Karta menu
Odwiedzając polskie restauracje hotelowe i te nie hotelowe stwierdziłem, że tam, gdzie podjęto wysiłek zaprezentowania menu w obcych językach, tłumaczenia nazw potraw, dokonane bez wątpienia przez doskonałych lingwistów, niewiele mają wspólnego z kulinarnym oddaniem treści tego, co gość dostaje na talerzu. Dosłowne tłumaczenia nazw potraw na obce języki są niekiedy niezrozumiałe dla zagranicznych gości.
Gdybyśmy, na przykład, dosłownie przetłumaczyli na niemiecki, angielski czy francuski język, polskie określenie "jajka po wiedeńsku" - to żaden z gości posługujących się tymi trzema językami nie wiedziałby, jakie jajka chcemy polecić mu na śniadanie. Także, gdy znając dobrze język niemiecki, przeczytamy w karcie menu w wiedeńskiej restauracji "Forelle Müllerin Art", to z pewnością nie będziemy wiedzieli, jakiego to pstrąga chcą nam sprzedać, przygotowanego "na sposób młynarki".
Nie można też dzisiaj, w XXI wieku, udawać, że w Polsce nie ma możliwości używania poprawnej pisowni niemieckich przegłosów samogłosek, takich jak "ä, ö, ü" czy też francuskich znaków diakrytycznych jak na przykład zastosowanych w literach: "á, â, ae, é, ë, î, ô, ç, ce" i jeszcze kilku innych oraz apostrofów.
Zarówno niepoprawne przekłady na obce języki nazw kulinarnych produktów, jak i błędy ortograficzne popełniane w tych językach, są przyczyną, dla której zagraniczni goście dokonują korekt w naszych kartach menu.
Dawno temu zdobyłem broszurę z nazwami kulinarnych produktów, opracowaną w Niemczech przez tamtejszy Instytut Wspierania Gospodarki przy Federalnej Izbie Przemysłowej, przeznaczoną dla tamtejszych restauratorów. Mam prawo przypuszczać, że jest napisana poprawnie w językach niemieckim, angielskim i francuskim. Postanowiłem dopracować do tego materiału określenia w języku polskim. Czy zrobiłem to dobrze ? - Bardzo o to zabiegałem, ale pewności nigdy mieć nie można. Sądzę jednak, że mój przekład, który skonsultowałem z wybitnymi mistrzami kucharskimi, może się okazać Państwu pomocny przy okresowym wydawaniu kart menu w tych czterech językach.
Chcę też podzielić się z Państwem spostrzeżeniem, że zastosowany w materiale język niemiecki, jest używany w Bawarii i w Austrii. Stąd "chrzan" to nie "Meerrettich" lecz "Kren", a śmietana to nie "der Rahm", ani "die Sahne", lecz "das Obers". Takich przykładów jest więcej. Nie myślę jednak, aby były one niezrozumiałe dla Niemców z centrum, czy z północy Niemiec.
Nie dokonywałem żadnych poprawek w językach obcych, ani też nie dopisywałem jakichkolwiek nowych potraw (jest ich ponad 1000). Dostosowałem jedynie do posiadanego materiału określenia w języku polskim.