D
O D A T E K
WYBRANE
FRAGMENTY ROZMÓW
Z
NISARGADATTĄ MAHARAJEM
z
dn. 12.09.1970, 3.12.1971, 15.01.1972, 22.01.1972
R
o z m ó w c a: Czy w życiu codziennym jest pan zawsze świadomy
swego prawdziwego stanu?
M
a h a r a j: Ani świadomy, ani nieświadomy. Nie potrzebuję się
upewniać, żyję odwagą. Odwaga jest moją istotą, jest miłością
życia. Jestem wolny od wspomnień i przewidywań, nie związany z
tym, czym jestem i czym nie jestem. Nie oddaję się samookreślaniu.
"Soham" i "Brahmasmi" /"Jestem Tym",
"Jestem Brahmanem"/ nie stosują się do mnie. Mam odwagę
być niczym i widzieć, że świat także jest niczym. To brzmi
prosto, ale niech pan sam spróbuje to zbadać.
R:
Co daje panu odwagę?
M:
Jakże wypaczone jest pańskie spojrzenie! Czyż odwaga może być
dana? Pańskie pytanie sugeruje, że niepokój jest stanem normalnym,
zaś odwaga nienormalnym. Jest odwrotnie. Niepokój i nadzieja
powstają w wyobraźni. Jestem od nich wolny. Jestem prostym bytem i
nie potrzebuję się na niczym wspierać.
R:
Chyba pan wie, czym jest dla pana pański byt? Aby być szczęśliwym
dzięki temu czym pan jest, musi pan wiedzieć czym jest.
M:
Byt promieniuje jako poznanie, poznanie żyje w miłości. To
wszystko jest jednym. Wyobraża pan sobie podziały i trudzi się
zadawaniem pytań. Proszę nie zajmować się określeniami. Czysty
byt nie może być opisany.
R:
Jeżeli nie mogę czegoś doświadczyć i cieszyć się tym, nie ma
to dla mnie znaczenia. Najpierw musi to stać się częścią mego
doświadczenia.
M:
Sprowadza pan Rzeczywistość do poziomu doświadczenia. Jak
Rzeczywistość może zależeć od doświadczenia, jeśli sama jest
jego podstawą /adhar/.
Doświadczenie jest stanem umysłu, podczas gdy byt zdecydowanie nim
nie jest.
R:
Czy byt /sat/
jest oddzielony od poznania /czit/?
M:
Oddzielność jest złudą. Podobnie jak snu nie sposób oddzielić
od śniącego, tak i poznania nie można oddzielić od bytu.
Rozróżnienie jest czysto werbalne.
R:
Rozumiem teraz, że sat
i czit
są jednym. Ale jak jest ze szczęściem /ananda/?
Byt i świadomość są zawsze razem, podczas gdy szczęście błyska
od czasu do czasu.
M:
Niezakłócony stan bytu jest błogością, zakłócenia jawią się
jako świat. W niedwoistości jest błogość, w dwoistości -
doświadczenie. To, co przychodzi i odchodzi jest doświadczaniem
dwoistości bólu i przyjemności. Szczęśliwości nie sposób
poznać. Szczęściem się jest zawsze lecz nigdy uszczęśliwionym.
Szczęście nie może być cechą.
R:
Chciałbym zadać inne pytanie: Niektórzy jogini osiągają swój
cel, ale jaki jest z tego pożytek? Nie umieją oni, czy też nie są
w stanie dzielić się. Inni mogą rozdzielać to co mają, pomagają
bliźnim. Na czym polega różnica?
M:
Nie ma różnicy. Błędne jest pańskie podejście. Nie ma "innych",
aby im pomagać. Bogacz oddający całą fortunę rodzinie nie
zostawia grosza dla żebraka. Mędrzec /dżniani/
wyzbyty jest wszelkiej władzy i własności. Niczego, dosłownie
niczego nie da się o nim powiedzieć. Nie może nikomu pomóc, bo
jest wszystkim. Jest nędzarzem i jego nędzą, złodziejem i jego
kradzieżą. Jak można o nim mówić, że pomaga, jeśli nie jest
osobny? Niech ten pomaga światu, kto myśli, że jest od świata
oddzielony.
R:
Lecz istnieje dwoistość, cierpienie i potrzeba pomocy. Przez
sprowadzanie ich do roli zwykłego snu, niczego się nie osiągnie.
