T. Konwicki, Sennik wspólczesny
Urodził się w 1926, na Litwie, autor dwudziestu powieści, reżyser i scenarzysta (twórca tzw. "kina autorskiego"), sumienie społeczeństwa i jego krzywe zwierciadło, jeden z pisarzy, którzy odcisnęli najtrwalsze piętno na literaturze i kulturze Polski powojennej, uznawany za wyraziciela dążeń, postaw, nadziei i wściekłości kilku pokoleń.
Początkowy okres jego pisarstwa (1948-1956) stał pod znakiem tendencyjności, służącej zarówno obrachunkowi z przeszłością - np. partyzancką, deheroizowaną w powieści ROJSTY (powst. 1948; prwdr. 1956) - jak i włączeniu się w komunistyczną ideologię.
Początkiem wyzwalania się z poetyki tendencyjnej była powieść Z OBLĘŻONEGO MIASTA (1956), w której pisarz oddzielił kwestię obowiązku solidaryzowania się z pokrzywdzonymi od posłuszeństwa partii. W powieści tej po raz pierwszy pojawia się też - stały odtąd w pisarstwie Konwickiego - obraz wileńskiej krainy jako przestrzeni ucieczki ze współczesności, przestrzeni, gdzie podstawowe dla życia ludzkiego relacje wobec drugiego człowieka i wobec przyrody miały - we wspomnieniu wygnańca z tamtych terenów i z tamtego czasu - charakter arkadyjski.
Pod tym względem Z OBLĘŻONEGO MIASTA zapowiada cykl wileński, obejmujący powieści: DZIURA W NIEBIE (1959), ZWIERZOCZŁEKOUPIÓR (1969), KRONIKA WYPADKÓW MIŁOSNYCH (1974) oraz BOHIŃ (1987). Utwory te, należące do najpiękniejszych w całym dorobku pisarza, ewokowały wileńszczyznę jako krainę dojrzewania, przestrzeń, w której dokonało się wtajemniczenie w sens życia, poznanie miłości i śmierci, w której narodziło się uczucie i w której nastąpiło pojednanie z istnieniem, faustowska akceptacja trwania. Portretowanie współczesności, jałowego obszaru i wytrawionego czasu najsilniej dochodzi do głosu w cyklu powieści psychologicznych, do których należą: SENNIK WSPÓŁCZESNY (1963), WNIEBOWSTĄPIENIE (1967) i NIC ALBO NIC (1971). Wspólna im jest analiza społecznej pamięci, w której spoczywają wojenne i stalinowskie zło, a także konstrukcja bohatera, który najpierw nie może pogodzić się ze swoją tożsamością, gdyż na jej dnie leży wina, potem zaś nie może owej tożsamości ustalić, gdyż na drodze do niej stoi brak związku między własną osobą i otaczającą go teraźniejszością. Teraźniejszość ta to wizja kraju policyjnego, w którym społeczeństwo, poddawane stałej inwigilacji, traci z wolna swoje kontury i rozpada się w bezkształtną masę.
Pogłębieniem tego obrazu okazał się następny cykl, obejmujący najgłośniejsze utwory literatury wydawanej poza cenzurą państwową: KOMPLEKS POLSKI (1977), MAŁA APOKALIPSA (1979) oraz RZEKA PODZIEMNA, PODZIEMNE PTAKI (1984). Były to powieści-przestrogi, utwory utrzymane w tonacji groteski politycznej, ukazujące społeczeństwo na granicy rozpadu powodowanego rozmyciem kluczowych pojęć (wolności, patriotyzmu, zdrady, niewoli).
