Oschłość i roztargnienia na modlitwie oraz poczucie opuszczenia w sprawach religijnych
(16) Wiele spraw należy zbadać i dokładnie zanalizować, by w zależności od choroby zastosować odpowiednie lekarstwo. Najpierw, czy trwa ona stale, czy z przerwami? Jeśli to drugie, to czy ciągnie się długo, czy krótko? Czy tylko w czasie modlitwy porannej, czy także podczas ćwiczeń duchownych, dniem i nocą, tzn. zawsze? Sprawdzić, skąd pochodzi; zastanowić się, skąd się biorą roztargnienia, czy z pewnego jakby niestałego i zmiennego usposobienia, które nie potrafi trwać w spokoju, czy na skutek pewnych pragnień i nieuporządkowanych uczuć względem czegoś, które stale powracają i niepokoją duszę, a umysł nieustannie niepotrzebnie ku sobie kierują; czy też z powodu jakiejś doraźnej przyczyny; czy z nieumiejętności rozważania oraz braku materiału, kiedy to umysł, nie mając czym się karmić, zwraca się do różnych spraw; czy z powodu niedbalstwa w straży nad zmysłami, przez co powstają wyobrażenia; czy z powodu lenistwa, lekkomyślności, błaznowatości, które duszę kierują na zewnątrz i czynią ją płytką i niemal dziecinną; czy z powodu nawału zajęć, które tłamszą ducha; czy na skutek długiego okresu próby i pozbawienia wewnętrznych nawiedzeń?
Wszystko to i temu podobne należy zbadać, ponieważ nie można takiego samego sposobu leczenia stosować dla każdego człowieka i na każdą chorobę. Ponadto na temat przyczyn i leczenia niespokojnej i nierzetelnej modlitwy duchowy lekarz może znaleźć wiele cytatów u św. Grzegorza, a także u Kasjana w Zbiorze opata Izaaka O modlitwie, choć niektóre z nich są odpowiednie raczej dla kontemplatyków i pustelników, tak że roztropność i rozsądek nie radzi ich polecać naszym31, ani do nich stosować.
(17) Jeśli zaś choroba ta pochodzi z niestałości natury, można to poznać po tym, że trwa ciągle, już od nowicjatu, przez wiele lat; dalej, że pojawia się bez przyczyny lub powodu ze strony chorego; że nie czyni on postępu, mimo zastosowania środków zaradczych, i to nie dorywczo czy przez krótki czas, lecz pilnie i stale. Jeśli ktoś jest taki, to trzeba go zachęcić do cierpliwości, by starał się z wielką wspaniałomyślnością i wytrwałością o prawdziwe i gruntowne cnoty, jak o tym mówią Konstytucje32, i niech się stara o postęp na drodze służby Bożej; niech uzupełnia swoje ubóstwo częstymi aktami strzelistymi, jakby pewnym żebractwem duchowym, o którym wspaniale pisze Gerson33, skierowanym do najmiłościwszego Ojca i Boga oraz do wszystkich Świętych. Niech się ucieka do czytania duchownego, nie do zbyt długiego i rozwlekłego, lecz krótkiego, ale połączonego z rozważaniem i bacznym skupieniem uwagi. Niech przebiega myślą poszczególne tajemnice różańcowe życia i męki Pańskiej, dziękując, czyniąc z zawstydzeniem postanowienie naśladowania, ofiarując to wszystko za siebie wiecznemu Ojcu. Jeśli przy tym rozważaniu męki będzie pobożnie i wytrwale kołatał, znajdzie niewątpliwie wielkie światło dla umysłu i solidną podstawę dla uczucia, podczas gdy drogi nasze, gdy liczymy sami na siebie, nie są dla nas niczym innym, jak tylko ciemnością i niepewnością.
Jeśli trwa to długo, tak że na codziennych rozmyślaniach i ćwiczeniach duchownych doznaje oschłości i roztargnień, to należy go zachęcić do dłuższego, przez kilka tygodni, przebywania na samotności i ćwiczeniach duchownych. Bardzo się bowiem przyczynia do odzyskania spokoju duszy owa pilność w rozważaniu i czytaniu i przedziwnie odrywa umysł od błąkających się myśli, jak tego często dowodzi doświadczenie. Wielką pomocą służyć będzie zapisywanie podczas tych ćwiczeń oświeceń i postanowień oraz fragmentów tekstów, którymi można będzie po ich zakończeniu posługiwać się w pracy nad wyrabianiem cnót, czy to dla podniesienia ducha czy ściślejszego zjednoczenia z Bogiem.
