Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
2. Przeczytaj poniższy wiersz.
D Zastanów się, w jakim stopniu poetycka wizja ojczyzny przedstawiona w utworze Wojaczka jest
różna od tradycyjnych ujęć tego tematu.
OJCZYZNA
Matka mądra jak wieża kościoła Matka większa niż sam Rzymski Kościół Matka długa jak transsyberyjska Kolej i jak Sahara szeroka
I pobożna jak partyjny dziennik Matka piękna niczym straż pożarna I cierpliwa jak oficer śledczy I bolesna jak gdyby w połogu
I prawdziwa jak gumowa pałka Matka dobra jak piwo żywieckie Piersi Matki dwie pobożne setki
I troskliwa jakby bufetowa Matka boska jak Królowa Polski Matka cudza jak Królowa Polski
Nie skończona krucjata 1972
LEKTURY ZALECANE
Edward Stachura Wszystko jest poezja. Rafał Wojaczek Utwory zebrane.
Rozdział VI
Kontynuacje poetyckie
(Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Twardowski, Tadeusz Różewicz, Wisława Szymborska)
późna TWÓRCZOŚĆ JAROSŁAWA IWASZKIEWICZA. Mówiliśmy już o wojennej poezji Iwaszkiewicza (s. 38). W latach sześćdziesiątych jego liryka krystalizuje się w nowym kształcie artystycznym. W tomach poetyckich Jutro żniwa (1963), Krągly rok (1967) oraz Xenie i elegie (1970), operując jeżykiem pozornie ubogim, ascetycznym, porusza zarazem problematykę filozoficzną: przemijanie życia oraz jego wartość wobec perspektywy śmierci. Szczególny wyraz artystyczny osiąga poezja Iwaszkiewicza w tomie Mapa pogody (1977). Oto wiersz Stary poeta z tego właśnie tomu:
144
Literatura w latach 1956—1981^
Kontynuacje poetyckie
Poeta mówi:
Żono! Widzisz te dwie muchy
na parapecie okna
zabite muchozolem
Tyleż one znaczą we wszechświecie
co nasze martwe ukochane psy
co leżą pod kamieniem
Pamiętasz ten wyraz Tropka gdy mu się coś mówiło a on nie rozumiał marszczył czoło skupiał się i nie rozumiał
Bo był zwierzątkiem
My też nie rozumiemy
Patrz mówią do nas obłoki
zorze gwiazdy
wiatry
a my nie rozumiemy
Mówią do nas przestrzenie
niebieskie
mówią drzewa rozwijające się
mówią kwiaty
rosną
i mówią
a my nie rozumiemy
I tak już będzie
Będziemy we wszechświecie jak te dwie martwe muchy jak te dwa zdechłe psy jak dwie nicości One też kochały i chciały zrozumieć
II.
Poeta mówi: Żono! nie odchodź Zostań chwilę ze mną
Chcę być sam
A kiedy ty odejdziesz
Zaraz przyjdą tacy:
10 — Literatura polska po 1939
145
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
146
Tuwim przyjdzie
z gałęzią wielkich jabłek
jak ta co zabrał
z naszego srebrnego wesela
Czesław zaraz przyjdzie taki młodziutki jak wtedy kiedy przyjechał z Wilna ze słowami: ubóstwiam pana na ustach
Tolek przyjdzie
taki jak w Aidzie
kiedy opowiadał bajki Marysi
przyjdzie Olek z papugą
motyl przyleci
co kiedyś wleciał do naszej
sypialni
wielki i osobliwy
Tak się zaludni
dookoła
Nie odchodź
bądź przy mnie
Bo chcę być sam
sam
taki zupełnie sam
III.
Poeta mówi:
Żono!
byliśmy kiedyś młodzi
widzieliśmy ocean w Skagen
i Barcelonę
i Matterhorn i Dent du Midi
mieliśmy przyjaciół
gadaliśmy z Lechoniem
z Witkacym z Sartre'em
zachłystywaliśmy się Proustem
czytaliśmy Jądro Ciemności
Annę Kareninę
Popioły
A Teraz jesteśmy starzy jesteśmy sami
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
kłócimy się szukamy ciągle pogubionych książek
Chustek zapałek okularów
A kiedy będziemy przed Panem Nicości
już zaraz
nic to nie będzie znaczyło
że byliśmy piękni
że tańczyliśmy na chłopskich weselach
i na królewskich pokojach
I nikt nas nie zapyta o nasze muchy nasze psy
nasze pogubione książki chustki do nosa
i okulary
Mapa pogody 1977
W elegijnym żegnaniu się starego poety ze światem słowo staje się nagie, proste, pospolite, często ze swej natury niepoetyckie: „chustka", „zapałki", „okulary", „muchy", „psy". Posługiwanie się w Starym poecie słownictwem kolokwialnym ma i inne znaczenie: oto bowiem poeta nobilituje pojęcia zasadniczo liryce obce; wysoki temat, jakim jest niewątpliwie rozrachunek z własnym życiem, wysoki gatunek -- testament poetycki — uwznioślają sens i zakres użytego języka. Rzeczy i zjawiska najprostsze okazują się w testamentowej optyce Starego poety najistotniejsze. Starożytna reguła d e c o r u m zostaje więc zachowana. Poetyka słów najprostszych w pełni odpowiada elementarnym wartościom, jakie poeta skłonny jest przypisać ludzkiemu życiu.
Ascetyzmowi języka poetyckiego późnej fazy twórczości Iwaszkiewicza towarzyszy niejednokrotnie infantylizacja stylu i zakresu słownictwa, który imituje najpierwsze, najbardziej elementarne doświadczenia dziecka. Dziecięcym zdrobnieniom („zwierzątko") sekundują najprostsze reguły składniowe: „mówią do nas obłoki", „my nie rozumiemy", „mówią drzewa".
Wiersz Stary poeta zawiera również refleksję autobiograficzną. W elegijnym planie testamentu poetyckiego pojawiają się osoby i miejsca ważne z punktu widzenia osobowych losów pisarza. Przywołane imiona nie zawsze są już dziś czytelne. Czesław przyjeżdżający z Wilna - - to oczywiście Miłosz, a Tolek opowiadający bajki Marysi --to najprawdopodobniej Antoni Słonimski. Wej-
io- 147
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
Jarosław Iwaszkiewicz w swoim gabinecie w domu na Stawisku
rżenie w przeszłość, w „aleję przyjaciół", wykorzystując metaforyczny tytuł późnej prozy Iwaszkiewicza, przypomina także postacie Tuwima, Lechonia, Witkacego i Sartre'a. Nazwy geograficzne wymienione w Starym poecie wyznaczają natomiast przestrzeń całej Europy: ocean w Skagen, Barcelonę, Mat-terhorn i Dent du Midi.