Rosnące od powieści NIC ALBO NIC zaangażowanie pisarza w bezpośrednie życie społeczne znalazło swoją przeciwwagę w cyklu "łże-dzienników", należących do pisania niezobowiązującego, niezaangażowanego ani w politykę, ani w literaturę, niedającego się odczytywać ani fikcyjnie, ani prawdziwościowo, niejednolitych pod względem gatunkowym i estetycznym. Wchodzące w skład tego cyklu utwory - KALENDARZ i KLEPSYDRA (1976), WSCHODY I ZACHODY KSIĘŻYCA (1982), NOWY ŚWIAT I OKOLICE (1986), ZORZE WIECZORNE (1991) oraz PAMFLET NA SIEBIE (1995) - to zapisy obejmujące dziennikowe notki i eseistyczne wstawki, fragmenty utworów literackich i towarzyskie niedyskrecje. Ich swoboda, urok, rozległa gama humoru i humorów uczyniły z nich, podobnie jak z DZIENNIKA Gombrowicza, prawdziwe perełki literackie, a także wzory licznie naśladowane.
O randze Konwickiego w powojennej literaturze polskiej decyduje umiejętność przechodzenia od dystansu do zaangażowania w sprawy społeczności, a także zdolność wynajdywania form literackich, które wyrażając stan społecznego rozproszenia, sugerowały zarazem drogi odnowienia znaczeń i wartości.
"(...) piszę przede wszystkim dla czytelnika, z zamiarem zrobienia mu przyjemności, zabawienia go, złomotania lub zniszczenia. Aby pisać, muszę mieć drugiego człowieka." ("Pół wieku czyśca")
TREŚĆ:
Nad półprzytomnym narratorem Pawłem rozmawiają p. Ildefons Korsak, jego siostra p. Malwina Korsakówna(65-letnia pani ze wschodu; znalazła narratora, zwabiona jego nienaturalnym chrapaniem), partyzant Krupa z protezą(pomagał narratorowi zwymiotować całą substancję, której się nałykał). Wyrzucają mu chęć popełnienia samobójstwa. Narrator twierdzi, że zjadł coś niestrawnego .Pierwsza próba wstania zakończyła się dla narratora upadkiem. Zaniesiony do łóżka przypatrywał się powolnemu Romusiowi. Do rozmawiających dołączył torowy Dębicki i jąkający się hrabia Pac (wciąż mówi ,że nie jest hrabią). Nikt nie zna dobrze narratora, P. Malwina wynajmuje mu pokój. Jedną z prób wygonienia rozmawiających przerywa przyjście sierżanta Główko (który boi się żony) zawołanego przez Romusia. Zastój przerywa p. Malwina. Częstuje zgromadzonych jedzeniem i pitą w szklankach flaszką. Po jednym kieliszku słabogłowy p. Ildefons śpiewa piosenkę po rosyjsku(w 1905 za cara bił się z Japończykami .potem u Niemców szukał roboty, stamtąd na wojnę i do plenu .potem Kozacy go zabrali na Syberię: na Syberii kazał sobie wyciąć żołądek, bo nie było jedzenia). Torowy jest zgorszony postępowaniem narratora - najwidoczniej brak mu pracy, skoro głupoty mu w głowie. Kiedy położony obok narratora p. Korsak zwala się na poduszkę bohatera, ten po raz kolejny wstaje. Przechodzi izbę i powtórnie upada na ziemię.
