Ks. Stanisław Biel TJ
Z JEZUSEM NA DRODZE MODLITWY
Prośba: prośmy o owoc medytacji, prośmy o doświadczenie
modlitwy, jako głębokiej więzi z Bogiem Ojcem i Jezusem
Chrystusem w Duchu Świętym.
Modlitwa Jezusa
Jezus jako człowiek był zanurzony w czas i w tradycję. Tradycja Izraela silnie naznaczona jest wymiarem religijnym i duchowym. Zarówno historia narodu jaki poszczególnych jednostek, a właściwie każda chwila przeniknięta jest obecnością Boga. Jezus szanował tradycję, również tradycję modlitwy i praktykował ją w codziennym życiu. Jezus modlił się w świątyni począwszy od dwunastego roku życia, szczególnie w wielkie święta żydowskie: Paschy, Pięćdziesiątnicy, Namiotów, Poświęcenia Świątyni, ponadto regularnie jak mówi św. Łukasz swoim zwyczajem uczęszczał do synagogi. Ale z drugiej strony Jezus z dużym upodobaniem wybierał inne miejsca modlitwy. Te miejsca były związane z ciszą, samotnością, pustynią. I takimi odosobnionymi miejscami były np. góry, ogród oliwkowy Getsemani czy pustynia. Jezus modlił się szczególnie w nocy. W samotności spędzał długie godziny na zażyłej rozmowie z Ojcem. Również swoim uczniom zalecał modlitwę w ukryciu. Jezus jak każdy Żyd głęboko religijny, odmawiał psalmy i inne oficjalne modlitwy, np. Szema Izrael, osiemnaście błogosławieństw. Modlił się zapewne jak czynią to do dziś Żydzi - na głos. Ponadto w całej swojej działalności zwracał się do Ojca w spontanicznej modlitwie. Zachowywał z Nim nieustanną więź. Uderzający jest również fakt modlitwy Jezusa w chwilach ważnych wydarzeń. Wydaje się, że szczególna potrzebę modlitwy Jezus odczuwał po dokonaniu cudów. Oddalał się wówczas od tłumów, przebywał sam, na sam z Ojcem, mówił o tym co ma na sercu, wysławiał Jego hojność, dobroć , miłosierdzie. Były to takie chwile konsultacji z Ojcem, w których Jezus przygotowywał decydujące etapy swojej misji.
Benedykt XVI napisze: Cała działalność Jezusa rodzi się z Jego modlitwy. Jest ona jakby unoszącym ją wehikułem.
Św. Łukasz opisuje skutki modlitwy Jezusa, zobaczmy niektóre z nich:
W czasie chrztu, gdy się modlił otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: tyś jest mój Syn umiłowany, w tobie mam upodobanie.(Łk 3, 21 nn.).
Modlitwa Jezusa otwiera niebo jednoczy go całkowicie z Ojcem w Duchu Świętym. Modlitwa otwiera niebo sprawia, że zstępuje Duch Święty. Możemy wówczas doświadczyć miłości i miłosierdzia Boga Ojca, czuć się Jego umiłowanymi dziećmi.
Drugi skutek na górze Tabor, gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe (Łk 9, 29). W czasie modlitwy Jezus promieniuje boskością, wszystko w Nim jest przejrzyste, jasne, wszystko objawia piękno i światło Boga. Modlitwa przemienia. Dzięki modlitwie wszystko w nas może stać się takie przejrzyste, czyste, jasne. Niepotrzebne są wtedy maski, które zakładamy, odpadają iluzje, pozostaje prawda o naszej słabości, ale również o naszej wielkości. Możemy poczuć jak mówi Ireneusz, że jesteśmy chwałą Boga.
Przed wyborem apostołów, całą noc spędził na modlitwie do Boga. (Łk 6, 12). Jezus przygotował wybór na modlitwie.
Zanim wybrał właściwych uczniów, zanim powierzył im misję, konsultował wybór z Bogiem Ojcem, modlił się za dwunastu, zapewne by Mu uwierzyli, zaufali, zrozumieli misję, byli wierni powołaniu. Modlitwa, która jednoczy z Ojcem jest światłem, światłem, które pozwala właściwie rozeznawać i dokonywać w życiu właściwych wyborów.
