hostii w
nieortodoksyjny sposób przez ludzi, którzy nie byli czarownicami;
na przykład w celu powstrzymania pożaru lub erupcji wulkanu, albo w
celu nałożenia zaklęcia dla sprowadzenia powodzenia lub odwrócenia
złego. Szczególnie w celu udaremnienia ataku wampirów. Jednakże
wszystkie te przypadki, były czynione przez wiernych
(chrześcijan).
Czarownice
nie mogłyby robić tych rzeczy, skoro wierzą, ze potrafią
wytworzyć potężniejsze czary same z siebie.
Wierzę,
jednakże, że czasami Czarne Msze są odprawiane. Kiedyś wątpiłem,
ale w lutym 1952 r w Rzymie powiedziano mi, że pozbawieni praw
księża i zakonnice czasem odprawiają je. Moi informatorzy
powiedzieli mi, że mogliby zaaranżować dla mnie możliwość
zobaczenia w wykonaniu tych księży i zakonnic, ale ze to będzie
kosztowało około 20 funtów. Nie miałem wystarczających środków
na wymianę inaczej poszedłbym, aby rozstrzygnąć kwestię dla
własnej satysfakcji. Myślę, że prawdopodobnie pokaz wykonywany
był dla turystów, choć byłem zapewniany przez wiarygodnych ludzi,
że nie.
Krótko,
mam przekonanie, że ludzie mogą czasem odprawiać Czarne Msze dla
strachu albo nawet ze złą intencją, ale nie uwierzę, że ci
ludzie są czarownicami, lub wiedzą cokolwiek o sztuce czarów.
Przypadkowo spotkałem więcej niż jedną czarownicę w Rzymie,
mimo, że czarownice trzymają się w ukryciu. Nic nie wiedziały o
Czarnych Mszach.
Bycie
inicjowanym do kultu czarownic nie daje ponadnaturalnej mocy o jaką
się je posądza ale otrzymują instrukcje o tajemnych sposobach, o
postępowaniu rozwijającym różne sposoby jasnowidzenia oraz o
innych mocach, z tych, które w sposób naturalny są przez nich
posiadane ale w nieznacznym stopniu. Jeśli nie mają żadnych,
żadnych też nie mogą stworzyć. Niektóre z tych mocy są podobne
do magnetyzmu, mesmeryzmu i sugestii. Zależą od możliwości
kształtowania rodzaju ludzkiej baterii, rozumianej jako kombinację
ludzkich woli pracujących razem w celu wywarcia wpływu na osobę
lub zdarzenie na odległość.
Mają
instrukcje jak się tego uczyć przez praktykę. Wielu ludziom może
zabrać to wiele czasu, jeżeli rozumiem wskazówki prawidłowo.
Gdyby, generalnie, obecnie, ta sztuka była bardziej praktykowana,
moglibyśmy większość z nich: spirytyzm, mesmeryzm, sugestię,
ESP, jogę i być może naukę chrześcijańską nazwać MAGIĄ, a
magia jest sztuką uzyskiwania rezultatów. Aby to zrobić, niektóre
procesy są konieczne i rytuały są tym co powoduje, że te procesy
mogą być użyte. Innymi słowy, warunkują ciebie. To jest
tajemnica kultu.
Nie
mówię, że te procedury są jedynym sposobem rozwijania mocy.
Przypuszczam, że zawodowi jasnowidze, na przykład, posiadają
jakieś metody nauczania lub ćwiczenia rozwijania swoich mocy, które
naturalnie posiadają. Jest także możliwe, że ich metody mogą być
lepsze niż metody sztuki czarów. Możliwe także, ze znają system
czarownic a całe nauczanie uznane jest i utrzymywane jako tajemnica
handlowa.
Czarownice
sądzą, że przy pomocy misteryjnych sposobów "wewnątrz kręgu
znajdują się pomiędzy światami" (miedzy tym i następnym
światem) i to co "wydarza się pomiędzy światami nie dotyczy
tego świata". Aby ukształtować baterię woli, konieczna jest
zarówno męska jak i żeńska inteligencja w parze. W praktyce, są
to zazwyczaj mąż i żona, ale są też młodsi ludzie, którzy
często tworzą związek, który zazwyczaj kończy się małżeństwem.