Mapa pogody — tom, w którym znajduje się omawiany wiersz, ma kluczowe znaczenie dla całej twórczości lirycznej Iwaszkiewicza. Łączą się tu bowiem wszystkie źródła zasilające sześćdziesięcioletnie dzieje pisarstwa autora Sławy i chwały, źródła o dwóch zasadniczych nurtach: rzymskim i bizantyńskim. Wielość zmierza w Mapie pogody do uzyskania jednorodnego kształtu. Znajduje to swój wyraz w słownictwie. Gdybyśmy wnikliwie badali znaczenie pojęć wykorzystywanych w poetyckiej wizji pierwszej części tomu - - w Azjatach, zauważylibyśmy antynomiczny, w wymiarze kulturowym, sens występujących obok siebie słów. Przeczytajmy dwa pierwsze wiersze cyklu Azjaci:
I.
Królowa Konstancja miała suknię w róże Cesarzowa Teofanu płaszcz w wielkie złote koła Masza Czechowa białą batystową bluzkę Ze sztywnym kołnierzykiem
Babunia Taube haftowała fartuchy
Niania Danczewska wyszywała ręczniki
Czarną i czerwoną bawełną
A w Dachnówce bieliło się płótno
Na łąkach nad Dnieprem
Jak po bitwie pod Kaniowem
148
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
Maryla miała suknię z falbankami
Mała syrenka ogon z rybiej łuski
I to rozpaczą było że właśnie
Od rozpaczy uciekała w lotnych skokach
Nad wodą
Na obszernym stawie
Cień własny cedzą w białych sukniach czółna
i do dna sięga utopioną dłonią
Kobieta co pół chłopcem jest a pół łabędziem
Lilie wodne nurzają się jak u Moneta
Jak głowy rybie przez fale przechodzą
W niebieskich zmierzchach tonie Europy
Kształt porwanej przez byka we mgle w śniegu w gradzie.,
II.
Trawa Tołstoja Chleb Dostojewskiego Wierzby płaczące Czajkowskiego Zarastają mnie po szyję
Nie wytnie ich szabla Wołodyjowskiego Ani uśmiech zniszczy Daniela
Konie łopocą dniem i nocą
Idą i niosą małych napoleonów
I wielkich nagich
Aktorów nieprawdopodobnych filmów
Na zachodzie gęste łozy nad Loarą
Czy to wierzby czy winogrady?
Lecą żurawie nad głową z klangorem
I pawie śmierci krzyczą w parkach Peterhofu
Dobrze że Jarosławna Kwili jak wilga na wilgotnych palisadach Na zmurszałych murach bez marmurów Po brzegach białych jezior
Na morzach wyspy pełne instrumentów Orkiestry świata nadają na rozgłośnie Uwertury i marsze i śpiewy żołnierskie Nie chcę słuchać brzęku ostrych instrumentów
Jedną zaśpiewajcie pieśń: jedną
Pieśń Czyngis-chana i jego armady
Pieśń koni tupoczących pieśń szabli bijących
W dęby czarnobylskie w cedry engadyńskie
Mapa pogody 1977
149
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
„Jedną zaśpiewajcie pieśń..." głosi poeta w otwierającym Mapę pogody poemacie. Pozostańmy na poziomie bezpośrednich znaczeń tych słów. Oto wspólna pieśń łącząca: „dęby czarnobylskie" i „cedry engadyńskie", a więc Ukrainę i Szwajcarię (Engadyna to nazwa geograficzna określająca krainę w Szwajcarii, wschodnią część kantonu Gryzonia), pieśń łącząca „lilie wodne Moneta" z „trawą Tołstoja", „chlebem Dostojewskiego", „wierzbami płaczącymi Czaj-kowskiego".
Docierając do sensu naddanego, sensu nie wynikającego bezpośrednio ze znaczenia przytoczonych wypowiedzi lirycznych, odkrywamy taki zakres koncepcji słowa poezji Iwaszkiewicza, który wskazuje na dwa bieguny kulturowego uwarunkowania jego twórczości: Bizancjum i Rzym. Uwarunkowanie to zdaje się wynikać z biografii pisarza. Leksyka wielokulturowa to konsekwencja „przesuwania się" tej twórczości ze Wschodu (przypomnij sobie wiersze z debiutanckiego tomu Oktostychy) na Zachód. Mapa pogody to twórcza synteza dwóch, kulturowo różnych, pierwiastków.
FRANCISZKAŃSKI UŚMIECH -- LIRYKA JANA TWARDOWSKIEGO. Ksiądz Jan Twardowski (ur. 1915) debiutował jako poeta w okresie XX-lecia międzywojennego. Bogaty i wszechstronny rozwój jego liryki przypada już na lata powojenne i wiąże się zapewne z duchem odnowy Kościoła, jaki zapanował po soborze watykańskim zwołanym przez papieża Jana XXIII.
Wiersze Twardowskiego w okresie powojennym ukazały się w kilku tomach poetyckich, m.in. Wiersze (1959), Znaki ufności (1979), Niebieskie okulary (1980) oraz Nie przyszedłem pana nawracać (1986).
Poezja ta nawiązuje do tradycji liryki religijnej i stanowi współcześnie jedną z najwybitniejszych jej realizacji. Twórca ożywia zwłaszcza motywy franciszkańskie, głęboko zadomowione w tradycji liryki polskiej (m.in. Jan Kochanowski, Franciszek Karpiński, Władysław Syrokomla, Leopold Staff), wyraża nieustanne zadziwienie urodą świata i jego niewyobrażalnym bogactwem. Zgodnie z tradycją franciszkańską głosi przekonanie, że Bóg ujawnia się w dziele stworzenia, a więc w naturze-przyrodzie.
r
STWARZAŁ
Bóg stwarzał wszystko by poznawać siebie
stąd barwa biała zawsze lekka, zielona spokojna
żółta pliszka bo taką i o zmroku widać
jeż na brzegu lasu dowcipne szparagi
ktoś kto umarł przed chwilą wyleciał wesoły
koniec wszystkich spraw naszych wspaniale niejasny
lwica co ogon chwali skoro nie ma grzywy
nietoperz co składa skrzydła i opada szybko
zając co się odbija tylnymi nogami
księżyc jak rencista co wyszedł się martwić
gwiazda polarna co wskazuje biegun
150
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poety<.
ogromna kula ziemska i świat nieokrągły
jaskinie latem zimne widzenie pod wodą
i czas najważniejszy choć nie wie co będzie
miłość lub inaczej wszystko i daleko
żuk jak anioł swobodny bo nie policzony
kariera na początku a mięta przy końcu
Bóg stwarzał świat i poznał że jest wszechwiedzący
Nie przyszedłem pana nawracać 1986
Kontemplacja przyrody prowadzi również do postawy głębokiej pokory wobec tajemnicy stworzenia. Człowiek w liryce Twardowskiego okazuje się tylko jednym z wielu elementów świata — wcale nie tym najważniejszym i najbardziej twórczym. Postawa pokory pozwala zatem dostrzegać znaczenie wartości świata w jego każdej, nawet najdrobniejszej cząstce.
