Uniłowski Z - Wspólny pokój, Literaturoznawstwo, Notatki z lektur


0x08 graphic
Zbigniew Uniłowski - ur. 1909 w Warszawie, zm. 1937 tamże, powieściopisarz i nowelista. Pochodził ze zubożałej rodziny drobnomieszczańskiej, wcześnie stracił rodziców. Pozbawiony możliwości kształcenia się, od najmłodszych lat musiał zarabiać na życie, pracując w różnych zawodach. Utalentowany samouk, został dostrzeżony przez J. Iwaszkiewicza i K. Szymanowskiego. Wprowadzony w stołeczny świat literacki, zrobił błyskotliwą karierę. Od 1929 związał się z grupą poetycką Kwadryga. Pierwsze pojedyncze utwory publikował w czasopismach warszawskich („Cyrulik Warszawski”, „Kwadryga”, „Zet”, „Pani”), następnie wydał zbiór Człowiek w oknie (1933). Książkowym debiutem Uniłowskiego była powieść Wspólny pokój (1932, ekranizacja 1960), która, jako utwór z kluczem, była portretem środowiska Kwadrygi. Ponadto Uniłowski wydał nowelę Dzień rekruta (1934), dwa zbiory reportaży z podróży do Ameryki Południowej Żyto w dżungli (1936) i Pamiętnik morski (1937) oraz pierwszy tom powieści autobiograficznej Dwadzieścia lat życia (1937).

Życiorys: Urodził się w Warszawie. Jego rodzicami byli Władysław Uniłowski i Jadwiga z Ciechońskich - rodzina drobnomieszczańska. Po śmierci obojga rodziców (matka zmarła na gruźlicę, a ojciec popełnił samobójstwo), jako kilkunastoletni chłopiec, zamieszkał u ciotki, biednej szwaczki mieszkającej na Powiślu. Z powodów materialnych, nie ukończywszy nauki gimnazjalnej, zmuszony został podjąć pracę zarobkowo m.in. w charakterze pomocnika murarskiego, roznosiciela paczek u krawca czy pikolaka w warszawskiej restauracji "Astoria". Tu w 1926 roku wypatrzył go Karol Szymanowski. Pianistę zadziwiła postać pikolaka, który zaczytywał się w książce Conrada. Pomoc finansowa Szymanowskiego umożliwiła Uniłowskiemu samokształcenie, ułatwiła kontakty literackie, a przede wszystkim umożliwiła częste pobyty w Zakopanem, co było zalecane ze względu na gruźlicę przyszłego pisarza.

Lata 1927-1930 spędził Uniłowski głównie w Zakopanem, czasami przebywając w Warszawie. W czasie pobytu pod Tatrami napisał pierwsze, publikowane m.in. w Kwadrydze utwory - opowiadania zebrane później w tomie Człowiek w oknie. Rozpoczął również pisanie swojego opus magnum - nigdy nieukończonej powieści Dwadzieścia lat życia. Pobyt w Zakopanem był również okazją do poznania wielu osobistości ówczesnego życia literackiego. Uniłowski spotykał się m.in. z Stanisławem Ignacym Witkiewiczem, Jarosławem Iwaszkiewiczem i Michałem Choromańskim.

W 1930 powrócił do Warszawy. Obracał się głównie w środowisku grupy poetyckiej Kwadryga, z którą współpracował już od roku. Okres ten przedstawił w powieści obyczajowej z kluczem Wspólny pokój (wyd. w 1933). Wydanie Wspólnego pokoju stało się podłożem skandalu towarzyskiego w warszawskim środowisku literackim, a powieść została zarekwirowana ze względów cenzuralnych. Interwencja władz oraz spore zainteresowanie krytyków literackich zyskały młodemu autorowi sporą sławę.

W stolicy przebywał do roku 1934, wyjeżdżając na krótko w 1931, kiedy został powołany do odbycia służby wojskowej we Włodawie. W wojsku nie przebywał długo, co zawdzięcza pomocy wpływowych protektorów. Rosnąca pozycja literacka umożliwiła pisarzowi wyjazd na stypendium MSZ do Brazylii. W czasie pobytu tam opublikował Dzień rekruta, opowiadanie powstałe w oparciu o przeżycia ze służby wojskowej. Utwór ten był przyczyną kolejnego skandalu, a autor został oskarżony o postawę antypaństwową. W związku z tym został zmuszony do skrócenia podróży i powrócił do Polski w lipcu 1935, przywożąc ze sobą dwie nowe powieści - Żyto w dżungli i Pamiętnik morski.