Są też, oczywiście, z nikim nie zwiani ludzie, albo tacy, których
współmałżonkowie, z tych czy innych powodów nie są członkami
kultu. Słyszałem zapalczywych purystów głoszących, że
niezamężne kobiety i nieżonaci mężczyźni powinni należeć, lub
uczęszczać do jakiegoś klubu lub towarzystwa, do którego ich
partnerzy nie należą, ale taki ścisły pogląd nie jest częścią
sztuki.
Sztuka
czarów nie była i nie jest kultem dla wszystkich. Jeżeli nie
ciągnie cię w kierunku okultyzmu, odczuwania cudu, poczucia, że
możesz przejść na kilka minut na zewnątrz tego świata do innego
świata bogów (faery), to sztuka nie przyniesie ci żadnego pożytku.
Przez nią (przynależność do kultu) możesz uzyskać spokój,
ukojenie zszarganych nerwów i wiele innych korzyści, płynących po
prostu z towarzystwa, ale dla osiągnięcia bardziej podstawowych
efektów musisz rozwijać jakąś okultystyczna moc, którą możesz
mieć. Nie ma mowy o próbach rozwoju mocy, jeśli nie masz czasu i
odpowiedniego partnera. Nie ma tu miejsca na zabieranie ze sobą
swojej ciotki, nawet jeśli jest romantyczką. Dla czarownic,
będących realistami, istniej kilka zakazów i jeśli chcą osiągnąć
określone efekty robią to w najprostszy sposób.
Chociaż
przeważająca część ich aktywności wykonywana jest dla dobra,
albo co najmniej jest nieszkodliwa. Niektóre aspekty dały powód
Kościołowi Anglikańskiemu i Purytanom do oskarżeń o wszelkie
rodzaje niemoralności: Cześć oddawaną Złu i kanibalizm, jak było
pokazane. Tortury czasem wymuszały na nieszczęśnikach przyznanie
się do tych niemożliwych rzeczy, w związku z prowadzeniem
przesłuchania w sposób urągający prawdzie. Fakt, że ich bóg ma
rogi dał powód do utożsamiania go z diabłem. Fakt, że czarownice
często były ludźmi posiadającymi własność wartą kradzieży
dostarczały zachęty; koło tortur i żelazo do wypalania zrobiły
resztę. Chrześcijański strach i chrześcijański ogień
zwyciężyły. Kilku pozostałych uczestników kultu zeszło do
podziemia i od tego czasu pozostawali tam w tajemnicy. Są szczęśliwi
uprawiając śliczne stare rytuały. Nie chcą zmian. Zmiany
oznaczają rozmowę: rozmowa oznacza kłopot i częściowe
prześladowanie. Wszystko czego pragną to spokój.
2
- Wiedźmy istniały w każdej epoce
Wiedźmy
istniały w każdej epoce i każdym kraju. To znaczy, zawsze istnieli
mężczyźni i kobiety posiadający wiedzę na temat leczenia, czarów
i miłosnych oraz magicznych napojów a czasami trucizn. Czasem jak
wierzono, mogli oddziaływać na pogodę, przynosząc deszcz lub
suszę. Czasem byli znienawidzeni, a czasem byli kochani, czasem
obdarzano ich zaszczytami a czasem prześladowano. Sami twierdzili,
że posiedli umiejętność, lub nauczono ich sposobów komunikacji
ze światem duchów, śmierci a czasem z pomniejszymi
bóstwami.
Generalnie
uważano, że rzemiosło było dziedziczne, lub że przekazywano je w
rodzinach.
Ludzi
przychodzili do nich, kiedy mieli kłopoty w celu otrzymania kuracji,
ostrzeżeń, aby zapewnić sobie obfity połów albo w związku z
jakąkolwiek inną potrzebą. W istocie wiedźmy były kapłankami
lub przedstawicielkami mniejszych bóstw, które z racji, że były
pomniejsze z troska słuchały kłopotów małych ludzi. Zazwyczaj
myślano o nich jako o dzikich tancerzach, jako będących nieco
odmiennymi.
