Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu krzyczy na całe gardło:
- No i kurwa gdzie?! Pytam was - gdzie jest ta pierdolona wiosna do kurwy nędzy? Co za pojebany kraj?! Gdzie dziewczyny, przebiśniegi, świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron - gdzie to kurwa wszystko jest?! A odwilż kiedy
wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba napierdala jakby ich tam w górze pojebało...
Niby ponoć wiosna już jest, kurwa - łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, kurwa ...
A ludzie słysząc kocie krzyki uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie:
- Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie... Kotów nie oszukasz...
Temat: Przejscie graniczne
Na przejście graniczne w Hrebennem zajeżdża czarny Mercedes 600.
Wysiada młody facet w czarnym garniturze i otwiera bagażnik.
Podchodzi do niego celnik i zaczyna klasyczne pytania:
Narkotyki?, broń?, dewizy?
-Oczywiście - odpowiada kierowca i otwiera walizki.
Celnik z niedowierzaniem patrzy na zawartość waliz. Pierwsza wypełniona po wierzch foliowymi torebeczkami z białym proszkiem, druga pełna kałachów, w trzeciej równo poukładane paczki 100 dolarowych banknotów.
-To wszystko pana ? - pyta gościa
-Nie - odpowiada młody człowiek - to jest pana, moje jest w tamtym Tirze.
-Orzeł latając pomiędzy skałami, zauważa siedzącego na brzegu szczytu sokoła. Nagle sokół składa skrzydła i spada w dwukilometrową przepaść, nad samą ziemią wyprostowuje lot i cudownie wzbija sie w powietrze. Zaciekawiony orzeł podlatuje do sokoła i pyta:
- Co robisz stary?
Sokol odpowiada:
- Jestem luzakiem, więc się luzuje i skaczę sobie.
Na to orzeł:
- Mogę z tobą ?
I skaczą razem. Zauważa i wilk, wdrapuje sie na szczyt i pyta:
- Co robicie chłopaki?
Odpowiedź:
- Jesteśmy luzakami, więc się luzujemy.- Moge z wami ?
Skaczą we trzech. Wiatr w sierści i w piórach, połowa drogi, lecą na złamanie karku. Nagle orzeł pyta:
- Wilk, a ty umiesz w ogóle latać ?
- Nie.
- Ty to dopiero jesteś luzak.
Przychodzi blondynka do fryzjera i mówi:
- Proszę mnie ostrzyc, ale nie może mi Pan zdjąć walkmana bo umrę. Fryzjer strzyże, ale w pewnym momencie trąca słuchawki, które spadają. Blondynka umiera. Facet podnosi słuchawki i słyszy: wdech, wydech, wdech, wydech
-Blondynka pyta się na ulicy:
- Przepraszam, która jest godzina?
- Za piętnaście siódma - odpowiada zagadnięty mężczyzna.
Na to blondynka:
- Ja się nie pytam, która będzie za piętnaście minut tylko która jest teraz, baranie!!!
-Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy wilki, jeże itp...
Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi:
- Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec! I mach! rzuca go na koniec kolejki.
Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec.
Wreszcie obolały zając otrząsa się ze złością
-Pierdolę ! Nie otwieram dziś sklepu!
Początek formularza
-Nad jeziorem siedzą dwa wróble i palą trawkę.
Co znaczy kochać się z blondynka?
Wypadki na budowie niestety się zdarzają. Moje Czerwone Brygady (choć z reguły robiły wszystko, żeby nie ulec wypadkowi, czyli po prostu migały się od roboty) czasami również się gdzieś tam obiły, podrapały czy wlazły na jakiś gwóźdź.
Żona się uparła, żeby ją Heniu zabrał na dancing. Długo jej tłumaczył, że to bez sensu, że go to nie bawi, ale wreszcie ustąpił. Poszli. Wchodzą do lokalu... |
Szklanka wódki (250 g) zabija około 1000-2000 komórek nerwowych w naszym mózgu. Komórki nerwowe się nie regenerują. Ludzki mózg składa się z około 3 miliardów komórek nerwowych, z czego używamy na co dzień około 10% z nich. Zatem około 2,7 miliarda komórek jest niepotrzebnych. Szklanka wódki zabija 1000 komórek nerwowych. Człowiek może bez obawy o swoje zdrowie wypić 2 700 000 szklanek wódki.
