Scenariusz przedstawienia na Dzień Kobiet
Występują: (moja propozycja)
Narrator - Rafał Szemberg Narratorka - Sylwia Gałązka
Ścibor - Tomek Walczak
Matka Ścibora - Dawid Zakrzewski
Ojciec Ścibora - Paweł Kubiak
Dobrawa - Kamil Milczarek
Krewna - Karolinka Dziedzic
Krewny - Adrian Nowak
Dziadek Ścibora - Aneta Piekacz
Francuzka 1 - Witek Kapusta
Francuzka 2 - Bartek Aniszewski
Pani Arauson - Bartek Sierota
Francuz 1 - Marcjan Kolanowski
Francuz 2 - Damian Żaczek
Adam - Kuba Linart
Ewa 1 - Artur Masztanowicz
Ewa 2 - Arturek znowu :P
Ewa 3 - Piotrek Zagórowicz
Wąż - Bożenka Charążka
Narrator 2 - Dawid Plichta
Muzyka: Renata Przemyk - Babę zesłał Bóg, D-Bomb - „Złoty deszcz”, Chłopcy z placu broni - „O, Ela”, Ich Troje - „A wszystko to…” i może coś między scenkami wcześniej? Miedzy jaskiniowcami a narratorami, a pozniej po Francji?
Potrzebni suflerzy-wolontariusze :P
WSTĘP
Narrator 1:
Dzień ósmego marca tradycyjnie obchodzony jest jako dzień kobiet. Zgodnie z naszym klasowym zwyczajem objaśnimy jego pochodzenie, korzystając z Wikipedii. [chwila oddechu ]
Święto płci pięknej ma służyć jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Zostało ono ustanowione dla upamiętnienia 15 tysięcy pracownic fabryki tekstylnej, które 8 marca 1908 roku w Nowym Jorku domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych z zamiarem uniknięcia rozgłosu. W wyniku nagłego pożaru zginęło 129 kobiet.
W dniu 8 marca 1910 roku na zjeździe w Kopenhadze ustanowiono święto wszystkich kobiet. Po raz pierwszy święto to obchodzono rok później W Polsce było szczególnie popularne w okresie PRL.
Narrator 2:
Zwyczajowo w tym dniu mężczyźni powinni wręczać kobietom upominki, w PRL takimi szablonowymi prezentami były goździki i rajstopy. W niektórych państwach obywają się manifestacje feministek domagających się zrównaniastatusu kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. W Republice Federalnej Niemiec od 1986 roku utarł się zwyczaj wręczania w tym dniu kobietom róż; hasłem święta w tamtym roku było "Wir wollen Brot und Rosen" ("Chcemy chleba i róż"). W Polsce imprezy te określane są przez manifestujące kobiety mianem Manify.
W starożytnym Rzymie w pierwszym tygodniu marca obchodzono Matronalia, święto związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością.
Narrator 1:
Przedstawiona przez nas krótka informacja, ze względu na to, że wypowiedziana została w budynku szkolnym, miała na celu dostarczenie wam paru encyklopedycznych faktów, które będziecie mogli wynieść z naszego wystąpienia. Czas rozpocząć przyjemniejszą część tego, co dla was przygotowaliśmy. Pragniemy teraz przedstawić kilka scenek, które ilustrują walką kobiet o wyzwolenie i uzyskanie pełnych praw w społeczeństwie. [ chwileczka przerwy]
Narrator 1:
Zaczniemy od momentu, gdy ludzie zamieszkali już w stosunkowo bezpiecznych osadach. Kobietę, zwaną dalej [na potrzeby inscenizacji] żoną, porywało się w obcej wiosce, zdobywało na wyprawie wojennej lub poprzez handel wymienny rodzin.
Narrator 2: Jej cena zależała od zamożności rodów i wartości jaką mogła stanowić. Małżeństwo nie było tylko sprawą obojga zainteresowanych, ale stawało się tematem do dyskusji dla wszystkich krewnych.
SCENKA I
/czasy prehistoryczne/
WIOSKA
Ścibor siedzi przy ognisku. Nadchodzi Matka z tego pomieszczenia obok. Za dekoracje posłuży nam cos w stylu namiotu - czyli jakis material na patykach, który będzie mogl się trzymac. Na srodku można stworzyc cos w podobie ogniska, ułożonego z kamieni, przed „budynkiem”.