Modlitwa dla Jezusa była również czasem zmagania się z Ojcem i Jego wolą, była to modlitwa bardzo ludzka, wręcz dramatyczna. W ogrodzie oliwnym Jezus walczy, aby pozostać wiernym woli Ojca, by nie ulec lękowi o siebie (Łk 23, 39 nn.). Dzięki modlitwie Jezus zyskuje pewność i siłę, które pozwalają Mu podjąć drogę męki i krzyża. Mimo walki na modlitwie, mimo agonii, w jakiś doskonały sposób pozostaje posłuszny woli Ojca.
Modlitwa nie zawsze daje pokój i radość. Często jest walką i bolesnym zmaganiem z wola Boga. Doświadczamy wtedy poczucia pustki, osamotnienia, zagubienia, nękają nas pokusy, lęki, zasypiamy jak uczniowie na górze Tabor, albo w Ogrójcu. Jest to trudna modlitwa, jednak gdy kończy się zwycięstwem to staje się nasza siłą, naszą mocą na codzienne zmagania, trudy, walki. Dzięki modlitwie możemy pokonywać codzienne pokusy, pokonywać zło.
Pytania do refleksji, do medytacji:
Czy w codzienności znajduję czas na wyciszenie i chwile samotności?
Czym jest dla mnie modlitwa?
Jakie miejsce zajmuje na co dzień w moim życiu?
Czy są chwile, gdy jest ona dłuższa, a może wszystkie inne sprawy są dla mnie ważniejsze?
Gdzie i kiedy modlę się najchętniej?
Czy odnajduję Boga w codzienności?
Która z tradycyjnych form modlitwy jest mi szczególnie bliska, dlaczego?
Jakie ważne wydarzenia mojego życia poprzedzam modlitwą i konsultacją z Bogiem?
Czy doświadczyłam już otwarcia nieba nade mną?
Czy doświadczam, że modlitwa w moim życiu przemianie mnie i uspakaja moje lęki?
Czy prowadzi mnie do życia w czystości i prawdzie?
Czy zmagam się z Bogiem na modlitwie, kto wtedy zwycięża?
Ojcze nasz
Sposób modlitwy Jezusa zadziwił uczniów. Wzbudził w nich świętą zazdrość i pragnienie naśladowania. Po modlitwie Jezusa jeden z uczniów prosi: Panie naucz nas modlić się. Modlitwę jakiej nauczył Jezus uczniów jest Ojcze nasz. Mamy dwie wersję, jedną u Łk 11, 2-4; Mt 6, 9-13. Egzegeci przyjmują na ogół, że wersja Łukasza jest bliższa Jezusowi. Modlitwa rozpoczyna się słowem Abba - Ojcze. To słowo w czasach Jezusa używały dzieci w stosunku do ziemskich ojców, natomiast nikt nie ośmieliłby się zwrócić w ten sposób do Boga. Jezus poprzez ten zwrot wprowadza nas w intymną wieź jaka łączy Go z Ojcem. Odtąd w taki sposób będą mogli zwracać się do Boga wszyscy uczniowie Jezusa.
Bóg i Ojciec Jezusa Chrystusa jest również naszym Bogiem i Ojcem, mówi Jezus do Marii Magdaleny po swoim zmartwychwstaniu. Wezwanie Ojcze nasz, uświadamia nam zależność, jaka istnieje między nami a Bogiem. Bóg jest naszym Ojcem, my jako dzieci wszystko zawdzięczamy Jemu. Stąd to wezwanie Ojcze powinno wyrażać przede wszystkim wdzięczność, wdzięczność jaka rodzi się w nas synach dobrego Ojca. I ta wdzięczność prowadzi do pragnienia i działania, by imię Boga Ojca było uznawane przez wszystkich. By Jego panowanie, Jego królestwo rozszerzało się w świecie i w naszych sercach. W modlitwie Ojcze nasz Jezus zachęca również do prośby. Powie dalej: proście, a będzie Wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą Wam.(Łk 11, 9). Bóg Ojciec dobrze zna nasze potrzeby, a jednak Jezus nalega by prosić. Prosząc uświadamiamy sobie nasze pragnienia, nasze potrzeby, naszą zależność od Boga. Stajemy się bardziej pokorni. Jesteśmy wtedy, jak te dzieci, które ufają swoim rodzicom i potrafią w taki naturalny sposób prosić i przyjmować wszystkie dary.
