KRYZYS KUBAŃSKI
GENEZA KRYZYSU
[slajd1]
Kryzysem kubańskim nazywany jest stan zagrożenia konfliktem między dwoma supermocarstwami dysponującymi bronią atomową - ZSRR i USA, który miał miejsce w dniach 15-28 października 1962 roku na Kubie. Był on spowodowany rozmieszczeniem przez ZSRR pocisków rakietowych średniego zasięgu bezpośrednio zagrażających terytorium USA w odpowiedzi na podobne wcześniejsze działanie ze strony USA w Turcji.
Kryzys Kubański jest w powszechnej opinii postrzegany jako okres największego wrzenia w nuklearnym wyścigu zbrojeń - był to czas, w którym wybuch działań z użyciem broni termonuklearnej między ZSRR a USA był nie tylko możliwy, ale jak najbardziej prawdopodobny.
[slajd2]
Istotny wpływ na przyszłe losy Kuby (jak również na koleje kryzysu kubańskiego) miała zmiana władzy na Kubie.
Wskutek porażki w wyborach w 1952 dotychczasowy prezydent Fulgencio Batista (proamerykański) doprowadza do zamachu stanu i zostaje dyktatorem. Część ruchów opozycyjnych przekształciła się w ruch partyzancki (tzw. Ruch 26 Lipca) pod kierownictwem Fidela Castro. Walka partyzancka doprowadziła do upadku Batisty i wkroczenia partyzantów do Hawany 1 stycznia 1959 dzięki czemu Castro został premierem a następnie dyktatorem, by rządzić państwem po dziś dzień.
[slajd3]
W latach 60' XX wieku najważniejszym człowiekiem w ZSRR był Nikita Chruszczow. Wówczas był on bardzo krytykowany za swoją politykę wewnętrzną i zagraniczną, pod koniec lat 50' Biuro polityczne przegłosowało nawet wniosek aby go zwolnić. Chruszczow jednak dzięki sprytnym posunięciom utrzymał stanowisko i władzę - ale na tym nie poprzestał; co więcej - jak się też później okazało - Chruszczow zrehabilitował się - w tym czasie bowiem ZSRR odpalił i umieścił z powodzeniem na orbicie sztucznego satelitę, „Sputnika” inaugurując tym samym zarówno wiek kosmiczny jak i wyścig w podboju kosmosu. „Sputnik I” był cudem techniki i ogromnym szokiem dla Amerykanów, którzy do tej pory nie byliby w stanie uwierzyć że Sowieci mogą kiedykolwiek prześcignąć technologicznie USA. W niedługim czasie ZSRR ogłosił publicznie o próbach nad bombami wodorowymi i atomowymi na swoim terytorium - to wszystko wyraźnie wzmocniło pozycję Chruszczowa, który niezwykle pobudzony owymi bodźcami zdecyduje się pójść o wiele dalej…
[slajd4]
Nowo wybrany amerykański - John F. Kennedy otrzymał w spadku po poprzedniku - prezydencie Eisenhowerze - tykającą bombę, jaką była Kuba oraz nieustabilizowane stosunki ze Związkiem Radzieckim.
Nowy prezydent zdawał sobie sprawę z konieczności szybkiego zniwelowania przewagi Rosjan w dziedzinie strategicznych sił zbrojnych, którą udało im się osiągnąć, co przejawiało się choćby w liczbie rakiet międzykontynentalnych obu stron (Rosjanie mieli ich w 1960 r. prawie dwukrotnie więcej niż Amerykanie).
[slajd5]
Kennedy szybko doprowadził do zwiększenia budżetu na cele wojskowe o 8 mld USD. Przełożyło się to wkrótce na zmniejszenie dystansu do sowietów, a następnie bardzo szybkie zwiększenie przewagi Amerykanów. Już w roku 1961 ZSRR miał 13 rakiet międzykontynentalnych mniej niż USA, a w 1963 różnica wynosiła już aż 324 rakiety! Ponadto Amerykanie uzyskiwali przewagę w ilości i jakości okrętów podwodnych o napędzie atomowym zdolnych do przenoszenia broni jądrowej, czy w dziedzinie bombowców strategicznych... Jednak i Rosjanie ciągle znacząco zwiększali swój potencjał. Wyścig wciąż trwał i nic nie zapowiadało, by miał się zakończyć.
