Euro jako europejska waluta wprowadzona w miejsce walut krajowych. Jest prawnym środkiem płatniczym w 16 państwach tworzących strefę euro w Unii Europejskiej - obejmującym ponad 322,5 mln Europejczyków. Waluta euro używana jest także w 11 krajach i terytoriach nienależących do UE (Watykanie, Monako, San Marino, Andorze, Kosowie, Czarnogórze) oraz we francuskich posiadłościach na Atlantyku i Oceanie Indyjskim oraz w brytyjskich bazach wojskowych na Cyprze. Na co dzień euro posługuje się 327 mln ludzi oraz dodatkowe 200 mln w krajach, które powiązały swoje waluty z euro.
Utworzenie waluty euro jest naturalną konsekwencją integracji i otwartej przestrzeni gospodarczej państw Europy. Pierwsze plany utworzenia Unii Walutowej pojawiły się już w latach 60. XX wieku, lecz dopiero w latach 70. opracowano plan wprowadzenia wspólnej waluty, a w 1979 roku powstał Europejski System Walutowy. W 1986 ECU zostało trzecią walutą na świecie, w której emitowano obligacje międzynarodowe.
Banknoty euro są drukowane pod bezpośrednią kontrolą Europejskiego Banku Centralnego (w 12 różnych drukarniach) i mają jednolity wygląd we wszystkich państwach strefy euro. Monety są produkowane przez mennice poszczególnych państw. Monety mają jednakowy kształt, jednakowy materiał i jednakowy wygląd awersu (wspólna strona).
Na awersach od 1 do 5 centów przedstawiono Europę Zachodnią na mapie świata. Zaznaczono wszystkie kraje Europy, również te, które nie należą do Unii.
Na pierwszej wersji awersów monet od 10 do 50 centów przedstawiono 15 poszczególnych państw członkowskich UE w pewnej odległości od siebie, w tym nienależących do strefy euro: Danii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Na pierwszej wersji awersów monet o wartości 1 i 2 euro, kraje UE-15 złączone są w jedną całość, co odzwierciedla dewizę Jedności w różnorodności. Od 2007 roku wprowadzano nowe monety. Monety od 10 centów do 2 euro są z awersem przedstawiającym bez granic większą część Europy, zachowując awersy monet od 1 do 5 centów, na których pod lupą widać, że nowe kraje członkowskie nie są częścią zaznaczonego obszaru. Rewersy (strona narodowa) natomiast są inne w każdym z państw, które decydują, jakie symbole są tam zamieszczone (przy czym monety euro bez względu na stronę narodową są prawnym środkiem płatniczym na terenie całej strefy euro. Oznacza to, że sklepy czy banki na terenie danego kraju nie mają prawa do odmowy przyjęcia monet wybitych w innych krajach). Istnieją także srebrne monety 10 €, które są wprawdzie prawnym środkiem płatniczym, ale ze względu na ich wartość kolekcjonerską raczej nie są spotykane w sklepach.
Polska wraz z wejściem do Unii Europejskiej stała się również członkiem Unii Gospodarczej i Walutowej z tzw. derogacja. Oznacza to obowiązek zamiany waluty krajowej na wspólna, aczkolwiek bez wskazania terminu. Przyłączenie się do systemu wspólnego europejskiego pieniądza może być dla kraju źródłem wielu ważnych korzyści gospodarczych. Jednocześnie proces integracji monetarnej niesie ze sobą koszty i zagrożenia. W Raporcie podjęta została próba określenia skali zarówno korzyści, jak i kosztów związanych z uczestnictwem Polski w strefie euro w dłuższej i krótszej perspektywie czasowej.
W normalnych warunkach korzyści z przyjęcia euro jest więcej niż kosztów - wynika z raportu NBP. Obecny kryzys stawia pod dużym znakiem zapytania spełnienie kryteriów konwergencji. Koszt wprowadzenia euro w Polsce przekroczy 20 mld zł. W długim okresie gospodarka Polski powinna odnieść korzyści z integracji ze strefą euro pod warunkiem odpowiedniego przygotowania. Niemniej właściwy wybór momentu wprowadzenia euro będzie mieć kluczowe znaczenie dla kształtowania się bilansu korzyści i kosztów w krótkim okresie - napisali analitycy banku centralnego.
