Ewa Michalska
kl. IVc
Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem Sartre'a: „Człowiek jest wolny całkowicie lub nie jest wolny wcale”. Zbierz argumenty literackie potwierdzające twoją tezę.
Człowieku...jesteś najbardziej rozumną istotą stąpającą po ziemi, stworzoną na podobieństwo Boga. Świat, w którym żyjesz, oddychasz, bawisz się i smucisz jest teatrem, ty zaś tylko jego marionetką. Taką wizję ludzkiej natury głosił antyczny filozof - Platon.
W teatrze, w którym jesteś kukiełką , Stwórca z góry pociąga za „sznurki”. Mimo determinujących ograniczeń musisz odnaleźć się na tej scenie i „czynić innym to, co chciałbyś, aby oni ci czynili”. Człowieku „Boże igrzysko”, zmierzający nieuchronnie jak „Odys do swej Itaki”, przez całe bowiem życie poszukujesz, odkrywasz nowe cele, idee, dążenia. Wpływasz nieustannie na wizerunek swojego otoczenia. Walczysz o nie. Popychany w przestworza jakąś niezbadaną siła , swoistym „modus vivendi”. Cóż jednak kryje się pod tą siłą?
Wolność zagubiona gdzieś w meandrach historii stanowiła zawsze podstawę ludzkiej egzystencji . Być może dziś dyskusja o niej wyda się nam pozbawiona sensu. Żyjemy przecież w wolnym, demokratycznym kraju i często nie dostrzegamy powagi słowa wolność.
Wkraczamy w XXI wiek, na świecie ludzie wciąż jednak walczą o wolność (ludy afrykańskie), o godne warunki życia, o powrót do ojczyzny. Wystarczy przejrzeć poranną gazetę, z której krzyczą tytuły:
Literatura, a w szczególności nasza rodzima pokazała, jak ważna w dziejach ludzkości jest WOLNOŚĆ. My, naród wybrany, nazwany „Mesjaszem narodów” wciąż o nią walczyliśmy. Przemierzaliśmy bezkresne drogi, znaleźliśmy ją po 123 latach niewoli. Niestety była to krótka chwila. Historia wówczas podarowała nam pauzę, mogliśmy zachłysnąć się nią, „zrzucić z ramion płaszcz Konrada” . Rok 1939 znów zabrał nam naszą utęsknioną wolność. Później, kiedy wydawać by się mogło, że ponownie staliśmy się jej szczęśliwymi dziećmi, podstępnie ją wykradziono. Do 1989 roku w Polsce panował bowiem złowieszczy system totalitarny - komunizm. Dziś mamy naszą upragnioną i wyśnioną WOLNOŚĆ. Nie znajdujemy się pod jarzmem zaborców, narzuconych odgórnie systemów politycznych. Nie dopuśćmy do jej utracenia. Pamiętamy słowa G.Byrona, uświadamiające wielopokoleniowe dzieło tworzenia niepodległości:
„Walka o wolność gdy się raz zaczyna
krwią ojca spada dziedzictwem na syna”.
Wolności jednak nie można rozpatrywać tylko w aspekcie ojczyzny. Spojrzeć na problem należy głębiej. Wolne chcą być nie tylko narody lecz ludzie. Do szeroko pojętej wolności zaliczymy naszą moralność, często targaną „wichrami historii”, religijną, duchową i twórczą.
Tak więc:
„My - rocznik powojenny otwarty na oścież-
...zazdrościmy tym, którzy w wysokich sznurowanych butach.
Przeszli przez wojnę”.
Gdy czytam „Dom spokojnej młodości”, pisarki - moralistki Ewy Lipskiej zastanawiam się jak wyglądałaby moja rozmowa z tyrteuszem wszechczasów
Everyman z XX wieku, legionista, XIX- wieczny belwederczyk, Jakobin XVII - wieczny, średniowieczny rycerz bez skazy, antyczny heros to wieczne wizerunki tych, którzy ginęli z „ciężkim obdem ojczyzny pod językiem”.