Na przełomie lat 50. i 60. zaczęła się nagle krystalizować wielce korzystna dla Rosjan sytuacja - pojawiła się możliwość uzyskania realnej przewagi strategicznej nad Stanami Zjednoczonymi. Do gry między dwoma supermocarstwami włączyła się Kuba - dotychczas nieuwzględniana w planach żadnej ze stron.
Na początku 1960 r. do Hawany przybyła rosyjska delegacja z wicepremierem Mikojanem na czele. Ustalono, że Moskwa udzieli Kubie sumę 100 mln dol. pomocy i zakupi 5 mln ton kubańskiego cukru. We wrześniu tego roku podczas pobytu w Pradze brata Castro - Raula, ustalono szczegóły obustronnej współpracy wojskowej.
Rosjanie zacieśniając coraz bardziej współpracę z Kubą i oferując jej coraz większe poparcie, zdawali sobie sprawę, jak duże korzyści mogą tym samym osiągnąć. Bliskość terytorium USA dawało ogromne możliwości wywiadowi radzieckiemu, a także możliwość zadania potężnego uderzenia Stanom Zjednoczonym w wypadku wybuchu ewentualnej wojny atomowej. Kuba miała się, w zamyśle Kremla, stać czymś w rodzaju wielkiej bazy militarnej Związku Radzieckiego, potężnym atutem umacniającym pozycję Rosjan na zachodniej półkuli, dotychczas tam nieobecnych. Strategiczne położenie Kuby - wciągniętej już na orbitę światowego komunizmu, czyniło z niej kolejnego, niezwykle ważnego satelitę ZSRR i otwierało wiele nowych możliwości komunistycznemu supermocarstwu.
Biały Dom doskonale zdawał sobie sprawę z takiego obrotu sprawy. W styczniu 1961 r. prezydent Eisenhower zerwał z Kubą stosunki dyplomatyczne, a ponieważ Castro stawał się coraz bardziej niewygodny i zuchwały, CIA zaczęła dążyć do jego fizycznej likwidacji. Operacji usunięcia Castro, zapoczątkowanej jeszcze w drugiej połowie 1960 nadano kryptonim „Mangusta”. „Mangusta” była najbardziej komiczną akcją CIA w historii. Wszelkie, często bardzo wymyślne próby zabójstwa Castro podejmowane przez CIA spaliły na panewce i ostatecznie w 1962 r. zarzucono ten pomysł.
W akcji „Mangusta miało wziąć udział 2 szpiegów, CIA nie pokazało klasy - na Kubę wysłano bowiem dwóch znanych w Nowym Jorku bossów mafii, którzy utracili ogromne majątki na Kubie poprzez uwłaszczenie ich przez El Comendante; jednym ze sposobów zneutralizowania dyktatora miała być trucizna powodująca wypadanie włosów, przez co Castro straciłby brodę, tj. symbol rewolucji i bezwzględnej władzy.
W początkach prezydentury Kennedy'ego, CIA podjęła próbę interwencji zbrojnej w Zatoce Świń na Kubie w kwietniu 1961 r., mającej na celu obalenie kubańskiego przywódcy. Operacja okazała się całkowitym fiaskiem - stracono zarówno wielu ludzi (rebeliantów walczących z rządem Castra) jak i sprzęt m.in. samoloty B-26 i wiele rodzajów broni z demobilu. Był to wielki cios dla prestiżu Stanów i znacznie osłabił pozycję Kennedy'ego na świecie. Rosyjski przywódca - Nikita Chruszczow, zachęcony niepowodzeniami Amerykanów w konflikcie z Kubą oraz własnymi sukcesami w umacnianiu współpracy i przyjaźni kubańsko - radzieckiej postanowił zagrać bardzo ostro. Wiedział, że bardzo wiele ryzykuje ale była to dla pozycji Związku Radzieckiego gra bez wątpienia warta świeczki. Wkrótce już świat miał stanąć przed największym podczas całej zimnej wojny kryzysem atomowym i najpoważniejszym konfliktem między dwoma supermocarstwami w powojennej historii świata.
