1 lipca 1970 r.
Rozmówca: Pański sposób opisywania wszechświata jako całości składającej się z materii, umysłu i ducha podziela wiele osób. Istnieją jednak jeszcze inne koncepcje i człowiek ostatecznie nie wie, który system jest prawdziwy. Nasuwa się podejrzenie, że wszystkie te systemy są tylko grą słów i rzeczywistość nie mieści się w żadnym z nich. Według pana rzeczywistość składa się z trzech sfer: z materii-energii (madhakaś), świadomości ludzkiej (czidakaś) i czystego ducha (paramakaś). Pierwsza obejmuje ruch i bezwładność - to postrzegamy. Zdajemy sobie także sprawę z tego, że postrzegamy, jesteśmy bowiem świadomi i zarazem zdajemy sobie z tego faktu sprawę. W ten sposób mamy już dwie sfery: materię-energię i ludzką świadomość. Materia zdaje się posiadać wymiary przestrzenne, zaś energia - czasowe, ponieważ jest ona związana ze zmianami i mierzy się ją szybkością tych zmian. Świadomość wydaje się być czymś aktualnym, związanym z określonym punktem czasu i przestrzeni. O ile wiem, twierdzi pan, że świadomość to także coś uniwersalnego, coś Poza czasem, przestrzenią i poza osobą. W jakimś stopniu mogę zrozumieć, że nie ma sprzeczności pomiędzy tym, co Jest poza czasem i przestrzenią, a tym co, aktualne. Nie mogę jednak uznać bezosobowej świadomości. Dla mnie świadomość jest zawsze czymś indywidualnym i związanym z osobą. Pan zaś wydaje się mniemać, że możliwe jest postrzeganie bez osoby postrzegającej, poznawanie bez osoby poznającej, kochanie bez osoby kochającej, działanie bez osoby działającej. Mnie natomiast w każdej chwili życia uderza troistość w postaci poznawania, podmiotu poznającego i przedmiotu poznania. Świadomość zakłada istnienie świadomej istoty, przedmiotu świadomości oraz faktu bycia świadomym. To, co jest świadome, nazywam osobą. Osoba żyje w świecie i, jako jego część, oddziałuje nań i jest przedmiotem oddziaływania.
Maharaj: Dlaczego nie zbada pan, na ile rzeczywisty jest świat oraz osoba?
R: Och, nie! Nie potrzebuję tego badać. Wystarczy mi wiedzieć, że osoba jest nie mniej realna niż świat, w którym żyje.
M: A więc jakie jest pańskie pytanie?
R: Czy osoby istnieją realnie, a uniwersalia tylko pojęciowo, czy też uniwersalia istnieją realnie, zaś osoby to twór imaginacji?
M: Nic z tego nie jest realne.
R: A jednak jestem na tyle realny, by zasłużyć sobie na pańską odpowiedź. Jestem osobą.
M: Ale nie wtedy, gdy pan śpi.
R: Wyłączenie się nie oznacza nieobecności. Nawet gdy śpię, istnieję.
M: Aby być osobą, trzeba mieć samoświadomość. Czy ma pan ją zawsze?
R: Oczywiście nie wtedy, gdy śpię ani gdy znajduję się w omdleniu lub pod działaniem narkotyków.
M: Czy podczas godzin czuwania jest pan siebie świadomy?
R: Nie zawsze. Niekiedy jestem roztargniony albo po prostu czymś zaabsorbowany.
M: A czy jest pan osobą w tych przerwach samoświadomości?
R: Oczywiście pozostaję stale tą samą osobą. Pamiętam siebie dokładnie z wczorajszego dnia i z ubiegłego roku. Jestem tą samą osobą.
M: A więc, aby być osobą, potrzebna jest pamięć?
R: Oczywiście.
M: A czym pan jest bez pamięci?
R: Niekompletna pamięć pociąga za sobą niepełną osobowość. Bez pamięci nie mogę istnieć jako osoba.
M: Z całą pewnością tak. Istnieje pan podczas snu.
R: Tak, ale w tym sensie, że pozostaję żywy. W żadnym razie nie jako osoba.
M: Skoro zakłada pan, że jako osoba istnieje pan z przerwami, to czym pan jest w czasie tych przerw?
R: Istnieję, ale nie jako osoba. Ponieważ w czasie tych przerw nie jestem świadomy siebie, mogę powiedzieć tylko tyle, że istnieje, ale nie jako osoba.
M: Czy można by to nazwać istnieniem bezosobowym?
R: Nazwałbym to raczej istnieniem nieświadomym. Istnieję, ale nie wiem o tym, że istnieję.
M: A czy mógłby pan stwierdzić to samo o sobie w stanie nieświadomości?
R: Nie, nie mógłbym.
M: Może pan to powiedzieć tylko w czasie przeszłym: nie wiedziałem, byłem nieświadomy", w tym znaczeniu, że pan nie zapamiętał.
R: Jak mógłbym coś zapamiętać, gdybym był nieświadomy?
M: Czy naprawdę był pan nieświadomy, czy tylko nic pan nie pamięta?
R: Nie bardzo rozumiem pytanie.
M: Proszę się zastanowić. Czy przypomina pan sobie każdą sekundę dnia wczorajszego?
R: Oczywiście, że nie.
M: A więc był pan świadomy, tylko pan nie pamięta?
R: Tak.