Kolumbie z rocznika dwudziestego chwyciłeś za broń w tych ciężkich czasach, walczyłeś, umierałeś ze słowem „Polska” na ustach. Iluż was było? Ilu z was przeżyło czas apokalipsy spełnionej? Nieliczni.
K.K.Baczyński tyś nie bacząc na nic walczył o wolną stolicę. Ubrałeś żołnierski mundur, przywdziałeś „dziurawe” buty, w ręce chwyciłeś ciężką broń. Gdzieś w zapomnieniu pozostawiłeś troski minionych lat, beztroskie zabawy, młodzieńcze marzenia, namiętności. Zastał cię czas okrutny, „łamanych czaszek trzask”, czas przepowiadany przez dwudziestowiecznych dramaturgów: Witkiewicza i Kafkę. Wiem, nie wierzyłeś im nigdy. Niestety spełniła się ta tragiczna przepowiednia. Ty jednak nie pozostałeś bierny, ratowałeś „tonący okręt”-Ojczyznę. Musiałeś wybrać pomiędzy niewinnością raju dziecięcej wyobraźni a koniecznością uczestnictwa w katastroficznie pojmowanej historii, która jak niszczący żywioł wciągnęła Cię w kainowe zbrodnie. Krzysztofie ty żyjesz nadal. Żyjesz, choć cię nie ma w dzisiejszej wolnej i demokratycznej Polsce. Jesteś w mojej pamięci, żyjesz w moim sercu. Czytam twoje wiersze, to tak jakbym rozmawiała z tobą Kolumbie. Wiem co czujesz i myślisz, w pełni Cię rozumiem i podziwiam heroizm Twojej walki.
„To soli kulki z nieba?
Czy łzy w krzemień twarzy tak wzrosły
Czy ziemia tak bólem dojrzewa,
jakeśmy w czasie dorośli”. (Pokolenie)
Krzysztofie, Kamilu to tyś postawił za pokolenie Kolumbów to tragiczne pytanie w listopadzie 1941 roku. ty pod rękę z T.Gajcym, A.Trzebińskim, T.Borowskim byliście „artystami , którzy stali się organizatorami wyobraźni narodowej”. Ginąc za wolność ojczystego kraju, nie byliście pewni czy wam „postawi ktoś, z litości, chociaż nad grobem krzyż”.
Kolumbie należałeś do pokolenia, które żyło „z głową na karabinie”. Nieliczni z was ocaleli, przetrwali te złowieszcze czasy. Do grona tych, których oszczędził wojenny los, salwy obcych karabinów należał T.Różewicz .
Tadeuszu ty od nowa zacząłeś wówczas życie, kazali Ci pokochać haniebny ustrój. Po raz kolejny musiałeś rozwiewać we mgle ów „popiół” i „diament”. Ty znów walczyłeś o wolność człowieka, którą niszczył totalitaryzm. Wraz z innymi broniłeś tej słusznej sprawy.
... „Lot nad kukułczym gniazdem” Keny Kesego, ukazał mi sadystyczne i okrutne metody postępowania z ludźmi w czasach totalitaryzmu. Wstrząsnął mną sposób, w jaki ograniczono ludzką wolność. Pod postaciami zwierząt rządzę władzy i ów okrutny system przedstawił inny „rówieśnik” Różewicza, Pan Orwell w utworze „Folwark zwierzęcy”. Wstrząsający w swej wymowie wydał mi się także inny utwór Orwella „Rok 1984”.
Poeto twoim obowiązkiem po II wojnie światowej - czasie apokalipsy spełnionej jest odbudowa zburzonego ładu moralnego świata. Ocalałęś 24 letni człowieku „więc daj z siebie wszystko...stań na wysokości”.
Dla kogoś kto dorastał w PRL-u historia II wojny światowej utrwalona w literaturze jest rodzajem uświadomienia niepodważalnego atutu - WOLNOŚCI. Możemy pozwolić sobie na to by być szansą dla samych siebie. Ewa Lipska stwierdza, że ludzka słabość nie prowadzi do negacji moralnego ładu świata, ani nie zwalnia od podejmowania życia jako próby. Wiedzieli o tym bohaterowie powieści M.Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”.