W
epoce kamiennej wodzowie potrzebowali dobrej rady i ostrzeżeń,
pragnęli obfitych łowów, , powiększenia stad i posiadania wielu
dzieci, aby uczynić plemię silnym. Przez to, do podstawowych
obowiązków wiedźm należało odprawianie obrzędów zapewniających
spełnienie tych pragnień. Prawdopodobnie, był to okres
matriarchatu, kiedy mężczyźni byli myśliwymi a kobiety zostawały
w domu zajmując się leczeniem i magią. Historycznie okres
matriarchalny trwał pomiędzy połowa dziewiątego a połowa
siódmego tysiąclecia p.n.e. W tym czasie jaskinie, drzewa, księżyc
i gwiazdy wydawały się zawierać symbole kobiece.
W
ten sposób powstał mit Wielkiej Matki a kobiety zostały jej
kapłankami. Prawdopodobnie w tym samym czasie mężczyźni czcili
boga myśliwych, który miał władzę nad zwierzętami. Później,
być może pojawiła się idea przyszłego życia i myśl o przyszłym
świecie jako nieszczęśliwym miejscu, chyba, że uzyskałoby się
możliwość przebywania w siedzibie bogów, w rodzaju raju. To była
myśl o miejscu regeneracji, gdzie będąc ponownie młodym
przygotowywano się do ponownego wcielenia na ziemi.
Pierwotny
człowiek obawiał się, że mógłby się narodzić ponownie poza
swoim plemieniem. Tak więc w rytualnych modlitwach do swojego boga
prosił o ponowne narodziny w tym samym miejscu i czasie, który
kochał który mógłby ponownie pamiętać i kochać. Bóg rządzący
rajem był Śmiercią, ale jest on także identyfikowany z bogiem
polowania, który nosił rogi. Ten bóg śmierci i polowania, lub
jego przedstawiciel, jak się wydaje, przejął przewodnictwo w
kulcie a mężczyzna został jego mistrzem. Ale jest uwydatnione, że
z powodu piękna, słodyczy i dobroci, mężczyzna umieścił w tym
miejscu kobietę a bóg ustąpił głównego miejsca bogini, tak więc
kobieta dominuje w praktyce kultu.
Prawdopodobne
główne wydarzenie polegało na tym, że zorganizowano plemienną
religię wokół plemiennego boga i zleceniu opieki nad magią
kapłankom i ich mężom. Główny kapłan plemiennego kultu
dominował podczas spotkań, ale w czasie jego nieobecności rządziła
kapłanka. Moje wiedźmy mówią o nim jako o bogu "Śmierci i
tego, co leży poza nią". Chodzi tu nie tylko o życie w
przyszłym (tamtym) świecie ale o zmartwychwstanie (lub
reinkarnację).
Rządzi
rodzajem krainy szczęśliwych łowów, gdzie idzie zwykły lud i
gromadzi się z podobnie myślącymi ludźmi. To miejsce może być
przyjemne lub nie zgodnie z twoją naturą. Zgodnie z twoimi
zasługami możesz zostać ponownie wcielony w czasie i uzyskać
swoja szansę, tam i pośród tych, gdzie może się zrealizować.
Jednak bóg ma specjalny raj dla swoich wyznawców, którzy ćwiczą
swoje ciała i charaktery, tu na ziemi, którzy cieszą się
specjalnymi korzyściami i są szybciej przegotowani do reinkarnacji
dzięki mocy bogini w takich okolicznościach, aby być pewnym, że
ponownie narodzą się w swoim własnym plemieniu. Obecnie tłumaczy
się to jako odrodzenie w kręgu czarownic.
Wydaje
się, że jesteś zaangażowany w niekończącą się serię
kolejnych wcieleń, ale jak już mówiłem, możesz stać się
potężną jednostką, która może zostać okrzyknięta potężnym
martwym. Nic więcej o nich nie mogę się nauczyć, ale wydają się
być jak półbogowie, albo mogą zastać uznani za świętych.
