Europejskie koszmary wigilijne
artykuł Stanisława Michalkiewicza
poniedziałek, 20, grudnia 2004
W Wydziale Ceremoniału i Obrzędowości, podlegającym bezpośrednio komisarzowi Jeudi Quatorze Octobre 5765, panowała gorączkowa krzątanina, jak zwykle przed Świętem Narodzenia.
Przed 60 laty, kiedy komisarz się urodził, ten dzień nazywany był w Unii Europejskiej jeszcze Bożym Narodzeniem. Jednak zarówno przeciwko tej nazwie, jak zresztą i samemu świętu, podnosiła się coraz wyżej fala protestów ze strony coraz to nowych reprezentantów społeczeństwa obywatelskiego.
Lesbijki, a także zwykle feministki protestowały przeciwko uroczystemu świętowaniu narodzin Syna, jako przyczyny dyskryminacji kobiet. To odkrycie polskiej uczonej Magdaleny Środy, której marmurowy posag umieszczony został pośmiertnie w Panteonie Mądrości przy Alei Szumańskiego Komsomołu, weszło na trwale do skarbnicy wiedzy postępowej Ludzkości.
Geje, nawet geje-goje, protestowali przeciwko eksponowaniu toksycznej rodziny heteroseksualnej, a ekolodzy piętnowali maskowanie tej patologii zwierzętami w osobach wołu i osła, których obecność w szopkach podstępnie sugerowała harmonie z Natura. Zawiązana ponad podziałami koalicja postępowych muzułmanów z judaizmem protestowała przeciw obrażaniu ich uczuć religijnych antropomorfizowaniem Najwyższego, a wreszcie ateiści i szermierze laickości Republiki zdecydowanie sprzeciwili się chrześcijańskiemu imperializmowi kulturowemu.
Z przedstawicielami społeczeństwa otwartego próbowali dyskutować reprezentanci ginącego świata religijnego obskurantyzmu, ale ich glos ginął w klangorze protest- ów. Stan tej swoistej wojny trwał prawie dwie dekady, podczas których doszło do głosu nowe pokolenie duchowieństwa.
W roku 2020 konklawe, w którym zdecydowaną większość mieli już kardynałowie związani z Wielkim Wschodem, obrało papieżem pewnego Syryjczyka. Przyjął on imię Heliogabala, po czym ustanowił kolektywne kierownictwo, powołując pięciu zastępców z prawem weta. Ten dyrektoriat po dwóch latach urzędowania doskonal sekularyzacji Stolicy Apostolskiej, rozwiązując Kościół katolicki.
COMECE, z którego systematycznie eliminowano wszelkie przejawy wstecznictwa, przyjął te decyzje z wielkim aplauzem, bo Heliogabal uzgodnił z Pierwszym Europejsem (taki tytuł nosił wówczas przewodniczący Eurokomisji) wysoki dożywotni socjał dla duchowieństwa, pod warunkiem przejścia na państwowe etaty inżynierów dusz. Za przykładem Europejczyków poszła olbrzymia większość duchownych na innych kontynentach, chociaż tu i owdzie doszło do sporadycznych buntów, szybko zresztą stłumionych przez Siły Antyterrorystyczne W Służbie Demokracji przy Organizacji Rządów Zjednoczonych. Likwidacja Kościoła katolickiego oznaczała kres chrześcijaństwa, ponieważ inne wyznania chrześcijańskie zostały skomercjalizowane juz wcześniej.
Umożliwiło to przejście do kolejnego etapu Postępowej Rewolucji. Zmieniono kalendarz, likwidując pojecie "naszej ery", liczonej od rzekomego narodzenia Chrystusa i przyjmując żydowską rachubę czasu. Dlatego komisarz Jeudi Quatorze Octobre, który według starego kalendarza urodził sie w roku 2004, zyskał numer, będący zarazem nazwiskiem 5765, bo według kalendarza żydowskiego akurat upłynąć miało wtedy tyle lat od stworzenia świata.
Wraz z likwidacją nazwisk i wprowadzeniem numerów od roku urodzenia, zmieniono też w całej Republice imiona.
