To tyko malutka część błędów (ok. 10%) z releasu Uuka – resztę znajdziecie w porównaniu dokumentów. Przeklejanie wszystkiego przy takiej gigantycznej ilości różnic byłoby zbyt czasochłonne.
Literówki
- A czyja mówię, żeby nic nie robić? --- - A czy ja mówię, żeby nic nie robić?
Szlachcic skłonił lekko głowę przed Achaja. --- Szlachcic skłonił lekko głowę przed Achają.
- Tyją chcesz pod dach? Ją? --- - Ty ją chcesz pod dach? Ją?
Ciekawe, wbijana pal? --- Ciekawe, wbiją na pal?
- W bitwie masz takie szansę jakby monetą rzucać. Raz życie, a raz śmierć. Z ludźmi, z którymi ja miałam do czynienia, masz takie same szansę jak biedna Goel ze mną. - Strzeliła palcami, jakby zmiatała niewidzialne pyłki z opuszków. - O, takie. --- - W bitwie masz takie szanse jakby monetą rzucać. Raz życie, a raz śmierć. Z ludźmi, z którymi ja miałam do czynienia, masz takie same szanse jak biedna Goel ze mną. - Strzeliła palcami, jakby zmiatała niewidzialne pyłki z opuszków. - O, takie.
Draggon przwrócił kartę księgi. --- Draggon przewrócił kartę księgi.
- Tak jest! - ryknęła zapytała. --- - Tak jest! - ryknęła zapytana.
Jeśli cię kto zapyta, jak się nazywasz, to masz to wy wrzeszczeć jednym tchem --- Jeśli cię kto zapyta, jak się nazywasz, to masz to wywrzeszczeć jednym tchem
Zobaczyła, jak Hommerth biegnie w jej kierunku, uciekając przed kawalerzysta --- Zobaczyła, jak Hommerth biegnie w jej kierunku, uciekając przed kawalerzystą
- Źesz ty... A kto tak drżał na wozie, --- - Żesz ty... A kto tak drżał na wozie,
Królowa, ignorując wszystkich, wbiegła do swojego namiotu, a za niąBiafra --- Królowa, ignorując wszystkich, wbiegła do swojego namiotu, a za nią Biafra
Ano, teraz te zwykłe mistrzynie wyprująz was flaki. --- Ano, teraz te zwykłe mistrzynie wyprują z was flaki.
<brak myślnika>Zostawmy na chwilę Sinusa na boku --- Zostawmy na chwilę Siriusa na boku
Ą może inaczej. --- A może inaczej.
Zmontowanie f większego spisku, który obejmowałby
- Pfffffffff. zaszeleściła kartkami
Poza tą, oczywiście, którą przebiła Achaja. i poza tą
Waliła w. twarz, w splot, w
Akapity
Sirius wiercił się, obserwując coraz bliższy poczet. <bez akapitu>
Wreszcie nie wytrzymał.
- Ano... Imaginujcie sobie, zbójcy na mnie napadli.<bez akapitu>
A nie masz lepszego medykamentu niż głowy ścięcie przed wieczorem, prawda? - Sirius perorował w najlepsze, Zaan odwracał głowę, Vieese zgrzytał zębami. - Ale... Widzę przy waści młode rycerstwo, w liczbie kilkorga.<bez akapitu>
- Zaan, słysząc to prostackie wyrażenie i błędy w wypowiedzi, aż ugiął ramiona.<bez akapitu>
- Czyż nie godzi się, by również zsiedli i przybliżyli, żeby nauki pobierać? Czyż nie po to wodzisz ich z sobą?
Vieese spojrzał na niego z nadzieją. <akapit>- No. - Książę uśmiechnął się naprawdę przyjaźnie. - Odlejmy się przed drogą.
- A to żaden problem. Piwa! - ryknął Sirius na swoich żołnierzy. I odwrócił się do zmartwiałego Vieesego.<bez akapitu>
- Specjalnie dla mnie sprowadzane z północnych
- Już? Chce się wam? - zainteresował się książę.<bez akapitu>
- Nie? Następny dzbanek.
- Co miał nie dać? - Chłop roześmiał się gardłowo.<bez akapitu>
- Rzekłem, że kura czerwonego w stodole mu puszcze jak nie da. Dał!
- To prowokacja - szepnął Zaan, usiłując zakryć usta.<bez akapitu>
- Chcą, żebyśmy przytaknęli i wtedy nas zakują w żelazo, powód mając. To dzicz jakaś!