W
późniejszych czasach, być może, były inne powody, dla których
kobiety dominowały w praktyce kultu, pomimo, jak wskażę później,
że pośród wiedźm jest równie wielu mężczyzn jak i kobiet.
Biblia opowiada o biednej prześladowanej wiedźmie z Endoru,
pracującej w tajemnicy, podczas, gdy pozostałe wiedźmy opuściły
kraj. Opowiada także o Huldah Czarownicy mieszkającej w państwie
Jerozolimskim, która udzielała odpowiedzi królowi na ważne
kwestie religijne w sytuacji, gdy Arcykapłan nie znał
odpowiedzi.
Nieszczęśliwym
rezultatem niskiej pozycji kobiety w wiekach średnich, gdy wbrew
generalnej tradycji kościoła próbowano polepszyć jej pozycję lub
wskrzesić to, co jak pamiętano było w czasach
przedchrześcijańskich. Z tego powodu kościół ostro zareagował
przeciw Heracelsusowi, gdy ten napisał książkę w pochwale kobiet,
nazywając go czcicielem kobiet. Jak Hughes mówi:
Oznacza
to, że wiele kobiet dotkniętych tym jarzmem odnajdywały się w
tajemnej religii, w której kobieta była ważna i która czyniła z
aktywności seksualnej dumne misterium zamiast niewdzięcznej
harówki. Religia ta służyła także jako rodzaj psychologicznej
jaskini adullańskiej dla kobiet emocjonalnych, represjonowanych,
zbyt męskich i cierpiących z powodu osobistego rozczarowania lub
nerwowego niedopasowania, które nie znajdowało rozwiązania w
kościele.
Indywidualne
motywy, które przekonywały ludzi do zostania wiedźmami, poza tymi,
dla których sztuka wiedźm była stara religią, były dość
skomplikowane. Podobnie jak w wielu innych religiach, pomimo, że
wielu daje ona wytchnienie, spokój i radość, niektórzy jej adepci
byli dość kłopotliwi. Ponieważ zastępy szpiegów mogły próbować
skorzystać z dostępu, żeby je zdradzić, już od wczesnych czasów
dopuszczano adeptów spośród krewnych, to jest spośród członków
rodziny. Rozmaite obrzędy kultu, sekrety znajomości ziół i Wielką
Tajemnicę tego, co nazywają magią przeszły w to, co stało się
mniej lub bardziej tajemnym, rodzinnym stowarzyszeniem.
W
Palestynie i innych krajach były dwa rodzaje wiedźm: nieświadome
zielarki, sprzedające czary oraz wiedźmy wywodzące się z linii
dawnych kapłanów i kapłanek, prawdopodobnie z czasów epoki
kamiennej, które były inicjowane na różne sposoby (otrzymane w
kręgu) będące odbiorcami dawnego nauczania.
Kościół
do pewnego momentu ignorował wiedźmy. Jednak, gdy papiestwo mocno
usadowiło księży, zaczęli oni traktować kult jak znienawidzonego
rywala i próbowali go zniszczyć. Purytanie ochoczo przejęli to
dzieło. Praktycznie nastąpiła pomiędzy nimi pełna
sukcesja.
Począwszy
od jedenastego stulecia kościół miał wielu groźnych rywali.
Doktryna manichejska była rozpowszechniona na południu Europy. W
istocie istniało wiele różnych sekt żyjących w zgodzie i pokoju
obok siebie pod wspólna nazwą Katarów. Mieli oni własnych
biskupów i diakonów. Otaczali ogromną czcią swoich "doskonałych"
- wtajemniczonych, którzy byli uznawani za niemalże boskich.
Leżąc
na twarzy zawracali się do nich, mówiąc: "Benedicite".
"Doskonali" także wzajemnie otaczali się czcią. Jednakże
adoracja ta nie była skierowana ku nim ale ku Duchowi Świętemu,
który spływał na nich.
