Wpływ Sieci na poziom i strukturę zatrudnienia.
Wstęp
Chińczycy zwykli życzyć osobom niezbyt przez siebie lubianym, aby „żyli w ciekawych czasach”. Wydaje się, że w dzisiejszej erze wysoko stechnicyzowanej cywilizacji, czasy są z natury rzeczy „ciekawe” . Z drugiej jednak strony wielu ludzi narzeka, czy powiedzmy twierdzi, iż nie odnieśli sukcesu życiowego tylko, dlatego że nie mieli szansy przeżyć przełomu ekonomicznego, jakich w historii ludzkości było wiele. Abstrahując od tego, czy to dobrze jest żyć na przełomie i w ciekawych czasach, bo pewnie dla jednych tak dla drugich nie, to nie da się ukryć, że właśnie na naszych oczach odbywa się rewolucja ekonomiczna, która na bardzo długo zmieni obraz gospodarki światowej, ale także codzienne aspekty szarego życia. Rewolucje tą nazwano „new economy”, co bardzo dobrze obrazuje czego dotyczy owa rewolucja, choć może nie do końca podkreśla jej znaczenie dla każdego z nas.
„New economy” określa to, co dzieje się z szeroko rozumianą ekonomią, a jest spowodowane komercyjną, choć nie tylko, stroną Internetu. Bo to właśnie fenomen tego zjawiska spowodował powstanie nowego sposobu myślenia o gospodarce, polityce, a w końcu o całym świecie. Takie hasła jak e-biznes, e-commerce, czy e-handel znają chyba wszyscy, ale wydaje się, że bardzo mało ludzi rozumie prawdziwy i głęboki sens tego co kryje się za tymi nazwami. Ci którzy pojmują je w kategoriach tradycyjnej ekonomii widzą w tego typu przedsięwzięciach tylko nowe źródło wygenerowania zysku.
Ale czy wpływ Internetu na gospodarkę kończy się na stworzeniu nowych rynków, czy nowych form obrotu? Warto byłoby się nad tym zastanowić, dlatego autor postanowił wybrać jeden z agregatów makroekonomicznych w celu wykazania jak szeroki jest wpływ Internetu na gospodarkę, oraz że określenie „ nowa ekonomia” nie jest określeniem na wyrost. Wybór nie przypadkiem padł na bezrobocie, a bardziej na poziom zatrudnienia, ponieważ jest to najważniejszy problem społeczny nie tylko w naszym kraju.
Na początku należy jednak zwrócić uwagę na to, iż poza niezaprzeczalnym wpływem Internetu na gospodarkę światową, nadal produkuje się produkty rzeczywiste a nie wirtualne, a świadczone usługi w większości wymagają jeszcze rzeczywistej przestrzeni i wyposażenia technicznego. Zatem czy można mówić w ogóle o jakimkolwiek oddziaływaniu Sieci na problem zatrudnienia w gospodarce?
Wpływ in plus
Nowa gospodarka wymaga przede wszystkim rozwoju dwóch dziedzin: transportu i komunikacji. Ich ekspansja ilościowa i jakościowa jest warunkiem koniecznym do rozwoju całej Sieci i do zrealizowania pozytywnych efektów zewnętrznych. To właśnie wzrost tych dziedzin generować może i powinien nowe miejsca pracy. Oczywiście nie tyczy się to tylko bezpośrednio zatrudnionych. Większość wakatów powstanie raczej w firmach ogólnie związanych z Siecią, jak: firmy IT, miejsca pracy dla administratorów Sieci w firmach, firmy dostarczające usługi internetowe, firmy szkoleniowe, obsługa techniczna łączy telekomunikacyjnych itd. Pamiętać należy, że w dużej części biznesy powstające w Sieci nie są tylko internetowymi wizerunkami firm działających w tradycyjnej gospodarce, ale są nowymi przedsięwzięciami, które przyciągają nowych pracowników.