M:
Można tylko pomóc obudzić się ze snu.
R:
Potrzebny jest budzący.
M:
On również należy do snu. Budzący oznacza początek końca. Nie
ma wiecznych snów.
R:
Nawet jeśli nie mają one początku?
M:
Wszystko zaczyna się wraz z panem. Cóż więcej nie ma początku?
R:
Mam początek w chwili narodzin.
M:
To panu powiedziano, ale czy tak jest? Czy naprawdę pan uważa, że
ma początek?
R:
Zacząłem się właśnie teraz, wszystko inne jest pamięcią.
M:
A właśnie! To, co nie ma początku, zaczyna się zawsze. W ten
sposób wiecznie daję, gdyż nie posiadam niczego. Być niczym,
niczego nie mieć, niczego dla siebie nie zatrzymywać - to
największy dar, najwspanialsza szczodrość.
R:
Czy nie pozostaje troska o samego siebie?
M:
Oczywiście, troszczę się o siebie, ale Jaźń jest wszystkim.
Przyjmuje to w praktyce postać dobrej woli, niezawodnej i
uniwersalnej. Można to nazwać miłością wszechobecną i
nieskończenie darzącą. Taka miłość jest w najwyższy stopniu
czynna — bez poczucia czynienia.
*
* *
M:
To, co nie przychodzi i nie odchodzi - pozostaje. Zawsze chciwy umysł
tworzy idee postępu i ewolucji ku doskonałości. Burzy a mówi o
porządku, niszczy a szuka bezpieczeństwa.
R:
Czy w przeznaczeniu, w karmie zachodzi postęp?
M:
Karma jest tylko magazynem niezużytej energii - niespełnionych
pragnień i niezrozumianych obaw. Magazyn stale napełnia się nowymi
pragnieniami i lękami. Ale nie musi tak być zawsze. Niech pan
spróbuje zrozumieć istotną przyczynę pańskich obaw /wyobcowanie
z siebie samego/ i pragnień /tęsknotę za Jaźnią/, a pańska
karma zniknie jak sen. Pomiędzy niebem i ziemią płynie rzeka
życia. Nic złego się nie dzieje, tylko ciała powstają i
niszczeją.
*
* *
R:
Moje poczucie trwania i tożsamości zależy od pamięci, która jest
tak przelotna i niepewna. Jak niewiele pamiętam nawet z niedawnej
przeszłości. Przeżyłem wiele lat i co mi pozostało? Pewna ilość
wydarzeń, w najlepszym razie krótka historia.
M:
Wszystko to ma miejsce w pańskiej świadomości.
R:
W niej i poza nią. Za dnia - w niej, nocą natomiast - poza nią.
Świadomość nie jest wszystkim. Tak wiele rzeczy zachodzi poza jej
obszarem. Mówić, iż coś nie istnieje, tylko dlatego, że nie
uświadamiam sobie tego, jest zupełnie niesłuszne.
M:
To, co pan mówi, jest logiczne. Jednakże aktualnie wie pan tylko
to, co zawarte jest w pańskiej świadomości. O tym zaś, co się
znajduje poza świadomym doświadczeniem, może pan jedynie
wnioskować.
R:
Można o tym wnioskować, a przecież będzie to bardziej realne
aniżeli dane zmysłowe.
M:
Niech pan będzie ostrożny! W chwili gdy zaczął pan mówić,
stworzył pan werbalny świat, świat słów, idei. pojęć i
abstrakcji powiązanych ze sobą i współzależnych, a jednak
pozbawionych istoty czy substancji, będących wyłącznie tworami
umysłu. Słowa tworzą słowa. Rzeczywistość jest milczeniem.
R:
Słyszę, że mówi pan do mnie. Czy to nie jest faktem?
M:
To, że pan słyszy, jest faktem. To, co pan słyszy, nie jest nim.
Faktu można doświadczyć, i w tym znaczeniu brzmienie słów oraz
mentalne falowanie są prawdziwe. Poza tym nie ma żadnej innej
realności. Znaczenie słów jest czysto umowne i trzeba je pamiętać.
Można łatwo zapomnieć jakiś język, jeżeli go się nie używa.
R:
Jeśli słowa nie są w ogóle realne, to po cóż się mówi?