Kościół
oskarżył Katarów, że przez swoje wierzenia i nauczanie mogliby
pobłażać wszelkim rodzajom przyjemności lub nawet rozpusty, póki
nie weszli do kręgu "Doskonałych"; że ich dusze
wywędrowały od jednego stworzenia do drugiego (reinkarnacja) póki
nie stały się "Doskonałymi" i wówczas wstępowały do
nieba po śmierci. Oskarżano ich także o to, że przekonywali
ludzi, aby nie dawali pieniędzy na Kościół.
Istniały
podobne sekty znane jako Waldensi i Albigensi były. Wiemy jedynie
to, co kościół o nich nam opowiadał a oskarżał o to samo
wszystkie te grupy, z uprawianiem czarów dorzucony na dodatek.
Organizowano krucjaty, zmasakrowano wielu ludzi, sekty zeszły do
podziemia, a prześladowania zostały poszerzone na pogan, ludzi z
wrzosowisk, którzy trwali przy starej wierze. Pozornie uznano, że
wszyscy poganie byli heretykami i wiedźmami a wszystkie wiedźmy
były automatycznie heretykami.
Jako
część tej kampanii rozpowszechniano wszelkie rodzaje fałszywych
idei, aż popularne pojęcie wiedźmy zostało powszechną definicją:
"wiedźma to stara kobieta, która lata w przestworzach na kiju
od miotły". Otóż żadna wiedźma nigdy nie latała na miotle
ani na czymkolwiek innym, przynajmniej do czasu wynalezienia
samolotu. W istocie rytuał płodności przynoszący urodzaj jest
spełniany przez jazdę na kiju, na mitle lub koniku na biegunach.
Niewątpliwie dawne wiedźmy odprawiały ten obrzęd przeskakując
wysoko aby spowodować wzrost plonów.
W
wczesnych procesach świadkowie mówili, że widzieli oskarżony
jeżdżących po polach na kijach lub miotłach (nie w powietrzu).
Często przyjmowano to jako dowód, że praktykowali magię
urodzajności, który stanowiła przestępstwo. W muzeum w Castletown
znajduje się jeden z kijów służących do jeżdżenia z główką
wyrzeźbioną w kształcie fallusa przynoszącego urodzaj.
Na
wyspie Man w 1617 kobieta została osądzona za uzyskiwanie dobrych
plonów w ten sposób. Osądzono ją, skazano i spalono na rynku.
Było oczywiste, że ona sama odprawiała obrzęd urodzajności, ale
jej młody syn był spalony razem z nią, ponieważ dobrze wiedziano,
że dzieci zwykle zostawały wtajemniczone, kiedy były jeszcze dość
małe. Ten przykład pokazuje czym jest mit o starej wiedźmie.
Dzieci zostawały wiedźmami, wcześnie, dlatego spotykano wiedźmy w
różnym wieku. W rzeczywistości, protokoły sądowe często
zawierają takie zapisy jak ten: "Skazano i spalono, dwa
wiedźmy, szesnastoletnie dziewczyny, obie młode i cholernie
śliczne".
Kiedy
praktycznie już wszystkie wiedźmy zeszły do podziemia, to jeszcze,
jak się szacuje, dziewięć milionów ludzi zostało zamęczonych na
śmierć w czasie prześladowań w Europie. Jakakolwiek stara
kobieta, która wtedy sama się utrzymywała i która była niemiła
lub niepopularna, mogła być oskarżona, szczególnie jeśli miała
zwierzę domowe i rozmawiała z nim lub sama ze sobą, jak robi to
wiele samotnych starych kobiet. Takie oskarżenie oznaczało zabawę
dla tłumu, który zrywał ubranie, drażnił, popychał itd.
Oznaczało także dobrą zapłatę dla profesjonalnego łowcy
czarownic.
W
Anglii, Mathew Hopkins bardzo dobrze to zrozumiał. Zajmował się
wynajdowaniem, tych którzy byli niemile widziani przez purytański
reżim a następnie torturował ich w celu uzyskania przyznania się;
Wybierał sobie także nielubiane stare kobiety spotkane na drodze i
poddawał je egzekucji. Otrzymywał zapłatę w wysokości jednego
funta za każdego skazanego. Wygląda to całkiem współcześnie.