Matka:
Ściborze… [mówi niepewnie]
Ścibor:
Tak, matko?
Matka:
Ostatnio tak wspominałam dawne czasy… Wiesz, że osiemnaście przesileń letnich temu ojciec twój powrócił z wyprawy. Według moich przeliczeń, hmmm… [myśli] Ściborze, tyś w „sędziwym” wieku! Nadszedł czas, żebyś chodząc do lasu łowić sarny i zające wykazał więcej czujności… [myśli…] Pomyślałbyś o sobie. O starej matce…
Ścibor:
Nie rozumiem, matko. Złowić coś innego?
Matka:
Otóż to! Zonę powinieneś złowić! [ożywionym tonem, śmielej]
Ścibor:
Po co Ci żona matko?
Matka:
Żona ma być dla ciebie, gamoniu…Powinieneś w końcu założyć rodzinę, wybudować dom mieć dzieci. Mnie twoja żona do niczego nie jest potrzebna… No chyba, że dla świętego spokoju…
Ścibor:
Gamoniu? Matko, często powtarzasz, żem podobny do ojca [myśli, myśli - nie rozumie]. Słusznie mówisz. Znajdę białogłowę taką, byś była ze mnie zadowolona!
Matka:
Żona ma być dla ciebie Ściborze, dla ciebie i twoich dzieci, nie rozumiesz tego? [ z troską]
Ścibor:
Ale ja nie mam dzieci matko…
Matka:
Hmm… No tak, jeszcze o tych sprawach ci nie wspominałam. Jak się znajdzie żona znajdą się i dzieci. Sam zobaczysz, nie minie rok, a przyjdzie pierwsze, potem drugie, czwarte i szóste… Nadal nic nie rozumiesz?
Ścibor:
Nie bardzo matko, ale zobaczysz, jam pojętny uczeń!
[matka pozostaje na miejscu, Ścibor wstaje; chodzi, chodzi, zza sceny wychodzi ojciec, dołącza do niego; przy namiocie gdzies, albo przy ognisku leżał patyk - niby dzida, cibor bierze ja na polowanie]
NA ŁOWACH
Ścibor i Ojciec na środku sceny, wypatrują za zwierzyną. Po lewej stronie[od strony fortepianu znaczy się] w zaroślach /kwiaty z klasopracowni/ przykucnięta Dobrawa. Dobrawa = chłopak z blond czupryną]
Ojciec Ścibora:
Patrz Ściborze, w tych zaroślach kryje się pełno jeleni. Bądź uważny!
Ścibor:
Nie wiedzę tu żadnego zwierza, ojcze. Ale… [skupia się, celuje co jakis czas tą tyczką] ale jak coś się poruszy…[nadal skupiony] od razu strzelam! [ożywiony, prawie wyrzuca patyk]
Dobrawa:
Ratunku! [zaczyna ruszać liśćmi]
Ojciec:
O, tam, tam coś się rusza,[szepcze do synaj] strzelaj, strzelaj! [głośno]
Dobrawa:
Ratunku! [wstaje, odskakuje]
[Ścibor i ojciec równocześnie odskakuja, przestraszeni, jeden w drugiego się wtula; pierwszy występuje ojciec, jeszcze zza jego plecow Ścibor mruczy]
Ścibor:
O joooooooj! Kim ty jestes?! [:P]
Ojciec:
[po cichu, do syna] Działaj, synu, działaj…
Dobrawa:
Mam na imię Dobrawa. Jestem z tamtej wioski za wzgórzem. Szłam sobie tędy i wpadłam w zarośla.
Ścibor:
U nas mówią, ze wasze kobiety to topielice i że wciągają ludzi do jeziora.
Ojciec:
Wygląda na blondynkę, a to jest jeszcze gorsze...
Dobrawa:
Noga wpadła mi do bagna, nie potrafię się stąd wydostać, proszę was, pomóżcie mi.
Ojciec:
Stój Ściborze, jeśli to topielica, to zaraz może być po tobie...
Ścibor:
Zostaw tato!... Kim jesteś, gadaj! Topielicą?...
Dobrawa:
Nie!
Ścibor:
Strzygą?
Dobrawa:
Nie!
Ścibor:
Może czarownicą?
Dobrawa:
Nie jestem żadną czarownicą, gamoniu! Jestem normalną kobietą, taką samą jak ty!... [ przygląda się] Eeee… To znaczy yyy… Ty jesteś chyba mężczyzną.