- A tak, tak, słyszałem o nim - Szlachcic potarł brodę.<bez akapitu>
- To też ponoć głupek pierwszej wody.
Odwrócił się skupiony. <akapit>- Ja... Ja tu zostaję!
- Tu? W tej karczmie?
- W tym kraju. <akapit> Przygryzł wargi.
- Idź się prześpij, Sirius.
<brak przerwy akapitowej>
Nikt z czekających przy swoich koniach żołnierzy plutonu „B”
Narzuciła krótką, podbitą ciepłym barankiem kurtkę wprost na gołe ciało. Potem włożyła ciepłe buty. <akapit>- Dzięki! <akapit>Harmeen lekko skinęła głową.
Za robotę dwa brązowe co każde dziesięć dni dostaniesz. No i jadło, i spanie, ma się rozumieć. Ale robota to u mnie grunt!
<brak przerwy akapitowej>
Wieczorem reszta licznej rodziny i parobkowie wrócili z pola
Pozostali wykpili się mniejszymi stratami.
<brak przerwy akapitowej>
Tego życia nie dało się właściwie z niczym porównać
Ale kto by tam słuchał plotek parobków.
<brak przerwy akapitowej>
Pewnego dnia miało miejsce dziwne zdarzenie
- Cooooo?!!! Mówisz do żołnierza Arkach, dupo! <akapit>Szlag, wojsko! No nie.
- Ty małpo! Ty wiejska dziwko! Jak ci dałam rozkaz, to...<akapit>Ufff! Achaja dotarła na
- Coooo? Jak jeszcze raz powiesz coś o oficerze... co?<bez akapitu>
- Do Mei dotarły nagle jej słowa. - Co powiedziałaś?
- Hej, patrz! Achajka też żyje!<bez akapitu>
- To była Lanni.
- W dupę! - warknęła Lanni. - Stać w szeregu! <akapit>- No, to... żegnajcie koleżanki! Oni teraz już wiedzą, co ich czeka i jak se z tym radzić.
- Fajne masz dziewczyny, Lanni - powiedziała. - Mianuj jedną sierżantem, drugą kapralem. Sama wiesz najlepiej, co której dać. Potem zbierzcie swoich rannych i idźcie do wyschniętego strumienia. Tam nasza jazda. Jakby kto szedł za wami, to ich kawaleria rozsmaruje na drodze. Raptem z pięćset kroków was dzieli. Poruczniku... <akapit>- Tak jest!!!
- Spal wszystko od razu i się nie przejmujcie. <akapit>- Co?
A tak w ogóle to fajna jesteś pupcia, więc starczy, że mrugniesz. <akapit>W tylnym szeregu ktoś zachichotał.
- Nie ma pan racji - argumentował sekretarz posła.<bez akapitu>
- Luan jest w stanie zmobilizować sześćdziesiąt tysięcy wojska na granicy z Arkach
- Drogi panie. Toż tam jeszcze zostanie naszych wojsk... <akapit>- Niech będzie, że i milion
- Przestań kpić! Jak to: trzydziestu na dwa tysiące? <akapit>- Ano, przeprowadźmy obliczenie. Trzydziestu ludzi na dwa tysiące
- Szlag! Mama pisała, że mam nowego braciszka.<bez akapitu>
- Porucznik dyszała ciężko, jak po długim biegu. - Już go nie zobaczę. Już nawet do nich nie napiszę. - Uśmiechnęła się smutno
i pupcię dokumentnie! Zaskocz go czymś.”<akapit>- Może krótka przerwa, młody, co? - rzuciła. <akapit>Nie mógł uwierzyć, że daruje mu życie. W takiej chwili? Kiedy była górą? Dywizja wyła, napełniając wielką polanę niesamowitym wrzaskiem.
- Przestań pieprzyć. Już? <akapit>- Już.
- Ciiiii... Mówmy szeptem, żeby nikt nie słyszał.<bez akapitu>
- Achaja z trudem przełknęła ślinę przez wyschnięte gardło. - Pomóż mi.
- Sprawne do zabijania? - zakpiła. <akapit>- Owszem. <akapit>Niepotrzebnie kpiła. Pomysł ze skórzanymi rękawiczkami był naprawdę świetny.
- A co obchodzi chłopa spod Wielkiego Lasu, że jest wojna na granicy z Luan?<bez akapitu>
Nic!
- Bo celuję jak każda kurwa z burdelu. Ale silna jestem. Bei strzeliła, zabijając następnego, i podała kuszę<bez akapitu>
Achai. Ta naciągnęła ją z lekkim stęknięciem