To by było tyle na temat bezpośredniego, dodatniego wpływu Sieci na poziom zatrudnienia. Może mniej spektakularne, aczkolwiek wydaje się, że bardziej znaczące mają reperkusje pośrednie i długofalowe. Dotyczą one tempa wzrostu gospodarczego. Niewątpliwie istnieje dodatnie powiązanie między rozwojem biznesowego aspektu Sieci a wzrostem gospodarczym. Internet podnosi w końcu aktywność gospodarczą kapitalistów i zwykłych ludzi, zdolnych do wykorzystania posiadanych zasobów, co musi spowodować przyspieszenie gospodarki, a co za tym idzie i zainicjować powstawanie nowych miejsc pracy. Należy przy tym zaznaczyć, iż ten sam poziom wzrostu nie spowoduje takich samych zmian w każdej gospodarce, np. w USA wystarczy już niewielkie tempo wzrostu gospodarczego aby powstały wakaty, a Polsce poziom od którego zaczyna działać ten mechanizm to 4-5%. Jest to rzecz jasna proces raczej długo trwały i może niezbyt efektowny, wydaje się jednak, iż bardziej stabilny i przyszłościowy, nie poddający się wahaniom koniunkturalnym, choć to tylko domysły bowiem wciąż brak jest badań na ten temat.
Internet daje również szansę na poprawę znajomości rynku pracy zarówno przez pracowników, co ma swój sens, jak i przez bezrobotnych, czy absolwentów, co wydaje się ważniejsze. Liczne portale dotyczące pracy umożliwiają bliższy kontakt potencjalnego pracownika z potencjalnym pracodawcą co umożliwia weryfikację możliwości i wymagań obu stron. Również w samym poszukiwaniu pracy pomagają wspominane portale ogłaszając informacje o wakatach i udostępniając bazy danych o poszukujących pracy.
Nie mniej ważnym aspektem pośredniego wpływu Sieci na poziom zatrudnienia jest wykorzystanie miejsc do tej pory uznawanych za nieatrakcyjne inwestycyjne, które okazać mogą się ziemią obiecaną dla bogatych, ale zmęczonych wielkomiejskim życiem menadżerów i innych pracowników umysłowych, świadczących usługi lub wykonujący pracę korzystając z możliwości Internetu. Takie regiony jak suwalskie, Mazury, Bieszczady, Beskidy, pełne uroku, spokoju i nienaruszonej przyrody, gdzie funkcjonuje wiele nie zagospodarowanych miejsc położonych w przepięknych okolicach przyciągać mogą ludzi pragnących odseparować się od hałaśliwej cywilizacji, z drugiej strony będąc od niej uzależnionymi. I nie tyczy się to tylko aspektu regionalnego: słabo zaludnione a atrakcyjne położone tereny Polski, Węgier, Ukrainy i innych państw stać się mogą interesujące dla dobrze zarabiających wirtualnych pracowników z krajów zachodnich, szczególnie sąsiadujących. Jednakże nic nie bierze się z niczego i aby tak się stało trzeba zadbać o dwa podstawowe elementy:
infrastrukturę o wysokiej jakości, która jednocześnie nie zniszczy krajobrazu ani innych walorów przyrodniczych
harmonię pomiędzy korzyściami a wielkością napływającej ludności, aby zagospodarowywane obszary nie utraciły swojej atrakcyjności.
Stawką jest nie tylko bardziej efektywne wykorzystanie zasobów czynnika ziemi, ale również, co w kontekście sytuacji w Polsce wydaje się nader istotne, stworzy nowe miejsca pracy dla mieszkańców tych terenów, czyli w ogromnej większości mieszkańców wsi, świadczących usługi dla napływającej ludności, należącej do klasy średniej, a więc generujących dość wysoki popyt, szczególnie jeżeli pochodzili by strefy UE.
Nie da ukryć się, iż new economy a szczególnie Internet jako jego szkielet ma wpływ in plus na poziom zatrudnienia, zarówno bezpośrednio poprzez tworzenie miejsc pracy związanych z funkcjonowaniem Sieci, jak i pośrednio, poprzez zwiększenie tempa wzrostu gospodarczego. Daje również szansę na rozwiązanie naszego polskiego, bardzo aktualnego problemu bezrobocia na wsi, pełniącej do tej pory funkcję „gąbki”, zapobiegając wylewowi bezrobotnych na obrzeża wielkich miast, dzięki stworzeniu potencjalnego popytu na usługi obsługi „wirtualnych” pracowników wysokiego szczebla.