Było wielu innych robiących to samo. Drażnienie i topienie
zapewniły oskarżenie a winowajcy mogli być torturowani do
woli.
Często
przyznawali się aby być powieszonym lub nawet spalonym w ciągu pół
godziny, bo to było lepsze niż tygodnie bezustannej tortury. W ten
sposób uwierzono w wizerunek starej wiedźmy. Jest nieprawdopodobne,
by te wszystkie stare kobiety były rzeczywiście wiedźmami, to
znaczy żeby były wtajemniczone w kręgu. Choć niewątpliwie
niektóre z nich znały sposoby leczenia starych żon.
Cofnijmy
się do dużo wcześniejszych czasów, Arne Runeberg opowie nam o
grobie wiedźmy z epoki brązu znalezionym w Danii. Pomiędzy
kosztownymi mieczami i złotą biżuterią, ten żeński mag miał
miskę z brązu zawierającą następujące rzeczy. Dodajemy ich
współczesne zastosowania:
1.
Pazur rysia. Stosowany obecnie jako lekarstwo i jako amulet.
2.
Kości łasicy. Skóra łasicy nadal jest używana jako lekarstwo
przeciw wszelkim rodzajom chorób zwierząt.
3.
Kręgi węży. Sproszkowana skóra węża i stawy węża są ciągle
używane jako lekarstwo dla chorych zwierząt.
4.
Końskie zęby, wyrwane i połamane na kawałki. Używane do dzisiaj.
Obecnie są one wieszane na szyjach dzieci aby ich wyrosły silne.
5.
Gałązka jarzębiny. Gałązki jarzębiny są używane dzisiaj do
czarowania, etc.
6.
Osikowy węgiel drzewny. Węgiel drzewny z osikowego drzewa wypalony
ogniem zapalonym przez piorun jest nadal lekarstwem wielkiej mocy.
7.
Ostrze żelaznego noża i nitka z brązu. Stal ma wielką siłę,
specjalnie stalowe ostrze.
8.
Dwa kawałki pirytu. Stosowany na każdy rodzaj choroby woli, którą
się leczy przez wzniecenie pirytem ognia wokół pacjenta.
9.
Wiele kawałków małych kostek, kamyków i gliny.
Tak
więc wydaje się, ze stare idee są kontynuowane już długi czas.
Ta wiedźma z epoki brązu ewidentnie była ważną osobą. Stosowała
praktycznie te same metody leczenia jakie są używane duńskiej,
ludowej sztuce czarów, a więc można sobie wyobrazić, że inne
rodzaje wiedzy też mogłoby przetrwać.
Skandynawskie
Sagi pokazują uderzające podobieństwa do dzisiejszej europejskiej
wiary wiedźmy, jazda na kiju, dziki falujący włos, podróże
astralne, zmiana kształtów i wiele innych rzeczy. Religia
starożytnych Celtów była dosyć różna od skandynawskiej, ale
Druidzi byli kapłanami, lekarzami i nauczycielami sprawiającymi, że
żniwa były obfite lub nie, że kobiety były brzemienne a trzoda
liczna, i sprowadzającymi magiczny (hipnotyczny) sen.
Relacje
zarówno łacińskich jak i celtyckich pisarzy dają wspaniałe
wyobrażenie wysokiej pozycji jaką cieszyli się druidzi pośród
swojego ludu. Zarówno w Galii jak i w Irlandii wierzono, że ten
kult miał swoje początki zapoczątkowany w Brytanii. Dlatego więc
wysyłano tam "studentów teologii" aby uczyli się
doktryny z najczystszego źródła. Pliniusz Starszy powiadał, że
Brytania "mogła się nauczyć magii od Persów". Mało
wiemy o ich nauczaniu, ale wiemy, że wierzyli w reinkarnację.
