Gdyby moja babcia odwiedziła teraz szkołę, na przykład w czasie przerwy, pewnie popatrzyłaby na mnie z wyrazem niemego zdumienia, a potem powiedziała (jak to miała w zwyczaju, gdy nie mogła ochłonąć z wrażenia) "Dziecko, bój się Boga, co tu się dzieje!?".
A co się dzieje w szkole? Otóż wiele. Tym więcej, im bardziej wiek uczniów odpowiada określeniu: "czas panowania hormonów nad używalnością rozumu". Tak, w gimnazjum wiele się dzieje!
Małe dziewczynki przeistaczają się w małe kobietki. To naprawdę widać! Wystarczy dobrze zachować w pamięci wygląd, sposób ubierania się, poruszania i czesania dziewcząt, które przybywają do gimnazjum we wrześniu, i porównać z tym, co można ujrzeć już po pierwszym semestrze. Chłopcy też przechodzą swoistą metamorfozę. Może mniej widoczną w sposobie ubierania się, ale za to bardziej widoczną w zachowaniu, spojrzeniach, półuśmieszkach i półsłówkach rzucanych niby przelotem, a przecież specjalnie i w jasno określonym celu.
W czasie przerw jest głośno, chichotliwie i... erotycznie! Przerwa to świetna okazja dla dziewcząt, żeby poczuć się jak na wybiegu dla modelek i pokazać swoje wdzięki ukryte, albo raczej odkryte w odsłoniętym pępku, wystawionym na pokaz brzuchu i świadomie wypracowanym sposobie poruszania się. Dla zakochanych par to czas dobry na przytulenie się, "zawiśnięcie" na sobie i zapomnienie o otaczającym świecie.
Jako że nie zawsze dopisuje forma fizyczna i nastrój do prezentacji swoich wdzięków, są też inne sposoby na miłe spędzenie czasu. Młodzież co prawda czytać nie lubi, ale chwila na gazety dziewczęce (lub chłopięce) zawsze się znajdzie, zwłaszcza na rubrykę "Pierwszy raz" albo porady w stylu: "Kiedy zacząć myśleć o zabezpieczeniu"?. A rady tam ciekawe i rozbudzające wyobraźnię i pragnienia. No i... "pierwszy raz" jest zawsze szczytem szczęścia, odlotowym doznaniem i sprawdzeniem siebie, a w dodatku wszystko jest bezpiecznie, OK., bo - jak twierdzą specjaliści z owych pism "Prezerwatywy są dostępne dla wszystkich. Nie ma więc ograniczeń wiekowych, ani żadnych innych".
Potem, gdy przychodzi czas na lekcję i temat choćby lekko zahaczy o kwestie erotyki, można od razu albo usłyszeć bardziej niż dwuznaczne komentarze, albo ujrzeć drwiące półuśmieszki, które mówią: "Z czym do nas, kobieto! My to wszystko wiemy!". Gdy zaś uczniowie zaczynają mówić, co na ten temat wiedzą, można się poczuć, jakby ktoś cytował treści z gazet i opinie psychologów, którzy twierdzą, że nie ma szczęścia bez udanego, wcześnie zainicjowanego i bogatego w wielość ekstremalnych doznań życia erotycznego. Jeśli uda się przebić przez ten medialny" potok słów i zadać im kilka pytań, albo wytłumaczyć, jak wpływa na psychikę ów "pierwszy raz", co niszczy, czego może pozbawić człowieka na zawsze, gdy dzieje się zbyt wcześnie, gdy odarty jest z prawdziwej miłości, można w oczach tych dzieciaków dostrzec lęk, czasem przerażenie, a czasem smutek, którego żadne słowa opisać nie potrafią.
Ile razy dochodzi do takiej wymiany zdań, tylekroć myślę, że koniecznie trzeba odkłamywać prawdę o płciowości i życiu erotycznym człowieka. Trzeba, żeby nie było takich dramatów jak ten, który przeżyła uczennica drugiej klasy gimnazjum. Kiedyś, gdy w czasie zajęć prowadzący zapytał: "Kim jest uwodziciel" - ona jak rażona prądem wykrzyknęła na całą salę: "To świnia!". Niestety, mówiła to na podstawie własnego, tragicznego doświadczenia, o którym nigdy nie zapomni.
Wiele tematów młodzież odbiera teraz bez zażenowania, ale nie świadczy to o dojrzałości. Świadczy natomiast o tym, że nie wychowujemy dzieci i młodzieży do zdrowego poczucia wstydu, który nie jest słabością, ale postawą chroniącą człowieka przed utratą godności własnej i brakiem szacunku dla godności innych. Skąd się bierze ten brak w wychowaniu?
Może z tego, że nam, wychowawcom, nie jest wstyd za... bezwstyd?
s. M. Urszula KŁusek
s. M. Urszula KŁusek SAC - ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (Siostry Pallotynki), na staŁe wspóŁpracuje z redakcjĄ miesięcznika "AnioŁ Stróż", katechetka w Publicznym Gimnazjum nr 1 w Warszawie