Ścibor:
Chyba tak... ale powiedziała do mnie gamoniu! Tak jak moja matka! Skąd mnie znasz? [patrzy na ojca] Aż tak widać podobieństwo? [myśli, myśli] Chodź będziesz moją żoną!...
[bierze ją za rękę i smerfnie wymachując, idą kółeczkami w stronę ogniska, gdzie była matka, ojciec idze tak samo jak oni, zacierając ręce]
WIOSKA
Przy ognisku siedzą zgromadzeni krewni Ścibora [ ciotka, wuj, dziad jakiś z brodą]
Ścibor:
Witajcie kochani! Dziadku! Wuju! Ciotko! Przyprowadziłem wam Dobrawę...
Wszyscy:
Witaj Ściborze
/podchodzi do Dobrawy i ogląda ją jak towar/ Krewna 1:
Skąd ty ją wziąłeś? Jakaś taka... nietłusta... za koścista, nie uważasz? Warta będzie 2 kozy i ze sto jajek...
Dobrawa:
Mój ojciec powiedział kiedyś, że mniej niż za trzy kozy mnie nie odda!
Dziad:
Słyszeliśta za trzy kozy!
Krewna 1:
Taka chuda uuuuu… trzy kozy!
Matka:
Podejdź no tu do mnie... [wstaje z miejsca] Zęby zdrowe masz?
Dobrawa /stając przed matką, która wnikliwie ją ogląda/:
Mam
Matka:
Garbata nie jesteś?
Dobrawa:
Nie
Matka:
Łysa tez widzę, że nie jesteś... A sprzątać ty umiesz?
Dobrawa:
Umiem
Matka:
A gotować umiesz?
Dobrawa:
Umiem
Matka:
A ile dzieci mu urodzisz?
Dobrawa:
Siedmioro... samych synów!...
Wszyscy:
Uaaa!!! Samych synów!... Super... Czadowo!... [ ktos z krewnych niech mruknie w zamieszaniu „O LooL”]
Dobrawa:
Ale skąd ty wiesz, że ja zgodzę się na ślub z tobą? Mogę nie chcieć, mogę chcieć innego...
Ścibor:
Wtedy cię porwę, a całą wioskę spalę. Będziesz moja i już, coś za coś… Mogłem nie wyciągać cię z krzaczorów.
Dobrawa /w stronę publiczności/:
I co ja mam robić? Jestem delikatną słabą kobietą, nie mam żadnych praw wobec tego męskiego brutala. Chciałabym żyć w czasach , kiedy kobieta będzie jednak miała więcej do powiedzenia. Żeby on chociaż był ciut, ciut przystojniejszy… Ehhhh… [ głośno wzdycha]
[ ludzie się usuwają, wchodzą powrotem narratorzy]
Narrator 2:
Mijały setki lat i nic się nie zmieniało. Mężczyźni wyruszali na wojny, zakładali uniwersytety, kształcili się, dokonywali odkryć naukowych, a kobiety rodziły dzieci, doglądały gospodarstwa i czekały w domu na powrót swoich wspaniałych mężów.
Narrator 1:
Aż nadszedł wiek XVIII. We Francji pod hasłami wolności, równości i braterstwa wybuchła rewolucja, upadło cesarstwo, odtąd wszyscy obywatele mieli być równi, w Europie narody odzyskiwały wolność i wyzwalały się spod władzy tyranów. Podczas rewolucji francuskiej, w 1792 roku, opublikowano Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki, która zwracała uwagę na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Był to początek feminizmu, czyli ruchu wyzwolenia kobiet.
Narrator 2:
Przez wiele lat nic się jednak nie zmieniło. Aż nadszedł rok 1914. Rok światowego konfliktu. Rok w którym miliony mężczyzn poszły na wojnę.
SCENKA II
/Czasy I wojny światowej. Paryż. Podczas spaceru/
Francuzka 1:
O, witam pani Arauson, piękną mamy dziś pogodę nad Paryżem. Prawda?
Pani Arauson:
Witam panią.
Francuska 2:
Dzień dobry. Doprawdy piękny. Czy ma już pani jakieś informacje z frontu?
Francuzka 1:
Niestety, wojna zbiera straszne żniwo, słyszały panie co się działo pod Verdun? Od wielu miesięcy armia francuska i niemiecka nie ruszają się z miejsc.
