9000


- 1 -

 Przez całe niedzielne popołudnie Jacek był bardzo niespokojny. Tyle ważnych spraw czeka na niego w najbliższym czasie! Już jutro mecz piłki nożnej z reprezentacją sąsiedniej szkoły. A Jacek gra na bramce. Jeśli wygrają, wejdą do półfinałów. Jeszcze ta jutrzejsza klasówka z matematyki! Zadania są dosyć trudne. A w telewizji taki ciekawy film. Po filmie Jacek umówił się z kolegą, że będą wymieniać znaczki. Właściwie na nic nie ma czasu! Przed filmem Jacek trenował. Biegał po pokoju, podskakiwał, kładł się na podłodze i wymachiwał nogami. Musi być przecież w dobrej kondycji przed meczem. Kiedy włączył telewizor, do pokoju weszła mama: "Jacku, dlaczego nie zajmujesz się tym, czym powinieneś? Dlaczego zaniedbujesz swoje obowiązki? Lekcje nie odrobione, w twoim pokoju nie posprzątane, ciocia czeka na odwiedziny. Poza tym dawno nie byłeś na nabożeństwie różańcowym, a kończy się już październik... Dlaczego nie zajmujesz się tym co jest najważniejsze?

Warto chyba i nam zastanowić się dzisiaj: co jest najważniejsze w życiu człowieka?

Gdyby Jacek kierował się w życiu prawdziwą miłością do mamy, taty, na pewno postępowałby trochę inaczej. W pokoju już w sobotę wszystko byłoby, wysprzątane lekcje zostałyby już dawno odrobione i znalazłby się czas, na inne sprawy. Wypełniając przykazanie miłości Jacek bardziej pamiętałby o Panu Bogu częściej chodziłby na różaniec, a i ciocia nie musiałaby tak długo czekać na jego odwiedziny.

Ks. Andrzejewski R., Najważniejsze przykazanie, BK 2-3 / 1988/, s.115-116

- 2 -

Pewien młody człowiek przekroczył Prawo i stanął przed sądem. Groziła mu wysoka grzywna lub więzienie. Okazało się, że sądzić go będzie własny ojciec. Słynął on ze sprawiedliwości. Kochał też syna i wiedział, że on nie ma pieniędzy na grzywnę. Wydał jednak wyrok skazujący. Następnie zszedł z krzesła sędziowskiego i sam zapłacił karę.

- 3 -

Bóg widział że człowiek grzeszny nie jest w stanie zapłacić za swoje grzechy. Dlatego sam stał się zapłatą w Jezusie Chrystusie.

Całym sobą wyznawał miłość brat Albert - Adam Chmie1owski. Karol Wojtyła w dramacie "Brat naszego Boga" ukazuje duchową walkę młodego artysty o prawdziwą miłość, o jej praktyczną postać. Kiedy Adam, młody malarz, żyjący w świecie natchnień, piękna; artyzmu styka się przypadkowo z ówczesnym marginesem społecznym, żyjącym w nędzy i poniżeniu człowieczeństwa, porusza to jego wnętrze. Długo zmaga się w sobie. Próbuje zagłuszyć prawdziwą miłość działaniem filantropijnym. Taka miłość poniża nędzarzy. Wtedy dojrzewa decyzja miłości: pełny dar siebie! Porzuca świat sztuki, wdziewa ubogi habit i zaczyna żyć pośród nędzarzy. Dla nich przygotowuje miejsca posiłku i noclegu. Przygarnia każdego, nawet zbrodniarzy. Zakłada zgromadzenie zakonne. Buduje też pustelnie, aby co pewien czas każdy z braci mógł odnowić swoje wnętrze. Wiedział, że źródłem miłości bliźniego jest rozpoznawanie i wyznawanie miłości Boga. Brat Albert nie tylko zrozumiał miłość, uwierzył Miłości, ale był jej posłuszny. Sam będąc uczestnikiem Królestwa Bożego, głosił je i wielu ludzi do niego zaprowadził.

- 4 -

Co o tym powiecie? Od samego rana nic mi się nie udawało. Najpierw zaspałem, potem oderwano mnie od śniadania, potem było mi przykro, bo chciałem pomóc, ale nie potrafiłem, i kiedy siadłem wreszcie nad lekcjonarzem - to jest nad tą książką, z której przed chwilą czytaliśmy Słowo Boże - było mi już tak byle jak, że nie umiałem się przymusić do przygotowania tego kazania. Zupełnie nie mogłem się domyśleć, czego to Pan Jezus przez tę rozmowę z uczonym w Piśmie chce mnie nauczyć? Nie mogłem też odgadnąć, co Pan Jezus chce przeze mnie, księdza, powiedzieć wam, dzieciom. Siedziałem, patrzyłem w okno, liczyłem wróble na jabłoni, włączałem i wyłączałem radio i nic, dalej nie wiem od czego zacząć?