W tym samym roku ożenił się z Marią Lilpop, córką Franciszka Lilpopa. Dzięki temu małżeństwu pisarz, który zawsze był w trudnej sytuacji materialnej, zyskał stabilizację materialną i życiową. Dwa lata później urodził się im syn. W tym czasie Uniłowski intensywnie pracował nad Dwudziestoma latami życia, których pierwszy tom ukazał się w 1937 roku. Autor Wspólnego pokoju nie cieszył się długo szczęściem rodzinnym. Zmarł nagle na zapalenie opon mózgowych 12 listopada 1937 roku w Warszawie.

0x08 graphic
Twórczość: Twórczość Zbigniewa Uniłowskiego, choć niezbyt obszerna i ograniczona tylko do prozy, jest bardzo różnorodna. Pierwsze opowiadania, które można by nazwać opowiadaniami grozy, podejmują problemu psychopatologiczne znane z twórczości Edgara Allana Poego czy Stefana Grabińskiego. Innym typem twórczości są groteski - krótkie utwory parodystyczne. Oba typy opowiadań zostały później opublikowane w Człowieku w oknie. Pierwszą powieścią Uniłowskiego był Wspólny pokój. Powieść ta została oparta na motywach autobiograficznych, zawierała również wiele odniesień do postaci ówczesnego życia literackiego. naturalizm, wulgaryzmy w warstwie językowej, niekorzystne przedstawienie literatów - to wszystko stało się przyczyną skandalu. Nie bez znaczenia było również przesłanie powieści - diagnoza powojennego pokolenia jako znudzonego i bezideowego, a ówczesnej literatury - jako bezwartościowej i zakłamanej, uciekającej od prawdziwych problemów. Wrażenie potęgował wspomniany już naturalizm wymieszany z elementami groteskowymi. Powieść ta została zekranizowana przez W. J. Hasa w 1960.

Kolejnym ważnym elementem twórczości pisarza było opowiadanie Dzień rekruta. W opowiadaniu tym również zostały wykorzystane elementy autobiograficzne, co jest jedną ze stałych cech twórczości Uniłowskiego. Główny bohater, młody rekrut, jest uosobieniem ofermizmu i nieprzystosowania do służby wojskowej. Pochodzący z warstw inteligenckich i cierpiący na gruźlicę, czuje się kompletnie nieprzydatny do służby wojskowej. Staje się za to pretekstem do pokazania bezmyślności i okrucieństwa swoich przełożonych, którzy zmuszają go do wykonywania wielu bezsensownych i często sprzecznych rozkazów. Postacie oficerów przedstawione są w groteskowy, często jednostronny sposób, ale fabuła skupiona jest na narratorze i właściwie nie pojawiają się w niej inni żołnierze. Wymowa dzieła, krytykująca ówczesną armię i w gruncie rzeczy bardzo pacyfistyczna, była powodem ataków na pisarza, głównie ze stron rządowych i konserwatywnej publicystyki, jednak zjednała mu również wielu zwolenników.

W czasie swojej podróży po Brazylii Uniłowski napisał dwie powieści, które bywają również określane jako reportaże. Żyto w dżungli i Pamiętnik morski zrywają z dotychczasową konwencją literatury podróżniczej. Autor opisuje bezbrzeżną nudę tych podróży, trudy z nią związane i zawód brzydotą krajobrazu. Wskutek tego zajmuje się obserwacjami socjologicznymi - w Życie w dżungli opisuje stosunki wśród polskiej emigracji w Brazylii - oraz psychologicznymi, czyli doznaniom w czasie podróży morskiej.