M: Może był pan świadomy także podczas snu, ale nic pan już nie pamięta?
R: Nie, nie byłem świadomy. Spałem. Nie zachowywałem się jak osoba świadoma.
M: Skąd pan o tym wie?
R: Od tych, co widzieli mnie śpiącego.
M: Mogli oni tylko stwierdzić, że widzieli pana leżącego spokojnie z zamkniętymi oczami i regularnie oddychającego. W żaden sposób nie mogli stwierdzić, czy był pan świadomy, czy nie. Jedynym sprawdzianem może być tylko pańska pamięć. Przedstawił pan bardzo niepewny dowód.
R: Tak, przyznaję, że według moich pojęć jestem osobą tylko w godzinach czuwania. Nie wiem, czym jestem w międzyczasie.
M: Teraz przynajmniej wie pan tyle, że pan nie wie. Skoro twierdzi pan, że nie jest świadomy w przerwach pomiędzy okresami czuwania, proponuję nie zajmować się więcej tymi przerwami. Przyjrzyjmy się bliżej godzinom spędzanym na jawie.
R: Ależ w moich snach jestem tą samą osobą.
M: Zgoda. Rozważmy to razem - czuwanie i sny. Różnica leży tylko w ciągłości tych zjawisk. Gdyby pańskie sny wykazywały konsekwentną ciągłość, przenosząc pana każdej nocy w to samo otoczenie i między tych samych ludzi, trudno byłoby panu orzec, co jest czuwaniem, a co snem. Dlatego też, gdy mówimy o stanie czuwania, stan snu również musimy wziąć pod uwagę.
R: Zgoda. Jestem osobą o świadomym stosunku do świata.
M: Czy świat i świadomy stosunek do niego mają istotne znaczenie dla pańskiego istnienia jako osoby?
R: Pozostałbym sobą, nawet gdyby zamurowano mnie w jaskini.
M: Zakłada to istnienie ciała i jaskini, ale także świata, w którym one będą przebywać.
R: Tak, rozumiem. Świat i świadomość świata mają dla mego istnienia jako osoby zasadnicze znaczenie.
M: Znaczy to, że osoba jest częścią, fragmentem świata, ale i odwrotnie. Tymczasem stanowią one jedność.
R: Świadomość jest czymś odrębnym. Osoba i świat pojawiają się w świadomości.
M: Powiedział pan pojawiają się". Można by dodać: i znikają.
R: Nie, nie można. Mogę być świadomy tylko mojego pojawienia się i pojawienia się mego świata. Jako osoba nie mogę powiedzieć, że świata nie ma. Bez niego nie byłoby mnie tutaj. Tylko dlatego, że świat istnieje, jestem tutaj i stwierdzam, że on istnieje.
M: Być może chodzi o to samo. Za pana sprawą istnieje świat.
R: Mnie takie stwierdzenie wydaje się bez sensu.
M: W toku dalszych dociekań pańska ocena może ulec zmianie.
R: Od czego więc zaczniemy?
M: Wiem tyle, że jeśli coś jest uwarunkowane, to nie jest rzeczywiste. To, co rzeczywiste, jest w pełni niezależne. Skoro istnienie osoby zależy od istnienia świata i przez świat jest ona określona i ograniczona, to z pewnością osoba nie może istnieć realnie.
R: Nie może też chyba być snem.
M: Nawet sen ma swoją egzystencję, gdy się go doświadcza. Cokolwiek pan myśli i czuje - to istnieje. Jednak pańskie myśli i uczucia mogą nie być tym, za co pan je uważa. To, co traktuje pan jako osobę, może być czymś zupełnie innym.
R: Jestem tym, za kogo siebie uważam.
M: Nie może pan chyba tak twierdzić! Pańskie myśli o sobie samym z dnia na dzień ulegają zmianom, zmieniają się nawet co chwila. Pański obraz własnej osoby jest najmniej trwałą z rzeczy, jakie pan posiada. To bardzo przykre pozostawać na łasce przypadkowych okoliczności. Śmierć wśród najbliższych, utrata posady, obelga - i oto obraz własnej osoby zmienia się do głębi. Aby poznać, czym pan jest, powinien pan najpierw uprzytomnić sobie, czym nie jest. Aby zaś to sobie uprzytomnić, trzeba uważnie wsłuchać się w siebie i odrzucić wszystko, co wychodzi poza podstawowy fakt jestem". Takie wyobrażenia, że urodził się pan w określonym dniu, w określonym miejscu, z określonych rodziców, że jest pan żonaty, że jest pan ojcem, że pracuje pan tam a tam - nic z tego nie jest zawarte w określeniu jestem". Nasza typowa postawa wyraża się w słowach jestem tym a tym". Musi pan oddzielać dokładnie i wytrwale wszystko, co mieści się w stwierdzeniu jestem", od tego, co mieści się w stwierdzeniu jestem tym a tym". Proszę spróbować odczuć, co znaczy być, po prostu być, bez utożsamiania się z czymkolwiek. Wszystkie nasze nawyki są przeciwne takiej postawie, toteż przezwyciężanie ich bywa długie i trudne. Jasne zrozumienie pomaga jednak wiele. Im wyraźniej zda pan sobie sprawę z tego, że na poziomie umysłu może pan siebie określić tylko poprzez negację, tym szybciej dojdzie pan do kresu poszukiwań i osiągnie swój wieczny byt.