POCZĄTEK KRYZYSU
Latem 1962 r. w Moskwie gościła delegacja kubańska z Raulem Castro na czele. Prawdopodobnie to wtedy zapadła decyzja, która miała bezpośrednio rzutować na zaistnienie kryzysu kubańskiego. Postanowiono, że na Kubę zostaną wysłane radzieckie rakiety krótkiego i średniego zasięgu - SS-4 oraz SS-5. Rosjanie zdecydowali się tym samym na krok, jakiego jeszcze nigdy dotychczas nie dokonali podczas trwania zimnej wojny. Pomysł umieszczenia bardzo blisko wybrzeży Stanów Zjednoczonych rakiet zdolnych przenosić głowice atomowe niósł ze sobą olbrzymie ryzyko wybuchu wojny nuklearnej, przy której II wojna mogła okazać się „niewinną zabawą”.
Kreml ustalił, że do końca 1962 r. na wyspie zostaną zainstalowane 42 pociski SS-4, a później 24 rakiety SS-5, o zasięgu do 1100 mil. Stanowiska tych rakiet miały mieć zapewnioną osłonę 24 zestawów rakiet plot. SAM. Pełna obsługa i personel baz rakietowych miał liczyć ponad 22 tys. ludzi. Cała zakrojona na szeroką skalę operacja miała być trzymana przed amerykańskim wywiadem w ścisłej tajemnicy, tak by maksymalnie opóźnić możliwość reakcji USA. Latem 1962 r. pierwsze rosyjskie okręty wyruszyły na Kubę, w swoich ładowniach przenosząc rakiety i wszelki osprzęt niezbędny do ich przygotowania i odpalenia.
Według szacunków wywiadu amerykańskiego, do połowy października ok. 140 radzieckich statków dostarczyło na Kubę 42 wyrzutnie rakiet balistycznych, 144 wyrzutnie rakiet plot. SAM, 42 bombowce Ił-28 zdolne do przenoszenie broni nuklearnej oraz 42 myśliwce odrzutowe MiG-21.
Wbrew nadziejom Rosjan, Amerykanie zorientowali się szybko w całej sytuacji. Doniesienia CIA mówiły o gwałtownie rosnącej liczbie radzieckich specjalistów wojskowych na Kubie i budowie wielu instalacji militarnych nieznanego przeznaczenia. Zidentyfikowano wyrzutnie rakiet plot. SAM (surface to air missile - rakiety ziemia-powietrze). 15 września samolot obserwacyjny Lockheed P-2 Neptune sfotografował radziecki statek „Omsk” zdążający do portu kubańskiego, przenoszący dwa pojemniki, których kształt i wielkość sugerowały, że zawartość stanowią rakiety balistyczne. 19 września ponownie odkryto następną partię płynącą na wyspę.
14 października 1962 r. prezydent Kennedy i jego brat Robert - prokurator generalny, zapoznali się z nowymi zdjęciami baz radzieckich na Kubie, zrobionymi przez majora Steva Heysera z USAF (U.S. Air Force). Były na nich widoczne m.in. ciężkie pojazdy transportowe, cysterny, pociski rakietowe, baraki dla załogi, a nawet bombowce Ił-28 stacjonujące w bazie lotniczej w Camilo Cienfuegos. Kennedy był bardzo zaniepokojony dostarczonymi mu ewidentnymi dowodami, które zostały zresztą potwierdzone przez następne zdjęcia: Rosjanie i Kubańczycy instalowali 90 mil od wybrzeży Florydy wyrzutnie rakiet z głowicami atomowymi, zdolne osiągnąć cele na całym wschodnim wybrzeżu USA! Już 16 października zwołano naradę na najwyższym szczeblu, podczas której utworzono tzw. ExCom, czyli Executive Comittee of the National Security Council - Komitet Wykonawczy Narodowej Rady Bezpieczeństwa.