Ostatnią powieścią wydaną przez Uniłowskiego było Dwadzieścia lat życia, a raczej pierwszy tom tej powieści. Prace nad nią przerwała śmierć autora, drugi tom nie wyszedł poza stadium planu i krótkich notatek. Nad utworem tym pracował już od roku 1930, kiedy to pisał w liście do Karola Szymanowskiego, że powieść [...] jest już skończona. Pierwszy tom został wydany w roku 1937, widać więc, jak wiele pracy włożył w nią autor i ile przemyśleń wymagała. Powieść ta oparta jest w znacznym stopniu na dzieciństwie autora, jednak ze względu na opisywane środowisko lumpenproletariatu, może być również odczytywana jako powieść środowiskowa. Zbigniew Uniłowski był również autorem kilku reportaży prasowych.

Z opisów i opracowań:

„Wspólny pokój” (1932) Zbigniewa Uniłowskiego (1909-1937) to autobiografia młodego pisarza, a zarazem powieść środowiskowa. Pierwsza powieść Uniłowskiego napisana została w Warszawie, przy ul. Nowiniarskiej 2, w mieszkaniu matki Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego. Bohaterami tej „powieści z kluczem” są autentyczne sylwetki kolegów Uniłowskiego - członkowie poetyckiej grupy Kwadryga. Do obrazu życia części ówczesnego pokolenia literackiego pozowali pisarzowi przede wszystkim mieszkańcy „wspólnego pokoju”: Stanisław Ryszard Dobrowolski - Zygmunt Stukonis; Stanisław Maria Saliński - Dziadzia, Stanisław Krabczyński; Zbigniew Uniłowski - Lucjan Salis; spoza kręgu literatów: student Kaczmarczyk - w powieści Józef, Edward Mokucki i Władysław Bednarczyk; matka Dobrowolskiego - Stukonisowa; brat Dobrowolskiego, Mieczysław - Miecik oraz dwie lokatorki pokoju matki: Felicja Stodulska i Teodozja Mokucka.

Uniłowski postanowił napisać powieść o sytuacji młodych literatów jego czasu, dać obraz życia cyganerii warszawskiej końca lat dwudziestych i początku trzydziestych naszego stulecia, a może nawet coś więcej, o czym dowodnie świadczy dedykacja na ofiarowanym mi przez niego w 1932 roku egzemplarzu powieści. Napisał w owej dedykacji między innymi: „Czułem się w obowiązku poświecić pochodnią, abyśmy omijali kałuże, które nasi pisarze dotychczas tak starannie okrywali swym stylem.

Czas, w którym toczy się akcja „Wspólnego pokoju” to lata rozwiewania się ostatnich złudzeń postępowych ludzi w Polsce, złudzeń związanych z wydarzeniami maja 1926 roku - okres idących trudności gospodarczych, szerzącego się bezrobocia, postępującego ograniczania swobód obywatelskich, narastającej grozy faszyzacji życia. Wszystko to przyczyniało się do zrozumiałej radykalizacji postaw, między innymi w szeregach inteligencji, zwłaszcza młodej inteligencji polskiej, która szczególnie dotkliwie odczuwała na własnej skórze konsekwencje kryzysów - gospodarczego i politycznego. Zjawisko to (…) ujawniło się także w środowisku literackim i artystycznym młodzieży, które pokusił się przedstawić w swej powieści Uniłowski.

(…) Opisując położenie młodych literatów, przedstawił je wprawdzie jako obraz skrajnej nędzy, mocno go zresztą poczerniając, nie ukazał jednak rzeczywistych konsekwencji ich nielekkiej sytuacji. Jego bohaterowie to nie ofiary bezrobocia, ale raczej zneurastenizowani próżniacy, topiący swoje ciążące im poczucie twórczej niemocy w alkoholu, prowadzący - ciekawa niekonsekwencja! - mimo braku pieniędzy hulaszczy tryb życia. (…) Daleki od prawdy obraz cyganerii został tu skomponowany z plotkarskich anegdotek kursujących w „Małej Ziemiańskiej”, z przerysowanych portretów znanych autorowi postaci oraz reminiscencji ze „Scen z życia cyganerii” Murgera.

