8083


- 1 -

Ta szósta klasa była wyjątkowa, ale - niestety - w złym tego słowa znaczeniu. Wybryki, nieporozumienia zdarzają się w każdej klasie. W tej klasie jednak kłótnie wzajemne, oskarżenie się bez powodu, ustawiczne "wojny" między uczniami były na porządku dziennym. Na katechezie także zauważyłem, że jeden na drugiego patrzy złym okiem. Nie tworzyli zgranej grupy. Np. piątka ze sprawdzianu, jednego czy drugiego ucznia, wywoływała lawinę oskarżeń, zresztą nieprawdziwych, że ściągał, że odpisywał... Wychowawca, nauczyciele przeprowadzili z całą klasą wiele rozmów, dyskusji. Wszystko jak przysłowiowy "groch o ścianę" - nic nie lepiej.

Wpadłem więc na inny pomysł. Kosztowało mnie to niemało trudu i czasu, ale zacząłem rozmawiać z każdym uczniem z osobna. Po pierwszej serii rozmów "wyszło szydło z worka". Każdy uczeń tej klasy był taki sam: zazdrosny, pyszny, egoista. Pech chciał, że akurat każdy z nich obarczony był tymi samymi grzechami, wadami. Druga seria rozmów polegała na tym, że każdemu uczniowi tłumaczyłem mniej więcej to samo: nie inni są źli, tylko ty jesteś niedobry, ty swoim postępowaniem zasmucasz Pana Jezusa, ty nie jesteś dobrym chrześcijaninem. Oczywiście, tej opinii towarzyszyła mocna zachęta: musisz koniecznie się zmienić, nie oglądając się na innych, zwalczaj stanowczo swoje wady, to jest twoje chrześcijańskie zadanie. Ponadto każdego z uczniów zobowiązałem do regularnej i to częstej spowiedzi i Komunii św.

Po pół roku jakby ręką odjął. Do klasy szóstej wchodziło się na katechezę, i wychodziło też, z ogromną radością i przyjemnością. Nauczyciele w szkole stwierdzili ze zdumieniem, że chyba stał się cud - ta klasa jest dzisiaj wzorem porządku i zgody. Od razu też i oceny poszły w górę, jeden drugiemu pomagał w nauce, skończyły się niesnaski. Dziękowałem Panu Bogu, że uczniowie klasy szóstej posłuchali mojej rady i przyjęli zobowiązanie do częstej spowiedzi i Komunii świętej.  

Wydaje mi się, że zrozumiała to też po pół roku wspomniana na początku klasa szósta. Należy nie tyle widzieć tylko zło u innych, ale samemu w sobie zło zwalczać.

Klasa szósta zrozumiała też drugą prawdę: nie wystarczy do zwycięstwa nad grzechem tylko osobisty wysiłek. Choć jest on niezbędny, konieczna jest jednak pomoc Pana Boga. To częsta spowiedź i Komunia święta dopomogły klasie szóstej stać się przyjazną sobie grupą, a każdemu z nich zmienić na lepsze swoje postępowanie.

Ks. Andrzejewski R., U źródeł grzechów społecznych leży grzech osobisty, BK 2 /1989/, s.75-76

- 2 -

Henri J. Nouwen, holenderski jezuita, wydał niedawno           interesującą książkę pt. Dziennik z klasztoru trapistów. W książce tej opisuje swój siedmiomiesięczny - pobyt w klasztorze trapistów, gdzie pędził życie według surowej reguły tego zakonu, to znaczy na modlitwie pracy i liturgii. Jest w tej książce spisane kapitalne: wydarzenie, którego bohaterem był brat Sylwester, autor - znakomitej recepty na wypiek smacznego chleba zwanego chlebem zakonników". Chleb ten miesiącami rozprowadzano po bliższej i dalszej okolicy, i był on jednym ze źródeł utrzymania klasztoru.

Pewnego dnia autor przez blisko pięć godzin pracował wraz z tymże bratem Sylwestrem i z bratem Benedyktem przy maszynie do mycia rodzynek.

Rodzynki były używane przy wypieku wspomnianego chleba. Brat Sylwester - mył rodzynki brat Benedykt je zbierał, a autor książki składał puste pudełka.