M:
Służą one ograniczonemu celowi wzajemnemu porozumiewaniu się
ludzi. Słowa nie przedstawiają faktów, ale tylko sygnalizują je.
Kiedy przekroczy pan swoją osobowość, nie będzie pan musiał
mówić, aby wiedzieć.
R:
Co może mnie przenieść poza osobowość? Jak mogę wyjść poza
świadomość?
M:
Słowa i pytania pochodzą z umysłu i zatrzymują pana w nim. Ażeby
wyjść poza umysł, trzeba być milczącym i spokojnym. Spokój i
milczenie, milczenie i spokój - oto droga wyjścia. Proszę przestać
zadawać pytania.
R:
Gdy przestanę zadawać pytania, co mam robić dalej?
M:
Czekać i patrzeć.
R:
Na co czekać?
M:
Na wyłonienie się ze świadomości ośrodka pańskiego bytu. Te
trzy stany: sen, marzenia senne i czuwanie, znajdują się w
świadomości w sposób przejawiony. Także i to, co nazywa pan
nieświadomością, przejawi się w swoim czasie. Nieprzejawione leży
zawsze poza świadomością. A poza tym wszystkim, wszędzie jednak
obecne, znajduje się serce bytu, pulsujące rytmem przejawione -
nieprzejawione, nieprzejawione - przejawione /saguna
- nirguna/.
*
* *
R:
W pewnej mierze czuję się odpowiedzialny za to, co wokół mnie się
dzieje.
M:
Jest pan odpowiedzialny tylko za to, co może pan zmienić. A może
pan zmienić jedynie swoją postawę. Na tym polega pańska
odpowiedzialność.
R:
Radzi mi pan pozostawać obojętnym na cierpienia innych ludzi?
M:
A czyż nie jest pan obojętny? Wszystkie cierpienia ludzkości nie
przeszkadzają panu przecież cieszyć się najbliższym posiłkiem.
To świadek nie jest obojętny. Jest pełnią zrozumienia i
współczucia. Tylko jako świadek może pan pomóc drugiemu.
R:
Przez całe życie gromadziłem słowa. Ilość słów jakie
wyczytałem i usłyszałem, idzie napewno w biliony. Czy mam z tego
jaki pożytek? Absolutnie nie!
M:
Umysł kształtuje język, a język kształtuje umysł. Oba są
narzędziami. Niech pan ich używa, ale we właściwy sposób. Słowa
mogą jedynie doprowadzić pana do swoich granic. Ale żeby pójść
dalej, musi pan je zostawić. Niech pan pozostanie milczącym
świadkiem.
*
* *
R:
Rzeczy, choć przemijające, ciągle są przy nas przez swą
powtarzalność.
M:
Bo silne są pragnienia. Pragnienie jest przyczyną powtarzania się.
Nic się nie powtarza, gdy nie ma pragnienia.
R:
A jak jest z lękiem?
M:
Pragnienie wynika z przeszłości, lęk dotyczy przyszłości.
Wspomnienie przeszłego cierpienia oraz obawa by się nie powtórzyło,
sprawiają, że lękamy się przyszłości.
R:
Jest jeszcze lęk przed nieznanym.
M:
Kto nie cierpiał, nie lęka się.
R:
Czy jesteśmy skazani na lęk?
M:
Tylko o tyle, o ile się nań godzimy i traktujemy go jako cień
osobowego istnienia. Jako osoby jesteśmy więźniami lęku. Niech
pan przestanie uważać siebie za osobę, a będzie pan wolny od
lęku. To nie jest takie trudne. Bezpragnieniowość przyjdzie sama,
gdy stwierdzi pan, iż pragnienia są fałszywe. Nie trzeba walczyć
z pragnieniami. Ostatecznie przemożna potrzeba szczęścia jest
czymś naturalnym, skoro istnieje cierpienie. Niech pan jednak
zauważy, że pragnienia do szczęścia nie prowadzą.
R:
Szukamy przyjemności.
M:
Każdej przyjemności towarzyszy ból. Wkrótce odkryje pan, iż
niepodobna mieć jedno, nie mając drugiego.
*
* *
R:
Gdy pana słucham, umysł mój przebywa w teraźniejszości, a ja
jestem zdumiony, że nie mam żadnych pytań.
M:
Rzeczywistość może pan poznawać tylko wtedy, gdy się pan
zdumiewa.