931


Scenariusz przedstawienia na Dzień Kobiet

Występują: (moja propozycja)


Narrator - Rafał Szemberg Narratorka - Sylwia Gałązka

Ścibor - Tomek Walczak

Matka Ścibora - Dawid Zakrzewski

Ojciec Ścibora - Paweł Kubiak

Dobrawa - Kamil Milczarek

Krewna - Karolinka Dziedzic

Krewny - Adrian Nowak

Dziadek Ścibora - Aneta Piekacz

Francuzka 1 - Witek Kapusta

Francuzka 2 - Bartek Aniszewski

Pani Arauson - Bartek Sierota

Francuz 1 - Marcjan Kolanowski

Francuz 2 - Damian Żaczek

Adam - Kuba Linart

Ewa 1 - Artur Masztanowicz

Ewa 2 - Arturek znowu :P

Ewa 3 - Piotrek Zagórowicz

Wąż - Bożenka Charążka
Narrator 2 - Dawid Plichta

Muzyka: Renata Przemyk - Babę zesłał Bóg, D-Bomb - „Złoty deszcz”, Chłopcy z placu broni - „O, Ela”, Ich Troje - „A wszystko to…” i może coś między scenkami wcześniej? Miedzy jaskiniowcami a narratorami, a pozniej po Francji?

Potrzebni suflerzy-wolontariusze :P

WSTĘP



Narrator 1:

Dzień ósmego marca tradycyjnie obchodzony jest jako dzień kobiet. Zgodnie z naszym klasowym zwyczajem objaśnimy jego pochodzenie, korzystając z Wikipedii. [chwila oddechu ]

Święto płci pięknej ma służyć jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Zostało ono ustanowione dla upamiętnienia 15 tysięcy pracownic fabryki tekstylnej, które 8 marca 1908 roku w Nowym Jorku domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych z zamiarem uniknięcia rozgłosu. W wyniku nagłego pożaru zginęło 129 kobiet.

W dniu 8 marca 1910 roku na zjeździe w Kopenhadze ustanowiono święto wszystkich kobiet. Po raz pierwszy święto to obchodzono rok później W Polsce było szczególnie popularne w okresie PRL.

Narrator 2:

Zwyczajowo w tym dniu mężczyźni powinni wręczać kobietom upominki, w PRL takimi szablonowymi prezentami były goździki i rajstopy. W niektórych państwach obywają się manifestacje feministek domagających się zrównaniastatusu kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. W Republice Federalnej Niemiec od 1986 roku utarł się zwyczaj wręczania w tym dniu kobietom róż; hasłem święta w tamtym roku było "Wir wollen Brot und Rosen" ("Chcemy chleba i róż"). W Polsce imprezy te określane są przez manifestujące kobiety mianem Manify.

W starożytnym Rzymie w pierwszym tygodniu marca obchodzono Matronalia, święto związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością.


Narrator 1:

Przedstawiona przez nas krótka informacja, ze względu na to, że wypowiedziana została w budynku szkolnym, miała na celu dostarczenie wam paru encyklopedycznych faktów, które będziecie mogli wynieść z naszego wystąpienia. Czas rozpocząć przyjemniejszą część tego, co dla was przygotowaliśmy. Pragniemy teraz przedstawić kilka scenek, które ilustrują walką kobiet o wyzwolenie i uzyskanie pełnych praw w społeczeństwie. [ chwileczka przerwy]


Narrator 1:

Zaczniemy od momentu, gdy ludzie zamieszkali już w stosunkowo bezpiecznych osadach. Kobietę, zwaną dalej [na potrzeby inscenizacji] żoną, porywało się w obcej wiosce, zdobywało na wyprawie wojennej lub poprzez handel wymienny rodzin.


Narrator 2: Jej cena zależała od zamożności rodów i wartości jaką mogła stanowić. Małżeństwo nie było tylko sprawą obojga zainteresowanych, ale stawało się tematem do dyskusji dla wszystkich krewnych.


SCENKA I
/czasy prehistoryczne/

WIOSKA
Ścibor siedzi przy ognisku. Nadchodzi Matka z tego pomieszczenia obok. Za dekoracje posłuży nam cos w stylu namiotu - czyli jakis material na patykach, który będzie mogl się trzymac. Na srodku można stworzyc cos w podobie ogniska, ułożonego z kamieni, przed „budynkiem”.

Matka:

Ściborze… [mówi niepewnie]

Ścibor:

Tak, matko?