MRÓWKO WAŻKO BIEDRONKO
Mrówko co nie urosłaś w czasie wieków
ćmo od lampy do lampy
na przełaj i najprościej
świetliku mrugający nieznany i nieobcy
koniku polny
ważko nieważka
wesoło obojętna
biedronko nad którą zamyśliłby się
nawet papież z policzkiem na ręku
człapię po świecie jak ciężki słoń tak duży, że nic nie rozumiem myślę jak uklęknąć i nie zadrzeć nosa do góry
a życie nasze jednakowo niespokojne i malutkie
Nie przyszedłem pana nawracać 1986
Liryce Twardowskiego nieobca jest także postawa mizerabilistyczna: współ- czucie dla cierpienia, choroby i trudu ludzkiego życia. Wiersze poety wyrażają solidarność z nieszczęściem i kapłańskie zrozumienie dla grzechu.
WIERZĘ
Wierzę w Boga
z miłości do 15 milionów trędowatych
do silnych jak koń dźwigających paki od rana do nocy
do 30 milionów obłąkanych
152
jteratura
w
latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
do ciotek którym włosy wybielały od długiej dobroci do wpatrujących się tak zawzięcie w krzywdę żeby nie widzieć
sensu
do przemilczanych — śpiących z trąbą archanioła pod poduszką do dziewczynki bez piątej klepki do wymyślających krople na serce do pomordowanych przez białego chrześcijanina do wyczekującego spowiednika z uszami na obie strony do oczu schizofrenika
do radujących się z tego powodu że stale otrzymują i stale
muszą oddawać bo gdybym nie wierzył osunęliby się w nicość
Nie przyszedłem pana nawracać 1986
Twardowski niejednokrotnie zaskakuje swym nowatorskim stosunkiem do języka poetyckiego. Często, jak w poezji lingwistycznej, tematyce poważnej towarzyszy świadoma gra z konwencją języka.
OSTROBRAMSKA
to nie to to wrona to nie koniec to wróci nie na nigdy
Ostrobramska w serdecznym mieście odpukuje nieszczęście
Nie przyszedłem pana nawracać 1986
FORMY „NIECZYSTE" — POEZJA TADEUSZA RÓŻEWICZA. Po okresie przełomu październikowego intensywnie rozwinęła się poezja Tadeusza Różewicza. W roku 1958 ukazał się tom poetycki Formy zapowiadający postawę moralnej oceny współczesności, a zwłaszcza refleksji nad duchową sytuacją człowieka, który dostrzega bankructwa systemów filozoficznych, światopoglądowych i etycznych. Zasadniczo kontynuuje więc Różewicz problematykę podjętą w pierwszych tomach: Niepokój (1947) i Czerwona rękawiczka (1948), znacznie jednak pogłębia filozoficzny i kulturowy kontekst poetyckiej refleksji (o wcześniejszej twórczości Różewicza s. 67). Punktem odniesienia stają się już nie tylko wydarzenia wojenne, ale w ogóle dramat człowieka wobec dwudziestowiecznych systemów totalitarnych. Postawa Różewicza bliska jest zarazem współczesnym rozpoznaniom filozofii egzystencjalnej i psychologii behawiorystycznej. W kolejnych tomach poetyckich — Rozmowa z księciem (1960), Głos Anonima (1961), Mc w płaszczu 'rospera (1962), Twarz (1964), Twarz trzecia (1968) — krystalizuje się niezwyk-
153
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
le dramatyczny obraz świata, w którym wszelkie wartości uległy relatywizacji, a człowiek został poddany uprzedmiotowieniu.
W latach sześćdziesiątych poezja Różewicza staje się na tle innych zjawisk literackich najbardziej bodaj dramatycznym wyznaniem filozofa i moralisty, dostrzegającego totalny chaos w sferze wartości. Jednocześnie nieustannie poszukuje on nowych rozwiązań formalnych, nowych technik poetyckich, skutecznie oddających moralną i egzystencjalną tragedię człowieka 2. połowy XX wieku. Poezja ta przynosi niezwykłe, często zaskakujące, neoawangardowe roz wiązania artystyczne. Rozważmy wszystkie te, skrótowo przedstawione, właś ciwości poezji Różewicza poprzez lekturę poematu Spadanie z tomu Twar trzecia.
SPADANIE
CZYLI O ELEMENTACH WERTYKALNYCH
I HORYZONTALNYCH W ŻYCIU CZŁOWIEKA
WSPÓŁCZESNEGO
Dawniej
bardzo bardzo dawno
bywało solidne dno
na które mógł się stoczyć
człowiek
człowieka który się znalazł na dnie
dzięki swej lekkomyślności
lub dzięki pomocy bliźnich
oglądano z przerażeniem
zainteresowaniem
nienawiścią
radością
wskazywano na niego
a on czasem dźwigał się
podnosił
splamiony ociekał
Było to solidne dno można powiedzieć dno mieszczańskie
inne dno było przeznaczone
dla pań inne dla panów
w tamtych czasach bywały
na przykład kobiety upadłe
skompromitowane
bywali bankruci
gatunek obecnie prawie
nieznany
swoje dno miał polityk
154
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
kapłan kupiec oficer kasjer i uczony
bywało niegdyś także drugie dno
obecnie istnieje jeszcze mgliste
wspomnienie
ale już dna nie ma
i nikt nie może
stoczyć się na dno
ani leżeć na dnie
Dno o którym wspominają
nasi rodzice
było czymś stałym
na dnie
jednak
było się kimś
określonym
człowiekiem straconym
człowiekiem zgubionym
człowiekiem który
dźwiga się
z dna
z dna można też było
wyciągać ręce wołać „z głębokości"
obecnie gesty te nie mają większego
znaczenia
w świecie współczesnym
dno zostało usunięte
ciągłe spadanie
nie sprzyja postawom
malowniczym pozycjom
niezłomnym
La Chute Upadek jest możliwy jeszcze tylko w literaturze w marzeniu gorączce pamiętacie to opowiadanie
o porządnym człowieku
nie skoczył na ratunek
o człowieku który uprawiał „rozpustę'
kłamał bywał policzkowany
za to wyznanie
155
•
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
wielki zmarły może ostatni współczesny moralista francuski otrzymał w roku 1957 nagrodę
jak niewinne bywały upadki
pamiętacie
z dawnych bardzo dawnych
czasów
Wyznania
Confessiones
biskupa w Hippo Regius
W sąsiedztwie naszej winnicy była grusza, pełna owoców, nie nęcących ani kształtem, ani smakiem. Do jej otrzęsienia i z&-brania gruszek udaliśmy się, niecni młodzieńcy, późną nocą przeciągnąwszy aż do tego czasu zgubnym zwyczajem zabawi na placu. Zabraliśmy stamtąd ogromną ilość nie na naszą ucztę lecz chyba, aby rzucić wieprzom, choć nieco zjedliśmy; dopuściliśmy się tego tym chętniej, że nie było wolno. Oto serc moje, Boże, oto serce moje, nad którym się ulitowałeś, gd znalazło się na dnie przepaści...