Raport dość mocno akcentuje zagrożenia związane z obecnym kryzysem finansowym i - choć nie wprost - rekomenduje opóźnienie wprowadzenia złotego do ERM2. Z wyliczeń NBP wynika, że Polska gospodarka zapłaci za wprowadzenie euro 20,4-20,9 mld zł. To przy założeniu, że wejście do strefy euro nastąpi u nas według tzw. scenariusza big bang - czyli do obiegu zostanie wprowadzony jednocześnie pieniądz gotówkowy i w rozliczeniach bezgotówkowych. Na taki scenariusz zdecydowała się m.in. Słowacja. Gdybyśmy chcieli wprowadzać euro z okresem przejściowym, to koszty wzrosłyby do około 22,2-22,7 mld zł.
Zdaniem Hübner korzystanie z prowizorium budżetowego oznacza, że od 1 stycznia 2011 r. możliwość wydatków budżetowych na poziomie jednej dwunastej budżetu z 2010 r. może stanowić zagrożenie dla realizacji większości polityk europejskich, kreujących wzrost i nowe miejsca pracy, tak potrzebne obywatelom w czasach kryzysu. A to nie koniec złych wieści dla Europy, bo strefa euro znów trzeszczy. W poniedziałek spekulowano, że bez unijnej pomocy zawalą się finanse Irlandii. Wczoraj możliwość zwrócenia się o unijne wsparcie zasygnalizowała Portugalia. O kłopotach mówią też Hiszpania i Grecja. W sześć miesięcy po tym, jak przyznano Grecji 110 mld euro pomocy, deficyt budżetowy tego kraju osiągnął 15,4 proc. PKB, a nie - jak oceniano poprzednio - 13,6 proc.
Dublin wzbrania się przed przyjęciem pakietu finansowego, bo to oznaczałoby dla niego upokorzenie. Irlandia jednak ma ogromne problemy, zadłużenie tego państwa jest najwyższe wśród krajów Europy i sięga 75 mld euro. To 94 proc. jego PKB.
Zła sytuacja finansowa Irlandii może spowodować wzrost kosztów zaciągania kredytów w najsłabszych gospodarkach strefy euro. - Jeśli upadnie euro, upadnie też Europa - ostrzega dramatycznie niemiecka kanclerz Angela Merkel i naciska, by kraj przyjął 77 mld euro unijnej pomocy. Część ekonomistów twierdzi, że załamanie w Irlandii byłoby dla świata tym, czym upadek banku Lehman Brothers w 2008 r. Irlandzki minister ds. europejskich Dick Roche odrzuca te oskarżenia. - Nie panikujcie - mówi.
Strefa euro ponownie w opałach, kryzys zagraża całej Europie, Bruksela nie ustaje w naciskach na Dublin, by przyjął pakiet pomocowy dla swojej gospodarki. Dublin odpowiada, że kondycja jego finansów jest taka, iż nie potrzebuje finansowego wsparcia z zewnątrz, przyjęcie takiej pomocy skreśliłoby Irlandię w oczach inwestorów. Ale z wielu stolic, w tym z Lizbony i Aten, odzywają się głosy, że jeśli Irlandia nie skorzysta z pomocy, wymienione kraje znajdą się w jeszcze gorszej sytuacji, potem kryzys może rozlać się na kolejne kraje strefy euro.
Tymczasem gabinet w Dublinie zaprzecza, że szuka pomocy w UE czy Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Potwierdzono jednak, iż ministrowie rządu Irlandii pozostają w kontakcie ze swoimi "zagranicznymi kolegami".
Ale już teraz istnieje obawa, że wsparcie będzie musiała przyjąć Portugalia, bo sytuacja gospodarcza Irlandii może spowodować wzrost kosztów zaciągania kredytów w najsłabszych gospodarkach Europy. Drugi z tych krajów wzbrania się przed przyjęciem pakietu finansowego. W jego oczach taka akceptacja równa się upokorzeniu. Ponadto ewentualna pomoc ograniczy niezależność Irlandii i może skłonić Francję i Niemcy do wzmocnienia nacisku na Dublin, by podniósł odatki. Rząd irlandzki pragnie przede wszystkim utrzymać wynoszący tylko 12,5 proc. podatek od osób prawnych. To głównie dzięki niemu kraj zasłużył sobie na miano celtyckiego tygrysa. Już nie tylko Irlandia ma ogromne problemy gospodarcze, trudności dopadły również Portugalię, Hiszpanię i Grecję
W krajach Europy rządy i banki centralne publicznie wywierają nacisk na Irlandię, by przyjęła pakiet pomocowy. Zadłużenie tego państwa jest najwyższe wśród krajów europejskich i sięga 75 mld euro. To 94 proc. PKB. Jego wysokość pozostaje też w sprzeczności z przepisami monetarnymi UE, według których deficyt nie może przekraczać 3 proc. PKB. W przypadku Dublina już w tej chwili sięga on 32 proc.
3