Motto: „Szkoda … , że nie napisał Pan książki dotyczącej projektowania kotłów i nie zamieścił w niej swojej dużej wiedzy przedmiotowej. Myślę, że byłaby to wartościowa pozycja dedykowana do inżynierów i konstruktorów; napisana przez praktyka, a nie teoretyka. Oczywiście z pożytkiem także dla studentów” - naukowiec z IMiUE Politechniki Śląskiej. |
Tarnowskie Góry, 2011.06.12
Instytut Maszyn i Urządzeń Energetycznych Politechniki Śląskiej ul. Konarskiego 22 44-100 Gliwice |
Opowieść o losie polskiej energetyki zgotowanym jej przez jednego agenta SB.
Część 162
O powodach udaremniających poprawę losu polskiej energetyki przemysłowej i ciepłownictwa
Do ich przedstawienia bardzo pomocny okazał się Instytut Maszyn i Urządzeń Energetycznych Politechniki Śląskiej - część dwunasta.
Wykazanie jak nieprawdziwe było stwierdzenie w 1997 r. przez naukowców z IMiUE, że „obecnie uważa się że kotły narzutowe (czytaj: konstrukcji CBKK) zostały opanowane eksploatacyjnie i dozowniki i narzutniki nie sprawiają kłopotów eksploatacyjnych”,
bowiem przemysł kotłowy - bez udziału inż. J. Kopydłowskiego - pozostał całkowicie bez szans na opanowanie samego narzutu węgla na ruszt - część siódma.
Jak bezkarnym mógł czuć się agent SB w swojej wieloletniej działalności na szkodę polskiej gospodarki, to już dowodzi tego nieświadomość skutków nieprawidłowego pokrywania węglem rusztu paleniska narzutowego, mająca miejsce nadal w przypadku zachowanych jeszcze w eksploatacji kotłów typoszeregów ORp i WRp wymienionych w Załączniku I do części 156.
Ustęp dwudziesty trzeci.
a. Udokumentowane podstawy do wsadzenia agenta SB za kratki zaistniały już na czas trwającego od 1983 r. rozruchu kotła typu WRp46 w Wałbrzychu (gdyby była taka inicjatywa NIK, a Służba Bezpieczeństwa MSW na to pozwoliła, co nie miało miejsca na koniec 1974 r. w sprawie usunięcia go ze stanowiska dyrektora technicznego CBKK z inicjatywy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach). Nie trzeba było nawet czekać z tym do 1986 r., kiedy to przed sezonem grzewczym 1986/1987 zostały wymienione w tym kotle dozowniki węgla z Rys 145k (część 156), na dozowniki z Rys. 145g w rozwiązaniu według wynalazku CBKK nr 95639, którego pierwotne wykonanie wyszło spod ręki inż. J. Kopydłowskiego już w 1966 r. Do znajomości wszystkich powodów co eksploatację tego kotła najpierw uniemożliwiało, a następnie czyniło bardzo złą, wystarczyło przecież zapytać o to inż. J. Kopydłowskiego.
Ponieważ jednak do inż. J. Kopydłowskiego o pomoc zwrócono się dopiero wiosną 1986 r., to wcześniej nie miano nawet pojęcia o tym, że powodem bardzo złych wyników eksploatacyjnych kotła są przede wszystkim zastosowane w kotle dozowniki węgla z Rys. 145k, powodujące objawy „zimnego spalania”, wskutek niemożliwości narzucania nimi węgla na ruszt inaczej niż pod tylną ścianę komory paleniskowej.
Jak wynika z ówczesnych informacji zamieszczanych w lokalnych gazetach (ze stycznia 1986 r.), powody złej pracy kotła upatrywano w spalaniu nieodpowiedniego węgla, którym miał być węgiel spiekający się typu 33, kiedy taki węgiel jest akurat najbardziej odpowiedni do spalania w palenisku narzutowym, ponieważ przy jego spalaniu jest najmniej lotnego koksiku w spalinach. Gazety przekazywały jednak informacje, że „daje niski płomień, oblepia ruszty i uniemożliwia przedmuchiwanie paleniska (czytaj: warstwy pokrywającej ruszt)” - czyli, takie efekty, jak przy narzucaniu węgla na ruszt pod tylną ścianą komory paleniskowej, z objawami „zimnego spalania”.
O tym, że z powodu wyposażenia kotła w dozowniki węgla z Rys.145k, w tym nikt oczywiście nie oświecił 3 stycznia 1986 r. w Komitecie Wojewódzkim PZPR w Wałbrzychu nadzwyczajnej komisji „złożonej z przedstawicieli m. in. Wrocławskiego OIGE, Przedsiębiorstwa Gospodarki Cieplnej, NIK, IRCH, organizacji ścigania, WKKP, administracji państwowej. Chociaż „przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej mówił, że trzeba ustalić przyczyny technicznej niewydolności ciepłowni … .” W efekcie jedynym co wtedy uczyniono było rutynowe w tym czasie natychmiastowe zdjęcie ze stanowiska dyrektora naczelnego WPEC, nieświadomego (tak jak następnie nowo mianowany), że powodem wszystkiego jest kilkunastoletnia już sabotażowa działalność agenta SB.