Na konferencji rozważano wiele wariantów działania, choćby tak radykalne jak bezpośrednie uderzenie lotnicze i rakietowe na bazy. Ostatecznie zdecydowano się na morską blokadę Kuby, by nie dopuścić do dalszego dostarczania na wyspę rakiet.
Jednak całą operacja wydawała się bardzo trudna do przeprowadzenia, biorąc pod uwagę prawo międzynarodowe, zakazujące zatrzymywania na wodach międzynarodowych okrętów obcych bander przez jakiekolwiek państwo. Mimo to zespół wybitnych profesorów amerykańskich starał się znaleźć sposób na prawne usankcjonowanie blokady Kuby przez marynarkę i lotnictwo USA i choć nie udało się znaleźć prawnego środka sankcjonującego blokadę, to jednak ostatecznie zdecydowano się na jej wprowadzenie, z tą jednak różnicą że akcję nazwano „kwarantanną” a nie „blokadą”, która to nazwa jest w żadnym wypadku nieusankcjonowania w działaniu jednego państwa wobec drugiego.
24 października Kennedy wygłosił przed kamerami przemówienie, w którym stwierdził, że dysponuje niepodważalnymi dowodami na posiadanie przez ZSRR na Kubie strategicznej broni ofensywnej i w związku z zagrożeniem bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych jest zmuszony podjąć bardzo stanowcze kroki. Tego dnia zapowiedziano ścisłe embargo na wszelki sprzęt wojskowy znajdujący się w drodze na Kubę, bądź mający się tam znaleźć. Każdy okręt z bronią miał zostać bezzwłocznie zawrócony, a w przypadku odmowy zawrócenia - nawet wzięty w areszt. Jednocześnie wprowadzano stałą i ścisłą kontrolę nad Kubą i jej siłami wojskowymi. Amerykański prezydent był zdecydowany bardzo twardo odpowiedzieć na wyzwanie postawione Ameryce przez imperium sowieckie. Prezydent zapowiedział, że jakikolwiek atak przeprowadzony z Kuby na państwo z półkuli zachodniej zostanie uznany jak atak na same Stany.
BLOKADA MORSKA
Blokada została wprowadzona 25 października o godzinie 14 i od tej godziny Stany zaczęły mobilizować swoją potęgę militarną. Z wielkiej bazy Guantanamo ewakuowano cywilów, a na ich miejsce sprowadzono 8 tys. marines i marynarzy. W bliskim sąsiedztwie bazy zaczęły stacjonować lotniskowce USS Indenpendence i USS Enterprise. Przygotowano do ewentualnego nuklearnego uderzenia na bazy radzieckie w ZSRR i państwach bloku wschodniego ponad 800 bombowców B-47, 550 B-52 i 70 B-58. Dowództwo sił zbrojnych USA otrzymało rozkaz Defcon-2 (defense condition), oznaczający stan bardzo wysokiej gotowości bojowej, poprzedzający Defcon-1, czyli stan najwyższej gotowości bojowej, oznaczający wojnę, lub uderzenie atomowe na Stany Zjednoczone. Defcon-2 został użyty tylko raz, właśnie podczas kryzysu kubańskiego.
183 okręty wojenne U.S. Navy stworzyły w odległości 805km od wybrzeży Kuby pierścień blokady. Każdy statek, wobec którego istniało podejrzenie, że przewozi on broń, części do rakiet itp. mógł zostać zatrzymany i zrewidowany, a po ewentualnym wykryciu broni - odeskortowany do wybranego portu poza Kubą.
