PRACA ZALICZENIOWAx, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Zdrowie


Koncepcje zdrowia psychicznego, które spędziły sen z moich powiek

Łukasz Stecko

nr Indeksu: 223546

Uniwersytet Wrocławski

instytut Psychologii

SŁÓW LICZBA MNOGA O ZDROWIU JAKO TAKIM

„Przez zdrowie rozumiem możność istnienia pełnym, dojrzałym, żywym, radosnym życiem, w ścisłym związku z tym co kocham - ziemią i wszystkimi jej cudownościami.”

Katherine Mansfield

Zdrowie. Jest dla nas czymś ważnym, jest elementarną częścią życia. Często nawet nie myślimy o nim jako o stanie który posiadamy. Adam Mickiewicz pisał: „(...)jak zdrowie / Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie / Kto cię stracił „ a Lichtenberg twierdził, że „poczucie zdrowia zdobywamy tylko przez chorobę”. Rzeczywiście zdajemy sobie sprawę z tego jak cenne jest dla nas zdrowie, dopiero wtedy gdy zdrowia nam brakuje. I mimo że życzymy zdrowia przy każdej możliwej okazji, często o nim zapominamy. Co zdaje się potwierdzać ogólny dość zaniedbany stan zdrowia fizycznego jak i psychicznego społeczeństw kultury zachodniej. W ostatnich latach coraz więcej przykłada się uwagi zdrowemu stylowi życia, do promowania którego rękę przykładają psychologowie pozytywni.

Każdy z nas spytany czy wie czym jest zdrowie, odpowie twierdząco. Zupełnie inaczej sprawa będzie się przedstawiała gdy poprosimy o sformułowanie definicji zdrowia. Najczęstszą z podawanych odpowiedzi będzie brak chorób. Co gdy jednak spytamy się czy zna osobę całkowicie zdrową? A jeszcze trudniej całkowicie zdrową psychicznie? Wtedy też zaczynają pojawiać się schody.

Światowa organizacja zdrowia podaje ogólną definicję zdrowia jako „stan całkowitego dobrostanu fizycznego, umysłowego i społecznego, a nie po prostu brak choroby lub ograniczeń”. W ostatnich latach definicja ta została uzupełniona o sprawność do „prowadzenia produktywnego życia społecznego i ekonomicznego”. Zdrowie jest to więc zarówno zdrowie fizyczne które można opisać za podręcznikami do medycyny, że jest homeostazą organizmu, jak i zdrowe prowadzenie własnych finansów, zdrowie własnego umysłu i duchowości oraz zdrowe kontakty społeczne ze społeczeństwem. Czy jednak możemy definicję zdrowia fizycznego odnieść do zdrowia psychicznego i społecznego?

Dialog Weroniki, bohaterki książki Paula Coelha, z lekarzem:

„- Nie chce pani znać stanu swego zdrowia?

- Wiem, jaki jest - odparła Weronika. - Mój stan to nie to, co widzicie w moim ciele, ale to, co dzieje się w mojej duszy.”

wskazuje na fakt, że dla wielu z nas o wiele ważniejsze jest bardziej skomplikowane i złożone zdrowie psychiczne, zdrowie duszy od objawów fizycznych. Błędem zupełnym jest co prawda stawianie na kartezjański dualizm, rozdzielający duszę i ciało. Ale musimy przyznać, że o zdrowiu i chorobie ciała wiemy znacznie więcej niż do powiedzenia mamy na temat naszej psychiki. Nie są to przecież dwa osobne bieguny magnesu, a raczej uzupełniające się podpory podtrzymujące wielką świątynię która nazywa się zdrowie, w której czci się życie. Aktualnie nie ma ugruntowanej definicji czym zdrowie psychiczne jest, możemy z całą pewnością powiedzieć czym nie jest ale nie czym jest.

Strona internetowa Światowej Organizacji Zdrowia podaje definicję, iż „zdrowiem psychicznym jest nie tylko brak zaburzeń psychicznych, ale również stan, w którym osoba zdaje sobie sprawę ze swego potencjału, może sobie radzić ze stresem, pracować efektywnie oraz jest w stanie funkcjonować we społeczeństwie”. Ważne jest więc w definicji zdrowia psychicznego spojrzenie na to w jaki sposób realizujemy prywatny program samospełnienia. I takie podejścia pojawiają się również w innych przytoczonych przeze mnie definicjach.

Według Marii Jahody, australijsko - brytyjska psycholog społeczna, jednostka zdrowa psychicznie, to jednostka: „aktywnie przystosowująca się do otoczenia, usiłująca spełniać wymagania otoczenia bez utraty indywidualności; charakteryzująca się spójną oraz zintegrowaną osobowością; postrzegająca siebie i świat adekwatnie do sytuacji i własnych możliwości, czasami niezależnie od własnych potrzeb (brak egoizmu z zachowaniem egocentryzmu)”. Zwraca więc ona uwagę na bardzo ważny fakt zarówno przystosowawczy zdrowia, jak i posiadania własnej niezależności oraz posiadanie realnego obrazu świata w którym egzystujemy. Jest to bardzo dobra definicja opisująca to w jaki sposób zdrowy człowiek powinien funkcjonować jako istota społeczna.

