z artykułu p.t. „Demokratura” - Fakty i Mity nr 16
(…)
Żyjemy w kraju, w którym regularnie odbywają się wybory. Nikt nie twierdzi, że są one
fałszowane. Ale żadne z ugrupowań, którym udało się wejść na scenę i na niej utrzymać,
nie obiecuje nawet wyborcom, że spełni ich życzenia, których wyrazem są badania opinii
publicznej. Kiedy Janusz Palikot w dniu 1 maja 2012 roku powiedział o tworzeniu przez
państwo miejsc pracy (słynna metafora o „budowaniu fabryk"), został zabity śmiechem przez
media głównego nurtu, choć z badań opinii wynika, że takiego kreowania miejsc pracy
oczekuje 93 proc. Polaków i Polek. Tyle że ci Polacy i Polki uwierzyli tym mediom...
O żądaniu PiS-u wprowadzenia dobrowolności w wyborze między ZUS a OFE też nie toczy
się w mediach żadna poważna debata.
Ważne dla społeczeństwa sprawy wypiera mama Madzi, katastrofa smoleńska
i personalne przepychanki polityków, czyli co kto kiedy o kim powiedział. Teraz na scenę
wkracza Aleksander Kwaśniewski, któiy jak na razie zdążył zapowiedzieć, że wprowadzi
znajomych z Unii Wolności do europarlamentu i Janusza Palikota na Kongres Lewicy.
Nic o podatkach, emeryturach, umowach śmieciowych, pomocy społecznej, prawie
do leczenia czy dachu nad głową.
W myśl zasady: zero programu, sto procent public relations.
I media szaleją z zachwytu, podając informacje o Europie Plus na pierwszych stronach.
Bo znowu ważne jest kto z kim, a nie w jakiej sprawie.
Ten, kto przeczyta uważnie badania opinii, zacznie mówić na temat i jakimś cudem
wedrze się do debaty publicznej, może wygrać z całą resztą tej hałastry, która walczy tylko
o stołki, nie udając nawet, że dla odmiany chce coś zrobić zgodnie z oczekiwaniami
większości. Może wygrać, o ile nie zjedzą go media.
PIOTR IKONOWICZ