MOGĘ SPOKOJNIE WIERZYĆ, BO BÓG PRZEMAWIA DO CZŁOWIEKA
(NAUKA REKOLEKCYJNA dla młodzieży)
Każdy człowiek, młody również, ma w swoim życiu od czasu do czasu „godziny myśli”, które budzą w nim przeróżne, nieraz bardzo bogate refleksje i z których wyciąga on niejednokrotnie ważne dla życia wnioski. Wypoczywamy nad morzem, patrzymy daleko przed siebie, podziwiamy wspaniałe morskie fale oraz zmieniający się raz po raz koloryt morza. Na tej ogromnej bezkresnej morskiej fali zauważamy okręt i mimo woli przychodzi nam na myśl żeglarz i nieodłączny jego przyjaciel kompas. Każdy wie, że zostawiając go w spokoju, zawsze jego igła magnetyczna zwraca się na północ. Jaki stąd wynika wniosek? Taki, że istnieje magnetyczny biegun ziemi, który przyciąga do siebie igłę magnetyczną. Patrząc na zachowanie się igły magnetycznej, mamy zatem nieomylną pewność, że jest taki biegun ziemi i wiemy także, gdzie jest, choć możemy go nigdy nie zobaczyć. Byłoby przecież nonsensem twierdzić, że coś, czego nie ma, przyciąga igłę kompasu.
Podobne zjawiska obserwujemy również w przyrodzie żywej. Patrząc np. na kierowane wewnętrzną potrzebą powracające gołębie pocztowe, a wiosną na jaskółki i bociany, na łososie płynące pod prąd w górę rzeki na tarło itd. Wnioskujemy również nieomylnie o istnieniu tych okolic, miejsc, przedmiotów, do których dążą.
Nie inaczej dzieje się z człowiekiem. Są w nim silne dążenia i potrzeby materialne, organiczne, jak np. potrzeba picia, jedzenia, ubierania się itp. Wszystkie te potrzeby są zaspokajane przez istniejące dobra, po które człowiek sięga. Są również w człowieku i potrzeby duchowe, takie jak: pragnienie wiedzy, szczęścia, piękna, miłości. Te potrzeby próbuje człowiek zaspokajać, chociażby częściowo, szukając odpowiednich możliwości.
Obok tych różnych ważnych potrzeb, które istnieją w człowieku, jest jeszcze jedna, najważniejsza - POTRZEBA BOGA, którą z narodzeniem przynosimy na świat. Stąd religijność rozwija się u wszystkich ludów świata, niezależnie od stopnia kultury. Okazuje się, jak potwierdzają badania nad religijnością, że zarówno narody najwięcej rozwinięte cywilizacyjnie, jak i ludy pierwotne, wierzą w Boga.
Religijności nie wytworzyła ani ciemnota, ani zacofanie, ani cywilizacja. Ciemnota i zacofanie jakiegoś ludu się kończy, a religijność pozostaje. Podobnie przemijają cywilizacje jedna po drugiej, a religijność trwa ustawicznie. Jedynie tylko zmienia się formę i wyraz. Gdyby Bóg nie był wrodzoną potrzebą natury ludzkiej, to ludzkość pozbyłaby się religijności już dawno. Dawno by ją już pogrzebała, jak pogrzebała niejedną cywilizację, niejedną formę kultury, niejedną narzuconą jej rzecz czy ideę. Religia zatem jest człowiekowi wrodzona i jako taka jest zjawiskiem powszechnym.
Statystyka z roku 1998 wykazała, że 96% ludzkości wierzy w Boga. Pozostałe zaś 4% przypada na tych, którzy twierdzą, że nie wierzą. Co więcej, to potrzeba religii zajmuje pierwsze miejsce na liście wszystkich innych potrzeb. Wydawać by się mogło, że nic nie może być człowiekowi droższe od potrzeby życia. Jednak śmierć męczenników za wiarę dowodzi, że religia, wiara w Boga bywa droższa nad życie.
Prawie każdy naród ma w swym kalendarzu niejednego męczennika, a ileż było takich, których imiona dzisiaj są nieznane, chociażby wspomnieć tylko o wielkiej liczbie męczenników w Cesarstwie Rzymskim, od pochodni Nerona aż do cesarza Dioklecjana.