Regina (z gimnazjalistką nawiał jej mąż, dyrektor Dąbrowski; zabawowa sprzedawczyni w szeleszczącej halce, którą wyraźnie intryguje Paweł: wykryła zagraniczne litery na koszuli narratora)zagaduje p. Malwinę: chce wiedzieć co wieczorem działo się u tak, zazwyczaj, spokojnych staruszków. Kiedy kobieta dowiaduje się , że Paweł zaniemógł ,zagaduje go z troską i zaprasza na jedną z wieczorynek- zabaw. Po odejściu Reginy Malwina radzi Pawłowi , żeby udał się do Józefa Cara, który potrafi doradzić człowiekowi, a nie bierze za to pieniędzy. J. Car spotykał się nawet z Huniadym (partyzant przezwany przez Cyganów; ukrywa się w Borze Sołeckim; morderca komunistów )
Paweł znudzony obserwowaniem miasteczka( na jednym zboczu doliny klasztor ,w którym 4 zakonników -jeden z nich jest niepełnosprawny- gromadzi świeckie eksponaty w muzeum; na drugim zboczu Bór Sołecki; pośrodku tory kolejowe)i odgłosem rąbanego przez Ildefonsa drzewa, rusza głównym traktem miasteczka. Przechodząca obok starowinka spluwa na jego widok za siebie. Paweł jest świadkiem zalotów Krupy i odmowy Reginy. Przechodzi obok komitetu partii, odprowadzany wzrokiem Szafira, który stoi na balkonie budynku. Mija budynek zabity dechami: wyrzut sumienia-dawna posiadłość żydowska, której właściciele zginęli z rąk Niemców. W pobliżu rzeki, na pagórku widać zabudowanie przy jarzębinie. Paweł idzie koło rzeki. Romuś gramoli się z niej na brzeg i opisuje narratorowi plany, co do terenu. Dziś przybyli geometrzy i mierzą kawał lasu, którego przyrzeczna część ma iść pod wycięcie. Planowo mają przegrodzić Sołę, która zatopi wycięty kawał boru. Romusiowi nie żal lasu pełnego mogił(kiedyś Niemcy coś budowali ważnego, prowadzili tędy kolej i stawiali bunkry, nie ukończyli budowy i uciekając, zasypali w rowach pracujących dla siebie ludzi). Wszyscy obawiają się raczej, że zaleje miasteczko. Po odejściu Romusia Paweł wyłowił z Soły zarośnięty mułem krzyżyk z wytłoczonym cyrylicą napisem: Gospodi spasi ludi twoja. Czytał ten napis nie tylko on , ale także mężczyzna, który właśnie nadszedł i zaszedł Pawła od tyłu. Paweł dobrze pamięta jego twarz która uśmiecha się tylko wargami. Człowiek tłumaczy mu, że jest to medalik kozacki-powstańczy z 1863 roku. Wtedy to Kozacy rozbili tu ostatni obóz, a chcąc zachować przed wrogiem to, co ważne, wrzucali cenne przedmioty do Soły. Mężczyzna , od którego bohater nie potrafi się w myślach uwolnić, zaprasza go do siebie, gdyby się nudził. Tajemniczy mężczyzna odchodzi i w objęciach kobiety wchodzi do domu stojącego obok jarzębiny.
Wieczorem Korsakowie udają się na modlitwy (narrator się nie modli). Paweł z oddali obserwuje tylko ludzi klęczących wokół Józefa Cara. Klęczący udają się ku rzece. Narrator odprowadza wzrokiem kobietę, stojącą w pobliżu Cara, znika ona w domu przy jarzębinie.
Pod kierownictwem torowego pracują Krupa, hrabia i Paweł. Wykręcają śruby z torów. Partyzant wciąż przytyka hrabiemu, jest jakby zazdrosny o powodzenie hrabiego (który nie podkreśla swojego uroku stosowaniem wody kolońskiej ), który podoba się wielu kobietom, w tym Reginie. Nadchodzi p. Ildefons, który zapytany opowiada o tym co wyczytał w gazecie(wyczytał z niej o wypuszczonym sputniku, który interesuje p. Ildefonsa równie mało co aeroplany)- Ildefons przychodzi prosić Dębickiego o obiecaną przy wódce posadę dróżnika. Rozmowę przerywa przejeżdżający z trupem wóz drabiniasty. Geometrzy znaleźli trupa, człowiek umarł ,spadając do bunkrów poniemieckich. Paweł nie może oprzeć się pokusie podniesienia worka i przyjrzenia się twarzy zmarłego.
Krupa mówi, że mają stawiać elektrownię w mieście , więc potrzebny jest pociąg. Oburza się na niego torowy. Mężczyźni rozmawiają o zmianach. Krupa zagaduje Pawła, pytając, kto go przysłał i po co, naprawdę, przyjechał do miasta i dlaczego we wszystko wścibia nos. Narrator utrzymuje ,że jest chory i nikogo nie szuka. Rozmówcy drwią z choroby Pawła. Nadchodzi Regina, która wybiera się nad rzekę. Skuszeni jej „dojrzałym urokiem” hrabia i Krupa idą za nią. P. Korsak opowiada, że tez kiedyś pociągały go kobiety, ale był zbyt delikatny i miał za czujną siostrę, żeby zgrzeszyć. Torowy odmawia Ildefonsowi pracy i woła Pawła do siebie. Także on wypytuje bohatera o cel przybycia do miasta. Przypuszcza , że Paweł jest z jakiejś kontroli. Udaje, że coś notuje, żeby go zastraszyć i sprowokować do mówienia. Nie udaje mu się jednak wyciągnąć niczego z Pawła.