Nagle brat Sylwester zatrzymał maszynę i rzekł: "Przedostał się kamyk" - Skąd wiesz?" - zapytał jezuita. - Usłyszałem - odparł krótko.- "Jak mogłeś to usłyszeć w grzechocie maszyny i hałasie spadających przez sito rodzynek?" - "Po prostu usłyszałem. Musimy znaleźć ten kamyk. Jeśli jakaś dama znajdzie go w swoim chlebie, może złamać ząb i gotowa wytoczyć nam proces. I tak to tysiące rodzynek zostało raz jeszcze przepuszczone przez sito, aż w końcu nieszczęsny kamyk się znalazł. Ale ten mały, fioletowo-niebieski kamyczek mógł wyrządzić szkodę jakiemuś człowiekowi, a może nawet klasztorowi. Brat Sylwester był człowiekiem przewidującym, a przede wszystkim był człowiekiem sumiennym. Dlatego nie wahał się przed podjęciem dodatkowego trudu.

Ks. Kazimierz Pielatowski LECZY GRZECH OSOBISTY BK 89

- 3 -

Pod koniec XIX wieku ogłoszono konkurs na pomnik Adama Mickiewicza w Krakowie. W konkursie wziął udział wielki Jan Matejko. Jego projektu co prawda nie przyjęto, ale był on bardzo pouczający. Podstawę pomnika poety miały bowiem zdobić figury, przedstawiające nie tylko nasze cnoty narodowe (bohaterstwo, poświęcenie), ale także nasze wady narodowe, jak anarchia, zdrada, niezgoda, opilstwo. Wielki Matejko chciał w taki sposób pouczyć rodaków, że Polskę zgubiła nie tylko chciwość i złość sąsiadów, ale takie liczne, bolesne wady narodowe. Wielki artysta chciał powiedzieć, że Polak zawsze gotów dobyć szabli i w obronie zagrożonej ojczyzny krew przelewać, ale dla tej samej ojczyzny nie potrafi on czy też nie chce wyzwolić się ze swoich licznych przywar i wad.

Ks. Kazimierz Pielatowski LECZY GRZECH OSOBISTY BK 89

 - 4 -

W 1987 roku zmarł w Poznaniu wybitny pisarz katolicki Roman Brandstaetter. W pamiętnym roku 1981 udzielił on wywiadu dla "Głosu Wielkopolskiego". A w tym wywiadzie słusznie powiedział, że "każda próba reformy i naprawy gospodarki, stworzona przez najmądrzejszy nawet trust mózgów, spali na panewce, jeżeli nie pójdzie w parze z wielką kampanią moralną". A ta kampania moralna to przecież nic innego, jak wytrwałe, sumienne zwalczanie naszych wad narodowych, jak nieustanne usuwanie naszych społecznych grzechów.

Ks. Kazimierz Pielatowski LECZY GRZECH OSOBISTY BK 89

- 5 -

Można było obserwować każdego dnia, jak - mimo Wielkiego Postu znany w okolicy rolnik, "Stary Jan", podjeżdżał konnym zaprzęgiem przed restaurację. znajdującą się naprzeciwko kościoła, konie wiązał u opłotowania restauracji, sam zaś spędzał tam znaczną część dnia. Pijany wsiadał na wóz, strzelał z bicza i całą szerokością drogi wracał do domu.

W czasie odbywających się rekolekcji wielkopostnych w tejże parafii, przychodziła do kościoła żona wraz z dziećmi, klękała przed Najśw. Sakramentem i głosem dającym się słyszeć tam zgromadzonym, prosiła: "Zrób z nim, Panie, coś, bo to, co robi on każdego dnia z nami, jest piekłem na ziemi". W dzień poprzedzający spowiedź rekolekcyjną w parafii przyszedł do kościoła wieczorem i... "Stary Jan". Stał pod chórem i słuchał. Następnego dnia zaś był już wcześnie rano w kościele. Długo klęczał pod chórem i modlił się. Potem podszedł do konfesjonału i spowiadał się tak, że spowiednik powiada: "Ciszej mów bracie, bo ludzie słyszą". Odpowiada: "Niech słyszą, wiedzą jaki jestem, ale ja z tym muszę skończyć. Ja muszę być inny . Po sakramencie pokuty, Komunii św. w czasie Eucharystii, kiedy wyszedł przed kościół, został zauważony przez szefa restauracji, który powiada:

"Janie, nie pomyliłeś się wiążąc konie u opłotowania kościoła i poszedłeś tam, a nie do mnie?" "Stary Jan" na to: "Nie, nie pomyliłem się. Ja zrozumiałem wczoraj wieczorem, że dłużej tak żyć nie mogę. Żona i dzieci mają prawo mieć mnie innego. Zrozumiałem, że powinienem być mężem i ojcem dla nich, nie zaś pijakiem niszczącym im życie. Zrozumiałem też, że moje życie może mieć inną wartość niż taką, jaką miało do tej pary. Ja to wczoraj zrozumiałem. Odtąd będę przyjeżdżał tu, konie wiązał u opłotowania kościoła a nie twojej restauracji. Będę wchodził do kościoła, nie do ciebie, aby tam w kościele brać siły do tego, by być tym, kim powinienem".

