Wraca dresiarz z Paryza i opowiada swojej żonie, co tam widział:
- Wiesz Zocha, idę, patrzę, a tu wielki plac! Patrzę na lewo... ochujeć
można!!! Patrzę przed siebie... O żesz kurwa mać!!! Patrzę na prawo... O ja
cię pierdolę...
Zocha zaczyna płakać...
Dres pyta:
- Zocha, co Ci sie stało?
Ta odpowiada:
- O Boże, jak tam musi być pięknie... !!!!