Skasowano dotychczasowe imiona, jako wywodzące się z urągającego Powszechnej Równości kultu rzekomych świętych, a każdy otrzymywał trzy imiona, z których pierwsze oznaczało dzień tygodnia, drugie - kolejność dnia miesiąca, zaś trzecie - nazwę miesiąca, w którym się urodził. Te imiona zapisywane były w językach etnicznych w myśl zasady Sławienia Odmienności w Uniwersalizmie. W ten oto sposób komisarz, któremu podlegał Wydział Ceremonii i Obrzędowości, nazywał się Czwartek Czternasty Października 5765.
W samej Prowincji Francuskiej Republiki Europejskiej było takich ludzi kilka tysięcy, ale z identyfikacja nie było problemu, bo każdemu przychodzącemu na świat dziecku wszczepiano elektroniczny chip, dzięki któremu aparatura opiekuńcza mogła kontrolować każdy jego krok aż do wyznaczonego dnia dobrej śmierci w dzielnicowym lub gminnym „tanatorium”.
Ukoronowaniem tych wszystkich reform było ustanowienie 25 grudnia Święta Narodzenia, bez wskazywania kogokolwiek.
Ponieważ, ma się rozumieć, rozpowszechnianie informacji o zlikwidowanych religiach zostało zakazane przez surowe prawa laickiej Republiki, już wkrótce wszyscy obchodzili to święto jako pamiątkę własnych narodzin.
Przypadało ono wprawdzie dla wszystkich jednego dnia, ale właśnie to było jego zaletą, bo podkreślało jedność całej Ludzkości: Jedna Rasa - Ludzka Rasa.
Nadanie imienia następowało jednocześnie z wszczepieniem chipa, zaś opracowaniem dla tej czynności odpowiednich dla każdej mniejszości narodowej, etnicznej i seksualnej ceremoniałów i obrzędów, zajmował się właśnie Wydział Ceremoniału i Obrzędowości, który przed Świętem Narodzenia miał szczególnie dużo pracy. Tym razem do zwykłych, rutynowych zajęć wkradła się nuta narastającego niepokoju.
Od kilku juz lat do Centrali docierały informacje, że w miastach Republiki Europejskiej tego właśnie dnia w godzinach poprzedzających północ, wielu ludzi dlaczegoś schodzi do podziemnych kanałów.
Informacje pochodzące od służb obsługujących aparaturę opiekuńczą wskazywały, że zjawisko to ma charakter narastający. Najbardziej zastanawiające było to, że żadnymi sposobami nie można było uzyskać konkretnych informacji o celu tych nocnych wędrówek. Osoby zatrzymywane po wyjściu z kanałów albo udzielały odpowiedzi wymijających, albo zasłaniały się brakiem pamięci z powodu nadużycia alkoholu lub narkotyków.
Niewiarygodne, ale konkretnych wiadomości nie udało się uzyskać nawet po zastosowaniu tortur, oczywiście po uprzednim zezwoleniu Republikańskiego Rzecznika Praw Obywatelskich. Delikwenci zdradzali objawy stanów kataleptycznych i sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie odczuwali bólu. W tej sytuacji ścisłe kierownictwo Republiki postanowiło i mobilizować wszystkie publiczne służby, by tego dnia, a właściwie tej nocy dokonać jednoczesnego nalotu na kanały we wszystkich miastach kraju i sprawdzić, co się tam właściwie dzieje.
Również pracownicy Wydziału zostali zmobilizowani i czekali na sygnał.
W tym właśnie momencie rozległo się dzwonienie. Wszyscy poderwali się z miejsc i ruszyli ku wyjściom ewakuacyjnym, ale dzwonienie nie ustawało. Monotonne i regularne, kontrastowało z gorączkowym pospiechem biegnących ludzi...
Dzwonienie nie ustawało. Podniosłem głowę. Musiałem zdrzemnąć się w fotelu po wigilijnej wieczerzy. Czyżby w kościele dzwoniono juz na Pasterkę? Ano, trzeba się zatem zbierać.
Jutro Boże Narodzenie Roku Pańskiego 2004. Jeszcze Roku Pańskiego. Uff! Bogu dzięki!