13. Poezja Haliny Poświatowskiej.
Halina Poświatowska - krótka nota biograficzna:
Halina Poświatowska (ur. jako Helena Myga 9 maja 1935 w Częstochowie, zm. 11 października 1967 w Warszawie) - poetka polska.
Z powodu ciężkiej wady serca większość swojego życia spędziła w szpitalach i sanatoriach, gdzie też poznała swojego przyszłego męża Adolfa Ryszarda Poświatowskiego (także ciężko chorego na serce)Po dwóch latach małżeństwa, w wieku 21 lat została wdową. W 1958 Poświatowska przeszła skomplikowaną operację serca w Stanach Zjednoczonych. Została 3 lata i studiowała w Smith College w Northampton. Po powrocie do Polski podjęła studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z Krakowem związane są ostatnie lata jej życia, pracowała wówczas na uniwersytecie. W 1967 stan jej zdrowia był bardzo zły, dlatego podjęto decyzję o kolejnej operacji serca, po której osiem dni później 11 października zmarła.
Twórczość:
Należy do tzw. pokolenia "Współczesności". Zadebiutowała w 1956 publikując swoje wiersze w "Gazecie Częstochowskiej". Za jej odkrywcę uważa się krytyka literackiego i poetę Tadeusza Gierymskiego, który - jak sam napisał w artykule "Pożegnania poetki" w tejże gazecie w 1967 roku - zrobił to z litości, nie oceniając jej poezji bardzo wysoko.
Jej pierwszy zbiór poezji Hymn bałwochwalczy (1958) zebrał przychylne opinie krytyków i poetów. Następne wiersze zebrane zostały w trzech kolejnych tomikach poezji: Dzień dzisiejszy (1963), Oda do rąk (1966) i Jeszcze jedno wspomnienie (1967). Po jej śmierci odnaleziono wiele niepublikowanych liryków. Pośmiertnie opublikowano jej autobiograficzną powieść Opowieść dla przyjaciela.
Głównymi motywami jej twórczości poetyckiej były przeplatające się wzajemnie miłość i śmierć. Świadoma swej kruchości Poświatowska dawała wielokrotnie wyrazy sprzeciwu wobec nieugiętego losu. Ubolewała nad niedoskonałością ludzkiego ciała, ale i umiała wykorzystać każdy moment przemijającego życia. W swych utworach nie pomijała także swojej kobiecości, pisała o sobie i innych kobietach, kobietach-bohaterkach. Wszystko to osadzone było w głębokich przemyśleniach filozoficznych. Poezja Haliny Poświatowskiej stanowi studium natury ludzkiej, kobiety pragnącej miłości i kobiety świadomej swej śmierci.
Kilka zanalizowanych utworów Poświatowskiej:
*** Jestem Julią... (z tomu „Hymn Bałwochwalczy”)
Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła
Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisłą
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwa krwi
nie wróciła
Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję-
Bohaterka owego wiersza jest młodą kobietą, która w swym życiu zaznała gorzkiego smaku miłości. Sugeruje on nam, że miłość ta była nieszczęśliwa, przyniosła wiele bólu smutku, cierpienia. Bohaterka przyrównuje się do szekspirowskiej Julii, która równie bardzo cierpiała z powodu miłości. Pomimo, że ukochana osoba odeszła, i najprawdopodobniej już nie wróci.„Julia” na niego czeka, jest pełna nadziei, że jeszcze jej życie się odmieni… Utwór ten ukazuje nam ponadczasowość uczuć Romea i Julii, uświadamia nam, że może minąć 100, 200 a nawet 1000 lat a na świecie dalej będzie istniała gorzka miłość, miłość nieszczęśliwa.
*** tutaj leży Izold jasnowłosa... (z tomu „Oda do rąk”)
tutaj leży Izold jasnowłosa
biała Izold o złotym warkoczu
bardzo jasno jest w szpitalu nocą
świeca ogniki oczu
trzepotliwy oddech o ściany
tłucze się jak uwięziony ptak
na spotkanie wybiega mu wiatr
w korytarze wąskie zabłąkany
i wiem, ze się nieodwołalnie stanie
nim obudzi okna nowy dzień
na szpitalnym łóżku złota cień
i szept wiatru poza oknem- Tristanie
Wiersz rozpoczyna się od incipitu. Jest to wiersz biały, gdyż pozbawiony jest znaków interpunkcyjnych. Możemy go zaliczyć do liryki opisu, ponieważ opisuje dokładnie sytuację w jakiej znajduje się bohaterka wiersza, Izolda. Imiona bohaterów powiązane są ze średniowieczną legendą o Tristanie i Izoldzie. Występujące tu metafory i epitety pełnią funkcję obrazotwórczą dla czytelnika. Sformułowania, których używa autorka są proste do zrozumienia, gdyż mają zwe źródło w osobistych przeżyciach śmiertelnie chorej pisarki. Wystepują tu 3 strofy, w każdej jest 38 sylab. Uwidaczniają się rymy okalające, przeplatane a także dokładne. Podmiot liryczny nie ujawnia się, opisuje tylko sytuację bohaterki. Miejscem akcji utworu jest szpital, co możemy wywnioskować ze zdań " [...] na szpitalnym łóżku złota cień" lub "bardzo jasno jest w szpitalu nocą". Tekst ten budzi we mnie pewien lęk, który głównie spowodowany jest przez 2 strofę wiersza.
Halina Poświatowska większą część swego życia spędziła w szpitalu, co było inspiracją do napisania tego wiersza, chciała przelać na papier swoje uczucia.