DALSZE PLANY
Jednocześnie dowództwo amerykańskich sił zbrojnych rozpoczęło przygotowania do inwazji na Kubę, której miało dokonać 340 tys. żołnierzy. Inwazja miała być poprzedzona intensywnymi bombardowaniami celów na wyspie.
Agencja TASS - centralna agencja prasowa Związku Radzieckiego, wydała komunikat rządu radzieckiego potępiający ostro „imperialistyczne działania” Stanów Zjednoczonych, a szczególnie akt zablokowania Kuby, jako suwerennego kraju pod opieką ZSRR.
Widmo wojny nuklearnej wisiało na włosku.
W tym starciu dwóch gigantów znaczną przewagę miał jednak amerykański prezydent.
Bazy radzieckie były budowane blisko potęgi militarnej USA, a ZSRR nie mógł zapewnić skutecznej ochrony zarówno swoim okrętom, jak i samym bazom na Kubie, znajdującym się zbyt daleko od Związku Radzieckiego. Amerykanie natomiast mogli błyskawicznie zniszczyć bazy potężnym uderzeniem lotniczym, bądź rakietowym. Ponadto uzyskali potężne polityczne poparcie innych graczy sceny globalnej, tj. państw Organizacji Państw Amerykańskich oraz kanclerza RFN Adenauera i premiera Wielkiej Brytanii Harolda Macmillana. Amerykanie mogli być pewni poparcia całego NATO - zapewniał im to artykuł piąty, mówiący o tym, że atak na dowolne państwo należące do NATO, równe jest z atakowi na cały Sojusz.
Na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ Amerykanie także osiągnęli sukces w tym znaczeniu, że przedstawiciel USA Adlai Stevenson zręcznie oszukał przedstawiciela ZSRR Waleriana Zorina, pokazując obecnym na posiedzeniu członkom Rady fotografie baz rosyjskich na Kubie, których na tej wyspie według zapewnień Rosjanina w ogóle nie było. Stevenson udanie obnażył tym samym przed światem kłamstwa i mataczenie Rosjanina i całego aparatu kremlowskiego.
Jednak przywódca radziecki, mimo wielu mocnych głosów popierających Stany Zjednoczone, czuł się pewnie na tyle, by nie ustąpić tak łatwo i dalej podsycać i tak już rozgrzaną do czerwoności atmosferę zagrożenia i napięcia. Ta aura paniki i strachu przed wojną atomową uwidoczniła się szczególnie w Stanach, gdzie ludzie masowo zaczęli wykupywać broń, artykuły spożywcze, a nawet wielkie ilości proszku do prania, który uznano za niezbędny i skuteczny w likwidowaniu skażenia radioaktywnego po wybuchu atomu. W Nowym Jorku przeprowadzano próbne alarmy przeciwlotnicze. Na Kubie sytuacja była również bardzo napięta. Pod broń powołano 300 tys. rezerwistów, a armia Fidela Castro zintensyfikowała ćwiczenia i przygotowania do odparcia inwazji amerykańskiej.