Przejdźmy teraz do najważniejszego wniosku. Skoro wszystkie wrodzone dążenia i potrzeby, tkwiące w naturze nierozumnej czy naturze ludzkiej, mają swój przedmiot, do którego dążą, mają swoje dobro, które je zaspokaja, to tym więcej najsilniejsza z potrzeb, jaką jest religijność, ma swoje dobro, które ją zaspokaja, tj. rzeczywistość istniejącego Boga. Natura ludzka zatem szuka Boga, zwracając się do Niego jak igła magnetyczna do bieguna przez swoją wrodzoną religijność i znajduje Go.
Ale dobry Bóg na tym nie poprzestał. Nie tylko objawił się człowiekowi za pośrednictwem jego natury, każąc jej siebie wołać i szukać, ale nadto dzieli się z nami swoimi myślami, objawia nam prawdę Bożą, odpowiada na wołanie człowieka, który chciał coś więcej wiedzieć o swoim Bogu. Powiedział nam Bóg, że jest, powiedział nam kim jest, przybliżył nam swoje dzieło stworzenia, szczególnie jasno i wyczerpująco opowiedział nam wszystko o człowieku: kim on jest, czyim jest dziełem, jakie ma zadanie do spełnienia na ziemi i jakie jest jego ostateczne przeznaczenie. Dzieło odkupienia i uświęcenia człowieka, szczegółowo opowiedziane w Objawieniu, ukazało nam Boga jako nieskończenie miłosiernego, dobrego i kochającego nas Ojca w niebie.
Wreszcie prawdy moralne, wskazujące człowiekowi na obowiązki wobec Boga, bliźniego i samego siebie, zamykają pełnię Bożego Objawienia. To jest nasza święta katolicka religia objawiona, za którą winniśmy nieustannie Bogu dziękować.
Niestety z przykrością możemy zauważyć, że ludzie mało pamiętają o tym, co otrzymali od Boga, wciąż mało Bogu dziękują za ogromną łaskę objawienia prawd religijnych, prawdziwej religii.
Czym byłby człowiek bez Bożego objawienia? Dusza ludzka, szukając Boga, niejednokrotnie zatrzymywała się przy jakimś bóstwie i oddawała mu cześć. Było to upokarzające i ubliżające godności ludzkiej. Człowiek, stworzenie Boże, oddaje cześć komu innemu lub czemuś innemu!
Zatrzymajmy się na chwilę przy historii starożytnych Egipcjan. Najwyższą cześć oddawali oni Apisowi tj. czarnemu bykowi, który na czole miał biały trójkąt, a na prawej stronie łatkę w kształcie półksiężyca. Egipcjanie byli przekonani, że właśnie w takim byku przebywał najwyższy bóg imieniem Cziris. Zwierzę to było czczone w następujący sposób. Jego mieszkaniem były dwie świątynie wyłożone dywanami, tkaninami, złotem. Pogańscy kapłani podawali mu najbardziej wyszukane potrawy, kąpali go i namaszczali. Gdy padł, balsamowali jego ciało, wkładając je do sztucznej kamiennej trumny i chowali w grobie wykutym w skale. Wprowadzono go w trumnie do miasta Heliopolis, Heliopolis stąd w złotej skrzyni przewożono go okrętem do świątyni miasta Memfis. W całym kraju panowała żałoba aż do czasu znalezienia nowego Apisa.
Co za upokarzająca niedorzeczność - człowiek poniża się przed bezrozumnym stworzeniem - czyni to jednak dlatego, że dusza jego szuka Boga. Jakże wdzięczni powinniśmy być Bogu, że urodziliśmy się w religii objawionej przez Boga.
Pełnię prawd religijnych przekazuje ludzkości Jezus Chrystus, Bóg - Człowiek. Nasuwa się teraz logiczne pytanie: ale jakie mamy na to dowody, że objawienie rzeczywiście miało miejsce? Cuda i proroctwa dają pewność objawienia po wszystkie czasy i dla wszystkich ludzi i dlatego następne rozważanie poświęcimy cudom.
