Różnica między modlitwą chrześcijańską a sekciarską 5—8`97
Skąd się bierze niezwykła popularność różnego typu sekt? Przypatrzmy się temu niezwykłemu fenomenowi ludzkiej głupoty poprzez pryzmat sekty Powszechnego Kościoła Królestwa Bożego „Jutro zostanę wysłuchany” W przyszłym roku sekta o nazwie Powszechny Kościół Królestwa Bożego będzie świętowała jubileusz dwudziestolecia. Najhuczniej pewnie w Brazylii, gdzie zyskała największą popularność dzięki swemu założycielowi — Edirowi Macedo. Za swój sukces uważa on umiejętność przystosowania doktryny ruchu do sytuacji społecznej kraju. Dyrektor Instytutu Teologicznego w Salvador de Bahia — o. Ademar Dantas — wyjaśnia ją następująco: „Prawo silniejszego”, wszechobecne w społeczeństwie brazylijskim, pozbawiło wielką część ludności szansy dobrobytu. Lecz nie odebrało im pragnienia posiadania. W wymiarze religijnym pragnienie to stało się bardzo wyraźne, wręcz dotykalne: „jutro zostanę wysłuchany”. Dzięki temu, codzienne życie pełne biedy, bezradności i beznadziejności staje się znacznie bardziej znośne. Sekta doskonale podchwyciła to zjawisko i nadała jemu szalony rozpęd. Jej podstawowe założenie teologiczne jest następujące: człowiek został stworzony przez Boga dla osiągnięcia szczęścia, które polega na materialnym dobrobycie, wspaniałym zdrowiu, poprawnych relacjach rodzinnych itd. Posiadać to wszystko, to znaczy być błogosławionym, natomiast nie posiadać — być przeklętym. Nie ma miejsca na inną możliwość. Kto ponosi winę za przekleństwo? Szatan — pada równie jasna odpowiedź liderów sekty. W powyższej perspektywie, Bóg jest Ojcem i opiekunem bogatych i zdrowych, natomiast cała rzesza biednych jest własnością diabła. Łatwo zdać sobie sprawę, jaki „dynamit” zawiera w sobie ta doktryna dla większości społeczeństwa, mającej pensję poniżej minimum. Pomimo niezamożności swoich członków, sekta dysponuje olbrzymim kapitałem dzięki wdrożeniu innej zasady: aby wszystko otrzymać, wpierw musisz wszystko oddać. Opowiadanie biblijne o wdowie z Sarepty i o ofierze Abrahama są więc interpretowane dosłownie: Bóg da ci wszystko, jeśli tylko dla Niego zaryzykujesz. Ten więc, kto zrzekł się już wszystkiego, ma prawo wybierać między tym, co Jezus udziela: pracą, telewizorem, samochodem” Proś Boga o co tylko zechcesz! — zachęcają przywódcy sekty. Jeden z nich namawiał do przyniesienia na nabożeństwo planu wymarzonego domu. A kiedy coś nie wychodzi z otrzymywaniem, recepta jest prosta: nie dałeś jeszcze wszystkiego! Nie dość uwierzyłeś! Czyjemu dziełu chcesz pomóc? Jestem jedynie muszym odchodem, odpadkiem — mawia o sobie sam szef sekty — Edir Macedo. Jednocześnie jest niezwykle utalentowanym menadżerem. Cyfry są imponujące: Powszechny Kościół liczy 3,5 miliona wiernych; 2 100 świątyń oraz 7 000 pastorów; ogromny kapitał, w tym jeden bank. Posiada własną sieć telewizyjną, 26 rozgłośni radiowych i wiele tytułów czasopism. Poza Ameryką Południową sekta jest już w Afryce, Japonii i w Europie, szczególnie w Portugalii. W maryjne święto Nossa Senhora Apericida, 12 października, jeden z biskupów sekty potłukł na oczach telewidzów figurę Matki Bożej, konkludując: „widzicie więc, jaki jest koniec tego gipsu („) To nie ma nic wspólnego z Bogiem!” Natomiast w roku ubiegłym, tuż przed Bożym Narodzeniem, inny program telewizyjny wyświetlił następujący obrazek: Edir Mecido z zadowoloną miną klęczy przed masą rozsypanych dolarów, które zostały zebrane podczas jednego z nabożeństw w Nowym Jorku. A następnie jego wyjaśnienie o sposobie ściągania pieniędzy z adeptów ruchu: Nie trzeba być ani skwaszonym, ani pokornym” Należy zdobyć się na to, aby powiedzieć: „ty musisz teraz pomóc dziełu Boga. Jeśli chcesz pomóc — amen. Jeżeli nie, to precz do piekła!” Według czasopisma Courrier International z 11 stycznia, kapitał Macedo bije na głowę dwa ogromne koncerny: Alcoa (największy producent aluminium w Brazylii) i Pirelli. Sam szef jednak, gdy zapytano go wprost o dokładne liczby, odpowiedział: Nie chcę podawać cyfr. Biblia naucza, że Dawid popełnił olbrzymi błąd ujawniając liczebność narodu Izraela. Za to lud został przeklęty. Tak więc nawet Biblią posługuje się w utrzymywaniu sekretów bankowych. Dla wielu milionów członków sekty nie ma to jednak większego znaczenia. Marzenia o jutrze są silniejsze, niż dzisiejsza prawda.