Matka:

Ostatnio tak wspominałam dawne czasy… Wiesz, że osiemnaście przesileń letnich temu ojciec twój powrócił z wyprawy. Według moich przeliczeń, hmmm… [myśli] Ściborze, tyś w „sędziwym” wieku! Nadszedł czas, żebyś chodząc do lasu łowić sarny i zające wykazał więcej czujności… [myśli…] Pomyślałbyś o sobie. O starej matce…

Ścibor:

Nie rozumiem, matko. Złowić coś innego?

Matka:

Otóż to! Zonę powinieneś złowić! [ożywionym tonem, śmielej]


Ścibor:

Po co Ci żona matko?


Matka:

Żona ma być dla ciebie, gamoniu…Powinieneś w końcu założyć rodzinę, wybudować dom mieć dzieci. Mnie twoja żona do niczego nie jest potrzebna… No chyba, że dla świętego spokoju…


Ścibor:

Gamoniu? Matko, często powtarzasz, żem podobny do ojca [myśli, myśli - nie rozumie]. Słusznie mówisz. Znajdę białogłowę taką, byś była ze mnie zadowolona!


Matka:

Żona ma być dla ciebie Ściborze, dla ciebie i twoich dzieci, nie rozumiesz tego? [ z troską]


Ścibor:

Ale ja nie mam dzieci matko…


Matka:

Hmm… No tak, jeszcze o tych sprawach ci nie wspominałam. Jak się znajdzie żona znajdą się i dzieci. Sam zobaczysz, nie minie rok, a przyjdzie pierwsze, potem drugie, czwarte i szóste… Nadal nic nie rozumiesz?


Ścibor:

Nie bardzo matko, ale zobaczysz, jam pojętny uczeń!

[matka pozostaje na miejscu, Ścibor wstaje; chodzi, chodzi, zza sceny wychodzi ojciec, dołącza do niego; przy namiocie gdzies, albo przy ognisku leżał patyk - niby dzida, cibor bierze ja na polowanie]



NA ŁOWACH
Ścibor i Ojciec na środku sceny, wypatrują za zwierzyną. Po lewej stronie[od strony fortepianu znaczy się] w zaroślach /kwiaty z klasopracowni/ przykucnięta Dobrawa. Dobrawa = chłopak z blond czupryną]


Ojciec Ścibora:

Patrz Ściborze, w tych zaroślach kryje się pełno jeleni. Bądź uważny!


Ścibor:

Nie wiedzę tu żadnego zwierza, ojcze. Ale… [skupia się, celuje co jakis czas tą tyczką] ale jak coś się poruszy…[nadal skupiony] od razu strzelam! [ożywiony, prawie wyrzuca patyk]


Dobrawa:

Ratunku! [zaczyna ruszać liśćmi]


Ojciec:

O, tam, tam coś się rusza,[szepcze do synaj] strzelaj, strzelaj! [głośno]


Dobrawa:

Ratunku! [wstaje, odskakuje]

[Ścibor i ojciec równocześnie odskakuja, przestraszeni, jeden w drugiego się wtula; pierwszy występuje ojciec, jeszcze zza jego plecow Ścibor mruczy]


Ścibor:

O joooooooj! Kim ty jestes?! [:P]


Ojciec:

[po cichu, do syna] Działaj, synu, działaj…


Dobrawa:

Mam na imię Dobrawa. Jestem z tamtej wioski za wzgórzem. Szłam sobie tędy i wpadłam w zarośla.


Ścibor:

U nas mówią, ze wasze kobiety to topielice i że wciągają ludzi do jeziora.


Ojciec:

Wygląda na blondynkę, a to jest jeszcze gorsze...


Dobrawa:

Noga wpadła mi do bagna, nie potrafię się stąd wydostać, proszę was, pomóżcie mi.


Ojciec:

Stój Ściborze, jeśli to topielica, to zaraz może być po tobie...


Ścibor:

Zostaw tato!... Kim jesteś, gadaj! Topielicą?...


Dobrawa:

Nie!


Ścibor:

Strzygą?


Dobrawa:

Nie!


Ścibor:

Może czarownicą?


Dobrawa:

Nie jestem żadną czarownicą, gamoniu! Jestem normalną kobietą, taką samą jak ty!... [ przygląda się] Eeee… To znaczy yyy… Ty jesteś chyba mężczyzną.