Została postawiona zapora temu, co było złem. Nikt z nas nie jest bez winy, grzechu, słabości...

Ks. Eugeniusz Hanas Cor ZAPORA DEMORALIZACJI BK 92

- 6 -

Są różne nadzieje: religijne i doczesne, indywidualnej społeczne; wiązane z różnymi wydarzeniami czy rzeczami. Gdy mowa o nadziejach narodowych, to najczęściej wskazujemy na młodzież, na dzieci. Oni są przyszłością każdego narodu; z liczbą i dobrym wychowaniem dzieci wiążemy naszą przyszłość jako naród. Okupant hitlerowski, zamierzając unicestwić nasz naród, swoje zbrodnicze ręce wyciągnął po polskie dzieci. W głąb Niemiec wywieziono z Polski ok. 200 tys. dzieci. Po wojnie udało się ich odzyskać ok. 10 procent. Z samej Zamojszczyzny wywieziono 30 tys. dzieci. Wśród 6 mln naszych obywateli, zamordowanych w obozach koncentracyjnych, aż 2,5 mln stanowiły dzieci. Dzieci polskie były uśmiercane w komorach gazowych Oświęcimia, Majdanka, Treblinki, Sobiboru i w innych obozach. - W ten sposób okupant chciał nas pozbawić nadziei na przyszłość. Bo naród bez odpowiedniej liczby dzieci jest narodem bez przyszłości.

Za: Kalendarium duszpasterskie, t. II, s. 282-283.

Kazanie Rok C

- 7 -

Św. Paweł wyznaje, że "Wszystko uznaje za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa". Słowa św. Pawła wskazują na miejsce, jakie Chrystus zajmuje w życiu ludzi, którzy się z Nim zetknęli. Nie ma postaci w dziejach ludzkich tak porywającej jak Chrystus. Współczesny pisarz włoski, Luigi Santucci, stwierdza:

„W każdym człowieku, czy to wierzącym w Niego jako w Słowo, które stało się Ciałem, czy też niewierzącym, odzywa się w zetknięciu z Chrystusem, z samym dźwiękiem Jego imienia, jakiś głęboko w każdym z nas tkwiący utajony fanatyzm; o moc ujarzmiania ludzi przewyższa czyjąkolwiek inną, osiągając jednocześnie szczyt łagodności i szczyt gwałtowności. Myślę, że wszyscy, jakiejkolwiek byliby wiary czy niewiary, oni chcą przynajmniej powtórzyć za mieszkańcami Jerozolimy: Żaden człowiek tak nie mówił jak On. A Dostojewskiemu : nieodparty urok podyktował słynny paradoks: «Gdybym miał wybierać między Chrystusem a prawdą, wybrałbym Chrystusa». Co do mnie, w obecnym momencie mojego życia, życia świata ujarzmiający czar Chrystusa wyraża się w tych słowach mało znanych, odkrytych jako nowe w mrokach Ewangelii: «Czy i wy chcecie odejść?»"

Luigi Santucci, ...I wy chcecie odejść, Warszawa 1972, s. 8.

Kazanie Rok C

- 8 -

Postawę Chrystusa wobec cudzołożnej niewiasty Francois Mauriac ( 1970) tak komentuje:

"Jezus nie patrzył na nią. Schyliwszy się, pisał palcem na ziemi. Święty Hieronim twierdzi, że wyliczał w ten sposób grzechy oskarżycieli. Prosta prawda jest o tyle piękniejsza! Syn Człowieczy wiedząc, że ta nieszczęsna omdlewa raczej ze wstydu niż ze strachu, nie patrzył na nią, są bowiem chwile w życiu człowieka, kiedy największym miłosierdziem jest nie widzieć go. Cała miłość Chrystusa dla grzeszników wyraża się w tym odwróconym wzroku. Tajemnicze zaś znaki, jakie kreślił na ziemi, nie oznaczały nic więcej, jak Jego wolę niepatrzenia na tę nieszczęsną istotę.