Według
Cezara wierzyli, że: "Dusza nie ginie ale po naszej śmierci
przechodzi z jednego ciała do drugiego... Dzięki tej nauce ludzie
są bardziej zachęcani do dzielności i lekceważą strach przed
śmiercią." Była to powszechna wiara jak wówczas, gdy bohater
Cuchulain był ponaglany przez lud Ulsteru do ślubu, ponieważ nie
chcieli stracić dla plemienia takiego wielkiego wojownika a
wiedzieli, że ponownie się odrodzi pośród swoich potomków.
Księga Brązowej Krowy (The Book of The Dun Cow) powiada nam, że
sławny Fin Mac Coul odrodził się w Ulsterze w osobie Króla
Mongana po dwustu latach po śmierci.
Istniała
także klasa wieszczek nazywanych Druidkami a wspomniana przez Cezara
w jego "De Belli Gallica", które uchodziły nawet za
bardziej starożytne niż Druidzi; Były one zmienno kształtne i jak
się wydaję miały wszystkie właściwości wiedźm. Powodowały
deszcz pokrapiając wodą nagie dziewice lub dookoła nich.
Chrześcijanie oskarżyli je o "chrzczenia" dzieci do
pogaństwa. Do ich kręgu można było dostać się wyłącznie
poprzez inicjację, uczenie się oraz praktykowanie ich tajemnej
wiedzy. Wcześni chrześcijanie bardzo obawiali się ich magicznej
mocy, którą przypisywali diabłu.
Gdybyśmy
tylko wiedzieli w co wierzyły Druidki i czego nauczały, czy
istniała tylko jedna forma wiary, lub czy istniało wśród nich
wiele grup, łatwiej można by powiedzieć czy istnieje bądź nie,
jakiś związek z czarodziejstwem. Drugi powód mógł być czysto
religijny, myśli zarówno wzniosłe jak i pospolite: Dziwaczna
religia wielu kobiet, podła herezja, albo po prostu religia
krajowców, taka, że żadna przyzwoita osoba nie powinna mieć z nią
do czynienia. Całkiem możliwe, że różne z tych idei miały
zastosowanie w różnych czasach i różnych częściach kraju.
Moje
wrażenie jest takie, że była to religia ludów preceltyckich z ich
własnymi bogami a druidzi uznali, jako dobre i słuszne to, że te
ludy powinny uprawiać kult swoich własnych bogów. Ale powoli idee
celtyckie się upowszechniły. Myślę, że mit bogini jest właśnie
taki. To znaczy, mniejsze celtyckie boginie przyjęły się z powodu
ich piękna i słodyczy i spowodowały wielką zmianę w pierwotnym
kulcie myśliwych.
To
jest tylko zwykły domysł z mojej strony a przedstawiam te osobistą
opinię, ponieważ nie otrzymałem zgody na podanie szczegółów
obrzędów i modlitw, na których się oparłem. Oczywiście może
być odwrotnie. Jest możliwe, ze istniał ortodoksyjny kult
celtycki, na który w czasie kryzysu, który nastąpił w czasie
rzymskiej inwazji i początków chrześcijaństwa, powoli wpływały
pierwotne wierzenia. Musimy też uwzględnić też wpływy
misteryjnych religii Rzymian i Greków.
Po
inwazji Sasów, prawdopodobnie nastąpił napływ do kultu
rzymsko-brytyjskich chrześcijan, którzy uważali, że ta inwazja
była karą za opuszczenie starych bogów i że to bogowie czarownic
byli prawdziwymi starymi bogami pod zmiennymi imionami.
Może
być zwykłym przypadkiem, ż e w Meksyku istniał kult czarownic
bardzo podobny do tego w Europie, znany tam już w prekolumbijskich
czasach. Miał boginię albo królową czarownic, zawsze
przedstawiana nago, przeskakującą lub jeżdżąca na kiju. (W ten
sposób przedstawiano czystość oraz obrzędowe oczyszczanie w
Meksyku). Europejskie wiedźmy przywiązywały wielka wagę do
czystości i oczyszczania.
