ęHuna
a Pieniądze cz. II – Podcinamy korzonki
Przypominam,
że pracujemy z sytuacją irracjonalnego problemu, który odczuwamy
jak niewidzialną barierę wokół nas a racjonalne próby
przebrnięcia przez to zawodzą z przyczyn zdających się być poza
naszym wpływem wewnętrznych(brak sił do starań, kiedy już
zaczynamy się wydobywać) lub zewnętrznych („opór materii”
wciąż nawracające sytuacje, że „o mały włos” a by się
udało, ale...nie udało się). Przyznaję, że pomoc przyjaciela a
czasami psychologa czy psychoterapeuty byłaby jak najbardziej
wskazana i zachęcałbym cię do tego. Przy czym najczęściej kiedy
chodzi o kwestie finansowe.. nie stać na taką pomoc w rozsądnym
wydaniu (troszkę złudzenie: spora część terapeutów jakich znam
pracuje również z ludźmi, których nie stać w danym momencie na
zapłacenie). Ale nie mieliśmy tutaj, w tym artykule szukać
zewnętrznych podpórek, tylko wziąć się za to co możemy zrobić
sami Sposób postępowania będzie trochę niekonwencjonalny, ale
skuteczny.
Nie
zakładam przy tym jakiś specjalnych długotrwałych ćwiczeń – w
takich warunkach, to z reguły nie wychodzi - znajdujemy sobie całe
mnóstwo wymówek. Więc brak tego trzeba będzie nadrobić
refleksją, samodzielnym myśleniem i „sprytem” w podejściu do
sprawy. Skończyliśmy na tym, że korzeń problemu składa się z
trzech aspektów: a) przekonania, poczucia bezsilności w dziedzinie
zarabiania i efektywności naszych działań w tym względzie b)
napięcia wewnętrznego wybudowanego na podłożu swojej roli w
relacji c) niejasnego poczucia niezadowolenia w życiu oraz „wroga”-
bliskiej fizycznej, materialnej osoby na której zaczepiona jest
nasza psychiczna i duchowa energia, aktywność psychiczna. Nie
szukamy jedynie słusznego rozwiązania – raczej sposobu „nakłucia
balonika” i przekierowania energii w nową jakość.
Zacznijmy
od postaci „wroga” . To najsilniej i najszybciej oddziałujący
element. Najczęściej nie jest to „wróg” dosłowny tylko część
nas i to jak gdyby wbrew nam tak uważa: Rodzice, Partner.
Oczywiście, czasami „wróg” jest dosłowny wykorzystujący szef,
podkładający świnie kolega etc. Chodzi o osobę, której
poświęcamy najwięcej czasu w myślach czy przebywaniu z nią.
Zastanów się:
1.
Przy kim najbardziej i najczęściej zmieniasz swoje zachowanie?
2.
Do kogo masz największe żale, największe ALE..?
3.
W związku z kim pojawiło się jakieś emocjonujące wydażenie po
którym „zaczeło się sypać”?
Tymczasem
rozwiązanie: Przełam się i z pełnym zaangażowaniem zrób w
relacji z tą osobą coś niezwykłego. Najlepiej pozytywnego w
twojej ocenie, czy ogólnie, ale też niekoniecznie.. przełamanie
swojego stereotypu myślenia o konsekwencjach) też się liczy. To
może być: Dzika kłótnia, jeśli zazwyczaj jesteś ustępliwy.
Milczenie w obecności kogoś, jeśli jesteś gadatliwy. Opowiadanie
kawałów, jeśli jesteś poważny i zazwyczaj tego nie robisz.
Fantastyczny wieczór, podczas cichych dni z partnerem. Zasypanie
kogoś telefonami, gdy z wyboru jesteście w dużej odległości.
Specjalne spotkanie z rodzicami w którym traktujesz ich cały czas
jak dzieci. Kupienie kwiatów i prezentów dla tegoż kolegi z pracy.