Francuzka 2:
A setki tysięcy żołnierzy ginie zupełnie niepotrzebnie
Arauson:
A to nie są jacyś tam żołnierze, jacyś tam wojskowi. To wszystko są nasi synowie i nasi mężowie.
Francuzka 1:
Mężczyźni doprowadzili do wojny i sami się na niej pozabijali. Czy to nie dziwne?...
Razem:
Tak, tak… [wzdychają]
Francuzka 2:
[odkrywczo] Gdyby kobiety rządziły światem, wojen by nie było! Teraz, kiedy nie ma naszych mężów, same musimy iść do pracy.
Arauson:
I uprawiać politykę.
Francuzka 1:
Kto zabija się na wojnie?
Razem:
Mężczyźni!
Francuzka 2:
Kto wywołuje wojny?
Razem:
Mężczyźni!
Arauson:
Kto czerpie zyski z produkcji broni?
Razem:
Mężczyźni! [w stronę publiczności] Żądamy praw wyborczych! Żądamy dostępu do edukacji! Żądamy równouprawnienia!
Francuzka 1 odchodzi w bok i staje przed stolikiem komisji wyborczej. Siedzi przy nim dwóch Francuzów [ w garniturkach]. Tylko jeden z nich bierze czynny udział w tej scenie.
Francuzka 1:
Dzień dobry.
Francuz:
Dzień dobry.
Francuzka 1:
Chciałabym zarejestrować się jako kandydatka na burmistrza w najbliższych wyborach.
Francuz:
Przecież pani jest kobietą!
Francuzka 1:
A pan mężczyzną!
Francuz:
Kobiety nie maję praw wyborczych.
Francuzka 1:
A jaka jest różnica między kobietą, a mężczyzną?
Francuz:
Co?!... Nie wie pani jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną?!
Francuzka 1:
Wiem jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną! Mężczyźnie wolno wszystko, a kobiecie nic. No, czyżby pan się bał, że zostanę wybrana?
Francuz:
A kto by tam na panią głosował?
Francuzka 1:
Każda kobieta i nie jeden mężczyzna! [dźwigając nieco sukienkę i odkrywając zgrabne nogi] No co, nie zagłosuje pan na takie nogi?
Francuz:
Ale kobiety nie potrafią rządzić.
Francuzka 1:
Co?!... kobiety nie potrafią rządzić?!... A jest pan żonaty?
Francuz:
Tak.
Francuzka 1:
No i kto rządzi w domu?
Francuz:
Żona.
Francuzka 1:
A kiedy przyjeżdża pańska matka?
Francuz:
To żądzą żona i matka razem.
Francuzka 1:
A kiedy przyjeżdża jeszcze teściowa?
Francuz:
To żądzą: żona, matka i teściowa. Prawdziwy koniec świata!
Francuzka 1 wraca teraz do swoich przyjaciółek.
Francuzka 2:
Ja też już zdecydowałam. Pójdę na uniwersytet i będę się kształcić. Chciałabym posłuchać wykładów pani Marii Skłodowskiej-Curie. To wspaniała kobieta jako pierwsza uczona otrzymała dwukrotnie nagrodę Nobla. I jako pierwsza kobieta prowadzi wykłady na Sorbonie. Czy wiecie panie, ze ona z pochodzenia jest Polką?
Arauson:
Rzeczywiście ma takie dziwne nazwisko. Ale pochodzenie nie ma żadnego znaczenia.
Francuzka 2:
Oczywiście, my kobiety zniosłybyśmy wszystkie granice, gdyby tylko było to możliwe i gdyby chcieli tego mężczyźni. Ale oni nie chcą. Oni przecież muszę o coś toczyć wojny, o coś się zabijać...
Arauson:
Czy Maria Skłodowska-Curie ma męża?
Francuzka 1:
Miała. Zginął w wypadku w 1906 roku. Był wspaniałym człowiekiem, prawdziwym opiekunem i wsparciem dla swojej żony.
Francuzka 2:
Kiedy kobieta znajdzie takiego mężczyznę.
Razem:
Jest szczęśliwa!
Francuzka 1:
Kiedy może mu oddać swoje troski.
Razem:
Jest wniebowzięta!
Francuzka 2:
Kiedy znajdzie w nim prawdziwego przyjaciela.
[wszyscy uczestnicy scen wcześniejszych wychodzą na scenę]
Razem:
Jest very very happy!