W
czasie spotkań kobiety zawsze były nagie ale nosiły bądź
naszyjnik bądź krótka pelerynkę (czarownice europejskie kładły
wielki nacisk na nagość). W Meksyku mężczyźni nosili skórzany
fartuch, tak jak irlandzcy czarownicy ale zdejmowali go do niektórych
ceremonii. Indianie nie całują się ale stosują pieszczotę
powitalną. Zazwyczaj pracowali w małych pokojach ze ściennymi
malowidłami, które wzbudzały przybieranie mocy, podobnie jak
wiedźmy stosujące do tego celu krąg.
Choć
nie jest niemożliwe, że przed Kolumbem pokonywano Atlantyk, myślę,
że podobne przyczyny powodują podobne skutki w obydwu częściach
świata.
Może
wydawać się niemożliwym dla niektórych, że jakiś kult zachował
swoja odrębność i swoje nauki tak długo; jeszcze trzeba pamiętać,
ze nie tylko religijne legendy zostały zachowane ale także obrzędy,
przyczyny i rezultaty ich działania. Religia może się zmienić,
rasa może się zmienić, język może się zmienić, ale przyczyny i
skutki pozostają. To jest powód, który sprawia, ze legendy
pozostają niezmienne.
Kiedy
nadeszło chrześcijaństwo, czarodziejstwo ukryło się. Po inwazji
Sasów, nadal pozostało w kryciu lub wyniosło się do Walii,
Kornwalii lub Bretanii. Wielu członków kultu razem z wcześniejszymi
mieszkańcami zaczęła mieszkać w miejscach, do których nie
dotarła rasa zdobywców. Po kilku pokoleniach niedostatecznego
odżywiania się, naturalnie mniejsza rasa także na skutek
mieszanych małżeństw z Piktami i pigmejskimi plemionami stała się
jeszcze mniejsza w porównaniu z dużymi, dobrze odżywionymi Sasami.
W ten sposób zostali "Małym ludem", Pixi - słowo z
pewnością pochodzi od Piktów. Ta rasa dzikich łowców
praktykująca w ukryciu, potrafiąca stosować niektóre formy
magicznych rytuałów, używająca zatrutych strzał, w naturalny
sposób stała się przedmiotem nienawiści i strachu. Dobrze znany
wiersz opisuje tę sytuację.
Nad
nami skalista Góra
Dolina
mokra pod nami
Nie
ośmielamy się iść na łowy
Ze
strachu przed "małym ludem"
Byli
niesamowitymi ludźmi. Chociaż nie lubili kiedy naruszano ich
krainę, potrafili być dobrymi przyjaciółmi, jeżeli było się
życzliwym dla nich. Byli tez pomocni w razie potrzeby. Na wyspie Man
znajduje się Most Wróżek, przez który żaden mieszkaniec południa
wyspy nie przeszedł nie pozdrowiwszy wróżek. Pochodzi z czasów,
gdy północna cześć była oddzielnym królestwem często toczącym
wojny z południem.
Pewnego
razu mieszkańcy północy nagle najechali Południe, zmuszając
Południowców do odwrotu a ostatni próbował jeszcze desperacko
zatrzymać wroga na moście, gdy nagle chmura długich trzcinowych
strzał z krzemiennymi grotami wymazanych jakąś czarna substancją
uderzyła na tylną straż najeźdźców. Wojownicy z północy
rozpoznali je. Zadraśnięcie strzałą oznaczało śmierć. Podniósł
się wrzask: uciekać! Mali ludzie nas atakują. I najeźdźcy
uciekli. Historia ta została później przerobiona na opowiastkę o
wróżkach i o cudach, którą zabawiano dzieci. Ale bez wątpienia
wydarzyła się naprawdę.
Na
Borneo, około pięćdziesiąt lat temu, widziałem przerażenie
spowodowane przez podobny nalot strzał z dmuchaw. Były rozmiarów
cienkiej igły do robótek ręcznych. Zadrapanie powodowało paraliż
w przeciągu trzydziestu sekund. Śmierć następowała w kilka
minut. Nigdy wcześniej ani później tak szybko nie biegłem ale i
tak nie mogłem nadążyć za resztą grupy.