Ks. Wactaw Oszajca Kochać znaczy by cierpliwym BK 85/4

- 5 -

A przecież dzisiejsze czytania są takie piękne! Mówią o miłości, a miłość - to słowo zawsze budzi w. nas dobre myśli, radosne, piękne, ale też i bolesne, smutne. Natomiast jeśli słowo "miłość" budzi w nas brzydkie myśli, to dlatego, że jeśli postąpilibyśmy według nich, wynikłoby z tego zło, a wtedy nie jest to miłość. Kiedy więc przygotowywałem to kazanie, nosiłem w głowie dobre myśli, chciałem bardzo pięknie, prawdziwie, mówić o Bogu i nie potrafiłem. Nie byłem nawet zmęczony, czy przeziębiony, a było mi coraz smutniej.

Wreszcie zawołano mnie na obiad. Poszedłem. Choć głodny, jeść mi się nie chciało. Gryzę jednym zębem, choć mam prawie wszystkie, nie odzywam się, choć inni śmieją się z opowiadanych dowcipów, a ja siedzę jak gradowa chmura. Ktoś wreszcie mnie zauważył, a może nie mógł już znieść mnie wyglądającego jak góra lodowa, i zaczął zagadywać, próbował jakoś rozruszać, a ja robiłem się coraz bardziej niespokojny. Uspokoiło mnie jedno zdanie, wypowiedziane przez naszą panią gospodynię: "Dajcie spokój Pan Bóg ma cierpliwość dla nas, grzeszników, to czego się czepiacie człowieka?" - Zrozumiałem: warto było niby zmarnować przedpołudnie, warto było się namęczyć, żeby usłyszeć te słowa.

Więc uczymy się być dobrymi. Pan Bóg ma cierpliwość dla nas, grzeszników!

Pan Bóg ma cierpliwość dla nas, grzeszników! Wielka to prawda. Upewnia nas. Dzisiaj Mojżesz nakazując Izraelitom, by przestrzegali Boże nakazy. Ale to trochę nam się nie podoba: ciągle tylko słuchać i słuchać.

"Podaj gazetę, wynieś śmieci, jedz, nie śmiej się, wynocha do swego pokoju, proszę cię, wyłącz radio, bo mi głowa pęknie..." Na dodatek Mojżesz mówi, że Boga trzeba się bać! Jak się bać, skoro ja się nikogo nie boję, chyba, że jest ciemno i człowiek nadchodzący z przeciwka wygląda na pijanego. Zwykłych ludzi ja się nie boję - dlaczego mam się bać Boga? - Pan Jezus dzisiaj nam to wyjaśnia a zarazem nasz kłopot czyni jeszcze większym kłopotem. Mówi, że jest jedno przykazanie, największe: będziesz miłował Pana Boga swego i bliźniego swego jak miłujesz siebie samego.

 Nasza obecność tutaj w świątyni na Mszy świętej jest wyrazem takiej miłości. Razem śpiewamy, chodzimy w procesji, podajemy sobie ręce i przychodzimy do wspólnego stołu, spożywamy ten sam Chleb. Wszystko nam przypomina, że Msza święta jest przedziwnym zjawiskiem danym nam przez Pana Jezusa po to, abyśmy uczyli się być dla innych ludzi dobrymi.

Nasza miłość do ludzi nie ogranicza się tylko do tych, którzy razem z nami znajdują się w kościele, których widzimy, słyszymy, dotykamy przy powitaniu na znak przyjaźni. Razem z nami są tutaj obecni i ci, którzy już przeżyli śmierć. Wspominamy ich w modlitwie powszechnej i podczas Modlitwy Eucharystycznej. Czasami zaraz na początku Mszy ksiądz mówi, że nasze modlitwy ofiarujemy dzisiaj za Marie, Jana, Władysława a zwłaszcza za Grzegorza w dziesiątą rocznicę jego zgonu. Modlitwa taka jest pięknym zwyczajem. Przywołanie zmarłych jest znakiem, że o nich pamiętamy, nadal ich serdecznie kochamy, tęsknimy za nimi i wierzymy, iż oni również mówią Panu Jezusowi o nas, troszczą się o nas, nie przestali przecież nas kochać.

Modlimy się za zmarłych także dlatego, że sami jesteśmy słabi i grzeszni. Pan Bóg nie chcąc, aby ktokolwiek cierpiał zarówno na ziemi jak i po śmierci, daje człowiekowi jeszcze jedną szansę, jeszcze jedną możliwość: my to nazywamy czyśćcem. Nie jest to jakieś miejsce, jak na przykład kąt w klasie, do którego pani stawia za karę. Czy ściec jest darem Bożej miłości. W nim człowiek, który nie zdążył pokochać Boga na ziemi, może nauczyć się miłowania.

- 6 -

Posłuchajcie, co było szczęściem Jacka.

