|
Tarnowskie góry, 2010.03.07
Instytut Maszyn i Urządzeń Energetycznych Politechniki Śląskiej ul. Konarskiego 22 44-100 Gliwice |
Opowieść o losie polskiej energetyki zgotowanym jej przez jednego agenta SB.
Część dziewięćdziesiąta siódma
Powody pozostawienia polskich kotłów rusztowych w stanie zacofania technicznego
z okresu pierwszych lat istnienia Peerelu.
O tym co przede wszystkim złożyło się
na całkowity brak w Polsce nowoczesnych kotłów rusztowych.
I. Pierwszym powodem było niewykorzystanie do produkcji w 1975 r. kotłów typu OR16-102 wykonanej przez inż. J. Kopydłowskiego już w pierwszej połowie 1974 r. nowej dokumentacji ich podstawowego zespołu, którym w każdym kotle jest jego część ciśnieniowa - część druga.
2. Działalność służbowa inż. J. Kopydłowskiego w opracowaniu na przełomie 1965 i 1966 r. typoszeregów kotłów o wydajności 4÷140 t/h pary na wszystkie paliwa ograniczyła się wyłącznie do opracowania samych projektów w fazie opracowań wstępnych (czy koncepcyjnych - co miało miejsce w przypadku dużych kotłów rusztowych), bowiem opracowanie założeń dla nich trwało wcześniej przez kilka lat całkowicie poza tą działalnością. Najpierw poprzez wykonywanie przez niego projektów ofertowych kotłów na olej opałowy i gaz w ramach ogłaszanych przez biuro przetargów , a następnie w związku z otrzymaniem przez PIGPE (późniejsze GIGE) zlecenia na wykonanie analizy jak niska może być temperatura spalin wylotowych z kotła (decydująca o wartości straty w cieple unoszonym w nich do atmosfery) - ekonomicznie uzasadniona kosztami inwestycyjnymi budowy kotła oraz jego kosztami eksploatacyjnymi (powodowanymi zużyciem energii na napęd wentylatorów).
Do opracowania takiej analizy potrzebna była wszechstronna znajomość rozwiązań konstrukcyjnych części ciśnieniowej kotła wodno-rurowego we wszystkich znanych wersjach konstrukcyjnych. Wnioski z tej analizy zostały zawarte w artykule nr 5/1965 r. GPiE , który to fakt już dowodzi o wcześniejszym powstaniu tych założeń.
Tworząc konstrukcję dużego kotła rusztowego miał dodatkowo pełną świadomość negatywnych skutków braku powierzchni konwekcyjnej parownika w produkowanych kotłach typu OR16 i OR32 (Rys. 85a) oraz w kotle typu OR10, tak charakterystycznej we wszystkich kotłach amerykańskich dla energetyki przemysłowej, występującej również w produkowanym w Polsce kotle typu OKR5 (OR) konstrukcji amerykańskiej, nie mówiąc już o wszystkich pracujących dotąd kotłach sekcyjnych typu OSR, których produkcji po wojnie zaniechano.
Takim, jak przykładowo mgr inż. Józef Wasylów, czy dopuszczającym do wyprodukowania w „RAFAKO” kotłów rusztowych według dokumentacji Biura Techniki Kotłowej (Rys. 85c i 85d), chyba najłatwiej będzie to uświadomić na przykładzie czajnika bezprzewodowego oraz łazienkowego przepływowego podgrzewacza wody („junkersa”) pozbawionych zabezpieczeń przed uszkodzeniem. Kocioł rusztowy z podgrzewaczem wody mogą sobie oni wyobrazić jako ów czajnik z nalewaniem do niego wody poprzez czynny „junkers”, w połączeniu ze sobą jak na rysunku b załącznika IV.
Z „junkersa” (pozbawionego w przykładzie powiązania wydajności palnika gazowego z natężeniem przepływu wody), w miarę zmniejszania tego przepływu zacznie wypływać w coraz większej ilości para, natomiast po całkowitym odcięciu dopływu wody sama para, stopniowo coraz bardziej przegrzana, aż poczuje się swąd, ponieważ końcowym efektem będzie zniszczenie grzejnika. To co wypływa z „junkersa” będzie zarazem wpływało do czajnika bezprzewodowego, stanowiąc że on również przy stale włączonym jego elemencie grzejnym od pewnego momentu zostanie pozbawiony uzupełniania ubytku odparowującej w nim wody wskutek jej wrzenia, co również spowoduje jego zniszczenie.