Kiedy Paweł dochodzi do domu, spotyka raz jeszcze wóz ze zmarłym(wozowi pękła roztwora). Wiecznie znudzony Romuś razem z sierżantem Główką odprowadzają wóz. Pawła zagadnęła kobieta. Poznaje w niej intrygującą go mieszkankę domu z jarzębiną. Przyznaje mu ona, że wzbudza on w niej niezdrową ciekawość. Kobieta prosi go o pomoc w niesieniu kosza jabłek. Ma na imię Justyna. Narrator jest przy niej niepewny siebie. Mówi, że będzie na nią codziennie czekał. Gafa. Kiedy mijają opuszczony dom, Justyna przyznaje , że lubi ten dom. Bohaterowi jest przykro. Justyna częstuje Pawła jabłkiem. Ten nie może jednak wybrać jabłka, bo kosz porusza się wraz z Justyną w rytm jej ruchów. Kobieta pomaga mu. Rozstają się po niezręcznym pożegnaniu. Na widok Justyny przytulającej się do swojego mężczyzny Pawła ogarnęła mściwość. Nagle pojawił się Romuś, który zgadywał ,że Pawłowi podoba się Justyna.
W nocy obudziło Pawła czyjeś stąpanie koło werandy( zanim przypomniał sobie gdzie jest ,majaczyły mu w głowie koszmarne wspomnienia).Wstał. Po raz kolejny był świadkiem zalotów i odtrącenia pijanego Krupy. Partyzant kusił Reginę swoim zakopanym skarbem i krewnymi za granicą. Wybił szybę. Spostrzegł rozbudzonego Pawła i żalił mu się. Opowiadał , że kiedyś kochała się w nim komisarska córka i wtedy rządził powiatem. Po odejściu Krupy na chwilę odwiedza Pawła Regina. Wypytuje go o rodzinę i dawne mieszkania. Trochę go kokietuje i wychodzi.
P. Malwina twierdzi , że Paweł dobrzeje, bo patrzy w lustro (ogolił się ). Paweł wybiera się do lasu i dlatego się ogolił. Malwina uważa , że nie ma potrzeby chodzić do lasu. Lepiej zająłby się czymś innym, np. pisaniem ,jak Ildefons. Paweł twierdzi, że żeby pisać musiałby mieć choć jedną myśl. Ildefons pisze o tym ,o czym ludzie zapomnieli. Chce , aby odnaleziono to kiedyś, tak jak Paweł odnalazł krzyżyk, który teraz nosi na szyi . Regina tez odradza mu chodzenie do lasu. Z ludzi do lasu chodzi tylko torowy(podczas wojny zabili mu żonę i dzieci). Wg Reginy trzeba żyć teraźniejszością. Kobieta podsuwa myśl wydania się za Pawła. Ten twierdzi jednak , że byłby to zły wybór. Regina czeka na taksówkę z miasta i nudzi ją ten człowiek nie do życia. Na torach Paweł spotyka Szafira, który zainteresował się jego karta personalną i zaleca mu odwiedzenie siebie, gdyż jeszcze się nie znają. Szafir zwraca Pawłowi uwagę, że ludzie różnie o nim mówią. Po tej rozmowie Paweł staje pod domem z jarzębinami, wpatruje się w niego jakby chciał kogoś wywołać. Zniechęcony idzie na łąkę, tam spotyka Justynę. W rozmowie wychodzi , że kobieta jest mężatką. Opowiada też Pawłowi , że posiniaczyła się wczoraj, chcąc popisać się przed Pawłem brawurowym zejściem drogą przyklasztorną. Justyna postanawia iść do lasu z Pawłem. Trzymając się za ręce przechodzą rzekę( do brzegu Justyna dociera o własnych siłach). Opowieść Justyny znudziła Pawła, czekał aż zostawi go samego. Kobieta puszyła w głąb lasu i nagle zawróciła, nie odwracając za nim głowy. Bohater sam przemierzał las sosnowy i świerkowy, kiedy nagle coś smyknęło miedzy drzewami(zwierz). Wydostał się na polanę i powoli podczołgał się do porośniętej paprociami wyrwy w ziemi. Na dnie dołu były pozostałości po paleniu(powstańcy mieli tam fabrykę amunicji która splonęła) . Wokół dołu leżały puste łuski , z których wysypano proch, żeby podpalić mokre drewno. Paweł z zawołaniem :”Korwin ! To ja! Odezwij się!” przemierzał las.