Wpływ in minus
Działanie negatywne Internetu jest bardziej rozbudowane, co nie znaczy, iż bardziej intensywne, i związane jest z wolną konkurencją dominującą w gospodarkach zachodnich, a także, a może szczególnie w Internecie. Powoduje to naciski, co jest mechanizmem naturalnym i, co wielokrotnie zostało udowodnione historycznie i nie tylko, w dłuższym okresie zdrowym, na przedsiębiorstwa w celu obniżki cen a co za tym idzie i kosztów. I tutaj zaczyna się długa droga obcinania wydatków, która zawsze, choć nie od razu, kończy się redukcją zatrudnienia. Droga prowadzi rzecz jasna najpierw przez obniżanie innych kosztów, ale tylko redukcja zatrudnienia daje największe efekty dla przedsiębiorstwa działającego już bardzo efektywnie, bo na wolnym rynku. Taki stan rzeczy dodatkowo usankcjonowany jest stały rozwojem techniki i technologii co umożliwia substytucję pracy przez kapitał. Można tu wyróżnić pewne mechanizmy prowadzące do obniżki cen, a co za tym idzie do redukcji zatrudnienia:
Lepsze poinformowanie konsumenta, co umożliwia mu łatwiejsze porównywanie ofert i dzięki temu wywieranie wpływu na dostawców
Likwidacja monopoli lokalnych, poprzez poszerzenie rynku odbiorców i dostawców
Wprowadzanie nowych produktów i usług substytucyjnych, co doprowadza do zbliżenia rynków do wzorca doskonałej konkurencji
Dodawanie wartości przez pośredników, gdzie wartość pośrednika dodawana jest po kosztach pozyskania.
Sieć jako instytucja także obniża ilość zatrudnionych oferując alternatywne usługi związane z komunikowaniem się, a chodzi tu szczególnie o e-mail. Co sprawia, że może on w przyszłości pozbawić listonoszy pracy?
Szybkość - wiadomość dociera praktycznie natychmiast po wysłaniu. Odległość fizyczna nie ma żadnego znaczenia.
Niezawodność - w razie nie dotarcia do adresata list zostaje odesłany z odpowiednim komentarzem do nadawcy.
Uniwersalność - można nią przesyłać wiadomości tekstowe z dołączonym programem komputerowym, grafiką, dźwiękiem, itp.
Łatwość dostępu - pocztę można odebrać z każdego komputera przyłączonego do Internetu pomimo fizycznego oddalenia konta na odległym serwerze pocztowym (komputer odbierający i udostępniający pocztę)
Minimalny koszt - koszt połączenia w czasie wysłania listu jest niezależny od odległości na jaką go wysyłamy i wynosi w wypadku połączenia modemowego równowartość kilku impulsów telefonicznych w taryfie miejscowej.
Możliwość autorespondencji - w przypadku nieobecności użytkownik może tak skonfigurować serwer pocztowy, aby automatycznie odpowiadał na przychodzące listy.
Jak widać zalety e-mail'a deklasują jego rzeczywistą przeciwniczkę. Co zrobi teraz biedny listonosz, gdy ludzie, w niedalekiej przyszłości, odwrócą się od niego i będą korzystać z komputera zamiast kartki i długopisu? Na pewno będzie musiał sobie znaleźć inne zajęcie.
Internet zatem zarówno sam z siebie, poprzez usługi jakie oferuje, a także z powodu wszechobecności wolnego rynku w Sieci, tworzy nacisk na producentów i handlowców do obniżania ceny, a co zatem idzie do redukcji kosztów, czyli w ostateczności miejsc pracy.