„na dnie przepaści"
grzesznicy i pokutnicy święci męczennicy literatury baranki moje
jesteście jak dzieci przy piersi które wejdą do Królestwa (szkoda że go nie ma)
Czy ojciec wierzy w Boga — zawołał znów Stawrogin.
Wierzę.
Jest
powiedziane, że wiara góry przenosi. Gdy wierz)
a
każesz górze, aby się ruszyła, to się ruszy...
przepraszam,
plączę.
A jednak zaciekawia mnie: czy ojciec ruszy z miej
górę?
takie pytania zadawał „potwór" Stawrogin
a pamiętacie jego sen
obraz Claude Lorraina
w Galerii Drezdeńskiej
„mieszkali tu piękni ludzie"
Camus
La Chute Upadek
156
jteratura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
Ach, mój drogi, dla człowieka, który jest sam, bez boga i bez pana, ciężar dni jest straszliwy
ten bojownik z sercem dziecka
wyobrażał sobie
że koncentryczne kanały Amsterdamu
są kręgiem piekła
mieszczańskiego piekła
oczywiście
„tu jesteśmy w ostatnim kręgu"
mówił do przygodnego towarzysza
w knajpie
ostatni moralista
francuskiej literatury
wyniósł z dzieciństwa
wiarę w Dno
Musiał głęboko wierzyć w Człowieka
Musiał głęboko kochać Dostojewskiego
musiał cierpieć nad tym
że nie ma piekła nieba
Baranka
kłamstwa
zdawało mu się że odkrył dno
że leży na dnie
że upadł
Tymczasem
dna już nie było mimo woli zrozumiała to pewna panienka z Paryża i napisała wypracowanie o spółkowaniu witaj smutku
0 śmierci
witaj smutku
a
wdzięczni czytelnicy
po
obu stronach
tak zwanej dawniej żelaznej kurtyny kupowali jej... na wagę złota panienka pani ta panienka ta pani ta zrozumiała że nie ma Dna nie ma kręgów piekła nie ma wzniesienia
1 nie
ma Upadku
wszystko
rozgrywa się
w
znajomej
157
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
niezbyt wielkiej okolicy
między
Regio genus anterio
regio pubice
i regio oralis
a to co było niegdyś przedsionkiem piekła zostało zmienione przez modną literatkę w vestibulum vaginae
Zapytajcie rodziców
być może pamiętają jeszcze
jak wyglądało dawne
realne Dno
dno nędzy
dno życia
dno moralne
„Dolce vita" czy Krystyna Keller żyła na dnie raport lorda Denninga stwierdza coś wręcz przeciwnego Mons pubis z tego szczytu roztaczają się rozległe rosnące widnokręgi gdzie są szczyty gdzie otchłanie gdzie dno
czasem mam wrażenie
że dno współczesnych
leży płytko tuż pod powierzchnią
życia
ale to chyba jeszcze jedno złudzenie
być może istnieje w „naszych czasach"
potrzeba budowy
nowego przystosowanego
do naszych potrzeb
Dna
Mondo Cane
dlaczego ten obraz zrobił na mnie
158
Jteratura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
wielkie wrażenie rosnące jeszcze
ciągle rosnące
Mondo Cane ein Faustschlag ins Gesicht
Mondo Cane film bez gwiazd
Mondo Cane
ludzie tam jedzą tańczą zabijają zwierzęta
„robią miłość" tańczą modlą się konają
kolorowy reportaż
o agonii
o agonii starych ludzi
o kuchni chińskiej
o agonii rekina
o przyprawach
o uśmiercaniu starych
samochodów
pamiętam zgniatanie form
zgniatanie metalu
pisk i zgrzytanie
unicestwianie karoserii
metalowe wnętrzności samochodu
cmentarz samochodów
jeszcze jeden sposób malowania
obrazów w takt niebieskiej muzyki
w Paryżu odciskanie ciała na białych płótnach
chusta świętej Weroniki
oblicze sztuki
usta milionerów usta ich kobiet
smażone mrówki larwy owady
czarne kopczyki na srebrnych misach
wargi jedzących
czerwone wargi w Mondo Cane
świecące czerwone wargi wielkie
poruszają się w Mondo Cane
Następnie rozpoczęto dyskusję
nad rozdziałem III schematu o Kościele
o ludzie Bożym i laikacie
Kardynał Ruffini
powiedział
że pojęcie Ludu Bożego
jest bardzo nieprecyzyjne
ponieważ III rozdział
nie otrzymał kwalifikowanej większości
głosów został odesłany
do Komisji Liturgicznej
dla przepracowania
159
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
W sąsiedztwie naszej winnicy była grusza, pełna owoców, nie nęcących ani kształtem, ani smakiem... wyznał Augustyn
czy zwróciliście uwagę że
wnętrza nowoczesnych domów bożych
przypominają
poczekalnię dworca
kolejowego lotniczego
Spadając nie możemy przybrać formy postawy hieratycznej insygnia władzy wypadają z rąk
spadając uprawiamy nasze ogrody spadając wychowujemy dzieci spadając czytamy klasyków spadając skreślamy przymiotniki
słowo spadanie nie jest
słowem właściwym
nie objaśnia tego ruchu
ciała i duszy
w którym przemija
człowiek współczesny
zbuntowani ludzie
potępione anioły
spadały głową w dół
człowiek współczesny
spada we wszystkich kierunkach
równocześnie
w dół w górę na boki
na kształt róży wiatrów
dawniej spadano i wznoszono się pionowo obecnie spada się poziomo
1963 Twarz trzecia 1968
Tytuł poematu narzuca podstawowe interpretacyjne pytanie: jakie znaczenia kryją się w pojęciu „spadanie"? Zanim na to pytanie odpowiemy, zapytąjm) o składniową funkcję tego imiesłowu przysłówkowego współczesnego:
160
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
spadając uprawiamy nasze ogrody spadając wychowujemy dzieci spadając czytamy klasyków spadając skreślamy przymiotniki
Z uwagi na podstawowe kryteria gramatyczne odpowiedź jest prosta i można ją ograniczyć do stwierdzenia, iż imiesłów przysłówkowy współczesny występuje w zdaniu w roli imiesłowowego równoważnika zdania podrzędnego. Jego zastosowanie sygnalizuje równoczesność akcji prezentowanych przez oba zdania. Ta równoczesność, oczywista gramatycznie, z punktu widzenia semantyki wydaje się niejasna. Czy odcinki czasu sygnalizowane w obu zdaniach są identyczne; czy czas wyrażany formą imiesłowową znaczy dokładnie tyle samo, co wyrażany formą czasownika? Odpowiedź musi być negatywna; najpierw powinna zaistnieć jedna akcja, aby w trakcie jej trwania mogła pojawić się druga, trzecia, piąta... ciąg ten jest teoretycznie nieskończony. Równoczesność akcji, sygnalizowana przez ten typ zdania, dotyczy tylko pewnego odcinka czasowego, w którym taka równoległość czynności rzeczywiście nastąpiła.
