Pokój koszmarów Nefre

Pokój Koszmarów

leciutki slash HP/DM, humor (?)

./viewtopic.php?p=142443przez Nefre on 02 Kwi 2008, 15:45

Oczywiście muszę zwalić na kogoś winę. I zwalam na dziewczyny z forum Drarry, bo nasza rozmowa była dla mnie inspiracją. A tekst dedykuję mojej Córce Bez ojca yunne. Za wszystko

Harry Potter ze stuprocentową pewnością mógł stwierdzić, że popada w obłęd. Bo czy śledzenie Draco Malfoy’a było normalne? Patrzenie, jak blondyn oddala się w otoczeniu swoich goryli, łażenie za nim krok w krok, gdy tylko miało się okazję?
Nie, to zdecydowanie było chore. Jednak Gryfoński instynkt podpowiadał mu, że Draco coś knuje. Coś nieprawdopodobnie, ślizgońsko wrednego.

Dlatego postanowił pośledzić go jeszcze trochę. Ostatni raz. By mieć pewność, że miał rację i udowodnić Hermionie, że on wcale nie ma obsesji.

* * *


12.32

Tym razem Malfoy szedł gdzieś sam. Czasami rozglądał się, by sprawdzić, czy nikt go nie śledzi.
Może on też ma paranoję, pomyślał Harry, kryjąc się za zbroją. Przyszło mu do głowy, że musi niezwykle komicznie wyglądać, przytulając się do zimnego żelaza. Gdyby zbroja mogła wydawać odgłosy, pewnie mruczałaby z radości.

Harry miał niejasne uczucie, że domyśla się, dokąd zmierza Malfoy. Znał tę drogę bardzo dobrze.
I miał rację. Malfoy zatrzymał się przed ścianą i zacisnął powieki. Po chwili pojawiły się tam ogromne, nabijane ćwiekami drzwi. Draco wszedł do środka, a Harry, nie zastanawiając się, co właściwie robi, pobiegł za nim.
Przeszedł przez drzwi w ostatniej chwili. Gdy rozejrzał się, stwierdził, że znajduje się w jakimś dziwnym pomieszczeniu.
Tego pragnął Malfoy? Zero rozebranych i chętnych kobiet? Albo chociaż salonu Spa?
- Potter?
Harry wzdrygnął się i spojrzał na Malfoy’a, który patrzył na niego pytająco.
- Co ty knujesz, Malfoy? – wypalił. – Skąd wiesz o Pokoju Życzeń?
- Może zapomniałeś, ty zacofany w rozwoju Gryfonie, że rok temu przyłapaliśmy ciebie i tą twoją żałosną organizację przeciwko Umbridge dokładnie tutaj.
Harry poczuł, że krew szumi mu w głowie.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie zacofanym, fretko ty...
- Mówię jakie są fakty, Potter. – Malfoy uśmiechnął się krzywo. – A co robię w Pokoju Życzeń to nie twoja sprawa.
- Tak, bo coś knujesz – nie ustępował Harry. – Widać to po tobie. Snujesz się po szkole jak cień...
- Chciałeś powiedzieć, że nie błyszczę w towarzystwie i nie porażam innych moją niesamowitą urodą? – Draco pokiwał głową. – Postanowiłem zrobić sobie przerwę i dać tobie nacieszyć się sławą. W końcu, lubisz być w centrum uwagi, nieprawdaż?
Harry’emu zrobiło się czerwono przed oczami.
- Jesteś żałosny, Malfoy. Idę stąd, bo już nie mogę patrzeć na twoją okropną gębę.
Harry odwrócił się i zacisnął powieki, jednak drzwi się nie pojawiły. Przerażony pomacał ręką ścianę.
- Co jest?
- To kara za to, że powiedziałeś, że moja gęba jest obrzydliwa – odparł spokojnie Malfoy. – Ci z góry cię ukarali.
Harry odwrócił się gwałtownie.
- Zrobiłeś coś z tą ścianą!
Malfoy wzruszył ramionami.
- Mógłbym, ale po co miałbym to robić? Żeby trzymać cię tu? Wybacz, ale nie pałam do ciebie wielką miłością.
- Wiesz, bardzo mi ulżyło – burknął Harry. Zrezygnowany popatrzył na kamienną ścianę. – Cudownie, jestem uwięziony tu z Malfoyem.