Małgorzato , podobnie jak ty sądzę, że miłość ma formę ocalającą . Czyż twoja miłość nie uratowała Mistrza i jego dzieła. A więc czy nie stała się miłością wyzwalającą, nie tylko łamiącą formy „zdziczałego” świata ale nadal go kreującą. Uczucie, tak silne i gorące przyniosło obu kochankom wolność, które w Moskwie lat 30-tych, stolicy totalitarnego państwa było czymś niezwykłym i choć danym bezpośrednio przez szatana -„boskim”. Małgorzato i Mistrzu nie jesteście parą zwykłych kochanków , urośliście do rangi symbolu wolności. To Wiktoria wolnej myśli we własnym świecie. Kochankowie wasza miłość ma wymiar dwupłaszczyznowy, łączy uczucie z nieodmiennym poczuciem pełnego wyzwolenia, co podkreśla jeszcze miejsce akcji i realia tamtejszego świata.
„Słyszę zegar wybija, ustęp melankolija.”
Trzeba się wyzbyć melancholii, żeby stanąć wobec dyplomatów pokolenia Winrycha czy Wokulskiego.
Boohaterze „Lalki”, romantyku, a może pozytywisto zostałeś zesłany na Syberię, gdzie uleciały z Ciebie romantyczne wyzwania, ideały. Nie poddałeś się, walczyłeś dalej, już nie po mickiewiczowsku lecz w duchu nowej epoki - pozytywizmu. Kreowałeś i propagowałeś hasła tych „niepoetyckich” czasów, które „(...)zaczęły się rycerskością a skończyły geszewciarstwem”. Stanisławie nie ważne jak, w jaki sposób i w jakim duchu walczyłeś, istoty jest cel dla którego walczyłeś. Podobnie jak twoi przodkowie walczyłeś o wolność ukochanej ojczyzny.
„Miałeś chamie złoty róg...”
Jasiek, Czepiec, Kuba, Antek z „Wesela”, nie szakal lecz chłop obdzierający zwłoki Winrycha. Jakże niewiele mieliście wspólnego, z poległym w mogile Bohatyrowiczem.
Niegodziwy wspomnień moich chłopie skąd, z jakiego źródła czerpie siłę twoja obojętność wobec „skutej w kajdany” Ojczyzny. Dlaczego kradniesz powstańcowi jego najcenniejsze atrybutu ? Może Ty prosty pozbawiony rozumu chłopie nie wiesz, że ów nieboszczyk w tych butach, mundurze, na tym koniu, z bronią w ręku walczył o Wolną Polską. Chyba w twoim sercu jest jeszcze namiastka Ojczyzny, odpowiedzialność za błędy Twoich Przodków. Dlaczego nie chcesz ich naprawić ? Jak można dziękować Bogu „ za tyle żelastwa i rzemienia”.
Wiem mój chłopie, nie tylko ty ponosisz winę na zabory, za nieudane zrywy narodowo-wyzwoleńcze. To cały Naród Polski cierpi za swą opieszałość, bezradność, obojętność. Pamiętaj jednak chłopie norwidowe słowa „Ojczyzna jest to wielki, zbiorowy obowiązek”.
Twoi następcy, uczestnicy wesela w Bronowicach garną się do walki. Cóż jednak kiedy nikt nie potrafi nimi pokierować, wsiąść „zbiorowego obowiązku w swoje ręce”.
„A jak my, to my się rwiemy i ino do jakiej bijacki.
Z takich, jak my, był Głowacki”.
Na wszystkie te wydarzenia cieniem pada rok 1846, kiedy to chłopi wystąpili zbrojnie nie do zaborców., lecz przeciwko rodakom - szlachcie. Szlachto ! Nie baczcie jednak na minione czasy, spójrzcie w przyszłość. Zobaczcie w nim wolną i niepodległą Polskę.
Powołując się na słowa zawarte w „Testamencie...” Juliusza Słowackiego zawołam :
„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec,
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.