To samo dzieje się w kotle z podgrzewaczem wody przy zasilaniu go w wodę w ilościach nieodpowiadających wydajności kotła, a szczególnie przy zasilaniu przerywanym co jest rutyną w kotłach rusztowych.
Problemów z tym związanych nie ma w kotłach, w których temperatura spalin na wlocie do podgrzewacza wody jest na tyle niska, że nie zagraża trwałości jego powierzchni ogrzewalnej nawet w przypadku całkowitego czasowego odcięcia dopływu wody. Do tego niezbędna jest jednak obecność przed nim odpowiednio dużej powierzchni ogrzewalnej przegrzewacza pary oraz pęczka konwekcyjnego parownika; tego ostatniego szczególnie dużej w przypadku kotła na parę nasyconą lub bardzo nisko przegrzaną.
Na wytworzenie pary w kotle składają się trzy udziały ciepła (energii cieplnej) odebranego od spalin przez jego powierzchnie ogrzewalne: na podgrzanie wody, na odparowanie pary i na jej przegrzanie (tylko w kotle na parę przegrzaną), wynoszące odpowiednio:.
1. w kotle na parę przegrzaną o ciśnieniu 3,7 MPa i temperaturze 450 0C - 22 %; 60 %; 18%;
2. w kotle na parę przegrzaną o ciśnieniu 1,6 MPa i temperaturze 350 0C - 16 %; 71%; 13 %;
3. w kotle na parę nasyconą o ciśnieniu 1,6 MPa - 18 %; 82 %; 0 %
W parowym kotle wodno-rurowym wytworzeniu pary służą również trzy rodzaje powierzchni ogrzewalnych: podgrzewacz wody, parownik oraz przegrzewacz pary - jeśli jest to kocioł na parę przegrzaną. W każdym takim współczesnym kotle powierzchnię ogrzewalną parownika stanowią rury pokrywające ściany komory paleniskowej (ekrany komory paleniskowej). Natomiast na powierzchnię ogrzewalną podgrzewacza wody składają się wężownice jego pęczków konwekcyjnych, stanowiące końcowe powierzchnie ogrzewalne na drodze przepływu spalin przez kocioł. Za nimi może znajdować się jeszcze podgrzewacz powietrza.
Udział ciepła na samo odparowanie pary w kolejnych trzech przypadkach wynosi: 60 %; 71 %; 82 %, co oznacza że jest on tym wyższy im niższa jest temperatura przegrzania pary. W kotłach przy tej samej temperaturze pary rośnie on również w miarę obniżania ciśnienia pary, ponieważ wraz z nim maleje ilość ciepła na podgrzanie wody do temperatury nasycenia, przy mało zmieniającej się entalpii pary nasyconej.
Zakładając, że przy optymalnej pracy kotła, to jest z odpowiednio niskim współczynnikiem nadmiaru powietrza w spalinach, udział rur pokrywających ściany komory paleniskowej w odbiorze ciepła od spalin przez promieniowanie wynosi 50%, to w kolejnych trzech tych przypadkach wystarcza go tylko na odparowanie: 83 %; 70 % i 61 % wytwarzanej przez kocioł pary.
Uzupełnieniem tych wartości do 100 %; czyli kolejno do: 17 %; 30 % i 39 %, jest brakujący udział ciepła na odparowanie pary mogący być w kotle bez dodatkowej powierzchni parownika odebrany od spalin wyłącznie przez powierzchnię ogrzewalną podgrzewacza wody. Wartości te, to w terminologii kotłowej stopień odparowania parujących podgrzewaczy wody. W trzecim przypadku kotła na parę nasyconą (przy braku poprzedzającej go powierzchni konwekcyjnej parownika), podgrzewacz wody musiałby zarazem znajdować się u wylotu spalin z komory paleniskowej, a więc przy temperaturze spalin na wlocie do niego rzędu 1000 0C, której to temperatury nie wytrzyma żadna rura kotłowa bez odpowiedniego schładzania przepływającą nią wodą lub parą - szczegółowo patrz załącznik IV.