Zaplanowanie przebiegu serii spotkań z kalendarzem jeśli jesteś
spontanicznie roztrzepany Etc. Chodzi o intensywną emocjonalnie
krótkotrwałą zmianę zachowania, odczuwania i przekonań względem
tej osoby. Czyli zrobienie tego z pełnym zaangażowaniem, całym
sobą a jednocześnie wbrew sobie wbrew granicom, które zwyczajowo
ustalamy. Sam musisz ustalić to działanie: na co nie mógłbyś
sobie zezwolić w obecnej sytuacji? Wybrać to co uważasz za
najniezwyklejsze i „w miarę” bezpieczne. I zrobić to z PASJĄ i
jednoznacznym założeniem, że rezultaty będą pomyślne,
niezależnie od tego, co by się chwilowo zdawało. To trudne, wiem
ale nikt nie mówił że będzie łatwo. Być może trzeba będzie to
zrobić 2-3 razy, różne rzeczy zanim się uda Ale jeśli zrobisz to
w ten sposób to zniknie uczucie niezadowolenia (przynajmniej
chwilowo), a „czar” zamykający sytuację pryśnie. To działanie
to impuls przekłuwający „balon energetyczny”, zamknięty krąg
twoich działań. Jeśli chodzi o intensywniejsze działania mają
one o też tę zaletę, że w potrafią zniwelować poczucie
bezsilności.
Jeśli
nie potrafisz się przełamać w działaniu ( z dowolnej przyczyny
)spróbujmy chociaż wizualizacji. Skoro w wyobraźni możemy sobie
pozwolić na więcej wykorzystajmy ją do „puszczenia energii tam
gdzie chcemy”.
Wyobrażenie
może być następujące: duża i uśmiechnięta postać tej osoby
tuż przed tobą, ty mówisz „Jestem ci, głęboko wdzięczny, za
to. że dzięki tobie wszystko idzie gładko, zarabiam x..znajduję
lepszą pracę” i podarowanie kwiatów czy uśmiechnięcie się do
niej.
I
znowuż , nie chodzi o podleganie jakiejś teorii (że ktoś jest
sprawcą czegoś ), ale o chwilowe przełamanie wzoru
postrzegania/myślenia/funkcjonowania psychicznej energii, by dać
impuls do zmiany swemu wnętrzu. Użyj takiego wyobrażenia (i
dialogu), które przemówi do ciebie tworząc odczucie, że to dzięki
tej osobie i właśnie w tej chwili rozwiązują się twoje problemy.
Nie liczy się dokładność wyobrażeń (możesz posłużyć się
zdjęciem czy innym przedmiotem), ale o głębokie uczucie, że tak
jest, dostrzeżenie tego uczucia i wręcz porozkoszowanie się nim.
Czy to się uda w jednej sesji czy w kilku, czy kilkunastu – nie
wiem, to zależy od twojego zaangażowania i kreatywności. Jeśli
kiepsko z tym wyczuciem, spróbuj przeznaczyć na to kilka dni
wyobrażając to kilkadziesiąt czy kilkaset razy, od czasu do czasu
w trakcie jednego oddechu.
Rozładowywanie
napięcia (Rolą w relacji - składowymi tego napięcia zajmiemy się
za chwilę). Wszyscy na to mamy własne sposoby, własne miejsca i
czynności dzięki którym dystansujemy się i odzyskujemy siły .
Niestety kiedy pojawiają się wielkie kłopoty, lub te małe w nas
bardzo wrosły nie dość, że nie wystarczają one, ale
niejednokrotnie pogarszają sytuację – zabieramy te sprawy tam
gdzie nie powinny się znaleźć, zamykając się w klatce a często
jeszcze mając wrażenie, że cały świat wali w pręty i ściany
tego więzienia. Ten proces ma prostą przyczynę: nasz mózg działa
jak komputer odświeżający swoje stany wg bodźców. Jeśli
wdrukujemy(zakotwiczymy językiem NLP mówiąc) naszą postawę,
schemat myślenia w te ulubione czynności (widok miejsca) poprzez
oddawanie się myśleniu o nich, odczuwanie ich w tym momencie –
zostają zapamiętane i mamy wrażenie, że te problemy są aż tak
wielkie, że dosięgają tam gdzie nie było do tej pory na nie
miejsca. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: jest
dobry sposób na korzystanie z tego mechanizmu: Zmiana bodźców.