Ścibor:

Chyba tak... ale powiedziała do mnie gamoniu! Tak jak moja matka! Skąd mnie znasz? [patrzy na ojca] Aż tak widać podobieństwo? [myśli, myśli] Chodź będziesz moją żoną!...

[bierze ją za rękę i smerfnie wymachując, idą kółeczkami w stronę ogniska, gdzie była matka, ojciec idze tak samo jak oni, zacierając ręce]


WIOSKA
Przy ognisku siedzą zgromadzeni krewni Ścibora [ ciotka, wuj, dziad jakiś z brodą]

Ścibor:

Witajcie kochani! Dziadku! Wuju! Ciotko! Przyprowadziłem wam Dobrawę...


Wszyscy:

Witaj Ściborze

/podchodzi do Dobrawy i ogląda ją jak towar/ Krewna 1:

Skąd ty ją wziąłeś? Jakaś taka... nietłusta... za koścista, nie uważasz? Warta będzie 2 kozy i ze sto jajek...


Dobrawa:

Mój ojciec powiedział kiedyś, że mniej niż za trzy kozy mnie nie odda!


Dziad:

Słyszeliśta za trzy kozy!


Krewna 1:

Taka chuda uuuuu… trzy kozy!


Matka:

Podejdź no tu do mnie... [wstaje z miejsca] Zęby zdrowe masz?


Dobrawa /stając przed matką, która wnikliwie ją ogląda/:

Mam


Matka:

Garbata nie jesteś?


Dobrawa:

Nie


Matka:

Łysa tez widzę, że nie jesteś... A sprzątać ty umiesz?


Dobrawa:

Umiem


Matka:

A gotować umiesz?


Dobrawa:

Umiem


Matka:

A ile dzieci mu urodzisz?


Dobrawa:

Siedmioro... samych synów!...


Wszyscy:

Uaaa!!! Samych synów!... Super... Czadowo!... [ ktos z krewnych niech mruknie w zamieszaniu „O LooL”]


Dobrawa:

Ale skąd ty wiesz, że ja zgodzę się na ślub z tobą? Mogę nie chcieć, mogę chcieć innego...


Ścibor:

Wtedy cię porwę, a całą wioskę spalę. Będziesz moja i już, coś za coś… Mogłem nie wyciągać cię z krzaczorów.


Dobrawa /w stronę publiczności/:

I co ja mam robić? Jestem delikatną słabą kobietą, nie mam żadnych praw wobec tego męskiego brutala. Chciałabym żyć w czasach , kiedy kobieta będzie jednak miała więcej do powiedzenia. Żeby on chociaż był ciut, ciut przystojniejszy… Ehhhh… [ głośno wzdycha]


[ ludzie się usuwają, wchodzą powrotem narratorzy]




Narrator 2:

Mijały setki lat i nic się nie zmieniało. Mężczyźni wyruszali na wojny, zakładali uniwersytety, kształcili się, dokonywali odkryć naukowych, a kobiety rodziły dzieci, doglądały gospodarstwa i czekały w domu na powrót swoich wspaniałych mężów.


Narrator 1:

Aż nadszedł wiek XVIII. We Francji pod hasłami wolności, równości i braterstwa wybuchła rewolucja, upadło cesarstwo, odtąd wszyscy obywatele mieli być równi, w Europie narody odzyskiwały wolność i wyzwalały się spod władzy tyranów. Podczas rewolucji francuskiej, w 1792 roku, opublikowano Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki, która zwracała uwagę na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Był to początek feminizmu, czyli ruchu wyzwolenia kobiet.


Narrator 2:

Przez wiele lat nic się jednak nie zmieniło. Aż nadszedł rok 1914. Rok światowego konfliktu. Rok w którym miliony mężczyzn poszły na wojnę.


SCENKA II
/Czasy I wojny światowej. Paryż. Podczas spaceru/

Francuzka 1:

O, witam pani Arauson, piękną mamy dziś pogodę nad Paryżem. Prawda?


Pani Arauson:

Witam panią.


Francuska 2:

Dzień dobry. Doprawdy piękny. Czy ma już pani jakieś informacje z frontu?


Francuzka 1:

Niestety, wojna zbiera straszne żniwo, słyszały panie co się działo pod Verdun? Od wielu miesięcy armia francuska i niemiecka nie ruszają się z miejsc.


Francuzka 2:

A setki tysięcy żołnierzy ginie zupełnie niepotrzebnie


Arauson:

A to nie są jacyś tam żołnierze, jacyś tam wojskowi. To wszystko są nasi synowie i nasi mężowie.