Moglibyśmy zatem powiedzieć, że forma imiesłowowa określa czas akcji rozpoczętej wcześniej i trwającej jeszcze wówczas, kiedy pojawia się czas akcji dodanej (jednej lub wielu). To ustalenie jest istotne, pozwala bowiem na przewartościowanie gramatycznego porządku podrzędności. Czas zdania nadrzędnego okazuje się podrzędny wobec czasu imiesłowowego równoważnika zdania. Analogicznie do pojęć z obszaru poetyki moglibyśmy powiedzieć o czasie głównym i czasie (bądź czasach) pobocznym. Możliwość pojawienia się wielu czasów pobocznych wydaje się również istotna. Czas imiesłowowy przybiera bowiem funkcję zbioru o nieograniczonej pojemności. Jest to zatem czas życia ludzkiego, rozpoczynający się w chwili narodzin, a zamykający w momencie śmierci. Spadając, wykonujemy różnorakie czynności; podobnie jak żyjąc, realizujemy nieograniczoną liczbę działań.
Czas życia, tak jak czas imiesłowowy, przybiera, o czym pisaliśmy, funkcję zbioru o nieograniczonej pojemności. Można ją dostrzec w przytoczonym fragmencie poematu Różewicza. Struktura anaforyczna służy tu wyraźnie hiperboli: czynność główna (spadanie-życie) jest stała i niezmienna, czynności poboczne natomiast są przypadkowe i pozbawione wewnętrznych, logicznych powiązań. Rezygnacja z interpunkcji dodatkowo wzmacnia charakter analizowanej relacji: czynności dodanych może być zapewne nieskończenie wiele. Nie zostają też one ograniczone ani zamknięte -- choćby w sposób graficzny.
Spróbujmy sparafrazować Różewicza: spadając uprawiamy nasze ogrody, wychowujemy dzieci, czytamy klasyków, skreślamy przymiotniki. Taka kosmetyka składni, zgodna zresztą z regułami syntaktycznymi i gramatycznymi, nie tylko osłabia czy wręcz eliminuje dramatyzm obrazu Różewiczowskiego, ale nawet zmienia sens wypowiedzi. Eliminuje dramatyzm - - oddziela bowiem równoczesność każdej czynności pobocznej z osobna — wobec czynności głównej. Ale zmienia także sens poprzez sugerowanie czasowych następstw w realizowaniu się kolejnych czynności pobocznych. A więc: w jednym przedziale
U — Literatura polska po 1939
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyck
czasu uprawiamy ogrody, w innym wychowujemy dzieci, w jeszcze następnyi czytamy klasyków. A przecież w obrazie Różewiczowskim zawiera się op sytuacji przekraczającej poniekąd możliwości logicznego wyrażenia jej w języki każda z czynności pobocznych może stać się główna dla pozostałych, zarazei te pozostałe równie dobrze mogą występować jako główne dla tych, względei których są poboczne. Spróbujmy to powiedzieć, zachowując rzecz jasna w am lizowanym zdaniu nadrzędność czynności spadania. Uprawiamy ogrody wj chowując dzieci, wychowujemy dzieci czytając klasyków, skreślamy przymioi niki wychowując dzieci. Istnieją wzory matematyczne służące obliczaniu takie kombinacji. Język natomiast nad tym chaosem nie jest już w stanie zapanować
Ogranicza się więc do biernego rejestrowania, zgodnie z regułami gramatyc/ nymi, czynności bezcelowych, przypadkowych, równie koniecznych, jak i niekc niecznych. Rejestracja ta zarazem nic nie wyjaśnia, nie porządkuje i co najwai niejsze -- nie ma wymiaru poznawczego. Bergsonowska krytyka roszczeń pc znawczych intelektu i języka, tak płodna dla wielu nurtów awangardy poetyc kiej XX wieku, tu odbija się dalekim, ale chyba wyrazistym echem: „słow< spadanie - - pisze Różewicz - - nie jest słowem właściwym". Bo słów właś ciwych nie ma w ogóle. Oto głos anonima, w którego wypowiedzi słów „nie dziwią się sobie", bowiem tracąc cechy dystynktywne (odróżniające), trać znaczenie. Jak odróżnić pion od poziomu, perspektywę wertykalną od horyzon talnej? Zatarcie konturów i wyrazistości świata realnego prowadzi do bankru ctwa system pojęciowy języka. „Insygnia władzy", które wypadają z rąk, meta foryzują czasową równoległość dwóch procesów: wydziedziczenia z< świata i wydziedziczenia z języka, z panowania nad rzeczą i pa nowania nad słowem. Spadając tracimy zatem poczucie tożsamości kulturowe i moralnej, ale również tracimy zakorzenienie w języku, którego struktur; okazują się puste i których rozwijanie, na ogół tak płodne, prowadzi d( bezładu i chaosu adekwatnego wobec współczesnej rzeczywistości człowieka.
Samo już tytułowe pojęcie „spadanie" traci w kontekście analizowanegc poematu swój logiczny sens; nie wyraża bowiem tradycyjnych praw fizykalnych Newtonowska zasada ciążenia zdaje się nie obowiązywać. Czynność spadania dotyczy nie tylko perspektywy pionowej, ale także poziomej.
Struktura językowa poematu w sposób immanentny ma więc dokumentować sytuację wydziedziczenia z wartości: tych wartości, to pozorny paradoks, które wyraziście przez Różewicza zostają wskazane. Jest to przecież tekst cytatów, przywołań pozacudzysłowowych, aluzji. Jest to, jak mówią krytycy, forma nieczysta, wykorzystująca poetykę kolażu. Do jakich minionych, przebrzmiałych wartości odwołuje się poemat Różewicza?
Dawniej
bardzo bardzo dawno
bywało solidne dno
Struktura tego zdania jest przewrotna. Otwierający ją okolicznik czasu (przy-162
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
łówek w stopniu wyższym), wysoce abstrakcyjny, aby coś znaczyć (a więc
odnosić się do konkretnego czasu), musiałby zostać umieszczony w stosownym
ontekście. W sposób naturalny pytamy: dawniej, to znaczy kiedy? I odpowiedź
rzmi: bardzo, bardzo dawno. A więc wcześniej niż dawniej! Celowo nie został
i użyty stopień najwyższy - - bo on już traci znamiona abstrakcyjności; jest
wet bardzo konkretny: najdawniej, to znaczy — u źródeł, u początku. A więc
tnialaby skala odniesienia. Tymczasem „Dawniej/bardzo bardzo dawno" nie
:nacza dokładnie nic więcej ponad to, że coś było kiedyś, w nieokreślonej
zeszłości. Czy rzeczywiście było otóż niezupełnie było
wało! Bywać (podajemy jedną z możliwych interpretacji pojęcia), to tyle co
ć, ale nie do końca, nie w pełni. Można by więc poemat rozpocząć inaczej: za
dmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami! Baśń-opo-
;ść. którą chce się słuchać, ale w którą się nie wierzy. Być może coś bywa-
- być może solidne dno, ale już nie bywa. Opisując zatem sytuację człowieka w świecie, poeta odnajduje struktury po-
które kiedyś coś znaczyły, dziś natomiast okazują się martwe. Język traci nieć: „bywało niegdyś także drugie dno/obecnie istnieje jeszcze mgliste/wspo-ienie". Ale nawet te mgliste wspomnienia ulegają zatarciu. Poetyka baśni ?yja podkreśleniu sytuacji wydziedziczenia:
pamiętacie
z dawnych bardzo dawnych
czasów
Wyznania
Confessiones
ięc — zachowując ironiczny dystans przytoczonego fragmentu — był sobie taki Biskup, który wierzył w prawdę i kłamstwo, dobro i zło, grzech achetny postępek.