(…) W rzeczywistości środowisko młodych adeptów sztuki pisarskiej z konieczności zmuszone było dla zdobywania środków do życia podejmować pracę w najrozmaitszych, niewiele albo nic wspólnego z literaturą nie mających dziedzinach. (…) Nie było to więc środowisko zneurastenizowanych, rozpitych próżniaków, jak można byłoby sądzić z lektury książki, lecz ludzi od najmłodszych lat zmuszonych przez warunki bytowania do niejednokrotnie nawet ciężkiej pracy zarobkowej. Owszem, to prawda, że trafiali się wśród nas neurastenicy, co mogło być właśnie rezultatem ogromnego rozziewu między młodzieńczymi marzeniami a wyczerpującą psychicznie i fizycznie rzeczywistością urzędniczego biurka. To prawda, żeśmy prowadzili dość hulaszczy tryb życia, że lubiliśmy biesiadować. Było to z pewnością szukanie rekompensaty za szarzyznę otaczającego nas życia. U niewielu jednak spośród nas nosiło to cechy ponurej dostojewszczyzny. Przeciwnie manifestowała się w tym bujna, młodzieńcza radość życia.

Tu, we „Wspólnym pokoju”, mamy właśnie do czynienia już nie z cyganerią fantazji i swobody obyczajów, lecz z cyganerią nędzy lat kryzysu. Jednocześnie zaś już może nie tyle z realizmem społecznym, ile z czystym neonaturalizmem, w wyrazistej i, dodajmy, znakomitej artystycznie postaci. (...) We „Wspólnym pokoju” [autor] najdalej też posunął autentyzm: ta powieść środowiskowa z życia literackiej bohemy jest zarazem zbiorowym portretem-karykaturą autentycznych lokatorów autentycznego „wspólnego pokoju” i realnie istniejącej grupy: kwadrygantów mianowicie. Jest świadectwem biedy, w jakiej żyła owa bohema, a zarazem - obrachunkiem z jej wadami: pijackim trybem życia, bezproduktywnością. I wreszcie, stanowi jedno z jakże licznych z tym okresie - studiów umierania.

Treść utworu:

Lucjan, młody literat (jest słabo wykształcony, nie ma matury), wraca do Warszawy po pobycie w Zakopanem; choruje na gruźlicę. Spotyka się ze swoim przyjacielem, Zygmuntem, który proponuje mu zamieszkanie u siebie w domu, w pokoju, w którym lokatorem jest już pewien student. Lucjan ma resztki oszczędności ze stypendium i zdaje sobie sprawę, że aby jakoś się utrzymać, będzie musiał znaleźć sobie jakąś pracę: Myśl ta zepsuła mu resztki humoru - jakże nienawidził wszelkiej pracy nie mającej nic wspólnego z literaturą. Pracował już w biurze i miał pojęcie, co to jest ośmiogodzinne siedzenie w dusznym biurze, wśród głupich ludzi. Jakież to było wstrętne i co za rozkosz jest tworzyć w myśli, kombinować zawiłe sytuacje, pieścić się głębią trafnej metafory lub pięknej i muzyką zdania. Nie to, żeby od razu pisać, zapisywać, broń Boże: wypielęgnować, wyszlifować w mózgu kawał prozy i dopiero na papier. Ma on jednak dość krytyczne zdanie o samym sobie, umiejąc ocenić własne umiejętności i wiedzę: (…) też chciałby być wielkim człowiekiem, ale wie, że nim nigdy nie będzie, i to go martwi. Jest leniwy i o pracy może tylko myśleć, nigdy nic nie zrobi. Pisze same głupstwa i przed czymś poważnym ma strach, po prostu boi się usiąść i zacząć. Tak myśli Lucjan i pociesza się, że jak będzie starszy, to może zmądrzeje i weźmie się za normalną pracę, tak jak większość ludzi. I jeszcze, w mniej optymistycznym nastroju: Póki jeszcze jestem młody, wszystko mi jako tako idzie, ale później zestarzeję się i zestarzeję, bo jestem leniuch i idiota. O podobnych sobie mówi: (…) mimo naszej młodości jesteśmy ponurzy, zgorzkniali i stale brak nam humoru. Mierzi go poczucie własnej nieudolności, mierzi to, że ci, których powinien rozpalać kulturalny ogień twórczy, nic w rzeczywistości nie robią, przesiadują jedynie w kawiarniach, upijają się z nudy. A przecież (…) sztukę trzeba od razu uchwycić za łeb, nie ma sensu czekać na natchnienie; pracować, pracować… sam talent nie wystarczy. Jego mniemanie o samym sobie pogarsza jeszcze sytuacja, gdy uświadamia sobie swoją nieodwzajemnioną miłość do pani Leopard - kobiety, która wydaje się dla niego niedostępnym ideałem, a o której słyszy ciągle różne plotki, podważające jej wyidealizowany obraz: Sam jestem niczym i spodobało mi się zakochać w drugim, tylko trochę ustosunkowanym niczym. Po cóż ja żyję właściwie, jakie mam prawo kochać się i w ogóle korzystać z przywilejów życia. Nie tylko że nie mam prawa do życia jako bezużyteczna jednostka, ale nie mam również danych, żeby żyć jako nawet pasożyt. Jestem biedny, głupi, bez inwencji, chory, młody i tak dalej. Ubzdurałem sobie, że jestem poetą, człowiekiem wolnym, bez przyziemnych uczuć, a tymczasem nie mam nawet na tyle ambicji, żeby napisać coś, zmydlić ludziom oczy, zbujać ich czymś. Jestem więc w dodatku wstrętnie leniwy. A jak się już zakochałem, to właśnie w jakiejś dziwce bez czci, bez żadnej wartości, prócz urody, która mnie w dodatku lekceważy...

