Asymilacja Żydów
W literaturze ostatnich dziesięcioleci XIX w. podejmowano wiele ekonomicznych, społecznych i kulturalnych aspektów asymilacji ludności żydowskiej. Zjawisko asymilacji było zjawiskiem narodowej i kulturowej integracji Żydów z ludnością polską; próbą walki ze stereotypem Żyda; przeświadczeniem, że należy zgłębić wiedzę o narodzie, z którym żyje się pod jednym dachem przez wiele wieków i zmienienie do narodu żydowskiego swojego stosunku, bo na to zasługuje.
Meir Ezofowicz Elizy Orzeszkowej (1879). Utwór ten jest społeczno- obyczajowym obrazem wyizolowanej od świata małomiasteczkowej społeczności żydowskiej. Pisarka dostrzegła w niej kult tradycji i głęboką żarliwość religijną, solidarność narodową i spoistość rodzinną. Wszystkie te jednak wartości uległy skażeniu- splata się z nimi bowiem fanatyzm Żydów, zdegenerowane formy mistyki i formalizm religijny, nieprzyjazna obcość wobec nieżydowskiego otoczenia, odrzucenie wszelkiej zdobyczy nowoczesnej wiedzy. Walkę przeciw temu światu, reprezentowanemu w powieści przez rabina Todrosa, podejmuje bohater tytułowy, również Żyd, ale „duch szlachetny, zbuntowany przeciw nieprawościom wszelkim, duch aż do rozpaczy stęskniony za swobodą i wiedzą”. Klęska Meira, wyklętego i wygnanego z Szybowa, jest jednak moralnym zwycięstwem, bo dążenia jego znajdują zrozumienie i poparcie wśród młodego pokolenia. Powieść dyskretnie sugerowała więc, że zwycięska przyszłość należy do sił postępu, kończyła zaś apelem o „szczerą, prędką, braterską dłoń przyjaźni i pomocy” dla ludzi pokroju Meira- to wiąże Orzeszkową z powieścią tendencyjną i z początkami walki o asymilację Żydów w Polsce.
E. Orzeszkowa w artykule O Żydach i kwestii żydowskiej (1882) postulowała, by społeczeństwo polskie odrzuciło stereotypowy wizerunek Żyda, który oparty był na całkowicie fałszywych przesłankach, i zbratało się z wyznawcami religii mojżeszowej obywatelstwa polskiego. Apelowała o zaprzestanie prześladowań Żydów i upatrywania w nich wszelkich niepowodzeń Polaków.
Nowela Marii Konopnickiej Mendel Gdański powstała jako manifest wobec nasilającej się fali antysemityzmu. Opowiada ona historię starego Żyda, mieszkańca warszawskiej starówki. Tytułowy bohater jest bardzo zżyty z miastem, kocha go. Na wieść o zbliżającym się rozwścieczonym tłumie reaguje niedowierzaniem. Nie wierzy, iż Warszawiacy zdolni są do pogromu, ponieważ sam uważał się jednego z nich: „Nu, jak ty Żyd, Ty się w to miasto urodził, toś ty nie obcy, toś ty swój, tutejszy, to ty masz prawo kochać to miasto, póki ty uczciwie żyjesz.... Uczciwym Żydem być jest piękna rzecz”. Jednak do zamieszek dochodzi. Mendel załamuje się, traci serce dla tego miasta. Nowela była swoistym apelem o opamiętanie się Polaków, o tolerancję dla kultury żydowskiej.
Kwestia Żydowska w Lalce Bolesława Prusa. Szuman i Szlangbaum- Żydzi spolszczeni. Szuman kiedyś zakochał się w chrześcijance i z tego powodu chciał się ochrzcić, jednak kobieta umarła a on chciał się z tego powodu zabić. Hanryk Szlanbaum z kolei czuje się Polakiem, używał nawet polskiego nazwiska, ale w czasie nasilenia się nastrojów antysemickich, wraca do żydowskiego nazwiska, stwierdza: „zrozumiałem, że jako Żyd jestem tylko nienawistny tylko dla Chrześcijan, a jako meches (przechrzta), byłbym wstrętny i dla chrześcijan, i dla Żydów. Trzeba przecie z kimś żyć”. Pracował kiedyś w polskim sklepie, lecz z powodu niechęci Polaków do Żydów został zwolniony, znalazł pracę u Wokulskiego.
Jak widać, mało w Lalce asymilacji, a dużo antysemityzmu. Rzecki pisze o antysemityzmie:
Przeciw Żydom ciągle rosną kwasy. Nie brak nawet pogłosek o tym, że Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają na mace.
Kiedy słyszę takie historie, dalibóg, że przecieram oczy i zapytuję samego siebie: czy ja teraz majaczę w gorączce, czyli też cała moja młodość była snem?...
Ale najbardziej gniewa mnie uciecha doktora Szumana z tego fermentu.
- Dobrze tak parchom!... - mówi. - Niech im zrobią awanturę, niech ich nauczą rozumu. To genialna rasa, ale takie szelmy, że nie ujeździsz ich bez bata i ostrogi...
- Mój doktorze - odpowiedziałem, bo już mi zbrakło cierpliwości - jeżeli Żydzi są takie gałgany, jak pan mówisz, to im nawet i ostrogi nie pomogą.
- Może ich nie poprawią, ale napędzą im nową porcję rozumu i nauczą silniej trzymać się za ręce - odparł. - A gdyby Żydzi byli solidarniejsi... no!...
Dziwny człowiek z tego doktora. Uczciwy to on jest, a nade wszystko rozumny; ale jego uczciwość nie wypływa z uczucia, tylko - albo ja wiem? - może z nałogu; a rozum ma tego gatunku, że łatwiej mu sto rzeczy wyśmiać i zepsuć aniżeli jedną zbudować. Kiedy z nim rozmawiam, czasami przychodzi mi na myśl, że jego dusza jest jak tafla lodu : nawet ogień może się w niej odbić, ale ona sama nigdy się nie rozgrzeje.