Sama osoba Jezusa Chrystusa - Syn Boży, za pośrednictwem którego Bóg dał światu pełnię prawd religijnych, jest zupełnie wystarczającym dowodem na prawdziwość objawienia chrześcijańskiego dla każdego człowieka dobrej woli, rozumnego człowieka.
Jezus Chrystus jest najpierw Bogiem. Co to znaczy, że Jezus jest Bogiem? W Jezusie Chrystusie natura ludzka i Boska są razem złączone. Jezus ma naturę Boską, tę samą co Bóg Ojciec. Jezus jest Synem Bożym. Nie w tym znaczeniu jest Synem Bożym, w jakim ludzie sprawiedliwi są dziećmi Bożymi - ludzie są nimi bowiem tylko przez samą łaskę. Jezus jest naturą i łaską. Dwie natury jednoczą się w jednej Osobie Jezusa Chrystusa tak, jak w człowieku ciało i dusza jednoczą się w jedną naturę i osobę. Oczywiście jest to tajemnica - w ziemskim świecie nie mamy na to przykładu.
Skąd o tym wiemy? Z przepowiedni proroków. Od świadków Boga. Od świadków Chrystusa. Od samego Chrystusa, który to co mówił na ten temat, przypieczętował męką i śmiercią. Znamy tę rzecz z nauki Apostołów, którzy za Niego oddali życie. Z mądrości zawartej w podanej przez Jezusa nauce, z Jego cudów, z Jego proroctw, ze świadectw milionów męczenników chrześcijańskich. A przede wszystkim z Jego zmartwychwstania.
Sw. Małgorzatę męczennicę zmarłą w 284 r. zapytał pogański sędzia o jej religię. Święta odpowiedziała, że jest chrześcijanką. Na to rzekł sędzia: „O jak głupią jest rzeczą czcić człowieka jako Boga i do tego jeszcze takiego człowieka, który zginął na haniebnym drzewie krzyża”. „Dlaczego mówisz tylko o ukrzyżowaniu Chrystusa, a nie wspomnisz nic o Jego zmartwychwstaniu? Jego męka i śmierć dowodzą jawnie, że jest człowiekiem, natomiast Jego zmartwychwstanie dowodzi, że jest Bogiem” - odpowiedziała Małgorzata.
Ale Chrystus Pan był także człowiekiem i stąd ludzie pragną popatrzeć swoimi oczami na tę wspaniałą Bosko - ludzką postać Chrystusa. Można się tu posłużyć sztuką chrześcijańską, która próbowała ukazać nadludzką piękność postaci Jezusa. Np. Fra Anielico de Fiesole, dominikanin, przez 40 lat skupienia, milczenia, samotności zaprawiał się w sztuce malowania. Malował najpierw anioły, święte dziewice, madonny. Wreszcie z latami i wzrastającą miłością ośmielił się przedstawić uwielbioną postać Chrystusa. Dwadzieścia razy zaczynał ją malować w klasztorze św. Marka we Florencji, pod arkadami klasztornymi, w refektarzu, na korytarzach, nawet w celach. Coraz to inaczej, coraz to piękniej. Nigdy jednak święty malarz nie był zadowolony ze swojego dzieła. Ale mimo woli zginają się kolana patrzących na jego dzieła.
Leonardo da Vinci nie posiadał świętości bł. Fra Anielico, ale geniusz jego był większy. W sto lat po błogosławionym przystąpił do tego trudnego dzieła. Wybrał tekst z Ewangelii o ustanowieniu Najświętszego Sakramentu. Słowa Chrystusa były dla niego przedmiotem długich rozmyślań i licznych szkiców. A gdy przystąpił do namalowania wymarzonej postaci, ręka mu drżała ze wzruszenia. Patrząc na postać Chrystusa, daje się zauważyć jakiś przedziwny spokój, niezwykłą pogodę i ogromną dobroć Chrystusa.