Definicja Prof. dr Kazimierza Dąbrowskiego, jest dla mnie definicją bardzo artystyczną, pisze on: „zdrowie psychiczne to zdolność do rozwoju w kierunku wszechstronnego rozumienia, przeżywania, odkrywania i tworzenia coraz wyższej hierarchii rzeczywistości i wartości, aż do konkretnego ideału indywidualnego i społecznego”. Był on twórcą prekursorem higieny psychologicznej w Polsce, a także wybitnym klinicystą. W swojej definicji stawia na rozwój jednostki, zarówno w dziedzinach twórczego myślenia, spostrzegania siebie i świata, dążenia do własnego i niepowtarzalnego ideału.

Aaron Antonovsky, amerykańsko izraelski socjolog, jeden z prekursorów w dziedzinie psychologii zdrowia stawia hipotezę, że zdrowie psychiczne to nie stan tylko proces. Twierdzi on, że „Zdrowie nie jest stanem ani stałym zasobem, ale procesem przemieszczającym się na kontinum”. Dzięki takiej definicji nie wpadniemy za szybko w pułapkę przedstawioną przez Bertranda Russel'a który już w XX wieku pisał: „Badania w dziedzinie medycyny dokonały tak olbrzymiego postępu, że dziś - praktycznie biorąc - nikt już nie jest zdrowy”. Dzięki definicji Antonovsky'ego możemy przyznać rację Russelowi jednocześnie nie popadając w paranoję. Mało która jednostka będzie całkowicie, w pełni zdrowa psychicznie, ale przecież zdrowie to proces który nieustannie się zmienia, więc nie musimy się tak bardzo przejmować tym nieosiąganiem najwyższego zdrowia. Jednakże nie jest to dla mnie definicja zadowalająca, można ją dopasować do prawie wszystkich modeli zdrowia psychicznego, ale w ten sposób rozumiana równowaga, jest dla mnie za prosta dla objęcia tak ważnego pojęcia jak zdrowie. Choć jak wiadomo z niejednej dziedziny życia, bardzo często najprostsze rozwiązania okazują się najskuteczniejsze. Wierzę jednak, że to dlatego iż najciężej je podważyć, ponieważ zawierają w sobie bardzo mało informacji i pozwalają na bardzo swobodną interpretację.

W zupełnie innym świetle zdrowie psychiczne przedstawiają reprezentanci modelu ekologiczno - systemowego, jednego z moich ulubionych. Tutaj też ważna jest homeostaza, ale nie taka pomiędzy zdrowiem a chorobą, a pomiędzy całą gamą systemów których jesteśmy częścią i które nas otaczają. Pasują mi tutaj słowa Leonarda da Vinci, który doradzał lekarzom: „Doktorzy, którzy zajmują się chorymi, powinni koniecznie zrozumieć, czym jest człowiek, czym jest życie i czym jest zdrowie, i w jaki sposób równowaga i harmonia tych elementów je podtrzymuje”. Bo człowieka, życie i zdrowie możemy nazwać w pewnym odejściu od konwencji osobnymi systemami które na siebie wpływają. Wedle tego systemu zdrowie psychiczne charakteryzuje się satysfakcją z życia, autonomią (tak jak według Marii Jahody), samorealizacją i autokreacją (jak u Kazimierza Dąbrowskiego). W tym modelu warto również spojrzeć na system społeczny i duchowy. Zdrowie w pierwszym charakteryzuje się zdolnością do pełnienia ról społecznych, a w drugim świadomym dążeniem do transcendencji, albo w kierunku samorozwoju duchowego bądź ku istocie wyższej, Bogu.

Stanowisko psychiatryczne reprezentowane przez I. Sowę potwierdza ten model: „Ponieważ zgodzić się można, że ostre odbieganie od norm kultury otaczającej i dominującej powoduje potężne utrudnienie funkcjonowanie i dużą możliwość zachorowania, przeto zasadne uwzględnienie stanowiska relatywistyczno -kulturowego w psychiatrii brzmi następująco: jednym z warunków zdrowia psychicznego(...), albowiem wymiarem zdrowia psychicznego jest to, aby nie być całkowicie nieprzystosowanym do dostępnych w tej kulturze sposobów postępowania”. Więc zdrowie to bycie przystosowanym do danego społeczeństwa.

Natomiast słowa Juliana Aleksandrowicza znakomicie obrazują moim zdaniem podejście modelu ewolucyjnego, rozumiał on bowiem zdrowie jako "stan w którym osoba ludzka potrafi przystosować się do działających na nią bodźców środowiskowych w taki sposób, żeby proces adaptacyjny nie zakłócił homeostazy w kręgu somatycznym, psychicznym i środowiskowym, a w dalszej konsekwencji nie zniszczył organizmu". W tym modelu bowiem zdrowie rozumiemy jako szansę przetrwania organizmu w danym środowisku. Podkreśla on mocno, że adaptacja musi przechodzić w taki sposób by w żadnym z wymiarów zdrowia nie zakłócić homeostazy, musi zachodzić między innymi równowaga, co przecież jest też bardzo podobne do modelu ekologiczno- systemowego.