ŚWIAT WSTRZYMUJE ODDECH
I nagle, kiedy wydawało się, że świat naprawdę czeka już wojna nuklearna, nastąpił przełom. 26 października, do Białego Domu nadszedł długi telegram Chruszczowa, w którym zawarł on propozycję wycofania rakiet z Kuby w zamian za zobowiązanie USA do niedokonywania inwazji zbrojnej na Wyspę. Jednakże już dzień później sytuacja znów się pogorszyła. Szpiegowski samolot U-2 pilotowany przez majora Andersona został zestrzelony nad Kubą przez rakietę SAM-2. Ponadto drugi U-2, dokonujący zwiadu nad bazami radzieckimi na Dalekim Wschodzie stał się celem pościgu rosyjskich myśliwców. Na domiar złego, prezydent otrzymał kolejną depeszę z Kremla informującą, że wycofanie rakiet z Kuby jest ściśle uzależnione od wycofania amerykańskich rakiet typu „Jupiter” z baz na terenie Turcji. Radio Moskiewskie przesłało tekst depeszy Chruszczowa na cały świat. Z ciężkiej i zawiłej sytuacji, jaka wytworzyła się po otrzymaniu drugiego listu Chruszczowa udało się jednak Kennedy'iemu wybrnąć dyplomatycznie w ten sposób, iż idąc za radą brata odpowiedział na pierwszą depeszę w taki sposób, jakby w ogóle nie otrzymał tej drugiej. Wydał oświadczenie, w którym nawiązał tylko i wyłącznie do pierwszej, bardziej ugodowej noty Chruszczowa. Pochwalił go za dążenie do pojednania i zgodził się na likwidację blokady oraz na gwarancję, że USA nie zaatakują Kuby. Oświadczenie to było jednakże swoistym ultimatum, ponieważ w razie gdyby Rosjanie w ciągu 24 godzin nie przystąpili do demontażu rakiet, to w dwa dni później samoloty U.S. Air Force miałyby zaatakować bazy na Kubie. ExCom (czyli komitet złożony z najwyższych oficjeli Białego Domu) był bardzo zdeterminowany w swoich zamierzeniach w tej kwestii. Wieczorem 27 października Robert Kennedy osobiście dostarczył ambasadorowi radzieckiemu Dobryninowi list prezydenta zawierający ultimatum o bezwzględnym wycofaniu rakiet z terytorium Kuby. Nikt jednak nie wiedział, jaka będzie ostateczna odpowiedź Rosjan i czy zechcą oni ustąpić przed żądaniami Amerykanów...
Odpowiedź Chruszczowa została nadesłana następnego dnia o godzinie 10. Radziecki przywódca zgadzał się na wycofanie z Kuby pocisków rakietowych i przetransportowanie ich z powrotem do ZSRR. Chruszczow nie wspominał już także o konieczności wycofania amerykańskich rakiet z baz tureckich. Kennedy zrozumiał, że wygrał to wielkie dyplomatyczne starcie ze swoim największym antagonistą. Udało mu się zażegnać najpoważniejszy w historii zimnej wojny kryzys i odsunąć widmo wojny nuklearnej wiszącej już nad światem. Prezydent dostosował się do pojednawczego tonu Chruszczowa, określając jego decyzję o wycofaniu rakiet jako godną wielkiego męża stanu, oraz przeprosił za incydent z U-2, który dzień wcześniej naruszył radziecką przestrzeń powietrzną. Zobowiązał się do szybkiej likwidacji blokady wyspy i do zaniechania planów inwazji.
Już wkrótce, 5 listopada, Kubę opuścił radziecki okręt „Diwinogorsk” z 4 rakietami na pokładzie. Dwa dni później, 8 rakiet wywiózł „Metalurg Anosow”, a 9 listopada 6 rakiet zabrał ze sobą „Brack”. 20 listopada ostatnie rakiety opuściły wyspę, a Rosjanie zaczęli także rozmontowywać bombowce Ił-28 i ładować je na okręty. Tego też dnia ostatecznie zakończyła się blokada Kuby, a okręty amerykańskie odpłynęły ze swoich pozycji wokół wyspy. Pierwsza partia bombowców opuściła Kubę 15 grudnia.
Kryzys kubański sprawił, że świat znalazł się nieomal na krawędzi wybuchu wojny atomowej. To, że tak się nie stało, przypisać można zarówno twardej i zdecydowanej postawie Amerykanów, jak i „otrzeźwieniu” obu stron i uświadomieniu sobie, jak niewiele dzieli świat od nuklearnej zagłady. Niemała też zasługa sekretarza generalnego ONZ U Thanta, który aktywnie dążył do mediacji, porozumienia obu supermocarstw i zażegnania kryzysu oraz szpiega CIA - Olega Pienkovskiego - szpiega moskiewskiego działającego na korzyść USA. To w zasadzie Pienkovsky wydał przyzwolenie dla prezydenta USA na wystosowanie ultimatum wobec Chruszczowa - jak się dowiedział Pienkovsky, Chruszczow zrozumiał że jest słabszy, więc i tak prędzej czy później wycofa się z Kuby.