Przeliczamy: 1 butelka (750 g) = 3 szklanki, zatem 2 700 000/3 = 900 000 butelek.
Zakładając, ze maksymalny wiek przeciętnego alkoholika wynosi 55 lat, a zaczyna on pić, powiedzmy mając 15 lat, to mamy 40 lat stażu.
Przeliczamy lata na dni:
40 * 365 = 14600 dni picia.
Jeżeli możemy wypić 900 000 butelek bez obawy o nasze komórki nerwowe to:
900000/14600 = 62 butelki wódki dziennie!
Wniosek:
Aby umrzeć z braku komórek nerwowych musielibyśmy pić po 20 butelek wódki na śniadanie, 20 - na obiad i 30 - na kolację...
KAMIEŃ Z SERCA ! GORZAŁKA DLA WSZYSTKICH !
Podaj dalej, żeby ludzie nie żyli w nieświadomości
Okolice Lublina. Zapadła wiocha. Ławka przed spozywczo-monopolowym "U Hanki".
Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta - jeden nie pije.
- Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni.
- Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent.
Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji przychodzi do abstynenta:
- Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Juz nie mogę tak dalej... Daj mi adres tego lekarza...
- Jakiego lekarza? To nasz kowal.
Facio podziękował i udał się do kowala:
- Chciałbym przestać pic... Podobno pomaga hipnoza i kodowanie... proszę...
- Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal.
Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę kowala.
Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez pół godziny. Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi:
- Wypijesz - całej wsi opowiem....
LIST Z WOJSKA
Droga Matulu, Drogi Tatku!
Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek,Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i mój Zdzisiek też zdrowi.
Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicie Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, pókisom jeszcze wolne miejsca. Najpierw było mi troche głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi... Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stafanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić ( można się
przyzwyczaić i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu
codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo -uwaga- jest ciepławoda. Zawsze i o każdy porze! Powiedzcie mojemu Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę
śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko... Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku! Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie.( Koledzy przezywajo mnie od tego
Bochenek...) Na obiad to już nie ma problemów. Co prowda porcje jak dle dzieci w
przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną...Chore to jakieś czy co..? Tak więc wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobrze. Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som...Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie... Mamy tu takie biegi z
ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych. Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego ale wymiotujo przy tym, i to czasami z krwią. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo.
Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz ...i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co ją litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo...! Najsilniejszy jest u nas taki Kozłowski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 72 kg...bo trochę mi sięłostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło..
A teraz uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym > wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i mojemu Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!! A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co...Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u
nas bracia Bylakowie, z tych ichniejszych dubeltówek. Naboje - marzenie...i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować, i każdy co nie ślepy trafia bez celowania! Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki jaki znam od dziecka. Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Niech szybko przyjeżdżają i się zapisują, póki są jeszcze wolne miejsca. Całuję Was wszystkich mocno ( a szczególnie mojego Zdziśka )
Wasza córka Marysia ;-
O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor, wszystkie płyty CD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni, do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic nie podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła.... Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny...
=======================================================
> > Tego dnia miarka się przebrała. Anna postanowiła z sobą skończyć.
Usiadła
> > w kuchni koło lodówki. Po chwili usłyszała znajomy warkot
> > Jej mąż wrócił właśnie z ogródka, gdzie kosił trawniki. Po chwili wszedł
> > do domu, cmoknął Annę w policzek. Wziął do ręki otwieracz,
> > wyjął z lodówki butelkę piwa. Gdy odskoczył kapsel i syknęła mgiełka,
Anna
> > szybkim ruchem wyrwała mężowi butelkę i wyrzuciła przez okno.
> > Ĺmierć nadeszła szybko....
=======================================================
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna
> > przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy się nie
> > skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i
> > swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko
> > jest wymuszone i sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na
> > sąsiadów i znajomych jeżdżących autami z salonu, siedzących wieczorami
> > przy grillu z rodziną... gdy on znów rozbierał silnik... Pewnej nocy,
gdy
> > pracował do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję... Wszystko miała
> > dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy wyjechał na parę dni na
> > delegację, służbowym samochodem. W jeden dzień załatwiła kredyt w banku
i
> > wizytę u dealera. Na drugi zamówiła lawetę. Teraz pozostało tylko
> > czekać... a w garażu... taki nowiutki... błyszczący... musi mu się
> > spodobać..
> > Gdy przyjechał zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyła
> > drzwi...
> > - Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
> > - Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię
> > denerwować, cieszysz się kochanie??
> > Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości
> > pomyśleć:
> > "A może VW golf to nie był dobry wybór... może toyota.. ".
> > Pozostałych dwudziestu sześciu ciosów już nie czuła...
Instrukcja obsługi żony
> > Informacja ogólna:
> > Żona - osoba przeważnie płci żeńskiej, mieszkająca razem z mężem i
> > według pewnych źródeł notoryczne utrudniająca mu życie.
> > Cechy charakterystyczne:
> > * częste działania chaotyczno - histeryczne
> > * łzawe reakcje mające charakter obronny bądź napastliwy
> > * niemoc seksualna na widok męża
> >
> > Część sterująca:
> > W główce typowej żony znajdujemy:
> > * generator bólu głowy
> > * impulsywne kupowanie
> > * zmysł odnajdywania twoich pieniędzy
> > * daty i rocznice
> > * centrum kontroli przebiegu akcji w serialach brazylijskich
> > * centrum kontroli plotek
> > * GADANIE GADANIE GADANIE
> > * ośrodek oceniania potrzeb do możliwości
> > * czyszczenie toalety
> > * "a nie mówiłam"
> > * świecidełka, diamenty, biżuteria
> >
> > Dodatkowe wyposażenie:
> > Podczas nabycia żony, w komplecie otrzymujemy teściową.
> > Dla bezpieczeństwa i spokoju radzimy teściową umieścić osobno,
> > najlepiej jak najdalej od domu
> > (sugerujemy inne miasto, a nawet drugi koniec Polski).
> >
> > Użycie:
> > Żonę można używać różnorodnie i zależy to od naszej wyobraźni
> > (np. w niektórych plemionach afrykańskich żony wykorzystywano w
> > polowaniach - do wywabiania krokodyli z wody)
> > Panuje fałszywe przekonanie, że można używać żonę jako tanią siłę
> > roboczą: w domu, ogrodzie i na polu.
> > Badania wykazały, że taka siła kosztuje nas fortunę, zdrowie a
> > nierzadko i życie.
> >
> > Technika bezpieczeństwa:
> > Jeśli spotka nas nieuzasadniona czułość i pieszczotliwość ze strony
> > żony, należy mieć się na baczności. Ĺwiadczy to o tym, że żona pragnie
> > nas wykorzystać lub, co gorsza ma coś do ukrycia. Wykorzysta męża nie
> > tak jakby tego chciał, ale do uzupełnienia swojej garderoby,
> > biżuterii, itp..
> > W przypadku histerii żony, należy się oddalić na bezpieczną
> > odległość (nie próbować naprawiać - jest to niebezpieczne). Po upływie
> > doby żona ulega samo-naprawie i możemy wrócić do domu.
> >
> > Opakowanie:
> > Powłoka żony nie mówi nam nic o jej zawartości i umiejętnościach, a
> > nawet może wprowadzać w błąd. Niestety zawartość poznajemy dopiero po
> > nabyciu i nie możemy nic na to poradzić. Atrakcyjna powłoka może
> > jednak bardzo cieszyć.
> >
> > Zużycie:
> > Zużycie następuje natychmiast po zawarciu związku i prowadzi do
> > zaskakującej metamorfozy:
> > NARZECZONA ŻONA
> > pachnie jak kwiatuszek - parzy jak pokrzywa
> > ćwierka jak wróbelek - kracze jak wrona
> > urocza żabka - wstrętna ropucha
> > kusi - nie musi
> > obiecuje - maltretuje
> > budzi pożądanie - budzi do roboty
> > niezwykle pociąga - pieniądze wyciąga
> > robi oczko - podbija ślepia
> > pokazuje ząbki - szczerzy kły
> > daje buzi - wali po pysku
> > czarodziejka - czarownica
> > skarb - skarbonka
> >
> > Sewris:
> > Nie umiemy podpowiedzieć, gdzie i jak naprawić żonę. Nie polecamy
> > także korzystania z usług fachowców takich jak: listonosz, hydraulik
> > lub kominiarz.
> > Niestety, wymiana żony nie gwarantuje, że uzyskamy lepszy model.
> >
> > Z powyższą instrukcją powinien zapoznać się każdy kawaler lub żonaty,
> > aby mógł rozważyć, czy posiadanie żony (ewentualne nabycie) jest mu
> > rzeczywiście niezbędne do szczęścia.