Zmiana miejsca akcji: opis zaśnieżonej ulicy widzianej oczami odliczającego czas narratora. Tunel. U jego wylotu światła, u wlotu gromada ludzi stojąca wokół potraconego przez tramwaj człowieka. Głosy z tłumu sugerują wypadek lub samobójstwo. Narrator przepycha się między ludźmi i przygląda się obłoconemu trupowi. Narratorowi czas mija wolno. Czeka on na rozpoczęcie jakiegoś osądu siebie. W budynku bez tynku zgromadziło się mnóstwo ludzi. Czekają sensacji. Sekretarz każe bohaterowi opowiedzieć swój życiorys. Paweł duka życiorys, mając w głowie wizję pewnej nocy.
Narrator czyta biblię swoich czasów „Popioły” Żeromskiego i roztrząsa w pamięci chwilę , w której odebrano mu broń i przepędzono z oddziału , przypomina sobie haniebny powrót do domu i to, że skłamał matce o rzekomym rozwiązaniu oddziału i ważnym konspiracyjnym zadaniu dla siebie. Nagle słyszy warkot motoru. Odruchowo zgasił światło i pobiegł do domu , w którym mieszkał tułacz. Zapukał w okno i ostrzegł mieszkającego tam mężczyznę o przyjeździe szaulisów (paramilitarna, mundurowa formacja policji litewskiej, podlegająca tajnej litewskiej policji bezpieczeństwa Sagumie, która w latach 1941-44 współdziałała z Gestapo). Mężczyzna wyszedł do sieni oświeconej płomieniem. Weszli w nią tez szaulisi. Narrator ukryty za studnią patrzył jak zabierali mężczyznę. Potem patrzył w okno opustoszałego domu. Została w nim tylko kobieta i dziecko. Kobieta rozebrała się , wtedy narrator odskoczył od okna porażony jej widokiem. Nad ranem Paweł usłyszał kroki, skrył się w malinach. Ludzie buszowali po jego domu, otrzymali także rozkaz przeszukania ogrodu. Wtedy Paweł porażony strachem gnał na oślep i wpadł do sadzawki z gęsim pierzem. Oprzytomniawszy, zaczął biegać po domach. Nikt nie otwierał drzwi. Wypędzono go także z plebani, krzycząc żeby nie narażał innych. Oprzytomniał i odważył się wrócić do domu środkiem drogi . Wpadł do domu , szukając matki. Zasnął w jej pościeli. Obudzili go sąsiedzi. Przeżegnawszy się poszedł do miasta. Przed wielkim gmachem z kratami wzięli go pod ręce mężczyzna i kobieta. Poinformowali go , że jego matka i tak została wywieziona do Rzeszy a on musi ratować siebie. Kiedy ludzie ci dowiedzieli się że Paweł został wyrzucony z oddziału Orkana, wyprowadzili go na ulicę. powrócił do osady. Ukrywał się na działce. Pewnego zimowego dnia odwiedził go mężczyzna. Paweł wyznał mu, ze niedługo opuści działkę i uda się do lasu w poszukiwaniu innego oddziału. Mężczyzna poradził mu znalezienie odpowiedniej kompanii i odszedł. Paweł pobiegł za nim, nie znalazł go jednak. Doszedł do znajomego okna. Ujrzał w nim kobietę czytającą list. Myślał, że zaraz ujrzy jej męża. Była jednak sama. Nagłym ruchem ściągnęła bluzkę. Tym razem Paweł chłonął jej nagość.