agnienie Różewicza, wypowiedziane u początku jego pisarskiej drogi, aby »wnie dokonało się oddzielenie światła od ciemności i aby ponownie narzeczy i pojęcia, pragnienie to wydaje się w kontekście poematu Spadanie micie niemożliwe do spełnienia. Tu, podobnie jak w diagnozie Herberta •kającej wiersz Do Apollina z tomu Struna światła, pozostał tylko pusty [ i ślad dłoni szukającej kształtu.
obiciu ulega jednak nie tylko hierarchiczny kształt świata i system trady-
ch norm filozoficznych, światopoglądowych i moralnych. Poemat Różewi-
ak zauważyliśmy, staje się także świadectwem całkowitej destrukcji języka,
traci swą logiczną i poznawczą spójność. Jego funkcja sprowadza się już
do biernej rejestracji; moglibyśmy sparafrazować: żyjąc ujmujemy w języ-
:n chaos, który trwa wokół nas, wypowiadamy ten chaos, naśladując
iwie wszystkie jego zagmatwane i donikąd prowadzące ślady.
gment poematu interpretujący głośny niegdyś film Mondo Cane (Pieski
to, ujmując stylistycznie, reportaż. Bezład przedstawionego świata zostaje
163
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetycki
już zaznaczony poprzez syntaktyczne brzmienie wiersza: dominowanie składn równoważnikowej (eliptycznej) bądź zdań ograniczonych do osobowej jedynif formy czasownika. Taka technika prowadzi do relacji skrótowej, ujmujące chaotyczne i przypadkowe zachowania człowieka: jedzą, tańczą, zabijają, ,,robi< miłość", modlą się, konają -- wszystko to dokonuje się w czasie „spadania" W oczekiwaniu na Godota upływa życie bohaterom dramatu Samuela Bęc-ketta. Podobnie w poemacie Różewicza: pozbawione znaczenia są nie tylko działania ludzkie — również rzeczywistość okazuje się przedprożem mitologicznego chaosu. W jej opisie dominują pozaskładniowe struktury epitetu: metalowe wnętrzności samochodu, cmentarz samochodów, chusta świętej Weroniki, oblicze sztuki, usta milionerów, usta ich kobiet. Język, wbrew Arystotelesowi, nie porządkuje już opisywanego świata, zostaje ograniczony do biernej, chaotycznej rejestracji. Spełnia niejako rolę kamery filmowej, w której zmiana ogniskowej pozwala zobaczyć więcej lub mniej.
czerwone wargi w Mondo Cane świecące czerwone wargi wielkie poruszają się w Mondo Cane
Język poematu Różewicza, podobnie jak cała jego poezja, zostaje nasycony prozaizmami, naturalistycznymi rekwizytami (jak choćby te z medycznego podręcznika: regio genus anterio, regio pubice, regio oralis, vestibulum yaginae. mons pubis), rzeczowymi wyliczeniami. Warstwa leksykalna i frazeologiczna rezygnuje z wszelkich ozdób; ta swoista struktura komunikatu ma tu ogromne znaczenie. Bo rzeczywiście Spadanie ma być komunikatem o konstrukcji an-tybaśni: coś kiedyś może było - - dziś nie ma nic.
W wierszu Non-stop-shows z tomu Twarz trzecia Różewicz pisał:
mówię jeszcze mówię ciągle
pamiętam że coś powinno się łączyć
z czymś
wyrażać coś
lecz nie wiem w jakim celu
„Pamiętam że coś powinno się łączyć/z czymś" - ta, dodajmy, mglista pa....T. ma swój wyraz także w sposobie konstruowania wypowiedzi poematu. Znienacka, na zasadzie kontrapunktu, w zubożona artystycznie i językowo struktur? tekstu Różewiczowskiego są wplątywane rekwizyty językowe z zupełnie różnych systemów pojęciowych. Ta „plątanina" jest nieraz efektem wyrafinowanych zabiegów - - i znaczeniowych, i poetyckich. Oto człowiek, „który się znalazł" n dnie — „z czasem dźwigał się/podnosił/splamiony ociekał". Przeniesienie znaczą z pojęcia „honor" na pojęcie „człowieka" jest tu wyraziste. Równie jasne, ja można sądzić, są konsekwencje tego zabiegu: wiadomo, jakie merytoryczne zna czenia wynikają z określenia „splamiony honor", nie wiadomo natomiast, d
164
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
może oznaczać „splamiony człowiek". Ten jeden przykład pokazuje sytuację narastającego wydziedziczenia, o której już wspominaliśmy. Poemat przedstawia proces przechodzenia od wartości ustabilizowanych, zhierarchizowanych ku chaosowi norm. Ten proces jest wielokrotnie w Spadaniu potwierdzany
z dna można też było
wyciągać ręce wołać „z głębokości"
obecnie gesty te nie mają większego
znaczenia
Konstrukcja tego zdania opiera się na systemowej przeciwległości dwóch związków składniowych: wołać z głębokości oraz czynić gest bez znaczenia. O ile pierwszy związek jest obciążony znaczeniem (i źródłem) biblijno-psalmicznym, o tyle drugi ma charakter kolokwialnego frazeologizmu. W innym z kolei fragmencie poematu święci i męczennicy zostają przypisani literaturze (a zatem fikcji), nie wejdą do Królestwa Bożego - - bo tego królestwa nie ma. Zmyśleniem okazują się nie tylko wartości transcendentne, ale i kultura te wartości głosząca.