Ustęp dwudziesty czwarty: O tym, że głównym powodem bardzo złej pracy kotła WRp46 były zastosowane w nim dozowniki z Rys. 145k, nie ma nic w opracowaniu własnym WPEC autorstwa mgr inż. Franciszka Waśniowskiego, jak również w opracowaniach zleconych na zewnątrz po sezonie grzewczym 1985/1986, jako otrzymanych przez inż. J. Kopydłowskiego w związku z wymianą tych dozowników na składające się na narzutnik z Rys. 145g jako całość.
W odróżnieniu od własnego opracowania, z opracowań zleconych na zewnątrz wynika jednak jednoznacznie, że ich autorzy (nie tak jak 10 lat później naukowcy z IMiUE) dokładnie wiedzieli że węgiel trzeba rozsiewać po całej powierzchni rusztu, a nawet byli świadomi skutków wrzucania go na niego pod tylną ścianą komory paleniskowej, dających owe objawy „zimnego spalania” mające zdaniem naukowców z IMiUE wynikać z zasady działania paleniska narzutowego.
a. Docent dr inż. Rudolf Żamojda z Politechniki Wrocławskiej napisał: „Do właściwej pracy układu paleniskowego z narzutnikami należy przyjąć w przypadku narzutników uzyskiwanie równomiernego pokrycia całej powierzchni pokładu rusztowego paliwem… .”
Należy także domniemać jego świadomość, że to nie miało miejsca w kotle WRp46 w Wałbrzychu do końca sezonu grzewczego 1985/1986, po którym dozowniki z Rys. 145k debilnej konstrukcji CBKK zezłomowano po raz trzeci od przystąpienia do jego rozruchu na początku 1983 r. Narzucanie węgla na jego ruszt pod tylną ścianą komory paleniskowej błędnie jednak tłumaczył niewłaściwym składem ziarnowym węgla oraz niską jego wartością opałową, co akurat nawet nie miało miejsca.
b. Mgr inż. Marian Salwiczek z ówczesnego Przedsiębiorstwa Energomontażowego Przemysłu Węglowego w Chorzowie, oceniając wyniki kotłów zmodernizowanych już w tym czasie przez zastosowanie polskiego paleniska narzutowego, dla odmiany akurat zaprzeczył wpływowi niskiej wartości opałowej węgla oraz jego dużego rozdrobnienia na pokrywanie rusztu węglem, jak następuje: „Modernizacja kotłów wodnych (czytaj: z zastosowaniem paleniska narzutowego), przy pogarszającym się paliwie jest koniecznością. Określanie w obecnej sytuacji warunków dotyczących paliwa, przy małym wpływie (czytaj: nabywającego je) na jego uziarnienie czy wilgotność traci sens. Stwierdzono na podstawie badań (czytaj: kotłów zmodernizowanych już w tym czasie techniką inż. J. Kopydłowskiego), iż paliwo może być o niskiej wartości opałowej … .”
W odróżnieniu od naukowców z IMiUE, którzy jeszcze 10 lat później nie mieli świadomości istnienia tego wynalazku inż. J. Kopydłowskiego, w sprawie spalania węgla o dużym rozdrobnieniu napisał zarazem: „Obecnie w nowszych rozwiązaniach (czytaj: faktycznie już w pierwszym zmodernizowanym w 1982 r. kotle PLM2,5-2) pojawiły się rozdrabniacze paliwa stosowane tuż przed narzutnikami i jest to bardzo pożądane rozwiązanie przy opale o drobnym uziarnieniu.”
Przy zachowaniu w dokumentacjach CBKK powstających tam od 1975 r. dozownika w rozwiązaniu według wynalazku nr 95639, zastosowanym już w 1968 r. w zmodernizowanym, kotle typu „Stirling”, a następnie w 1972 r. we wszystkich kotłach typu OR16-102 serii informacyjnej, wystarczyło go tylko później w ten rozdrabniacz uzupełnić.