Jeśli oschłość odczuwa tylko na modlitwie porannej, może to pochodzić albo z ociężałości umysłu, albo z innych przypadłości, które sprawiają, że w tym czasie nie jest zdolny do rozmyślania, albo ze zbyt długotrwałego natężania uwagi, której nie da się utrzymać przez godzinę. W takim wypadku trzeba czas [na modlitwę] podzielić, aby się odbywała w różnych porach, lub należy się zastanowić nad skróceniem czasu (na co jednak pozwolić można tylko z dużym zastanowieniem, a nie lekkomyślnie), który trzeba uzupełnić wzbudzaniem intencji i podnoszeniem myśli do Boga. Niech się pobudza odmawianiem psalmów to do żalu, to do uniżenia się, raz do prośby, kiedy indziej do uwielbiania, wreszcie niech się nauczy wzbudzania różnych uczuć, w zależności od potrzeby i natchnień, jakie odczuwa.
(18) Jeśli [oschłość] pochodzi z nieuporządkowanego uczucia i pożądania czegoś, to trzeba starać się energicznie i stanowczo wyrwać korzeń albo go podciąć i zasuszyć, by nie wypuścił pędów. Chwilowych okazji można uniknąć, nie wypływają bowiem z jakiegoś szczególnego uczucia czy przywiązania. Dlatego łatwiej się ich unika, bo nie tkwią głęboko w duszy, ani nie jest trudno się ich pozbyć, byleby nie brakło ostrożności i względnie natężonej uwagi oraz pilnowania się.
(19) Jeśli [roztargnienia pochodzą] z nieumiejętności rozważania i niedostatku materiału, to najpierw niech pilnie przygotowuje punkta34; niech przeczyta rozważanie na ten temat (bo lektura przedziwnie tu pomaga); niech się nauczy rozwijać punkta o życiu i męce Pańskiej, pytając: Kto? Co? Za kogo? Z jaką miłością? Jakie owoce przyniósł przez mękę? Zwrócić uwagę na osoby, słowa, czyny itp. Zastanawiać się nad sobą, porównując i przeciwstawiając wielkość — małości, poświęcenie się — niewdzięczności itp.; to wszystko dostarcza bardzo wiele materiału do rozmyślania i rozważania. W końcu powinno się mieć zawsze pod ręką inne punkta w zapasie, by w razie trudności z jednym tematem zatrzymać się nad innym.
(20) Jeśli [powstają trudności] z powodu zaniedbania skupienia, to niech się o nie pilniej stara, niech się zbada dokładniej, niech unika tego, co może je osłabić, bo słuszna jest owa wypowiedź w Zbiorze Kasjana: „Cokolwiek przyjdzie nam na myśl przed modlitwą, to potem drąży nas w czasie modlitwy. Dlatego powinniśmy przed modlitwą się przygotować, bo taka będzie modlitwa, jak się do niej przygotujemy”35. Tyle Kasjan.
(21) Jeśli [powstają] z próżnowania, ciekawskości, to winien unikać gadulstwa, podnieść myśl [do Boga], nawiedzić Najświętszy Sakrament; niech pozdrowi rany [Chrystusa] Pana, odmówi przynajmniej raz Modlitwę Pańską czy też „Zdrowaś” lub „Witaj, Królowo!” przed obrazem Bł. Dziewicy. Niech prosi gorąco, uciekając się do wstawiennictwa [Świętych]; niech utrzymuje częste kontakty z ojcem duchownym! Niech pamięta o tym, czego mądrze uczył Kasjan: „Choć jest niemożliwe, by obce myśli nie przeszkadzały w skupieniu, to jednak — powiada — w naszej mocy leży w dużej mierze możliwość poprawienia jakości naszej myśli; od nas zależy, czy będą w sercu naszym myśli święte i duchowe, czy też ziemskie i cielesne. W tym celu należy często i stale czytać Pismo Święte, które jest okazją do napełniania naszej pamięci sprawami duchowymi”36.
W końcu trzeba upominać [podwładnego] jasno, by stanowczo wystrzegał się błędnego poglądu i szkodliwych opinii takich, którzy nie strzegąc w ogóle lub byle jak swych zmysłów i postępując we wszystkim zbyt swobodnie i w rozluźnieniu — są oziębli i leniwi w sprawach duchowych. Swoją zaś oschłość duchową i roztargnienia na modlitwie oraz jakąś nieczułość w życiu wewnętrznym przypisują doświadczaniu ich przez Boga, który ich, jak powiadają niektórzy, pozbawia mleka [pociechy] i przyzwyczaja, jako dojrzałych, do chleba i stałego pokarmu37.