12.35

- Wiesz, ze wiele dziewczyn dałoby się pokroić, żeby być na twoim miejscu? – powiedział Draco, siadając na butelkowozielonej kanapie. Harry uparcie stał przy ścianie, jakby bojąc się, że może przegapić pojawienie się drzwi.
- A ja dałbym się pokroić, żeby być wszędzie, tylko nie tu – odparł Potter, patrząc na niego krzywo.
Malfoy wzruszył ramionami.
- Łazienka Snape’a, na przykład?
Harry poczuł, że robi mu się niedobrze.
- I jednoznaczna sytuacja?
Harry rozpaczliwie chciał teraz iść do łazienki. Jak na zawołanie obok pojawiła się toaleta.
- Jeżeli masz zamiar załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne... – zaczął Malfoy, ale Harry spojrzał na niego rozjuszony.
- Po prostu mi niedobrze od tych twoich chorych pomysłów, Malfoy! – Potrząsnął głową, a toaleta zniknęła. – Zapominasz, że to Pokój Życzeń.
- W takim razie chcę zdjęcie Celestyny Warbreck z lat młodości oraz rzesze napalonych wil.
Nic się nie wydarzyło. Draco zmarszczył brwi.
- Eee, jakiś lipny ten Pokój Życzeń.
Harry przewrócił oczami.
- Bo on nie spełnia TAKICH zachcianek, Malfoy, tylko prawdziwe.
- Te są jak najbardziej prawdziwe.
Harry pomyślał, że jeżeli Malfoy wyjdzie stąd żywy, będzie brzydził się na niego spojrzeć do końca życia.

12.40

- Po co w ogóle za mną lazłeś, Potter? – Draco oderwał wzrok od książki, której przypadkowo sobie „zażyczył”.
Harry spojrzał na niego spod grzywki czarnych włosów, a jego zielone oczy błysnęły przebiegle.
- Nie twój interes.
Draco uśmiechnął się ironicznie.
- Tak samo nie twój interes, co ja tu robię.
- Nic nie robisz.
- Potter, czyś ty się z amebą na rozum pozamieniał? Myślisz, że robiłbym to, co planowałem zrobić, gdy ty jesteś w pobliżu?
Wielki mars pojawił się na czole Harry’ego.
- Czyli jednak planowałeś coś zrobić!
Draco uniósł ręce, a jego szare oczy błysnęły z rozbawieniem.
- Dobra, przyłapałeś mnie. Miałem właśnie zażyczyć sobie albumu z twoimi zdjęciami. Nago.
Harry zarumienił się gwałtownie.
- Ty...ty się lecz, Malfoy! Ty jakiś niewyżyty jesteś!
- Sam zrozumiesz, gdy dorośniesz – odparł tamten.
Harry potarł skronie i spojrzał na niego, zrozpaczony.
- To nie Pokój Życzeń, tylko Pokój Koszmarów.
- Oj, daj spokój, Potty, ja się bawię wyśmienicie. – Draco odłożył wcześniej czytaną książkę. – Szkoda, że nie mogę zażyczyć sobie whisky. Wtedy szybciej by nam zleciał tu czas, nie sądzisz?
- Nie sądzę – warknął Harry. – Nie do wiary. Siedzę tu z moim największym, no, może poza Voldemortem, wrogiem.
Draco wytrzeszczył oczy. Harry popatrzył na niego rozdrażniony.
- No co, co?
- Powiedziałeś jego imię!
Harry pomyślał, ze Draco naprawdę zachowuje się czasami jak półgłówek.
- Już wolę jego imię od twojego, Draco.
- Zamknij się, Potter, kalasz swoim językiem te cudownie brzmiące imię.
Harry ukrył twarz w dłoniach. Od tego wszystkiego zaczynała go boleć głowa. Dlaczego Pokój Życzeń nie chce go wypuścić? Czym zawinił?