Mgr inż. Marian Salwiczek jako jedyny (z materiałów które trafiły do rąk inż. J. Kopydłowskiego) odniósł się także wtedy do skutków narzucania węgla na ruszt pod tylną ścianą komory paleniskowej (dającego owe objawy „zimnego spalania”), jak następuje:
„Spotyka się też przypadki, że użytkownicy pracują na jednej prędkości obrotowej narzutnika, stosując narzut bardzo daleki. Powoduje to wzrost obciążeń cieplnych w obszarze sklepienia zapłonowego (czytaj: za sklepienie zapłonowe wziął zachowane w zmodernizowanym kotle typu WLM5-1 sklepienie tylne, ponieważ w kotle z paleniskiem narzutowym nie ma sklepienia zapłonowego), a dalej wypalanie wykładziny ( czytaj: uszkodzenie tylnej ściany komory paleniskowej pokrytej betonem ogniotrwałym uderzającymi w nią ziarnami węgla) oraz zjawisko „kopcenia paleniska” będące wynikiem skoncentrowania obciążeń masowych i cieplnych. Palenisko w tej strefie (czytaj: przy tylnej ścianie komory paleniskowej) nie jest w stanie zrealizować całego programu spalania.”
Ustęp dwudziesty piąty: Palma pierwszeństwa w ignoranckim podejściu do pokrywania węglem rusztu na jego długości należy się jednak rektorowi Politechniki Warszawskiej w latach 2002÷2005 w osobie prof. dr hab. inż. Stanisława Mańkowskiego. Był to jeden z tych, którzy swoim postępowaniem ostatecznie stanęli na przeszkodzie aby najdoskonalsza w świecie technika kotłowa inż. J. Kopydłowskiego nie mogła służyć jego krajowi.
Wykorzystując uczynienie przemysłu kotłowego przez agenta SB całkowicie niezdolnym do działalności modernizacyjnej kotłów, postanowił w drugiej połowie lat osiemdziesiątych rozwinąć ją (z wykorzystaniem rozwiązań inż. J. Kopydłowskiego) „pod własnymi żaglami”. Za wspólnika dobrał sobie mgr inż. Zdzisława G., jako ówczesnego kierownika gospodarki cieplnej i wodno-ściekowej w ”MERA-PNEFAL” w Falenicy pod Warszawą, gdzie rozpoczęli swoją działalność od modernizacji kotłów wodnych typu WLM2,5-2. Po znalezieniu zakładu chętnego do podjęcia się takiej modernizacji, jako realizowanej w oparciu o zgłoszony projekt racjonalizatorski, przysyłał go do inż. J. Kopydłowskiego po opis zgłoszenia tego projektu, a następnie w sprawie wykonywanej przez niego dokumentacji do jego realizacji. Samego profesora nigdy nie widział on na oczy, a nawet nie rozmawiał z nim przez telefon.
Podczas jednej z takich pierwszych bytności inż. J. Kopydłowski powiedział mgr inż. Zdzisławowi G. o sposobie pokrywania węglem rusztu. Reakcją na to było jego stwierdzenie: „Profesor Mańkowski powiedział, że będziemy rzucali węgiel do tyłu aby miał czas na spalenie się.”
Jak bezcelowe dla takich jak ów profesor byłoby napisanie przez inż. J. Kopydłowskiego książki o kotłach, to odpowiedzi na to udzielił już PROFESOR Teodor Wróblewski w swojej książce „Urządzenia kotłowe”, wydanie z 1960 r., będącej wtedy rozszerzonym wydaniem pierwszej jego książki z 1953 r. Ta odpowiedź, to zawarta w niej krótka treść dotycząca techniki spalania węgla przy jego narzucie na ruszt, znajdująca się w Załączniku I jako Rys. 149a.
Aby mieć świadomość jakim ignorantem jeśli chodzi o samo podejście do narzucania węgla na ruszt okazał się ów późniejszy rektor Politechniki Warszawskiej, to wystarczy ją dokładnie przeczytać. W zrozumieniu, że węgla nie narzuca się na ruszt pod tylną ścianą komory paleniskowej powinien także pomóc Rys. 149b, ilustrujący tą treść jako rys. 7.38 w książce.
W ostatnim zdaniu tej treści przestawiona jest tylko wymieniana zwykle kolejność faz spalania się węgla (jako narzucanego według PROFESORA na całą powierzchnię rusztu). Powinno ono bowiem mieć brzmienie: Nad każdą strefą podmuchową rusztu warstwami przebiegają fazy nagrzewania, odgazowania i dopalania (ściśle: spalania się węgla stałego, przyjmującego postać koksu w procesie odgazowania części lotnych).
To zdanie wyjaśnia także jaka jest zasadnicza różnica w procesach spalania węgla w palenisku narzutowym i warstwowym. Jak niekorzystnie przebiegają te trzy fazy w palenisku warstwowym można przeczytać w każdej książce o kotłach.
W tej krótkiej treści znajduje się nawet dalsze wyjaśnienie wyższości spalania węgla w narzucie w stosunku do spalania w palenisku warstwowym. Jest nim część końcowa zdania w brzmieniu: „... części zupełnie drobne spalają się w przestrzeni komory paleniskowej, cząstki spadające na ruszt zapalają się od paliwa żarzącego się (czytaj: palącego się) na ruszcie, a zatem znajdują się w warunkach korzystniejszych (czytaj: niż w palenisku warstwowym - co wynika z wcześniejszej treści w książce opisującej paleniska warstwowe).