Wedle modelu ewolucyjnego zdrowie to właśnie szansa na przetrwanie w danym środowisku. Ale konkretnie o tym modelu wspomnę jeszcze przy okazji.

Wymieniłem już co najmniej osiem definicji zdrowia psychicznego. I mimo że wiele z nich posiada wspólne elementy, to w całej psychologii nie powstała jeszcze teoria która zadowoliłaby wszystkich. Moim zdaniem najważniejsze doprowadzić do takiego stanu wiedzy, by każdy człowiek bazując na odkryciach, informacjach oraz różnych teoriach mógł sam dla siebie stworzyć teorię zdrowia. Zdrowia do którego będzie dążył i które pomoże mu pomyślnie żyć w naszym społeczeństwie.

By dokładniej zrozumieć czym jest zdrowie, a właściwie zdrowie psychiczne, warto byłoby się przyjrzeć chorobom, czyli psychopatologiom. Nie są to co prawda przeciwieństwa zdrowia, aczkolwiek na pewno pomagają nam je diagnozować ponieważ na pewno zdrowiem psychicznym nie są.

I tak Keyes i Lopez, przedstawiciele psychologii pozytywnej, starając się w odpowiedni sposób przekształcić definicję Światowej Organizacji Zdrowia, rozdzielają zdrowie człowieka na cztery stany zależne bezpośrednio od dwóch zmiennych: od dobrostanu i psychopatologii . I tak zdrowie traktowane jest jako wysoki dobrostan i niska psychopatologia, natomiast zaburzenieś psychiczne jest stanem dokładnie odwrotnym. W tym modelu istnieją też stany pośrednie nazywane Słabnięciem (niska psychopatologia i niski dobrostan, czyli tracenie zasobów które są nam potrzebne do zdrowego trybu życia) i Zmaganiem (czyli wysoką psychopatologią ale również wysokim dobrostanem, pomagającym nam walczyć z objawami choroby).

Tutaj choroba to wysoki stan psychopatologii a dobrostan to świadomość własnego potencjału, umiejętności radzenia sobie ze stresem, zdolności do efektywnej pracy, oraz do efektywnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Zaburzenia psychiczne zebrane są w dwóch systemach katalogujących, opisujących ich symptomy. Pierwszy z systemów to DSM - system stworzony przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, a drugi to ICD-10 tworzony przez Światową Organizację Zdrowia, który jest ogólnym systemem klasyfikującym zaburzenia pojmowane w szeroki sposób, czyli od zaburzeń fizycznych po właśnie psychiczne. Obydwa systemy nozologiczne katalogują choroby z uwzględnieniem takich parametrów jak etiologia, patogeneza oraz objawy chorobowe (symptomy).

Przyjmuje się, że patologia w psychologii zawiera jeden z siedmiu elementów: cierpienie, trudności w przystosowaniu, nieracjonalność i dziwności, nieprzewidywalność i brak kontroli, rzadkość i niekonwencjonalność, dyskomfort obserwatora, naruszanie norm społecznych. Dzięki tym określeniom bardzo szybko możemy stwierdzić wstępnie czy pewne zachowania zaliczać powinniśmy do objawów zaburzenia psychicznego, czy też jako statystyczne odchylenie od normy.

Normy możemy podzielić za Kondasem na statystyczne, kulturowe i przystosowawcze. Mówią one nam w rozmaitych przekazach, jak powinniśmy żyć by było to dobre życie dla nas i dla naszego całego środowiska. Przestrzegając jakieś normy, staramy się jednocześnie zachować swoistą równowagę pomiędzy systemami w których znajdujemy się my, inni, których wszyscy jesteśmy nierozłącznymi składnikami.

MODEL SYSTEMOWY, JAKI ON W KOŃCU JEST?

Model systemowy opiera się na teorii systemów, która moim zdaniem jest jedną z lepszych metod starających się zobrazować otaczający nas świat i następujące w nim powiązania i skutki interakcji. I dlatego też wykonuję wielki ukłon w kierunku pana Bertalanffy'ego uważanego za twórcę tej teorii. I mogłoby się wydawać, że jestem w tym momencie gołosłownym hipokrytą. Wszak chwilę wcześniej krytykowałem model Antanovsky'ego, który po prostu jest dla mnie wymijającą odpowiedzią, właśnie za prostotę, a teraz zaczynam wychwalać model który opiera się na teorii szeroko krytykowanej właśnie za swoją ogólność i abstrakcyjność.