Francuzka 1:

Mężczyźni doprowadzili do wojny i sami się na niej pozabijali. Czy to nie dziwne?...


Razem:

Tak, tak… [wzdychają]


Francuzka 2:

[odkrywczo] Gdyby kobiety rządziły światem, wojen by nie było! Teraz, kiedy nie ma naszych mężów, same musimy iść do pracy.


Arauson:

I uprawiać politykę.


Francuzka 1:

Kto zabija się na wojnie?


Razem:

Mężczyźni!


Francuzka 2:

Kto wywołuje wojny?


Razem:

Mężczyźni!


Arauson:

Kto czerpie zyski z produkcji broni?


Razem:

Mężczyźni! [w stronę publiczności] Żądamy praw wyborczych! Żądamy dostępu do edukacji! Żądamy równouprawnienia!


Francuzka 1 odchodzi w bok i staje przed stolikiem komisji wyborczej. Siedzi przy nim dwóch Francuzów [ w garniturkach]. Tylko jeden z nich bierze czynny udział w tej scenie.


Francuzka 1:

Dzień dobry.

Francuz:

Dzień dobry.

Francuzka 1:

Chciałabym zarejestrować się jako kandydatka na burmistrza w najbliższych wyborach.

Francuz:

Przecież pani jest kobietą!

Francuzka 1:

A pan mężczyzną!

Francuz:

Kobiety nie maję praw wyborczych.

Francuzka 1:

A jaka jest różnica między kobietą, a mężczyzną?

Francuz:

Co?!... Nie wie pani jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną?!

Francuzka 1:

Wiem jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną! Mężczyźnie wolno wszystko, a kobiecie nic. No, czyżby pan się bał, że zostanę wybrana?

Francuz:

A kto by tam na panią głosował?

Francuzka 1:

Każda kobieta i nie jeden mężczyzna! [dźwigając nieco sukienkę i odkrywając zgrabne nogi] No co, nie zagłosuje pan na takie nogi?


Francuz:

Ale kobiety nie potrafią rządzić.


Francuzka 1:

Co?!... kobiety nie potrafią rządzić?!... A jest pan żonaty?


Francuz:

Tak.


Francuzka 1:

No i kto rządzi w domu?


Francuz:

Żona.


Francuzka 1:

A kiedy przyjeżdża pańska matka?


Francuz:

To żądzą żona i matka razem.


Francuzka 1:

A kiedy przyjeżdża jeszcze teściowa?


Francuz:

To żądzą: żona, matka i teściowa. Prawdziwy koniec świata!



Francuzka 1 wraca teraz do swoich przyjaciółek.

Francuzka 2:

Ja też już zdecydowałam. Pójdę na uniwersytet i będę się kształcić. Chciałabym posłuchać wykładów pani Marii Skłodowskiej-Curie. To wspaniała kobieta jako pierwsza uczona otrzymała dwukrotnie nagrodę Nobla. I jako pierwsza kobieta prowadzi wykłady na Sorbonie. Czy wiecie panie, ze ona z pochodzenia jest Polką?


Arauson:

Rzeczywiście ma takie dziwne nazwisko. Ale pochodzenie nie ma żadnego znaczenia.


Francuzka 2:

Oczywiście, my kobiety zniosłybyśmy wszystkie granice, gdyby tylko było to możliwe i gdyby chcieli tego mężczyźni. Ale oni nie chcą. Oni przecież muszę o coś toczyć wojny, o coś się zabijać...


Arauson:

Czy Maria Skłodowska-Curie ma męża?


Francuzka 1:

Miała. Zginął w wypadku w 1906 roku. Był wspaniałym człowiekiem, prawdziwym opiekunem i wsparciem dla swojej żony.


Francuzka 2:

Kiedy kobieta znajdzie takiego mężczyznę.


Razem:

Jest szczęśliwa!


Francuzka 1:

Kiedy może mu oddać swoje troski.


Razem:

Jest wniebowzięta!


Francuzka 2:

Kiedy znajdzie w nim prawdziwego przyjaciela.
[wszyscy uczestnicy scen wcześniejszych wychodzą na scenę]


Razem:

Jest very very happy!


Francuzka 2:

Tylko gdzie takiego szukać?