Inż. J. Kopydłowski na czas przystąpienia na początku 1974 r. do wykonywania dokumentacji konstrukcyjnej kotła wiedział, że energetyka przemysłowa potrzebuje głównie kotłów bez przegrzewaczy pary. W samym CBKK leżało już wtedy od dłuższego czasu zamówienie CBKK na taką wersję kotła typu OR16-102. Dokumentację wykonał na kocioł na parę przegrzaną o temperaturze 350 0C, bo jak w kotle OR16-102, jednak konstrukcję części ciśnieniowej kotła przystosował do wersji kotła na parę nasyconą, przewidując zaraz możliwość wstawienia w miejsce przegrzewacza pary dużej powierzchni konwekcyjnej parownika kotła w rozwiązaniu będącym jednym z wielu jego wynalazków, jednak już tak jak wszystkie dalsze nigdy nie zgłoszonym do Urzędu Patentowego.
W rozwiązaniu konstrukcyjnym tego kotła (Rys.2 w części 1), w stosunku do kotła OR16-102 na Rys. 84a różnica polegała na pozostawieniu wolnego miejsca na obwodzie płaszcza górnego walczaka od strony pierwszego ciągu konwekcyjnego na wprowadzenie do niego rur pęczka konwekcyjnego parownika, znajdującego się na Rys. 84b przedstawiającym kocioł OR40-010 obecnej kotłowni SFW ENERGIA w Gliwicach w miejscu, gdzie w kotle OR16-102 znajdował się przegrzewacz pary.
Przegrzewacz pary okazał się - poczynając już od drugiej połowy 1974 r. - niepotrzebnym we wszystkich 16 wyprodukowanych kotłach typu OR16-101 i OR16-102, aby go jednak zastąpić owym pęczkiem konwekcyjnym parownika trzeba by przede wszystkim wymieniać w kotłach górny walczak (najdroższą część kotła) oraz zmieniać strop kotła nad komorą paleniskową, co pociągałoby za sobą bardzo duże zmiany w części ciśnieniowej głównego bloku kotła. Stąd też nigdy do tego nie doszło. Natomiast późniejsze samo tylko usuwanie przegrzewacza pary przyśpieszało ruinę tych kotłów.
Dokumentacja konstrukcyjna wersji kotła wg wynalazku nr 82638 (Rys. 84b), z zastosowaniem pęczka konwekcyjnego parownika zamiast przegrzewacza pary, powstała w Biurze Projektów Przemysłu Tworzyw i Farb „PROERG” już w 1976 r., a więc przed wykonaniem w CBKK dokumentacji kotła ORp50 (OR50-030) przedstawionego na Rys. 84c.
3. Wykazanie, że dokumentację konstrukcyjną kotła OR16-101 oraz jego wersji będącej kotłem OR16-102 wykonano w pracowni CBKK, w której w nie miano żadnego pojęcia o technice konstruowania kotłów wodno-rurowych, zajmując się wcześniej kotłami przedstawionymi na Rys. 86.
Od powstania w 1947 r. Centralnego Biura Konstrukcji Kotłów (łowych) do początku lat sześćdziesiątych u. w. były w nim dwie główne pracownie (działy): jedna kotłów pyłowych i druga kotłów rusztowych. Obie te pracownie połączono następnie w jedną, tworząc pracownię kotłów dużych, która już jednak zajmowała się tylko konstruowaniem kotłów pyłowych, chociaż znaleźli się w niej wszyscy pracownicy z wcześniejszej pracowni kotłów rusztowych. Jednocześnie coś, co można by nazwać zespołem, przemianowano na pracownię kotłów małych.
Pracownia kotłów małych, tak jak wcześniej ów zespół, faktycznie zajmowała się kotłami małymi, bo płomienicowo-płomieniówkowymi o wydajności 0,5 t/h pary, lokomobilowymi o wydajności 0,6 t/h pary, płomienicowymi (tymi o konstrukcji z okresu wojen napoleońskich) o wydajności dochodzącej do 2,5 t/h pary - wszystkimi jako wyposażonymi w ruszty stałe zasilane łopatą (patrz Rys. 86). Taka pracownia od 1966 r. miała zadanie wykonywania dokumentacji konstrukcyjnej na część ciśnieniową (kocioł właściwy) unikatowych w skali światowej konstrukcji kotłów rusztowych z typoszeregu 4÷140 t/h.