Lucjan nie oszczędza się - kolejne dni spędza głównie na suto zakrapianych spotkaniach w kawiarniach ze znajomymi. Wkrótce przypomina o sobie jego choroba - dostaje krwotoku płucnego. Ostatecznie umiera - nie ma ani pieniędzy, ani chęci na podjęcie konkretnego leczenia; umiera otoczony przez współlokatorów, którzy co prawda czują do niego sympatię, ale nic poza tym. Umiera więc opuszczony, zrezygnowany, nie zdążywszy zupełnie nic zrobić ze swoim życiem, zrealizować się twórczo ani życiowo.

Opis artystycznej świty, stałych bywalców kawiarni „Mała Ziemiańska”: Drobny krytyk (…) ociera się o wielkiego poetę Tamwima, mimo że w zeszłym tygodniu makiem swoich słów starał się rozbić beton jego sławy. Potem przechodzi szereg „niedocenionych”, umiarkowanie antyszambrujących lub dumnie zerkających na ogłupiałe Żydóweczki, by dać miejsce jakiejś nahajce satyry, chłoszczącej w najmniej odpowiednie miejsce tępe społeczeństwo. Lucjan patrzy na kilku malarzy, siedzących w pobliżu: okutani w ciężką szatę dostojeństwa swych lat i talentów, siedzą z nakrytymi głowami, patrząc na siebie leniwie jak woły. Kiedy ujrzą młodego, wesołego chłopca, który ma siły zajmować się czymś więcej jak swą sztuką, prychają jak stare morsy, szepczą między sobą zjadliwie.

Znudzenie życiem, zgorzknienie młodych artystów: To nie jest powiedziane (…), że młodość ma być taka radosna. W młodości przecież szukamy dróg, obieramy sobie cel życia, stoimy przed tym, co nas czeka. Targa nami niepokój, trema przed wyjściem na tę wielką scenę. No, a kiedy ma się już te artystyczne zamiary, to jeszcze bardziej się nękamy, bo a nuż cię los oszukał i nie masz talentu - tymczasem społeczeństwo patrzy na cię jak na darmozjada. (…) Nie, ta młodość, młodość… Nadużywa się tego słowa. Ta młodość nie jest wcale piękniejszym okresem życia - może raczej najważniejszym. Do dupy z tą niemożnością określenia samego siebie - jesteśmy jak chorągiewki na dachu. Nie trzeba być wyznawcą konkretnej filozofii, nie trzeba hołdować zasadom i doktrynom: (…) jestem poetą burżuazyjnym, nie mam żadnych idei. Piszę dla ludzi, którzy potrafią czasem mieć wolną chwilę na przejęcie się moją wizją. Nigdy właściwie nie zastanawiałem się nad ideą w poezji. Przecież to takie proste. Chodzi o dobry wiersz, muzykę słowa, no i piękno. Nie, nie mam żadnych idei, co mi się tam w mózgu urodzi, to hajda na papier. I jeszcze: Dla nas nie ma miejsca tutaj, jesteśmy za słabi. Nie mamy pożądań materialnych, jesteśmy romantykami. Tylko ten, kto chce i potrafi uczepić się maszyny, może żyć w dzisiejszych czasach. (…) Jasne jest, że gdybyśmy mieli jakiś regulator swych myśli, ja wiem! pracę, obowiązki jakieś, nie byłoby mowy o jakiejkolwiek neurastenii.