Wpływ na strukturę zatrudnionych
Największy jednak wpływ Sieć wywiera na strukturę zatrudnionych i tych, którzy poszukują pracy. Z wyżej wymienionych powodów firmy szukają oszczędności, jednak nie da się zlikwidować w ogóle pracowników, zatem pracodawcy dążą do znalezienia takiej formuły zatrudnienia, która pozwoli im na faktyczne a nie potencjalne wykorzystanie pracownika. I tutaj z pomocą przychodzi Internet, dostępny na całym świecie o każdej porze. To znosi pojęcie odległości i pracownik, oczywiście tylko umysłowy, czego konsekwencje zostaną omówione poniżej, może pracować kiedy chce, a przede wszystkim kiedy jest potrzebny. Możliwe jest to dzięki zlikwidowaniu tradycyjnie funkcjonującego biura, z jego infrastrukturą i innymi dodatkowymi miejscami generowania kosztów, na rzecz telepracowników, czyli pracobiorców wykonujących swoje zadania w domu. Zalety to nie tylko ograniczenie wydatków związanych pośrednio i bezpośrednio z organizacją pracy w sposób tradycyjny, ale również poprawa samopoczucia pracownika, co bezsprzecznie wpływa na jego wydajność. Zauważyć można, że lokalnie takie rozwiązanie prowadzić może do podniesienia stopy bezrobocia, gdyż pracodawca nie skrępowany odległością fizyczną poszukiwać będzie pracowników tam, gdzie są oni lepiej wykształceni czy predysponowani. Również w skali globalnej może zmniejszyć się ilość miejsc pracy, bowiem taki telepracownik świadczyć może usługi dla kilku pracodawców korzystając z komfortowych warunków pracy. Nie wpływa to jednak negatywnie na wciąż umacniająca się tendencję uelastyczniania form pracy także w sferze prawa pracy. Wyrazem tego może być np. zawarte w 1997 roku porozumienie członków UE dotyczące europejskiej strategii zatrudnienia, zwanego procesem luksemburskim. W jednym z jego czterech filarów (adaptability) podkreślona została rola unowocześnienia organizacji pracy, w tym różnych form wykonywania pracy. Zatem istnieją już podstawy prawno-organizacyjne do uelastycznienia stosunku pracodawca-pracownik, konieczne są tylko jeszcze zmiany w mentalności tych ostatnich. Wydaje się jednak, iż podnoszący się poziom wykształcenia oraz udział osób z wyższym wykształceniem, a także postępująca integracja, nie tylko europejska, tworzą te zmiany nieuchronnymi.
Sieć wymaga również od osób w niej działających pewnego obycia informatycznego a idąc dalej, pracownicy ją obsługujący także powinni być fachowcami wysokiej klasy, aby zapewnić sprawne działanie firmy. Zatem preferowani będą dobrze przygotowani pracobiorcy umiejący sprawnie posłużyć się Internetem.
Sieć wymusza więc zmiany podejścia do formy zatrudniania oraz do preferencji co wykształcenia i umiejętności potencjalnych pracowników. Stworzyć to może nowe szanse dla ludzi spełniających te kryteria ale jednocześnie stwarza zagrożenia dla tych, którzy im nie podołają, co w skali lokalnej doprowadzić może do zwiększenia się stopy bezrobocia.
Wnioski
Głównym wnioskiem o wpływie Internetu na stopę bezrobocia i szerzej na rynek pracy jest to, że... takiego wpływu nie ma. A dokładniej brak go w aspekcie ilościowym, pojawia się natomiast w aspekcie jakościowym i strukturalnym. Zauważyć bowiem należy, iż wszystkie przedstawione powyżej tezy o wpływie lub też jego braku Sieci na problem bezrobocia dotyczy pracowników najwyższego i średniego szczebla managerskiego. Na płaszczyźnie linii frontu tak naprawdę nic się nie zmieniło i zmienić się nie może, bowiem zawsze trzeba skręcać rowery i słać łóżka hotelowe, jak również pakować i segregować towary, także w sklepach internetowych. Problem dotyczy zatem niewielkiej liczby pracowników i to jeszcze zazwyczaj o takich kwalifikacjach i umiejętnościach, że bez trudu przystosują się do nowych warunków dyktowanych przez Internet. Wyjątkiem, i to na plus, jest pozytywne działanie Internetu na gospodarkę co powinno dodatnio odzwierciedlić się również w stopie zatrudnienia wszystkich szczebli: od robotnika po prezesa. Oczywiście w aspekcie jakościowym wymaga się od pracowników przekwalifikowania, szczególnie w usługach, ale to jest integralna cecha wszelkich transformacji. Z tego wynika, iż potencjalny Kowalski powinien jak najgoręcej popierać rozwój Sieci i nie bać się, iż może ona pozbawić ich pracy, a białe kołnierzyki jak najszybciej zmieniać swoje podejście do formy zatrudnienia.
Osobną uwagę zwrócić należy na szansę jaką daje rozwój świadczenia pracy przez Internet w rozwiązaniu specyficznego w regionie, polskiego problemu bezrobocia na wsi. Szczególnie w aspekcie naszego geopolitycznego położenia i bliskości sąsiada będącego jednym z potentatów gospodarczych świata: Niemiec. Uatrakcyjnienie terenów naturalnie proekologicznych i pięknie umiejscowionych, dać może szansę na chociażby niewielką likwidację ukrytego bezrobocia na wsi, poprzez generowanie popytu na szeroko rozumianą obsługę dobrze zarabiających menadżerów, nie tylko a może przede wszystkich z bogatszych państw ościennych, a także, co będzie tego efektem, gospodarcze aktywizowanie mieszkańców tych terenów co dalej może dać efekt śnieżnej kuli i pociągnąć za sobą kolejne korzyści zewnętrzne, również w sferze poziomu i struktury zatrudnienia.