Dla mnie jednak osobiści ten model może i jest abstrakcyjny, ale tylko i wyłącznie z powodu ograniczeń narzucanych nam przez naturę naszego mózgu. Przez pryzmat tej teorii możemy spoglądać na wszystko w zupełnie nowym świetle. Patrząc na figury na szachownicy, nie obserwuję już potencjalnych ruchów moich i przeciwnika, ale wielką siatkę wzajemnych powiązań, by wygrać muszę utrzymać delikatną homeostazę moich figur i zniszczyć ją u przeciwnika. Tak samo gdy patrzymy na człowieka chorego psychicznie nie możemy mówić o jego chorobie nie obserwując jego najbliższego środowiska i jego wcześniejszych i aktualnych interakcji z bliskimi mu osobami.

O takim właśnie podejściu traktuje terapia systemowa rodzin. Nie traktuje się w niej choroby pacjenta jako odosobnionego przypadku, mówi się raczej o chorobie rodzinie. Nie mamy załóżmy problemu alkoholowego Jana Kowalskiego tylko problem alkoholowy rodziny Kowalskich. Wiąże się to z faktem, iż często choroba jest odpowiedzią jednostki na problem nie jej, a większego systemu w którym się znajduje. Jest to odpowiedź patologiczna, ale leczenie tylko objawów, co wiemy nie od dzisiaj, a objawami byłby w tym przypadku właśnie alkoholizm, nie prowadzi do rozwiązania problemu. Często bywa tak, że alkoholizm bądź inne problemy jednostki tak naprawdę spajają rodzinę w całość. Może się okazać, że rodzina z jakiegoś powodu traci ogniwa je spajające, na przykład przez odejście dzieci z domu, utratę pracy itp. - co może prowadzić do wewnętrznych konfliktów. W sytuacji patologicznej zamiast rozwiązania owego konfliktu, może wystąpić objaw patologiczny, jak w naszym przykładzie alkoholizm. Przez sprzężenie zwrotne, które objawiało by się w naszym przypadku narzekaniami żony i większym piciem męża, oddalany jest rzeczywisty problem. Żonie w naszym przypadku wygodniej jest znosić męża alkoholika niż męża niezadowolonego z życia, który z powodu urażonej dumy z niczym usilnie się z nią nie zgadza.

Teraz może się zdarzyć, że wyleczenie pana Jana doprowadzi albo do innego urazu w jego psychice, albo do patologicznych zmian jego żony. Wszystko to będzie prowadziło do utrzymania jedności systemu. Jest to bowiem jedna z charakterystycznych cech systemu. Każdy system bowiem cechuje się tendencją do przetrwania.

Bez spojrzenia na powyższy problem z punktu widzenia systemowego, lecząc same objawy (alkoholizm) nie wygaszamy problemu co bardzo często prowadzić by mogło do innych patologicznych zaburzeń.

Przykład może wydawać się przerysowany, ale w psychologii systemów rodzinnych znane są przypadki, gdzie uzależnienie od narkotyków dzieci a nawet ostre symptomy schizofrenii stają się ogniwem które silniej spaja rodzinę. Są przypadki gdzie dziecko jest leczone z najostrzejszych objawów schizofrenii i w tym czasie rodzina przeżywa wielkie stresy. Po powrocie do rodziny w krótkim czasie następuje nawrót ostrych objawów choroby, spowodowany koniecznością powrócenia do wcześniejszego ułożenia rodziny (jest to tak zwana tendencja do stałości).

Zachowanie takie jest zachowaniem patologicznym, ale co by nas to obchodziło, gdybyśmy na problem jednostki patrzyli wybiórczo, nie zwracając uwagi na jego środowisko. Gdy w systemie zostaje zauważony brak tendencji do zmiany, zachodzącej chociażby wraz z upływem z czasem, wtedy możemy mówić o systemie patologicznym. A taki system niezależnie od tego jak silnie będziemy się starali dalej będzie generował takie czy inne patologiczne objawy naszych pacjentów i członków ich rodzin.

W systemach społecznych dochodzi do interakcji pomiędzy członkami. Może w takim momencie dojść do schizmogenezy definiowanej jako: „Pomiędzy osobami w interakcji zachodzi proces eskalacji, samowzmacniające się w czasie cykle zachowań wywołanych wzajemnymi reakcjami”. Owe reakcje mogę być symetryczne bądź komplementarne. Powinny zachodzić naprzemiennie, bowiem gdy mają charakter eskalujący mogą doprowadzić do zniszczenia systemu. I wtedy właśnie może nastąpić reakcja obronna systemu prowadząca do stworzenia pewnej patologii.

Konflikty są częścią naszej interakcji, wedle słów Folgera, Poola i Stutmasa: konflikt to „interakcja ludzi zależnych od siebie którzy, uważają że mają niezgodne cele oraz postrzegają siebie nawzajem jako przeszkody w osiągnięciu owych celów". Można go rozwiązać, jednakże nawet wtedy warto spojrzeć na problem w sposób systemowy. Między każdym zjawiskiem kulturowym, społecznym czy rodzinnym zachodzi korelacja z innym. Nic nie dzieje się bez swoistego tła, na wszystko musimy spoglądać z bardzo szerokiej perspektywy.