Narrator 2:

Jeszcze 150 lat temu kobiety rzeczywiście nie miały prawa zdobywania wiedzy w uniwersytetach, nie mogły brać udziału w wyborach, odmawiano im też prawa do tego by były członkami organizacji i towarzystw, ale dzisiaj jest inaczej. W rezolucji z 16 grudnia 1977 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ wezwało wszystkie państwa na świecie do organizowania dorocznych obchodów dnia praw kobiet. Zgromadzenie zaapelowało również o to, aby stworzyć warunki dla eliminacji dyskryminacji kobiet oraz ich pełnego i równoprawnego uczestnictwa w rozwoju społecznym.


Narrator 1:

Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak ostentacyjnie podkreślacie swoją kobiecość i swoje prawa...


Narrator 2:

Mój drogi, mężczyzna znacznie efektowniej wygląda, jeśli u jego boku stoi kobieta wyzwolona i świadoma swojej wartości. Możesz więc być pewien, ze ruch wyzwolenia kobiet powstał wyłącznie z myślą o was, mężczyznach.


Narrator 1:

I tym akcentem kończymy nasz spektakl. Dziękujemy.

LUB!!!

Narrator 1:

Masz rację. Na koniec pozostawiliśmy scenkę, która wprowadzi nieco inną atmosferę. Zapraszamy! [daje czas Adamowi, żeby wszedł]

ADAM I EWY - KABARET z okazji DNIA KOBIET

Na środku sceny stoi stolik. Na nim gazeta i koszyk z 2 jabłkami, pod nim drugi, z którego owoce będą rozdane później publiczności. Obok niego krzeslo. Wyleguje się Adam w okularach przeciwsłonecznych. Popija sobie ze słomki napój. Czyta gazetę.

Narrator {chłopczyk - bardziej przebojowo, mniej oficjalnie}:
Drogie panie, kochane dziewczyny!

Oto jawi się przed waszymi oczami kawałek ziemskiego raju.
Pod drzewkiem siedzi mężczyzna i wedle starego zwyczaju
Nic nie robi i czyta gazetę.
Niestety, jego szczęście niezbyt długo trwało
Bo pewnego słonecznego dnia towarzystwa mu się zachciało.
Więc Bóg zesłał kobietę.

Dzień 1
Adam:

- Jaki jestem samotny...Chciałbym dostać w prezencie coś ładnego i dobrego...

Przybywają diabły, ciągnąc za sobą worek, rozwiązują go, wychodzi Ewa - blond piękność ( przebrany chłopak ).

Ewa 1:
Żyję już prawie jeden dzień. Zjawiłam się wczoraj. W każdym razie tak mi się wydaje i chyba tak jest, gdyż zapamiętałabym przedwczorajszy dzień gdyby się w nim coś zdarzyło. (dostrzega Adama, ten patrzy na nią ze zdziwieniem).
A kim ty jesteś?

Adam: [zdejmuje okulary, podrywa się z krzesla, odklada gazete]
Nie widać? Jestem mężczyzną.

Ewa 1 ( do publiczności):
Nigdy dotąd nie widziałam mężczyzny, lecz to stworzenie wygląda właśnie tak i jestem pewna, że nim jest. Czuję, że budzi we mnie większe zaciekawienie niż inne gady. Chyba jest gadem, a sądzę, że nim jest, bo ma niechlujne włosy i błękitne oczy. To stworzenie pozbawione jest bioder, a jego ciało zwęża się ku dołowi jak marchewka, a gdy staje rozpościera ramiona jak dźwig. To musi być gad.

(Ewa wychodzi)
MUZYKA ( z kasety lub śpiewa chór)- RENATA PRZEMYK ,,BABĘ ZESŁAŁ BÓG”

Dzień 2
Adam:
[na stronie, chodząc, do siebie, Ewy jeszcze nie ma]
To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Nie lubię tego. Wolałbym, aby przebywało wśród innych zwierząt, np. wśród kameleonów, bo wciąż się zmienia.
( wpada Ewa - może to być inny przebrany chłopiec, byleby w tej samej fryzurze i kiecce czy czyms- pokazuje na różne rzeczy i nadaje im nazwy)

Ewa 2:
To jest drzewo, a to jest jabłko, a to jest ...

Adam:
Nowe stworzenie wymyśla nazwy dla każdej rzeczy, która się pojawi.

Ewa 2:
( podchodzi do kogoś z publiczności)
A to jest dodo!

Adam:
To? Nie wygląda bardziej na dodo niż ty sama.
[wychodzi Ewa 2]


Dzień 3
Adam:

Nowe stworzenie oznajmiło mi, że powstało z żebra wyjętego z mego boku. Jest to chyba mało prawdopodobne, gdyż nie brakuje mi ani jednego żebra.
[w międzyczasie wchodzi, beztroskim krokiem]
Ewa 3:
Ja jestem Ewa- kobieta. Powstałam z żebra Adama.