Przeczekawszy, aż się uspokoi wściekłość kapłanów, rzekł wreszcie: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem» (J 8,7).

«I znowu schyliwszy się, pisał na ziemi. A usłyszawszy to jeden za drugim wychodzili, poczynając od starszych;  Został tylko sam Jezus i niewiasta pośrodku stojąca» (J 8;8)

Franois Mauriac, Życie Jezusa, Warszawa 1979,

Kazanie Rok C

- 9 -

Niekiedy trzeba sobie jednak postawić pytanie: za czym się tak „uganiam”? Michel Quoist pisał: Dziecko bawi się, w tej chwili nie ma czasu... później... Uczeń ma zadanie do odrobienia, nie ma czasu... później... Student ma wykłady i tyle pracy, nie ma czasu,.. później... Młody człowiek uprawia sport nie ma czasu... później...

Młody małżonek ma dom, musi go urządzić, nie ma czasu... później... Ojciec rodziny ma dzieci, nie ma czasu... później... Dziadkowie mają wnuki, nie mają czasu... później... Są chorzy, muszą się leczyć, nie mają czasu... później... Są umierający... nie mają... Za późno!... oni już nie mają czasu!

I tak wszyscy ludzie ścigają czas, Panie. Żyją na ziemi biegną, śpiesząc się, popychani, przepracowani; oszaleli, rozpastni, I nigdy nie zdążą, bo brak im czasu.

Pomimo wszystkich wysiłków brakuje im czasu, Brakuje im nawet dużo czasu.

Panie, musiałeś się omylić w rozliczeniach. Istnieje jakiś ogólny pęd. Godziny są za krótkie, dni są za krótkie, Życie: jest za krótkie.

Dokąd biegnę i dla kogo? Kto na tym zyska? Czy nie pomyliły mi się stadiony? Czy nie płynę pod prąd wezbranej rzeki łaski? Jeśli wygram, jeśli uzyskam nagrodę, czy nie okaże się ona warta tyle, co garść błota (por. Mdr 7, 9)?

Ks. Piotr Mazurkiewicz - STALE WZRASTAĆ W DOJRZAŁOŚCI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(134) 1995

- 10 -

Opowiadał jeden z księży... Pojechałem z grupą młodzieży na zwiedzanie powstańczych cmentarzy. Czekając na powrotny autobus podeszliśmy pod budkę z napojami. Obok widzimy człowieka wyraźnie "zawianego", o twarzy bardzo zniszczonej. Wpatrywał się we mnie i roześmianą młodzież. Po uregulowaniu za oranżadę zabieramy się do odejścia. I wtedy słyszę jego głos: "Czy ksiądz mnie nie poznaje? Ksiądz mnie kiedyś uczył". - "Niemożliwe!" - "Tak, niech sobie ksiądz przypomni. Chodziliśmy razem na spacery. Ksiądz nam interesująco opowiadał wiele ciekawych rzeczy. Uczył nas religii..." - Wszystko się zgadzało! -"Jak się pan nazywa?" - "Proszę mi nie mówić pan. Janek jestem" - i dodał nazwisko. Teraz sobie przypomniałem: był wtedy w szóstej klasie. Miał wpływ na kolegów i posłuch. Był przywódcą grupy. Miał wiele zdolności. Marzył, by zostać lotnikiem. "Janek, co się z tobą stało?"- zapytałem zdumiony.

"Ano stało się... Najpierw wolność, koledzy, papierosy, wódeczka. Mówiłem sobie, że przecież w każdej chwili mogę przestać. Potem kradzieże, by było za co pić i bawić się. Wreszcie napady na ludzi i więzienie, z którego wyszedłem przed tygodnikiem i chyba znowu tam wrócę, albo się powieszę. Stałem się wrakiem. Człowiekiem niepotrzebnym nikomu. Autentycznym wrakiem. Jeszcze gorzej, bo wrak może się przydać na złom, można z niego coś zrobić, a ze mnie nic już nie będzie". - Tu dwie duże łzy stoczyły mu się po policzkach. - - Janek, weź się w garść. Przy dobrych chęciach możesz jeszcze się podźwignąć Rozpocząć życie od nowa". "O nie! Już za późno. Kiedyś, gdy ksiądz miał z nami lekcje religii, gdy nam mówił, jak trzeba żyć, myślałem sobie, jaki ksiądz jest naiwny. Dziś widzę, że to właśnie ja byłem naiwny. A wy - zwrócił się do otaczającej nas młodzieży - pomyślcie o sobie i swojej przyszłości, nim będzie za późno".