Powrót na salę: łysy mężczyzna ze złoty zębem pyta o to, co stało się z dowódca podziemnej bandy , do której należał Paweł. Narrator odpowiada : nie wie co się z nim stało, nie pamięta jego pseudonimu i wyjaśnia ,że ich oddział nie miał nazwy , a należało do niego kilku młodych ludzi , którzy odłączyli się od większego oddziału. Kolejne pytanie dotyczy tego czy Paweł strzelał do ludzi. Paweł odpowiada , ze z jego żołnierskiego obowiązku wynikało strzelanie do ludzi. Nie wie jednak ilu ludzi zabił. Zapytany, wspomina pewien przypadek , kiedy dostał zlecenie wykonania wyroku. Miał zastrzelić, mieszkającego obok kolei, wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach i wydatnych ustach. Nagle pewna kobieta zaczyna się chwiać- mówi że tak zginał jej mąż. Paweł twierdzi , że go nie zabił: wykonał wyrok- strzelił- ale tak, żeby nie zabić. Paweł wspomina przypadek złapania ich patrolu przez ludzi z bezpieczeństwa. Były mrozy i zabitych przez ludzi z bezpieczeństwa trzeba było odrąbywać od ziemi. Zarzucono Pawłowi kłamstwo. Powrócono jeszcze do sprawy oddziału. Nie uzyskano jednak więcej informacji. Na koniec spytała go jeszcze płacząca kobieta, o cel przyłączenia się Pawła do organizacji przed która odpowiada. Paweł wciąż powtarza ,że nie chce nikogo zdradzić.
Powrót do lasu: Paweł zmęczony marszem pada. Narrator jest świadkiem miłosnej sceny między Krupa a Reginą. Po akcie Regina milcząc odchodzi. Krupa woła za nią. Wracając, Paweł znów jest świadkiem modłów ludzi. W tłumie modlących nie dostrzega jednak Justyny. Paweł nadszedł do domu. Przyszła także Regina, która udawała, że w mieście było niezwykle nudno. Poszła do siebie i Paweł usłyszał jej szlochanie.
Przy pracy(mocowanie szyn) hrabia Pac pyta Pawła, co robi w ich mieście. Jak wszyscy pytający nie otrzymuje odpowiedzi. Pac tłumaczy tez ,że nie jest hrabią- ma dokumenty na to ,że jego rodzina miała 3 hektary ziem, którą uprawiała. Pac zagaduje tez nadchodzącego Krupę o Reginę , z którą widział partyzanta. Pyta kiedy zamierzają się pobrać. Krupa wyzywa Reginę i grozi hrabiemu, że mu łeb rozrąbie. Pojawia się p. Malwina z krową .Malwina nie rozumie sensu budowy kolei. Malwina nie wyobraża sobie życia gdzie indziej i nie chce słyszeć o tym, że miasteczko zaleje woda. Malwina wspomina tez wczorajsze krzyki w borze. Zebrani zastanawiają się czy to nie Huniady. Paweł pyta partyzanta czy wierzy w Huniadego i czy to możliwe , żeby przetrwał w tych lasach. Partyzant wierzy w Huniadego. Malwina wspomina tez o płaczącej po nocach Reginie. Nadchodzi torowy i wymyśla pracującym od leni. Po jego odejściu Malwina opowiada Pawłowi historię torowego(na wojnie był w komunistycznej partyzantce i bił Niemca, potem rządził miasteczkiem, potem dostał posadę w mieście , ale go odprawili bo nie miał wykształcenia). Malwinie żal torowego, opowiada tez o jego parodniowych zniknięciach, podczas których nie wiadomo co robi. Romuś przynosi nowinę o przyjeździe ludzi mających stawiać tamę. Zgromadzeni idą się im przyjrzeć. Partyzant im się odgraża a Malwina pada na kolana i modli się.
