Przy sprzeciwie Polski ministrowie ds. gospodarki krajów UE przyjęli projekt nowego unijnego porozumienia o wprowadzaniu na rynek materiałów budowlanych. Polski rząd liczy, że akt prawny uda się zmienić w dalszych pracach w Parlamencie Europejskim.
Krytykowany przez Polskę projekt zakłada, że producenci będą mieli obowiązek dołączania do produktu certyfikatu zgodności z normami europejskimi (znak CE), uzyskanego dzięki kosztownym testom. To będzie warunkiem wprowadzenia produktu na rynek krajowy i europejski.
Nasz sprzeciw budzi przepis, który mówi, że producent, który produkuje wyrób budowlany, musi sporządzić deklarację właściwości użytkowych tego produktu w sytuacji, jeśli istnieje dla niego norma zharmonizowana UE. Do tej pory było to dobrowolne i odbiorca sam decydował, czy chce taki produkt kupić, powiedział reprezentujący Polskę wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński. W ten sposób wprowadzamy do porządku prawnego normy, które nie są obowiązkowe. Stwarzamy sytuację, w której norma stała się prawem, co nigdy nie było intencją Europy. Intencją Europy było utrzymywanie normy jako pewnej wartości, punktu odniesienia dla projektantów czy producentów, dodał.
Jego zdaniem, taki wymóg będzie bardzo kosztowny zwłaszcza dla małych polskich firm i utrudni ich konkurencję z firmami na Zachodzie. Chodzi głównie o koncerny z Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.
"Nie bez kozery krajami, które były najbardziej zainteresowane regulacją, były niektóre kraje sąsiadujące z Polską, dla których polski eksport wyrobów budowlanych jest silny i bardzo konkurencyjny" - powiedział wiceminister. "Tworzymy trudny rynek dla krajów, które chcą zaproponować coś nowego. Deklaracja mnoży koszty wtedy, kiedy nie trzeba" - dodał.
Polska liczy na zmianę przepisów przez eurodeputowanych w ramach drugiego czytania rozporządzenia. Proponuje poprawkę: obowiązkową deklarację w przypadku, gdy uregulowania krajowe narzucają określone standardy bezpieczeństwa. "Sprzeciw pozwoli na kontynuowanie dyskusji w ramach PE. Daje dobrą argumentację tym posłom, którzy zechcą dyskutować o tym, czy rynek europejski ma być przeregulowany, czy też ma być rynkiem konkurencyjnym" - powiedział Dziekoński.
Tak jak Polska, sprzeciw zgłosiły Bułgaria i Finlandia, a pewne zastrzeżenia - Austria i Szwecja. Hiszpańska prezydencja widząc, że nie ma mniejszości blokującej, ogłosiła osiągnięcie porozumienia bez głosowania (wystarczająca do przyjęcia była większość kwalifikowana).
Proponując unijne rozporządzenie w 2008 r. Komisja Europejska argumentowała, że brak zharmonizowanego systemu zgodności produktów budowlanych z normami stoi na przeszkodzie wymianie towarów na wspólnym unijnym rynku. Uznała, że powodem utrzymywania się podziału na krajowe rynki jest m.in. brak zaufania do standardów zatwierdzanych na szczeblu krajowym.
Polska zapewnia, że jest za likwidacją barier pozostających na wspólnym unijnym rynku. Było to przedmiotem przedstawionego w maju raportu byłego komisarza Mario Montiego, dyskutowanego we wtorek przez ministrów. Po spotkaniu wiceminister gospodarki Marcin Korolec zgodził się z diagnozą Montiego, że "rynek powinien być tym instrumentem, który pomoże UE wychodzić z kryzysu gospodarczego poprzez znoszenie barier dla operatorów gospodarczych, zwłaszcza małych i średnich firm".