Adekwatnie do zatomizowanej, rozbitej formy językowej poematu, dokonuje się proces chaotycznego kształtowania jego struktury. To kształtowanie wydaje się porównywalne z charakteryzowaną strukturą imiesłowowego zdania podrzędnego. Świadomości wydziedziczenia towarzyszą próby odnajdywania wartości, które zapewne były twórcze i porządkowały świat, a które obecnie zatraciły swe ocalające funkcje. Tracąc poczucie tożsamości, gwałtownie szuka się sposo-)ów przeciwdziałania temu procesowi. W czas główny poematu -- ten czas padania - - zostają włączone czasy poboczne. Cytaty i aluzje pozwalają niewątpliwie wejrzeć w przeszłość, w to, co na trawach baśni było bardzo dawno i współcześnie traci swą realność. Depre-jacji ulegają podstawowe koncepcje człowieka. Pierwsza, związana z tradycją ibilijną, akcentowała dualizm osoby ludzkiej. Przywołanie fragmentów Wy-nań św. Augustyna wydaje się w tym kontekście bardzo charakterystyczne, luzy bowiem negacji wertykalnej perspektywy życia ludzkiego. „Uczyniłeś nas la siebie, Panie — pisze św. Augustyn we wstępie swego dzieła — i niespokoj-s jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie" - słowa te wyznaczały yrazisty sens, a zarazem kierunek życiu ludzkiemu. Hierarchia wartości okazy-ała się precyzyjna: negacja materii służyła postawie transcendentnej. Ruch yśli i pragnień wyrażał dążenie ku Absolutowi, ku Bożej Wieczności. Tym-;asem dzisiaj:
słowo spadanie [...] nie objaśnia tego ruchu ciała i duszy w którym przemija człowiek współczesny
165
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetycki
Sens tego zdania jest wieloznaczny, wskazuje bowiem na zatarcie granicy po między duchowym a cielesnym wymiarem człowieka. Ani duszy, ani ciału ni zostaje tu przypisana żadna istotna funkcja człowieka — tym razem pojmowa nego także jako compositum. Obie tradycje: i ta idealistyczna (augustyńska^ i ta realistyczna (tomistyczna), tworzące usystematyzowany obraz świata i czło wieka, okazują się wyeksploatowane i nic nie znaczące w rzeczywistości total nego chaosu. Równie martwa okazuje się wiara w nadrzędne, religijne uwarun kowania losu ludzkiego. W strukturę poematu wpisane zostają fragmenty Bie sów Fiodora Dostojewskiego. Pytania „potwora Stawrogina" współgrają z wy dziedziczoną świadomością człowieka współczesnego, ujawnianą w poemacii Różewicza. „Z głębokości" nie można więc wzywać Pana ani szukać Bogi poprzez introspekcję, autoanalizę duszy. Perspektywa duchowa, jakkolwiek ro zumiana, zostaje tu całkowicie zanegowana. Różewicz powtarza więc myś o śmierci Boga.
W strukturę poematu zostaje także wpisana tradycja filozofii egzystencjalnej Polemika z Albertem Camusem, „ostatnim współczesnym" moralistą, nawiązuj* do rozległego kontekstu filozoficznego i literackiego. „Upadek" możliwy jes tylko wówczas, kiedy istnieje skala odniesień dla dokonującego się ruchi - także wartości. Wszelki ruch, jak pouczają nas prawa fizyki, jest możliwy dc rozpoznania poprzez punkt odniesienia. W amorficznym, pozbawionym systemów wartości świecie współczesnym nie można już rozpoznać ani upadku, ani wzlotu - - przywołując polemiczne wobec utworu Camusa opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza.
Świadomości człowieka współczesnego nie ocali ani wiara, ani wartości duchowe, ani wewnętrzny nakaz moralny wynikający z prawa naturalnego. Nie ma ocalenia również w somatyzmie i erotyzmie. Różewicz przywołuje powieści współczesnej pisarki francuskiej Francoise Sagan. Jak pisze, „mimo woli zrozumiała to/pewna panienka z Paryża"; oto ze szczytów Mons pubis nie można rozpoznać wiecznych i niezmiennych praw świata, człowiek nie ocala swojej świadomości zamieniając piekło na vestibulum vaginae (łac. - - przedsionek pochwy).
W poemacie Różewicza odwołania dotyczą jednak nie tylko przeszłości, ale mają także wymiar publicystyczny. W Spadaniu wykorzystane zostają, w sposób bezpośredni i pośredni, lektury prasowe Różewicza. Głośna afera z początku lat sześćdziesiątych: związek ministra obrony z londyńską kurtyzaną Krystyną Keller i oskarżenia o zdradę stanu czy też soborowe dyskusje z lat pontyfikatu Jana XXIII. Poetyka kolażu pozwala łączyć zjawiska przeciwstawne i nieporównywalne. Po raz kolejny odsłania się ta wielce charakterystyczna mimo-wolność i przypadkowość w doznawaniu współczesności. Język poematu i jego poetyka odsłaniają z mimetyczną wręcz doskonałością moralny i światopoglądowy kryzys współczesności. Oznaczają także wygnanie z kraju baśni, z nierealnych już marzeń o rzeczywistości ustabilizowanej, w której wartości moralne wyznaczają sens życia ludzkiego.
Powiedzieliśmy o szczególnie tragicznym odczuwaniu współczesności przez
166
jteratura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
lóżewicza. Jego twórczość poetycka w latach sześćdziesiątych i siedemdziesią-ych kształtuje osobny i samodzielny nurt w liryce powojennej. Język wierszy iraz zakres stosowanych środków artystycznych, a także poetyka oraz idee tej wórczości są najgłębiej oryginalne, a zarazem wiążą się z współczesną europejs-;ą awangardą literacką. Szczególnie istotna wydaje się nieufność wobec języka, irzekonanie o jego kryzysie jako konsekwencji schyłku ustabilizowanych norm ilozoficznych i moralnych. Człowiek żyje zagrożony pustosłowiem, wję-ykowej próżni. W takim przekonaniu Różewicza kryje się źródło ogromnej iszczedności leksykalnej i syntaktycznej. Bankructwo pojęć ogólnych sprzyja lownictwu konkretnemu, nie unikającemu prozaizmów, wulgaryzmów, leksyki omatycznej i fizjologicznej. Poetyka Różewiczowska korzysta z ujęć grote-kowych, zwłaszcza zaś sprzyja, jak pisaliśmy, formom nieczystym: latunkom niejednorodnym i wieloznacznym. Stosunek do języka oraz warsztatu wetyckiego decyduje o niepowtarzalności zjawiska, jakim jest liryka Różewi-za. Również i z jej doświadczeń, o czym będziemy jeszcze mówić (s. 248), korzysta pokolenie poetów debiutujących u schyłku lat sześćdziesiątych, pokornie Nowej Fali.
Kontekstu filozoficznego dla poezji Różewicza trzeba szukać przede wszy-tkim w europejskich orientacjach egzystencjalnych. Bliskie tej twórczości oka-ują się zwłaszcza idee Martina Heideggera i jego koncepcja człowieka jako jytu ku śmierci („Sein zum Tode"). Również idee behawiorystyczne, igraniczające poznanie człowieka do jego zachowań, do reakcji fizjologicznych
somatycznych, zostały twórczo przez Różewicza wykorzystane.
Poezja Różewicza dokumentuje zatem głęboki kryzys współczesności w wielu wymiarach: religijnym, filozoficznym, moralnym i artystycznym. Świadectwem ego kryzysu jest poemat Spadanie. Jednak różne aspekty sytuacji wy-Iziedziczenia powracają w całej twórczości lirycznej pisarza.