Warszawa jest wymarzonym miastem dla hodowania neurastenii. Zapijamy się tutaj, bo nudzi nas bezczynność mózgów, których wyjałowienie jest przerażające. (…) Ta nasza artystyczna młodość jest tak znamiennie powojenna, że naukowcy będą ją obserwować jako przejaw specyficzny tego okresu chorych na przedwczesny uwiąd smarkaczy.

Gdy jedni określają pociąg do picia i wieczne niezadowolenie z życia i swojej niedoszłej twórczości „atakami neurastenii”, inni są bardziej obiektywni: Zachowujecie się tak, jakbyście osiągnęli już swoją klasę. Stańcie się lepiej dobrymi pisarzami niźli materiałem na geniuszów, jakim teraz być chcecie. Ale właśnie w używkach zdają się widzieć jedyną dla siebie ucieczkę, jedyną uciechę w życiu: My jesteśmy młodzieżą okresu, w którym normalne zazwyczaj objawy młodości są skryte, zwiędłe. Wyłaniają się one dopiero pod wpływem narkotyku, olbrzymieją i kwitną. Podczas kiedy na trzeźwo jesteśmy ponurzy, nieprzyjemnie poważni, w trakcie urżnięcia się jesteśmy diablo młodzi, wyłania się wtedy cały bagaż przywilejów młodości, tężyzna, fantazja. Oczywiście nie wszyscy młodzi ludzie piją, ale wszyscy są diabła warci w porównaniu z dwoma pokoleniami wstecz. Tak, moi, drodzy, społeczeństwo nie będzie miało pociechy z tych przedwcześnie zneurastenizowanych, zerotomanionych i przedwcześnie wyprutych z wariactw młodości bubków. Pomogła temu w lwiej części wojna, trochę błądzenie w poszukiwaniu ideału, no i chorobliwe przeintelektualizowanie, które prowadzi myśli na manowce, a nie pozwala widzieć istotnych potrzeb epoki. Ja myślę, że z tego gnoju wyjdzie wreszcie jakiś geniusz, który wskaże naszym mętnym łbom, co mamy robić.

Realne odpowiedniki bohaterów literackich:

Opowiadania i powieści związane tematycznie z morzami i wybrzeżami Dalekiego Wschodu, pełne tajemniczości i egzotyki: Hieroglify (1957), La Paloma (1957), Anna z Kamienia (1962). Także wspomnienia: Pożegnanie z Pacyfikiem (1963), Ptaki powracają do snów (1964).

Bibliografia:

Spowiedź dziecięcia wieku

Dlaczego Andrzej Garlicki uparł się, by z Józefa Piłsudskiego zrobić osobistego nieprzyjaciela książek i literatury („Czytał mało”, „Kanon lektur literackich Piłsudskiego był dość ubogi (...) W licznych relacjach ludzi z nim się stykających nie znajdujemy śladów zainteresowań Piłsudskiego książką. A jeżeli, to książkami z historii wojskowości”), tego nie wiem.

Z „Dziennika” Jana Lechonia wiadomo jednak np., że „na krótko przed śmiercią owładnął nim (Piłsudskim - przyp. K. M.) znowu nałóg i całymi dniami czytał, zamknięty w swym w Inspektoracie. Kiedy wybuchnęła heca w prasie z powodu »Wspólnego pokoju« Uniłowskiego, Stary kazał sobie dostarczyć tę książkę, przeczytał ją od deski do deski i powiedział: »Nie rozumiem, o co im chodzi. Nic tam złego nie widzę«».

Nie mogło się to wydarzyć „na krótko przed śmiercią” Marszałka, gdyż „heca” wywołana publikacją „Wspólnego pokoju” miała miejsce tuż po wydaniu powieści Zbigniewa Uniłowskiego, w 1932 roku. Młodemu (ur. 1909) autorowi zarzucono totalną negację wszystkiego, przeczernioną ocenę polskiej rzeczywistości, nihilizm. Lechoń też zresztą w innym miejscu „Dziennika” nazwał Uniłowskiego „zupełnym cynikiem”, co jednak nie przeszkodziło mu uznać - w grudniu 1952 r. - „Wspólny pokój” za jeden z 12 najlepszych tomów polskiej prozy „przełomu (stuleci - przyp. K. M.) i naszego wieku”, obok m.in. „Chłopów” Reymonta, „Popiołów” Żeromskiego, „W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza.