Jezus zachęca nas, aby prosić o trzy fundamentalne dary: codzienny chleb, przebaczenie i Bożą opiekę.
Codzienny chleb jest tak ważny bo daje energię, siłę, by żyć. Umacnia do podejmowania codziennego trudu życia. Ale codziennym chlebem jest również Eucharystia - Chleb Życia, sam Chrystus. Codzienny chleb jest darem, którego nie można zmagazynować na dłuższy czas. Każdego dnia potrzebujemy chleba materialnego i duchowego. Dlatego każdego dnia powinniśmy prosić.
Drugim darem jest przebaczenie grzechów, uchybień, błędów. Dar chleba, znak chleba, jest znakiem pojednania. Obecność w naszym życiu Jezusa, Chleba Życia daje siły, by prosić o Boże przebaczenie, ale równocześnie przebaczać innym. W życiu nie można stosować dwóch miar, jednej dla siebie, a drugiej dla naszych bliźnich. Prosząc Boga o miłosierdzie powinniśmy sami być miłosierni wobec naszych bliźnich.
Trzecim darem jest Boża Opatrzność, Boża opieka, pomoc przed pokusami. Jesteśmy codziennie narażeni na pokusy i doświadczenie pokazuje, że łatwo im się poddajemy. Dlatego potrzebujemy codziennego wsparcia, codziennego umocnienia, pomocy, aby podejmować te codzienne walki, zmagania. I o to również powinniśmy prosić.
Pytania do refleksji, do medytacji:
Jakie jest moje doświadczenie Boga jako dobrego Ojca?
Czym na modlitwie czuje się jak dziecko w ramionach dobrego Ojca?
Czy troszczę się o Bożą chwałę i Jego Królestwo?
Czy potrafię prosić, kogo i o co jest mi najtrudniej prosić?
O co powinnam dziś prosić?
Jakiego daru najbardziej potrzebuję?
O który dar najmniej proszę?
3. Wytrwałość na modlitwie
Przyjrzyjmy się teraz wybranym cechom modlitwy, które możemy odnaleźć w przypowieściach Jezusa. Proponuje trzy przypowieści:
Łk 11, 5-8 - jest to przypowieść o natrętnym przyjacielu.
O północy przychodzi przyjaciel i prosi o trzy chleby. Przyjaciel przychodzi w środku nocy. Na Wschodzie był to najmniej odpowiedni moment, by niepokoić innych. Niemniej gościnność na Wschodzie należała do bardzo ważnych, najwyższych cnót. Współcześnie niestety jest to cnota często zagubiona. Także nasza staropolska gościnność. Tylko szczera przyjaźń i miłość nakazywała otworzyć drzwi i o północy, ale jak sugeruje tekst jest jeszcze inny powód, cierpliwość, wytrwałość, natręctwo proszącego. Ta przypowieść ukazuje relacje między nami, a Bogiem na modlitwie. Jest to relacja przyjaźni. Bóg jest przyjacielem na zawsze. W każdym czasie i w każdych warunkach możemy zdać się na Niego, nawet o północy. Bóg jako najlepszy przyjaciel użycza nam wszystkiego, czego potrzebujemy do życia i do miłości. Ale Bóg jest dobrym Ojcem i zna nasze potrzeby i wysłuchuje nas w swoim czasie i w najlepszy sposób. Nie ześle nam skorpiona ani węża, a więc tego co szkodzi naszemu rozwojowi i życiu wewnętrznemu (Łk 11, 11-13). Natomiast mówi Jezus, gdy jeżeli będziemy prosić sercem czystym, udzieli nam w swojej hojności obfitych darów Ducha Świętego. Dary Ducha Świętego, szczególnie ten najważniejszy dar Ducha - miłość, leczą truciznę, leczą wszystkie rany zadane w naszym życiu przez węża i skorpiona. I to właściwie jest również ostateczny cel naszej modlitwy - miłość, czyli sam Bóg. Benedykt XVI pisze: Modlitwa jest drogą stopniowego oczyszczania i korygowania naszych pragnień tak żebyśmy mogli na koniec poznać co nam jest naprawdę potrzebne.