Wydawało się, że to już jest szczyt możliwości ludzkich osiągniętych przy namalowaniu postaci Chrystusa. Okazało się jednak, że znalazł się jeszcze inny artysta, malarz, który zrobił to jeszcze lepiej, jeszcze piękniej. Był nim 37 letni Rafael. To on niebo zbliżył do ziemi. Mając 37 lat przystąpił do namalowania postaci Chrystusa. Wybrał do tego wspaniałą scenę Przemienienia. Wspaniała postać Chrystusa zrobiła olbrzymie wrażenie na mieszkańcach Rzymu. Niestety rozeszła się więź, że „mistrz jest chory - mistrz umiera!”. Po wejściu do pracowni znaleziono zmarłego artystę. Obok niego wisiało jego ostatnie dzieło. Na życzenie papieża obraz niesiono w czasie pogrzebu.
Obrazy Chrystusa Pana to arcydzieła. Oddają one tylko maleńką część prawdy niezwykłej postaci Chrystusa.
I my pozostańmy przy Jezusie Chrystusie i zawsze starajmy się uważać Go za nasz Początek, Cel, Drogę i Nadzieję!
Zdawać by się mogło, że chyba nie znajdzie się taki człowiek na świecie, który kwestionowałby istnienie Chrystusa. A jednak w XIX w. znaleźli się tacy, którzy usiłowali Chrystusa Pana wykreślić z historii, uznać wszystko o Chrystusie za mit i legendę. Dlaczego?
Otóż gdyby Pan Jezus był tylko człowiekiem, nie byłoby trudności w odniesieniu do historyczności Chrystusa. Ponieważ Chrystus Pan jest Bogiem, który przyniósł ludzkości prawdziwą religię, co więcej, zobowiązuje człowieka do przyjęcia i realizowania w życiu zasad niełatwej moralności, dlatego przeciwnicy Boga i religii posunęli się aż do takiego absurdu, że musieli wmawiać człowiekowi, że Chrystusa nigdy na świecie nie było. Czynili to z jednego powodu, aby nie musieli przyjąć nauki Chrystusa. Jeżeli się bowiem przyjmie istnienie Chrystusa, to trzeba konsekwentnie zgodzić się na przyjęcie Boga, religii objawionej.
Czy Chrystus mógł być legendą? Niech na ten nonsens odpowiedzą dokumenty historyczne o Chrystusie stwierdzające, że Jezus Chrystus urodził się w 3 roku panowania cesarza Augusta, w Betlejem, w Palestynie, będącej wówczas prowincją państwa rzymskiego. Przez 3 lata jako wędrowny nauczyciel działał najpierw w Galilei, później w Judei. W Judei naraził się władzom żydowskim, które skazały Go na śmierć. Zarzucono Mu bluźnierstwo, ponieważ powiedział, że jest Synem Bożym. Poncjusz Piłat, namiestnik rzymski w Jerozolimie za cesarza Tyberiusza, wydany przez Żydów wyrok podpisał i Jezusa ukrzyżowano w kwietniu w 33 roku naszej ery.
Śmierć Jezusa Chrystusa nie przeszkodziła w szerzeniu się głoszonej przez Niego nauki, tym bardziej, że Jezus Chrystus Zmartwychwstał. Uczniowie, dalej prowadząc dzieło swego Mistrza, mimo rosnących trudności zdobyli dla Niego wielkie rzesze ludzi tak w Palestynie, jak i w świecie grecko - rzymskim.
Na czoło historycznych dokumentów opowiadających o Jezusie Chrystusie wysuwają się cztery Ewangelie napisane w I wieku przez dwóch Apostołów Chrystusa - Mateusza i Jana, którzy opisane przez siebie zdarzenia oglądali własnymi oczami i przez dwóch uczniów apostolskich - Marka i Łukasza, którzy byli towarzyszami Apostołów w podróżach misyjnych i stykali się bezpośrednio z naocznymi świadkami życia Chrystusa. Wszyscy czterej ponieśli śmierć męczeńską, za głoszoną i napisaną Ewangelię.