Zresztą niech raczej zastanowi się nad tym, co św. Grzegorz mówi na temat takich ludzi: „Chcemy bowiem zgłębiać sprawy niebieskie przez kontemplację, gdy tymczasem nie umiemy strzec nie tylko serca, lecz nawet ciała. I tak, często rzucamy niestosowne spojrzenia, słuchamy o próżnych rzeczach, mówimy bez potrzeby, używamy snu i pokarmu nie dla pokrzepienia ciała, lecz dla przyjemności. Dlatego też, gdy chcemy rozpatrywać sprawy niejasne, sięgać wzrokiem wysoko, wyjść ze swoich ciemności i rozkoszować się smakiem duchowej słodyczy, coś nas oddala od owej tajemnicy, tym skuteczniej, im bardziej przez niedbalstwo roztrwonimy siły naszej obrony. Jest nam wtedy o tyle trudniej wspinać się w górę, o ile, stoczywszy się w dół i zdani na własne siły, nie zadbaliśmy o wznoszenie zamku strzegącego naszego serca”38.
Trzeba więc przeprowadzić dokładny rachunek sumienia i unikać grzechów powszednich i lekkich, bo i one są niemałą przeszkodą. W związku z tym ten sam św. Grzegorz poucza wspaniale: „Ponieważ — powiada on — nawet wybitni ludzie nie mogą ustrzec się grzechu, cóż im pozostaje, jak tylko staranie się o to, by codziennie pozbywać się grzechów, które na skutek ludzkiej słabości stale ich plamią? Jeśli bowiem ktoś nie pozbywa się codziennie swoich grzechów, to choćby grzechy, jakie się nawarstwiają, były drobne, powoli zasypują duszę i niechybnie odbierają jej owoc zdolny nasycić jej wnętrze”39.
(22) Jeśli [rozproszenia powstają] na skutek licznych zajęć, niech usilnie unika zajęć niekoniecznych i nie przynoszących pożytku bliźnim. Niech ujmie sobie coś z odpoczynku, a w trakcie zajęć niech uszczknie nieco czasu, choćby krótką chwilę, by wznieść myśl do Boga, zastanowić się nad sobą; niech się stara o swobodę umysłu i za radą św. Bernarda niech się nie daje pochłonąć zajęciom, lecz je zmodyfikuje: niech poprosi przełożonego o pewne ulgi w zajęciach, a nawet zwolnienie z nich na krótki czas. Wróci do nich potem jeszcze ochotniej i z większym pożytkiem.
(23) Wreszcie, [jeśli oschłość wynika] ze zrządzenia Bożego i cofnięcia [pociechy], wtedy należy zachęcić [podwładnego] do cierpliwości i łagodnie podtrzymywać na duchu, by się nie załamywał; niech jednak [przeżywający ten stan] stara się przede wszystkim sam przed Bogiem upokarzać, sobie przypisywać powód opuszczenia, nie mieć upodobania w sobie samym, lecz oskarżać siebie, kiedy tylko odczuwa w sobie choćby najmniejsze ochłodzenie łaski. Powiada św. Bernard: „Przekonałem się naprawdę, że nic tak skutecznie nie przyczynia się do zasłużenia sobie na łaskę, na jej podtrzymanie i odzyskanie, jak ciągłe uniżanie się i bojaźń”40. Tenże święty tak przedstawia skutki i oznaki opuszczenia: „Wyschło serce moje — powiada — zsiadło się jak mleko, stało się jak ziemia bez wody; nie mogę się pobudzić do łez żalu, tak stwardniałe mam serce. Psalmy mnie nie poruszają, czytania mnie nie cieszą, w modlitwie nie znajduję przyjemności, nie radzę sobie ze zwykłymi rozmyślaniami. Gdzie się podziało to upojenie ducha? Gdzie jest ta pogoda umysłu, pokój i radość w Duchu Świętym?”. Ojciec ten doszukuje się przyczyny tego stanu w pysze okresu poprzedniego lub [w pysze], na którą bylibyśmy narażeni, gdyby nas Bóg w ten sposób nie upokorzył.
Św. Bonawentura natomiast w dziele De processu religionis41 podaje 5 racji tego rodzaju pustki duchowej i zaniku pobożności:
1) dla ugruntowania w pokorze;
2) dla oczyszczenia, którego potrzebuje ten, kto nie był dostatecznie oczyszczony, za mało starał się o pobożność, za mało okazywał za nią wdzięczność;
3) dla pouczenia, by zrozumiał, że [postęp] nie zależy od niego i że nie jest jego zasługą, lecz zależy od łaski i hojności Bożej;
4) z powodu nieroztropnego i nieopanowanego dążenia serca, które sprawia jakby spętanie wolności umysłu, kiedy dąży do uzyskania pobożności gwałtem i jakby na siłę;
5) by zasłużyć na większą łaskę i chwałę, ponieważ przykrość z nie spełnionego marzenia oczyszcza duszę, a cierpliwie znoszone opuszczenie i pokorna wytrwałość w smutku, szlifująca duszę, nadaje jej żywszy blask, tak że odbija ona w sobie doskonalej Bożą wspaniałość. Tyle św. Bonawentura.