Chodzi o łatwe i podstawowe rzeczy (inne dźwięki, obrazy, ruchy).
znów sam musisz zdecydować: do czego jesteś przyzwyczajony, co
najczęściej cię otacza i jakie zmiany wprowadzić: Wysprzątaj
mieszkanie, przeprowadź drobny remont (odmaluj ściany, opróżnij
szafy), zawieś na ścianie pocztówkę z wakacji (najlepiej
codziennie inną), zacznij chodzić na spacery jeśli jesteś
domatorem, stawiaj większe kroki, zmień tematy rozmów ze
znajomymi, zamiast telewizji czytaj gazety czy na odwrót, wypożycz
czy kup jakiś film odbiegający od tego, co znasz i oglądaj go
codziennie (to samo z książką), chodź do pracy różnymi trasami,
zapisz się na kurs językowy. Dieta i czynności, które podejmujemy
też są bodźcami zmieniającymi stan ciała. Dla leniwych myślę,
że optymalnie byłoby spędzać 2 godziny dziennie w odmiennnych
warunkach od tego co znamy oraz w inny niż nawykowy sposób. Ten
czas to nie przypadek, co ok. 90 min nasze ciało wchodzi w odmienny
stan – przestrajając się na inny rodzaj funkcjonowania. W ciągu
dwóch godzin mamy szansę, by wystąpiło to przynajmniej raz.
Jaki
jest w tym sens w takich zmianach? Otóż nasze ciało (oraz umysł)
ma swoje mechanizmy autoregulacji, a kiedy bodźce na nie wpływające
zmieniają się – zaczyna ono porzucać dotychczasowe stany(czyli
napięcie) zastępując je przyjemniejszymi i bardziej dopasowanymi
do sytuacji . Z prostej przyczyny: jeśli nasz stan wewnętrzny
zmienia się – inaczej myślimy oraz inaczej zachowujemy się a
więc zmieniają się rezultaty naszych działań. Dodatkowo np. z
perspektywy huny można powiedzieć, że „energia zdarzeń”
właśnie dziejących się i tych które mają się wydarzyć jest
zaczepiona w naszym ciele wręcz fizjologicznie (na zasadzie w jakiej
przeszłe wydarzenia powiązane są poprzez wspomnienia i odtwarzane
przy tym wspominaniu stany)
Wizualizacyjnym
odpowiednikiem tego jest „wędrówka szamańska” – podróżowanie
poprzez wizje, lub wkraczanie w wizualizację lub sny iangażowanie
ciągłe ich przekształcanie. W świecie wewnętrznym możesz robić
cokolwiek: przewędrować cały świat, pozmieniać krajobrazy
włącznie z kolorem nieba i ziemi, ludzi zamieniać w zwierzęta i
na odwrót. Liczy się tylko zaangażowanie w zmianę.
Zacząć
żyć po swojemu. Najpierw mały psychologiczny truizm: W rolach
wytyczanych nam przez relacje grzęźniemy głównie dlatego, że się
przed nimi bronimy (aż po wyznaczenie sobie ANTY-roli opierającej
się na sprzeciwie). Droga wyjścia jest prosta: uznać ją, pobyć w
niej przez chwilę odkrywając ich pozytywną stronę i swoje
wartości i wyjść w swoją stronę. Oh, brzmi strasznie. Tym
bardziej, że nie ma jedynie słusznego sposobu na zrobienie tego. Tu
potrzeba zarówno przyjrzenia się temu co się robi, czego unika i
przemyśleniu tego, włącznie z tym co nas jeszcze nie spotkało (co
takiego konstruktywnego jest w tej niewygodnej sytuacji? Jaką lekcję
z tego mogę wynieść? Co ona zawiera takiego co chciałbym? Co
stanie się później?) oraz PRZEŻYĆ to wewnętrznie – znów po
to by dać impuls zmianom. Może dla przykładu: jeśli z
samoobserwacji wynika mi, że np. poprzez wchodzenie w konflikt
unikam partnerstwa – to rozwijam wątek i zaczynam fantazjować nt
bycia ojcem dużej rodziny. Jeśli w kontakcie z rodzicami złoszczę
się, że traktują mnie jak dziecko – to zaczynam fantazje pt
idealne dzieciństwo i przytulanie się do nich. Jeśli czuję się
skrzywdzony to „pozytywnym” jest potencjalne zadośćuczynienie
czy zemsta(poczucie własnej siły w odwecie) to wyobrażać sobie
będę otrzymywanie prezentów lub fantazjować nt bycia supermenem.