Jako pierwszą wykonano dokumentację kotła OR6,5-030, „badanego” następnie w latach 1969÷1973 w Stacji Prób i Badań przy kopalni Jowisz. Udało się to w miarę poprawnie tylko z dwóch powodów:
- projekt techniczny tego kotła powstał wcześniej pod kierownictwem inż. J. Kopydłowskiego, z dokładnym rozpracowaniem wszystkich jego szczegółów konstrukcyjnych,
- na czas wykonywania dokumentacji konstrukcyjnej, pod kierownictwem świeżo zatrudnionego w tej pracowni mgr inż. Szczepana Burczeka, ów pozostawił inż. J. Kopydłowskiemu pełną swobodę doradzania średniemu personelowi technicznemu wykonującemu ją.
Opracowywana następnie dokumentacja konstrukcyjna kotła OR16-101 (z powtórzeniem dla kotła OR16-102) nie miała żadnych szans na prawidłowe jej wykonanie także z dwóch powodów:
- wykonaniem projektu technicznego kotła (o całkowicie odmiennym rozwiązaniu oraz jedynie w oparciu o projekt koncepcyjny inż. J. Kopydłowskiego) kierował mgr inż. Szczepan Burczek, a autora koncepcji kotła nawet nie dopuszczono do udziału w posiedzeniu głównej rady technicznej zatwierdzającej go,
- dokumentacja konstrukcyjna kotła została wykonana pod kierownictwem techn. Huberta F., któremu nie tylko trudno było by wyjaśnić cokolwiek, lecz również w ogóle nie mogło do tych wyjaśnień dochodzić z przyczyn podanych w części 65 i 66 opowieści.
O braku jakichkolwiek szans na jej prawidłowe wykonanie w owej pracowni kotłów małych stanowiły już stwierdzenia profesora Piotra Orłowskiego w jego ekspertyzie z października 1972 r. projektu koncepcyjnego kotła z marca 1966 r. (patrz część 65 opowieści), opracowanej z pozbawieniem go na ten czas możliwości zapoznania się z wykonaną już w 1968 r. dokumentacją konstrukcyjną kotła OR16-101, nie mówiąc o istniejącej już wtedy wersji dokumentacyjnej dla kotłów OR16-102:
„Produkowane od 1950 r. kotły typu OR16 i OR32 są konstrukcji przestarzałej. (Patrz Rys. 85a). Zgłoszony przez mgr inż. Jerzego Kopydłowskiego, Anielę Mitek i Klaudiusza Sośnicę projekt kotła opromieniowa-nego rusztowego jest konstrukcją nowoczesną. W zgłoszeniu przedstawiono zasadę konstrukcji na rys. 0-1127121 i B0-1127122 dosyć schematycznie . Sama zasada nie budzi zastrzeżeń. Rzeczywiste rozwiązanie konstrukcyjne będzie wymagało rozwiązania szeregu trudnych zagadnień, rozwiązania całkowicie nowych szczegółów konstrukcyjnych. Wystąpi również konieczność opracowania nowej technologii wykonania i montażu, możliwości remontowych, etc.
Mam nadzieję, że w ciągu ubiegłych sześciu lat konstruktorzy i technolodzy dobrze rozpatrzyli wszystkie szczegóły, aby nie było kompromitacji przy uruchomieniu pierwszego kotła. Konstrukcja jest tego rodzaju, że łatwo o błędy konstrukcyjne w rozwiązaniu szczegółów; usunięcie błędów w eksploatacji będzie trudne.”
Powierzchni konwekcyjnej parownika nie ma oczywiście żaden z kotłów późniejszej produkcji „RAFAKO” z przedstawionych na Rys. 85.
Czy w Polsce w ogóle należy produkować nowoczesne kotły rusztowe, a nie nowe karykatury kotłów w rodzaju przedstawionych na Rys. 85, to podstawę do powątpiewania dała już treść jednego z referatu na „Konferencję Techniczną” w Opolu w maju 1984 r. z jednym z jego autorów w osobie członka rady Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. Dotyczył on trzech kotłów typu OR16-102 postawionych w 1978 r. w ciepłowni w Płońsku.
Natomiast powodem tego powątpiewania było między innymi stwierdzenie o za wysokim ciśnieniu pary z tych kotłów, bo wynoszącym 1,6 MPa (jako obliczeniowe), kiedy para dostarczana do sieci ciepłowniczej powinna mieć ciśnienie niższe, bo 0,9 MPa. Stwierdzenie to było żenujące z dwóch powodów:
1. kocioł OR16-102 mógł bez żadnych problemów pracować w zakresie ciśnień od 0,8 do1,6 MPa, co chyba dokładnie musi być wiadome inż. J. Kopydłowskiemu, jako jedynemu polskiemu specjaliście od obliczeń cyrkulacji wody w kotle,
2. wyższe ciśnienie pary na wylocie z kotła można dowolnie obniżyć zamontowanym na rurociągu zaworem redukcyjnym, natomiast powstająca dzięki temu możliwość pracy kotła przy ciśnieniu wyższym od ciśnienia dostarczanej przez niego pary wyjątkowo ułatwia regulację paleniska przy zmiennym poborze pary z kotła.