Francuzka 2:
Tylko gdzie takiego szukać?
Narrator 2:
Jeszcze 150 lat temu kobiety rzeczywiście nie miały prawa zdobywania wiedzy w uniwersytetach, nie mogły brać udziału w wyborach, odmawiano im też prawa do tego by były członkami organizacji i towarzystw, ale dzisiaj jest inaczej. W rezolucji z 16 grudnia 1977 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ wezwało wszystkie państwa na świecie do organizowania dorocznych obchodów dnia praw kobiet. Zgromadzenie zaapelowało również o to, aby stworzyć warunki dla eliminacji dyskryminacji kobiet oraz ich pełnego i równoprawnego uczestnictwa w rozwoju społecznym.
Narrator 1:
Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak ostentacyjnie podkreślacie swoją kobiecość i swoje prawa...
Narrator 2:
Mój drogi, mężczyzna znacznie efektowniej wygląda, jeśli u jego boku stoi kobieta wyzwolona i świadoma swojej wartości. Możesz więc być pewien, ze ruch wyzwolenia kobiet powstał wyłącznie z myślą o was, mężczyznach.
Narrator 1:
I tym akcentem kończymy nasz spektakl. Dziękujemy.
LUB!!!
Narrator 1:
Masz rację. Na koniec pozostawiliśmy scenkę, która wprowadzi nieco inną atmosferę. Zapraszamy! [daje czas Adamowi, żeby wszedł]
ADAM I EWY - KABARET z okazji DNIA KOBIET
Na środku sceny stoi stolik. Na nim gazeta i koszyk z 2 jabłkami, pod nim drugi, z którego owoce będą rozdane później publiczności. Obok niego krzeslo. Wyleguje się Adam w okularach przeciwsłonecznych. Popija sobie ze słomki napój. Czyta gazetę.
Narrator {chłopczyk - bardziej przebojowo, mniej oficjalnie}:
Drogie panie, kochane dziewczyny!
Oto jawi się przed waszymi oczami kawałek ziemskiego raju.
Pod drzewkiem siedzi mężczyzna i wedle starego zwyczaju
Nic nie robi i czyta gazetę.
Niestety, jego szczęście niezbyt długo trwało
Bo pewnego słonecznego dnia towarzystwa mu się zachciało.
Więc Bóg zesłał kobietę.
Dzień 1
Adam:
- Jaki jestem samotny...Chciałbym dostać w prezencie coś ładnego i dobrego...
Przybywają diabły, ciągnąc za sobą worek, rozwiązują go, wychodzi Ewa - blond piękność ( przebrany chłopak ).
Ewa 1:
Żyję już prawie jeden dzień. Zjawiłam się wczoraj. W każdym razie tak mi się wydaje i chyba tak jest, gdyż zapamiętałabym przedwczorajszy dzień gdyby się w nim coś zdarzyło. (dostrzega Adama, ten patrzy na nią ze zdziwieniem).
A kim ty jesteś?
Adam: [zdejmuje okulary, podrywa się z krzesla, odklada gazete]
Nie widać? Jestem mężczyzną.
Ewa 1 ( do publiczności):
Nigdy dotąd nie widziałam mężczyzny, lecz to stworzenie wygląda właśnie tak i jestem pewna, że nim jest. Czuję, że budzi we mnie większe zaciekawienie niż inne gady. Chyba jest gadem, a sądzę, że nim jest, bo ma niechlujne włosy i błękitne oczy. To stworzenie pozbawione jest bioder, a jego ciało zwęża się ku dołowi jak marchewka, a gdy staje rozpościera ramiona jak dźwig. To musi być gad.
(Ewa wychodzi)
MUZYKA ( z kasety lub śpiewa chór)- RENATA PRZEMYK ,,BABĘ ZESŁAŁ BÓG”
Dzień 2
Adam: [na stronie, chodząc, do siebie, Ewy jeszcze nie ma]
To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Nie lubię tego. Wolałbym, aby przebywało wśród innych zwierząt, np. wśród kameleonów, bo wciąż się zmienia.
( wpada Ewa - może to być inny przebrany chłopiec, byleby w tej samej fryzurze i kiecce czy czyms- pokazuje na różne rzeczy i nadaje im nazwy)
Ewa 2:
To jest drzewo, a to jest jabłko, a to jest ...
Adam:
Nowe stworzenie wymyśla nazwy dla każdej rzeczy, która się pojawi.