W sposób systemowy wszelkie problemy stara się naprawiać Bert Hellinger, niemiecki psycholog, używa teorii systemowej w swoich metodach leczenia wielu zaburzeń psychicznych. Stara się on z pomocą metody zwanej ustawieniami rodzinnymi uwolnić pacjenta od zobowiązań spadających na niego z powodu bycia członkiem danej społeczności (w tym przypadku rodziny). Powoduje to spadek napięcia i wiele innych pozytywnych aspektów. Psycholog zza naszej zachodniej granicy nie zwraca jednak uwagi chyba na negatywne skutki takiego działania, ponieważ nie możemy przewidzieć jakie inne efekty będzie miało zwolnienie pacjenta z zobowiązań które co prawda są uciążliwe, ale stanowią ważny punkt stabilności systemu ponieważ wpływają na strukturę rodziny, na jej zasady, wzorce i relacje. Metoda Hellingera może więc niejednokrotnie przysporzyć więcej krzywdy niż korzyści.

Nie ma więc również i w tej metodzie idealnego rozwiązania, które nie narażałoby systemu który jest dobry (tutaj jeszcze ciężej ocenić jakiemu systemowi możemy przypiąć taką etykietę). Leczenie bowiem w teoriach systemowych opierają się właśnie na zmianach struktury/zasad/wzorców/relacji rodziny. Pamiętajmy jednak, że każdy element systemu oddziałuje silnie na inne elementy swojego systemu a także na elementy podsysteowe i pozasystemowe.

Nie ma więc w tej koncepcji idealnej metodzie uleczania chorych osobników. Możemy jednak wykorzystać ją do działań prewencyjnych. Możemy kształcić ludzi i pomagać im w taki sposób by systemy które tworzą nie wytwarzały patologii.

Fakt zależności między wszystkim wpływa również na dobór innych metod leczenia. Znany jest w literaturze przykład kobiety w trakcie której leczenia nie tylko pominięto obserwację systemu, ale również zaszkodzono jej poprzez wybranie nieodpowiedniej, teorytycznie nieszkodliwej metody. Kobieta ta miała problem ponieważ często kłóciła się z mężem, na kłótnie reagowała gniewem, krzykiem i płaczem. Strasznie ją to męczyło, przez co poddała się metodzie biofeedbacku polegającej na stosowaniu w użyciu dowolnej autoregulacji przejawów psychofizjologicznych poprzez wzmacnianie czuciowych interakcji zwrotnych, których źródłem są procesy zachodzące w organizmie. Kobietę nauczono nie reagować tak impulsywnie na zachowania męża. Doprowadzało to jej partnera do takiej furii, iż zaczął ją molestować fizycznie. Jak widać na tej sytuacji małe niedopatrzenie i pomoc jednostce z niewłaściwej strony doprowadziło do gorszych efektów niż było to zamierzone.

W tym modelu niczym Gestaltysta musimy spoglądać na każdy problem z uwzględnieniem jego elementów składowych .

Uważam, że w analogiczny sposób tłumaczy owy model korelację pomiędzy psychiką, ciałem hartem ducha. Pomiędzy tymi trzema ewentualnymi które można właściwie traktować jako równorzędne systemy związane z naszym zdrowiem. Stąd też pojawiło się niegdyś przysłowie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Nie jest to stwierdzenie które zawsze się potwierdza. Postawię jednak śmiało tezę, iż pomiędzy tymi trzema elementami zachodzi nieustannie korelacja, to wzmacniając to osłabiając jedną z cech.

Wzajemnie przecież powiązane jest wiele zachowań ludzkich w zdrowiu fizycznym i w zdrowiu psychicznym. Prowadzi nas to do konkluzji, że na sto procent dualizm kartezjański nie opiera się na rzetelnych obserwacjach.

Model systemowy każe nam bardzo uważnie obserwować jak jedne części składowe systemu wpływają na innych. Jak system mniejszy wpływa na większy a jak większy na mniejszy. Wiele lekarstw leczących jedne dolegliwości może powodować inne gorsze. Wiele działań może być bezcelowych kiedy nie spojrzymy na nie z kontekstu większej ilości bodźców.

Przy okazji systemów rodzinnych chciałbym wspomnieć jeszcze o Loyoli - księdza który twierdził, że: „Ten, co popełnił błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy pomagają do zdrowia duszy”. Jest to ewidentne wskazanie na potrzebę rozwijania również zdrowia duchowego.

MODEL EWOLUCYJNY, ZDROWIE NASZE JAKO WYNIK EWOLUCJI, DĄŻĄCEJ NIEUSTANNIE DO ROZWOJU

Prócz systemowego spojrzenia na zdrowie poznałem jeszcze jeden model który pozwolił mi ułożyć sobie wszystko w głowie. Dodam, na początku, ze oba modele wzajemnie się nie wykluczają. Co najwyżej (ponieważ już według teorii systemów, w jakiś sposób muszą na siebie oddziaływać) uzupełniają.