12.45

- Wiesz co, Malfoy, chyba wolałbym tu siedzieć z jednym z twoich goryli. Mało mówią, a gdybym się schował, nawet nie wiedzieliby, że tu jestem.
- Tak, ale oni nie chodzą nigdzie beze mnie, chyba, że im każę. Masz szczęście, że teraz ich tu nie ma, bo kazałbym cię wywlec i zabić.
Harry prychnął.
- Nie potrafiliby zabić nawet mrówki, łażącej koło buta.
Draco spojrzał na niego.
- Nie doceniasz ich, Potter. To błąd.
- A ty chyba nie doceniasz mojej inteligencji – odparł Harry.
- Owszem, bo takowej nie posiadasz.
Harry wstał. Kości zachrzęściły nieprzyjemnie.
- Wiesz co, Malfoy? Czasami naprawdę mi ciebie żal.
- Odparłbym, że vice versa, ale mijałoby się to z prawdą – odparł Draco, siadając na kanapie. – Żal mi jedynie tych, którzy widzą w tobie bohatera.
Harry zmarszczył brwi.
- Nie zaczynaj, Malfoy – warknął ostrzegawczo.
- Nie mów, że ten temat cię drażni, Potter. Pewnie lubisz słuchać peanów na swoją cześć, co?
- Tak się składa, że nie lubię. Bo to mi przypomina, czemu wszyscy postrzegają mnie jako bohatera. Bo moja matka oddała za mnie życie i Voldemort nie mógł mnie zabić.
Nie wiedział, czemu mu to mówi. Malfoy powinien być ostatnią osobą, która mogła dowiedzieć się, co wydarzyło się tamtej nocy.
Tymczasem blondyn patrzył na niego dziwnie, a w jego oczach nie było już tej ironii, co wcześniej.
- Żartujesz sobie, nie, Potter? To jakaś kolejna historyjka, żeby wszyscy cię wielbili?
Harry zgrzytnął zębami. No jasne, Malfoy potrafił być nieznośny nawet wtedy, gdy nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Jakbyś nie wiedział, z takich rzeczy się nie żartuje, Malfoy.
Draco klapnął spowrotem na kanapę. Zapatrzył się w jakiś odległy punkt i marszczył brwi. Harry przypatrywał mu się i doszedł do wniosku, że Malfoy byłby w porządku, gdyby nie ten jego snobizm i głupie poglądy na temat niemagicznych.
- Chciałbym już stąd wyjść – oświadczył po chwili. – Teraz. Natychmiast. Nie zniosę więcej twojego towarzystwa, Potter.
Mówił to z dziwną miną i Harry doszedł do wniosku, że wygląda niezwykle komicznie. Głos jakby mu drżał i jego słowa kompletnie Harry’ego nie ruszały.
- Też chciałbym wyjść, Malfoy. Myślisz, że sprawia mi przyjemność siedzenie tu z tobą?
- Oczywiście, że tak. Nie mam co do tego wątpliwości.


12.51

- Ron, wiesz gdzie podział się Harry?
- Nie mam pojęcia. Wyszedł jakiś czas temu z dormitorium i powiedział, że ma coś ważnego do załatwienia.
Hermiona skrzyżowała ręce na piersi.
- Ostatnio coś wiele ma spraw do załatwienia, zauważyłeś?
Ron wzruszył ramionami.
- W końcu to Harry, nie?