Adam:
Ale ja mam wszystkie żebra.

Ewa 3:
Jak mówię, że powstałam z twojego zebra, to powstałam ...

Adam:
Ale ja mam ...

Ewa 3:
Nie dyskutuj.
Kobieta powstała z żebra Adama.

Adam:
A niech ci będzie. Nic mnie to nie obchodzi,
z czego powstałaś.
(do publiczności) Powiedziałem tak, żeby sobie poszła i przestała tyle mówić.

Ewa 3 ( śpiewa na melodię , Ja jestem z miasta” Elektrycznych Gitar)
,, Ja jestem z żebra . To widać.
Ja jestem z żebra. To słychać.
Ja jestem z żebra. To widać, słychać i czuć.
Jeszcze raz ...

Dzień 4
( Ewa siedzi przy stoliczku i przegląda się sobie w lusterku)

Ewa 1:
Jak ja wyglądam?
Ten rajski klimat szkodzi mi na moją cerę.

Adam: (czytając gazetę)
Leczmy się ziołami - rady dla pięknych pań.
Maseczki z koperku. Najlepiej na noc. Pryszcze tzw. oporne usuwać za pomocą pilnika i młotka, a to w myśl zasady, że praca fizyczna odradza intelektualistę.

Ewa 1: ( wyrywa gazetę)
Też mi rady. Pokaż.
Niepokojący, metafizyczny zapach wydzielany przez pocące się kończyny dolne (pedes) usuwa znakomicie moczenie w bombce leśnej. Przy poceniu się tychże nóg nieuleczalnym pamiętać o refrenie: ,,miłość ci wszystko wybaczy”.

MUZYKA ( z kaset lub śpiew)- ICH TROJE ,,A WSZYSTKO TO BO CIEBIE KOCHAM...”

Dzień 5
Pojawia się wąż. Podaje Ewie jabłko na tacy.

Wąż:
Ssssss….
[syczy od wejścia] Ugryź i daj Adamowi.

Ewa 2: ( je jabłko)

Adam: (ryczy)
Daj ugryźć! Daj ugryźć!

Ewa 2(ucieka z jabłkiem, Adam ją goni, wraca z niczym)

Wąż:
Co teraz będzie?

Adam: Niedobrze. Cała Biblia na nic.

MUZYKA: CHŁOPCY Z PLACU BRONI ,,O ELA!”


Ewa 2:
Ogród jest utracony, lecz jestem szczęśliwa, gdyż odnalazłam Adama. On kocha mnie tak jak potrafi a ja?
Nie kocham go dla jego inteligencji - nie , wcale nie dlatego. Nie należy go winić za rodzaj inteligencji, jaki posiada, gdyż sam go nie stworzył. Z czasem jego inteligencja rozwinie się, chociaż nie sądzę, aby nastąpiło to szybko, zresztą nie ma pośpiechu, jest wystarczająco udany taki, jaki jest.
Jest silny i przystojny i za to go kocham i podziwiam. Jestem jego pierwszą żoną, a ostatnia żona będzie moim odbiciem.

Narrator:
I chociaż wraz z pojawieniem się pierwszej kobiety Adam częściowo stał się niewolnikiem, niestety.To po jej śmierci ogarnął go straszny żalI na jej grobie kazał wyryć napis:
"Gdziekolwiek była Ona, tam był Raj."

Na pamiątkę rajskiego spotkania Adama i Ewy
Chcemy w dniu waszego święta, szanowne panie
Podarować wam jabłuszko na drugie śniadanie.
(wchodzą elegancko ubrani chłopcy z tacami wypełnionymi jabłkami i częstują dziewczęta)


MUZYKA - po cichu… O Ela, Ela [zloty deszcz] d-bomb, az przyjdzie
p. dyr. Z przemowieniem



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
piesni slajdy, (923-931), M
piesni slajdy, (923-931), M
931
931
931
931
930 931
Brother Fax 910, 920, 921, 930, 931, 940, 945, MFC 925, 970, 985mc Parts Manual
931
931
Anthony Piers Przesmyk Centaura (SCAN dal 931)
marche 931
waltze 931 p2
concert 931 p
930 931
116 Dz U 12 931 Ustawa z dnia 27 10 1994 r o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogow

więcej podobnych podstron