Nie należy jednocześnie odnosić mylnego wrażenia, iż społeczeństwo ulegnie gwałtownej polaryzacji, wynikającej z asymetrii przebiegu informacji i podzieli się na bogatych-doinformowanych, zajmujących wysokie stanowiska i biednych-niedoinformowanych, składających łóżka. Pomimo, iż dawno już dowiedziono, iż nierówności, oczywiście w odpowiednich granicach, są pożądane i jest to jedyna droga do rozwoju całego społeczeństwa, to jednak istnienie tzw. klasy średniej jest determinantem stabilności i ciągłości tego rozwoju. Wydawać się może, iż nierównomiernie rozdzielana prawami rynku informacja podzieli społeczeństwo tak głęboko, iż warstwa ta zaniknie. Nie jest to jednakże możliwe, gdyż nadal pozostaną zawody świadczące usługi nie bezpośrednio związane ze sferą gospodarczą, a generujące dość wysokie zarobki, jak: lekarze, prawnicy, nauczyciele, duchowni, średnia kadra zarządzająca, artyści itd. Również do grupy tej zaliczyć możemy zawody wprost produkcyjne ale charakteryzujące się albo niska podażą, albo wysokim popytem, bo takich sytuacji wykluczyć się nie da.
Nie należy więc obawiać się, forsowanej nawet jeszcze dzisiaj teorii niemieckich ekonomistów: 20/80. Nie realnym jest aby tak mała część ludności zdołała produkować dla wszystkich, a słabe ale systematyczne tempo wzrostu globalnej gospodarki zapewnia pracę większości, choć przy regionalnej nierówności. Trzeba robić zatem wszystko, aby w światowej asymetrii zatrudnieniowej znaleźć się po właściwej stronie.
Autor stosuje pojęcie ekonomii tradycyjnej, jako przeciwstawienie„new economy”, czyli nowej ekonomii, mając na myśli dotychczasowy, tzn. przed wzrostem ekonomicznego znaczenia Internetu, sposób prowadzenia handlu i dostarczania usług oraz współzależności makroekonomicznych
Chociażby poprzez dodatni wpływ na poziom inflacji o czym w osobnej pracy.
M.Dutkowski, Polityka przestrzennego zagospodarowania Polski wobec globalnych megatrendów, [w] Biuletyn PKPZK, nr 187, str. 88
Dotyczy się to także firm rozwijających się, które nie zatrudniają tylu nowych pracowników ile wynikało by z prostego rachunku wzrostu firmy i wydajności pracy.
O wartości dodawanej przez pośrednika Internetowego w przystępny sposób przedstawione jest w: B.Gates, Biznes szybki jak myśl, Prószyński i S-ka, 1999, str.86 i następne. Polecam tą książkę, pomimo iż jest praktycznie reklamą Microsoftu, ale prezentuje zupełnie inne podejście do kwestii Internetu i jego roli w świecie.
Usługa funkcjonuje od 1972 roku
Telepracownicy znajdują w tym systemie prawie same zalety: 85% nie musi wkładać odpowiedniego stroju do pracy, 75% nie choruje nigdy lub b. rzadko oraz osiąga równowagę pomiędzy pracą a domem, 66% ma mniej stresu, 30% pracuje więcej niż 48 h/tydzień (za: Brytyjski Ośrodek Badań Opinii Publicznej [w] A.Siemieński, Nie chodź do biura, pracuj w domu [w] „Futura” nr2/2000, Focus, str.70-72 )
S.Golinowska, Polityka społeczna. Koncepcje-instytucje-koszty., Poltex, Warszawa 2000, str. 145-146
Należy podkreślić rolę „wirtualnych” pracowników z państw ościennych, gdyż pomimo aprzestrzenności ich pracy, istnieją pewne przyzwyczajenia, konwencje w pojmowaniu czasu i przestrzeni wymuszające jednak pewne ograniczenia w odległości i narzucające konieczność fizycznego kontaktu.
J.Winiecki, Recenzja nie przeczytanej książki, „Wprost”, nr 51/52, str. 60
1
8