12.53

Malfoy na nowo zaczął czytać książkę, Harry tymczasem wpatrywał się w ścianę, jakby ta miała do niego przemówić i pocieszyć.
- Zaraz zaczniesz się z nią całować – mruknął Draco, nie podnosząc wzroku. Harry obrzucił go lodowatym spojrzeniem.
- Próbuję coś wykombinować. Przecież tyle razy ten Pokój wypuszczał mnie bez żadnych przeszkód.
- Może tym razem uznał, że kolejna szansa, żebyś znalazł się w jednym pomieszczeniu z takim bogiem, jak ja, nadarzy się za kilkadziesiąt lat, dlatego uwięził nas tu.
Harry przewrócił oczami.
- Lecz się, snobie jeden. Jak się będziesz tak puszył, to wkrótce zamiast tych ulizanych włosów, będziesz miał afro.
Malfoy odruchowo dotknął włosów i spojrzał na niego z przerażeniem.
- To jest możliwe?!
Harry, chcąc nie chcąc, zachichotał. Malfoy tymczasem wyglądał na poważnie przestraszonego.
- Merlinie, jakiś ty próżny, Malfoy. Jesteś gorszy niż Lavender Brown.


12.57

- Ta jego „ważna sprawa” strasznie się przeciąga, Ron. Martwię się. – Hermiona spojrzała na rudzielca, który wpychał do ust kurze udko. – Nie rozumiem, jak ty możesz jeść!
- A ja tak – odparł Ron, plując mięsem. – Gryzę, przełykam, połykam. Tobie też radzę spróbować.
Hermiona obdarzyła go miażdżącym spojrzeniem, więc przełknął i powiedział:
- Hermiono, póki Harry jest w Hogwarcie, nic mu nie będzie. Poza tym, gdyby coś było nie tak, powiedziałby nam.
Hermiona westchnęła, zrezygnowana.
- Obyś miał rację.

13.00

- Głodny jestem – mruknął Malfoy, głaszcząc się po brzuchu. – Teraz chyba jest lunch.
Harry sięgnął do kieszeni szaty i wyjął czekoladowe żaby.
- Zawsze noszę przy sobie. Chcesz?
Malfoy spojrzał na niego podejrzliwie. Harry cmoknął zniecierpliwiony.
- Nie mam zamiaru cię otruć, Malfoy. Nie chcę tylko słuchać twojego jojczenia.
Rzucił mu opakowanie, a Malfoy zręcznie je złapał.
- Marne to pocieszenie, ale zawsze coś.
- Nie ma za co – mruknął ironicznie Harry.
Malfoy odpakował żabę i przyjrzał się karcie.
- O ironio – burknął, rzucając ją Harry’emu. Chłopak spojrzał na nią i wydał z siebie zduszony okrzyk. Z karty patrzyła na niego jego własna podobizna.
- Nawet producenci kart szerzą Potteryzm. To okrutne, czuje się zazdrosny – perorował Malfoy, udając cierpiętniczą minę.
- Daj spokój, Draco. Ja ich o to nie prosiłem.
Malfoy przestał udawać i spojrzał na niego surowo.
- Mówiłem, żebyś nie wymawiał mojego imienia, Harry.
Wspomniany wzdrygnął się. Pierwszy raz słyszał, jak Malfoy nazwał go po imieniu. Nawet jeżeli zrobił to ironicznie.
- A co, zabiję cię tym? Draco, Draco, Draco. – Harry rozkoszował się widokiem oszołomionego Malfoy’a, któremu stopniowo zaczęły drgać wszystkie mięśnie na twarzy.
- Goń się, Potter. Ja rozumiem, moje imię to jeden z cudów świata, nie, zaraz, JA jeszcze jestem cudem świata, ale nie wymawiaj...
- Skończ, Malfoy.
- Czemu? Nie chcesz posłuchać człowieka doskonałego?
- Ty? Doskonały? Pff, ciekawe pod jakimi względami.
- Dobra, wymień moje wady. – Draco rozciągnął się na kanapie, niczym kot i spojrzał na Harry’ego, uśmiechając się lekko. Gryfon zmarszczył brwi.
- To dosyć długa lista, Malfoy.
- Dawaj.
- Ironiczny, wredny, samolubny, narcyzowaty, wszystkowiedzący...
- Hm, ok., to były zalety. Teraz wady – przerwał mu znudzony.
- Jesteś niesamowity, wiesz?!
- Wiem.
Harry zmieszał się.
- To nie był komplement, Malfoy. Merlinie, chcę już stąd wyjść. Pewnie dostanę jakiegoś głębokiego urazu, jeżeli tylko wyjdę.
- Ty już doznałeś głębokiego urazu – powiedział Draco, chichocząc. – Ty sam jesteś taki wielki, chodzący uraz.
Harry chciał czymś w niego cisnąć. Jak na zawołanie obok pojawiły się poduszki, piłki, proce.
Miałem na myśli coś ostrzejszego, ale może być.
- Mam pomysł – oświadczył Malfoy, nie zwracając uwagi, że wokół Harry’ego pojawiają dziwne przedmioty, niewiadomo do czego służące.
- To coś nowego – mruknął ironicznie Harry, cofając się przed piętrzącym się stosem piłek, patyków i innych, równie dziwnych rzeczy. – Dość! Niech to wszystko zniknie!
Zniknęło. Draco spojrzał na niego krzywo.
- Ty naprawdę jesteś jakiś nienormalny, Potter. Ale wracając do mojego pomysłu: może znajdzie się tu książka, która powie nam, jak stąd wyjść.
- Błyskotliwe.
- A masz jakiś lepszy pomysł?