Śmierć
Mędrzec
Wpatrzony w twoją smutną twarz
Białą
Nic nie wie o tobie
Oprócz tego
Że unicestwiasz ciało
Rozsypujesz ciało
Hojnie
Wzbogacasz pyłem wiatr
Kiedy cię poją kadzidłem
Obiecujesz odejść
Niechętnie
Snujesz się przez kościół
Wzdłuż
Smugą kadzidelnego dymu
Oni myślą że ciebie nie ma
Jesteś
Jesteś
Bo jakżeby inaczej
Można było nie żyć
Dla przyrodnika
Jesteś zagadką jak życie
Dla fizyka
Przeistoczeniem materii
Dla wierzącego
Przejściem do innego bytu
Dla nas cierpiących
Wyzwoleniem
Dwudziestoośmiowersowy wiersz Haliny Poświatowskiej Śmierć dotyczy problemu poruszonego w tytule.
Trzecioosobowy podmiot liryczny kieruje swoje rozmyślania o istocie śmierci. Uświadamia jej różnice, jakie widać w postrzeganiu jej przez naukowców a na przykład ludzi wierzących. Mówi jej, że dla mędrca jest tym, co unicestwia i rozsypuje ciało. Z kolei przyrodnik postrzega ją przez pryzmat nierozwiązywalnej zagadki, a fizyk traktuje ją jako przeistoczenie materii. Na koniec rozważań o śmierci pada uwaga o tym, że dla osoby wierzącej jest ona przejściem do innego bytu, a dla wszystkich cierpiących - wyzwoleniem.
Ten bardzo sugestywny i zapadający w pamięć liryk jest bez wątpienia skutkiem filozoficznych rozważań, jakie pomagały Poświatowskiej w czasie jej kilkumiesięcznych pobytów w szpitalach, gdy starano się poprawić kondycję jej schorowanego serca.
Poetka zawarła w nim wnioski, jakie poczyniła, dowiadując się o swojej nieuleczalnej chorobie, także, gdy zaledwie po dwóch latach małżeństwa musiała pochować swojego męża - również dotkniętego śmiertelną chorobą serca. Szczególnie zapada w pamięć końcowy dwuwers, gdy Poświatowska jednoczy się z ludźmi cierpiącymi, dla których śmierć jest… wyzwoleniem.
Śmierć z wiersza Poświatowskiej ma smutną, białą twarz. Unicestwia i rozsypuje ciało, wzbogacając pyłem wiatr. Choć obiecuje odejść, to jest zawsze obecna, jest przecież dowodem życia (oni myślą że ciebie nie ma / jesteś / jesteś / bo jakżeby inaczej / można było nie żyć). Widać ją zwłaszcza w kościele, gdy snuje się wzdłuż / smugą kadzidelnego dymu.
Wiersz Śmierć jest wierszem białym. Brak w nim znaków interpunkcyjnych oraz podziału na strofy. Poświatowska użyła ciekawych metafor (rozsypujesz ciało), przykuwających wzrok personifikacji (wzbogacasz pyłem wiatr / kiedy cię poją kadzidłem / obiecujesz odejść) czy powtórzeń (jesteś). Pełnią one funkcję obrazotwórczą.
***Kiedy jej ręce obejmowały świat… (z tomu „Jeszcze jedno wspomnienie”)
Kiedy jej ręce obejmowały świat
Były miękkie i gładkie
Jak wnętrze kwiatu
To był świat zapachu
I wałęsały się po nim
Ludzkie pszczoły o stadnym instynkcie
Codzienny miód
Wchłaniające
Dzisiaj jej ręce
Przypominają śmierć kwiatu
Suche
I puste
Odchodzą w głąb siebie
Ubywają ze świata
Poetka patrząc na to, jak odchodzą inni, jak śmierć wybiera spośród jej ukochanych, przyjaciół, znajomych, wreszcie spośród tylko przez chwilę widzianych na szpitalnym korytarzu osób, obserwowała zmiany w nich zachodzące, wypatrując takich samych u siebie. Potem pisała o tym w wierszach, zbierając jak zasuszone kwiaty - ślady śmierci:
Poetka wiedziała, że jej własne ręce również przejdą taką metamorfozę. Dziś jeszcze młode, piękne i gładkie, cieszące się pieszczotą ukochanego, jutro mogą być zimne i niechciane, zasuszone niczym u staruszki. Z każdą chwilą, jakąś mało widoczną cząstką również i jej dłonie "odchodziły w głąb siebie" i "ubywały ze świata".
***Oślepłam odkąd jej nie ma… (z tomu „Dzień dzisiejszy”)
Oślepłam odkąd jej nie ma
Nie widzę światła
Ona była moim wszystkim
Córka - słońce
Córka - gwiazda
Śpiew ptaków
Jest trenem żałobnym
Grabarzami - korzenie kwiatu
Zasadziłam jeden
Który zapachem
Przypomina
O jej nieobecności
Jestem biedną kobietą
Matką - garści piachu (96)
Ogromny ból towarzyszący śmierci dziecka porównany jest tutaj do oślepienia. Córka - światło dla podmiotu lirycznego umarła i pozostała po niej złowroga i nieprzejednana ciemność rozpaczy. Wszystko, co istnieje, przypomina ogromną stratę - śpiew ptaków, będący teraz trenem żałobnym, a nawet zapach kwiatu. Dziecko, znaczące dla matki więcej niż cały świat, pozostawiło na ziemi biedną kobietę - "matkę garści piachu", cień człowieka.