Załącznik I (-) Jerzy Kopydłowski
Do wiadomości: 1. Raciborska Fabryka Kotłów „RAFAKO” ul. Łąkowa 31; 47-300 Racibórz 2. Sędziszowska Fabryka Kotłów „SEFAKO” ul. Przemysłowa 9; 28-340 Sędziszów 3. Fabryka Palenisk Mechanicznych ul. Towarowa 11; 43-190 Mikołów 4. Zakłady Urządzeń Kotłowych „Stąporków” ul. Górnicza 3; 26-220 Stąporków 5. Krajowa Agencja Poszanowania Energii ul. Mokotowska 35; 00-560 Warszawa 6. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ul. Powstańców 41 a; 40-024 Katowice W wiadomej sprawie: 1. JM Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej 2. JM Rektor Politechniki Białostockiej 3. JM Rektor Politechniki Częstochowskiej 4. JM Rektor Politechniki Gliwickiej |
7. Ciepłownictwo Ogrzewnictwo Wentylacja ul. Czackiego 3/5; 00-043 Warszawa 8. Energetyka, Redakcja; ul. Jordana 25; 40-952 Katowice 9. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów 00-583 Warszawa; Aleje Ujazdowskie 1/3 10. Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie; ul. Eligijna 59; 02-787 Warszawa
Także kilkudziesięciu PT Użytkowników kotłów z polskim lub krajowym paleniskiem narzutowym i mających te kotły na stanie oraz kilkuset innych.
5. JM Rektor Politechniki Krakowskiej 6. JM Rektor Politechniki Łódzkiej 7. JM. Rektor Politechniki Poznańskiej 8. JM Rektor Politechniki Warszawskiej 9. JM. Rektor Politechniki Wrocławskiej.
|
||
|
Każdego kto może uzupełnić treść opowieści lub ma uwagi do niej uprasza się o podzielenie się nimi, z gwarancją załączenia ich do kolejnej części opowieści dla zapoznania z nimi wszystkich otrzymujących ją. Uwaga do treści mgr inż. Andrzeja Chrzana, jako szefa Marketingu Zakładów Urządzeń Kotłowych „Stąporków”: „Swoista” gloryfikacja własnych rozwiązań polegająca na krytyce tego co ktoś wcześniej zaprojektował, dla mnie jako byłego projektanta, a obecnie Szefa Marketingu ZUK „Stąporków” S.A. jest zupełnie niezrozumiałe i w pewnych fragmentach otrzymywanych pism wręcz obraźliwe. Zastanawiam się … - dalej jak w części 156.
|
Sprostowanie do części 161: Na str. 3 w środkowym zdaniu grubym drukiem zamiast procesu węgla, ma być procesu spalania.
Będący do upadku Peerelu przez prawie piętnaście lat dyrektorem naczelnym Centralnego Biura Konstrukcji Kotłów.
Chodziło o węgiel z ówczesnej kopalni „Wawel”, który już od połowy 1982 r. spalany był aż za dobrze (dlaczego, to jak starczy czasu) w kotle typu PLM2,5-2 w Tarnowskich Górach - będącym pierwszym zmodernizowanym kotłem z zastosowaniem polskiego paleniska narzutowego, z efektem zaraz znanym w CBKK, a w nim agentowi SB.
Inż. J. Kopydłowski nigdy się z nim nie zetknął.
Takie zjawisko „kopcenia paleniska” rok później, bo w 1987 r., jako uznane następnie za efekt „zimnego spalania”, stało się powodem wyjątkowego kociokwiku w sprawie kotłów OR40-010 w obecnej kotłowni SFW ENERGIA w Gliwicach (część 158), z nieświadomością dlaczego przez naukowca z IMiUE Politechniki Śląskiej, a następnie dziesięć lat później już przez kilku z nich.
O tej jego zaplanowanej na cały kraj działalności inż. J. Kopydłowski dowiedział się dopiero w listopadzie 1987 r., otrzymując od inż. Marka S. kopię jego referatu wygłoszonego na „III Sympozjum naukowo-technicznym dotyczącym problemów projektowania, budowy i eksploatacji urządzeń ciepłowniczych” - które odbyło się w Świnoujściu w dniach 17÷19 owego roku. Sam tytuł referatu miał brzmienie: „Modernizacja ciepłowni z kotłami przepływowymi WLM (WR) -2,5; 5.”; doc. dr hab. Stanisław Mańkowski; Instytut Ogrzewnictwa i Wentylacji Politechniki Warszawskiej.
3