W domu Paweł znajduje w komodzie dokumenty jakiegoś człowieka. Wchodząca Malwina twierdzi , że to nie ich dokumenty. znalazł je Ildefons. Paweł wspomina swoje równie głęboko schowane dokumenty. Justyna wracała właśnie z sierocińca, w którym bawi się z dziećmi i zaszła do Pawła(sama jest sierotą- znaleziono ją w czasie jakiejś bitwy- po wojnie trochę żebrała , ale umiała śpiewać i była dzieckiem bez kości więc jakoś poradziła sobie).Justyna mówi , że rozmawiała o Pawle z mężem. Paweł wypytał Justynę o męża, mówił , że mu on kogoś przypomina. Justyna jest z nim 6 lat, jej mąż był kiedyś nauczycielem i ludzie go nie lubili. Paweł chciał tez wiedzieć czy mąż był kiedyś ranny. Justyna przyniosła Pawłowi żółtą chryzantemę umaczana w czerwieni. Kiedy mu ją podawała poczuła ciepło jego rąk( gorące dłonie to właściwość Pawła). Narrator zachęca ją żeby przekonała się o tym jak gorące ma ręce. Na moment złapała jego dłonie. Na werandzie Paweł zagrodził jej drogę, a ona silnie go odepchnęła i uciekła, rozsypując za sobą jabłka. Paweł usłyszał głos Romusia , który groził że go zabije. Romuś twierdzi , ze wszystko widział i wszystko wie . W nocy Pawła znów słyszy głos skomlącego o wpuszczenie Krupy i odrzucającej go Reginy.
Paweł pytany przez robotników z miasta nie odpowiada tylko pokazuje im niegrzeczny gest. Rzucają w niego kamieniami. Ucieka i spotyka Józefa Cara. Mężczyzna rozmawia z nim ale jakby go nie widział. Car pyta Pawła czy już zakochał się w jego żonie. Narrator zakłopotany nie wie co odpowiedzieć. Car zaprasza go powtórnie na rozmowę i poleca mu , aby wyjechał z tego miasta. Paweł obiecuje przyjść- póki co nie jest jednak gotowy. W domu odbywa się poczęstunek. Ildefons śpiewa a hrabia idzie po Reginę, do której przystawia się cały wieczór( czego nie może wytrzymać Krupa). Poczęstunek zorganizowano, żeby przekabacić torowego i poprosić go , aby poprosił w partii o inne ulokowanie tamy. Torowy jest oburzony , przyznaje się że nażył się już kosztem mieszkańców miasteczka, ale twierdzi , że za szklaneczkę wódki go nie kupią. Pac wciąż zaleca się do Reginy. Jego zaletom towarzysza hałasy partyzanta. W końcu wywiązuje się sprzeczka. Regina, uderzając się o futrynę, zła wybiega z pomieszczenia. Paweł wychodzi z domu. Na podwórzu spotyka Szafira, który opowiada historię swojej choroby(był sekretarzem w zakładzie , w którym rozpętał się strajk; wyszedł do robotników, a ci rzucali w niego kamieniami i wsadzili go na taczkę; odchorował to). Pawła choroba jest inna. Szafir twierdzi że z Pawłem jest coś nie w porządku, ale twierdzi tez , że potrzebuje jego pomocy, bo w mieście dzieje się cos niedobrego. Paweł odszedł do sadu opustoszałego domu. Spotkał tam Justynę. Paweł chce się z nią umawiać pod kwitnącym drzewem. Kiedy Justynie zrobiło się zimno, Paweł, za jej pozwoleniem, przytulił ją. Zaczął ja całować, po chwili odwzajemniła mu pocałunek. Poszli do opustoszałego domu i całowali się na siedząc na sianie. Gdy Paweł chciał ja przygnieść do siana, odepchnęła go i zaczęła płakać. Uciekła. Zabiegł jej drogę i spytał czy jej mąż ma na prawym boku bliznę od kuli. Z głębi boru doszedł ich odgłos strzału karabinu