Modelem tym jest model ewolucyjny. Wychodzi on co prawda z założenia do którego posiadam mieszane uczucia, albowiem traktuje psychikę jako ewolucyjne usprawnienie ciała. W każdym bądźże razie pamiętać musimy o tym, że psychika z ewolucyjnego punktu widzenia, ma pomóc nam przetrwać w otaczających nas warunkach (na tym wszak polega zjawisko ewolucji).

Chorobą w tym modelu jest niepowodzenie naturalnych programów w sprawowaniu funkcji przystosowawczej. Wiele zaburzeń można traktować tu jako nadczynność lub niedoczynność takiego sposobu zachowania, które samo w sobie jest zdrowe i przystosowawcze. Poziom zdrowia mierzymy tutaj za propozycją Lorenza jako rosnącą bądź malejącą szansę na przetrwanie organizmu w danym środowisku.

Podejście to sprawia, że ogólne podejście do zdrowia staje się bardziej skonkretyzowane na konkretne populacje. To co u nas mieści się w danych normach, gdzie indziej może wydawać się anormalne i na odwrót, norma gdzieś może być uznawana u nas za coś bardzo nienormalnego. Jeśli na przykład wzmożona agresja osobnika żyjącego w dżungli prowadzi do zwiększenia się liczby jego potomstwa oraz do dłuższego przeżycia w tym środowisku, nie możemy twierdzić, że zespół nadpobudliwości psychoruchowej jest dla niego chorobą. Może się okazać, że 90% populacji będzie posiadało cechę która dla nich determinuje przetrwanie i jakość życia swojego i rodziny, a u nas owa cecha jest bardzo rzadka i jej występowanie wiąże się z przyczepieniem etykiety zaburzenia bądź choroby.

Według licznych teorii nasze zdrowie i funkcjonowanie jest wynikiem ewolucji. Wszak znanym faktem jest, że bardzo wiele naszych zachowań determinowanych jest właśnie przez geny. Poszczególne populacje w zamierzchłych dziejach wyselekcjonowały w sobie geny które definiowały zachowania przydatne w danym środowisku. Poprzez pomieszanie genów w populacji światowej przez nieustannie postępującą globalizacje (co notabene przyśpieszyło ewolucję i doprowadziło do powstania homo sapiens) mamy w naszej puli genowej zachowania przydatne zarówno dla naszego środowiska, jak i dla środowisk odległych zarówno pod względem zarówno geograficznym jak i czasowym.

Wspomniane już wcześniej ADHD prawdopodobnie doprowadziło niegdyś do migracji naszych przodków. Napędzało ich działania, potęgując postęp gospodarczy i terytorialny. A dziś uznawane jest to za jedną z chorób psychicznych (wedle klasyfikacji ICD-10 oznaczone jest jako F90).

Geny determinują nasze zachowzanie. Wspólnie ze środowiskiem mają znaczny wpływ na takie cechy jak inteligencja, czy zdolność radzenia sobie ze stresem. Inaczej mówiąc bezpośrednio wpływają na poziom naszego zdrowia, choćby w najogólniejszej definicji zdrowia psychicznego przyjętej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).

Stres może spotkać nas w każdej chwili. Wedle Selye'a dzielić możemy go na eustres (czyli stres pozytywny, napędzający nas, wspomagający), neutralny efekt stresu oraz na dystres (jest to stres negatywny). Stresory czyli czynniki wywołujące stres są różne, mogą to być kataklizmy, stresory osobiste czy drugoplanowe. Częstość ich spotykania jest odwrotna niż kolejność w jakiej je wymieniłem. Gdy spotykamy się ze stresorem występuje faza reakcji obronnej składająca się z fazy szoku poprzedzająca fazę przeciwdziałania szokowi. Następnie pojawia się faza odporności, jej długość zależy od naszych prywatnych dyspozycji. Po fazie odporności następuje faza wycieńczenia, w której najdobitniej odczuwamy negatywne działanie stresu. Długotrwałe poddanie stresowi może doprowadzić do trwałych uszczerbków psychicznych do patologii, a więc może wywołać choroby psychiczne i zniszczyć nasze zdrowie psychiczne.

Antonovsky zwraca uwagę na fakt, iż: "większość z nas utrzymuje sie przy życiu, a nawet znakomicie prosperuje w świecie pełnym patogenów fizycznych, psychologicznych, społecznych i kulturowych, czyli stresorów". I rzeczywiście, biorąc pod uwagę jak wiele stresorów otacza każdego z nas musielibyśmy, wedle słów Gustawa Flauberta: „aby osiągnąć szczęście, trzeba spełnić trzy warunki: być imbecylem, być egoistą i cieszyć się dobrym zdrowiem. Jeśli jednak nie spełnicie pierwszego warunku, wszystko jest stracone”, być imbecylami i nie dostrzegać otaczających nas stresorów by przetrwać. Ta linia obrony nie miałaby chyba jednak powodzenia na drodze ewolucji, ponieważ nie zauważanie stresora nie likwiduje go, a to prowadziłoby mówiąc najprostszymi słowami do zjedzenia naszego przodka. A ponieważ wszyscy jesteśmy potomkami najlepiej przystosowanych osobników (które przekazały własne geny potomstwu) musi istnieć inne rozwiązanie.