Wasi ojcowie, dziadkowie to pokolenie, które jak żadne inne rozumiało potrzebę powstań w imię wolności.
Konradzie, nowy Prometeuszu ty walczysz z samym Bogiem w imię ludzkości. Chcesz mieć władzę jaką on posiada, pragniesz „duszami władać”. Wiem, że marzysz w samotności o zbawieniu świata. Wierzysz wraz z księdzem Piotrem w narodowy mesjanizm. Twierdzisz śmiało, że żyjesz w narodzie wybranym. Tak, popieram Cię. `Polska Chrystusem narodów stoi”. Konradzie wskrzeszony przez mickiewiczowskie pióro w Dreźnie ,mimo, iż przegrałeś swą walkę z Bogiem, bo zgrzeszyłeś przeciwko niemu. Dla wszystkich jesteś jednak zwycięskim patriotą. Chrystus umierając i zmartwychwstając zapoczątkował erę wolności wszystkich ludów. Ty Konradzie wierzysz w takie posłannictwo własnej Ojczyzny. Zaprawdę jest to piękne. Drogi wskrzesicielu ty mesjanizmem łączysz wiarę w wielkie duchowe przeobrażenie narodu i powszechne braterstwo.
„ Tak zemsta, zemsta, zemsta na wrogach
Z Bogiem i choćby mino Boga”
Kordianie, który polemizujesz z Konraden o drogę jaką powinien obrać Naród by odzyskać niepodległość, uwierz, że i Ty i Twoi towarzysze możecie włączyć się do walki o wolność. Nie patrz na nieudolność polskich dowódców, nie bacz na klęskę Powstania Listopadowego, próbuj walczyć i działać dalej . Kordianie, gdzie Twój program i siła przebicia. Jesteś chwiejnym bohaterze, lecz cóż jesteś przecież romantykiem. Głosisz nierealną ideę. Polska Winkelriedem narodów”, ulegasz młodzieńczym marzeniom i mrzonkom. Krytykujesz innych, sam natomiast nie potrafisz nic innego zrobić dla dobra Ojczyzny.
Norwidzie, ostatni romantyku na horyzoncie widzisz Polskę, jako organizm kształtujący się kulturalnie. W narodzie zaś pragniesz wyrabiać świadomość i postawę patriotyczną Zagrzewasz go do walki.
Narodzie jesteś nie typowy, wyrastający ponad inne. Nigdy nie czekałeś na bierny rozwój wypadków. Twój główny atut, o którym przez wieki „litewski wajdelota niósł gminną pieśń” jest patriotyzm. Zasłużyłeś na wolność; krwią, ofiarnością, walką i poświęceniem.
„Wolność jest, jakby posiadanie fletu. Jeśli go weźmie człowiek muzyki nieświadom, piersi straci uszy sfałszuje sąsiadom”.
Żołnierze nie mieli ojczyzny, jej namiastkę nieśli w sercach i pieśniach. Gdy w lipcu 1797 roku Regio we Włoszech działacz Komisji Edukacji Narodowej Józef Wybicki zapisał:
„Jeszcze Polska nie umarła
Kiedy my żyjemy”.
Narody słowiańskie tworzyły swoje własne hymny. Bohaterowie literatury dwóch minionych stuleci uświadomili mi, że Polacy są tym Narodem, który nie „rzuci ziemi skąd jego ród” i „nie da pogrześć mowy”.
Dziś stoimy na straży innej wolności - prawa do wolności myśli, przekonań do istnienia w uczciwej rzeczywistości . Wypełniamy przesłanie Pana Cogito. Staramy się być odważni, wyprostowani, czujemy pogardę „dla szpiclów, katów i tchórzy” , nie wstydzimy się wzruszeń, wyrzekamy „dumy niepotrzebnej” i oschłości serca. Wreszcie „powtarzamy stare zaklęcie ludzkości” i łudzimy się, że zostaniemy przyjęci do „grona zimnych czaszek”.
Gilgamesza...
Hektora...
Rolanda...