Prezydent Kennedy bardzo zyskał w oczach swojego narodu, wykazując silną wolę i opanowanie w obliczu ogromnego zagrożenia bezpieczeństwa USA. Bezkompromisowe stanowisko Białego Domu spowodowało, że Chruszczow ostatecznie zrezygnował z rozpętania wojny i skapitulował. Postawa i decyzja Chruszczowa spodobała się bardzo w kręgach „Kremlowskich Jastrzębi” i od tego czasu sekretarz generalny KPZR zaczął tracić szacunek i pozycję, a w dwa lata później został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska.
Spaliły na panewce plany przekształcenia Kuby w potężną radziecką bazę wojskową istniejącą tuż obok USA. Niemniej jednak wyspa, niezagrożona już możliwością amerykańskiej inwazji, ostatecznie pozostała pod stale umacniającą się komunistyczną dyktaturą reżimu Fidela Castro. Stosunki na linii Moskwa - Hawana pogorszyły się jednak na pewien czas i oziębiły. Władze kubańskie w całym kryzysie miały w praktyce bardzo ograniczone możliwości działania i były niejako zmuszone do akceptacji wszelkich działań i decyzji potężnego radzieckiego protektora, rząd kubański i sam Castro mieli bardzo niewiele do powiedzenia podczas starcia dwóch supermocarstw, a decyzja usunięcia rakiet z Kuby zapadła bez jakiegokolwiek liczenia się z przywódcą kubańskim.
W ciągu niecałych dwóch tygodni października 1962 r. świat niemal otarł się o wojnę nuklearną. Oba supermocarstwa jak nigdy przedtem ani potem w swej historii nie były tak blisko rozpętania „atomowego szaleństwa”. Kryzys kubański na zawsze już pozostanie jednym z najbardziej znanych symboli i epizodów całej zimnej wojny.
REZULTATY KRYZYSU
Konwencja o nieużywaniu broni jądrowej.
Konsekwencją zagrożenia katastrofą atomową było uruchomienie gorącej linii telefonicznej w 1963 roku między przywódcami supermocarstw, aby w przyszłości móc się w łatwiejszy sposób uporać z potencjalnymi konfliktami.
Późniejsze ustąpienie Chruszczowa z funkcji I Sekretarza KC PZPR na rzecz Leonida Breżniewa.
Początek końca ZSRR.
WNIOSKI
Najczęściej powtarzane zdanie o prezydencie Kennedym to: świetny polityk w sprawach krajowych i nieudolny partycypant w stosunkach międzynarodowych.
Myślę że taki sąd nad Kennedym jest zbyt rygorystyczny, bowiem został prezydentem w bardzo niefortunnym czasie, pikanterii dodaje również spuścizna w stosunkach międzynarodowych po prezydencie Eisenhowerze. Notabene można wręcz dowieść że Kennedy wykazał się wielkim zmysłem politycznym, gdyż nakazując Chruszczowowi wycofanie się z Kuby nie zrobił tego bezmyślnie, lecz dopiero wówczas gdy zyskał pewność, że przywódca Związku Sowieckiego nie będzie oponował (zasługa moskiewskiego szpiega Olega Pienkovskiego).
Druga sprawa - po dogłębnej analizie można stwierdzić że kryzys kubański to niepotrzebna groźba dla świata i nie powinien nigdy nastąpić. Winą zaistnienia kryzysu stały się powtarzane od tysiącleci błędy ludzkie, brak przewidywania potencjalnych skutków i mało okazji do dialogu.
PARARELA
Rosyjski prezydent wygłosił twarde przesłanie adresowane do Europejczyków. Plany budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach porównał z kryzysem z 1962 r., gdy Amerykanie odkryli na pobliskiej Kubie sowieckie rakiety.
7