I tak posiadamy zasoby odporności na stres. Są to zasoby materialne, fizyczne, intrapersonalne, informowanie i edukacja, kulturowe i poczucia koherencji. O ile zasoby fizyczne, intrapersonane i materialne wypływają bezpośrednio z naszych genów to po głębszym zastanowieniu możemy powiedzieć, że kultura a wraz z nią pozostałe dwa składniki jeśli nie wypływają bezpośrednio z genów to też są efektem ewolucji, ale naszej kultury.

Nasza odporność na stres zależna jest więc od tego w jaki sposób zostaliśmy przystosowani do życia na tym padole.

Tak samo geny determinują zdrowie poprzez odporność na substancje narkotyczne. Dla każdego osobnika różna jest tolerancja na każdy składnik, różne są objawy i przebieg uzależnienia. Używanie narkotyków pomogło nam niejednokrotnie przeskoczyć problemy które pojawiały się w naszej przeszłości. Wystarczy chyba, że wymienimy nie tak odległy przykład mieszkańców wysp na pacyfiku którzy dzięki żuciu liści kokainy mogli w trakcie wielodniowych podróży pić słoną wodę, by pokazać jak różne mogą być sposoby użycia narkotyków.

W dzisiejszych czasach prócz zastosowania niektórych narkotyków jako silnych leków, nie są one nam teoretycznie potrzebne a wręcz znaczna większość z nich psuje nasze zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne.

Według jednego z czołowych przedstawicieli modelu ewolucyjnego Karola Lorenza „umysł ludzki zrodzony z myślenia pojęciowego, syntaktycznej mowy i możliwości dziedziczenia tradycyjnej wiedzy, rozwija się nieporównywalnie szybciej od duszy (która jest przez niego definiowana jako subiektywne przeżycia oparte na genetycznie zaprogramowanych skłonnościach i pozostała niezmieniona od czasów powstania ludzkiej kultury). Wskutek czego człowiek zmienia swoje środowisko na niekorzyść własną i środowiska”.

Mówi on tutaj o dwóch przeciwległych biegunach człowieczeństwa. Na jednym z nich jest dusza która potrzebuje pewnego a po drugiej jest znacznie bardziej rozwinięta psychika, inteligencja która serwuje coś zupełnie innego.

Jest to zgodne z tym co mówi nam dzisiejsza genetyka. Ewolucja genotypowa, jest o wiele wolniejsza od ewolucji technologicznej i kulturowej, przez co nasz genotyp dalej jest przystosowany najlepiej do warunków panujących w dalekiej przeszłości (parę tysięcy lat temu). Z tego powodu pojawiają się wśród populacji zaburzenia choćby typu otyłości: niegdyś nie było praktynej potrzeby ograniczania łaknienia na rzadko spotykane słodkie produkty.

Dusza w ujęciu Lorenza przypomina mi instynkty, a te notabene również mogą przyczyniać się do powstawania stresów a co za tym idzie do niszczenia naszego zdrowia psychicznego. Nieważne czy spojrzymy na nie ze strony Freuda ( zachowania życia i seksualne) czy też Jamesa (tysiące różnych instynktów), bardzo często możemy zauważyć sytuacje w których instynkty te prowadzą do przeciwległych pragnień ucieczki i podążania. Taki konflikt interesów powoduje silne stresy, o których już jednak wspominałem.

W koncepcji ewolucyjnej bardzo podoba mi się definicja zdrowia i choroby. Przytoczę je tutaj raz jeszcze; poziom zdrowia to rosnąca albo malejąca szansa przetrwania organizmu w danym środowisku. Wiele zaburzeń można, zaś, interpretować jako nadczynność lub niedoczynność takiego sposobu zachowania, które samo w sobie jest zdrowe i przystosowawcze.

Taka definicja zdrowia doskonale tłumaczy zróżnicowanie co do rozumienia zdrowia w zależności od kultury, o czym w pewnym sensie pisałem już wczęsniej. Chciałbym jednakże wspomnieć o prostym dowodzie natury fizjologicznej. Anemia sierpowata która jest ciężką chorobą która osłabia wydolność organizmu, w niektórych środowiskach w których wysoka jest zachorowalność na malarię jest cechą niezwykle przydatną ponieważ malaria nie przenosi się na chorych na anemię sierpowatą. Ponieważ jest to choroba śmiertelna, w takich populacjach osobniki posiadające anemię sierpowatą dożywają statystycznie dłużej i zostawiają więcej potomstwa niż osoby w naszym mniemaniu zdrowe.