1ZEKA HERAKLITA — O POEZJI WISŁA WY SZYMBORSKIEJ. Mówiliśmy JUŻ O oko-icznościach debiutu Wisławy Szymborskiej (s. 97). Na lata sześćdziesiąte i sie-lemdziesiąte przypada okres rozwoju jej poezji. Wydaje kilka tomów wierszy, Lin.: Sól (1962), Sto pociech (1967), Wielka liczba (1976).
Poetyckie pytania Szymborskiej koncentrują się wokół problemów egzysten-jalnych, a zwłaszcza sytuacji człowieka wobec przemijania czasu. Ta perspek-ywa pozwala rozważać relację pomiędzy losem jednostki a wydarzeniami, które ikreślamy jako historię. Właśnie los ludzki wobec nieuchronności przemijała i wobec procesów dziejowych stanowi przedmiot zainteresowań Szymbor-kiej uwidoczniony w jej liryce. Głęboko refleksyjnemu nastrojowi tej poezji owarzyszy niezwykle harmonijna, powiedzielibyśmy klasyczna, konstrukcja riersza.
Dramat życia ludzkiego zostaje ujawniony w kilku perspektywach. Wnikliwie malizuje poetka względność systemów wartości, które wobec nieubłaganych iraw historii ulegają dewaluacji. Wiersz Rehabilitacja, w którym słyszymy echa ragicznych wydarzeń 1956 roku (powstanie na Węgrzech, polski czerwiec), to
167
Literatura w łatach 1956—1981
Kontynuacje poet
w
Wisława Szymborska (fot. CAF)
bolesna refleksja nad przypadkowością i niestałością ludzkich ocen, sąd< Człowiek zagubiony w wielkich dziejach!
REHABILITACJA
Korzystam z najstarszego prawa wyobraźni i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych, wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków, chociaż wiem, że kto umarł, ten umarł dokładnie.
Czas własną głowę w ręce brać mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza, gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność, twoje jakośtobędzie, równowaga ducha pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą?
Wierzyłam, że zdradzili, że nie warci imion, skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił i kruki przedrzeźniają, i śnieżyce szydzą - a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie.
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił.
Dziś o wieczności więcej wiem: można ją dawać i odbierać
168
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
Kogo nazwano zdrajcą — ten razem z imieniem ma umierać.
Ta nasza nad zmarłymi moc wymaga nierozchwianej wagi i żeby sąd nie sądził w noc, i żeby sędzia nie był nagi.
Ziemia wre — a to oni, którzy są już ziemią, wstają grudka po grudce, garstka obok garstki, wychodzą z przemilczenia, wracają do imion, do pamięci narodu, do wieńców i braw.
Gdzież moja władza nad słowami?
Słowa opadły na dno łzy,
słowa, słowa niezdatne do wskrzeszania ludzi,
opis martwy jak zdjęcie przy blasku magnezji.
Nawet na pół oddechu nie umiem ich zbudzić
ja, Syzyf przypisany do piekła poezji.
Idą do nas. I ostrzy jak diament
- po witrynach wylśnionych od frontu, po okienkach przytulnych mieszkanek, po różowych okularach, po szklanych mózgach, sercach — cichutko tną.
Walanie do Yeti 1957
Dramat życia ludzkiego ujawnia się jednak nie tylko w perspektywie historycznej. W filozoficznych refleksjach rozważa Szymborska niepowtarzalność każdego doświadczenia egzystencjalnego: linearny czas życia nie pozwala bowiem na korekty wcześniejszych dokonań. W wielu wierszach powraca motyw odpowiedzialności za podjęte decyzje i zrealizowane działania.
Problematyka odpowiedzialności, w sensie moralnym, prowokuje Szymborska do rozważania jej także w innym wymiarze. W subtelnej liryce miłosnej przedstawia odwieczny dramat wzajemnego niezrozumienia i niespełnienia. Miłość okazuje się nieustanną próbą przełamywania obcości i inności. Związki z filozofią egzystencjalną wydają się zatem bezsporne: człowiek jest ostatecznie zawsze samotny, a sens jego istnieniu nadają właśnie nieustanne próby przełamywania tej samotności.
NIC DWA RAZY
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny.
169
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś — a więc musisz minąć. Miniesz — a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, wpółobjęci, spóbujemy szukać zgody, choć różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody.
Walanie do Yeti 1957
Rozważania dotyczące egzystencji człowieka otrzymują w liryce Szymborskiej także wymiar uniwersalny. Odwołując się do tradycji filozofii starożytnej, przedstawia poetka zjawisko przemijania jako naczelną zasadę wszechrzeczy. Wiersz W rzece Heraklita, wykorzystując postawę ironicznego dystansu wobec wypowiadanych przemyśleń, zdaje się ujmować życie ludzkie w perspektyw nieodgadnionej tajemnicy. Człowiek jest bezradny w swym poszukiwaniu oc powiedzi na odwieczne pytania dotyczące Boga, istnienia, wartości.
W RZECE HERAKLITA
W rzece Heraklita
ryba łowi ryby,
ryba ćwiartuje rybę ostrą rybą,
ryba buduje rybę, ryba mieszka w rybie,
ryba ucieka z oblężonej ryby.
170
Literatura w latach 1956—1981
Kontynuacje poetyckie
W rzece Heraklita
ryba kocha rybę,
twoje oczy — powiada — lśnią jak ryby w niebie,
chcę płynąć razem z tobą do wspólnego morza,
0 najpiękniejsza z ławicy.
W rzece Heraklita
ryba wymyśliła rybę nad rybami,
ryba klęka przed rybą, ryba śpiewa w rybie,
prosi rybę o lżejsze pływanie.
W rzece Heraklita
ja ryba pojedyncza, ja ryba odrębna
(choćby od ryby drzewa i ryby kamienia)
pisuję w poszczególnych chwilach małe ryby
w łusce srebrnej tak krótko,
że może ta ciemność w zakłopotaniu mruga?
Wybór wierszy 1973
INTERPRETACJE
1. Przeczytaj podany niżej wiersz.
D Dokonaj interpretacji podanego wiersza; zastanów się, jakimi środkami poetyckimi zostaje
przedstawione tytułowe pytanie utworu?
n Wskaż inne dwudziestowieczne wiersze podejmujące pytanie wyrażone w wierszu.
Tadeusz Różewicz KTO JEST POETĄ
poetą jest ten który pisze wiersze
1 ten który wierszy nie pisze
poetą jest ten który zrzuca więzy i ten który więzy sobie nakłada
poetą jest ten który wierzy i ten który uwierzyć nie może
poetą jest ten który kłamał i ten którego okłamano
ten który upadł
i ten który się podnosi
poetą jest ten który odchodzi i ten który odejść nie może
Nic w płaszczu Prospera 1962
1. Przeczytaj podane niżej wiersze.
3 Porównaj relację Bóg — świat przedstawioną w tych wierszach. Zastanów się, czy wizja Boga
est w tych wierszach jest tożsama? Jeżeli dostrzegasz różnice, opisz je przez analizę wierszy.
171