Powiew pogaństwa
Wzrost popularności sekty Powszechnego Kościoła Królestwa Bożego polega na zarażaniu się ludzi odrażającą — żeby nie powiedzieć — obrzydliwą wizją Boga. Relacja między człowiekiem a Bogiem pojmowana jest tutaj jako handel: oddam Ci, Boże, wszystko co posiadam w zamian za spełnienie mych konkretnych żądań. Nie pozostaje absolutnie nic z prawdy o Bogu. Jest to raczej powrót do pogaństwa przedstawiającego bożka, na którego trzeba znaleźć „odpowiedni sposób”, ażeby pozyskać jego przychylność. Typowym przykładem było właśnie „coś za coś”, łącznie ze składaniem ofiar z życia dzieci. Ponieważ Naród Wybrany był narażony na tego typu zwyrodnienia w kulcie, Pan Bóg wielokrotnie upominał i zapewniał, że pała odrazą wobec wszelkich modlitw i ofiar, które są inspirowane pokusą wciągnięcia Go w jakiś „interes”. Jeszcze gorętsze upomnienie zostało do nas skierowane poprzez całe objawienie Jezusa o swoim i naszym Ojcu. Chrystus odkrywa przed nami oblicze Boga, który jest nie tylko dobry, lecz jest samą Dobrocią: nie tylko jest kochający, lecz jest samą Miłością. W świetle tego oczywistym jest, dlaczego mentalność handlarska jest wobec Niego prawdziwą zniewagą i niewdzięcznością. Dla wyznawców omawianej sekty nie Bóg jest ważny, lecz Jego „towar”. Tymczasem Pan Bóg, który jest Miłością, pragnie nam dać nie coś, lecz Siebie samego. Miłość dąży do udzielania darów najwspanialszych, a najwspanialszym darem, jaki istnieje, jest sam Bóg. Bóg pragnie nam udzielić siebie, swoje nieskończone, boskie życie. Oczywiście, mamy prawo zwracać się we wszystkich trudnościach do naszego Ojca, który „wie, czego nam potrzeba”. Tej niezwykłej ufności i odwagi proszenia uczył nas sam Jezus. Lecz każdy dar (np. zdrowie, życie, praca itp.) nie ma służyć zaspakajaniu naszych ostatecznych pragnień i dążeń, wręcz przeciwnie: ma przygotować nasze serca do przyjęcia niezniszczalnych darów, czyli samego Boga, Jego wiecznych dobrodziejstw, „mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie” (por. 2 Kor 5, 1). Pomiędzy modlitwą chrześcijańską o dobra materialne, a modlitwą sekty jest więc zasadnicza różnica. Nasze proszenie i otrzymywanie odbywa się w perspektywie darów wiecznych. Z tej perspektywy — jak podpowiada wiara — patrzy Bóg na to wszystko, o co Go prosimy. My czasami gubimy to spojrzenie, ponieważ łatwo przywiązujemy się do doczesności. Niekiedy Bóg nie wysłuchuje konkretnych próśb. Pewnie dlatego, aby otrzymanie wartości przemijających nie odsunęło nas od pragnienia posiadania dóbr wiecznych. A więc nie otrzymanie jest również dowodem miłości Bożej. Jest to prawda zupełnie niezrozumiała, wręcz skandaliczna dla mentalności pogańskiej, która jest ślepa na istotę Bożej miłości i bezinteresowności. Warto o tym pamiętać, kiedy spotkamy się z fanatyzmem różnego rodzaju sekciarzy.
ks. Andrzej Trojanowski TChr, Paryż.