ZOA: Rozkaz - szlifować perony !
Najbardziej elitarna jednostka Policji będzie patrolować ulice jak rekruci.
Warszawscy antyterroryści będą brać udział w patrolowaniu ulic. Komenda Główna Policji i MSWiA zaznaczają, że jest to jedynie element szkolenia funkcjonariuszy, ekspert do walki z terroryzmem Marcin Kossek mówi jednak o "upokorzeniu jednostki".
Już na początku lutego wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak (nadzorujący m.in. policję - red.) zapowiedział zmiany w Zarządzie Operacji Antyterrorystycznych (ZOA).
Powiedział wówczas, że udział antyterrorystów w normalnych, choć trudniejszych działaniach policji - np. podczas zatrzymywania niebezpiecznych przestępców - "powinien być normą". Mówił też, że jednostka ta będzie wykorzystywana - w szczególnych sytuacjach - np. do ochrony pociągów.
Komendant główny policji Marek Bieńkowski podjął decyzję, by warszawscy antyterroryści, w ramach szkolenia, uczestniczyli w patrolowaniu ulic. Jak powiedział rzecznik szefa policji Zbigniew Matwiej, codziennie w patrolu uczestniczyć będzie czterech funkcjonariuszy spośród 200 wchodzących w Warszawie w skład tej jednostki. Taką służbę pełnić będą 2-3 razy w miesiącu, od godziny 16 do 22.
- Nie ucierpi ich tryb szkolenia - powiedział Matwiej, dodając, że taka służba jest niezbędnym elementem szkolenia, m.in. ze względu na zagrożenie atakami terrorystycznymi.
Wiceminister Stasiak powiedział natomiast podczas poniedziałkowej konferencji w MSWiA, że tego typu rozwiązanie zapewni antyterrorystom kontakt z policyjną rzeczywistością.
- Są grupą do zadań specjalnych, ale grupą policyjną. Aby być dobrą jednostką do zadań specjalnych, trzeba też wiedzieć, w jakich realiach odbywa się normalna służba policyjna - dodał. - To, że od czasu do czasu antyterroryści pójdą do służby patrolowej i zobaczą jak ona jest wykonywana w najtrudniejszych okolicznościach, wydaje się słuszne - wyjaśnił.
Tymczasem zdaniem eksperta od spraw terroryzmu Marcina Kosska, tego typu decyzja jest "upokorzeniem" dla funkcjonariuszy ZOA, szkolących się i przygotowujących do najniebezpieczniejszych akcji, w których wielokrotnie narażają życie. - To są takie prywatne rozrachunki z byłym dowództwem tej jednostki - ocenił.
Według eksperta, udział antyterrorystów w patrolach negatywnie wpłynie na morale tej jednostki. - Będzie bardzo ciężko zmotywować ich do jakiejkolwiek akcji. Ryzykując życie muszą mieć dowództwo za sobą, a nie przeciwko sobie - powiedział. - Tu nie ma mowy o szkoleniu - ktoś, kto tak mówi, nie ma pojęcia o szkoleniach antyterrorystycznych - dodał.
- A co z kontrolowaniem, z legitymowaniem osób na ulicy? Antyterroryści mają pokazać legitymację z danymi personalnymi, zdjąć kominiarkę i ujawnić się? - pytał Kossek.
KGP zapewnia jednak, że funkcjonariusze z warszawskiego oddziału antyterrorystycznego będą jedynie wspierać policjantów patrolujących dany rejon. Nie będą więc m.in. legitymować osób.
- Na miejscu dowódcy tej jednostki po takim poleceniu podałbym się do dymisji. Nie mógłbym przekazać tego swoim podwładnym - powiedział Marcin Kossek. (PAP)