TEKST DYKTANDA ORTOGRAFICZNEGO
W II ETAPIE SZKOLNEGO KONKURSU ORTOGRAFICZNEGO
ROK SZKOLNY 2008/2009
Pisanie przez Leszka, mistrza nicnierobienia, szkolnych wypracowań żywo przypomina orkę na ugorze, czasami nawet syzyfowe prace. Leszek nie przeczytał ani jednej lektury, nie robi żadnych notatek z lekcji i nic nie wie o twórczości pisarzy współczesnych oraz dorobku poetów, prozaików minionych epok. Ponieważ interesuje się tylko piłką nożną i południowoamerykańskimi serialami telewizyjnymi, ma bardzo niewiele do powiedzenia na temat otaczającego go świata. Usiadłszy przy biurku wyraźnie odczuwa podmuchy chłodnego wiatru hulającego w jego pustej głowie. Bawi się zepsutym długopisem, wypija butelkę Nałęczowianki, rysuje ołówkiem w kratkowanym brulionie skomplikowane wzory, sprawdza, czy w piórze jest wystarczająco dużo ciemnoniebieskiego atramentu.
Żmudne przygotowania do właściwej pracy trwają z reguły bardzo długo. Nie krótsze są beznadziejne próby schwytania jakiejkolwiek myśli mogącej być błyskotliwym początkiem dzieła. Myśli Leszka nie szybują pod gwiaździstym, wysokim niebem, nie przemykają też niziutko, tuż nad podłogą. Z reguły nie ma ich w ogóle, a w najlepszym przypadku koncentrują się wokół niedzielnego meczu z mediolańskim Interem i kolejnych perypetii bohaterów chilijskiej opery mydlanej z życia wyższych sfer. Najczęściej Leszkowi nie udaje się napisać ani jednego zdania, co nieuchronnie prowadzi do kolejnej jedynki z języka polskiego. Nawiasem mówiąc, taką samą notę dostaje także wtedy, gdy przedstawia w klasie budzące zażenowanie swą nieporadnością pokraczne zdania pełne rażących błędów ortograficznych, stylistycznych i wszelkich innych.