Innym powodem tego powątpiewania było stwierdzenie, że „Jednym z najczęściej ulegających awarii elementem (czytaj: zespołem) kotła OR16-102 jest przegrzewacz pary” Było to bowiem stwierdzenie w referacie tych, którzy od lat wiedzieli do kogo należy się zwrócić o radykalne rozwiązanie nie tylko takiego, lecz każdego problemu związanego z kotłami OR16-102.
Z referatu można się dalej dowiedzieć, że we wszystkich trzech kotłach OR16-102 usunięto przegrzewacze pary i „obecnie przygotowane są elementy do rekonstrukcji kotła po likwidacji przegrzewaczy w dwóch pozostałych kotłach.” Jest tam również potwierdzenie, że do celów grzewczych para przegrzana nie była potrzebna.
W sprawie usunięcia przegrzewacza pary, którego konsekwencją musiało być wystawienie podgrzewacza wody na działanie znacznie wyższej temperatury spalin czyniąc go zarazem parującym, ze wszystkimi tego ujemnymi skutkami (patrz pkt 2), inż. J. Kopydłowski dysponuje jedynie „Projektem koncepcyjnym rekonstrukcji kotła OR16-102” nr archiwalny CBKK 3.3570 z czerwca 1977 r., opracowanym pół roku po odsunięciu mgr inż. Anieli Kopydłowskiej od usuwania dalszych błędów popełnionych w dokumentacji części ciśnieniowej tych kotłów. Jego autorami byli mgr inż. Stanisław Hołda i mgr inż. Józef Wasylów.
Z opisu tego projektu można dowiedzieć się, że usunięcie przegrzewacza pary składa się na konieczne do wprowadzenia zmiany w kotle „w celu polepszenia pracy kotła oraz zmniejszenia jego awaryjności”, a sam zakres prac „wiąże się bezpośrednio z charakterystyką zapotrzebowania na parę, która odznacza się gwałtownymi wahaniami tak w zakresie szybkości zmian, jak i ilości.” W tym jednak celu wystarczyło by tylko wstawić w rurociąg wylotowy pary ów zawór redukcyjny (czytaj wyżej), co nawet wykraczało poza zakres działalności CBKK.
Wyjątkowo zabawne jest przy tym stwierdzenie, że „propozycje ogólnej poprawy pracy kotła są wynikiem uzyskanych doświadczeń eksploatacyjnych z uruchomionych w kraju kotłów narzutowych produkcji krajowej i zagranicznej”, kiedy obaj kotłami z paleniskiem narzutowym wcześniej w ogóle nie zajmowali się, a doświadczeniem z pracy kotłów OR16-102 w Zakładzie Kotłów Przemysłowych dysponowała wyłącznie mgr inż. Aniela Kopydłowska. Żaden z nich nie uczestniczył nawet w naradach, na których z jej udziałem były omawiane problemy powstające przy ich uruchamianiu w latach 1975 i 1976, tak jak nie uczestniczył w nich nikt ze średniego personelu wykonującego dokumentację tych kotłów.
O konsekwencjach usunięcia przegrzewacza pary w projekcie koncepcyjnym rekonstrukcji kotła OR16-102 nie było ani słowa. Także w sprawie skutków wielu błędów popełnionych w dokumentacji części ciśnieniowej tych kotłów, wykazywanych treścią zgłoszonych wcześniej projektów wynalazczych, do której w Zakładzie Kotłów Przemysłowych nikt nie był w stanie nawet ustosunkować się, z owym mgr inż. Józefem Wasylowem włącznie (patrz część 96).
Dwudziesty pierwszy komunikat nadzwyczajny.
o paleniskach narzutowych, „które sprawdziły się jako wyjątek potwierdzający regułę, że tak nie jest”:
Za prawidłowo działające uważał je również do pewnego czasu prof. dr hab. inż. Stanisław Mańkowski, jako ówczesny naukowiec z Instytutu Ogrzewnictwa i Wentylacji Politechniki Warszawskiej.