I znów – to wymyślone przykłady to co się dzieje chyba nigdy
nie jest ani oczywiste, ani nie musi być interpretowane w ten sposób
(karkołomne i zupełnie odleciane również wchodzą w grę). I nie
chodzi o wizualizację – tylko o ODCZUCIE ŁĄCZNOŚCI z dobrem w
tym co się dzieje, wydarzyło się lub mogłoby się wydarzyć. To
„karmienie duszy” poprzez trawienie zdarzeń-przyswajanie ich
pozytywnej energii. Za to obserwacja i zastanawianie się (rzadko
spotykana czynność zwana myśleniem :( ) – autorefleksja to
podstawa higieny psychicznej i kontaktu z rzeczywistością a zatem i
skutecznego działania.
Przezwyciężyć
bezradność. To ostatni czynnik – najbardziej ograniczający, bo
bezradność wyuczona to silne uwarunkowanie. Ale nie jest źle. Nie
musimy wszystkiego robić od razu, wystarczy (AŻ!) sprawić by
sytuacja nam pomogła (pojawiła się jakaś sprzyjająca lub
wykorzystać istniejącą). Za to impuls „psychoenergetycznej
zmiany” w tej dziedzinie idzie najłatwiej: Opowiedz historię
rozwoju problemu i potencjalnego rozwiązania z pozycji sprawcy,
odpowiedzialnego (Ale nie winnego ). I to nie przejmując się
REALIAMI: czy to było związane z tobą czy nie. „Sprawiłem
spadek cen ropy na giełdzie” i „Pogoniłem wszystkich klientów”
„Sprowokowałem swoje zwolnienie, by móc leniuchować”. Nie
obwiniaj - baw się tym opowiadaniem, kreatywnie – dbając o
odczucie SKUTECZNOŚĆI, SPRAWSTWA, wizji tego co się działo jako
swojej KREACJI. Nie zatrzymuj się na chwili obecnej, ale idź w
przyszłość. I poświęć na to chwilę czasu (ile czasu spędzasz
na bezowocnym szukaniu rozwiązań czy myśleniu o swoim problemie?).
Niech to będzie 10 min, pół godziny. Ponieważ ciężko znaleźć
słuchacza – przemawiaj do siebie lub ... napisz
kilkudziesięciozdaniowy list i odczytaj go 2-3 razy.
Metodą
pomocniczą tu może być „Odgrywanie reżysera”: Zwracanie uwagi
na rzeczy, sytuacje i zachowania ludzi i wewnętrzne nakazywanie im
by właśnie tak się działo: „Niech ściany podtrzymują sufit, a
niebo będzie niebieskie”...Takie ćwiczonko praktykowane przez
chwilę wzmacnia wewnętrzny autorytet na tyle żeby z łatwością
przezwyciężyć uczucie bezsilności.
To
wszystko. Oprócz zmiany bodźców (co warto robić aż do
rozwiązania sytuacji) całość tego to kilka rzeczy, które jesteś
w stanie wykonać w ciągu tygodnia, ba..w ciągu kilku godzin, a
nawet godziny. Możesz to robić częściej, jeśli chcesz czy
czujesz, że potrzebujesz. Nie czas się liczy i nie ilość tylko
jakość – zmiana emocji w trakcie, co pozwala wychwycenie oraz
wewnętrzne uznanie „nowej jakości” jaka się po tych
aktywnościach pojawia. To może przynieść wręcz natychmiastowe
rezultaty w połączeniu z wznowieniem racjonalnych wysiłków
rozwiązania sytuacji typu:nabywaniem umiejętności, zmiana sposobu
zachowywania się w pracy, wyrażenie chęci podwyżki, zmiany pracy,
wysyłania ofert, ogłaszania promocji czy innych znanych ci środków,
mogących pomóc, a leżących w twoim zasięgu.