13.10

- Teraz to mamy bibliotekę, a nie Pokój Życzeń – mruknął Malfoy, lawirując miedzy regałami, na których stały książki o tajemniczych przejściach i pomieszczeniach.
- Sporo tego. Nie mogłeś bardziej sprecyzować swojego życzenia? – Harry kichnął, a okulary zsunęły mu się na nos. – Rany, kurzu też sobie zażyczyłeś?
Draco wzruszył ramionami i szperał dalej. Harry bał się, że jeżeli utkną, będzie musiał znaleźć inny sposób, by stąd wyjść.
- Jest!
Harry natychmiast do niego podbiegł. Spojrzał nad ramieniem Malfoya do otwartej książki.
- Potter, ocierasz się o mnie – warknął tamten. Harry zaczerwienił się.
- Nic nie poradzę. Źle ją trzymasz.
- Ale czuję się nieswojo. Odsuń się trochę. Dziękuję.
- I co tam piszą? – spytał Harry.
Draco zaczął czytać:

Tak naprawdę to niewiadomo, kto stworzył tajemnicze pokoje przychodź – wychodź, znane także jako Pokoje Życzeń.
Na świecie jest ich trzy. Wiadomo, że jeden znajduje się w szkole magii w Hogwarcie, ale gdzie, wiedzą tylko nieliczni.

Harry uśmiechnął się ironicznie.

Dostać się do nich można tylko wtedy, gdy naprawdę czegoś się pragnie. Nie spełniają wszystkich życzeń, tylko te płynące z głębi serca.

- Bla, bla, bla – przerwał Malfoy, patrząc na książkę z irytacją. – I to ma nam pomóc?
- Czekaj tu coś jest. – Harry wziął od niego księgę. Ich palce dotknęły się i Potter znowu się zarumienił. Draco tylko się wzdrygnął.

Czasami Pokój Życzeń może nie chcieć nas wypuścić. Przypadki te zdarzają się raczej rzadko. Głównym powodem takiego „zachowania” może być fakt, iż osoba tak naprawdę nie chce wyjść z Pokoju. Jest to życzenie, które Pokój spełnia.

Tutaj tekst się kończył. Dalej była tylko historia czarodzieja, który w Pokoju Życzeń spędził dwadzieścia lat życia.
- Tak naprawdę nie chce wyjść z pokoju – powtórzył Malfoy. – Co to za bzdury?! Ja przecież chcę stąd wyjść!
- Ja tak samo – mruknął Harry.
- Oj, daj spokój, Potter. Wszyscy wiedzą, że dałbyś...
- Zamknij się, Malfoy.