Moim zdaniem w takich populacjach osobniki nie mające anemii sierpowatej powinny być uznawane za osobniki chore, co zgodne byłoby zazwyczaj z normą statystyczną.

Bardzo ciężko też definiować mniej groźne choroby psychiczne. Bardzo często przecież zdarza się tak, że w pewnym okresie życia takie odchylenie od normy jest patologiczne, ale w innym pomaga przetrwać osobnikowi.

Model systemowy pomaga opisywać i zrozumieć przeróżne zależności które zachodzą w otaczającym osobnika środowisku i które wpływają bezpośrednio bądź pośrednio na jego stan zdrowia psychicznego. Wiedza ta pomaga leczyć również prewencyjnie, nie skupia się na leczeniu objawów tylko skutków. Pomaga zauważyć nam rzeczy na które bez niego nie zwrócilibyśmy szczególnej uwagi.

Model ewolucyjny natomiast tłumaczy czym jest i skąd się wzięło zdrowie. Tłumaczy w prosty sposób dlaczego zdrowie może mieć różne definicje dla różnych kultur i populacji.

Ich definicje zbiegają się gdy zapytamy się bezpośrednio o zdrowie. Pierwszy model definiuje je jako zdolność przystosowania wewnętrznej homeostazy do zmieniającego się środowiska, zaś choroba to zaburzenie równowagi a zarazem początek zdrowienia czyli budowanie nowej homeostazy. W drugim zaś zdrowie to zdolność do przetrwania, a choroba to niedorozwój bądź zbytnie rozwinięcie potrzebnych ku temu cech.

Można obydwie definicje zespolić; uznając, że mówiąc o zdrowiu myślimy o wewnętrznej homeostazie dostosowanej do zmieniającego się środowiska której nadrzędnym zadaniem jest jak najlepsze funkcjonowanie organizmu ze względów na okoliczności. Chorobą zaś nazwiemy upośledzenie cech potrzebnych do przeżycia cechujące się zniszczeniem homeostazy dążącym do utworzenia kolejnej nawet patologicznej homeostazy.

Dlaczego patologicznej? Organizm może przecież w niektórych przypadkach tak uzupełnić system, że ten zachowywać będzie swą homeostazę, jednakże czasem może się zdarzyć, że uzupełnienie systemu doprowadzi do zmian które będą negatywnie wpływały na zdrowie psychiczne. Mogą to być na przykład zmiany związane z negatywnym podejściem do społeczeństwa, z odstępstwem od norm społecznych cz z nieprzewidywalnością.

BIBLIOGRAFIA:

  1. D.M.Buss: Psychologia ewolucyjna, Gdańsk: Gdańskie wydawnictwo psychologiczne, 2001

  2. Tomasz Pasikowski: Stres i zdrowie, Poznań, Wydawnictwo Fundacji Humoniara, 2000

  3. C.L.Sheridan, S.A. Radmacher, Psychologia zdrowia, Warszawa, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, 1998

  4. Ewa Trzebińska, Psychologia pozytywna, Warszawa, Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne, 2008

  5. red. J Stewart, Mosty zamiast murów, Warszawa; PwN 2000

  6. J. Heszen, H. Sęk, Psychologia zdrowia, Warszawa, PWN, 2007

  7. red. Helena Sęk, Społeczna psychologia kliniczna, Warszawa, PWN, 1991

  8. J. Heszen-Niejodek, H. Sęk, Psychologia zdrowia, Warszawa, PWN, 1997

  9. J.C. Czebała, Czynniki leczace w psychoterapii, Warszawa, PWN, 2006

  10. Arcsin, Metoda Berta Hellingera, www.helinger.pl

  11. http://www.who.int

  12. De Barbaro B. (red.), Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.1999

  13. http://en.wikipedia.org/wiki/Marie_Jahoda

  14. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_D%C4%85browski_(ur._1902)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SYLABUS - Co to znaczy być zdrowym, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Zdrowie
Co to znaczy być zdrowym syllabus 2008, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Zdrowie
zdrowie-wyklady, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Zdrowie
praca kontrolna lo semestr II
293 , Praca zaliczeniowa z Psychologii i Socjologii Zarządzania
Praca Zaliczeniowa z Psychologii, Testy
Wymagania do kolokwium zalicz, Studia, I semestr II rok, Techniki laboratoryjne
praca na cisco semestr ii 7N3LMEYJZAPQZ7IWKJKX5SIKGXMSRJY6WEUOWYI
PSYCHOLOGIA SEMESTR II
Maruszewski, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Procesy Poznawcze
Maruszewski, PSYCHOLOGIA, Semestr II, Procesy Poznawcze
praca zaliczeniowa z PSiO semestr 2, Zespół Szkół Elektryczno-mechanicznych
Praca zaliczeniowa z filozofii - sem II, Testy
praca kontrolna lo semestr II
praca zaliczeniowa psychologia

więcej podobnych podstron