Przez całe życie myślał o tym, by kupić sobie porządny, wyścigowy rower. Zbierał pieniądze, oszczędzał. Latem wyjechał na wakacje, na wieś do dziadka. Może po tych wakacjach z pomocą dziadka kupię wreszcie ten rower - myślał. Tymczasem w pierwszym tygodniu swego pobytu na wsi Jacek przeżył niespodziewaną przygodę. Będąc w sklepie i kupując chleb zauważył że starszej kobiecie wychodzącej już ze sklepu wypadł z siatki portfel. Chciał zaraz krzyknąć, ale w tym momencie sprzedawczyni coś do niego powiedziała a później już tej kobiety w sklepie nie było. Wychodząc oczywiście podniósł zgubę, żeby zaraz pobiec i odnieść, ale coś skłoniło go by najpierw zajrzeć do środka. Kiedy policzył pieniądze, okazało się, że jest ich ponad osiemset tysięcy. To tyle, ile potrzebuje na swój wymarzony rower. Nie pobiegł już za kobietą, ale wrócił do dziadka.

Na drugi dzień powiedział dziadkowi, że przywiózł ze sobą pieniądze, żeby kupić rower. Chce więc wybrać się do miasta po ten zakup. Dziadek zgodził się pojechać z nim. Kupili piękny rower. Jednak po powrocie Jacek jakoś nie miał ochoty na nim jeździć. Kiedy wyjechał w końcu z domu, dowiedział się od ludzi, że nieszczęście spotkało jedną ze starszych kobiet: zgubiła rentę, jedyne jej miesięczne utrzymanie, że nie ma za co nawet chleba kupić. Wrócił do domu, położył się, nie chciał ani jeść, ani bawić się ze swoimi kuzynami.

Wieczorem przyszedł sąsiad: chciał kupić rower Jacka, zaproponował cenę znacznie niższą niż w sklepie. I, jak myślicie, co zrobił Jacek? (rozmowa z dziećmi). Tak, sprzedał rower. I jeszcze tego samego dnia poszedł do starszej kobiety i oddał wszystkie pieniądze. Nikt by się nie dowiedział o sprawie, ale starsza pani uradowana odzyskaną zgubą, zaczęła chwalić Jacka przed wszystkimi znajomymi. Dotarło to do dziadka. Porozmawiał on z Jackiem najpierw na temat uczciwości, a później powiedział: ponieważ oddałeś to, co nie twoje, postąpiłeś uczciwie, dlatego dodam ci pieniądze i kupię ten rower. Odtąd Jacek był naprawdę szczęśliwy.

Ks. Bogdan Molenda NAJWIĘKSZE PRZYKAZANIE BK 91

- 7 -  

Już przed Chrystusem szukano odpowiedzi na to pytanie, szukano odpowiedzi, szukano skrótu wiary. Opisuje to opowiadanie Talmudu o poganinie, który pragnął stać się prozelitą. W tym celu przybył do sławnego rabina, Szammaja, prosząc go, by przekazał mu całą Torę w takim czasie, w którym potrafi wystać na jednej nodze. Szammaj przepędził go kijem, jakby chciał powiedzieć: to jest niemożliwe. Poganin zwrócił się do słynnego Hellela. Ten przyjął go i całą Torę zamknął w złotą regułę: co tobie niemiłe, tego nie czyń także bliźniemu oto cała Tora, wszystko inne jest wykładem - idź więc i naucz się tego".

  Ks. Jeżyna K., Które z przykazań? BK 4(115)/1985/, s. 203

- 8 -

  W Warszawie, na Pradze, młody kapłan w pierwszym roku kapłaństwa znalazł się w szpitalu przy łóżku umierającej kobiety. Nie była to staruszka. Tak bardzo chciała żyć. Miała dla kogo. Miała syna, co prawda, nie był on małym dzieckiem.

Znamiennymi były jej słowa wypowiedziane w szczerej rozmowie po spowiedzi i Komunii św., słowa, która streszczają jej religijność: „Nie masz Przyjaciela nad Zbawiciela”.

Ks. Walczykiewicz B, SDB,  Bóg - nasz Pan jedyny zasługuje na największą miłość, BK 2-3(109) /1982/, s. 105



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9000
HOYLE, D (2003) ISO 9000 2000 An A Z Guide
Wyniki ćwiczeń, Nauka, Akademia Leona Koźminskiego, Wdrażanie i utrzymywanie ISO 9000-2000
20030825211453, ISO 9000
Epson Stylus Pro 9000 Auto Take Up Reel Unit Manual
ISO PPJ, Prace dyplomowe i magisterskie, praca dyplomowa, materiały z internetu, iso 9000
900 9000 (10)
Instrukcja 9000 vnr En
Automat do pieczenia chleba CH 9000 OPTIMUM
normy ISO 9000, zarzadzanie
iso 7, Prace dyplomowe i magisterskie, praca dyplomowa, materiały z internetu, iso 9000
Normy ISO serii 9000, Normy ISO serii 9000
9000
Wyniki ćwiczeń WSPiZ, Nauka, Akademia Leona Koźminskiego, Wdrażanie i utrzymywanie ISO 9000-2000
IS0900, Prace dyplomowe i magisterskie, praca dyplomowa, materiały z internetu, iso 9000
9000 9999 kHz id 48518
9000
Normy ISO serii 9000 id 321004 Nieznany

więcej podobnych podstron