13.21

- Ron, to doprawdy jest przesada! Harry’ego nie ma prawie od dwóch godzin!
Rudzielec tym razem chyba ją popierał.
- Masz rację. Chodźmy go poszukać.

13.23

Harry tym razem postanowił usiąść na czerwono – złotym fotelu, który był identyczny, jak te, które mieli w pokoju wspólnym Gryffindoru. Malfoy tymczasem zaczął krążyć obok ściany.
- To zdecydowanie twoja wina, Potter. Ty mnie śledziłeś, przylazłeś tu, a teraz nie chcesz wypuścić.
- O, jasne, jakbym nie miał co robić w piątkowe popołudnie, tylko siedzieć z tobą.
Draco podszedł do jego fotela, oparł dłonie na poręczach i spojrzał na Harry’ego z błyskiem w oku.
- A może specjalnie chciałeś tu przyjść? – powiedział niebezpiecznie niskim głosem. – Takie sam na sam?
Harry wcisnął się w fotel, patrząc na niego z przerażeniem. Nerwowo poprawił okulary.
- S...spadaj, Malfoy. Sugerujesz...?
- Jasne, Potter. Właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem homoseksualistą i pierwszą osobą, która nasunęła mi się na myśl, by ją wykorzystać, obmacać i obcałować, byłeś właśnie ty.
Widząc, że Gryfon blednie, dodał:
- Żartuje, Potter. Weź się w garść, bo wyglądasz, jakbyś miał zaraz umrzeć.
- I tak się czuje – przyznał słabo Harry.
Malfoy najwyraźniej wydawał się rozbawiony. Nagle do głowy przyszła mu genialna myśl. W Pokoju Życzeń natychmiast zrobiło się ciemno, a zaraz potem wszędzie pojawiły się świece, skądś popłynęła cicha muzyka, a na srodku pojawiło się wielkie łóżko.
- C..co to jest?! – Harry popatrzył na niego przerażony.
- Skoro jesteśmy tu sam na sam... – powiedział Draco uwodzicielskim tonem. Harry’emu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zerwał się z fotela i...
- Ja chcę wyjść! Błagam! Pragnę stąd wyjść, życzę sobie stąd wyjść!
W ścianie pojawiły się upragnione drzwi. Potter popędził w tamtą stronę z taką szybkością, że prędkość światła mogłaby się spalić ze wstydu.

Tymczasem Malfoy chichotał w najlepsze.
- O tak, jestem genialny.

13.30

- Gdzie on może by... – Hermiona urwała, widząc nadbiegającego z naprzeciwka Harry’ego. – Harry! Gdzieś ty był?
Przemknął obok nich, a na jego twarzy malowało się bezgraniczne przerażenie. Hermiona obejrzała się, a potem popatrzyła na Rona.
- A jemu co się stało?
Weasley wzruszył ramionami.
- Abo ja wiem? Wyglądał, jakby był zamknięty w jednym pomieszczeniu z Malfoyem przez resztę popołudnia.

Finite Incantatem



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nefre - Pokój Koszmarów, różne
MODLITWA O POKÓJ W ZIEMI ŚWIĘTEJ
Pokój w Jezusie, Konferencje, rekolekcje
pokoj zakwitnie
wojna i pokój, KONSPEKTY KSM
Uniłowski Wspólny pokój
Koszmar warsztatu dziennikarski Nieznany
Mroczny pokój
J.Haught-Swiety koszmar
Uniłowski Z - Wspólny pokój, Literaturoznawstwo, Notatki z lektur
Laurie A Niebieski Płomień na koszmary
Antologia Pokój do wynajecia
MICHALKIEWICZ EUROPEJSKIE KOSZMARY WIGILIJNE (2)
Przeciw bluźnierczym myślom i koszmarom
koszmar logistyczny i marzenie logistyczne
Uniłowski streszczenie, ZBIGNIEW UNIŁOWSKI „Wspólny pokój i inne utwory” - STRESZCZENIE
Pokój 2 motel