Nadjechał autobus i wsiedliśmy całą grupą. Wszyscy milczeli. Autobus ruszył. Pod budką pozostał tylko on jeden - człowiek wrak. Młodzież, poprzednio roześmiana, teraz jechała milcząco przeżywając po swojemu to dość niesamowite spotkanie.

Myślę, że ten człowiek może być symbolem wielu współczesnych ludzi, a może nawet całych grup społecznych. Młodzieży, miej oczy otwarte i umiej obserwować i wyciągać wnioski!

Ks. Stefan Duda CR - GRZECH PRZECIW DUCHOWI ŚWIĘTEMU BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(140) 1998

- 11 -

Zapracowani obowiązkami w szkole, szukacie potem chwili wytchnienia poprzez różne zabawy, rozwijanie zainteresowań. Wolny czas spędzacie także na czytaniu ciekawych książek. W wieku przedszkolnym są nimi bajki i baśnie, a szczególnie znane w naszym kraju baśnie Andersena.

Jedna z nich, zatytułowana "Królewna Śniegu", opowiada o przyjaźni Gerdy i Kaja. Tę przyjaźń niszczy przypadek, gdy do oka Kaja wpada odłamek szkła z potłuczonego lustra okrutnej królowej śniegu. Od tej chwili Kaj staje się złym chłopcem i wszystko widzi pokrzywione; chłopiec sprawia przykrość chorym dzieciom, wyśmiewa dobrych ludzi, staje się okrutny nawet dla swej przyjaciółki - Gerdy, która zawsze mu pomaga. Kiedy za namową złej królowej śniegu jedzie do jej pałacu na biegunie północnym, serce jego staje się zimne jak lód. Przestaje kochać ludzi. Tylko dzięki dobroci Gerdy poszukującej Kaja, jej miłości - zimne jego serce wraca do dawnego stanu - znów kocha całym sercem człowieka.

Baśniopisarz, Krystian Andersen, chciał nas przekonać, że prawdziwa miłość może dokonać przemiany człowieka, że nawet najgorszy człowiek potrzebuje miłości.

Bp Antoni Długosz - GRZECH PRZECIW DUCHOWI ŚWIĘTEMU BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(140) 1998

- 12 -

Scena z filmu. Kierowca ciężarowego samochodu odbywa niebezpieczny kurs. Przewozi ładunek nitrogliceryny. Ładunek ten może w każdej chwili spowodować katastrofę. Nerwy napięte do ostatnich granic, oczy bystro obserwują drogę; kierowca skrzętnie wymija najdrobniejsze wyboje w obawie przed niebezpiecznym wstrząsem. Wreszcie szczęśliwy koniec drogi. Zdaje niebezpieczny ładunek. Wolny wraca pustym samochodem do bazy. Upojony wolnością naciska pedał do deski. Prędzej! Jest wolny, radosny. Wydaje mu się, że nic mu już nie grozi. Jest sam na drodze, nie zważa na znaki, ostrzeżenia, zakazy. Ostry zakręt, chwila nieuwag i nagle wraz z samochodem kierowca leci w przepaść. Można powiedzieć, że ta scena z Filmu jest symptomatyczna dla życia wielu ludzi. Wyzbyć się wszelkich zakazów. Po co przykazania? One tylko kreują wolność, przeszkadzają w rozwoju osobowym człowieka, mącą radość życia.

Ks. Wiesław Wilk - TRAGEDIA GRZECHU I MISTERIUM ŁASKI Współczesna Ambona - Kielce 1992 Rok XX Nr 2

- 13 -

Kiedyś z okazji Dnia Kobiet czasopismo "Forum" podało wypowiedzi kilku "światowych dam". Jedna z nich, znana aktorka Elza Martinelli, mówiła tam, że jest kobietą wyzwoloną z wszelkich "przesądów" religijnych i moralnych. Porzuciła swego prawowitego męża, żyje z kochankiem, ale i tego gotowa opuścić, jeśli przytrafiłaby się jej znów jakaś "wielka miłość". Rozumiemy, że to i podobne zjawiska są pseudowolnością. Wiążą one człowieka kajdanami grzechu, które krępują, poniżają i zniewalają. Tylko, że człowiek często nie chce nazwać grzechu po imieniu, jako nieprawości, jako sprzeniewierzenia się Bożej miłości i zbawczej męce Chrystusa.

