Orężem pokusy jest kłamstwo
Pierwsza pokusa rozgrywała się „na terenie” naturalnych potrzeb fizycznych człowieka - głodu. Obszarem drugiej pokusy są potrzeby i pragnienia psychiczne człowieka: poczucie bezpieczeństwa, własnej wartości i autorytetu, oparte na posiadaniu bogactw i władzy. Trzecia pokusa dotyka najgłębszych potrzeb i dążeń duchowych, odnoszących się bezpośrednio do Boga i do ostatecznego celu i sensu naszego życia: zbawienia i nieśmiertelności.
O ile wszystkie te dążenia i potrzeby są same w sobie czymś dobrym i zgodnym z naszą cielesno-psychiczno-duchową naturą, to jednak sposoby ich zaspokojenia, podsuwane przez szatana, są całkowicie fałszywe i kłamliwe. Bo do istoty pokusy należy kłamstwo. Zło samo w sobie nie zdołałoby nas skusić, bo zło jest odrażające i głupie. Ale zło przybrane w pozory dobra, kłamstwo w pozory prawdy, a pożądliwości w pozory naturalnych potrzeb, zwodzi nas bardzo łatwo. A gdy jeszcze uda się zakwestionować i wzbudzić wątpliwości co do uczciwych zamiarów i intencji Boga, wtedy pokusa nabiera niespotykanej siły, gdyż znikają ostatnie hamulce i z całą mocą dochodzi do głosu nasza wrodzona przekora i pycha - bądź też czarna rozpacz.
Dlatego szatan cały czas próbuje nas oszukać i wmówić nam, że Bóg powinien dostosować się do naszych oczekiwań i spełnić nasze zachcianki, a jeśli nie chce, to znaczy że jest przeciwko nam, że nas nie kocha; albo też zgoła nie może lub nie potrafi. A więc nie trzeba się z takim Bogiem zbytnio liczyć ani Go słuchać, a już najlepiej pójść swoją własną drogą: przecież sami wiemy najlepiej, czego nam do szczęścia potrzeba. Niestety, wielu ludzi temu kuszeniu ulega, co przejawia się najpierw w naszym sposobie myślenia, następnie działania, wreszcie w całym stylu życia.
Nasze odejście od Boga tłumaczymy zwykle Jego milczeniem i obojętnością: brakiem natychmiastowej reakcji na zło, dopuszczaniem do kataklizmów, katastrof i zbrodni, nieskutecznością naszych modlitw, nadmiarem trudności w życiu. Bo skoro dzieją się takie rzeczy, Bóg musi być albo ślepy i głuchy - albo bezsilny. W efekcie taki Bóg, jak Go sobie wyobrażamy, przestaje nam być potrzebny. Więc rezygnujemy z Niego.
To szatańskie zafałszowanie istoty i intencji Boga, jest obecne w tle całego kuszenia Chrystusa. A właściwie całej działalności szatana w dziejach ludzkości. Jego celem jest podważyć zaufanie do Boga, następnie zakwestionować słuszność Bożych planów i obiektywną prawdę, wreszcie wstawić na to miejsce jako absolutny punkt odniesienia własne wizje i pomysły na życie i zbawienie człowieka. Od epoki oświecenia proces ten cały czas przybiera na sile, a w ostatnich dekadach i latach szybko przyśpiesza, korzystając z najnowszych metod komunikacji i manipulacji.
Chrystus wszystkie te fałszywe wizje niweczy - najpierw na pustyni, potem ostatecznie na krzyżu. Nie daje sobie narzucić roli wyznaczonej przez nasze ludzkie wyobrażenia i oczekiwania. Jest Bogiem, który Jest, Jahwe. Zarazem jest Ojcem: Bogiem miłości, miłosierdzia, czyli miłości trudnej. Możemy Go takim przyjąć bądź odrzucić, ale nie możemy Go sobie dopasować na podobieństwo swoich wyobrażeń. I całe szczęście!
***
Gdy w trakcie pisania którejś z kolejnych części, z pewnej perspektywy patrzyłem na całość rozważań, odkryłem ze zgrozą, że sam też uległem pokusie: chciałem zaimponować i popisać się swymi przemyśleniami. Z początkowych kilku akapitów prostych myśli i praktycznych wniosków, powychodziły długie strony teoretycznych dywagacji. Ale gdy już tak zabrnąłem, trudno mi było się wycofać.
To jeszcze jeden dowód, jak podstępne są pokusy i zarazem jak mocno jest wpisane w nasze życie dążenie do zwrócenia na siebie uwagi. A skutecznym lekarstwem na te zagrożenia może być tylko prawdziwa pokora i dojrzała mądrość.
Więc żeby jakoś naprawić swój błąd, chciałbym zachęcić Czytelników do próby przełożenia tej ogólnej teorii na swój osobisty język: własnych doświadczeń, refleksji, wniosków… Na pewno będzie to też dobra okazja do modlitwy - a wtedy być może, wyniknie z tych rekolekcji jakiś pożytek. Też się o to pomodlę.
Ks. Mariusz Pohl
2