Ocena Piłsudskiego: „nic tam złego nie widzę”, świadczy o zrozumieniu przez niego głębszej warstwy „Wspólnego pokoju”, niebędącego ani paszkwilem na cyganerię artystyczną, ani jej apoteozą, lecz ciekawą i w istocie odosobnioną w dwudziestoleciu międzywojennym „spowiedzią dziecięcia wieku”. A że pesymistyczną? Takie były doświadczenia pokolenia Uniłowskiego, a pisarz ten - chętnie wspierający się autobiografią - był przede wszystkim pisarzem bezpośredniego doświadczenia. Stąd brało się jego upodobanie do naturalistycznych technik literackich i niechęć do wszelkiej abstrakcji.

Dwa lata po „Wspólnym pokoju” pisarz popełnił jednak czyn, który musiał się Piłsudskiemu jawić jako bez mała świętokradztwo. 11 listopada 1934 r. „Wiadomości Literackie” wydrukowały jego opowiadanie, niesłusznie nazywane reportażem - „Dzień rekruta”, uznany za manifestacyjny wyraz antypaństwowej postawy. Autorowi, za karę, skrócono wówczas pobyt w Brazylii, gdzie przebywał na stypendium Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Prasa wojskowa zatrzęsła się z oburzenia, m.in. to pacyfistyczne opowiadanie ostro skrytykował generał Wieniawa-Długoszowski.

Kim był Uniłowski? Literackim naturszczykiem, niemającym żadnego wykształcenia pikolakiem w warszawskiej Astorii, gdzie zakochał się w nim Karol Szymanowski. Kompozytor wprowadził chłopca w świat artystyczny (często przebywał w towarzystwie Hanny Mortkowicz-Olczakowej i Jarosława Iwaszkiewicza), pomógł mu finansowo, zapewnił leczenie w Zakopanem nadwątlonych płuc.

W 1930 roku młody prozaik powrócił do Warszawy. Zamieszkał wtedy przy ulicy Nowowiniarskiej, przy rodzinie swego literackiego kolegi Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego. I tam właśnie zrodził się „Wspólny pokój” (zekranizowany w 1959 r. przez Wojciecha Hasa).

W 1935 r. Zbigniew Uniłowski ożenił się z Marią Lilpop, córką znanego architekta, w wybitnym stopniu poprawiając swą sytuację materialną. Jego druga powieść „Dwadzieścia lat życia” - także po latach sfilmowana, w formie serialu „Życie Kamila Kuranta”, przez Grzegorza Warchoła - powstała już w alei Róż. Nie ukończył tej książki, umierając nagle 12 listopada 1937 r. na zapalenie opon mózgowych.

Krzysztof Masłoń krytyk literacki, dziennikarz „Rzeczpospolitej”

Por. Szymanowska A. (red.), Encyklopedia szkolna WsiP. Literatura. Wiedza o kulturze, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2006, s. 857.

Źródło: Wikipedia.

Powieść z kluczem to powieść, w której są opisywane wydarzenia i osoby rzeczywiste pod zmienionymi nazwami i nazwiskami. Powieść z kluczem jest pisana zwykle w taki sposób, aby czytelnik podczas lektury znalazł do niej klucz, tj. rozszyfrował życiowe prototypy postaci powieściowych. Przykładem powieści z kluczem są powieści polityczne J. Kadena-Bandrowskiego, Wspólny pokój Z. Uniłowskiego (o środowisku warszawskich literatów dwudziestolecia międzywojennego). Por. Szymanowska A. (red.), Encyklopedia szkolna WsiP. Literatura. Wiedza o kulturze, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2006, s. 657.