Łk 18, 1-8 - Jest to przypowieść o ubogiej wdowie.
Uboga, bezbronna, cierpiąca wdowa prosi sędziego o pomoc. Sędzia jest egoistyczny nie wrażliwy, niewzruszony, także bezbożny i ta na pozór bezsilna kobieta podejmuje walkę, zadręcza sędziego nieustanną prośbą i wtedy sędzia kapituluje. Chociaż Boga się nie boję, ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i mnie nie zadręczała. Zauważmy, siła ubogiej wdowy jest słabość. Nie ma nic do stracenia i dlatego za całą determinacją może walczyć. Jej słabość ostatecznie zwycięża z siłą niesprawiedliwego sędziego. To jest paradoks, ale słabość jest siłą modlitwy. Nie powinniśmy obawiać się naszej słabości. Pan Bóg nie kocha się ani w sile, ani w mocy, ani w pysze, przeciwnie można powiedzieć, że Pan bóg kocha się w słabości, w prostocie w pokorze, w cichości. Modlitwa jest owocna wtedy, gdy spotkają się w niej dwie słabości, nasza ludzka słabości, ale także słabość Boga. Słabością Boga jest Jego miłość, ta słabość sprawia, że nie zostaje obojętny wobec naszych próśb, gdy stajemy w pokorze i prostocie. A druga broni ą tej kobiety jest upór, cierpliwość, nawet jeżeli wyczerpiemy wszystkie cierpliwości, to zawsze pozostaje nam cierpliwość modlitwy, bo tajemnica zmian jest ukryta w nieskończonej cierpliwości. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swych wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego i czy będzie zwlekał w ich sprawie. Powiadam Wam, że prędko weźmie ich w obronę.
Łk 18, 9-14 - przypowieść o faryzeuszu i celniku.
Przypowieść ukazuje dwie różne postawy zewnętrzne i wewnętrzne na modlitwie. Modlitwa faryzeusza jest długa, jest przegadana, jest zewnętrzna. Przed taką modlitwą przestrzega Jezus. Gdy się modlicie nie bądźcie jak obłudnicy, oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać (Mt 6,5). Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie, oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani (Mt 6, 7).
Modlitwa faryzeusza jest pobożnym samouwielbieniem. Faryzeusz nie jest w stanie oderwać się od własnej osoby. Zamiast o Bogu myśli o sobie. Jest w nim pycha, jest zadufanie. W opozycji do faryzeusza Jezus w mistrzowski sposób kreśli postać celnika. Wszystko, cała postawa ciała, gesty, słowa modlitwy, są krzykiem człowieka, który jest świadomy swojej słabości, świadomy ubóstwa. Celnik staje przed Bogiem w prostocie jak żebrak. Celnik wie jaki jest i nie musi o tym mówić. Jedynie co robi to bije się w piersi i powtarza: Boże miej litość dla mnie grzesznika. I Jesus oceniając modlitwę faryzeusza i celnika, powie, że celnik odszedł do domu usprawiedliwiony.
Pytania do refleksji, do medytacji:
Co cechuje moją osobistą modlitwę?
Czy zwracam się do Boga jako najlepszego przyjaciela i Ojca?
Która z przypowieści Jezusa najlepiej oddaje moją postawę na modlitwie, dlaczego?
Czy moja cierpliwość, wiara i zaufanie nie wyczerpują się zbyt szybko?
Czy zmęczenie w modlitwie nie pojawia się wcześniej niż odpowiedź Boga?
Kto jest bliższy mojej modlitwie, celnik ubogi duchem czy faryzeusz bogaty pychą?
8