Cudowny lek na raka
Ten popularny lek, który każdy ma w apteczce, zmniejsza o ponad połowę prawdopodobieństwo zachorowania na raka jelita grubego u osób z rodzin obciążonych większym ryzykiem
To, że aspiryna może być skutecznym antidotum na nowotwory, podejrzewano od dawna. Teraz dysponujemy przekonującymi dowodami.
Osoby, którym grozi zachorowanie na raka jelita grubego, powinny codziennie sięgać po aspirynę, twierdzą naukowcy. Z badań wynika, że lek ten zmniejsza o ponad połowę prawdopodobieństwo zachorowania na raka jelita grubego u osób z rodzin obciążonych większym ryzykiem. Najnowsze, przełomowe badanie miało na celu wykazać, że aspiryna skutecznie chroni przed rakiem i zapewne utwierdzi miliony ludzi w średnim wieku w przekonaniu, że warto regularnie łykać tę tabletkę.
- Położyliśmy w końcu wisienkę na torcie: przeprowadzone przez nas randomizowane badania kliniczne miały na celu wykazać, że aspiryna chroni przed rakiem i to zadanie wykonaliśmy - mówi profesor sir John Burn z Uniwersytetu Newcastle, który kierował badaniami. Jego zespół obserwował 861 osób cierpiących na zespół Lyncha, wrodzoną predyspozycję do zachorowania na raka jelita grubego, która dotyka ponad 30 tys. osób w Wielkiej Brytanii. Mimo iż zażywanie aspiryny może powodować krwotoki wewnętrzne, sir John Burn twierdzi, że „usilnie zaleca się”, by ci pacjenci zaczęli regularnie przyjmować ten środek.
- Jeśli wszystkim tym ludziom zaczniemy podawać aspirynę, możemy uniknąć 10 tys. zachorowań na raka, choć w 1000 przypadków spowodujemy chorobę wrzodową - mówi. - Uważam, że to i tak się opłaca.
Obszerne badanie przeprowadzone w ubiegłym roku wykazało, że przyjmowanie codziennie zaledwie 75 mg aspiryny może o jedną trzecią zmniejszyć śmiertelność z powodu raka. Przy ustalaniu tej dawki lekarze opierali się na innych badaniach, zmierzających do wskazania minimalnej ilości, przy której aspiryna wykazuje działanie chroniące przed chorobami serca i udarami. Zespół sir Johna podawał pacjentom 600 mg aspiryny dziennie, zakładając że taka dawka wykaże znacznie lepsze efekty w prewencji chorób nowotworowych. Obecnie badacze starają się ustalić optymalną dzienną dawkę. Sir John twierdzi, że on sam już przyjmuje aspirynę, która najlepsze efekty daje, jeśli pacjenci zaczynają ją zażywać po 45. lub po 50. roku życia.
- Zanim jednak pacjent zacznie regularnie przyjmować aspirynę, powinien skonsultować to z lekarzem, ponieważ lek może nasilić dolegliwości żołądkowe, w tym chorobę wrzodową - zauważa naukowiec. - Jednakże jeśli w rodzinie występowały przypadki zachorowań na raka, pacjenci na pewno zechcą rozważyć bilans potencjalnych zysków i strat, zwłaszcza że dziś dostępne są bez recepty leki blokujące wydzielanie kwasów żołądkowych.
Ponad połowa z 861 uczestników badania przyjmowała po dwie tabletki aspiryny (600 mg) dziennie, przez dłuższy lub krótszy okres. Po dziesięciu latach od czasu, gdy zaczęli zażywać tabletki, odnotowano 19 przypadków zachorowania na raka w grupie przyjmującej aspirynę i 34 przypadki w grupie przyjmującej placebo. Wśród tych, którzy uczestniczyli w badaniu przez co najmniej dwa lata, odnotowano 10 przypadków raka w grupie przyjmującej aspirynę i 23 przypadki w grupie przyjmującej placebo. Efekty zaczęły być zauważalne pięć lat po tym, jak pacjenci zaczęli zażywać aspirynę i trwały długo po tym, gdy zaniechali jej przyjmowania, donoszą autorzy badań na łamach pisma „The Lancet”. - Ostatecznie wykazaliśmy, że aspiryna ma silne działanie antynowotworowe, ale można to było stwierdzić dopiero po wielu latach - zauważa sir John Burn. - Jeśli przez dwa lata będziemy podawać dwie tabletki aspiryny dziennie osobom dziedzicznie obciążonym ryzykiem zachorowania na raka jelita grubego, to po pięciu latach zagrożenie zmniejszy się o ponad połowę.
Co roku w Wielkiej Brytanii u około 40 tys. osób diagnozuje się raka jelita grubego, a ponad 16 tys. z nich umiera na tę chorobę. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób aspiryna przeciwdziała wystąpieniu raka. Sir John uważa, że zawarte w niej związki wywołują reakcję, w wyniku której uszkodzone genetycznie komórki ulegają samozniszczeniu w bardzo wczesnym stadium rozwoju. David Willetts, brytyjski minister nauki nie kryje entuzjazmu. - Te przełomowe badania to wielkie osiągniecie brytyjskich naukowców i mile widziany wkład do naszej coraz bogatszej wiedzy na temat raka - cieszy się. - Dzięki tej wiedzy uda nam się ocalić tysiące osób na całym świecie.
Tekst: Chris Smyth
1