Ks. Wiesław Wilk - TRAGEDIA GRZECHU I MISTERIUM ŁASKI Współczesna Ambona - Kielce 1992 Rok XX Nr 2

- 14 -

Człowiek, który odchodzi od Boga i Jego przykazań, chcąc czy nie chcąc, zwraca się zawsze ku różnego rodzaju bożkom. To jest właśnie tragedia nieprawości. Bo wnętrze człowieka nie znosi pustki. Jeśli przestaje czcić prawdziwego Boga i słuchać Jego nakazów, wówczas zaczyna się kłaniać różnego rodzaju bożkom, którego obezwładniają jak: pycha, wyuzdanie, pijaństwo, tchórzostwo, nienawiść, pogoń za pieniądzem itp. Nakładają one na człowieka kajdany, które powodują zniewolenie, degradują i w ostateczności niszczą zupełnie.

Wytwarza się sytuacja, którą w pewien sposób można zobrazować powieścią M. Twaina "Książe i żebrak". Książe chciał zakosztować tego "ciekawszego" życia za murami pałacu, życia wyzwolonego z obowiązujących konwenasów. Dlatego przebiera się w szaty żebraka, opuszcza pałac, aby doświadczyć ciekawszych przygód. Ale jakże trudno mu było potem w tych żebraczych łachmanach wrócić do pałacu.

Ks. Wiesław Wilk - TRAGEDIA GRZECHU I MISTERIUM ŁASKI Współczesna Ambona - Kielce 1992 Rok XX Nr 2

- 15 -

W głośnym filmie Misja ukazana jest scena pokuty, jaką wziął na siebie morderca rodzonego brata, a wcześniej wielu, osiadłych w górskich okolicach, Indian. Po odbytej spowiedzi, wraz z ojcami Jezuitami wspinał się po stromych i kamienistych zboczach z przywiązaną do siebie potężną siecią, w której znajdowały się najprzeróżniejsze żelazne, ciężkie przedmioty. Wlókł ów człowiek za sobą ciężar, który i tak pewnie był lżejszy od ciężaru, który przytłaczał jego sumienie. W pewnym momencie wędrówki sieć otarła się o skalny grzbiet i runęła w dół. Jezuici odczytali to zdarzenie jako znak do zaprzestania pokuty. Ale nie on. Dopiero kiedy doszedł do osady indiańskiej i jeden z tamtejszych mieszkańców odciął nożem sieć, uwalniając go od ciężaru fizycznego, rozpłakał się i uznał to za znak Bożego przebaczenia.

Chyba każdy z nas wie doskonale, jak nieznośne jest życie w poczuciu winy i w świadomości nieotrzymania przebaczenia.

Ks. Wiesław Lechowicz Uzyskanie Bożego przebaczenia w Materiały Homiletyczne Cykl C Z GWIAZDĄ EWANGELIZACJI W TRZECIE TYSIĄCLECIA - Tarnów 2000/2001

- 16 - 

W tym celu konieczne jest ustawiczne "przypatrywanie się" naszemu sumieniu, połączone z troską o to, by było ono właściwie uformowane.

Wciąż aktualne pozostają słowa mnicha z szóstego wieku, Doroteusza z Gazy: "Pilnie starajmy się strzec naszego sumienia, dopóki jeszcze jesteśmy na tym świecie; niech nas ono o nic nie musi upominać, ani nie gardźmy nim, choćby chodziło o najmniejszy drobiazg; bo wiemy, że od rzeczy małych i uważanych za nieważne przechodzi się do gardzenia i wielkimi. Bo kiedy ktoś zaczyna mówić: «Cóż takiego, że powiem to słowo? Cóż takiego, że tę odrobinę zjem? Cóż takiego, że się tym zajmę?». Przez takie ciągłe: «Cóż takiego» rozwija w sobie jakby złośliwego raka i zaczyna także wielkie i ciężkie sprawy lekceważyć, i deptać swoje sumienie; a tak stopniowo postępując, naraża się na całkowite znieczulenie. Dlatego uważajcie, żeby nie gardzić rzeczami małymi, uważajcie, aby ich nie lekceważyć jako nieistotnych. Nie są małe: to rak, to złe przyzwyczajenie. Czuwajmy, troszczmy się o drobiazgi, dopóki są drobiazgami, ażeby nie urosły. I świętość, i grzech zaczyna się od rzeczy małych, a zdąża do większych: bądź dobrych, bądź złych. Dlatego Pan nam nakazuje pilnować sumienia".