1) cytowana za św. Bernardem: by zwalczyć pychę lub jej uniknąć;
2) by rozpalić jeszcze bardziej pragnienie;
3) by poznać własną ułomność i uniżyć się we własnych oczach;
4) by nauczyć się współczuć innym, doznającym podobnego opuszczenia;
5) by zadośćuczynić [Bogu] przez znoszenie tego dojmującego cierpienia;
6) by ci, co mają możność pomagania innym, nie dali się całkowicie pochłonąć wewnętrznym pociechom i przez to już nie mieć chęci do praktykowania cnót miłosierdzia i śpieszenia z pomocą innym.
7) by dzięki zdobytemu wśród tych pokus doświadczeniu mógł się ćwiczyć w cnotach i innym do tego pomagać;
8) by człowiek nie zaniedbywał Bożych nakazów na rzecz wewnętrznych rozkoszy;
9) w celu ukarania za grzechy ludzkie, jak to czyni ojciec, który okazuje synowi surowszą twarz, by go pobudzić do większej troswki o opanowanie i skromność;
10) by człowiek zrozumiał, że [pociecha] ta nie jest wynikiem własnej przemyślności ani pragnienia czy dążenia, lecz zmiłowania Bożego;
11) by oczyścić „morze” duchowe, bo woda stojąca ulega zanieczyszczeniu, woda wzburzona i w ciągłym ruchu oczyszcza się z brudu;
12) by się okazało, czy dusza żywi dla Boga bezinteresowny szacunek, czy gotowa jest służyć swojemu Władcy bez żołdu pociechy i rozkoszy;
13) by zamiast Boga nie zaczął kochać Jego darów, do nich się przywiązując, nimi się zachwycając, gdy tymczasem najłaskawszy Ojciec w swej Opatrzności czegoś odmawia, np. „jabłka” lub przysmaku, po to, by zapewnić dziedzictwo i królowanie;
14) czasem dla zdrowia ciała i zachowania sił, by człowiek się nie wyczerpał i nie osłabł;
15) Bóg stara się zmusić człowieka, tak jak orzeł zmusza pisklęta do lotu, jak matka, która zostawia syna na dłuższą chwilę, by pilniej jej szukał, a potem serdeczniej się do niej tulił, a ona z kolei czulej go pieściła;
16) by wypróbować w cierpliwości, ponieważ doświadczenie to niesie z sobą wiele cierpień i troski;
17) i ostatnia, by dać poznać duszy, jak gorzkie byłoby wieczne oddalenie, skoro już niewielkie opuszczenie jest tak bolesne. Zresztą w tym opuszczeniu, kiedy Pan karci nieokiełznanie naszej woli, odbierając pociechę, by nas nauczyć odróżniania cnót i wad, jak powiada Diadoch, trzeba zawsze pamiętać o tym — dodaje ten święty — by z żalem, z pokorą i należnym poddaniem się zawsze zachować pewność, że Bóg jest nam życzliwy. Tego bowiem ma nas nauczyć odpływ łaski.
(24) W tym wszystkim jednak należy się pilnie troszczyć o to, na co zwraca uwagę Teodor u Kasjana, byśmy byli oburęczni, tzn., byśmy pośród pomyślnych i niepomyślnych duchowych przygód szli ciągle naprzód: czy to gdy duch nasz goreje, karmiąc się duchownymi rozmyślaniami, czy też gdy jesteśmy pozbawieni duchowego ognia i odczuwamy chłód oziębłości i smutku, kiedy to wszelkie środki zdobywania cnót napawają nas wstrętem i obrzydzeniem — byśmy posługiwali się obydwiema rękami do osiągnięcia zwyciestwa. Dlatego dodaje: „Ktokolwiek więc nie dałby się zwieść wkradającej się próżnej chwale wśrod powodzeń, które określiliśmy symbolem strony prawej, jak również nie uległby załamaniu, walcząc z niepowodzeniami [strona lewa] i potrafiłby stworzyć z obydwu tych przeciwieństw broń cierpliwości do zdobywania cnót, ten będzie posługiwał się równie zręcznie prawą i lewą ręką i w każdej z tych sytuacji, pomyślnej [prawica] czy niepomyślnej [lewica] wyjdzie nie pokonany, otrzymując palmę zwycięstwa”43.