Załączniki: Załączniki I -V (-) Jerzy Kopydłowski
Do wiadomości: 1. Raciborska Fabryka Kotłów „RAFAKO” ul. Łąkowa 31; 47-300 Racibórz 2. Sędziszowska Fabryka Kotłów „SEFAKO” ul. Przemysłowa 9; 28-340 Sędziszów 3. Fabryka Palenisk Mechanicznych ul. Towarowa 11; 43-190 Mikołów 4. Zakłady Urządzeń Kotłowych „Stąporków” ul. Górnicza 3; 26-220 Stąporków 5. Krajowa Agencja Poszanowania Energii ul. Mokotowska 35; 00-560 Warszawa 6. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ul. Powstańców 41 a; 40-024 Katowice
|
|
Tak jak wcześniejsza i późniejsza jego działalność nad udoskonaleniem techniki kotłowej ponad to czego dokonano na świecie.
Jerzy Kopydłowski: Nowe krajowe konstrukcje kotłów opalanych olejem opałowym, Przegląd Mechaniczny, nr12/1962 r.; Jerzy Kopydłowski: Kotły montowane w fabryce, Przegląd Mechaniczny, nr 1/1966 r.; Jerzy Kopydłowski: Współczesne małe i średnie kotły przemysłowe opalane olejem opałowym lub gazem, GPiE, nr 9/1966 r.
Jerzy Kopydłowski, Aniela Mitek: Ekonomiczna temperatura spalin na wylocie z kotłów wodnorurkowych rusztowych, GPiE, nr 5/1965 r.
W odniesieniu do kotłów inż. J. Kopydłowski próbował to przedstawić ich użytkownikom w artykule p.t. Jak zasilać wodą kotły parowe z podgrzewaczem wody; Z PRAKTYKI-KONSTRUKTOR RADZI, GPiE, nr 6/1985 r.
Przy pracy kotła z dwa razy większym współczynnikiem nadmiaru powietrza, co w praktyce krajowej jest zjawiskiem nagminnym, obniżenie wartości tych udziałów ciepła na odparowanie pary jest również około dwukrotne; podobnie niekorzystnie działa zastosowanie w kotle recyrkulacji spalin.
Inż. J. Kopydłowskiego na koniec 1956 r. przyjęto do pracowni kotłów rusztowych, a następnie w związku z przystąpieniem do budowy polskiej energetyki zawodowej (elektrowni) przeniesiono do pracowni kotłów pyłowych, chociaż pracowała w niej już większość przyjętych w tym samym czasie do pracy inżynierów - byli to wychowankowie profesora Teodora Wróblewskiego, z wyjątkiem jednego z nich będącego agentem SB, którego akurat skierowano do pracowni kotłów rusztowych. Temu przeniesieniu energetyka zawodowa zawdzięcza projekt pierwszego największego kotła polskiej konstrukcji na węgiel brunatny, jakim był kocioł OP380b o wydajności 380 t/h pary, z dokumentacją konstrukcyjną wykonaną następnie w obecnym „RAFAKO” (ówcześnie FUT) i produkcją przez nią tych kotłów dla elektrowni „Konin” i „Adamów” oraz na eksport.
Pracownie kotłów pyłowych i rusztowych połączono wyłącznie z tego powodu, że kierowali nimi niebędący inżynierami ludzie prof. Piotra Orłowskiego, korzystając z jego odejścia ze stanowiska dyrektora CBKK. Natomiast pozostawiono kierownika owego zespołu, nieumiejącego nawet rozwiązywać ułamków piętrowych, robiąc go następnie kierownikiem pracowni kotłów małych ponieważ był kumplem późniejszego dyrektora technicznego, którego po załatwionym w 1967 r. dyrektorze naczelnym, w 1971 r. już z kolejnym dyrektorem naczelnym załatwił na tym stanowisku agent SB. W obu przypadkach wyłącznie po to aby sukcesywnie doprowadzić do zajęcia jego miejsca. W załatwianiu trzeciego dyrektora naczelnego przez agenta SB omal nie stało się to z pomocą inż. J. Kopydłowskiego jego odwołaniem się do KW PZPR. Sam agent nie musiał się już jednak z tym trudzić, ponieważ ów nagle zmarł na zawał.