Ewa 2:
( podchodzi do kogoś z publiczności)
A to jest dodo!
Adam:
To? Nie wygląda bardziej na dodo niż ty sama.
[wychodzi Ewa 2]
Dzień 3
Adam:
Nowe stworzenie oznajmiło mi, że powstało z żebra wyjętego z mego boku. Jest to chyba mało prawdopodobne, gdyż nie brakuje mi ani jednego żebra.
[w międzyczasie wchodzi, beztroskim krokiem]
Ewa 3:
Ja jestem Ewa- kobieta. Powstałam z żebra Adama.
Adam:
Ale ja mam wszystkie żebra.
Ewa 3:
Jak mówię, że powstałam z twojego zebra, to powstałam ...
Adam:
Ale ja mam ...
Ewa 3:
Nie dyskutuj.
Kobieta powstała z żebra Adama.
Adam:
A niech ci będzie. Nic mnie to nie obchodzi,
z czego powstałaś.
(do publiczności) Powiedziałem tak, żeby sobie poszła i przestała tyle mówić.
Ewa 3 ( śpiewa na melodię , Ja jestem z miasta” Elektrycznych Gitar)
,, Ja jestem z żebra . To widać.
Ja jestem z żebra. To słychać.
Ja jestem z żebra. To widać, słychać i czuć.
Jeszcze raz ...
Dzień 4
( Ewa siedzi przy stoliczku i przegląda się sobie w lusterku)
Ewa 1:
Jak ja wyglądam?
Ten rajski klimat szkodzi mi na moją cerę.
Adam: (czytając gazetę)
Leczmy się ziołami - rady dla pięknych pań.
Maseczki z koperku. Najlepiej na noc. Pryszcze tzw. oporne usuwać za pomocą pilnika i młotka, a to w myśl zasady, że praca fizyczna odradza intelektualistę.
Ewa 1: ( wyrywa gazetę)
Też mi rady. Pokaż.
Niepokojący, metafizyczny zapach wydzielany przez pocące się kończyny dolne (pedes) usuwa znakomicie moczenie w bombce leśnej. Przy poceniu się tychże nóg nieuleczalnym pamiętać o refrenie: ,,miłość ci wszystko wybaczy”.
MUZYKA ( z kaset lub śpiew)- ICH TROJE ,,A WSZYSTKO TO BO CIEBIE KOCHAM...”
Dzień 5
Pojawia się wąż. Podaje Ewie jabłko na tacy.
Wąż:
Ssssss…. [syczy od wejścia] Ugryź i daj Adamowi.
Ewa 2: ( je jabłko)
Adam: (ryczy)
Daj ugryźć! Daj ugryźć!
Ewa 2(ucieka z jabłkiem, Adam ją goni, wraca z niczym)
Wąż:
Co teraz będzie?
Adam: Niedobrze. Cała Biblia na nic.
MUZYKA: CHŁOPCY Z PLACU BRONI ,,O ELA!”
Ewa 2:
Ogród jest utracony, lecz jestem szczęśliwa, gdyż odnalazłam Adama. On kocha mnie tak jak potrafi a ja?
Nie kocham go dla jego inteligencji - nie , wcale nie dlatego. Nie należy go winić za rodzaj inteligencji, jaki posiada, gdyż sam go nie stworzył. Z czasem jego inteligencja rozwinie się, chociaż nie sądzę, aby nastąpiło to szybko, zresztą nie ma pośpiechu, jest wystarczająco udany taki, jaki jest.
Jest silny i przystojny i za to go kocham i podziwiam. Jestem jego pierwszą żoną, a ostatnia żona będzie moim odbiciem.
Narrator:
I chociaż wraz z pojawieniem się pierwszej kobiety Adam częściowo stał się niewolnikiem, niestety.To po jej śmierci ogarnął go straszny żalI na jej grobie kazał wyryć napis:
"Gdziekolwiek była Ona, tam był Raj."
Na pamiątkę rajskiego spotkania Adama i Ewy
Chcemy w dniu waszego święta, szanowne panie
Podarować wam jabłuszko na drugie śniadanie.
(wchodzą elegancko ubrani chłopcy z tacami wypełnionymi jabłkami i częstują dziewczęta)
MUZYKA - po cichu… O Ela, Ela [zloty deszcz] d-bomb, az przyjdzie p. dyr. Z przemowieniem