Polska beneficjentem anomalii. Klimat na świecie "zwariował"
Nie trzeba być meteorologiem, czy klimatologiem, żeby stwierdzić jasno, że miniona zima była w Polsce bardzo ciepła. Za wyjątkiem krótkiego epizodu w II połowie stycznia, nie mieliśmy nawet okazji zmarznąć. Podobnie ciepły jest początek wiosny, a prognozy wskazują na to, że niewiele w najbliższym czasie się zmieni, przynajmniej do końca marca. Wręcz przeciwnie, ma być jeszcze cieplej, a słupki rtęci już nie spadną poniżej dwucyfrowych wartości.
Tak pozytywny obraz sytuacji dotyczy nie tylko Polski, ale także całej Europy. Największe odchylenia na plus od średniej uzyskano zimą w Skandynawii, w środkowej Europie, w zachodniej Rosji (także na Białorusi i Ukrainie) oraz na Bałkanach. Cieplej niż zwykle było na prawie całym kontynencie, wyjątkiem była Portugalia.
Podczas gdy Europa cieszyła się nadzwyczaj ciepłymi masami powietrza, w innych częściach świata ludzie marzli jednak na potęgę. Okazało się, że luty był na lądach najzimniejszy od 1994 roku, co poniekąd przeczy globalnemu ociepleniu. Oczywiście wyciąganie jakichkolwiek wniosków na podstawie jednego tylko miesiąca byłoby nadużyciem, niemniej jednak z punktu widzenia wiedzy o postępujących zmianach klimatu, mieliśmy do czynienia ze swoistą anomalią.
Cała zima była upiornie mroźna w Ameryce Północnej. Już w styczniu Kanadyjczyków i Amerykanów z północy USA dopadły fale niespotykanych mrozów, dochodzących nawet do 40 stopni. Co więcej, także dalsza część zimy przebiegła tam pod znakiem temperatur znacznie niższych od norm wieloletnich. Choć nie jest to żelazną regułą, istnieje zauważalna ujemna korelacja pomiędzy zimowym ciepłem w Europie oraz w Ameryce.
Globalny niski wynik temperatury w lutym wiąże się przede wszystkim ze wspomnianymi mrozami za oceanem oraz w Azji. Większość terytorium Chin i Mongolii przeżyło luty zimniejszy niż zwykle, a na Uralu, Syberii, a także na Zakaukaziu, w Iranie oraz w Pakistanie i Afganistanie zima była wyjątkowo chłodna. Ów światowy trend, podział na części cieplejsze i zimniejsze niż wskazywałyby na to normy, trwa w dużej mierze po dziś dzień.
Powyższe dane uwzględniają jedynie lądy, w przypadku całościowego ujęcia kuli ziemskiej, sytuacja przedstawia się już inaczej, ponieważ oceany były cieplejsze niż zwykle. Wciąż brakuje jednak w tym kontekście imponującego wyniku, ponieważ Ziemia przeżyła dopiero 21. najcieplejszy luty w historii pomiarów, co zważywszy na postępujące globalne ocieplenie każe nam uznać za wynik daleki od oczekiwań.
Kto wierzy jednak, że sytuacja z lutego 2014 roku będzie się powtarzać, może jednak być w poważnym błędzie. Stężenie dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze, według najnowszych badań, zbliża się do rekordu, co każe nam sądzić, że ocieplenie będzie postępowało. W przypadku Polski oczywiście wzrost temperatur byłby korzystny, niemniej jednak globalne skutki zmian klimatu będą bardzo negatywne w wielu aspektach (przede wszystkim podniesienie się poziomu mórz i deficyty w rolnictwie), to nie należy się z nich ochoczo cieszyć.
.