Kwadryga - grupa literacka działająca w 1926-33 w Warszawie. Uważana jest za formację przejściową między optymizmem Skamandra i Awangardy Krakowskiej a katastrofizmem Drugiej Awangardy, nazywana nieraz ostatnią cyganerią. Geneza Kwadrygi ma charakter koleżeński, ponieważ początek dali jej wychowankowie tego samego gimnazjum, którzy redagowali szkolne pismo „Kwadryga”. Następnie razem z innymi młodymi adeptami literatury założyli i wydawali nieregularnie w 1927-31 miesięcznik literacki „Kwadryga”. Do Kwadrygi należeli : S. R. Dobrowolski, K. I. Gałczyński, S. Flukowski, W. Sebyła, W. Słobodnik, S. Ciesielczuk, M. Piechal, A. Maliszewski, Z. Uniłowski, L. Szenwald, M. Bibrowski, N. Rydzewska. Literackim portretem Kwadrygi była powieść Uniłowskiego Wspólny pokój, w której pod przejrzyście dobranymi pseudonimami występują wszyscy członkowie grupy. Przeżyciem pokoleniowym Kwadrygi był przewrót majowy 1926 wraz z jego konsekwencjami politycznymi i społecznymi. Założeniem programu Kwadrygi było uspołecznienie literatury, przy czym najwyraźniej lewicową postawę reprezentowali Szenwald i Dobrowolski. W zakresie programu artystycznego Kwadryga stała starała się stworzyć taką formułę poezji, która byłaby oryginalna zarówno wobec Skamandra, jak i Awangardy Krakowskiej, ale w rzeczywistości twórczość poetów Kwadrygi znajdowała się pod silnym wpływem poetyki skamandrytów. Por. Szymanowska A. (red.), Encyklopedia szkolna WsiP. Literatura. Wiedza o kulturze, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2006, s. 371.

S. R. Dobrowolski, Wstęp [do:] Z. Uniłowski, Wspólny pokój, wyd. Iskry, Warszawa 1981, s. 7.

Tamże, s. 8 i następne.

J. Kwiatkoweski, Dwudziestolecie międzywojenne, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 310.

Tamże, s. 347.

Z. Uniłowski, Wspólny pokój, wyd. Iskry, Warszawa 1981, s. 20.

Tamże, s. 25.

Tamże, s . 31.

Tamże, s. 25.

Tamże, s. 26.

Tamże, s. 108.

Tamże, s. 21.

Tamże, s. 26 (słowa Stukonisa).

Tamże, s. 122 (słowa Wermela).

Tamże, s. 211.

Tamże, s. 70.

Tamże, s. 62 (słowa Olafa).

Tamże, s 135 (słowa Dziadzi).

Por. Szymanowska A. (red.), Encyklopedia szkolna WsiP. Literatura. Wiedza o kulturze, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2006, s. 142.

Źródło: http://www.rp.pl/artykul/341692.html?print=tak



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Uniłowski Wspólny pokój
Uniłowski Wspólny pokój
Gogol M. - Portret, Literaturoznawstwo, Notatki z lektur
Zbigniew Uniłowski, Wspólny pokój streszczenie
Zbigniew Uniłowski Wspólny pokój
UNILOWSKI WSPOLNY POKOJ
Zbigniew Uniłowski Wspólny pokój
Uniłowski streszczenie, ZBIGNIEW UNIŁOWSKI „Wspólny pokój i inne utwory” - STRESZCZENIE
notatki z lektur, MARKIEWICZ literatura pozytywizmu, Henryk Markiewicz, Literatura pozytywizmu
notatki z lektur, Spis lektur z NOL, WST?P DO NAUKI O LITERATURZE - SPIS LEKTUR
notatki z lektur, Nr 3 - Roman Ingarden, Przedmiot i zadanie wiedzy o literaturze, z Studia z estety
notatki z lektur, FUNKCJE KRYTYKI LITERACKIEJ, FUNKCJE KRYTYKI LITERACKIEJ - JANUSZ SŁAWIŃSKI
notatki z lektur, Nr 5 - J. Sławiński - Funkcja krytyki literackiej , 5
notatki z lektur, Wstęp do nauki o literaturze - notatki z wykładów do 8 XII 2011 r. włącznie
notatki z lektur Wstęp do nauki o literaturze
Unilowski Zbigniew Wspolny pokoj
Uniłowski Zbigniew Wspólny pokój
Uniłowski Zbigniew Wspólny pokój

więcej podobnych podstron