Troszcząc się o nasze sumienie, właściwie pokierujemy drogami naszego życia, a gdy zejdziemy na manowce, potrafimy w pokorze stanąć przed obliczem miłosiernego i sprawiedliwego Pana, który mówi: "I Ja cię nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz".

Ks. Wiesław Lechowicz Uzyskanie Bożego przebaczenia w Materiały Homiletyczne Cykl C Z GWIAZDĄ EWANGELIZACJI W TRZECIE TYSIĄCLECIA - Tarnów 2000/2001

- 17 -

Wzdłuż rzeki Elstery w południowych Niemczech wędrowało trzech młodych chłopców. Zmęczeni szli pod górę. Dzień był gorący. Czuli pragnienie. Zapytali spotkaną dziewczynę o najbliższe źródło. Ręką kazała im kierunek.

- Ja już tam byłam - mówiła. - Tam w górze je znajdziecie.

Po kilkunastu minutach stali przy źródle. Mogli ugasić pragnienie. Dwóch z nich patrzyło z podziwem na tryskającą spośród kamieni wodę. Trzeci natomiast, gdy spożyli już podwieczorek, wrzucił do źródła skorupki jajek, resztki owoców i papier, w którym była opakowana żywność. Śmiał się przy tym i mówił, że chce zatkać źródło, by rzeka nie mogła płynąć. Dwaj pozostali upominali go:

- Nie rób tego. - mówili - Dlaczego brudzisz wodę

Pierwszy dodał jeszcze:

- Ze źródłem nie można tak postępować.

Coś podobnego można powiedzieć o zachowaniu czystości przez dzieci i młodzież, o szacunku dla ciała ludzkiego, zwłaszcza do tego, co jest w nim źródłem nowego życia. Rodzice, księża i wychowawcy powtarzają wam od czasu do czasu: Bóg stworzył chłopców i dziewczynki w ten sposób, że gdy dorosną, to się kochają, żenią i mają dzieci. Dlatego winniście odnosić się z szacunkiem do tego wszystkiego, co jest w was źródłem nowego życia. Nie brudzić tego przez nieodpowiednie myśli, rozmowy i uczynki. Nie postępować, jak ten trzeci chłopiec ze źródłem w górach, ale jak ci dwaj pierwsi (wg A. Kocha).

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

- 18 -

W szesnastym wieku w jednej ze szkół jezuickich pracował młody chłopiec. Skarżył się przed przełożonym kierującym szkołą, że dokuczają mu wciąż nieprzyzwoite myśli. Przełożony polecił mu częstą modlitwę i walkę z tymi pokusami. Okazało się, że sama modlitwa i czuwanie nad sobą, choć pomogły mu, by nie zgrzeszył, pokus jednak nie usunęły.

Pewnego dnia przybył do tej szkoły święty Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów. Gdy usłyszał od chłopca o jego kłopotach, polecił mu, by był posłuszny we wszystkim przełożonemu. Przełożonemu zaś poradził, by dał temu chłopcu tyle prac, by nie miał ani chwili wolnej. Gdy po paru miesiącach święty Ignacy znów przybył do tej szkoły, zapytał chłopca:

- Jak tam z twymi pokusami?

- Pokusy? - odpowiedział zapytany - Dawno o nich zapomniałem. Przełożony - mówił dalej - tak obarczył mnie różnymi pracami, że wciąż jestem zmęczony w ciągu dnia. W nocy zaś śpię jak zabity.

Być może, że przełożony trochę przesadził z tymi pracami, że powinien zostawić mu trochę czasu na odpoczynek. Tym niemniej, praca jest jednym z najważniejszych środków pomagających w zachowaniu czystości. Najwięcej grzechów przeciw niej popełniają próżniacy. Pamiętajcie więc o takim ułożeniu swego porządku dnia, by, gdy przyjdzie pokusa czy zły duch, zastał was zajętych.

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8083
8083
8083
8083
8083
praca-magisterska-wa-c-8083, Dokumenty(2)
8083
8083
8083
8083
faa h 8083 3a 1of7
faa h 8083 13 addendum

więcej podobnych podstron