Na tą okoliczność nie zaszkodzi przywołać fragment części 33 opowieści: „Z początkiem lat sześćdziesiątych 20-go wieku ówczesna dyrekcja CBKK uznała, że działalność konstrukcyjną tego biura pod produkcję kotłów rusztowych (czytaj: wodno-rurowych) należy uznać za spełnioną i dalsze zajmowanie się nimi przekazano do ówczesnej pracowni kotłów małych (za które uważano wtedy głównie pochodzące swoją konstrukcją z okresu Wojen Napoleońskich kotły płomienicowe: leżące i stojące, lub jak kto woli: poziome i pionowe). Z ówczesnym jej kierownikiem wiąże się taka oto historia: Inż. J. Kopydłowskiemu, w którego indeksie z czterech lat był tylko jeden stopień dostateczny (czytaj: z egzaminu z kotłów u późniejszego prof. Marcelego Barana)- ze względu na stwierdzoną jego nieprzydatność do budowy polskiego socjalizmu - na Politechnice Śląskiej nie pozwolono kontynuować studiów magisterskich. Dzięki „Październikowi” udało mu się to jednak rok później. Ponieważ pracował już wtedy jednocześnie w CBKK, jego profesor z kotłów Zdzisław Ficki zapytał go kiedyś czy pracuje tam jeszcze Ludwik K. Na odpowiedź twierdzącą, usłyszał wtedy: Co ten Osioł tam robi? On u mnie chciał zdać na inżyniera zawodu. Kiedy mu jednak powiedziałem aby coś policzył na suwaku logarytmicznym, to odpowiedział mi, że inżynier nie musi umieć się nim posługiwać. Załatwiłem go jednak w końcu na ułamkach piętrowych.” (Inż. J. Kopydłowski poinformował wtedy profesora, że ten oblany przez niego jest kierownikiem zespołu kotłów małych).
Do pracowni kotłów małych, przemianowanej już chyba wtedy na zakład kotłów przemysłowych, trafił późniejszy absolwent Politechniki Śląskiej w osobie mgr inż. Józefa Wasylowa, który technikę konstruowania kotłów - absolutnie niewyniesioną z Politechniki, bo jakimże to cudem - mógł tam tylko pobierać od średniego personelu technicznego po ogólniakach i wieczorowych technikach mechanicznych. Z jakim efektem, to jednym z dowodów może być fakt, że kiedy w tym zakładzie został kierownikiem pracowni kotłów rusztowych, to kotłami rusztowymi (poza wyposażonymi w palenisko narzutowe) zajmowała się mgr inż. Aniela Kopydłowska, jako kierownik pracowni kotłów na olej opałowy i gaz.”
Były to dostarczone profesorowi rysunki projektu koncepcyjnego z marca 1966 r.
Kompromitacja była przy uruchamianiu wszystkich 16, a później jeszcze większa przy uruchamianiu kotłów typoszeregów ORp i WRp konstrukcji mgr inż. Józefa Wasylowa.
Pisząc te słowa profesor nie zdawał sobie dodatkowo sprawy z tego, że dokumentację konstrukcyjną kotła nie wykonywali nawet konstruktorzy z byłej pracowni kotłów rusztowych, lecz z dobrze wcześniej mu znanego zespołu kotłów małych.
Ten sam skład osobowy wykonywał następnie dokumentację kotłów z paleniskiem narzutowym typoszeregów ORp i WRp w Zakładzie Kotłów Przemysłowych, na który przemianowano pracownię kotłów małych, gdzie jedynie na ten czas dodatkowo pętał się mgr inż. Józef Wasylów.
Poza namiastką tej powierzchni na Rys. 85b, wzorowaną na rozwiązaniu z kotła OR40-010 na Rys. 84b.
Nie zaszkodzi wiedzieć, że inż. J. Kopydłowski jako kierownik pracowni kotłów rusztowych w Zakładzie Kotłów Przemysłowych służbowo nie miał najmniejszej styczności z żadnym z nich, co inteligentnych ludzi czytających opowieść nie powinno dziwić, tak jak cała jej treść. Dodatkowo nawet według kierownika tego zakładu byli to „pracownicy młodsi, jeszcze bez dużego doświadczenia” aby oceniać rozwiązania nowej części ciśnieniowej kotła OR16-102 autorstwa inż. J. Kopydłowskiego (czytaj na str.1 części 96).
W związku z treścią załącznika do części 51 opowieści; patrz również Załącznik V do części 97.
5