Furman Harap przyjechał po Reginę, która postanowiła opuścić miasteczko i pojechać do miasta lub za granice do brata. Już odjeżdżała ale kazała jeszcze zatrzymać wóz, żeby pożegnać się całusem z Pawłem. Żałowała , że nie został jej mężem. Wsiadła na wóz nie żegnając się z upominającym się o to Krupą, który długo biegł za wozem. PO południu taksówką nadjechało z miasta 2 mężczyzn(zachodni dziennikarz, który chce napisać o mieszkańcach miasta którego zalanie się planuje i tłumacz ze złotymi guzikami u marynarki), którzy potrzebowali przewodnika po lesie. Zgodzili Romusia. Zanim wyszli do boru ,wypytali tutejszych o Huniadego. Wszyscy odprowadzili przybyłych do rzeki, nad która znów doszło do wyzwisk z pracującymi przy budowie tamy. W ogrodzie Korsaków rozmawiali z Ildefonsem o jego książce. Przyszedł tez do nich jeden z zakonników i wypytywał o plany władz względem mieszkańców(czy zostaną ewakuowani). Nadjechali dziennikarz z tłumaczem i Romusiem. Tłumaczowi wydawało się że zna twarz Krupy. Paweł potwierdził, że to złudzenie -jemu tez wydawało się że zna twarz dziennikarza. Po tych słowach dziennikarz bacznie mu się przyglądał. Kiedy chciał robić zdjęcia domowi Korsaków partyzant mu zabronił . Mężczyźni odeszli. Tutejsi widzieli jeszcze dziennikarza , który nabożnie przyklęknął na górze. Partyzant zabrał się z mężczyznami do miasta. Po ich odjeździe Romuś radził odjazd bohaterowi. Ten obiecał , że pojutrze odjedzie. w nocy odwiedził go Krupa, który nie odnalazłszy Reginy został pobity przez robotników z miasta.
Paweł zdecydował się w końcu pójść do Cara. Zastał go w koszuli obok leżała Justyna. Wychodziła do Podjelniaków. Po jej wyjściu pytał Cara dlaczego wybrał to miejsce taką samą dolinę z rzeką na dnie, z linia kolejową. Car utrzymuje , że trafił tu przypadkowo. Paweł pyta czy on go pamięta, prosi aby przyjrzał się jego twarzy.
Kolejna retrospekcja: Patrol Cichego, Sokoła i Starego(Pawła) brnie przez śnieg do folwarku. Każdy szmer przywodzi Sokołowi na myśl nieszczęście. Sokół słyszy jadące sanie. Stary wciąż ich pociesza. Widzą nadjeżdżające sanie. Kryją się w lesie. Widzą na saniach zamarzniętych ludzi(to chłopcy od Kmicica którzy zostali wydani). Idą dalej. Są już blisko folwarku i dostrzegają światełko papierosa. Stary podchodzi do ognika ale orientuje się , że nie ma przy nim pozostałych. Słyszy pieśń .Wracając słyszy za sobą pianie koguta, który przypomina mu historię świętego Piotra. Na hasło i odzew wchodzą do bunkra wykopanego w zboczu pagórka. Widzi śpiących: Korwina i Jaskółkę (Musia łączniczka). Musia budzi się i zaprasza Starego koło siebie. Korwin opowiadał jej o przeszłości Starego. Paweł wspomina , ze zanim Korwin przyjął go do siebie rok był odrzucony po niemiecki incydencie. Z wcześniejszego oddziału został mu tylko pseudonim. Gdy ona zasypia Paweł całuje ją .Budzi się. Wigilia dzielą się chlebem. Paweł nie przyjmuje swojej części .Zając zauważa ze jest ich tylu co apostołów(13 +Musia). Cichy opowiada o ludziach- soplach widzianych przez nich wczoraj. Korwin wie kto ich wydał( zaatakowano ich podczas snu). Napisał już na niego wyrok.
3