O tych księgach powiedział już św. Augustyn, żyjący na przełomie IV i V w., że jeśli by ktoś miał wątpliwości do ich historycznej pewności, to na świecie nie byłoby wówczas książki, której autentyczności można by być pewnym. Również z I w. pochodzi 14 oryginalnych dokumentów o Chrystusie. Oryginalnych dlatego, że ich autorem jest Paweł z Tarsu, wcześniejszy największy wróg Chrystusa i ogromny prześladowca Jego wyznawców, a potem wielki Apostoł narodów i święty.
Oprócz Ewangelistów i Pawła z Tarsu o Chrystusie piszą historycy rzymscy, żyjący na przełomie I i II w. tacy jak: Tacyt, Pliniusz Młodszy i Swetoniusz.
Cieszymy się tymi świadectwami tym więcej, że wyszły one spod pióra pisarzy z dala stojących od chrześcijaństwa. Chrystus Pan bowiem działał w niewielkiej prowincji ogromnego cesarstwa rzymskiego, obejmującego prawie cały znany wówczas świat kulturalny. Nawet dla samych Żydów działalność i śmierć Jezusa nie przedstawiała nadzwyczajnego wydarzenia, bo od czasu do czasu w Palestynie można było spotkać wędrownych nauczycieli, którzy niekiedy również tragicznie kończyli swoje życie, a jednak żydowski historyk Józef Flawiusz w „Starożytnościach żydowskich” tak pisze o Chrystusie: „W owym czasie żył Jezus, człowiek pełen mądrości, jeśli w ogóle można Go nazwać Człowiekiem. Czynił bowiem niewiarygodne rzeczy i był nauczycielem tych wszystkich, którzy chętnie słuchają prawdy. Wielu Żydów i wielu Greków pociągnął On za sobą. Był On Chrystusem. Za namową naszych dostojników, Piłat skazał Go na śmierć krzyżową. Nie opuścili Go jednak ci, którzy Go poprzednio umiłowali. Zjawił się im bowiem trzeciego dnia znów żywy, jak to przepowiedzieli posłani przez Boga prorocy”.
Literatura chrześcijańska I i II w. zawarła świadectwa o Chrystusie w 300 tomach pisanych w języku greckim i łacińskim. Również bardzo ważnym świadectwem o Chrystusie jest archeologia chrześcijańska, która opowiada o grocie narodzenia Pana Jezusa, o krzyżu, o katakumbach, pomnikach, grobach, obrazach i rzeźbach z najwcześniejszych czasów chrześcijańskich.
Nie można pominąć także świadectwa krwi, czyli świadectwa męczenników z pierwszych wieków, którzy tak jak Apostołowie swoje życie oddali za Chrystusa.
Osobno należy wspomnieć o świadectwie z istnienia Kościoła. Przecież Kościół od początku głosił, że jest dziełem Chrystusa. Cóż więc łatwiejszego było dla wrogów, których Kościół miał od samego początku, jak tylko stwierdzić, że nie było żadnego Chrystusa i wszystko zaraz się skończy. A jednak tego nie czynili. Dlaczego? Bo Chrystus był. Był i jest. Ludzkość zaś, by uczcić ten fakt historyczny, liczy lata od narodzenia Chrystusa.
Cieszmy się więc, że wiara katolicka, której centralną postacią jest Jezus Chrystus, posiada naukową podstawę, między innymi i dlatego, że można historycznie udowodnić, że Pan Jezus rzeczywiście istniał, działał i przekazywał nam prawdy Boże.
A więc, moi drodzy młodzi przyjaciele, możecie być pewni swej wiary, bo Bóg, bo religijność to nie wymysł człowieka, ale wrodzona potrzeba natury ludzkiej, w hierarchii wartości ludzkich zajmująca pierwsze miejsce. Wiara w Boga jest więc droższa nad życie, nad sławę, nad dobra tego świata. Możecie spokojnie wierzyć, bo Bóg do ludzkości przemówił. Możecie mieć pewność swej wiary, bo żył i działał na ziemi Jezus Chrystus, Bóg - Człowiek.
Kto inaczej twierdzi, ten albo o wielu rzeczach nie wie, albo kieruje się złą wolą. Dobrze więc zrobicie, jeżeli będziecie ustawicznie pogłębiać swoje wiadomości religijne.
4